27 lip 2015

Czego oczy nie widzą, czyli 'Wpis z pamiętnika niewidzialnego dziecka'

Witajcie! Pamiętajcie o ankiecie w pasku bocznym ☻
Otóż, po masie pozytywnych komentarzy pod opowiadaniem mojego autorstwa, które wstawiła Oxuria na swoim blogu - Iskra z Północy, postanowiłam, że opublikuję na blogu opowiadanie, z którego jestem naprawdę dumna. Dostałam za nie wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie Podróżuj, śnij, odkrywaj i sądzę, że choćby jego tematyka jest warta uwagi. Jeśli nie macie ochoty, oczywiście nie zmuszę Was do przeczytania, ale jeśli macie chęci - rozwińcie post ☻

Wpis z pamiętnika niewidzialnego dziecka


Jest godzina dwudziesta czwarta dwanaście. Leżę w szpitalu po nieudanej próbie popełnienia samobójstwa. Lekarze pytają mnie dlaczego. Nie chcę odpowiadać. Jestem sama. Czuję się, jak wariatka zamknięta w izolatce. Czuję się tak od bardzo dawna. Mam wrażenie, że ktoś odgradza mnie murem od świata, od ludzi. Dookoła kreuje się rzeczywistość, w której nie chcę żyć. Dlaczego? 

Bo jestem niewidzialnym dzieckiem. 

Nie, to nie jest jakiś żart. Nie istnieję naprawdę. Jestem jak grecki mit – mówi się o mnie, ale tak naprawdę nigdy nie wydarzyło się nic takiego, jak moje życie. Muszę tylko być. Tylko. Nic innego ich nie interesuje. Mogę nie chodzić do szkoły, całymi dniami siedzieć w pokoju. Mogą niszczyć mi życie, które nie istnieje; które jest tylko pustką. 

Słyszałam wiele określeń, ale najbardziej bawiło mnie nazywanie mojej rodziny dysfunkcyjną. Tyle, że był to śmiech przez łzy. Chciałam być normalna, ale to niemożliwe w domu, gdzie non stop wybucha jakaś nowa kłótnia, a każda z nich i tak sprowadza się do jednego tematu – alkoholizmu. Nienawidziłam pustych butelek walających się po podłodze w salonie, zapachu tytoniu w każdym pomieszczeniu i krwi matki na dywanach i tapetach po tym, jak bił ją ojciec. Obydwoje się w tym zagubili – ojciec w procentach, matka w jego nałogach. Zagubili się i zapomnieli o mnie. Stałam się niewidzialna. 

Bałam się wracać do tego domu, gdzie w każdej chwili mogłam dostać od pijanego ojca w twarz, bo on nigdy nie trzeźwiał. Przerażała mnie matka, która nie potrafiła wydostać się z tego bagna i sama zaczęła palić paczkę papierosów dziennie. Czułam się kompletnie bezradna wobec rzeczywistości, w której żyłam. Wychodziłam z domu wczesnym rankiem i włóczyłam się po okolicy. Nie chciałam wracać, nie chciałam iść do szkoły, gdzie by mnie wyśmiewano. Z czasem zaczęły się problemy z pieniędzmi. Wtedy musiałam radzić sobie na własną rękę. 

Zamiast pójść i porosić kogoś o pomoc, kogoś kompetentnego i obcującego z tego typu przypadkami – zostałam galerianką. Poznałam wtedy dwie starsze ode mnie dziewczyny, które załatwiały mi klientów. Nienawidziłam się za to, co robiłam, ale nie potrafiłam przyznać, że miałam problem. 

Zawsze najbardziej bawiło mnie to, że ci mężczyźni, z którymi spałam za pieniądze traktowali mnie lepiej niż właśni rodzice. W domu przestałam istnieć. Matka i ojciec ignorowali fakt, że znikałam czasem na kilka dni, po czym wracałam zmęczona, ale ubrana w jakiś markowe ciuchy, z biżuterią i makijażem, zadbana. Coraz rzadziej przebywałam w domu. Odpowiadało mi to. 

Funkcjonowałam tak przez ponad rok, gdy poznałam chłopaka. Jego koledzy postanowili, że na osiemnaste urodziny zafundują mu striptiz. Miałam więc przyjść na imprezę i to zrobić, a potem zabrać Daniela do pokoju i „wykonać swoją pracę”. Kiedy tylko przekroczyłam próg tego lokalu, wiedziałam, że coś się stanie; że tamtego dnia coś w moim życiu się zmieni. Chłopcy przywitali mnie oklaskami. Zaczęłam, jednak kiedy chciałam już zdjąć spódniczkę, urwała się muzyka. Przy wieży stereo stał solenizant i wpatrywał się we mnie z nieodgadnioną miną. „Nie chcę, żebyś to robiła” – powiedział. – „Chcę, żebyś poszła teraz ze mną. Załóż bluzkę”. 

Nie potrafiłam zrozumieć, co zrobiłam źle. To nie był mój pierwszy raz. Starsze koleżanki nauczyły mnie tego i owego. Ale Danielowi coś nie pasowało! Widziałam to w jego oczach, gdy przepuszczał mnie w drzwiach do pokoju, gdzie nie słyszeliśmy już głośnej muzyki i śmiechu jego kolegów. Poprosił, żebym usiadła na łóżku. Posłusznie wykonałam polecenie. Wtedy on zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. „Gdzie twoi rodzice?” – zapytał, kucając przede mną. Zaskoczona, wzruszyłam tylko ramionami. „Nie wiem, czy robisz to, aby ich wkurzyć. Nie wiem, jaki masz w tym cel, ale nie chcę, żebyś to robiła. Nieważne, że ci zapłacili. Ja tego nie chcę. Wiem, że ty też tego nie chcesz. Widzę to w twoich wymuszonych ruchach i udawanej nimfomanii. Grasz. Dlaczego?”. I chociaż nie odpowiedziałam mu od razu, w końcu uległam, bo dał mi to, czego od dawna nie czułam. Bo kiedy mnie przytulił, poczułam się tak bezpieczna i tak potrzebna, jak nigdy. 

Byliśmy ze sobą przez dwa tygodnie, zamieszkałam w jego kawalerce. Ten związek zdecydowanie nie należał do łatwych. Utrudniałam mu życie, ale on za każdym razem powtarzał, że w końcu wyjdziemy na prostą, że początki są zawsze najgorsze. Jednak nie potrafiłam w to uwierzyć. Nie chciałam mu utrudniać życia, więc po prostu zostawiłam list na stole i wyszłam, gdy on był w szkole. Tamtego dnia postanowiłam, że nie chcę już żyć. 

Tamten dzień był wczoraj. Po tym, jak wyszłam z kawalerki Daniela, skierowałam swoje kroki w stronę domu. Nie chciałam tam wracać, ale nie miałam wyjścia. Przekraczając próg drzwi, wiedziałam, że jestem w stanie to zrobić. Nie chciałam marnować życia tak wspaniałemu chłopakowi, nie chciałam mieszkać z pijakiem i nie potrafiącą sobie poradzić w życiu palaczką. Moje życie już od dawna nie miało sensu. W tej chwili nie byłby w stanie pomóc mi żaden psycholog czy nawet psychiatra. Przeszłam przez salon, jak duch, ignorując kłócących się rodziców, którzy nawet nie zapytali, gdzie przebywałam przez ostatnie dwa tygodnie. Wzięłam z kuchni nóż i udałam się do łazienki. Czytałam kiedyś, że człowiek w ciepłej wodzie szybciej traci krew, ale sięgając ręką do kurka z wodą, zawahałam się i spojrzałam na nóż. Nigdy nie lubiłam bólu. Przez krótką chwilę myślałam intensywnie, po czym szybko wyszłam z łazienki, wzięłam pieniądze, które chowałam pod poluzowaną deską w podłodze mojego pokoju i ruszyłam do koleżanek. Znały dobrych dealerów, a przecież przedawkowanie nie boli. Nie, z pewnością nie boli tak, jak podcinanie sobie żył. 

Nie pamiętam dokładnie, co było dalej. Na pewno kupiłam narkotyki i je zażyłam w zbyt dużej ilości, choć nawet nie wiedziałam, jaka ilość to ta odpowiednia. Na pewno kompletnie nieprzytomna i odurzona poszłam do Daniela. Chyba chciałam się z nim kochać, ale on coś mówił… Krzyczał… Uderzyłam go, bo tak bardzo bolała mnie głowa od jego krzyków. Wtedy złapał mnie za nadgarstki, a potem… Potem musiałam zemdleć, bo film kompletnie się urywał. Obudziłam się jakieś dwie godziny temu tutaj, w szpitalu, ale Daniela nie było obok mnie. Nikt nie chciał wyjaśnić mi, jak się tu znalazłam, ale domyślałam się, że to jego sprawka. 

Pytano mnie o rodziców, ale nie odpowiadałam. W ogóle nie odpowiadałam na żadne pytania. Po prostu patrzyłam na nich, jak na dziwaków i miałam wrażenie, że moja głowa zaraz rozleci się na miliard małych kawałków…. 

~.~ 

Nadal jestem niewidzialnym dzieckiem, choć od dziesięciu lat mieszkam już z moim mężem i mamy trójkę dzieci. Nie utrzymuję kontaktu ze swoimi rodzicami i nie obchodzi mnie ich los. Nie po tym, co mi zrobili. Odbyłam już kilka terapii, ale nadal czuję się tak, jak podczas tamtego koszmaru – odizolowana od tej lepszej części życia. Mam non stop wrażenie, że tak, jak wtedy moja głowa, tak teraz całe moje szczęście może rozlecieć się na miliard małych kawałeczków. 

Nadal jestem niewidzialnym dzieckiem, bo ze swojej roli w takiej rodzinie się nie wyrasta. Dziecko bohater zawsze będzie bohaterem, buntownik – zawsze buntownikiem, a maskotka – zawsze maskotką. Tak samo każde niewidzialne dziecko będzie zawsze bało się i czuło bezradne wobec otaczającego świata, chociaż nie będzie już dzieckiem.

13 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe opowiadanie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, to jest niesamowite! Aż mi łzy pociekły po twarzy... A ona jest teraz z Danielem czy kimś innym?

    Pozdrawiam,
    Isabelczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, każdy może interpretować to dowolnie, w sumie taki był mój zamysł, bo to nie zawsze jest happy end, ale moim zdaniem ta historia mogłaby w realnym życiu zakończyć się tak, że byłaby z Danielem i też na pewno kibicowałabym takiemu zakończeniu. Sądzę, że zjawiłby się w szpitalu kolejnego dnia i powiedział, żeby więcej go tak nie straszyła. ☻

      Usuń
  3. Gratuluję osiągnięcia! Opowiadanie jest naprawdę świetne. :) Co do ankiety - nie lubię czatu. Sama z tego nie korzystam, a czasami przez to zacina mi się strona, na której jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego pytam, bo szczerze mówiąc - jest to bardziej powodowane tym, że ja uwielbiam pisać i poznawać nowych ludzi, ale może wy niekoniecznie :) A blog jest mój, ale nie tylko dla mnie :)

      Usuń
  4. Naprawdę świetne! Wciągnęłam się.
    Uwielbiam to opowiadanie za to, że pokazuje jak wiele zależy od rodziców. Taką prawdę przynajmniej ja odczytałam.
    Poza tym wspaniałe pióro ;)

    melomol.blgospot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od dzieciństwa - nie zawsze przecież rodzice są. Ale tak, taki był zamysł opowiadania. ☻

      Usuń
  5. Ach nareszcie opublikowałaś <3 Świetne <3 Czuję się wyjątkowo, że mogłam przeczytać przed premierą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stwierdziłam, że po Twojej pozytywnej opinii mogę zaryzykować i najwyżej naczytam się krytyki ^^

      Usuń
  6. Opowiadanie bardzo ciekawe. :) Możesz mi tylko zdradzić cz ten jej mąż to Daniel? (proszę tak, proszę tak, proszę tak). Ogólnie to bardzo poruszające i takie... prawdziwe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak odpowiedziałam poprzednio Isabel - zostawiłam bardziej wyobraźni czytelnika tą decyzję, bo ktoś mógłby przyjąć właśnie takie zakończenie, jak ja - że przyjdzie, zostanie z nią, ale ktoś inny mógłby pomyśleć, że po tym, jak przyszła do niego naszprycowana tymi narkotykami, on stwierdzi, że już nic się nie da zrobić. M. in. dlatego nie pojawia się w tym fragmencie w szpitalu - choć mógłby i podejrzewam, że gdyby taka historia naprawdę się wydarzyła, to by się pojawił. Skoro potrafił przeskoczyć nad tym, że była galerianką, to to nie powinna być dla niego przeszkoda nie do przeskoczenia. ☻

      Usuń
  7. Zdecydowanie ta historia zasługuje, żeby ją bardziej rozwinąć. Wyszło świetnie, gratuluję wyróżnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, świetne opowiadanie. Chociaż takie słowo jest nieodpowiednie patrząc na emocje oraz przeżycia głównej bohaterki.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.