31 lip 2016

Lipiec - rozrywkowo, czytelniczo, spotkaniowo :)

Dziś poczytacie nie tylko o książkach, ale także o tym, jak mijają mi wakacje :) Oczywiście część druga posta dla zainteresowanych :)

Przeczytane książki:
  • Kolacja z wampirem (557)
  • Nieznany ląd (389)
  • Wilki Lokiego (268)
  • Błazen (396)
  • Dożywocie (369)
  • Jestem Numerem Cztery (319)
  • Wciąż mnie prześladują (347)
  • Miasto kości (512)
  • Zgon (407)
Ilość przeczytanych książek: 9
Ilość przeczytanych stron: 3564 (ok. 115 str./dzień)
Najlepsza książka: No zgadnijcie? Żadna inna nie może konkurować z Nieznanym lądem Flanagana <3
Najgorsza książka: Jestem Numerem Cztery  nie podbiło mojego gustu czytelniczego, było raczej średnie

Plany się nie zmieniły, wyczytuję zapasy własne ^^  Na razie sami oceńcie, jak mi idzie :D

Rozrywkowo-spotkaniowo - wakacje Kitty
Pisałam wam, gdzie się wybieram w lipcu :) Etapem pierwszym moich tegorocznych wakacji był wypad do Energylandii z chłopakiem i jego dwoma najlepszymi kolegami. Zdjęć stamtąd nie mam, bo na większość atrakcji nie można wchodzić z telefonami, więc zostawiliśmy je wszyscy w samochodzie. 
Powiem wam tak - jeśli zastanawiacie się czy warto wydać te 110 zł na bilet - warto! Oczywiście w pełnym sezonie, gdzie w kolejce czeka się pewnie z godzinę, może być dużo słabiej, ale tak, jak my byliśmy na początku, gdzie głównie przybyły rodziny z dziećmi - nie czekaliśmy nigdzie dłużej niż 20 minut poza pierwszym wejściem na ten największy rollrcoaster - Mayan. Ale tam na koniec poszliśmy jeszcze dwa razy pod rząd, bo tak mało ludzi było już ok. 19! Ogółem, co podobało mi się najbardziej - beczka (u nich się to nazywa Apocalipto) <3 Ale najlepiej idźcie, gdy nie ma młodszych dzieci - wtedy dają czadu najlepiej, a jeszcze jak poprosicie o tryb extra - adrenalina murowana :D Potem mega jest Formuła 1 - koniecznie starajcie się siedzieć z przodu! :) Jedyną atrakcją ekstremalną, na którą nie odważaliśmy się wejść z Misiem był Space Booster... Dla mnie za wysoko, a do tego tam się leciało głową w dół. Tak, lęk wysokości rządzi! :D Dlatego wieża (Space Gun) podobała mi się najmniej i była najstraszniejsza, przebiła nawet huśtawkę (Aztec Swing), z której zeszłam blada, bo.... zwyczajnie trwało to za długo. A nie, wait... Patrzę na stronę i ze strefy ekstremalnej nie zdążyliśmy jeszcze pójść (dosłownie nie zdążyliśmy, bo wciągnęła mnie za bardzo beczka :D) na Viking Rollercoaster. Na plus też atrakcja wodna z pontonami w strefie familijnej :) Czy jeszcze kiedyś tam wrócę - na pewno <3 Nam było tak ciężko stamtąd wyjść!

Etapem drugim był nocleg w Krakowie po Energylandii. Wiecie, Warszawiacy zawitali do Krakowa :D Noc spędziliśmy w Hostel Premium na Pomorskiej. Blisko do rynku, a jedyny minus samego hostelu to to, że trochę się namęczyliśmy, zanim udało nam się ustawić ciepłą wodę pod prysznicem. Pomijając testowanie o 23 w nocy czy KFC jest lepsze w Wa-wie czy w Krakowie, na drugi dzień miałam spotkanie z uroczą książkoholiczką ze zdjęcia, która mieszka w Krakowie i postanowiła się ze mną spotkać ^^ (taaaak, miało być chłodniej, zignorujcie to, że jestem ubrana na czarno xD do rudego w sam raz! :D) Kto poznał Olę z Nieuleczalnego książkoholizmu? Ja miałam tę przyjemność! I szczerze żałuję, że miałyśmy dla siebie tak mało czasu i z mojej, i z jej strony (wiecie, z mojej polegało to na zostawieniu bez opieki trzech dorosłych facetów, ale wiadomo - faceci nie dojrzewają nigdy :D). Ola, jak na książkoholiczkę przystało, zabrała mnie do Dziórawego Kotła. Genialne miejsce! Przede wszystkim klimatyczne :) No i przy rezerwacji nie jesteście pytani o nr stolika tylko... Pod którym czarodziejem siedzicie! <3 Mega <3 My (no dobra, ja) wybrałyśmy Snape'a, który przyglądał nam się podczas jedzenia :D Osobiście rozwaliły mnie nazwy! Wybrałam sobie zimne piwo kremowe oraz muffinka, który przeżył <3 Słodkie, jak nie wiem, czekoladowe (to muffinek), jak nie wiem, ale pyszne! <3 Tylko żaba nie chciała na mnie skrzeczeć przy wchodzeniu do wc.... :( Co do samego Krakowa - miasto piękne, trzeba przyznać, ale pod względem jazdy samochodem totalnie nieogarnięte. W przyszłym roku może wybierzemy się we dwoje z Misiem, bo teraz nie bardzo mieliśmy czas pozwiedzać - i tak wróciliśmy do domu o 19, a wyjechaliśmy ok. 14.... Jedno, co mogę powiedzieć o jedzeniu w Krakowie: Przystanek Burger to najlepsze miejsce, jakie mogliśmy wybrać z Misiem na obiad (a chłopaki woleli pizzę, grzech!). Po prostu mięsko, tyle dodatków, a wszystko takie pyszne <3 

Etapem trzecim był trzydniowy wypad nad Jezioro Solińskie z Misiem :) Nocowaliśmy w miejscowości (ekhm, wioseczce) Rybne. Wybraliśmy się też do Soliny i Polańczyka. Śledziliśmy strumyczek, idąc szlakami dla odważnych (taaak, czytajcie strumyczkiem pod górę :D ale mniejszym niż ten widoczny na zdjęciu - tutaj to schodziliśmy z mostu, aby zrobić mu zdjęcie :D zejść łatwo, gorzej z wejściem...) i podziwialiśmy piękne bieszczadzkie widoki. Dowiedziałam się też, że Bieszczadów to poprawna forma... o.O Co do jedzenia - polecam Wilcze Jadło w Górzance, przemiła obsługa i pyszne jedzonko. Za to w Barze na Tarasie (o ile to się tak nazywało) w Solinie prawie się porzygałam jedząc te ich naleśniki z dżemem... ;/ Nawet pestkę w tym dżemie znalazłam! W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Sandomierz, ale jakoś za specjalnie nic tam nie było, tylko na Bramę Opatowską weszliśmy dla widoczków :)

W międzyczasie zdawałam też prawo jazdy :) Teoria poszła za pierwszym razem :D Praktyka - ku mojemu ogromnemu zdziwieniu - również! Zresztą, na grupie się tym chwaliłam już w dzień zdania egzaminu. I tak jestem już dumnym posiadaczem dokumenciku uprawniającego mnie do prowadzenia samochodu :)

17 komentarzy:

  1. Moje rejony! Jak pięknie! Gdybym wiedziała, że będziesz w Krakowie... :D Chyba, że po prostu ta informacja mi umknęła. Energylandia - w sumie blisko, a ja jeszcze tam nie byłam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justysia wiedziała, pisałam też o tym na grupie Mini maratony :) Na blogu w sumie nie wspominałam, ale.... Jeszcze będą Targi :)

      Usuń
  2. Ja chcęęę pojechaććć do Enerylandii ;-; Teraz jeszcze moja kolezanka tam jedzie i wszyscy tam jadą, tylko nie ja ;-; A tak bardzo chcęęęę. xD Do Dziórawego Kotła może uda mi się zawitać, kiedy będę we wrześniu w Krakowie, no ale nie wiadomo, jak to będzie, bo to jednak wycieczka klasowa... :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za rok/ dwa lata znów jedziemy :D Było tak mega, a mają dojść jeszcze dwie atrakcje :D może uda się nam wtedy jakoś zgadać :)

      Usuń
  3. O, gratuluję wyniku! :D Powodzenia w sierpniu i wyczerpywaniu zapasów :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak dużo wakacyjnych atrakcji, a tak dużo przeczytanych książek :)
    Nic tylko zazdrościć :) Do Energylandi sama bardzo chętnei bym pojechała <3
    Pozdrawaim Juliet z bloga zapiskizgredka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 choć akurat wyczytywałam je pomiędzy wyjazdami :P
      Energy jest boska <3

      Usuń
  5. Bardzo kreatywnie spędzasz wakacje. Ja też wybieram się do Krakowa :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju, Jeju czemu wybrałaś najgorsze zdjęcie! Wyszłam okropnie! Ale powiem Ci, że ja też żałuję, że tak mało czasu razem, no ale w październiku i w maju kolejne spotknia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha, ale ja cię pytałam, które mogę i je wspólnie wybrałyśmy sklerozo :D Bo ty je wrzuciłaś na face :P
      Oj tak, i powędrujemy razem przez tłum ludzi <3 A potem w maju oprowadzę cię po Wawie <3

      Usuń
  7. Twój lipiec był naprawdę udany!
    W Energylandii musi być świetnie, uwielbiam takie miejsca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, jest, musisz tam jechać, skoro uwielbiasz :)

      Usuń
  8. Byłam kiedyś w Energylandii, i było super, wszystkie atrakcje zwiedziliśmy, oprócz chyba tej beczki twojej. W Krakowie? Szkoda, że nie byłam w domu w te wakacje ani raza :D

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.