17 paź 2016

BT: 'Morze spokoju' K. Millay

Tytuł:  Morze spokoju  (oryginalnie: The sea of tranquility)
Autor: K. Millay (tłumacz: Z. Byczek)
Cykl: -
Ilość stron: 454
Wydawnictwo: Jaguar (w roku: 2014)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania

Opis:
Natsya Kashnikov chce tylko dwóch rzeczy: przetrwać liceum bez żadnych osób, które będą pouczać ją na temat jej przeszłości oraz sprawić, aby chłopak, który zabrał jej dosłownie wszystko – tożsamość, duszę i chęć życia – zapłacił za to. Historia Josh’a Bennett’a to nie sekret: każda osoba, którą kochał, opuściła ten świat, aż w końcu, gdy chłopak miał 17 lat, nie został mu już nikt. Teraz, wszystko czego Josh pragnie, to to, aby ludzie pozwolili mu zostać samemu, ponieważ gdy Twoje imię jest synonimem śmierci, każdy ma tendencję do pozostawienia Ci Twojej własnej przestrzeni. Każdy z wyjątkiem Nastyi, tajemniczej, nowej dziewczyny w szkole, która zaczyna się kręcić wokół chłopaka i nie ma zamiaru odejść, dopóki nie zyska wpływu na każdy aspekt jego życia. Ale im bardziej Josh ją poznaje, tym większą jest ona dla niego zagadką. Kiedy intensywność ich relacji się nasila, a pytania bez odpowiedzi zaczynają się piętrzyć, chłopak zaczyna się zastanawiać, czy kiedykolwiek odkryje sekrety ukrywane przez dziewczynę – albo czy w ogóle tego chce.

Opinia:
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wiktorii, która zorganizowała Book Tour. Ola zszokowana napisała do mnie, kiedy zobaczyła u mnie ten banner. Pytała Ty wiesz, że to romans? Wiedziałam. Już, kiedy czytałam, 4 osoby były ciekawe, strasznie, jak mi się podobało. Trzymałam je w niepewności, aż do chwili publikacji recenzji. Podejrzewam zresztą, że każda osoba, czytająca mojego bloga padła z wrażenia, widząc recenzję TEJ KSIĄŻKI na TYM BLOGU. I pewnie większość z tych osób pomyślała od razu No i po co czytasz romanse? Aby je zjechać? Jednak jest coś jeszcze, za co muszę podziękować Wiktorii, a jest to data publikacji posta, bo to dużo po terminie przewidzianych dwóch tygodni, ale dziękuję ci, że się zgodziłaś. A wy może w recenzji dowiecie się, dlaczego akurat poprosiłam o konkretną datę. (Kurczę, dawno się tak nie rozpisałam na wstępie xD)

Styl autorki od początku mi się spodobał. Przeszkadzało mi aby jedno słowo, całą książkę i nie wiem, czy uparła się na nie tłumaczka czy autorka... Mianowicie słowo ryj irytowało mnie konsekwentnie do końca. Poza tym pokochałam humor tej książki, czasem kompletnie ironiczny bądź sarkastyczny, momentami podchodzący prawie pod czarny, ale kilka razy tata pytał, z czego ja się śmieję... Autorka też potrafi całkiem nieźle opisać emocje bohaterów. Ze strony wydawnictwa - korektor powinien dostać po uszach, Po 4-5 błędach... Sama wzięłam się ołówkiem za korektę, raz nawet tłumaczka pomyliła imiona, a on tego nie poprawił! :D
Szybciej porąbię go na kawałki i spalę w kominku, niż wybiorę go zamiast ciebie.
Dwutorowa narracja to coś, co uwielbiam. Kiedy możemy poznać dwie strony medalu. Zwłaszcza, jeśli narratorami są tak dwie cudowne postaci. Jednak zacznijmy od historii. Ta była z jednej strony banalna. Od razu przewidziałam, tylko zaczynając tę książkę, że będzie uroczo, potem coś się stanie, a potem znów będzie uroczo. I według mnie dokładnie tak było. Autorka irytowała mnie całą książkę tak przeciągając moment poznania historii Nastyi, że w pewnym momencie miałam dość... Jednak nie mogłam przerwać. Nie mogłam, bo chwile w garażu, chwile z Joshem były ratunkiem nie tylko dla Nastyi, ale i dla mnie. Nie umiałabym przerwać, nie kończąc. Sama historia była... Inna niż się spodziewałam, a zarazem dokładnie taka, jakiej oczekiwałam. Jednak ciężko piszę mi się tę recenzję z innego powodu. Bo ta historia, choć tylko w takim mocno okrojonym sensie, coś mi przypomina. Dokładniej - to co wtedy, podczas czytania, działo się w moim życiu. Cóż, nie mam ochoty wyjaśniać więcej. Wiem, jednak, że mam już odpowiedź na pytanie, jaka książka dała mi nadzieję - właśnie ta. Swoją ironią, humorem i happy endem, ale też tym, z jakiej sytuacji to się wywiązało.

Nastya (piękne imię!) to ciekawa bohaterka. Próbuje być silna. Tak, to kluczowe słowo. Próbuje. Chce czuć się bezpiecznie, sądzi, że to niemożliwe. I wtedy poznaje jednego z moich nowych mężów - Josha. Pokochałam go od pierwszych stron! Do Nastyi musiałam przywyknąć, polubić ją, a Josh... On nie daje się nie lubić. Nawet nie wiecie, ile zostawiłam serduszek przy jego tekstach! Kolejnym moim mężem jest Drew. Tak, wiem... Początkowo sądziłam, że to dupek, ale kiedy odkrywał się powoli przed Nastyą, zaczynałam kochać go coraz bardziej. I w chwili obecnej nie umiem wam powiedzieć, którego kocham bardziej. Ostatnią bohaterką, która zasłużyła na specjalne wyróżnienie, jest matka Drew - ta kobitka jest świetna! Reszta postaci jest ciekawa, niektóre są zarysowane niespecjalnie ciekawie (np. taka Leigh), mają pełnić tylko określoną rolę. Ale cała historia i tak kręci się głównie wokół Nastyi, Josha i (choć tego nie ma w opisie) Drew.

Historia, jak głosi okładka, miała mi złamać serce, miała się nie pozbierać i dopiero ona miała mnie posklejać. Nikogo chyba nie zdziwi (choć Justysia bardzo na to liczyła), że książka mnie złamała. Nie. Nie doprowadziła mnie nawet do płaczu. Ale wzbudziła we mnie emocje. Na przykład wściekłość na Nastyę za to, jak łatwo się poddawała, kiedy miała szczęście na wyciągnięcie dłoni. Na przykład uśmiech, kiedy Josh mówił te wszystkie słodkie rzeczy. I zdaję sobie sprawę, w którym momencie moje serce powinno rozbić się na miliony kawałeczków, ale tak się nie stało. Głównie dlatego, że i tak byłam pewna zakończenia. Jednak książka dostaje ode mnie plus za jedno - za delikatność. To nie było bum, kocham cię. Nastya i Josh poznawali się odkrywali, mieli wątpliwości, długi czas w ogóle nie byli pewni tego, co się między nimi dzieje. Było to na swój sposób tak realne, jakby działo się to nie w ich, tylko w naszym życiu.
Skądże, wizja seksu z tobą to szczyt moich marzeń. Obrzydza mnie wyrażenie "kochać się". Nie cierpię tego. Nawet, jak skończę sześćdziesiątkę, będę wolała mówić "pieprzyć się" [...].
Chyba ogółem się dziś strasznie rozpisuję, ale to wpływ tej książki, bo wiem, że powinnam kończyć tę recenzję, a chciałabym wam jeszcze tyle powiedzieć. Jednak uważam, że i tak powiedziałam już najważniejsze. Ci, którzy widzieli ocenę na LC, pewnie dostali zawału przed recenzją - książce dałam... 8/10 gwiazdek. I jestem pewna tej oceny wcale nie przez groźby od kilku osób (ekhm, które DOKŁADNIE WIEDZĄ, ŻE O NICH PISZĘ I JA TO WIEM :D), że niech tylko spróbuję się nie zachwycać. Bo książka nie była szalenie zachwycająca. Jednak jej humor, Josh, Drew i nadzieja, jaką za sobą niosą, w pewien sposób podbiły moje serce. Nigdy nie będzie to moja ulubiona książka, nigdy nie przekonam się do romansów na dobre, ale jeśli miałabym wybrać ulubiony romans - byłoby to Morze spokoju. Takie książki powinno się czytać, aby zrozumieć, czym jest miłość, a nie beznadziejnych Eleonorę i Parka, bo dla mnie te dwie książki są bez porównania.

PS. Wiem, dziś powinno być Poleć książkę, ale stwierdziłam, że w październiku po prostu go nie będzie, bo nie chcę przekładać go na inny dzień, a w ten chciałam opublikować tę recenzję :)

28 komentarzy:

  1. Nie słyszałam wcześniej o tej książce. Wydaje się ciekawa, ale nie jestem do końca przekonana, czy chciałabym ją kiedyś przeczytać. Niekoniecznie. Tym bardziej, że to romans, nastoletni romans.

    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nastoletni, ale bardzo poważny - ja miałam takie wrażenie. Jasne są imprezy etc, ale to co dzieje się między bohaterami jest bardzo dojrzałe :)

      Usuń
  2. To był u mnie jeden z pierwszych romansów jakie czytałam i mam do niej wielki sentyment <3 Dla mnie to wspaniała historia, i mimo że przy niej nie płakałam to była bardzo emocjonująca i zapadająca w pamięć <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pamięć zapada na pewno :) Skoro nawet mi się spodobała, to musi coś w niej być :D

      Usuń
  3. Powinno być 10/10 no weź! I owszem książka była szalenie zachwycająca :D Nie rozumiem Cię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalia.... Ja żadnemu romansowi nigdy nie dałam i raczej nie dam 10/10, bo taka moja natura, że romantyczką nie jestem :D

      Usuń
  4. Masz rację, że jest to coś w porównaniu z "Eleonorą i Parkiem", ale muszę przyznać, że powieść Rowell przeczytałam w dwa dni, z tą męczyłam się dwa tygodnie. I to chyba nawet nie dlatego, że jest zła, bo nie jest. Ale kompletnie nie polubiłam głównej bohaterki, zakończenie wydawało mi się wzięte z kosmosu i przerysowane, a sam styl pisania autorki był okropnie nużący. Liczyłam, że "Morze spokoju" okaże się takim WOW, a było przeciętne. Nie zapadło mi w pamięć, nie zmieniło mojego życia, nie pamiętam żadnych emocji i nawet nie do końca zrozumiałam czym było to tytułowe morze spokoju :D Co więcej- myślę, że jest dość oryginalną historią, co lubię, a czytało mi się opornie :D Wszyscy się zachwycają, a ja pozostaję odosobniona :D Może dlatego, że jeśli chodzi o powieści romantyczne jestem naprawdę wybredna. Cóż, bywa :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie było dobrą książką, a E&P beznadziejną, więc widzisz - ile ludzi tyle gustów :D Ale dobrze wiesz też, jaki ja mam stosunek do powieści miłosnych! :D Także coś w niej jest, skoro mi się spodobała :P

      Usuń
  5. Ojeju, taka bardzo emocjonalna ta recenzja. Gdybym już jej nie miała na swoim koncie, teraz na pewno pobiegłabym do biblioteki, by ją wypożyczyć i przeczytać :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, aż się zarumieniłam, że tak na ciebie podziałała moja recenzja :D

      Usuń
  6. SPOJLER Te zakończenie nie było happy endem :P przecież się rozstali :p można sobie dopowiedzieć że się spotkali i żyli długo i szczęśliwie lub oboje już nigdy się nie zobaczyli. To jest magiczne w tej książce jednocześnie wiemy i nie wiemy jak to wszystko dalej się potoczyło. :D Ale ogromnie się cieszę że ci się podobała <3
    Pozdrawiam WiktoriaCzytaRazemZWami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie samo to, że wróciła to był już happy end :)

      Usuń
  7. Daria i YA. Jezu, przecież to się nie łączy 0.0
    A ja ci powiem, że mi się książka nie podobała XD Podobał mi się wątek miłosny i Josh jest spoko facetem, ale sama Nastya niemiłosiernie mnie irytowała swoim nastawieniem, a to co jej się stało to w ogóle nie było zaskakujące. :/ Ja dałam takie 6/10, chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhahaha, ja wiem, a pacz - jednak :D
      Zaskakujące może i bardzo nie, ale generalnie książka była słodka <3

      Usuń
  8. Dobrze, że w końcu trafiłaś na jakieś romansidło, które Ci się spodobało ;D Ja z tego typu literatury mam "Prawo Mojżesza" za sobą i w sumie moje odczucia są troche zbliżone. Szału nie było, ale pozycja jest jak najbardziej dobra w swoim gatunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, przy Tristanie i Izoldzie to na razie jedyne, które aż tak mi się podobało :P

      Usuń
  9. Nie przepadam za takimi romansami dla nastolatków, więc chyba sobie ją odpuszczę ;P
    Pozdrawiam
    Moment Of Dreams ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak wiesz, zdziwiłam się jak tylko zobaczyłam że przeczytałaś tę książkę, a teraz jestem w lekkim szoku, że Ci się podobała :D Dla mnie jest to jedna z najcudowniejszych książek młodzieżowych, uwielbiam ten motyw z nie mówieniem, w ogóle wszystko jest perfekcyjne <3 Josh <3 Kiedyś, jak już nie będę miała co czytać (hahaha :D ) to przeczytam ją ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, nie padnij na zawał <3
      Ja drugi raz bym nie sięgnęła :P Ale Josh był cudny, ale jego przyjaciel też <3

      Usuń
  11. Cóż za piękna synchronizacja. Właśnie zaczęłam ją czytać. Jestem dopiero na 10% ale już mi się podoba :D

    Pozdrawiam
    To Read or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak bardzo kocham tę książkę, że byłabym zła, gdyby Ci się nie spodobała :) To byłby koniec z nami, wulkanie!
    Cieszę się, że ta książka pomogła Ci przejść przez wszystko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak możesz! Jaki koniec? :D Przez książkę, no Oluś, no!
      <3

      Usuń
  13. Ta książka sprawiła, że zaczęłam czytać New Adult. I od kiedy przeczytałam "Morze spokoju", to na tle pozostałych książek z tego gatunku - ona dalej pozostaje na pierwszym miejscu. Mimo upływu dwóch albo trzech lat dalej nie znalazłam godnego zastępnika tej książki. Dla mnie jest niesamowita, łamie serce i skleja je na nowo - tak, jak głosi okładka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Widziałam te serduszka, widziałam twoją nienawiść do słowa "ryj" i twoja korektę xDDDD
    Humor w tej książce jest przecudowny <3 I Drew! To moja ulubiona postać, jest taka zaskakująca i nieoczywista :D :D

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.