31 gru 2016

Podsumowanie roku 2016! + podsumowanie grudnia

Witajcie moi mili :) To już drugie roczne podsumowanie na moim blogu i mam nadzieję, że będzie ich więcej - na razie nie zamierzam uciekać z blogosfery :D

Mam dla was dzisiaj kilka podsumowań. Blogowe, czytelnicze, wyzwań oraz wyjątkowo podsumowanie grudnia, aby już zamknąć ten roku podsumowań. Czeka was trochę liczb :)

Ale najpierw, chciałam wam życzyć wspaniałego roku 2017: pełnego nowych wyzwań, ekscytujących przeżyć, wielu, wielu fascynujących książek, pozbawionego kaca czytelniczego, opatrzonego nową ustawą 500+ na książki oraz takiego, jaki sobie ten rok wymarzycie <3

A teraz nieuniknione cyferki :D I tekst.... Trooochę tekstu :D Też was kocham <3

Podsumowanie grudnia:

  • Piąta Pora Roku (421) [od SQN]
  • Blask (448)
  • Latarnia Umarłych (605) [od PanTomasz.pl]
  • Trzynaście kotów (284)
  • Wyklęta (395)
  • Of Swine and Roses (20) [opowiadanie]
  • Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludzi (208) [od IUVI]
  • Księga wyzwań Dasha i Lily (306)
  • W potrzasku (384)
  • Krwawe szaleństwo (368)
Ilość przeczytanych książek: 9 (+ jedno opowiadanie)
Ilość przeczytanych stron: 3439 (ok. 111 str/dzień)
Najlepsza książka: W potrzasku/ Piąta Pora Roku (nie moja wina, że nie potrafię się zdecydować, bo mogłabym tu napisać jeszcze coś, ale ograniczyłam się do dwóch :D)
Najgorsza książka: Blask

Blogowe podsumowanie
Skonfrontuję przed wami zeszłoroczne statystyki z tegorocznymi :)
Tak więc, w tym roku opublikowałam 219 postów (w zeszłym roku: 199), liczba moich obserwatorów wzrosła do 235 (w zeszłym roku: 163), na blogu pojawiło się łącznie 8 289 komentarzy (w zeszłym roku: 3 464), a blog został wyświetlony 118 792 razy (w zeszłym roku: 34 926).  Dane pochodzą z dnia 31 grudnia rano, ponieważ potem, no wiecie, poszłam się bawić, a jeszcze trzeba było ogarnąć mieszkanie etc. :D
Także mój przyrost statystyk rocznych wygląda następująco:
Posty: +20
Obserwatorzy: +72
Komentarze: +4 825
Wyświetlenia: +83 866
Co powiecie? Mnie niezbyt one obchodzą, jeśli chodzi o zdobywanie ich na siłę, ale bardzo mnie cieszą, bo to znaczy, że coraz więcej osób ma ochotę wchodzić i zostawać ze mną na mojej Biblioteczce :)

Podsumowanie wyzwań
Na początek moje autorskie wyzwanie ABC Czytania. W wariancie pierwszym przeczytałam 22/22 tytuły, a w wariancie drugim 19/22 (+1) autorów. Postępy innych uczestników możecie zobaczyć tutaj :)


Jako drugie - moje wyzwanie prywatne 100 książek. A więc, mój wynik to 35/100 :)  Wiem, że grafika mała, ale wiecie - jest na niej 100 książek :D Niedługo stworzę nową listę i wstawię ją do zakładki :)


Kolejne wyzwanie to Wyzwanie biblioteczne, które realizowałam na poziomie VI w wariancie I. Mój wynik to 40/45 książek z biblioteki :) Biorąc pod uwagę, że całe wakacje nie korzystałam z biblioteki, a potem czytałam je tylko do końca listopada, jestem z siebie zadowolona :)


Brałam też udział w Kiedyś przeczytam, ale nie skomentuję nawet mojego wyniku wyczytania ze stosu pierwszego (i jedynego) 8/12 książek... W tym wyzwaniu na pewno nie wezmę ponownie udziału, bo ograniczenie do 12 książek mnie dobija :D


No i dwa wyzwania ilościowe: 52 książki w ciągu roku oraz wyzwanie na portalu goodreads.com, gdzie ustaliłam sobie poprzeczkę 150 książek w tym roku. Wyzwanie 52/52 ukończyłam już 25 czerwca 2016. A co do 150 to przekonacie się zaraz, bo pora na....

Podsumowanie czytelnicze
Ten rok był cudownym rokiem czytelniczym :) Brałam udział w maratonach, zaczęłam czytanie po angielsku, wzięłam udział w cudownych inicjatywach innych blogerów :) A jak z czytaniem? :)
Ilość książek przeczytanych w ciągu roku 2016: 110
No niestety nie wyszło... Ale spokojnie, 150 jest też moim tematem przewodnim roku 2017 :)

Postanowiłam w tym roku zrobić wam niewielki obraz tego, jak wyglądał bilans dobrych, złych i średnich książek przeczytanych przeze mnie. A w styczniu pojawi się TOP 10x2, czyli najlepsze i najgorsze książki roku 2016! :) Oceny gwiazdkowe dotyczą ocen na LC. Procenty to % z wszystkich przeczytanych książek w tym roku :)
Ocenione na 10 gwiazdek (wspaniałe!): 12 (11%)
Ocenione na 7-9 gwiazdek (co najmniej bardzo dobre): 65 (59%)
Ocenione na 5-6 gwiazdek (raczej przeciętne): 20 (18%)
Ocenione na 2-4 gwiazdek (kiepskie): 12 (11%)
Ocenione na 1 gwiazdkę (koszmar!): 1 (1%)

Choć był to ciężki wybór, postanowiłam także wybrać dwie książki roku - jedną, która może przejść do historii mojego bloga w chwale, drugą, która powinna schować się w krzakach. Największy problem miałam z najlepszą :D
Najlepsza książka roku: Historia prawdziwa kapitana Haka
Najgorsza książka roku: Buszujący w zbożu

Nie było chyba tak strasznie, co? :D To teraz, dla zainteresowanych, kilka faktów z tego roku z mojego życia prywatnego, które były dla mnie ważne :)
  • zdałam prawo jazdy (za pierwszym razem)
  • z moim chłopakiem minęła nam 4. rocznica (obecnie to już 4 lata i 10 miesięcy)
  • nauczyłam się pływać! (no dobra, Misio mnie nauczył)
  • rozpoczęłam ostatnią klasę technikum i to mnie przeraża :D
  • odwiedziłam Energylandię i było to niezapomniane przeżycie!
  • spotkałam się osobiście z Olą i było to jeszcze bardziej niezapomniane przeżycie (zwłaszcza kopanie tej żaby w kiblu, bo nie chciała na mnie skrzeczeć :D)
  • nawiązałam współpracę recenzencką z Sine Qua Non, ZeSłownikiem, IUVI, PanTomasz.pl oraz Książka.net
  • (to będzie głupie, ale...) nauczyłam się przeganiać kurę z grzędy :D (takim tłuczkiem ją tykałam i ona w końcu uciekała... na szczęście kura nie była agresywna, bo ten tłuczek to był taki do ziemniaków i raczej nie nadawałby się do samoobrony przed kurą :D)
  • pierwszy raz byłam w kinie na filmie w 4DX (Epoka lodowcowa 5: Mocne uderzenie)
  • zrobiłam sobie tatuaż!
  • spotkałam ponownie Olę oraz poznałam bookworm na KTK 2016 oraz zdobyłam kilka autografów, a także odbyłam kilka miłych rozmów z autorami
A jak Wam minął rok? :)

30 gru 2016

Świąteczny Maraton Dzień 5: 'Krwawe szaleństwo' K. M. Moning

Dobra, zaliczyłam 3/5 książek, bo trzeciego dnia podłapałam książkowego lenia, a w piątek (czyli dziś) trwały przygotowania do Sylwestra <3 Jak wam poszło? :)

Ja tę książkę zaliczyłam też do kategorii Mrozi krew w żyłach, ponieważ były tam takie momenty :)


Tytuł: Krwawe szaleństwo (oryginalnie: Bloodfever)
Autor: K. M. Moning (tłumacz: A. Studniarek-Więch)
Cykl: Kroniki Mac O'Connor
Ilość stron: 368
Wydawnictwo: Mag (w roku: 2011)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, 100 książek

Opis: 
Zwyczajne życie MacKayli Lane uległo całkowitej przemianie, gdy postawiła stopę na irlandzkiej ziemi i została wrzucona w świat zabójczej magii i starożytnych tajemnic.
Walcząc o ocalenie życia, Mac musi odnaleźć Sinsar Dubh, mającą miliony lat księgę najmroczniejszej magii, w której znajduje się klucz do władzy nad światami elfów i ludzi. Śledzona przez elfich zabójców, otoczona tajemniczymi postaciami, którym nie może zaufać, Mac czuje się rozdarta między dwoma niebezpiecznymi i kuszącymi mężczyznami - V'lane’em, nienasyconym elfem, który może zmienić podniecenie w obsesję każdej ludzkiej kobiety, i nieprzeniknionym Jericho Barronsem, równie pociągającym, jak tajemniczym.

Opinia:
Uwielbiam pokłady sarkazmu, ironii i czarnego humoru u tej autorki! Ponadto za każdym razem, jak widzę krowa lub petunia to widzę dwa inne słowa, ale aby to zrozumieć - musielibyście przeczytać :)

Akcja pędzi, ale nie jest aż tak nieprzewidywalna, jakbym tego oczekiwała. Podoba mi się za to przemiana Mac na przełomie tych prawie 400 stron. Z grzecznej, różowej panienki przeistacza się w nieco dziką i momentami kick-assową bohaterkę. Bardzo podobała mi się za to koncepcja szachownicy, którą stworzyła oraz brutalniejsze i bardziej przerażające momenty podczas poszukiwań Mrocznej Księgi.
Jeśli jeszcze raz przypalisz jeden z moich wartych ćwierć miliona dolarów dywanów, odbiorę to w naturze.
Autorka wprowadza tematykę czarnej magii, przemieszczania się między światami, ale tego nie tłumaczy. Tak, jakby miała jakiś pomysł, ale nie umiała go sprecyzować. To pierwsze, co mogę zarzucić tej książce. W pierwszej części miałam jeszcze nadzieję na większą ilość informacji w drugiej, ale nadal ich nie posiadam, a to lekko irytuje.

Główna narratorka, Mac, dzięki swojej przemianie stała się dużo ciekawszą bohaterką - wyszła ze strefy typowej blondynki. Barrons to nadal irytująca postać, bo prawie nic o nim nie wiemy... Ale Mac nie przeszkadza to na niego lecieć, choć zapiera się niby rękami i nogami. I to drugi minus tej książki. Ona całą książkę mówi, że nie, be, on jej się nie podoba, jest za stary, ecie-pecie... I chyba nawet nie muszę komentować, jak to się rozwija, prawda? A najgorsze, że jest to tak oczywiste!
To wydawało się umiejscawiać go po mojej stronie planszy, stronie dobra, co było nieco trudne do przełknięcia, gdyż wiedziałam, że był bezlitosny i doprowadziłby mnie na krawędź śmierci, żeby osiągnąć swój cel, nie wspominając o próbach zmuszenia mnie do uprawiania potencjalnie zabójczego seksu.
Reszta bohaterów to tło, ale nie wymieniłam wam jeszcze mojego ulubionego bohatera. I nie, nie potrzebuję psychologa tylko dlatego, że moim najulubieńszym bohaterem jest elf seksualny zabójca - V'Lane (w ogóle mnie zastanawia, czemu w jego imieniu też jest nazwisko Mac :D). Jest on postacią tajemniczą, ale gra w bardziej interesującą grę niż Barrons. Jego tłumaczenie, kiedy MacKayla zarzuca mu gwałt jest rozbrajające. Chcę takiego na własność <3

Podsumowując, ta część jest nieco gorsza od swojej poprzedniczki, choć na LC oceniłam je tak samo. Po prostu uważam, że tutaj bardziej widać, że autorka nie potrafi rozwijać niektórych pomysłów lub nie potrafi ich wytłumaczyć. Ale tak poza tym to mega zabawna opowieść o Irlandii, elfach, zaufaniu oraz dziewczynie wyrwanej z kolorowej bańki spokojnego życia. 

29 gru 2016

Świąteczny Maraton Dzień 4: Książkowy leniuszek



Dziś zaczęłam inną książkę, bo na ten horror o Krwawej Mary jakoś tak zupełnie nie mam ochoty. Jednak... Czy elf seksualny zabójca nie jest w stanie zmrozić krwi w żyłach? :D Według mnie jest xD
Dziś zaczęłam Krwawe szaleństwo i mam nadzieję, że jutro je skończę i o w miarę przyzwoitej porze wrzucę wam recenzję :D

A jak idzie wam? :)

Blogi ogarnę, obiecuję! Tyle, że już raczej po Sylwestrze, bo w tym roku jest on u mojego chłopaka, więc wiecie - żarcie trzeba zrobić, posprzątać :D Dlatego najwyżej 1 stycznia skacowana będę ogarniać blogi lub zrobię to 2 po szkole :)

28 gru 2016

Świąteczny Maraton Dzień 3: Ups :D


Ekhm, dobra to oblałam :D Spojrzałam na kilka pierwszych stron i poległam :D Ale pod białą okładkę podciągnę jutrzejszą książkę, chyba się nadaje :P A jak zaliczę 4/5 to i tak będę z siebie dumna :P Ewentualnie z rozpędu przeczytam od razu dwie książki do kategorii ostatniej :D
Dziś za to dopadł mnie czytelniczy leń - patrzę na książki i mi się nie chce :P

A JAK WAM MIJA MARATON I OKRES POMIĘDZY ŚWIĘTAMI A SYLWESTREM? :P

27 gru 2016

Świąteczny Maraton Dzień 2: 'Niepowszedni. W potrzasku' J. Drzewicka


A więc, trochę oszukane, bo recenzję przestawiłam, aby jednak była dnia 27 grudnia, ale spóźniłam się aby o 19 minut no! :D Ale zanim napisałam recenzję i wybrałam cytaty... Jednak dzień drugi to dzień drugi i choć praktycznie piszę to dnia trzeciego, bo 20 minut po północy, pomińmy tę kwestię :D


Tytuł: W potrzasku (oryginalnie: -)
Autor: J. Drzewicka (tłumacz: -)
Cykl: Niepowszedni
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Jaguar (w roku: 2016)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku

Opis: 
Dalsze losy Niepowszednich. Weles zjawia się w Ferretum jako poseł i rzucając fałszywe oskarżenia, żąda ich wydania. Z pomocą zdrajcy z Kamiennych Kości zrobi wszystko, by nie dowiedli swej niewinności. Czasu ubywa, a nowi sojusznicy Niepowszednich mają własne niepokojące tajemnice.

Opinia:
Pani Justyna z każdym słowem wciągała mnie z powrotem do Ferretum! Nie szczędziła bohaterów, a tym samym emocji podczas czytania, a w to wszystko wplotła nutkę humoru, którym bohaterowie radzili sobie z trudną sytuacją.

Weles, brrr. Wszystko zaczynało się układać, ale nie - musiał wrócić... Nienawidzę bydlaka! Poza tym akcja pędzi, nie daje nam chwili odpoczynku, a to nie pozwala się oderwać od lektury. Zaczynając Niepowszednich, trzeba od razu zarezerwować cały wieczór na czytanie. Dodatkowo pojawia się pewna forma trójkąta miłosnego, która z początku lekko mnie irytowała, bo myślałam, że autorka wykorzysta utarty schemat, ale ona zrobiła z tym motywem zupełnie coś innego, z czym osobiście spotkałam się chyba po raz pierwszy. Do tego niektóre zwroty akcji mogą przyprawić o zawał nawet, jeśli spodziewamy się, jak cała sytuacja się zakończy. Przez całą powieść przetacza się rodzinny klimat wsparcia oraz opieki, wzajemnego zrozumienia, a to jest to, co tak pokochałam w tej serii!
Dobrze. Tak go wychowałem. Mężczyzna nie puszy się tylko dlatego, że zachował się przyzwoicie.
Związek Sambora i Nili się rozwija. To mi się podobało, bo nie był wciśnięty w każdą lukę między akcją, a został oddany dość realistycznie, choć czasem irytowało mnie to, że nasza Żniwiarka zawsze najpierw jest właśnie Niepowszednim, a nie zwyczajną dziewczyną. Sambor za to ze swoją zazdrością był uroczy, ale jego słowa łamały mi czasem serce! Allę i Flawię od początku do końca traktowałam, jak młodsze siostry, ale Dalko awansował nawet wyżej niż Sambor w hierarchii książkowych mężów! Na scenę wkraczają też dwie nowe ważne dla fabuły postaci, które niezmiernie polubiłam - Jaksa oraz jego ojciec, Anton. Niestety, tożsamość tego drugiego udało mi się odgadnąć zbyt szybko, podobnie, jak zagadkę z kupcem, namiestnikiem i dowódcą (ale ja czytam chyba za dużo takich książek :D). Mam nadzieję, że Jaksę spotkam w trzeciej części, aczkolwiek po zakończeniu drugiej - nieco w to wątpię.

Jeśli nie znacie jeszcze Niepowszednich, ale chcielibyście poznać - pamiętajcie, że z pierwszym tomem organizuję dla was BT :) Dlaczego o tym wspominam? Bo nie wyobrażam sobie, że można nie chcieć poznać tej historii! Jest to kawał dobrej fantastyki z bohaterami z krwi i kości, niepowtarzalnym, rodzinnym klimatem oraz dużą ilością akcji i emocji! Ja już chcę trzeci tom, a zarazem wcale go nie chcę, bo to będzie oznaczało koniec przygody z Nilą, Samborem, Dalko, Allą i Flawią (chyba, że pani Justyna nie zmieści się ze swoimi pomysłami i wyobraźnią w tomie trzecim i jednak postanowi napisać ich więcej na co liczę! <3)

26 gru 2016

Maraton Świąteczny Dzień 1: 'Księga wyzwań Dasha i Lily' R. Cohn & D. Levithan

Witajcie pierwszego dnia maratonu :) Jak wam idzie? :) Ja właśnie skończyłam Dasha i Lily! :) Postanowiłam, że będę starała się recenzować przeczytane książki od razu, wybaczcie więc literówki, bo jeszcze do wtorku jestem tylko mobilnie :D Szablony recenzji przygotowałam sobie wcześniej, uff :P Co prawda tablet i tak jest lepszy niż telefon, ale i tak cytatu już nie udało mi się sformatować 😀

Jak wam idzie czytanie? 😊


Tytuł: Księga wyzwań Dasha i Lily (oryginalnie: Dash & Lily's Bookof Dares)
Autor: R. Cohn & D. Levithan (tłumacz: E. Pater)
Cykl: Dash & Lily
Ilość stron: 306
Wydawnictwo: Bukowy Las (w roku: 2015)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, 100 książek

Opis: 
„W środku znajdziesz wskazówki. Jeśli chcesz je poznać, przewróć stronę. Jeśli nie – proszę, odłóż notatnik na półkę”. Zainspirowana przez szczęśliwie zakochanego brata, szesnastoletnia Lily zostawia czerwony notatnik pełen wyzwań na ulubionej półce w swojej ulubionej księgarni. Notes czeka na odpowiedniego chłopaka, który odważy się podjąć grę. Ciekawski, ironiczny, lekko cyniczny Dash nie boi się zagadek - Księga Wyzwań staje się dla niego odskocznią od codzienności, której nieświadomie szukał.
Dash i Lily urządzają podchody na wielką skalę - szukają notesu (i siebie) po całym Manhattanie. Podczas gry zaczyna rodzić się uczucie. Tylko czy na żywo zrobią na sobie równie dobre wrażenie, co na papierze? To może okazać się największym wyzwaniem...

Opinia:
Nie często czytam książki pisane przez dwóch autorów.  Jednak tutaj, tak samo, jak podczas lektury Tajemne ognia, widać dwa różne style. Nie twierdzę,  że to źle.  Moim zdaniem jest to tym bardziej ciekawe. Logicznie wydaje mi się, że Rachel pisała częściej Lily, a David - Dasha. Nie umiem jednak wybrać lepszej części książki. Style obydwojga  autorów były lekkie, zabawne, ale też nieco płytkie. Nie odczuwam żadnych emocji podczas lektury.

Główny wątek fabuły mnie zaciekawił. Choć wydaje mi się nieco nierealne, że ten notes nie zaginął gdzieś w trakcie, to uważam,  że musiałaby to być fantastyczna przygoda. Zaraz padniecie: uważam,  że wątek miłosny był najlepszy (był głównym wątkiem zresztą), a wątki poboczne, jak relacje rodzinne etc. zostały potraktowane po macoszemu i nie były specjalnie interesujące.  Jednak pogoń za zeszyt,  noc w Strandzie czy randka na komisariacie były ekscytujące! Główny wątek naprawdę mnie wciągnął :)

Zdejmujesz z półki czerwony notatnik. Otwierasz go. A potem robisz wszystko, co ci każe.

Lily - kapitan drużyny piłki nożnej, Liliowy Miś rodziny, najukochańsza wnusia swojego poważnego w mieście dziadka.  Dash - samotnik,  miłośnik literatury oraz mój nowy mąż.  Reszta bohaterów stanowi tło i nie są zbyt dobrze wykreowany.  Autorzy poruszają też tematy, które mnie denerwują, choćby homoseksualizm... Dla mnie to takie usilnie pokazanie swojej tolerancji...

Wiecie co podobało mi się najbardziej?  Zderzenie dwóch światów - Dasha doświadczonego przez rozwód rodziców i Lily, która musi zmierzyć się z opuszczeniem kokonu bezpieczeństwa zapewnianego przez rodzinę.  Wynikały z tego ciekawe sytuacje. Poza tym humor Lily i ironia Dasha przydawaly opowieści zabawnego klimatu.

Polecam książkę fanom lekkich, młodzieżowych opowieści.  Mi podobał się wątek główny,  reszta była Nie dopracowana i robiła jedynie za tło dla pierwszoplanowych wydarzeń.  Jestem zadowolona z lektury, czytało się szybko, ale nie żeby historia miała jakoś specjalnie zapaść mi w pamięć. 

24 gru 2016

Przygotowania do świąt Book TAG by Justysia + Ubieramy choinkę TAG



Witam Was w Wigilię i życzę Wam od razu wesołych i pogodnych Świąt BN oraz rodzinnej atmosfery i dużo nowych książek :)

Mam dla Was dziś TAG przygotowany przez Justi (w którym trochę pomagałam) i to ona mnie do niego nominowała :D Graficzki ukradłam autorce <3

Zdecydowanie Krąg! Pomimo ponad 500 stron, czytało się ją szybko, z uśmiechem :)


Nie ubieram, zazwyczaj nie spędzam świąt w domu, ale u rodziny :)


Hm, z wymiaki świątecznej na Mini maratonach obdarowałam Agatę Milionem małych kawałków :)

Nie miałam nigdy kaca, co najwyżej lenia :P Jednak najsłodsza książka, jaką czytałam tak w ogóle to Morze Spokoju :)

Piąta Pora Roku! Moje ulubione postapo od grudnia ^^

Hmm, to może Sukkub, któy sprawił, że pokochałam erotyki? :D
Hahaha, chyba ona się doczekała :P Hmmm.... Niewolni czekali sobie cały rok na przeczytanie :D

Ulubione momenty wkurzały mnie niesamowicie, ale no cóż - podejrzewam, że generalnie ona dla innych okaże się całkiem dobra :P

Możecie zgadywać, jakie książki są na obrazku :) 



  • Blog i grupa Mini maratony <3
  • Fibi <3 (mój chomik) i Sonia <3 (mój kot)
  • Pingwiny z Madagaskaru <3
  • Książki <3
  • Balsamy do ciała <3
Lubię, bo można lepić bałwany i się na nim nie ślizgam :) Nie lubię, kiedy trzeba odśnieżyć samochód... :P

Nie czytałam (i raczej nie zamierzam), ale okładka jest mega <3



Uważam, że Kłamca jest napisany idealnie, styl pana Ćwieka jest bez wad <3

Hm, stawiam tu na Historię prawdziwą kapitana Haka  <3
Żeby to jednej.... :D Ale np. pan Ćwiek na KTK powiedział, że być może około kwietnia będzie druga część Grimm City! :)

Cóż, ja i Wigilia ze względów upodobań kulinarnych niezbyt za sobą przepadamy. Głównie, bo nie wolno mi jeść mięska (mnie nie interesuje, że się nie powinno, ale rodziców i babcie już tak), a ryb nie znoszę :P Więc ja najbardziej kocham pierogi z grzybami lub sałatkę jarzynową <3
  1. Jedzenia bez ryb, które będę w stanie zjeść
  2. Ciasta/ ciastek
  3. Prezentów <3
  4. Choinki!
  5. Atmosfery rodzinnej
  6. Czegoś mocniejszego do picia (przynajmniej tak jest u mnie :D)
  7. Śniegu!
  8. Mikołaja (za którego robię zazwyczaj ja i rozdaję prezenty spod choinki :) )
  9. Rodziny
  10. Kota, bo a nuż się odezwie o północy!
  11. Ciepłego sweterka (zazwyczaj spędzam święta na wsi, a tam jest zimno)
  12. Migających lampek na choince, które dodają uroku Wigilii :)

Nila w Niepowszednich <3 To tak cudownie rodzinna książka <3

Ucieczka w dzicz, bo choć jeszcze nie czytałam, to zamierzam <3

Ja zawsze najbardziej lubiłam Wśród nocnej ciszy :)

Migająca choinka i padający za oknem śnieg <3

No cóż, muszę kupić prezent chłopakowi, a tak to tyle, że szykuję się na maraton świąteczny. Zauważcie, że piszę to przed wstawieniem TAGu, więc w momencie, gdy to czytacie, ja już to pozałatwiałam :D Zwłaszcza, że w domu nie będę miała choinki, to niestety jej ubieranie odpada :( Bo nie opłaca się ubierać, jak nie będzie nas całe święta :P

Świąteczna wersja Madagaskaru lub Pingwinów z Madagaskaru <3


Najczęściej widziałam polecenia książek Hoover :D 


Uwielbiam moment pierwszego pocałunku w Zgonie <3 Kiedy on chce ją pocałować, ale ona się odwraca, całuje ja w ucho, a potem próbują jeszcze raz <3 To jest tak mega urocze <3


Nominuję każdego, kto nie ma pomysłu na dzisiejszy post lub podoba mu się TAG Justi :) Mam nadzieję, że zrobi go jak najwięcej osób :) Jednak specjalną nominację, bez możliwości niewykonania TAGu, otrzymuje pewna panda z Nieuleczanego książkoholizmu - Ola <3

Ta sama Ola nominowała mnie natomiast do TAGu nr 2 dzisiejszego dnia, czyli Ubieramy Choinkę Book TAG. Zasady zerżnęłam żywcem od Olusi :D
  1. Wybieramy 8 książek, które posłużą nam jako źródło dekoracji choinkowych oraz postaci.
  2. Grupujemy je według kategorii: 1 osoba do pomocy przy ozdabianiu, 3 ozdoby na choinkę, 1 ozdoba na czubek choinki, 3 prezenty pod choinkę
  3. Otwieramy poszczególne książki na pierwszej lepszej stronie i szukamy pierwszej nazwy rzeczy bądź imienia bohatera. Tym oto sposobem zyskujemy obiekt do powyższych kategorii.
Moje książki:
  1. I wrzucą was w ogień
  2. Gwiazda zaranna
  3. Pieśniarz Wiatru
  4. Na nieznanych wodach
  5. Dziewczyna z Dzielnicy Cudów
  6. Niepowszedni. Porwanie
  7. Wyklęta
  8. Latarnia umarłych
Wybrałam książki tak, aby było - mam nadzieję - zabawnie :D

Pomoc przy ozdabianiu choinki:

Kacper, z I wrzucą was w ogień. Hm, może być z tym niejaki problem, ponieważ jest on ślepy. Ale być może by się to jakoś udało :D Inna sprawa, że on woli robić wszystko na swój sposób... :D

Ozdoby na choinkę:

Ekhm, będzie zabawnie, bo z Na nieznanych wodach wylosowałam słowo łabędź (było w sumie jako nazwa statku, ale jednak to na nie trafiłam :D). Mała ozdóbka z wiszącym łabędziem - okay... Tylko co to ma do świąt, to mnie nie pytajcie :D Z Pieśniarza Wiatru za to wypadło słowo krążownik (dokładnie było osiem krążowników, ale pomińmy to :D) Chyba pozostawię to bez komentarza xD No, z Gwiazdy zarannej udało mi się wylosować coś, co na choince nie będzie wyglądać aż tak dziwnie, a mianowicie - pióra :)

Gwiazda na czubek:

Hahaha, dobra, moja choinka będzie boska, ponieważ z Dziewczyny z Dzielnicy cudów wylosowałam ręcznik papierowy jako gwiazdę choinki :D

Prezenty pod choinkę:

To, co kicie lubią najbardziej - prezenty <3 Już się boję :D Ale, yay, dostanę ogiera! Widocznie Niepowszedni kochają mnie tak samo, jak ja ich <3 Wyklęta zafundowała mi też kamerę. Chyba polubiłabym takie święta, gdzie książki wybierałyby mi prezenty... Zdecydowanie chcę takie święta no! Z Latarni umarłych wylosowałam słowo tablet :D (dobrze, że nie trup albo zwłoki, bo takich słów tam dużo xD)

Moja choinka wygląda następująco:


Wiem, wiem, ale nie miałam czasu lepiej tego zrobić :D


22 gru 2016

'Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludzi" L. Yep & J. Ryder

Tytuł: Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludzi (oryginalnie: A Dragon's Guide to the Care and Feeding of Humans)
Autor: L. Yep & J. Ryder (tłumacz: A. Pohl)
Cykl: -
Ilość stron: 208
Wydawnictwo: IUVI (w roku: 2016)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania

Opis:
Panna Drake, uparty i zrzędliwy smok – czy tego chce, czy nie – ma nowego pupila: nad wiek wygadaną Winnie.
Dziwna sprawa: dziesięciolatka myśl, że to panna Drake jest jej zwierzątkiem! Co za niedorzeczny pomysł! Smoczyca ma przed sobą trudne zadanie: wychować tę pyskatą osóbkę na idealną towarzyszkę. O ile w ogóle jest to możliwe… Panna Drake otwiera przed Winnie tajemną i fantastyczną stronę San Francisco. Dziewczynka dostaje w prezencie szkicownik i rysuje w nim czarodziejskie stworzenia. Problem zaczyna się, kiedy jej szkicelungi ożywają, uciekają i swobodnie biegają po ulicach…
Czy Winnie i panna Drake położą kres chaosowi? Czy uda im się uwierzyć, że przyjaźń może wynagrodzić ból po stracie najbliższych?

Opinia:
Styl autorów jest bardzo prosty - na pierwszy rzut oka widać, że to pozycja pisana z myślą o młodszym czytelniku. Pasuje mi to zresztą do wizji małżeństwa piszącego razem książkę. Przez akcję przewija się humor, wzruszenie oraz lekka groza.

Winnie dostaje pannę Drake od swojej ciotki Amelii. Jednak panna Drake nie wyobraża sobie, że to dziewczynka miałaby ją posiadać - i to jest najzabawniejsze. Dziesięciolatka uparcie wierzy, że smoczyca należy do niej, a panna Drake uważa, że to dziewczynka została jej pupilkiem. Pomimo początkowej niechęci odkrywa jednak w dziecku przyjaciółkę. Cała akcja za to utrzymuje tempo dziecięcej opowieści - na tyle szybko, aby nie zanudzić młodszego czytelnika, ale jednak na tyle wolno, aby mógł on zrozumieć, co się dzieje. Autorzy zbudowali bardzo ciekawą społeczność magiczną, w którą może się on zagłębić, ale pozostawili też pewien margines niedopowiedzenia, dzięki czemu dziecko może wyobrazić sobie dalszy ciąg historii, a dorosły wysilić wyobraźnię bardziej niż przy typowo młodzieżowych pozycjach, jakie są dostępne na współczesnym rynku.
Może ty wiesz lepiej, ale czasem to twój oswojony może mieć rację.
To mój ulubiony obrazek z książki <3
Panna Drake to zrzęda, ale w taki zabawny sposób, ponieważ ona wcale się z tą opinią nie zgadza. Ponadto, jako narratorka, opowiada nam wszystko w miarę szczegółowo i z masą własnych uwag. Każdy rozdział rozpoczyna się jej poradą co do wychowania oswojonego. Jej kreacja jako smoka jest również ciekawa i oryginalna. Winnie za to jest bystrą dziesięciolatką, której szczerze współczuję. W tym wieku musiała się zmierzyć z problemami, jakie powinny zaprzątać raczej głowę dorosłych. Było mi tak smutno, gdy tłumaczyła, dlaczego zamiast kupnych warcabów, ma narysowaną planszę oraz wycięte z kartonu figurki. Zdecydowanie potrzebowała przyjaciółki, ale i opiekunki, ponieważ jej mama miała sama wystarczającą ilość problemów, a i tak starała się zapewnić Winnie jak najlepsze dzieciństwo.

Książka, choć trochę naiwna dla starszego czytelnika, powinna się spodobać osobom w każdym wieku. Dlaczego tak uważam? Ponieważ sam przekaz treści, jak i cudowne ilustracje (autorstwa M. GrandPre) zmuszają wyobraźnię do pracy. Autorzy w prosty sposób pokazali tak wiele: ból straty, potrzebę przyjaźni, budowanie zaufania. Zdecydowanie polecam! :)



Za egzemplarz dziękuję:

21 gru 2016

Projekt POLSKA: Marta Kisiel

Witam was w kolejnym poście z serii :) Cieszą mnie miłe komentarze nt. tego pomysłu, a fani obyczajówek czy romansów - nie martwcie się! Od lutego zaczynam mieszać autorów: z moimi ukochanymi wymieszam autorów, których nie znam lub niekoniecznie lubię (choć takich jest tylko dwóch na razie), ale wiem, że są cenieni przez większą ilość czytelników (a taki jest tylko jeden). Zaczęłam od ulubionych bohaterów, aby serię rozkręcić. Nie będę jednak ograniczać cyklu tylko do fantasy, bo mija się to z celem :)

Dzisiaj przedstawiam wam autorkę (a raczej ałtorkę) książek humorystycznych. Do tej pory wydała aby 3 książki, ale zdobyła już rzeszę fanów :) To w kolejce do niej najdłużej czekałam na KTK! Mowa oczywiście o MARCIE KISIEL :D

Opinie o autorce:

Według mnie autorka to pozytywnie zakręcona osoba :D Dużo się śmiała na KTK,  z każdym kto chciał, zamieniła kilka słów i z każdym zrobiła sobie zdjęcie :) Ponadto jest niezwykle kreatywna, zwłaszcza tworząc takie postaci, jak Licho czy Krakersa :)

Jellyfish pisze: Ałtorka jest wprost cudowną personą. Najpierw zachwycałam się jej osobą z odległości, zza szklanego ekranu, gdzie uważnie śledziłam, co ciekawego wrzuca i jak jej idzie pisanie. Zresztą - osoba, która tworzy takie niesamowite książki musi być świetną osobą. Rok temu szczęśliwie udało mi się ją poznać na spotkaniu autorskim w Katowicach. I faktycznie - jest pozytywną, zakręconą i niezwykle inteligentną osobą o bogatej wyobraźni. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się ją szczęśliwie spotkać i posłuchać o tym, jak opowiada o Mickiewiczu.

Ivka pisze: Wprost kocham tę kobietę! Uwielbiam jej poczucie humoru i kontakt jaki ma ze swoimi fanami. Uwielbiam śledzić jej profil na Facebooku, zwłaszcza komentarz pod jej postami. Czasami wręcz płaczę ze śmiechu czytając polemikę między Ałtorką a czytelnikami  Zdecydowanie moja ulubiona autorka.

Opinie o jej książkach:

Według mnie, a czytałam na razie tylko Dożywocie, autorka ma niezwykle lekki styl. Nawet romantyczne wywody naszego kochanego panicza da się przebrnąć z nutką ironii i humoru (zwłaszcza, kiedy zabiera się za pisanie książki! :D). Nie polecam czytać w transporcie publicznym - chyba, że nie zależy wam czy z powodu niekontrlowanych wybuchów śmiechu zostaniecie uznani za wariata. Ja już nie mogę doczekać się lektury Nomen omen i Siły niższej ;) No i kocham Licho, ja chcę takiego aniołka w bamboszkach 0 byelby mi nie przywalił patelnią :D

Jellyfish pisze: Pierwszą książką, jaką przeczytałam, było "Dożywocie" i od razu się w nim zakochałam. Przede wszystkim w humorze, który jest tak niesamowity, że w trakcie lektury wiele razy śmiałam się do rozpuku. Po drugie w języku. Styl ałtorki jest specyficzny, pełen przydawek, długich, wielokrotnie złożonych zdań, które potrafią ciągnąć się przez pół strony. A jednak czytanie ich sprawia mi ogromną radość i jest to mój ulubiony styl pisania ze wszystkich, z którymi dotychczas się zetknęłam. Na sam koniec - fabuła. Kisiel tworzy świetne, wciągające historie. Mam nadzieję, że stworzy jeszcze więcej cudownych dzieł, które będą pełne powalonych, acz zabawnych postaci. Osobiście uważam Kisiel za moje guru pisarskie i nie zakładam, aby miało się to kiedykolwiek zmienić. Podsumowując, zapewne przeczytałabym jej autorstwa nawet instrukcję obsługi papieru toaletowego. A założę się, że i tak byłoby to coś niesamowitego i wciągającego.

Ivka pisze: Czytałam do tej pory tak naprawdę tylko "Dożywocie", ale zakochałam się w tej powieści od pierwszego przeczytania. Kupiłam pierwsze wydanie tej książki. Przeleżała rok na półce, ale kiedy po nią sięgnęłam, nie mogłam się oderwać. Co chwilę wybuchałam gromkim śmiechem, aż w którymś momencie mój mąż zainteresował się co czytam. Nie należy do osób które wiele czytają, ale "Dożywocie" udało mu się skończyć i twierdzi, że jeszcze nigdy tak się nie bawił przy lekturze Książki Marty Kisiel kupuję w ciemno. Mam wszystkie do tej pory wydane w tym "Dożywocie" x 2 Uwielbiam!

Książki napisane przez autorkę (linki przeniosą was do moich recenzji lub strony na LC; nie uwzględniam zbiorów opowiadań)

20 gru 2016

'Of Swine and Roses' I. Andrews

Dziś tylko krótki pościk o opowiadaniu, które niezmiernie mnie rozbawiło :) Polecam na poprawę humoru! :D

Czytaliście coś tej autorki? :) Byłabym wdzięczna za opinie :)

Tytuł: Of Swine and Roses (oryginalnie: Of Swine and Roses)
Autor: I. Andrews (tłumacz: ?)
Cykl: -
Ilość stron: 20
Wydawnictwo: Ilona Andrews (w roku: 2011)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania

Opis:
Chad Truman jest zbirem, który nosi kastety w obydwu kieszeniach i zastawia magiczne pułapki na intruzów w "jego" dzielnicy. Ostatnie co Alena Kornov chce, to iść z nim na randkę. Ale gdy jej rodzina naciska na nią, nie może powiedzieć nie. Teraz lodziarnia jest zamknięta, świnia ucieczką ratuje swoje życie, a nawet nie wspominamy o martwym mężczyźnie...


Opinia:
Nie mogłam spać i potrzebowałam czegoś krótkiego. Wtedy znalazłam na swoim telefonie to 20-stronicowe opowiadanie i pomyślałam Czemu nie?. Wiecie: napis na okładce jest wielce zachęcający :D 
Na pewno autorka zachęciła mnie do poznania książki, którą planuję już od jakiegoś czasu - Magia kąsa. Mam jednak nadzieję , że tam jej styl nie będzie chwilami infantylny. Poza tym opowieść była szybka, przyjemna i pod koniec na tyle zabawna, że aż parsknęłam śmiechem (na szczęście nikogo nie obudziłam :D). Zwłaszcza Chrum, chrum było rozwalające! :D Mam nadzieję, że taki sam poziom humoru i akcji utrzymuje autorka w swoich książkach :)

Jak połączyć miejski gang, fatalną randkę, świnię oraz przystojne ciasteczko? O tym może wam opowiedzieć tylko Ilona Andrews! :D Gdyby ktoś chciał, mogę przesłać e-book na mejla :)

19 gru 2016

Mini recenzje: 'Wróg bez twarzy' L. Child oraz 'Trzynaście kotów' (antologia opowiadań)

Okay, jestem cudna... To jest TOM TRZECI przygód Jacka, od razu ostrzegam, drugi przeczyta się już w nowym roku :)

Tytuł: Wróg bez twarzy (oryginalnie: Tripwire)
Autor: L. Child (tłumacz: P. Amsterdamski)
Cykl: Jack Reacher
Ilość stron: 447
Wydawnictwo: Albatros (w roku: 2008)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania

Opis: Jack Reacher dowiaduje się, że poszukuje go prywatny detektyw - na zlecenie kobiety, której nazwisko nic mu nie mówi. Detektyw zostaje zamordowany, a Jack postanawia wyjaśnić, co się za tym kryje. Okazuje się, że klientka detektywa to Jodie, córka jego byłego dowódcy generała Garbera. Kiedyś oboje łączyło uczucie. Na prośbę rodziców żołnierza zaginionego w Wietnamie generał zobowiązał się ustalić jego losy. Teraz zlecenie przejmuje Reacher. Trop prowadzi go do Hobiego - najbardziej bezwzględnego kryminalisty, z jakim miał dotąd do czynienia. Jodie i Jack stanowią dla niego śmiertelne zagrożenie...

Opinia:
Styl Childa jest niezwykle precyzyjny. Uważam, że przy kryminałach to ważne - facet skupia się na konkretach, szczegółach, a jednocześnie manipuluje nami, podając nam bardzo wiele informacji. I jak go nie kochać?
Fabuła za to podobał mi się nieco mniej niż w Poziomie śmierci. Oczywiście autor i tak na koniec zdruzgotał ułożoną przeze mnie teorię, a wszystko było przemyślane, logiczne i odpowiednio dawkowane, jednak czytając już drugi kryminał autora można dopatrzeć się pewnych podobieństw. Ponadto niezbyt odpowiadał mi wątek miłosny, był taki wciśnięty raczej z konieczności niż z pomysłu. Podobały mi się za to wspominane przez Jodie i Jacka rady Leona.
Bohaterowie za to jak zwykle mnie nie zawiedli. Autor rozbudował osobowość Jacka, pokazał nam kolejne aspekty z jego życia oraz wzmocnił jego cudowne, konkretne podejście do spraw. Jodie za to nie pasuję mi na partnerkę dla Jacka, ale jest genialną bohaterką - wie, czego chce, potrafi chłodno myśleć i nie załamywać się w kryzysowych sytuacjach. Postaci drugoplanowe nie ustępują pola tym z pierwszego planu, ale z racji formy mini wspomnę jeszcze tylko o dwóch - Marylin była silną, zdecydowaną kobietą z praktycznym podejściem, a Leon (choć martwy, to w autor wykreował jego postać poprzez wspominanie) wydawał mi się bardzo inteligentnym, ale i opiekuńczym facetem - ideał :D
Podsumowując, ja na pewno zamierzam kontynuować przygodę z Jackiem, mam nadzieję, że tylko w tej książce doszukałam się pewnych podobieństw, co jednak pozwoliło mi się szybciej domyślić prawdy (no dobra, części prawdy). Polecam fanom przemyślanych kryminałów.


Tytuł: Trzynaście kotów (oryginalnie: -)
Autor: E. Dębski, J. Dukaj, W. Kalicki A. Sapkowski, E. Białołęcka, A. Zimniak, P. Goraj, K. Lewandowski, M. Wolski, M. Żerdziński, T. Kołodziejczak, I. Żółtkowska (tłumacz: -)
Cykl: -
Ilość stron: 284
Wydawnictwo: SuperNOWA (w roku: 1998)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania

Opis: 
Książka ta jest zbiorem 13 opowiadań, pełnych magii, horroru, fantastyki i przygody. Trzynaście osób postanowiło poddać się bardzo interesującemu eksperymentowi, a potem opisać swoje przeżycia. Czego dotyczył ów eksperyment? Nie mniej nie więcej tylko... czarnych kotów-najbardziej tajemniczych stworzeń na świecie. Te 13 osób odważyło się przebiec drogę 13 czarnym kotom. Co z tego wynikło Czytelnik dowie się po lekturze tej niesamowitej i ciekawej książki.

Opinia:
Ta mini recenzja będzie miała nieco inną formę, ponieważ recenzuję antologię opowiadań i o każdym napiszę kilka słów :) Jedna uwaga na początek - nie wiem, jak doliczono się tu 13 autorów (chyba, że licząc także wstęp od jednej z redaktorek), choć opowiadań jest 13 - dwa należą do pana A. Sapkowskiego.

Aa-a, kotki dwa, jeden potwór - E. Dębski
To opowiadanie było ciekawe, utrzymywało napięcie, ale zakończenie nie przypadło mi do gustu. Za to pomysł był bardzo intrygujący i można by go zdecydowanie rozwinąć.

Ponieważ kot - J. Dukaj
To opowiadanie za to nie przypadło mi do gustu - za dużo pseudonaukowego bełkotu, z którego niewiele zrozumiałam. Science fiction zdecydowanie nie w moich klimatach.

Kot typu Stealth - W. Kalicki
Jedno z najlepszych opowiadań! No weźcie już sama nazwa Instytut Broni Futerkowej jest genialne! :) Poza tym ten niedopowiedziany podtekst co do broni kotoidalnej! Ja chętnie przeczytałabym całą książkę w tym klimacie!

Złote popołudnie oraz Muzykanci - A. Sapkowski
O Złotym popołudniu nie będę pisać drugi raz, bo i drugi raz go nie czytałam. Moją opinię możecie zobaczyć w recenzji antologii Strefa Mroku. Za to Muzykanci podobali mi się bardziej. I niosą za sobą przesłanie, że nie powinniśmy dręczyć zwierząt, bo tak istoty tak samo czujące i myślące, jak my

Usta Boga - E. Białołęcka
A to zdecydowanie moje ulubione opowiadanie, choć naprawdę chciałabym przeczytać o tym całą książkę! Realia żyjącej dżungli dwóch dziewczynek wychowanych przez Kot, które miały odegrać ważną rolę, wszystko z kotami i wężami w tle - cudowny pomysł na książkę!

Rozpakuj ten świat, Evitt - A. Zimniak
To było dziwne... To Apple od początku mi się z czymś kojarzyło, ostatecznie zostałam lekko zaskoczona, ale nie jestem zbyt zachwycona tym opowiadaniem samym w sobie... No i miało tyle związku z kotem, co prawie nic.

Ale kyno - P. Goraj
To było dziwne i, jak dla mnie, bezsensowne, choć niektóre zdania początkowe, opisujące kota wywoływały fajne podteksty i mogłam się pośmiać. Jednak im dalej, tym gorzej, a o końcówce to już nawet nie wspomnę.

Rydwan bogini Freyi - K. Lewandowski
To opowiadanie też skojarzyło mi się tylko i wyłącznie z pseudonaukowym bełkotem... Całe to tłumaczenie metafizyki i w ogóle - brr ;/ I zaspokajanie innej kobiety niż swoja żona to wcale nie zdrada, no skądże znowu (facepalmowałam za każdym razem, jak bohater uważał, że jak nie będzie seksu, tylko ją sobie popieści, to nie zdradzi żony).

Worek - M. Wolski
A o tym nie wiem co napisać. Podobało mi się, ale zakończenie było tak jakby napisane na siłę, a przynajmniej ja je tak odebrałam... Tak, wielka armia azjatyckich tygrysów... ;/

Źrenice - M. Żerdziński
Okay, to było dziwne... Kot - morderca kobiet. Pobieranie wspomnień rzeczywiście okazuje się ciekawym pomysłem, ogółem opowiadanie było intrygujące, ale raczej nie zapamiętam go na długo.

Dotyk pamięciT. Kołodziejczak
Uznaję to za najbardziej wzruszające opowiadanie w tym zbiorze. Nawet nie chodzi o to, że miłość głównych bohaterów była zakazana. Nie, chodzi o to, jak potraktowało ich prawo i sąd, i jak wzruszającą rolę miał w tym związku kot. Zdecydowanie polubiłam to opowiadanie.

Marobet - I. Żółtkowska
To opowiadani za to zaczęło się ciekawie, zostało ciekawie poprowadzone, ale coś mi nie gra w rozwiązaniu problemu Toffee (w ogóle: nazwać tak kotka, cudnie <3). Poza tym akcja była zbyt prosta, na końcu nie czekało mnie zbytnie zaskoczenie.

Podsumowując, antologia nie wypada najlepiej. Przykro mi to mówić, bo to w końcu antologia polskich autorów. Nie zawiódł mnie Sapkowski, pani Białołęckiej chcę poznać jak najszybciej Wiedźma.com.pl, wzruszył mnie Dotyk pamięci i rozśmieszył Kot typu Stealth. Czyli na 13 opowiadań miło czytało mi się ich 4, a Złote popołudnie już znałam i nie jest ono najgorsze. Dwa uznałam za pseudonaukowy bełkot. Pozostaje mi więc tylko polecić te opowiadania, które podobały się mi, a reszta - no cóż, wasza decyzja :P