11 sty 2017

'Zieleń szmaragdu' K. Gier

Tytuł: Zieleń szmaragdu (oryginalnie: Smaragdgrün. Liebe geht durch alle Zeiten)
Autor: K. Gier (tłumacz: A. Janiszewska)
Cykl: Trylogia Czasu
Ilość stron: 456
Wydawnictwo: Egmont (w roku: 2012)

Bierze udział w wyzwaniach: 100 książekCzytam nie tylko AmerykanówABC CzytaniaCzytam fantastykęKitty's Reading Challenge (kontynuacja, którą odkładałam)

Opis:
Co robi dziewczyna, której właśnie złamano serce? To proste: gada przez telefon z przyjaciółką, pochłania czekoladę i całymi dniami rozpamiętuje swoje nieszczęście. Ale Gwen – podróżniczka w czasie mimo woli – musi wziąć się w garść, chociażby po to, żeby przeżyć. Nici intrygi z przeszłości także dziś splatają się w zabójczą sieć. Złowrogi hrabia de Saint Germain jest bardzo bliski swego celu: Gwendolyn musi stanąć do walki o prawdę, miłość i własne życie.

Opinia:
Ja wiem, że wiele z was czekało na tę recenzję, serio :D

Styl autorki jest jedynym kryterium, które się nie zmienia - nadal podoba mi się tak samo. Uważam, że Gier pisze lekko i niezbyt opisowo, czasem nie potrafi czegoś prosto wyjaśnić i osobiście motałam się w niektórych tłumaczeniach. W tym tomie jednak pojawiło się jakby więcej humoru, śmiałam się zdecydowanie częściej.

Fabularnie ciężko mi ocenić tę książkę. Z jednej strony jest to tom, gdzie najwięcej się dzieje i wszystko zaczyna się wyjaśniać. Z drugiej - to banalne i przewidywalne. Jasne, były rzeczy, które mnie zaskoczyły, ale mogę je policzyć na palcach jednej ręki. Dzięki szybkiej akcji, książkę przeczytałam w jeden dzień. Dokonałam tego też dlatego, że umiejętnie wyłączałam mózg przy wątku miłosnym, który nadal pozostaje beznadziejny. Zupełnie nie kupuję tej historii. Poza tym uważam, że autorka dobrze się nad tym nie zastanowił i ostatecznie wypada on strasznie tępo SPOILER: Ej, no weźcie, ona już go kocha, pokazuje mu to na każdym kroku, ale on jest dla niej chamem, aby się nie zakochała... KONIEC SPOILERA.
Dziewczyny są naprawdę najbardziej męczącym rodzajem ludzi, jaki istnieje. Zaraz po emerytowanych urzędnikach skarbowych, sprzedawczyniach w sklepie z pończochami i przewodniczących związków ogródków działkowych.
Gwenny, zabiję cię - weź zamień się narracją z Xemim! Otóż, nasza pokojowa fontanna stawia sobie ambitny cel nienawidzenia Gideosia, ale nosz k.... m.... za każdym razem, jak go widzi to się z nim śmieje, żartuje i za każdym cholernym razem sobie powtarza, że nie powinna, bo go nienawidzi. Gideon za to kreowaniem się na rycerza w lśniącej zbroi sprawił, że znienawidziłam go jeszcze bardziej. Ponadto dostawałam przez nich mdłości... Ale, ale - wśród bohaterów są też plusy. Dokładnie trzy. Pierwszy to niepodważalnie i niezaprzeczalnie najzabawniejsza postać trylogii, czyli Xemi <3 Jego teksty potrafią doprowadzić do niepohamowanych salw śmiechu. Drugim plusem jest Lesile, wierna przyjaciółka tej głupiej krowy narratorki. Uwielbiam ją za pomysłowość i humor! A trzeci plus to pan Bernard, czyli genialny lokaj, który pojawia się nie wiadomo skąd i dzielnie pomaga Gwen. Reszta bohaterów to tło. Nawet Lucy i Paul zostali potraktowani jako tło, co boli... Poza tym na koniec książki można się pogubić w relacjach rodzinnych, serio.

Podsumowując, ostatnia część nie uratowała w moich oczach całej trylogii. Nadal to Czerwień rubinu pozostaje najlepsza, ale ostatecznie Zieleń szmaragdu nie wypadła tak źle. Wątek miłosny był okropny, przewidywalność tej książki mnie powala, ale za to humor i szybka akcja jakoś się z tym równoważą. Cieszę się zresztą, że w tej książce autorka WRESZCIE skupiła się na akcji, a nie na problemach miłosnych głównych bohaterów. 

33 komentarze:

  1. Hahaha pokojowa fontanna doprowadzala do szalu i to totalnie ! No ile mozna ?! A nasz spalony giddy tez nie lepszy xd mowilam ci ze to okropna czesc xd jedynie ximi jest niezawodny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach te wątki miłosne... Pierwsza częsć nawet mi się podobała, ciekawe jak odbiorę resztę. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi ogólnie nie podobała się cała trylogia (choć III tomowi udało się mnie trochę zaskoczyć :) ), ale masz rację, najgorszy jest wątek miłosny. Taki mdły, bez uczuć, bez żadnych emocji...
    Pozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
    Czytam, piszę, recenzuję, polecam

    OdpowiedzUsuń
  4. Boziu?! O.O wiesz co teraz mam taką rozkine sama dałaś mi wyzwanie, żebym przeczytała czerwień rubinu, dzięki Tobie wreszcie przeczytałam tą trylogię, która jest teraz jedną z moich ulubionych. A tą recenzją wbiłaś mi nóż w plecy hejtując ostatni tom! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja kocham tę książkę całym sercem, całą serię w sumie <3
    Xmerius jest niezastąpiony! Przypomina mi trochę "Irytka" z HP.. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, trochę, ale Irytek jednak bardziej przeszkadzał, a Xemi chce pomagać :P

      Usuń
  6. polecano mi to, ale chyba raczej sobie odpuszczę

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie Xemi był trochę na siłę i nie potrzebny... albo inaczej: miał służyć szybkiemu rozwiązaniu akcji, co też się stało, ale przez to powieść wypada cholernie nierealnie. Przecież ta akcja trwa tydzień, może dwa... za dużo się dzieje w tak krótkim czasie :c
    Tom pierwszy niezaprzeczalnie jest tym najlepszym XD Ale w kolejności od 1 do 3 raczej tego nie ułożę, bo tom II i III zlewa mi się w jedno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dla mnie Xemi był ratunkiem nawet, jeśli książka wypada nierealnie xD Mnie tak wkurzał wątek miłosny, że nie zwróciłam uwagi, ile to trwało, ale wiem, że krótko... xD

      Usuń
  8. Słyszałam o tej serii, jednak jeszcze nie miałam okazji jej poznać :) Może kiedyś się to zmieni, choć nie wiem, bo ostatnio jest tyle nowości za które chcę się zabrać, że coraz mniej wierzę w to, że uda mi się do niej powrócić :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Xemi <3
    Jak dla mnie pierwsza część jest nagorsza, a trzecia najlepsza, ale cóż...
    Ja ogólnie kocham całą trylogę <3
    Wątek miłosny rzeczywiście był przewidywalny, ale jakoś przymknęłam na to oko (tak samo na to, że oni się zakochali w sobie w kilka dni)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On był straszny xD I pierwsza jest najlepsza, bo jest go tam najmniej :D

      Usuń
  10. Ja z tą książką mam taki problem, że Gwen rzeczywiście bywała irytująca, a wątku miłosnego było miejscami zbyt dużo, a mimo tych wszystkich wad, bardzo lubię całą trylogię :) Po prostu uwielbiam ten humor i lekkie pióro Kerstin Gier!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie to bardzo przyjemna trylogia dla młodzieży, może nawet kiedyś do niej wrócę, bo tak jak pisałaś, jest tam humor. Nic ambitnego, ale na relaks, bez irytowania się zachowaniami bohaterów (z małymi wyjątkami) to spoko lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak odświeżam sobie tę serię, czytam całość jednym ciągiem, więc w sumie nie potrafię określić, czy ostatnia część faktycznie jest taka zła. I tak bardzo lubię tę trylogię, a szczególnie Gideona ;D.

    OdpowiedzUsuń
  13. Już z pół roku ta książka leży u mnie na półce i jakoś nie mogę jej przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja i tak kocham i uwielbiam całą serię, chociaż przyznaję ci rację, że ostatnia wypada najsłabiej i w sumie ten wątek miłosny tutaj to troszkę mdły się zrobił

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie napisałam, że ostatnia wypada najsłabiej, tylko druga xD

      Usuń
  15. Ach aleś cięta na Gideosia :D Ja czytałam tylko pierwszą część i chociaż pomysł mi się podoba, to chyba jestem na to za stara. Ale nienawidzę nie kończyć serii!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest okropny xD
      Hm, nie ma sensu kończyć tej :D Takie jest moje zdanie xD

      Usuń
  16. Xemerius jest super!!! Uwielbiam go xD
    No cóż, ja nie do końca się z Tobą zgadzam, bo ja bardzo lubięęę całą serię :D

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.