Tytuł oryginalny: -
Autor: M. L. Kossakowska
Cykl/seria: -
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 488
Opis:
Ruda Sfora spopiela świat i zaświaty, gdy triumfuje wiara przekonanych, że nie wierzą w nic.
Poprzedza ją żelazisto-mdły odór ran i śmierci. Naznaczona rdzą zakrzepłej krwi, potężna butą i nienawiścią, niszczy wszystko. Niczym ludzkość opętana bratobójczymi walkami w imię kolejnego czegośtam...
Nad kosmosem Jakutów - na kształt mrocznego oparu - zawisło widmo z góry przegranej wojny. Straceńczej misji podjąć się muszą: młody szaman na kulawym, gadającym koniku, pieśniarz-wojownik z zadrą w sercu, harda półbogini i kościej-tupilak, który miał być bardzo zły... ale nie umiał.
Opinia:
Powiem Wam, że książkę przeczytałam w ramach wyzwania na mojej grupie, gdzie serdecznie Was zapraszam (ostatni odnośnik w menu pod nagłówkiem). Zadanie brzmiało: kolor w tytule. No i uznałam, że rudy to w końcu kolor, a już od jakiegoś czasu chciałam zabrać się za twórczość Kossakowskiej.
Jakie są moje wrażenia? Zapraszam do przeczytania recenzji!
Styl autorki przypadł mi do gustu. Ogółem jest gapą i dopiero kończąc książkę zauważyłam słowniczek z tyłu... :D Więc miałam lekkie trudności ze spamiętaniem, kto jest jakim bogiem albo co to urasa, ale dałam radę bez słowniczka! Właśnie te dziwne imiona były dla mnie straszne w całej książce, ale wiecie, że to dlatego, że mam do nich słabą pamięć... Pomimo to styl jest lekki, przyjemny i czyta się w miarę szybko. To, że męczyłam książkę tydzień jest związane z małym kryzysem czytelniczym, bo póki czytałam to było dobrze, ale jak już w końcu ją odłożyłam to nie chciało mi się dłuższy czas do niej wracać i tak w kółko, póki jej nie skończyłam, ale to nie wina książki tylko szkoły - po prostu się nie wysypiam i czuję się, jak zombie.
Ogółem kiedy dowiedziałam się, kto stworzył Rudą Sforę, byłam naprawdę zdziwiona i zapewniam Was, że nie czytałam opisu i tylko dlatego całą książkę nie mogłam tego odgadnąć. A Ruda Sfora była straszna. To znaczy najbardziej przerażały mnie w sumie ogary. Ale wspominam o tym, bo chcę tutaj przyznać plus za opisy Nieb, Krain Dolnych oraz stworzeń, bo to naprawdę się autorce udało!
Podsumowując - książka przypadła mi do gustu, fabuła jest oryginalna, a to, że wiemy tyle, ile bohaterowie i ciężko domyślić się czegoś więcej bardzo cenię w książkach. Polecam fanom fantasy, bo jednak wątpię, żeby ktoś, kto lubi inny gatunek, znalazł tu coś dla siebie.
Jakie są moje wrażenia? Zapraszam do przeczytania recenzji!
Starość jest cierpliwa, uważna. Czasem widzi więcej niż zapalczywa, rzutka młodość.Okładka nie jest jakaś piękna, ale ja osobiście lubię takie klimaty. Nie lubię tylko, kiedy nazwisko autora jest większe niż sam tytuł....
Styl autorki przypadł mi do gustu. Ogółem jest gapą i dopiero kończąc książkę zauważyłam słowniczek z tyłu... :D Więc miałam lekkie trudności ze spamiętaniem, kto jest jakim bogiem albo co to urasa, ale dałam radę bez słowniczka! Właśnie te dziwne imiona były dla mnie straszne w całej książce, ale wiecie, że to dlatego, że mam do nich słabą pamięć... Pomimo to styl jest lekki, przyjemny i czyta się w miarę szybko. To, że męczyłam książkę tydzień jest związane z małym kryzysem czytelniczym, bo póki czytałam to było dobrze, ale jak już w końcu ją odłożyłam to nie chciało mi się dłuższy czas do niej wracać i tak w kółko, póki jej nie skończyłam, ale to nie wina książki tylko szkoły - po prostu się nie wysypiam i czuję się, jak zombie.
- Tupilaki wiedzą - oświadczył. - Tupilaki się nie pomyliwują.Sama fabuła z początku trąci schematem - jesteś bohaterem, uratuj świat. No tak, ale na tym schemat się kończy. Bo naszym bohaterem zostaje młody szaman, który nagle trafia do Drugiego Nieba. Nie wiemy nawet czy jest on żywy, czy martwy. Co prawda, patrząc na sam początek książki ja podejrzewałam w jakim jest stanie i koniec książki tylko mnie w tym upewnił, ale nie będę spoilerować ^^ Ogółem książka jest zakręcona, nie bardzo wiemy, co się dzieje - tylko tyle, ile wiedzą nasi zagubieni bohaterowie. Przyznam jednak, że zakończenie tej książki kompletnie wybiło mnie z rytmu i zaskoczyło - jeśli oczekujecie happy endu, zastanówcie się, czym jest dla was happy end. Bo to jest właśnie największa zagadka zakończenia, jak dla mnie: książka nie skończyła się tak, jak oczekiwałam, że się skończy, mając dzielnego bohatera, aby ocalił świat... Ale nie skończyła się źle z punktu widzenia tej historii...
Ogółem kiedy dowiedziałam się, kto stworzył Rudą Sforę, byłam naprawdę zdziwiona i zapewniam Was, że nie czytałam opisu i tylko dlatego całą książkę nie mogłam tego odgadnąć. A Ruda Sfora była straszna. To znaczy najbardziej przerażały mnie w sumie ogary. Ale wspominam o tym, bo chcę tutaj przyznać plus za opisy Nieb, Krain Dolnych oraz stworzeń, bo to naprawdę się autorce udało!
...wiara ludzi, którzy uważają, że w nic nie wierzą. Takie paradoksy sprawiają, że stanowisko Stwórcy nadal ma dla mnie urok...Bohaterowie wypadli jednak ciut gorzej niż sama fabuła. Nasz wielki bohater, Ergis, był strasznie strachliwy, jak na bohatera i nie potrafił się sam obronić... Ogółem był mi najbardziej obojętną postacią ze wszystkich, a przecież był głównym bohaterem! Za to Ellej... Tak, Elleja polubiłam od razu, był dzielnym wojownikiem i było mi go tak szkoda, kiedy dowiedziałam się o tym, że niewiele mu zostało życia. Mimo to i tak mnie ciut denerwował tym swoim dajcie mi wreszcie umrzeć. Najbardziej polubiłam jednak konika Ergisa, Bębna. Był tak zabawny, uroczy, a jednocześnie dzielny i wytrwały, że pod koniec książki aż zaszkliły mi się oczy, ale pod koniec za to ponownie się uśmiechnęłam. Tulipak Iwaszka był również śmieszny, ale było mi go bardzo szkoda - zrozumiecie dlaczego, kiedy dowiecie się, jak powstał... Córka Ognia nieco mnie denerwowała tym swoim zachowaniem na samym początku, a potem nagle takim poświęceniem dla Elleja, ale na ogół była też hardą bohaterką, a takie postaci lubię. No i, uwaga!, moim drugim ulubionym bohaterem został kikituk :D Taaak, co to jest? To takie małe czarne stworzonko, które wyskakiwało z sakwy Ergisa, ale po prostu ja też chcę takie! Bohaterowie dalszych planów też byli w miarę nieźle opisani, ale nie jakoś genialnie.
Czuła się mała i bezbronna. Przeraźliwie głupia, prymitywna, nędzna. Wszystko, w co wierzyła, co kochała, co pragnęła ocalić, było tylko durną bajką, mrzonką zrodzoną przez ciemnotę. Nikt jej nie potrzebował. Nie potrzebował świata, w którym żyła. To był tylko jakiś idiotyczny zabobon, przesłona stojąca na drodze do prawdziwej wiedzy, prawdziwego oświecenia. Powinien natychmiast zniknąć, bo był szkodliwy i niepotrzebny. Tak jak i ona.Narracja jest prowadzona głównie z perspektywy Ergisa i Elleja, ale pojawiają się też pojedyncze wzmianki z perspektywy Córki Ognia oraz matki Elleja. Wiecie, że lubię taki sposób narracji, więc tym milej czytało mi się książkę.
Podsumowując - książka przypadła mi do gustu, fabuła jest oryginalna, a to, że wiemy tyle, ile bohaterowie i ciężko domyślić się czegoś więcej bardzo cenię w książkach. Polecam fanom fantasy, bo jednak wątpię, żeby ktoś, kto lubi inny gatunek, znalazł tu coś dla siebie.
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3,05 cm)
Nie czytałam jeszcze żadnej powieści Kossakowskiej i raczej nie szybko po nią sięgnę. Z języka polskiego wyniosłam uraz do polskich pisarzy ;)
OdpowiedzUsuńzaczarowana-me.blogspot.com
To musisz zwalczyć ten uraz, bo polscy autorzy są naprawdę świetni - choćby Sapkowski czy Ćwiek ^^
UsuńZachęciłaś mnie tym opisem...też lubię książki, które nie podają wszystkich informacji na tacy tylko części trzeba się domyślić :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że wszyscy ostatnio recenzują książki Kossakowskiej xD
OdpowiedzUsuńCzytałam naprawdę skrajne opinie na temat twórczości tej autorki i serio już nie wiem, co mam o niej myśleć. Chyba w końcu będę sama musiała sobie wyrobić jakieś zdanie.
Ja spotkałam się tylko z jedną recenzją w ciągu ostatnich dwóch tygodni :D A przede mną jeszcze "Żarna niebios", od której oczekuję więcej ^^
UsuńOstatnio bardzo często trafiam na recenzje książek tej autorki i wszyscy bardzo je chwalą, dlatego muszę wszystkie dodać do mojej listy. Rudą Sforę także ;)
OdpowiedzUsuńKossakowskiej nie czytałam, ale ja ogólnie mało czytam prozy polskich autorów. :P Ale fabula Rudej sfory bardzo mi się podoba i... chciałabym kiedyś przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńKsiążka niestety nie dla mnie, może kiedyś w odległej przyszłości po nią sięgnę, ale teraz nie ;)
OdpowiedzUsuńNiestety książka zdecydowanie nie w moim typie. Tym razem sobie daruje :)
OdpowiedzUsuńTrochę się pogubiłam już w opisie ;)
OdpowiedzUsuńlubię nietypowe zakończenia;D
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że tę książkę gdzieś widziałam i nawet opis wydaje mi się znajomy. Pewnie kiedyś w księgarni wzięłam tę powieść do ręki, ale zapewne zobaczyłam nazwisko polskiej autorki i automatycznie ją odłożyłam - moja głupota nie zna granic :) Chętnie zapoznam się z twórczością tej autorki :))
OdpowiedzUsuńNo dobra, bardzo chcę przeczytać! :D
OdpowiedzUsuńNiedawno kupiłam inną książkę tej autorki, mianowicie "Siewcę wiatru" i jestem w trakcie :D Nie powiem, aby czytało mi się to najłatwiej na świecie, ale jest na tyle ciekawe, że nie przerwę. Prawdopodobnie od tej książki będzie zależało, czy sięgnę po coś więcej od tej autorki.
OdpowiedzUsuńZ chęcią kiedyś sięgnę, bo lubię polskich autorów czytać, szczególnie tych, których nie znam, a są chwaleni nie po raz pierwszy ;) No i już kiedyś natknęłam się na recenzję Rudej sfory i wtedy zaciekawiła mnie ta książka na tyle, że do listy pragnień ją dopisałam. Inne książki Kossakowskiej też chciałabym znać...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało, bo to jeden z moich ulubieńców <3 Kikituk! <3
OdpowiedzUsuńOddałaś dokładnie moje zdanie na temat tej książki.
Niestety nie czytuję fantasy (w tej najczystszej formie), a do polskich autorów mam mieszane odczucia. Tak więc, wątpię bym się z tą książką polubiła, lepiej zostawię ją fanom gatunku :)
OdpowiedzUsuń