- Nauka angielskiego z książek
- Dlaczego powinieneś zacząć czytać po angielsku?
- Fakty i mity - czytanie po angielsku
- Jak zacząć czytać po angielsku i jak wybrać pierwsza książkę?
- Dobranie poziomu książki do własnych umiejętności (publikacja 19 lipca)
Niestety z przykrością stwierdzam, że czytam za dużo :D A nie umiem nie napisać recenzji nawet średnich książek, bo zawsze mam coś do powiedzenia na temat książki. Stwierdziłam więc, że muszę coś zrobić z tym, aby nie mieć miesięcznego opóźnienia w postach.... No to przedstawiam wam mój projekt number one, który mam nadzieję się przyjmie, bo nie mam innego :D Mini recenzje to będzie post, w którym będę umieszczać 2-3 recenzji, ale w dużo krótszej i nieco zmienionej formie. Z założenia mają one łączyć książki właśnie średnie lub takie w miarę dobre, ale nie świetne, ale.... ostatnio mało takich czytam, więc może być i tak, że znajdą się w takim zestawieniu dwie rewelacyjne książki :) Zresztą przez wakacje mam nadzieję większość książek wpasować w minirecenzje, bo inaczej to ja ich wszystkich do końca roku nie opublikuję :D
A teraz, żeby nie zanudzać, dwie recenzje na dziś:
A teraz, żeby nie zanudzać, dwie recenzje na dziś:
Autor: S. Dygat (tłumacz: -)
Cykl: -
Ilość stron: 216
Wydawnictwo: Czytelnik (w roku: 2001)
Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania
Opis:
Akcja książki toczy się kilkanaście dni przed wybuchem wojny – kończy się 31.08.1939 r., a potem w ostatnich dniach wojny – w lutym 1945 r. – po zburzeniu Warszawy, ale przed wkroczeniem wojsk polskich i radzieckich. Poznajemy bohatera-narratora, chłopaka 22-letniego, przyszłego, a raczej niedoszłego studenta. Razem z nim wędrujemy po ulicach Warszawy, gdzie już przeczuwa się mającą nadejść wojnę, ale wciąż jeszcze ludzie się bawią, piją, kochają, podróżują... Jeszcze swobodniej jest w Paryżu, dokąd w ostatnich dniach przed wojną udaje się nasz bohater, by z przypadkowo poznanymi ludźmi świętować ostatnie dni spokoju.
Opinia:
Książka wpadła w moje ręce przez przypadek.
Styl był dla mnie rzeczą obojętną, choć czasem było za dużo filozoficznych rozpraw, a nietłumaczone wstawki z franc. to duży minus.
Fabuła jest niebanalna i nie spodziewałam się tego. Książka opowiada o młodym człowieku, który chce zmienić świat. Poznaje Lidkę przed wojną, zapomina o niej na czas uczestniczenia w Paryżu w ostatniej wieczerzy i po wojnie znów sobie o niej przypomina. Przez całą książkę przewija się patriotyzm. Bardzo poruszyło mnie zdanie Polski nie ma i nigdy tak naprawdę nie było. (mogłam lekko przekręcić, bo pisałam już z głowy, ale chodzi o sens). Nie jestem wielką patriotką, ale szanuję swoją ojczyznę (pamiętajmy, że rząd to nie ojczyzna) i to zdanie mnie lekko przybiło, ale i dało do myślenia. Jednak autor nie oddał w ogóle atmosfery przedwojennej! Powojenną już bardziej.
Bohaterowie to mała grupka osób, cała opowieść skupia się głównie wokół Pawła i Lidki. Paweł to człowiek, który nie wie, co chce zrobić ze swoim życiem, ale najchętniej naprawiłby cały świat. Z marszu zdobył moją sympatię. Lidka to silna kobieta, ale została średnio wykreowana. Pomijając lepiej lub gorzej wykreowane postaci drugoplanowe, na wspomnienie zasługują Maryna i Dodo. Marynę polubiłam za jej obiektywizm oraz wykorzystywanie pozycji (jakkolwiek dziwnie to brzmi) za to Dodo to typowa femme fatale, a takie bohaterki strasznie mnie irytują! Ogółem kreacja nie wypada źle, ale autor mógł to zrobić lepiej.
Podsumowując uważam, że książka była dobra i warta uwagi. Powinna spodobać się fanom historii Polski, czasów wojny, Hitlera. Moim zdaniem początek historii jest najlepszy, środek średni, a końcówka dobra, ale nie dorównuje początkowi. Zakończenie za to mnie rozczarowało (miałam chyba nadzieję, że Paweł zrobi to, co radziła mu Maryna).
Opinia:
Styl był lekki, nawet przyjemny, jak na książkę historyczną, ale autor czasem zbytnio rozkręcał się przy opisie bomby atomowej czy technicznych spraw, a to już mnie nużyło...
Fabuła podobała mi się. Śledzenie losów kobiety, która nagle wkroczyła w tak nieznany świat, ryzykując własnym życiem, aby być agentką... Tylko dwie rzeczy psuły ogólny odbiór - trójkąt miłosny oraz zakończenie, bo ono wydało mi si naprawdę tępe... Za to realia wojny, strach przed dostaniem się w ręce Niemców, w końcu samo szkolenie - to było cudowne!
Bohaterowie są raczej średnio wykreowani. Najlepiej poznajemy oczywiście Mariane - odważną, młodą kobietę, pół Angielkę, pół Francuzkę, która zostaje agentką i leci do Paryża w ramach tajnej operacji Trapez. Ponadto podoba mi się, że to ona jest tutaj główną bohaterką, a nie jakaś męska postać oraz to, że nie jest typową kickassową bohaterką. Co do męskich bohaterów - drugą lepiej wykreowaną postacią jest Benoit, którego zdecydowanie polubiłam! Głównie za humor. Za to brat głównej bohaterki, jej były-niedoszły kochanek i reszta postaci wypada słabo...
Podsumowując książka ciekawie przedstawia realia wojny i pomimo bardzo tępego zakończenia i niknących na tel wydarzeń bohaterów, polecam książkę fanom książek historycznych, w których to kobiety są głównymi bohaterkami :)
I co sądzicie o takiej formie? :)
Opis:
Akcja książki toczy się kilkanaście dni przed wybuchem wojny – kończy się 31.08.1939 r., a potem w ostatnich dniach wojny – w lutym 1945 r. – po zburzeniu Warszawy, ale przed wkroczeniem wojsk polskich i radzieckich. Poznajemy bohatera-narratora, chłopaka 22-letniego, przyszłego, a raczej niedoszłego studenta. Razem z nim wędrujemy po ulicach Warszawy, gdzie już przeczuwa się mającą nadejść wojnę, ale wciąż jeszcze ludzie się bawią, piją, kochają, podróżują... Jeszcze swobodniej jest w Paryżu, dokąd w ostatnich dniach przed wojną udaje się nasz bohater, by z przypadkowo poznanymi ludźmi świętować ostatnie dni spokoju.
Opinia:
Książka wpadła w moje ręce przez przypadek.
Styl był dla mnie rzeczą obojętną, choć czasem było za dużo filozoficznych rozpraw, a nietłumaczone wstawki z franc. to duży minus.
Fabuła jest niebanalna i nie spodziewałam się tego. Książka opowiada o młodym człowieku, który chce zmienić świat. Poznaje Lidkę przed wojną, zapomina o niej na czas uczestniczenia w Paryżu w ostatniej wieczerzy i po wojnie znów sobie o niej przypomina. Przez całą książkę przewija się patriotyzm. Bardzo poruszyło mnie zdanie Polski nie ma i nigdy tak naprawdę nie było. (mogłam lekko przekręcić, bo pisałam już z głowy, ale chodzi o sens). Nie jestem wielką patriotką, ale szanuję swoją ojczyznę (pamiętajmy, że rząd to nie ojczyzna) i to zdanie mnie lekko przybiło, ale i dało do myślenia. Jednak autor nie oddał w ogóle atmosfery przedwojennej! Powojenną już bardziej.
Bohaterowie to mała grupka osób, cała opowieść skupia się głównie wokół Pawła i Lidki. Paweł to człowiek, który nie wie, co chce zrobić ze swoim życiem, ale najchętniej naprawiłby cały świat. Z marszu zdobył moją sympatię. Lidka to silna kobieta, ale została średnio wykreowana. Pomijając lepiej lub gorzej wykreowane postaci drugoplanowe, na wspomnienie zasługują Maryna i Dodo. Marynę polubiłam za jej obiektywizm oraz wykorzystywanie pozycji (jakkolwiek dziwnie to brzmi) za to Dodo to typowa femme fatale, a takie bohaterki strasznie mnie irytują! Ogółem kreacja nie wypada źle, ale autor mógł to zrobić lepiej.
Podsumowując uważam, że książka była dobra i warta uwagi. Powinna spodobać się fanom historii Polski, czasów wojny, Hitlera. Moim zdaniem początek historii jest najlepszy, środek średni, a końcówka dobra, ale nie dorównuje początkowi. Zakończenie za to mnie rozczarowało (miałam chyba nadzieję, że Paweł zrobi to, co radziła mu Maryna).
Autor: S. Mawer (tłumacz: A. Celińska)
Cykl: -
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Znak (w roku: 2013)
Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania
Opis:
Mariane właśnie poznała smak pierwszego pocałunku. Alice nauczyła się skakać ze spadochronem i zabijać Niemców. Anne-Marie była piękna i przyciągała spojrzenia mężczyzn.
Mariane, Alice i Anne-Marie to jedna osoba. Kobieta, która nie cofnie się przed niczym – ani na wojnie, ani w miłości. Bezkompromisowa kobieta szpieg z elitarnej brytyjskiej jednostki SOE staje się bezbronną dziewczyną, kiedy po raz pierwszy przychodzi do niej miłość. Kobieta, która spadła z nieba to trzymająca w napięciu opowieść o poświęceniu, odwadze i miłości, która rozkwita pomimo okrucieństwa wojny. Historia inspirowana losami tajnych brytyjskich agentek.
Opis:
Mariane właśnie poznała smak pierwszego pocałunku. Alice nauczyła się skakać ze spadochronem i zabijać Niemców. Anne-Marie była piękna i przyciągała spojrzenia mężczyzn.
Mariane, Alice i Anne-Marie to jedna osoba. Kobieta, która nie cofnie się przed niczym – ani na wojnie, ani w miłości. Bezkompromisowa kobieta szpieg z elitarnej brytyjskiej jednostki SOE staje się bezbronną dziewczyną, kiedy po raz pierwszy przychodzi do niej miłość. Kobieta, która spadła z nieba to trzymająca w napięciu opowieść o poświęceniu, odwadze i miłości, która rozkwita pomimo okrucieństwa wojny. Historia inspirowana losami tajnych brytyjskich agentek.
Opinia:
Styl był lekki, nawet przyjemny, jak na książkę historyczną, ale autor czasem zbytnio rozkręcał się przy opisie bomby atomowej czy technicznych spraw, a to już mnie nużyło...
Fabuła podobała mi się. Śledzenie losów kobiety, która nagle wkroczyła w tak nieznany świat, ryzykując własnym życiem, aby być agentką... Tylko dwie rzeczy psuły ogólny odbiór - trójkąt miłosny oraz zakończenie, bo ono wydało mi si naprawdę tępe... Za to realia wojny, strach przed dostaniem się w ręce Niemców, w końcu samo szkolenie - to było cudowne!
Bohaterowie są raczej średnio wykreowani. Najlepiej poznajemy oczywiście Mariane - odważną, młodą kobietę, pół Angielkę, pół Francuzkę, która zostaje agentką i leci do Paryża w ramach tajnej operacji Trapez. Ponadto podoba mi się, że to ona jest tutaj główną bohaterką, a nie jakaś męska postać oraz to, że nie jest typową kickassową bohaterką. Co do męskich bohaterów - drugą lepiej wykreowaną postacią jest Benoit, którego zdecydowanie polubiłam! Głównie za humor. Za to brat głównej bohaterki, jej były-niedoszły kochanek i reszta postaci wypada słabo...
Podsumowując książka ciekawie przedstawia realia wojny i pomimo bardzo tępego zakończenia i niknących na tel wydarzeń bohaterów, polecam książkę fanom książek historycznych, w których to kobiety są głównymi bohaterkami :)
I co sądzicie o takiej formie? :)
Fajne mini-recenzje :D
OdpowiedzUsuńSusette
CHOCOLADZIX - KLIK
Dziękuję :)
UsuńBardzo fajny pomysł z tymi mini recenzjami :D
OdpowiedzUsuńDruga książka bardzo mnie ciakwi, może kiedyś ją przeczytam :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
No nie była wybitna, ale zła też nie xD
Usuńteż mam ten problem z recenzjami :D
OdpowiedzUsuńNo to widzisz idealne rozwiązanie :)
UsuńGratuluję, że w ogóle się tego podjęłaś! Ja też sporo czytam i mam posty zaplanowane do 25 sierpnia... Ale spokojnie. Wróci szkoła, matura i egzamin, to pewnie wszystko się zwolni...
OdpowiedzUsuńU mnie nawet jak wróci szkoła i zaczną się maturki to niestety.... :( Ja mam nadprodukcję postów tym bardziej w okresie szkolnym :)
UsuńBardziej zainteresowały mnie "Pożegnania". Ostatnio też bardzo rzadko trafiam na świetne książki, zwykle jak jakąś czytam to jest ona w miarę dobra, ale szału nie ma...
OdpowiedzUsuńA ja na szczęśćie zaczęłam trafiać na te świetne <3
UsuńHa, ja właśnie skończyłam pisać swoje własne minirecenzje, tylko że postanowiłam reaktywować ten cykl z zupełnie innych powodów. Niestety ja akurat czytam za mało książek i żeby blog nie świecił ciągle pustkami, postanowiłam zabrać się za zrecenzowanie zaległych książek. Tylko że mam ten problem, że nie potrafię się rozpisywać o książkach, które czytałam ponad miesiąc temu XD
OdpowiedzUsuńJakoś żadna książka mnie nie zainteresowała - pewnie dlatego, że w tym momencie nadrabiam szkolne lektury i jakoś nie mam ochoty na książki historyczne :D.
Nie dziwię ci się, ja w sumie Pożegnań w ogóle nie planowałam :P To z Book Touru niespodzianki xD
UsuńNo ja też nie umiem się rozpisywać o czytanych dawno temu, bo no....głównie zapominam imiona etc. xD
Dobry pomysł. Krótkie i fajne, a mniej się napiszesz. Zainspirowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
krainamoliksiazkowych. blogspot. com
w sumie ja kocham pisać :D bardziej kwestia zbyt wielu recenzji i czytanych książek xD
UsuńRzeczywiście atmosfery przedwojennej prawie nie było. Gdybym nie wiedziała, o czym jest książka, to nie zorientowałabym się, że zaraz wojna. Ogólnie Pożegnania tak średnio mi się podobały... :P
OdpowiedzUsuńOgólnie na razie temat wojny mnie nie zachęca i nie mam ochoty o tym czytać :D