Przejdź do:

29 sie 2016

Mini recenzje: 'Wciąż mnie prześladują' J. L. Carrell oraz 'Miasto kości' C. Clare (Read More Books Challenge)

Tytuł:  Wciąż mnie prześladują (oryginalnie: Haunt Me Still)
Autor: J. L. Carrell (tłumacz: A. Grabowski)
Cykl: Kate Stanley
Ilość stron: 347
Wydawnictwo: Świat Książki (w roku: 2011)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC CzytaniaWyzwanie biblioteczne 2016100 książek

Opis:
Kate, młoda uczona i reżyserka, dostaje propozycję wystawienia „Makbeta”. Prace nad najbardziej tajemniczą ze sztuk Barda szybko zmieniają się w koszmar. Gdzie znika część aktorów? Kim jest martwa kobieta, leżąca w pobliskim lesie? Czy nad dramatem faktycznie ciąży klątwa? A może ktoś ma powody, by wykorzystać „makbetowskie” fatum do całkiem innych celów?
Zaskakujący thriller o prastarych kultach, nawiedzonym manuskrypcie i samym Szekspirze – enigmatycznym autorze zagadkowych dzieł.
Opinia:
Styl jest ciekawy, ale autorka za bardzo skupia się na przekazaniu nam zbyt wielu rzeczy w zbyt krótkim czasie, co w pewnym momencie zaczyna nudzić. Kiedy jednak skupia się ona na dialogach, jest znacznie lepiej!
Fabuła to miks thiller, kryminału i fantastyki (której się nie spodziewałam po opisie). Akcja gna na złamanie karku, ale nie w taki dobry sposób. Autorka nie potrafi budować napięcia, zbyt szybko rozwiązuje sytuacje, które mogłyby być naprawdę dobrymi momentami grozy. Sam wątek kryminalny i intryga są misternie i logicznie zbudowane. Końcówka była ciekawa, ale ostatecznie nie zaskoczyło mnie znów aż tak wiele.
Bohaterowie są niezbyt dobrze wykreowani. Nie potrafiłam przywiązać się do nich, śledziłam ich losy z lekkim znudzeniem. Jedynym bohaterem, do którego pojawił się cień sympatii, autorka musiała zabić jakoś w 3/4 książki. Spodobała mi się kreacja Carrie, ponieważ była taka nieszablonowa, zaskakująca.
Podsumowując, znacie już mój talent do zaczynania serii nie po kolei? Tym razem nie było inaczej. Robiąc metryczkę odkryłam, że to druga część przygód Kate. Podczas czytania jednak zupełnie nie zauważyłam, abym czegoś nie rozumiała. Książka była dobra, przybliża nam dzieła Szekspira, choć podawane fakty należy traktować z przymrużeniem oka. Sama historia bardzo mi się podobała, to oprawa w postaci języka, stylu pisania i prowadzenia akcji zaważyła dość mocno na ocenie. Być może kiedyś sięgnę po tom pierwszy, nie mówię na razie nie.


Tytuł:  Miasto kości (oryginalnie: City of bones)
Autor: C. Clare (tłumacz: A. Reszka)
Cykl: Dary Anioła
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Mag (w roku: 2013)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania

Opis:
Od tysięcy lat Cisi Bracia strzegli boskich przedmiotów. I było tak aż do Powstania, wojny domowej, pod przywództwem zbuntowanego Łowcy, Valentine’a, który niemal na zawsze zniszczył tajemny świat Łowców. I mimo że od śmierci Valentine’a minęło wiele lat, rany, jakie zostawił, nigdy się nie zabliźniły. Od Powstania minęło piętnaście lat. Jest upalny sierpień w tętniącym życiem Nowym Jorku. W podziemnym świecie szerzy się wieść, że Valentine powrócił na czele armii wyklętych. A Kielich zaginął…

Opinia:
Do przeczytania książki nominowała mnie Wiktoria, ale przez wzgląd na to, kiedy to zrobiła, nie będę nominowała kolejnych osób :D Chyba, że ktoś ma na to ochotę, piszcie wtedy w kom. :)
Styl był przyjemny, z nutką humoru, bardzo opisowy i plastyczny. Zwłaszcza podobały mi się dialogi w książce!
Fabuła z jednej strony mi się podobała, ale szybko odkryłam, że mnie nie zaskoczy, ponieważ za bardzo przypominała mi przez całą lekturę Złodzieja pioruna. Dopiero pod koniec nastąpił mocny zwrot akcji, który naprawdę mnie zszokował (tak, większość osób wie, o co chodzi, o inicjały J.C.). Mimo to czytało się przyjemnie - autorka potrafi budować szybką, napiętą akcję i doskonale ją rozwiązywać.
Bohaterowie to z jednej strony plus, z drugiej minus. Na plus poznajemy Jace'a oraz Clary, a także po części Simona i Aleca. Jace zostaje moim nowym mężem! Choć miałam chwilę zwątpienia co do tego... Clary nie jest irytującą bohaterką, ale również nie jakąś genialną. Za to zarysowanie charakterów Jocelyn, Valentine'a oraz Luke, ale poznajemy ich charaktery raczej z opowieści (co dla mnie akurat było na plus). Reszt bohaterów jest jednak zarysowana, wspomniana, ma jakiś udział, ale zbyt wiele o nich nie wiemy i nie przywiązałam się do nich. Ostatecznie jedynymi bohaterami, do których się przywiązałam są Simon i Jace. Wątek miłosny - w sumie schematyczne (homoseksualizm, friendzone etc.), a z drugiej strony totalne zaskoczenie i ja spotykam się z czymś takim w książce po raz pierwszy. Jestem ciekawa, jak to się rozwinie.
Podsumowując, uważam, że autorka mogła zrobić mniej nawiązań do Złodzieja pioruna (a był on wydany dwa lata przed Miastem kości) i postawić na oryginalniejszą fabułę, ale książka była bardzo przyjemna i szybka w czytaniu, spędziłam przy niej miłe chwile i zdecydowanie zamierzam kontynuować serię :)

24 komentarze:

  1. Czemu nagle tyle ludzi porównuje Dary Anioła do Złodzieja pioruna? Ja w sumie najpierw czytałam DA, a później PJ, ale jakos nie widzę w nich wielkich podobieństw, mimo tych schematów, które spotyka się wszędzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, dla mnie były to konkretne szczegóły, ale oczywiście były i schematy powielane w każdej młodzieżówce, jak wątek homoseksualny :) Tzn. ja bardziej porównuję Miasto kości z ZP i Olimpijskimi herosami razem wziętymi :D

      Usuń
  2. Serio, nie znalazłam w "Mieście kości" żadnych nawiązań do Percy'ego! :D Chociaż może wynika to z tego, że jakichś szczegółów z obu tych książek nie pamiętam... Ech, całe Dary Anioła chcę sobie odświeżyć. Jeśli chodzi o pierwszą książkę - historia z Makbetem w tle brzmi naprawdę ciekawie... Szkoda, że wyszło w sumie średnio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, bo też myślałam, że będzie lepiej z tą drugą.
      Hahah, może u mnie to kwestia czytania ich bardzo blisko siebie? :D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ja na razie ograniczę się do tylu tomów, na ile będę miała ochotę, bo nie wiem, czy dotrwam do końca :D

      Usuń
  4. Ach, no niestety, ale bardzo nie lubię się z Cassandrą Clare - jest styl pisania bliższy jest nastolatce, niż dorosłej kobiecie, a fabuła też nie jest odkrywcza. Wydaje mi się, że książka ta zdobyła taką sławę tylko za sprawą Jace'a, który jest nagminnie wychwalany. Wrzuciłabym tę serię do jednego worka ze Zmierzchem - furorę robił tam tajemniczy Edward, natomiast historia i główna bohaterka pozostawiały wiele do życzenia. Pozdrawiam.

    Marta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Zmierzchu nie lubię, a według mnie Miasto kości nie zdobyło sławy tylko dzięki Jace'owi tylko dlatego, że Clare napisała tę książkę wtedy, gdy w modzie były paranormalne romance i tego typu książki :) Zresztą nie jest to zła książka, mi się podobała sama historia :)
      A jej styl jest lekki i przyjemny :) Jeśli chcesz zobaczyć styl nastolatki - polecam Jonas E. Magiure :D

      Usuń
  5. Pierwszy raz spotykam się z takim wyzwaniem. Pierwsza książka aż tak mnie nie zainteresowała. Ale o "Mieście kości" już kiedyś słyszałam i chętnie kiedyś się za nią zabiorę.
    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, no to dziwne, bo ono juz jest w blogosferze trochę czasu :D

      Usuń
  6. Ja sama za bardzo nie widzę powiązania z Percym. I mogę już powiedzieć, że dalsze części są o wiele bardziej wciągające i zaskakujące.
    Pozdrawiam cieplutko,
    http://tiggerssreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam siły ani ochoty na mierzenie się z Miastem Kości, więc tutaj nie wiem czy mogłabyś mnie zachęcić...

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha, oj Daria, ty i te twoje czytanie tomów nie po kolei xD Ja na książkę raczej nie mam ochoty, czekają na mnie inne :D
    A Miasto kości kiedyś przeczytam, widziałam całą serię w bibliotece, ale ciągle ktoś wypożycza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no, to samo wychodzi :D
      Znam ten ból :( ja chciałam książkę wypożyczyć, a ta od kwietnia w ogóle przetrzymana :(

      Usuń
  9. Ten kryminał thriller i fantastyka w jednym Makbecie jest całkiem obiecujące ;) to, że zbyt szybko rozwiazywaly się sytuacje które mogły dodać grozy to dla mnie jak może już wiesz tylko atut ;p
    Też mam szczęście zaczynać serie nie po kolei ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wiem - dla ciebie plus :D A ja takich zabiegów nie lubię :D
      O, nie jestem jedyna, jupi :)

      Usuń
  10. Na pierwszą książkę miałam ochotę po przeczytaniu opisu, ale po samej opinii ochota wyparowała. :D "Miasto kości" czytałam, ale nie było jakieś rewelacyjne. Ogólnie niedługo przeczytam czwartą część cyklu.
    Coś widzę, że spodobało ci się pisanie mini recenzji. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety... O to czekam na opinię nt 4 tomu! 😁 mam nadzieję, że bez spoilerów :)
      Hmm. Bardziej ostrzegałam, że póki nie ogarnę, jak wstawić wszystkie recenzje tak, aby wstawiać je jak najbliżej daty przeczytania, was czekają mini recenzje :)

      Usuń
  11. Seria Dary anioła jest moją ulubioną, oraz mam do niej sentyment, gdyż od niej zaczęła się moja przygoda z książkami, także cieszę się, że Tobie także się podobała. Złodzieja pioruna nie czytałam, więc nie mam porównania. :)

    Pozdrawiam i zapraszam
    http://secretsofbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie to widzę, że nikt nie podziela mojej opinii o podobieństwie :D

      Usuń
  12. Do serii darów anioła chyba się trochę zraziłam przez film i jak na razie nie zamierzam jej czytać. Też zniechęca mnie fakt, że wszyscy się nad nią zachwycają a często potem okazuje się , że po prostu mi on a nie pasuje tak jak światowy "bestseller" - "dziewczyna z pociągu".

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.