Dzisiaj kolejny post z serii :) Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi - zapraszam tutaj :) Tym razem pora na lektury :)
Kto nie zna Pinokia? Ja osobiście czytałam to dwa razy i za żadnym mnie nie zachwycił. Pierwszy raz jako właśnie lekturę, drugi raz sama, jak byłam już starsza.
Rozumiem tę historię, ale dla mnie Pinokio był irytującą postacią, która pakowała się bezustannie w kłopoty, raniąc swojego ojca. Geppeto powinien go normalnie przypalać za tak okropne zachowania...
Nie przemawia do mnie też jego przemiana w niby dobrego chłopca bo wcześniej zdążył tyle napsuć, że głowa mała.
Zdecydowanie opowieść o Bartku była ciekawą lekturą, jedną z nielicznych, jaką przeczytała z chęcią większa część mojej ówczesnej klasy.
Elementy grozy, tajemnice oraz zaskoczenia to zdecydowanie atuty tej książki. Bartek dojrzewa, stając się odważnym chłopcem. Jest gotów stawić czoła władcy Lewawu.
Wolność to główna idea tej książki, jeśli chodzi o zastraszonych mieszkańców Wokarku. Bartek pokazuje im, że aby ją zdobyć, należy walczyć - tak z władcą, jak i z samym sobą.
Na cztery przeczytane przeze mnie książki autorki, ta plasuje się na drugim miejscu :)
W tej książce pomijając niezbyt pasujące postaci, podobał mi się wątek kryminalny. Autor opiera się na lubianej przeze mnie dedukcji oraz dostarcza niesamowitych przygód bohatera :)
Oglądałam zarówno film, jak i czytałam książkę, i zdecydowanie wolę powieść.
W Szatanie nie ma nudy, non stop coś się dzieje, a cały wątek kryminalny jest zaskakujący i intrygujący.
Przyszła pora na potworka i zmorę wszystkich uczniów. W tym moją. Może historia Stasia i Nel naprawdę była piękna, moment ze słonicą na pewno, ale poza tym większość książki czytelnik śpi. Sienkiewicz wplata masę niepotrzebnych i nudnych opisów, które nużą niesamowicie. To chyba właśnie od tego autora wzięło się moje uprzedzenie do dużej ilości opisów...
Jednak muszę powiedzieć, że film został wyreżyserowany cudnie i z oddaniem szczegółowo akcji, więc jeśli macie do wyboru czytać lub oglądać - polecam film (1973, reżyseria: Władysław Ślesicki)
Powszechnym zjawiskiem w blogosferze jest wychwalanie Władcy Pierścieni, a krytyka Hobbita. Mi jednak historia Bibla się podobała, choć rzeczywiście do trylogii jej brakuje. Uważam jednak, że aby dobrze zrozumieć wydarzenia z trylogii, warto sięgnąć po prequel.
Powieść cechuje szybka akcja. Ponadto dużo rzeczy idzie nie tak, łącznie z samą końcówką. Styl Tolkiena jest jednak taki sam, jak w trylogii, a perypetie Biblba potrafią rozśmieszyć i zasmucić.
Wspomnę przy okazji o filmie - dla mnie to w ogóle odrębna historia, stworzona tylko lekko na podstawie książki.
Moment, który uwielbiam to upicie Diany, o tak, to od zawsze mi się podobało.
Generalnie historia Ani to dla mnie zbiór lubianych i nielubianych momentów z dość realnym wątkiem miłosnym między nią a Gilbertem.
Jedynym problemem są dla mnie opisy marzycielskie Ani, one mnie strasznie nudziły, więc cieszę się, że autorka posiada także poczucie humoru i nie wynudziłam się podczas całej lektury.
Ten tom Jeżycjady jest zdecydowanie ciekawszy niż Opium w rosole, ale nadal nie lubię Musierowicz. Kochając kryminały, uważam, że główna bohaterka w ogóle nie miała pojęcia o planowaniu intrygi.
Poza tym u Musierowicz wszystko wydaje mi się takie sztuczne - zaczynając od charakterów, a kończąc na dialogach. Wszystko jest takie wyuczone, oparte na schemacie.
Kolejny potworek, nawet gorszy niż Sienkiewicz. Nie będę oszukiwać - uważam, że to przeczytałam, bo czytaliśmy ją całą na głos na lekcji.
Ta historia jest nudna niczym flaki z olejem. Ponadto idea walki wcale mnie w niej nie przekonuje. Ileż można pisać o łowieniu głupiej ryby?!
A teraz przeżyjecie szok. Zapałka na zakręcie to w 100% romans, do tego wakacyjny. I jest to romans, który mi się podobał :D
Generalnie Marcin to taki trochę bad boy, Mada też nie jest aniołkiem. Obydwoje mają swoje problemy, a ich związek nie należy do najłatwiejszych. Książkę czyta się szybko, jest naprawdę przyjemną lekturą, choć ze smutnym zakończeniem.
Nie próbujcie jednak czytać kolejnego tomu... Ja spróbowałam i odłożyłam po kilku stronach :D Według mnie został napisany już na siłę...
Nie pamiętam już wiele z tej książki poza tym, że mi się spodobała. Tajemniczy obcy zjawia się w strefie dzieciaków, z którymi tworzy więź. Podobał mi się ten wątek przyjaźni, a z książką rozprawiłam się kilka lat temu w święta wielkanocne.
Książka opowiada o przyjaźni, ale też o dorastaniu, podejściu dzieci i dorosłych do pewnych kwestii i konflikcie pokoleń.
A z tą książką mam taki problem, że nie dość, że jej nie polubiłam, to miałam ją także na teście szóstoklasistki. Ponadto pamiętam, że skupiała się bardziej na Grenlandii samej w sobie niż na Anaruku.
Nudna, z dużą ilością opisów i w ogóle nie do zapamiętania...
Okay, teraz chyba jeszcze większy szok niż książka pani Siesickiej - klasyk Williama Szekspira Romeo i Julia.
Duża ilość moich czytelników wie, że lubię historię dwojga tragicznych kochanków, bo choć naiwna i bardzo szybka oraz traktowałabym to raczej jako zauroczenie, a nie miłość, to ma w sobie pewien urok :)
Dodatkowo scena balkonowa <3
Tym razem również wysyp polskich autorów - aż 7/14 :) Generalnie rzadko czytam lektury i zdecydowanie bardziej wolę te nie należące stricte do klasyki, jak zresztą pewnie zauważyliście :D
A ja jakoś tak tego Sienkiewicza lubiłam :D Nie wiem, z czego to wynikało wtedy. A "Anię" tona osób uwielbia - ja jej nigdy nie miałam w rękach xD
OdpowiedzUsuńHahahha, no widzisz, to zupełnie inaczej niż większość osób :D
UsuńJa nie czytałam lektur, nie lubiłam. Czułam się zmuszana i była to moja forma walki z rzeczywistością :D Pamiętam jednak, że w późnej podstawówce pokochałam Pinokia ;)
OdpowiedzUsuńja też nie czytałam zazwyczaj, chyba, że rodzice naprawdę mnie zmusili :)
UsuńNa scenę z Dianą zawsze najbardziej czekam, jak czytam albo oglądam Anię XDDDD
OdpowiedzUsuńja głównie w filmie ją uwielbiam :D w książce to z tą łódką uwielbiam czytać :D
Usuń"Ten obcy" oraz "Szatan z siódmej klasy" to jedne z moich ulubionych lektur z podstawówki! Dodatkowo z tą pierwszą łączą mnie wrażenia sentymentalne, ponieważ była to pierwsza książka jaką czytałam w swoim nowym, własnym pokoju, gdzie nie miałam mebli, dywanu, a łóżko i lampkę :D Teraz mój egzemplarz jest w kilku częściach, tak bardzo wypadły z niego kartki ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam takiego Kubusia Puchatka - on ledwo się trzymał :D
UsuńJa tam nie widzę, specjalnej różnicy między "Władcą", a "Hobbitem", obie bardzo lubię! :D Och "Ania"... mimo, że czytałam parę części nie udało mi się dotrwać do końca, chyba ze względu na nudę, ale myślę, że moje podejście do niej teraz byłoby inne niż kiedyś. ;) Jeśli nic nie pominęłam to "Stary człowiek i morze" to jedyna lektura, której nie przeczytałam... Ale przynajmniej wiele z ww. pozycji kojarzę, chyba tylko trzech nie czytałam. :D
OdpowiedzUsuńA ja jakoś widzę :D
UsuńNo niektóre lektury wybierają nauczyciele, np. Zapałkę na zakręcie ja miałam, a inne klasy nie :D
Władca Lewawu jest lekturą?
OdpowiedzUsuńO Romeo and Juliet, moja ulubiona komediodramaturgia. :D Kiedyś, w pierwszej gimnazjum na kółku teatralnym mieliśmy własne interpretacje sceny balkonowej akurat tak się trafiło mojej grupie... Ileż było śmiechu. ;d
Ania z Zielonego Wzgórza to mija ulubiona lektora. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy post :D
OdpowiedzUsuńEch, co do stylu Sienkiewicza to jestem na bieżąco, bo w sumie powinnam w tej chwili czytać Krzyżaków, ale ja nie zniosę tego xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam całą serię o Ani <3