Autor: J. Shepherd (tłumacz: J. Steczko)
Cykl: Próba krwi i stali
Ilość stron: 510
Wydawnictwo: Jaguar (w roku: 2013)
Opis:
Lanayin jest krajem podziałów. Z jednej strony hołdujący dawnym zasadom wyznawcy starego kodeksu Goeren-yai, z drugiej Varenthane, nowowiercy, politycy i szlachetnie urodzeni, którzy chcą odciąć się od korzeni. Gdy jeden z lordów zabija sąsiada, nie trzeba wiele, by odwieczny spór rozgorzał na nowo i pogrążył całe Lanayin w chaosie wojny. Sashandra była kiedyś księżniczką Lenayin, wybrała jednak życie u boku Goeren-yai i naukę tradycyjnej sztuki walki, svaalverd. Jednak nawet mistrzostwo miecza nie zmienia jednego - Sasha jest córką króla i musi być gotowa, by stawić czoła nie tylko armiom, ale również intrygom, od których aż kipi dwór.
Opinia:
Jedynym, co ratuje tę książkę jest styl autora. Dosłownie. Dzięki temu, że pisze on płynnie, książkę jakoś się czyta. Mógłby jednak choć trochę postarać się wyjaśnić rozległy świat, który stworzył, bo to także mu nie wyszło.
Lubię, gdy w książce cały czas coś się dzieje, ale powinno to być stonowane, a nie utrzymane w tempie szybciej-szybciej-jeszcze szybciej. Teoretycznie autor starał się wpleść momenty refleksji, ale polegały one na tym, że czytelnik od razu się gubi, ponieważ zasady świata czy wiar są tłumaczone piąte przez dziesiąte i po przeczytaniu całości książki, nie rozumiem dosłownie nic. Wojna domowa, oparta na różnicach religijnych powinna także zostać wyjaśniona, a z mojej perspektywy wyglądało to tak: nie lubimy ich, więc musimy ich pozabijać, a za powód podamy różnicę wiary.
Cały świat stanowi pytanie bez odpowiedzi i w rzeczywistości prawdziwe odpowiedzi same stanowią jedyne pytaniaGłówna bohaterka to chodząca doskonałość. Najlepsza w dziwnej odmianie szermierki, którą autor wymyślił, doskonale rozumiejąca rozgrywki polityczne, choć żyje w małej wioseczce w domku na odludziu, arogancka, ale prawie wszystko uchodzi jej płazem. Dodatkowo, kiedy zostaje postawiona przed faktem dokonanym bycia dowódcą, oczywiście podejmuje same trafne decyzje! Sasha została wykreowana na tak schematyczną bohaterkę powieści młodzieżowej, że po prostu nie byłam w stanie odnosić się do niej inaczej niż z jawną wrogością i irytacją. Trzeba jednak autorowi przyznać, że jego postaci są niezwykle charakterystyczne i chociaż jest ich ogrom, ciężko je pomylić - każda denerwuje czytelnika zupełnie czym innym. Na przykład taki Jaryd - z początku nawet go lubiłam, dopóki nie zaczął mówić o honorze, honor ponad wszystko, jego celem życia był honor. Najbardziej zniechęciła mnie jednak niekonsekwencja psychologiczna kreowania niektórych postaci: dziesięciolatek opisywany jako kochający brat, podrzyna facetowi gardło, gdzie wcześniej zwymiotował widząc, jak ginie człowiek, i nie ma ŻADNYCH wyrzutów sumienia czy wątpliwości, po prostu sobie idzie, dodatkowo zostawiając siostrę, która patrzyła na jego wyczyn.
Podsumowując, wyjątkowo ciężko mi się o tej książce nie rozpisać. Znajduje się w niej tyle wad, które można by wypomnieć, tyle okropnych postaci, które można by opisać. Zdołała to przeczytać tylko dzięki płynności stylu. Autor porwał się z motyką na słońce - stworzył ogromny świat, nowe wiary i zwyczaje, ale wyjaśniał to tak, jakby czytelnik powinien już wszystko wiedzieć, skupił się na akcji pędzącej niczym Struś Pędziwiatr, a do tego dorzucił same irytujące postaci. Kocham fantasy, ale to zdecydowanie wam odradzam.
Ja bym się nawet nie męczyła tylko dała sobie spokój, więc szacun za te 510 stron udręki :D
OdpowiedzUsuńJa miałam nadzieję, że może coś się zmieni, że zakończenie uratuje tę powieść :D
UsuńNo to nie czytam, poświęcę czas na coś lepszego :D
OdpowiedzUsuńDobry wybór :D
UsuńW takim razie nie mam ochoty sięgać po tę książkę. Może kiedyś wpadnie mi w ręce i przeczytam, ale nie kusi mnie ona. ;)
OdpowiedzUsuńTo ma 510 str - drugi raz bym się tego nie podjęła :D Więc oby w ręce wpadały ci ciekawsze książki :)
UsuńWoooo z tym 10 latkiem to gruba przesada. Szkoda ze autor skupil sie na akcji a nie wykreowanym swiecie. Moze to bym wyrownalo?
OdpowiedzUsuńMoże, i mógłby poprawić postaci.
UsuńSkoro autor nie potrafi opisać świata - to oznacza, że on wcale duży nie jest, przynajmniej moim zdaniem. Dla mnie ta powieść już po okładce wygląda dość biednie xD
OdpowiedzUsuńDuży - chodziło mi o to, że jest w nim mnóstwo krain i królestw, one są wymienione, czasem są odległości, ale to tyle :D Masz dużo klanów, rodów, jeszcze te wiary...
UsuńMi się okładka podoba xD
Skoro odradzasz, to po prostu nie będę marnowała na to czasu :)
OdpowiedzUsuńDobry wybór :D
UsuńCzyli książka nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńSzczerze, zniechęciły mnie już same nazwy plemion. To jeden z powodów, dla których nie przepadam za fanatstyką - często autor sam gubi się w kreacji świata i biedny czytelnik nic nie rozumie. Dlatego Sashy mówimy stanowcze NIE!
OdpowiedzUsuńNie dla mnie. Bardziej spodobała by się mojemu bratu albo koleżance, ale jak odradzasz, to szkoda zachodu. ;d
OdpowiedzUsuń