Po zakręconym tygodniu wracam do was z postem okołotematycznym. Pojutrze także recenzja Nocturny, którą właśnie kończę. Znów powoli zakopuję się w egzemplarzach recenzenckich, więc recenzje będą pojawiać się częściej. Myślę też nad wybraniem konkretnych dni tygodnia na posty, aby utrzymać regularność.
A MOŻE SĄ JAKIEŚ TEMATY OKOŁOKSIĄŻKOWE LUB TOP10, KTÓRE CHCIELIBYŚCIE PRZECZYTAĆ? Dajcie koniecznie znać w komentarzach :D
Dzisiaj pogadajmy o tym, co wkurza mnie (a może także i was?), kiedy wybieram lub chcę dowiedzieć się czegoś o książce.
Pomyłki w opisach
Krew mnie zalewa, kiedy czytam opis, nastawiam się na coś, a w książce otrzymuję coś rozbieżnego. Na przykład czytana teraz Nocturna. Alfie wcale nie bierze udziału w nielegalnych rozgrywkach, aby móc korzystać z najsilniejszych zaklęć tylko, aby wygrywać artefakty powiązane z magią, która go interesuje. Przy okazji tworzy to fałszywy obraz samego bohatera.
Czasem zdarza się także, że w opisie pomylone jest imię bohatera, a to już w ogóle tragedia i masakra jednocześnie! Nie pamiętam przy jakiej książce, ale w opisie czytałam sobie o panu X. Po czym okazuje się, że to pan Y, ale w angielskiej wersji był panem X - w treści imię zmieniono, w opisie już zapomniano... (po co w ogóle zmieniać imiona bohaterów? o.O)
Spoilery w opisach
Najczęściej dotyczy to co prawda opisów kolejnych tomów serii, ale zdarza się też, że czytając opis powieści, już wiem, co się stanie i to tak mega irytuje i psuje lekturę! Nigdy nie czytam opisów kolejnych części jakiejś książki, ponieważ nie lubię wiedzieć, co mniej więcej się będzie działo, a niestety - najczęściej one to sugerują. Zamiast ogólnikowo wspomnieć o historii, potrafią naprowadzić na rozwiązanie jakiejś zagadki lub relacji...
Dla fanów Harry'ego Pottera lub Połączenie Ojca chrzestnego z 50 twarzy Greya... Jasne, książki na pewno są do siebie podobne, ale kurczę marketing na tej podstawie mnie dobija. Zresztą nie wszystkim, którym spodobał się Baśniobór, spodoba się Spirit Animals, chociaż pierwszy tom pisał ten sam autor! Co do drugiego przytoczonego przeze mnie tekstu - uważam, że to profanacja Ojca chrzestnego ;/ Powoływanie się na popularne tytuły od razu zapala w moim umyśle lampkę, że skoro ktoś musi się do czegoś porównać, to chyba niekoniecznie napisał coś oryginalnego...
Brak numeru tomu na książce lub informacji, że to seria
Czytelnicy mojego bloga wiedzą, ile razy zaczęłam już serię od środka, ponieważ kupując tę książkę, nie widziałam nigdzie info, że to tom np. 3. Najbardziej lubię, gdy seria ma także numery tomów, najlepiej na grzbiecie w jakiś fajny sposób wpasowane w design oprawy. Wtedy bardzo fajnie wygląda to także na półce! Dodatkowo kocham Zwiadowców, ale nie wyobrażam sobie spamiętać ich kolejności - kiedy klient przychodzi kupić konkretną część, bardzo często muszę spojrzeć na okładkę, aby dowiedzieć się, który to tom.
Wydawanie w innych oprawach
To temat poruszany bardzo często, ale cóż - chyba nie w wydawnictwach. Kiedy mam już kupiony pierwszy tom w jakimś wydaniu i kolejny wychodzi w innym (i potem cała reszta serii też) to nie mam ochoty wydawać znów kasy, aby mieć dwa pierwsze tomy ;/ (Osobiście mnie to nie dotyczyło, ale wiem, że wiele osób miało ten problem z Red Rising). Nie rozumiem także wydawania np. od nowa Szklanego tronu w innych, twardych oprawach... To znaczy okej, rozumiem - jeśli nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze, a że nie wszyscy lubią miękkie oprawy, na pewno kupią te nowe, a stare postarają się gdzieś odsprzedać. Tylko w tym czasie mogliby wydać kolejną fajną książkę, a nie skupiać się na odgrzewaniu kotleta...
Grzbiety bez tytułu
Ja doprawdy nie wiem, kto wpadł na taki pomysł, ale mamy kilka takich w księgarni. Choćby książka Jak możesz uratować świat? - znalezienie tego w półce przyprawia mnie o ku***wicę. Na pewno w biografii stoi też jakaś powieść z kremowym grzbietem - czyściutkim i totalnie nie zdradzającym, co to za pozycja. I tak szczerze, pomijając trudność w szukaniu takich pozycji w półce w księgarni, w życiu nie postawiłabym czegoś takiego u siebie w biblioteczce, bo to nieestetyczne ;/ Najgorsza była jednak pozycja dla dzieci z tak samo szytym grzbietem, jak książka wspomniana powyżej. W regałach dziecięcych i tak można dostać oczopląsu, a jeszcze znajdź coś takiego biedny księgarzu, gdy nawet nie wiesz, że ta powieść nie ma grzbietu ;/
A co was drażni dotyczącego książek, ich wydań czy co wam przyjdzie do głowy? :)
Spojlery, brak informacji o numerze tomu, bądź informacji o tym, że książka należy do określonej serii, również bardzo mnie irytuje.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio prawie kupiłam trzeci tom, bo dopiero na LC odkryłam, że to seria xD
UsuńMnie najbardziej irytuje właśnie to wydawanie w innych oprawach i niemożliwość nabycia w tej starszej [nawet gdyby puścili tamto w jakiejś mniejszej ilości egzemplarzy], czy nie wydawanie ostatnich tomów ;) człowiek wkręci się w historię a tu informacja, że ostatniego tomu nie wydajemy.
OdpowiedzUsuńJa obecnie czytam Piekielną Głębinę Galvin Lindsay a na blogu troszkę odświeżyłem wygląd. Myślę, że na jakiś czas taka forma graficzna zostanie ;)
Miłego dnia
O tak, to jest mega irytujące... Miałam tak kilka razy ;/
UsuńJa też mam to w kolejce, ale na razie Płacz Marty Kisiel :D
Brak informacji o tym, że książka jest częścią serii i o poprzednich tomach to koszmar, zgroza i generalnie masakra. Też nieraz kupiłam coś ze środka lub wręcz końca serii, bo nie wiedziałam. Lub sterczałam w bibliotece szukając nazwy tomu pierwszego. Cała reszta jak dla mnie jest do przeżycia, choć przyznaję - Powergraph cenię m.in. za to, że wszystkie książki wyglądają podobnie.
OdpowiedzUsuńZeżarło ci część akapitu w "pomylonych opisach".
Gorzej, jak się zacznie już czytać - człowiek nie wie, o co chodzi i nagle się okazuje, że czyta od środka. Ja zawsze sprawdzam na LC.
UsuńO, dzięki! Nie zauważyłam :D
Ostatnio najbardziej denerwuje mnie brak informacji o tym, który to tom serii. Mam cały stos książek, które jak się okazuje jest 2 czy 3. Wydania w innych formach też mnie wkurza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To ja się kilka razy nacięłam i teraz zawsze sprawdzam xD
UsuńSpojlery są najgorszą zmorą opisów! Z tego powodu przestałam je właśnie czytać przed rozpoczęciem lektury i wolę się raczej zaskoczyć w trakcie poznawania fabuły ;)
OdpowiedzUsuńJa też rzadko je teraz czytam :D
UsuńSpoilery w opisach, jak ja tego nie lubię. Czasem potrafią w opisie streścić akcję z połowy książki, dodatkowo w taki sposób, że człowiek już czytając, wie co spotka go za chwilę :D
OdpowiedzUsuńOj tak, albo nakierowują na rozwiązania :D
UsuńOdniosę się do jednego z punktów... czasem wydawnictwa wydają serię np. Klasyka i te tomy potrafią być innego formatu i/lub inego wyglądu.. mogą mieć twarde okładki ale np. część na gwarewowane napisy, tasiemkę itp a pozotała już nie... lub książki z tej samej serii mają różne formaty... niby ta sama seria a książka inna...
OdpowiedzUsuńSpojlery.... kto je lubi? :P
Czy mnie to irytuje? Hm...to nie irytacja tylko zwróciłam na to uwagę... a spojlerów nie lubię ;)
Spojlery lubią ludzie, którzy zaglądają na ostatnią stronę książki przed czytaniem - znam takich :D
UsuńDla mnie takie serie też powinny być spójne, np Perły Literatury od Bellony ładnie wyglądają na półce, bo są spójne :)
Beznadziejne tłumaczenie! Ostatnio widziałam peanut-butter cup przetłumaczone jako "kubek z masłem orzechowym", co jest tłumaczeniem otrzymanym po wrzuceniu angielskiej frazy w translator Google ><
OdpowiedzUsuńNo i wspomniana przez Ciebie zmiana okładek, to mnie potwornie denerwuje!
OMG, to tłumaczenie.... Masakra xD
UsuńOsobiście rzadko kiedy czytam opisy, chyba dopiero jak już skończę książkę i przewrócę stronę okładkową. :P Ale zdecydowanie mogę się zgodzić, że również nie znoszę, gdy kolejne tomy nie są ponumerowane!
OdpowiedzUsuńJa też rzadko czytam ostatnio opisy, właśnie z powodu tych spoilerów.
Usuń