Tytuł oryginalny: The healthy dead
Cykl/seria: Opowieści o Bauchelainie i Korbalu Broachu
Tłumaczenie: M. Jakuszewki
Wydawnictwo: Mag
Rok wydania: 2005
Ilość stron: 118
Opis:
Sprawy w Dziwie idą bardzo dobrze. Aż za dobrze. zapał w czynieniu dobra może mieć bowiem katastrofalne skutki. Nikt nie wie o tym lepiej niż Bauchelain i Korbal Broach, dwaj niezłomni obrońcy wszystkiego, co złe.
Opinia:
W sumie książkę kupiłam za 3 zł w namiocie Tesco. normalnie może bym po nią nie sięgnęła, ale okazało się, że jest to zupełnie niezależna pozycja ze świata serii Malazańskiej Księgi Poległych. Postanowiłam, że spróbuję zapoznać się za pomocą tej cienkiej książeczki ze stylem autora i zastanowię się nad przeczytaniem ww. serii.
Otóż, okładka przyciągnęła mnie wojownikiem na pierwszym planie i kostuchą w tle. Stwierdzam jednak, że po przeczytaniu nie ma ona dla mnie sensu. No, kostucha jeszcze tak, ale ten wojownik na koniu? Chyba, że to jeden ze wspomnianych nekromantów... Cokolwiek, chociaż okładka mi się podoba, nie widzę zbyt wielkiego powiązania z treścią książki.
Poza tym bohaterowie nie byli zbyt dobrze rozwinięci, ale to chyba właśnie dlatego, że to jednak nawiązanie do malazańskiej serii. Traktuję tą pozycję bardziej jako dłuższe opowiadanie niż książkę z kartki i atramentu. Do żadnego bohatera się nie przywiązałam, żaden mnie nie irytował, byli mi po prostu obojętni.
Książka dziwna, zakręcona, oceniona przeze mnie jako może być. Stwierdzam po jej przeczytaniu, że nie żałuję, bo miło spędziłam przy niej czas, ale nie wydałabym na nią więcej niż te 3 zł. A po serię Malazańskiej Księgi Poległych nie sięgnę, ponieważ styl autora niezbyt mi odpowiada. Mimo to okładka mi się podoba i książkę z chęcią postawię na półce. Może spodobać się fanom fantastyki, ale wątpię, że komuś innemu.
Otóż, okładka przyciągnęła mnie wojownikiem na pierwszym planie i kostuchą w tle. Stwierdzam jednak, że po przeczytaniu nie ma ona dla mnie sensu. No, kostucha jeszcze tak, ale ten wojownik na koniu? Chyba, że to jeden ze wspomnianych nekromantów... Cokolwiek, chociaż okładka mi się podoba, nie widzę zbyt wielkiego powiązania z treścią książki.
Najgorsza wyobrażalna tyrania staje się możliwa, jeśli tylko towarzyszy jej przekonanie, że zaprowadzono ją dla dobra ludności. Czy to protekcjonalne? Oczywiście, ale co ma począć obywatel, jeśli oznajmia mu się to z całą niewinną szczerością?Styl autora... Na początku nie mogłam zrozumieć o co chodzi, połapać się, kto jest kim. Poradziłam sobie z tym szybko, zrozumiałam, że w tej cieniutkiej książeczce widzimy świat oczami dwójki czy trójki bohaterów (zależy, jak patrzeć na postać demona Występku). Narracja jest trzecioosobowa.
Poza tym bohaterowie nie byli zbyt dobrze rozwinięci, ale to chyba właśnie dlatego, że to jednak nawiązanie do malazańskiej serii. Traktuję tą pozycję bardziej jako dłuższe opowiadanie niż książkę z kartki i atramentu. Do żadnego bohatera się nie przywiązałam, żaden mnie nie irytował, byli mi po prostu obojętni.
- Jesteś obrzydliwa. - Przerwał na chwilę. - Powiedz jeszcze coś obrzydliwego.Pomysł jednak, pomimo kiepskich bohaterów i niekoniecznie uwielbianego przeze mnie stylu, został przedstawiony bardzo kreatywnie i interesująco. Wyobraźcie dobie takie Dziwo, gdzie prostytucja jest zakazana, alkohol - zakazany, płaczące dziecko - odbierane rodzicom, papierosy i narkotyki - zakazane. Wypadek w pracy czyni cię świętym. A twój król ma obsesję na punkcie ćwiczeń i zdrowego życia. Mięso - nie, trawa - bardzo dobra (co z tego, że możesz umrzeć na zatwardzenie?). Poproszeni o pomoc w wyzwoleniu miasta dwaj nekromanci, Korbal i Bauchalain ożywiają więc zdrowe zwłoki (te mniej zdrowe też) i w mieście zaczyna panować lekki chaos.
Książka dziwna, zakręcona, oceniona przeze mnie jako może być. Stwierdzam po jej przeczytaniu, że nie żałuję, bo miło spędziłam przy niej czas, ale nie wydałabym na nią więcej niż te 3 zł. A po serię Malazańskiej Księgi Poległych nie sięgnę, ponieważ styl autora niezbyt mi odpowiada. Mimo to okładka mi się podoba i książkę z chęcią postawię na półce. Może spodobać się fanom fantastyki, ale wątpię, że komuś innemu.
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+0,7 cm), Polacy nie gęsi III
Tą książkę sobie odpuszczę, nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ~Inna
happy1forever.blogspot.com
Jednak się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Ja wiem, ja wiem! Mnie wybierz! W styczniu 2013 roku wyszła nowelizacja Prawa Telekomunikacyjnego, aby dostosować je do najnowszych dyrektyw unijnych (kolejne popaprane pomysły kochanej ZSSE). Każe ona każdej witrynie, która gromadzi ciasteczka na bezpośrednie informowanie o tym fakcie każdego czytelnika. Biorąc pod uwagę, że ciasteczka to informacje gromadzone przez przeglądarkę w różnych celach - do zapamiętania sesji logowania, do zbierania statystyk (np. Google Analytics czy nawet bloggerowe staty), do porównywania dla reklam etc. to prawie każda witryna musi podawać taką informację.
OdpowiedzUsuńBlogger stwierdził, że wiele blogów nie podaje takiej informacji - w końcu skąd przeciętny blogger ma wiedzieć czy blogger gromadzi statystyki (no dobra, można to łatwo sprawdzać, ale raczej nikt nie spodziewał się konieczności sprawdzania każdego niemalże ustawienia - w końcu podobno żyjemy w cywilizowanym kraju oraz kontynencie!), a tym bardziej nie wie o aktualizacji Prawa Telekomunikacyjnego - jakby każdy miał znać każdą ustawę to by całe swoje życie poświęcał na czytanie nowelizacji ustaw. Blogger więc wziął sprawy w swoje ręce i na sztywno wsadził do każdego bloggera informację o cookies. Tak po prostu. Ona tylko musi być. Ot co. :P
dziękuję Ci! ☻
UsuńNie jest to coś dla mnie, nie zachęca mnie w tej pozycji nic. Nawet to, że można ją kupić tak tanio.
OdpowiedzUsuńHm, ja kupiłam ją i przeczytałam, bo chciałam zapoznać się z autorem. Nie żałuję w sumie, ale nie było to coś mega zachwycającego xd
UsuńRaczej mnie nie zachęca :/ Jeżeli chodzi o pliki cookies to sama nie wiem do końca o co chodzi. Weszłam na bloga lekko zdezorientowana i za bardzo się w to nie zagłębiałam (a może powinnam).
OdpowiedzUsuńCo do książki to nie moje klimaty, a co do plików cookie, oznacza to jedynie tyle, że teraz wchodząc na Twojego bloga (i każdego innego na blogspocie) wyświetla się na irytująca (przynajmniej dla mnie) ramka z informacją, że strona wykorzystuje pliki cookie, bla bla bla... :D
OdpowiedzUsuńA ja czuję się zachęcona! Okładka jest naprawdę ciekawa, zwariowany świat przyciąga do siebie i pewnie nawet sięgnę po tę serię, o ile wynajdę ją w bibliotece czy w działach z tanią książką. Tytuł tej pozycji jest naprawdę intrygujący. Zdrowe zwłoki. Zwłoki zawsze kojarzyły mi się z rozkładem, a to raczej o zdrowiu nie świadczy. :p
OdpowiedzUsuńooo, czyżby jedna na milion? :D
UsuńNie powiem, bo właśnie głownie przez ten tytuł też kupiłam książkę i zanim ją przeczytałam, błagałam, aby to nie było nic, w co będzie wplątana medycyna :D
Hm, raczej mnie nie zainteresowała. :D Mam inne książki do czytania na chwilę obecną. :D
OdpowiedzUsuń