Tytuł oryginalny: The Autobiography of Jack the Ripper
Cykl/seria: -
Tłumaczenie: M. Świerkocki
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 335
Opis:
Sensacyjne wspomnienia niejakiego Jamesa Willoughby Carnac’a podającego się za seryjnego mordercę Kubę Rozpruwacza! Spisane w 1920 roku dopiero niedawno ujrzały światło dzienne. Kim był sprawca nigdy nierozwikłanych zabójstw prostytutek w Whitechapel w 1888 roku? Poznaj motywy, które sprowadziły Carnaca na drogę zbrodni, które przez ponad sto lat stanowiły zagadkę.
Opinia:
Hm, kupiłam książkę, będąc z chłopakiem nad morzem w namiocie z tanimi książkami we Władysławowie. Dlaczego? Pisałam już przy okazji recenzji Nie jestem seryjnym mordercą Dana Wellsa, że fascynuje mnie postać Kuby Rozpruwacza. Fascynuje mnie zwłaszcza dlatego, że jego tożsamości nigdy nie odkryto. Samo słowo autobiografia w tytule już przyciągnęło mój wzrok przy jego nazwisku, bo to przecież się nie łączy...
Przypuszczam, że nasza niechęć do krwi w istocie wynika z tego, że ludzie podświadomie kojarzą ją z cierpieniem oraz śmiercią.Nie wiem, czego oczekiwałam. Zazwyczaj nie czytam od autora i innych wstępów, ale coś mnie tknęło, aby przeczytać wszystko. Wychodzi na to, że dobrze zrobiłam, ponieważ ta książka jest inna od tego, co do tej pory czytałam - może pomijając Czarną Księgę Sekretów, bo tam autorstwo książki F. E. Higgins przypisuje komuś innemu. Tutaj jednak autorem rzeczywiście jest James Carnac. Z tym, że ktoś taki nigdy nie istniał. Nie potwierdzono, aby w latach, w których podobno książka została napisana żył ktoś o tym imieniu i nazwisku. A książka podobno została napisana 42 lata po czasach Terroru na East Endzie.
I dodał, że kiedyś samobójców grzebano na rozstaju dróg i przebijano im pierś drewnianym kołkiem.Do czego zmierzam? Otóż James Carnac uważa, że to rzeczywiście on był Kubą Rozpruwaczem i zamordował sześć prostytutek na East Endzie. Opisuje monetami zwięźlej, a momentami bardziej rozwlekle swoje dzieciństwo, stratę rodziców oraz wszystko to, co w ostatecznym rozrachunku uczyniło z niego seryjnego mordercę. Dlatego i ta recenzja będzie ciut inna, skoro mamy do czynienia, przynajmniej domyślnie, z autobiografią.
Oczywiście nie jestem aż tak głupi, by przypuszczać, że moja reakcja była normalna; przeciwnie, jestem w pełni gotów przyznać, że umysł mam pod pewnymi względami zaburzony. Ale różnica między człowiekiem, który powiedzmy żywi do kotów nieuzasadnioną awersję, a kimś, kto ma chęć przeciągnąć brzytwą po kusząco wyglądającym gardle, jest wyłącznie różnicą w stopniu zaburzenia.Książka składa się z mapki (umieszczonej na końcu i początku książki, która ukazuje się po rozłożeniu skrzydełek), wstępu, który wyjaśnia domniemane okoliczności powstania książki, treści właściwej, że to tak ujmę, czyli autobiografii, analizy tekstu P. Begga, trzech suplementów oraz zdjęć i ilustracji w środku książki. W recenzji odniosę się jedynie do treści właściwej, choć suplement III (ofiary K. R.) oraz mapka były zdecydowanie przydatne podczas czytania.
Wpadłem w przekorny nastrój i zacząłem się wykręcać. Niech ta kreatura mnie namawia, niech błaga o swoją śmierć!Książka mnie zaskoczyła. Tak, to dobry początek, aby wyrazić to, co czuję po jej przeczytaniu. Oczekiwałam jakieś fikcji, ale dostałam... No właśnie? Fikcję czy prawdę? Nikt nie jest w stanie tego udowodnić. James Carnac nie jest może genialnym pisarzem (co wypomina kilka razy w ciągu książki), ale jego styl pisania miał w sobie jakiś urok. Czytało się dobrze, ale niekoniecznie szybko, co zawdzięczam językowi właściwemu dla epoki, w której dana książka powstała. W odkryciu znaczenia niektórych słów musiał mi pomóc Wujek Google. Mimo to uważam, że ze względu na styl książka jest miłą, choć lekko makabryczną lekturą. Żałuję tylko, że zostały usunięte te bardziej makabryczne sceny, bo - jak się przynajmniej domyślam - były to opisy tego, co robił Kuba ze swoimi ofiarami. W dzisiejszej literaturze nie ma takich obaw, że coś będzie zbyt makabryczne, ale wtedy niestety były.
- Jak ci na imię, kochaneczku? - powtórzyła. [...]- A po co ci to wiedzieć?Odrzuciła głowę do tyłu.- Och, a tak, bez powodu. - Uśmiechnęła się szeroko. - Nie obchodzi mnie, jak masz na imię. Chyba, że nazywasz się Kuba. [...]- Ale tak się składa, że właśnie nazywam się Kuba.Może Was to zdziwić, ale książka była momentami humorystyczna, ale w złowieszczy i cyniczny sposób - tzw. humor wisielca. Autobiografia podzielona jest na 3 części i humor tej pojawia się dopiero w drugiej i trzeciej części. Pierwsza część to jego dzieciństwo, druga to początek na morderczej ścieżce, a trzecia... Trzecią część wydaje się pisać na bieżąco i jest ona zakończona mową koronera.
...zaufam Losowi. Oczywiście po długich latach doświadczeń powinienem był wiedzieć, że Losowi ufać nie należy, jako że ma On złośliwy zwyczaj pozostawiania ludzi w sytuacjach krytycznych bez pomocy.Na pewno Carnac przedstawia w swojej autobiografii obraz mordercy inteligentnego, a nie opętanego żądzą mordu. Zaprzecza tym, że rzekomo jego, czyli Kuby, morderstwa miały podtekst seksualny czy religijny. Wyjaśnia skąd wziął się jego przydomek, utrzymując, że to nie on sobie go nadał. Książka pod względem treści była naprawdę ciekawa i jako autobiografia (nawet jeśli nieprawdziwa), i jako kryminał przedstawiony oczami mordercy. Ponadto ostrzegam, że urażeni mogą poczuć się wierzący. Ja jako ateistka odniosłam się do jego poglądów raczej z uśmiechem, niż z oburzeniem. Zwłaszcza, że akcja ma miejsce w czasach, gdy ludzie byli naprawdę chrześcijanami. Jednak najbardziej podobało mi się w rozumowaniu Carnaca to, że życie ludzi wcale nie jest bardziej święte od życia zwierząt, bo to nadal życie.
Pani Hamlett wie o czymś, co zagraża mojemu bezpieczeństwu - a zatem panią Hamlett należy zlikwidować.Tylko czy wierzę w to, że autobiografia jest prawdziwa? Co prawda mogę tylko domniemać prawdy, ale nawet jeśli Carnac nie był rzeczywiście słynnym Kubą Rozpruwaczem, to sądzę, że miał on skłonności do zostania mordercą. Uważam jednak, że to całkiem możliwe, abyśmy mieli do czynienia z prawdziwą autobiografią, choć nie ma na to po prawdzie żadnych dowodów.
Dedykacja: Z podziwem i szacunkiem dla emerytowanych funkcjonariuszy londyńskiej policji metropolitalnej, pomimo wysiłków i kompetencji których jeszcze żyję i mogę napisać tę książkę.Książkę polecam nie tylko fanom Kuby Rozpruwacza, ale fanom kryminału i psychologii, bo mamy tutaj doskonale zarysowany portret mordercy bez skrupułów, ale inteligentnego, który za każdym razem myślał, zanim działał. Mi osobiście książka bardzo się podobała o cudownie prezentuje się na półce (taki mały przypadek, że stoi obok Pachnidła, prawda?).
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,9 cm), Czytamy od A do Z
Widzę, że przechodzisz fazę na Kubę Rozpruwacza. :P Ja książkę sobie podaruję, jakoś nie interesują mnie te tematy. ;) Chociaż ze mną to nigdy nic nie wiadomo - może kiedyś jeszcze przeczytam. :P
OdpowiedzUsuńŁap nominację! ^_^
http://strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com/2015/08/przysowiowy-tag.html
Tak samo jak Meredith tę książkę sobie podaruję, te tematy to jednak nie moja bajka ;) Aczkolwiek nie powiem, że recenzja świetna :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Wow. Autobiografia Kuby Rozpruwacza. Autobiografia mordercy. Nawet jeśli nie jest ona prawdziwa, nawet jeśli jej nie napisał sam morderca z East Endu, no... wow. Ciekawi mnie historia tej osoby właśnie dlatego, że jest taka tajemnicza. Czytałam kiedyś, że Rozpruwacz był... Polakiem o żydowskim (?) pochodzeniu. Być może to prawda, a być może nie. No cóż, Autobiografię chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMnie te tematy nie interesują :D Wolę coś bardziej lekkiego, ale czasem po kryminał sięgam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa pozycja, ale niestety trochę nie w moim guście :(
OdpowiedzUsuńOdkryłam te książkę bardzo niedawno i ogromnie chcę ją przeczytać, bo ja mam małą słabość do książek z psychopatami, czy seryjnymi mordercami. Ah ten Rodia :D
OdpowiedzUsuńhttp://suomianne.blogspot.com/
Dość intrygujące, może w przyszłości po to sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńAutobiografia Kuby Rozpruwacza? Zdecydowanie biorę! Nawet jeśli nie jest ona prawdziwa, to i tak wydaje się być bardzo intrygująca. A tematyka wręcz idealnie trafia w mój gust ;)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńOglądałam kiedyś film o morderczyni. Nie pamiętam tytułu, ale jak o niej czytałam, to natknęłam się na "dokonania" tego gościa z tytułu posta. Nie żebym wcześniej o nim nie słyszała, ale jakoś specjalnie mnie on nie obchodził. Teraz mi przypomniałaś, że zainteresowałam się seryjnymi mordercami. Jakiś rok temu xD
OdpowiedzUsuńPrzydałoby się poczytać cos na jego temat.
Kuba Rozpruwacz to doprawdy interesująca postać, ale nie wiem czy byłabym w stanie przeczytać taką książkę (chociaż po prostu uwielbiam wisielczy humor).
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie w moim typie :) ale może jakbym miała jakąś okazję to bym sięgnęła
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie! A skoro tylko lekko makabryczna jest ta książka, to czemu nie? :D
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo interesująco :D Będę musiała to przeczytać!
OdpowiedzUsuń