Autor: C. Houck (tłumacz: M. Tomczak)
Cykl: Klątwa Tygrysa
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Otwarte (w roku: 2012)
Bierze udział w wyzwaniach: Czytam nie tylko Amerykanów, Grunt to okładka, Czytam, bo polskie, Czytam fantastykę, 100 książek
Opis:
Magnetyczne oczy tygrysa.
Pradawna klątwa, którą zdjąć może tylko ona.
Namiętność silniejsza niż strach.
Razem muszą stawić czoła mrocznym siłom.
Czy poświęcą wszystko w imię miłości?
Magnetyczne oczy tygrysa.
Pradawna klątwa, którą zdjąć może tylko ona.
Namiętność silniejsza niż strach.
Razem muszą stawić czoła mrocznym siłom.
Czy poświęcą wszystko w imię miłości?
Opinia:
Z góry uprzedzam i przepraszam wszystkich fanów książki, ale chyba lepiej będzie, jak poczekacie na kolejny post, bo za ten mnie znienawidzicie :D
Wiecie, zastanawiam się, co mnie pokusiło, aby sięgnąć po tę pozycję po tym, jak Oluś mi ją odradzała. Wychodzi na to, że jestem masochistką, a książki nie ratuje nawet styl, choć był on chyba najlepszy z tego wszystkiego. Autorka nie potrafi dobrze opowiadać i choć zazwyczaj kocham legendy i opowieści, tak tutaj prawie usypiałam, kiedy coś było opowiadane.
Kiedy życie wręcza ci cytrynę, upiecz ciasto cytrynowe.
Akcja to jeden wielki rozpędzony pociąg potencjału, który rozbił się na nieumiejętności poprowadzenia go w stosownym tempie. Naprawdę uważam, że sama idea klątwy i większość wydarzeń mogłoby się złożyć na wspaniałą książkę. No właśnie - mogłoby. Dostajemy jednak powieść, w której wszystko dzieje się na hura, od razu; gdzie wszystko jest przewidywalne i nużące przez brak umiejętności opowiadania. Dodatkowo, zlitujcie się! Ten, pożal się Wielki Booku, wątek miłosny i te ich kłótnie! To wszystko było tak tępe, że miałam ochotę rzucać książką o ścianę (czytałam jednak ebooka i szkoda mi było komputera).
Przejdźmy do (nie)perełek. W tej części recenzji nastąpią spojlery, możecie w razie czego od razu przejść do podsumowania.
Wiedziałam, że śmierć rodziców to nie najlepszy temat na pierwszą randkę, ale... on z pewnością zareagowałby zupełnie inaczej.
Szesnastolatka z kompleksem jestem zupełnie przeciętna, która oczywiście zupełnie przeciętna nie jest. Dodatkowo podejrzewam ją o zoofilię oraz brak mózgu. Po pierwsze to jak można woleć tygrysa niż człowieka. Po drugie nawet, gdy dowiedziała się już, że Ren jest człowiekiem, nadal się na nim kładła i go głaskała, a jak się zmieniał to dystans. Zoofilia jak nic. Objawem braku mózgu była kompletna naiwność. Nagle za twoimi plecami pojawia się facet i mówi ci, że jest twoim tygrysem. Normalny człowiek próbuje uciec lub przez dłuuuuugi czas pozostaje nieufny. Etap nieufności nie zajął nawet 5 minut. Ren to w ogóle tragedia. Domyślam się, że miał być ujmująco zagubiony i czarujący. Nie wyszło. Był taki... nijaki. Z seksownego indyjskiego księcia, wyszedł władczy i w sumie strasznie emocjonalnie rozchwiany nastolatek. Kishan jako jedyny nie okazał się aż tak płaski, choć z drugiej strony nadal pozostał mi obojętny. Ponadto te dziwne podchody do Kelsey wyprowadzały mnie z równowagi. O reszcie nie warto nawet wspominać.
Podsumowując, ta książka nie dostała jednej gwiazdki tylko i wyłączenie ze względu na sam pomysł na fabułę, którego wykonanie zostało jednak schrzanione. Płascy i irytujący bohaterowie, przewidywalna i zbyt szybka akcja oraz doprowadzający do białej gorączki wątek miłosny. Spodziewałam się magicznej opowieści z tajemniczymi Indiami w tle. Powiedzieć, że się rozczarowałam, to jak nie powiedzieć nic.
Szkoda, że ta tygrysia historia nie przypadła ci do gustu. Mi się podobała :) Ale czytałam ją dawno dawno temu :D Kto wie jak bym ją teraz odebrała...
OdpowiedzUsuńPs. Bardzo ładny nowy wystrój bloga! Super :)
Dziękuję <3
UsuńNo mi zdecydowanie nie podeszło :D
Mnie jedynie swego czasu interesowała grafika na okładce, ale już mi przeszło :D Ja w ogóle teraz na polce nie mam tego typu książek do przeczytania i raczej nie planuje tego zmieniać. Moja faza na SF i "cięższe" fantasy (jeśli w ogóle w tym gatunku możemy mówić o ciężkich książkach XD Nie trafiłam nigdy na bardzo trudną w sumie.) trwa.
OdpowiedzUsuńNo to nie tykaj tego :D
UsuńNigdy nie byłam zainteresowana tą książką i jak widać chyba słusznie.
OdpowiedzUsuńPiękny ten nowy wygląd bloga! <3
Dziękuję <3
UsuńSłusznie, słusznie :)
Dawno temu czytałam, szału nie było, więc dalsze tomy olałam :D
OdpowiedzUsuńBookeater Reality
Ja na pewno dalszych nie planuję :D
UsuńMożesz mnie uznać za masochistę, ale chcę przeczytać tę książkę, tak samo jak Zmierzch (który wszyscy znają tylko nie ja xD), zobaczymy czy mi się uda, chcę na własnej skórze przekonać się jakie to jest. :D
OdpowiedzUsuńOj tak, jesteś książkową masochistką :D
UsuńI widzisz, i słucha się Oli!
OdpowiedzUsuńNa minus to beznadziejne tłumaczenie z "włoskiego" - włos się języ na głowie.
Oj tam, lubię jechać po książkach :D Nie znam włoskiego xD
UsuńChyba mogłabym ją przeczytać, by móc utwierdzić się w przekonaniu, że fantastyka to nie zawsze jest dla mnie i jest momentami totalnie beznadziejna. ;d
OdpowiedzUsuńNie no to jest tragedia, a nie fantasy :D
UsuńNo cóż, moja przyjaciółka jej nawet nie skończyła i już nie zamierza, więc sama też nie mam bardzo mam ją w planach. Dużo nie straciłam :D
OdpowiedzUsuńZupełnie nic poza nerwami nie straciłaś :D
UsuńGdyby nie to, że Kacper śpi śmiałabym się jak walnięta ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje recenzje, a szczególnie takie jak ta :D
Książka mnie kusiła, gdy przechodziłam koło niej w bibliotece, ale nigdy nie było na nią czasu, bo coś innego akurat było lepsze od tej, i widzę, że nic się nie pomyliłam. Szkoda tylko, że okładka jest piekielnie piękna ;(
Hahah twoim zdaniem powinnam same złe książki czytać? :P
UsuńPamiętam, że swego czasu byłam zakręcona na punkcie tej książki, bardzo chciałam ją przeczytać, ale ciągle coś nie wychodziło. Ostatecznie chyba dobrze, że los trzymał mnie od niej z daleka.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze :D
UsuńA ja w sumie planuję do tego podejść! Tak, pewnie będę się wkurzać, no ale cóż - mam w sobie coś z książkowego masochisty. :D Ciekawi mnie, co ludzie widzą w tej książce - spotkałam się przecież z wieloma pozytywnymi opiniami o "Klątwie tygrysa". :D
OdpowiedzUsuńHahahhahaha też często jestem masochistką :D
UsuńOjejojejojej. Ja chyba same dobra rzeczy słyszałam o tej książce aż do teraz xD Ale akapit ze spoilerami pominęłam, bo i tak bym tę powieść przeczytała, z ciekawości xD Choć teraz jestem jej jeszcze bardziej ciekawa w sumie... czy też mi się nie spodoba, czy jednak przypadnie do gustu xD No bo Indie, ta klątwa, kurczę... brzmi naprawdę fajnie i chcę się przekonać na własnej skórze, czy rzeczywiście jest fajnie xD
OdpowiedzUsuńTak, brzmiało super, ale cóż... Masakra xD
UsuńJuż Ci mówiłam, że chciałam to przeczytać, ale po twojej recenzji chyba już nie chcę :P Nie wiem czy zniosłabym taką książkę... xD
OdpowiedzUsuńPogadaj jeszcze z Oluś to na pewno nie tkniesz :D
Usuń