Autor: M. Hybel (tłumacz: -)
Cykl: -
Ilość stron: 462
Wydawnictwo: Czwarta Strona (w roku: 2016)
Opis:
W drodze do Londynu wędrowna trupa zostaje napadnięta przez szajkę bezwzględnych łotrów. Dochodzi do masakry, z której uchodzi z życiem dwóch chłopców: ośmioletni Gilbert i dwunastoletni William. Bandyci zabierają dzieci do podlondyńskiej mieściny, gdzie chłopcy przechodzą szkolenie żebracze, poznają czym jest gniew i cierpienie.
Wkrótce bracia zostają rozdzieleni. Gilbert jest szkolony na mordercę, William zaś uczy się złodziejskiej sztuki. Na ich drodze czai się wiele niebezpieczeństw, a poczucie spokoju jest tylko złudzeniem…
Pełna zwrotów akcji opowieść o walce i miłości w bezwzględnym świecie łotrzykowskich porachunków.
Opinia:
Ciężko mi zrecenzować tę książkę. Tak, dałam się skusić tej ślicznej okładce! Booku, uchowaj, by takim książkom dawać takie okładki! Nie była ona tragiczna, ale zupełnie nie taka, jak sobie wyobrażałam. Nastawiłam się na powieść o łotrach, bezwzględną, krwawą, pełną akcji. Co dostałam?
Styl autora jest zwyczajny, przeciętny. Nic w nim nie razi, ale nic nie sprawia także, że książka nas pochłania czy zachwyca. Normalne opisy, swobodne, ale nie świetne dialogi. Pod tym względem nie czytało się źle, ale bez wielkiego wow.
Masz kalkulować, sądzić i decydować, a nie oczekiwać, dociekać, zawierzać. Nadzieja to ufność, to wiara, której tobie nie wolno mieć.
Akcja to coś na wzór koła fortuny. Raz porywa nas, pnąc się ku górze, aby potem znów zatoczyć się w dół i nudzić. Momentami miałam ochotę odłożyć tę książkę, by potem chwilowo nie móc się oderwać. Dużym minusem są nagłe przeskoki czasu. W pewnym momencie autor pisze, że nagle minęło pięć lat. Nie bardzo wiemy, co w tym czasie dzieje się z postaciami. Dodatkowo autor ma tendencję do podawania nam pewnych szczegółów nagle, w momencie, kiedy są dla niego wygodne. Przyznam, że najchętniej czytałam o szkoleniu Willa i jego zaprzysiężeniu. W ogóle sam początek książki w moim odczuciu został potraktowany po macoszemu - rodzice chłopców po prostu poszli za nieznajomym, choć zwykle tego nie robili. Zakończenie za to... Jedyną rzeczą, która mnie zaskoczyła w książce to to, że autor nie serwuje nam happy endu w stylu żyli długo i szczęśliwie.
Przechodząc do postaci, o nich też trudno napisać. Z jednej strony da się ich lubić bądź nie, ale ich charaktery nie są wcale jakoś genialnie wykreowane. Ciężko nam też śledzić ich rozwój przez te przeskoki w czasie. Will to taki spryciarz, umiejący dostosować się do sytuacji - przymilać się bądź postawić, gdy trzeba. Gilbert za to polega na opiece starszego brata. Co ciekawe, ta relacja braterska w momencie rozłąki okazała się jakąś fikcją, ponieważ przez 10 lat, które minęły, bracie pomyśleli o sobie ze dwa razy... Wartymi uwagi postaciami są jeszcze Agnes oraz Arald. Ona - feministka wdająca się w romans z łotrzykiem. On - intrygant, który szkoli Gila i Willa, mający wielkie aspiracje.
Wpatrzona byłam w marzeń szlak, Chciałam szczęście, bo mi go brak. I choć przepadł widok ten, Uwierz, to był najpiękniejszy sen.
Mam wrażenie, że autor miał część pomysłu, a drugą naciągał i wymyślał bardzo na poczekaniu. Bardziej skupia się na historii Willa - to widać na pierwszy rzut oka, to faworyt, ma także najlepiej wykreowany charakter. Gilbert stanowi raczej nudny dodatek do całości. Jego historia przesączona jest cierpieniem oraz makabrą, aż nadto zresztą. W książce pojawia się także trójkąt miłosny rozwijający się w tempie wystrzału (niby zajmuje on 5 lat, ale przez tę ciągłość akcji bez wskazywania na znaczące zmiany, ja w ogóle tego nie odczułam). Wątek miłosny, który zostaje po brutalnym rozwiązaniu trójkąta ma w sobie tyle miłości, co nic - raz do czegoś dochodzi i nagle jest big love story. Wątki obydwu braci pokrywają się zresztą tylko na początku i na końcu książki, co także było niezbyt ciekawym zabiegiem.
Podsumowując, jestem średnio zadowolona z lektury tej książki. Zdarzały się rzeczywiście momenty, które mnie zachwyciły, ale zaraz potem dużo dłużej się nudziłam, a zakończenie w sumie zaskoczyło mnie tylko dlatego, że w sumie do końca nie wierzyłam, że autor się na to zdecyduje. Jeśli macie ogromną ochotę na tę książkę - spróbujcie. Jeśli jednak zastanawialiście się nad nią ot tak, raczej wybierzcie coś ciekawszego.
Sama nie wiem czy chcę przeczytać tę książkę. Może kiedyś po nią sięgnę, ale teraz mnie jakoś bardzo nie kusi. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że cię nie pokusi :)
UsuńWłaśnie mnie jego styl raził ;/ Autor nie potrafił się zdecydować, czy stylizuje tekst, czy nie i to wyszło koszmarnie. A fabularnie to było takie... nic.
OdpowiedzUsuńWiesz, mnie akurat styl raził najmniej, tylko dzięki temu, że był w miarę normalny dało się go czytać. Nie wyobrażam sobie całościowej stylizacji w wykonaniu autora :D
UsuńHm... nie brzmi najgorzej, ale najciekawiej również... Chyba jednak podziękuję.
OdpowiedzUsuńHahaha, uwierz, może ja źle oddałam to, ale to brzmi raczej źle :D
UsuńMiałam to jako takie "może kiedyś", ale Twoja recenzja przekonała mnie, że lepiej przeznaczyć czas na bardziej wartościowe pozycje. Może gydyb nie te skoki akcji, jakoś bym się bardziej zachęciła.
OdpowiedzUsuńAle okładka rzeczywiście piękna.
Książka zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie sobie ją odpuszczę, nie mam czasu ani ochoty na takiego przeciętniaka.
OdpowiedzUsuń