Przejdź do:

17 maj 2018

'Tancerze burzy' J. Kristoff


Opis:

Pierwsza część trylogii "Wojna lotosowa" wprowadza czytelników w świat wysp Shima, które, rządzone przez okrutnego szoguna, są na granicy przetrwania: toksyczny przemysł wyniszcza państwo, a władca dba wyłącznie o własne interesy. Tajemnicza, wszechmocna Gildia surowo karze każdego, kogo podejrzewa o Nieczystość. W tym świecie zaawansowana technologia przeplata się z japońską mitologią. W tych niespokojnych czasach szogun wydaje polecenie: wysyła Yukiko i jej ojca po gryfa – gatunek istniejący już tylko w legendach – co od początku jawi się jako zadanie niemożliwe do wykonania. Życie ojca i córki wisi na włosku, bo jak wszyscy doskonale wiedzą, szogunowi się nie odmawia. Jednak misja okazuje się daleko bardziej niebezpieczna niż niemożliwa.

Opinia:

Tancerze burzy pełni są opisów oraz japońskich określeń (niech żyje słowniczek na końcu książki!). Z jednej strony to dobrze, ponieważ mamy okazję poznać stworzone uniwersum i rządzące nim zasady. Jednak w tą opisowość wkrada się również pewna powtarzalność, która niekiedy niesamowicie mnie nużyła, a przez to traci trochę akcja. Także styl autora opisałabym jako ciekawy, ale bardzo opisowy.

Historia wyspy Shimy to w dużej mierze rozgrywka polityczna. Iluż powieści w tym stylu nie czytaliśmy - uciśniony lud, obłęd u władzy, zadufana w sobie szlachta oraz rebelia za rogiem? Jednak Tancerze burzy mimo wszystko są dość oryginalni na rynku przesyconym tego typu historiami. Sądzę, że dużą rolę odkrywa w tym kultura japońska, która raczej rzadko pojawia się w książkach fantasy. Dodatkowo czynnikiem winnym całej ludzkiej tragedii jest... kwiat. Dokładnie krwawy lotos mający co prawda wiele zastosowań, ale niezwykle szkodliwy. Pan Kristoff nie szczędzi bohaterów, wyposażając ich w tragiczną przeszłość, okrutną teraźniejszość i usłaną trupami przyszłość. Czytaniu towarzyszy mroczy, duszący klimat lotosowego dymu. Iskierką nadziei okazuje się wątek przyjaźni między Buruu a Yukiko. Fabuła jest generalnie spójna, ale autor ma tendencję do zapominania o bohaterach, którzy akurat w tym momencie nie są mu potrzebni.

Ludzie, którzy nienawidzą pieniędzy, sami ich nie mają. Ludzie nienawidzący władzy są jej pozbawieni.
Dzięki narracji z kilku perspektyw możemy poznać kilkoro bohaterów lepiej. Pierwszą z nich jest wspomniana wcześniej Yukiko. Dziewczyna nienawidząca Gildii, mająca niezwykły talent oraz jeszcze większy temperament. Nie zawsze potrafi się dostosować do sytuacji, ale to czyni ją tylko bardziej realną. Poznajemy również jej ojca, nałogowego palacza lotosu, Wielkiego Łowczego. To bohater, wobec którego mam mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem jego motywy, ale z drugiej nie da się ukryć, że wykazuje on pewną słabość. Chciałabym też opowiedzieć o Kinie, ale niestety nie mogę zdradzić, jaką odgrywał rolę. Polubiłam go za jego chęć pomocy Yukiko, za tę chęć wolności i zrobiło mi się go żal, gdy został tak niewdzięcznie potraktowany przez jedyną osobę, na której mu zależało. Shogun okazał się za to postacią szaloną, ale nie przerażającą; raczej słabą i kryjącą się za swoim statusem. Buruu, kolejna postać, której roli nie mogę zdradzić, skradł moje serce, ale coś czuję, że częściej bym się z nim kłóciła niż zgadzała.

Pierwszy tom Wojny lotosowej spodobał mi się, ale nie rzucił na kolana. To na pewno ciekawe oderwanie od wiecznie obecnych kultur greckich, rzymskich czy ostatnio słowiańskich w powieściach. Japońska wyspa Shima zadusi was lotosowym dymem, będziecie chcieli uciec wraz z Yukiko i Buruu ku błękitnemu niebu i miejscu, gdzie deszcz nie zatruwa wszystkiego, na co spadnie. Osobiście odczuwam przesyt opisami, ale na pewno sięgnę po kolejny tom, ponieważ uważam, że to bardzo oryginalna historia oparta na wierzeniach i kulturze, która w literaturze fantastycznej nie pojawia się zbyt często.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

17 komentarzy:

  1. Bardzo lubię japońskie klimaty, dlatego książka zwróciła już jakiś czas temu moją uwagę. Teraz tylko znaleźć czas dla niej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie nauczę się mówić szogun z poważnym wyrazem twarzy. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam książki w japońskich klimatach! I myślę, że opisy jakoś szczególnie by mi nie przeszkadzały, bo jestem ich fanką :D. W ogóle... nałogowy palacz lotosu XD. Cholera. Naprawdę oni tam palą lotos? Nie wiedziałam, że go w ogóle można palić :o. Patrz, jakie to nowe informacje wychodzą nieraz z recenzji! Teraz mi to utkwi w głowie (nie, żebym chciała próbować palić lotos XD).
    Ogólnie lubię książki, gdzie są przedstawione losy kilku bohaterów, nie tylko jednego. Powieść zapowiada się ciekawie!
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę to czytać niedługo ;) Jestem ciekawa tego japońskiego klimatu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio natykam się wszędzie na tę książkę, ale japoński klimat do mnie nie przemawia. Musiałoby to być coś bardzo, bardzo dobrego, żebym dała się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja sobie odpuszczę. Mimo, że z wykształcenia jestem filologiem japońskim, to jednak nie przepadam za klimatem japońskim w książkach :D No chyba, że są to książki japońskich autorów :D Zawsze byłam tą, która uczyła się japońskiego nie z powodu mangi czy anime, a języka :D Ale czytałam sporo recenzji na temat tej książki i ludzie sobie chwalą :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś spróbowałam zacząć tę książkę, ale jakoś nie dałam rady do kończyć... Muszę spróbować jeszcze raz, bo jednak tematyka wydaje się dla mnie ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  8. Kusi mnie ta japońska otoczka, bo tak jak zauważyłaś, ostatnio jest przesycenie innego typu mitologii. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No szczerze to nie wiem :D
    Powiedz mi czy mnie widzisz z tą książką? :D
    Zaufam Ci jak coś :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Osobiście uwielbiam japońskie klimaty więc i musze kiedyś po te serię sięgnąć. Mnie prawdopodobnie spodobają się wyrazy japońskie, chociaż powtarzalność jest irytująca. Zazwyczaj wynika z tego, że nie ma pl odpowiednika a autor nie wiem jak z tego wybrnąć :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię klimaty dalekiego wschodu, do tego słyszałam duuużo dobrego o Kristoffie więc swoją przygodę z tym autorem zacznę pewnie od tej serii - 2w1 :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O tak, tak tak! "Tancerze burzy" to niesamowita książka. Ten steampunkowy klimat <3 i ogólnie Japonia! coś wspaniałego. Za niedługo będę czytać "Bratobójcę", właściwie już do mnie idzie. Wprost nie mogę się doczekać ponownego spotkania z Yukiko i Arashitorą <3

    Pozdrawiam,
    Książkowa Przystań

    OdpowiedzUsuń
  13. Całkiem ciekawa propozycja, ale chyba niestety nie dla mnie, średnio gustuję w takiego rodzaju książkach.

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/05/caa-przyjemnosc-po-mojej-stronie.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Japonia mnie niezbyt pociąga, podziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  15. Japonia jest piękna, ale książka nie dla mnie... Koleżanka z kursu chciałaby ją przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba jednak nie dla mnie :-)

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.