Opis:
Austria, rok 1279. Po zakończeniu krwawej wojny o koronę Królestwa Niemiec kraj cieszy się chwilowym spokojem. Chcąc zadowolić krnąbrnych wasali, król Rudolf Habsburg nakazuje zorganizować turniej na zamku Rappottenstein − zaprasza na niego wojowników i władców z ościennych krajów. Atmosfera towarzysząca rycerskim zmaganiom wydaje się beztroska, jednak wystarczy iskra, aby na nowo wzniecić wojenną pożogę.
Kiedy możni ścierają się o doczesną chwałę, na traktach wokół zamku dochodzi do serii brutalnych ataków. W miejscach masakry pozostają tylko okaleczone zwłoki i wyryte na drzewach słowa. Ci, którzy je widzieli, mawiają, że kraj nawiedził Titivillus – demon słów. Do walki z czartem staje brat Gotfryd, doświadczony inkwizytor i członek zakonu dominikanów – oraz jego wierni towarzysze z Małopolski: Jaksa Gryfita i Lambert z Myślenic.
Szybko okazuje się, że krążący po gościńcu diabeł nie jest jedynym złem, jakie wkroczyło między austriackie doliny.
Opinia:
Tym razem oczami autora zwiedzamy Austrię. Język nadal pozostaje mocno stylizowany, ale tym razem więcej słów zostało wyjaśnionych i ani razu nie musiałam sama szukać ich znaczenia.
Od wydarzeń z tomu pierwszego (książki nie są powiązane fabularnie, aczkolwiek pojawia się kilka luźnych odniesień do tamtych wydarzeń) mija sześć lat. Nasi bohaterowie spotykają się w Austrii w związku z turniejem rycerskim organizowanym przez króla Rudolfa. Nie wiedzą jednak, że i tym razem przyjdzie im wplątać się w polityczny spisek oraz słowiańskie mity. Tym razem na tapecie polityka niemiecka oraz ożywieńcy, a wszystko to w malowniczych krajobrazach austriackich dolin.
Kłamstwo, gniew, kradzież zostały przez człowieka obłaskawione i udomowione niczym psy, stając się jego nieodłącznymi towarzyszami. Żywiąc się zazdrością, dumą swych właścicieli czy zatajonymi słowami, grzechy każdego dnia wzrastały w siłę, oplatając człowieka lepką pajęczyną.
Brat Gotfryd nadal kojarzy mi się z Sherlockiem. W tym tomie mamy jednak też okazję poznać nieco faktów z jego przeszłości oraz dowiedzieć się, dlaczego obrał drogę zakonną. Jaksa z Lambertem nadal tworzą nierozerwalny duet, którego początki bardzo chciałabym poznać. Są idealną parą przyjaciół! Dodatkowo poznajemy Gniewka - uroczego chłopaka, który terminuje u Lamberta na rycerza. Oczywiście mamy też do czynienia z mnóstwem postaci pobocznych, które urozmaicają nam lekturę, ale najważniejsza nadal pozostaje trójca z poprzedniego tomu.
Pan Grzegorz idealnie łączy średniowieczną Europę z kryminalno-politycznymi wątkami. Na równi z zabójcą tropimy ożywieńca grasującego po pobliskich lasach, poznajemy tożsamość białej damy wędrującej nocami po korytarzach (a jest ona bardziej niż zaskakująca!) oraz łamiemy kopie na turnieju rycerskim. I tym razem zakończenie pozostaje otwarte, ale mając nadzieję na kolejną część przygód Gotfryda, Lamberta i Jaksy, przeszkadza mi to mniej. Zdecydowanie polecam fanom średniowiecznego klimatu i osadzonych w tamtych czasach politycznych kryminałów!
Pan Grzegorz idealnie łączy średniowieczną Europę z kryminalno-politycznymi wątkami. Na równi z zabójcą tropimy ożywieńca grasującego po pobliskich lasach, poznajemy tożsamość białej damy wędrującej nocami po korytarzach (a jest ona bardziej niż zaskakująca!) oraz łamiemy kopie na turnieju rycerskim. I tym razem zakończenie pozostaje otwarte, ale mając nadzieję na kolejną część przygód Gotfryda, Lamberta i Jaksy, przeszkadza mi to mniej. Zdecydowanie polecam fanom średniowiecznego klimatu i osadzonych w tamtych czasach politycznych kryminałów!
Jestem pewna ,że książka zyska wielu swoich zwolenników. 😊
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę :D
UsuńByć może się i ja skuszę :)
OdpowiedzUsuńTo życzę miłej lektury :D
UsuńNie lubię takich klimatów, więc podziękuję.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo książka jest cudna :D
UsuńŚredniowieczny Sherlock hehe może kiedyś rzucę na to okiem :)
OdpowiedzUsuńTylko osobiście radzę zacząć od pierwszego tomu :D
UsuńUdawajmy, że nie mam nieprzeczytanego pierwszego tomu na półce :P
OdpowiedzUsuń