Opis:
John Raymond Legrasse, doświadczony nowoorleański policjant, podczas policyjnego nalotu na przemytników trafia do dziupli handlarzy żywym towarem. Znajduje tam makabrycznie okaleczone zwłoki młodej kobiety. Tropy prowadzą do niewyjaśnionej sprawy z przeszłości, rytualnego mordu dokonanego przez tajemniczą sektę. Zamordowanej dziewczynie wyryto na skórze tajemnicze znaki oraz zdarto płat skóry z pleców. Odsunięty od sprawy Legrasse prowadzi własne śledztwo. Podążając śladem handlarzy żywym towarem, dociera do zakładu fotograficznego, w którym znajduje nagrania brutalnych gwałtów i tortur czarnoskórych kobiet. Kolejny ślad prowadzi do Kaznodziei, przywódcy sekty przywołującej demony…
Opinia:
Styl autora to mieszanka opisowości i chłodnej kalkulacji. Wydarzenia opisuje w formie trzecioosobowej, zachowując pewien dystans do głównego bohatera i opisując targające nim rozterki z boku. Dzięki obrazowemu ukazaniu Nowego Orleanu możemy się poczuć, jakbyśmy tam byli, ale jednocześnie w niektórych momentach wydawało mi się to zbyt rozciągnięte - za dużo porównań w momencie, gdy chciałam się dowiedzieć, co dalej w sprawie.
Powieść nie przypadła mi do gustu tak, jak sądziłam. Jak pięknie brzmiało okultystyczny kryminał z wątkami voodoo! Niestety, ilość niedopowiedzeń skutecznie rozciągnęła czas czytania w czasie. Momentami czułam się wręcz znużona kolejną tajemnicą czy ogólnikowym wspomnieniem o wydarzeniach sprzed lat, które przecież miały ogromne znaczenie dla sprawy. Elementy voodoo i czarnej magii, a nawet samej dzielnicy czarnych oraz podziałów plemiennych niesamowicie mnie wciągały, ale w momencie, gdy na scenę wkraczały kolejne gierki między bohaterami - w większości bandziorami, często wysoko postanowionymi, z którymi mierzy się Legrasse, przerywałam i odkładałam powieść na jakiś czas. Historia to brutalne ukazanie podziałów rasowych w Stanach, a jednocześnie lekki horror, choć z dużo mniejszym dreszczykiem emocji niż się spodziewałam. Zakończenie natomiast to jedno wielkie niedopowiedzenie, a większość z was wie, że kompletnie za tym nie przepadam.
Co innego okrutna i zdehumanizowana wojna, a co innego sadystyczny mord.
Legrasse to były żołnierz, obecnie policjant z dużym doświadczeniem oraz demonami przeszłości. Momentami przypominał mi Jacka Reachera z chłodnym dystansem podchodząc do spraw, do których normalni ludzie pochodzą z ogromnym. Bohater bardzo dobrze wykreowany, ale mimo wszystko nie potrafiący wzbudzić mojej sympatii. Zdobył ją natomiast Stuglik, Polak i przyjaciel Legrasse'a, który niestety dość szybko schodzi ze sceny. Przez powieść przewija się całą masa różnych postaci - jedne wykreowane lepiej, jak na przykład pewien Francuz, inne bardziej papierowe i służące tylko określonemu wątkowi jak Owens.
Podsumowując, powieść to mocny kryminał z elementami horroru, ale momentami nużący. Autor niekiedy zwalnia akcję tam, gdzie chciałabym iść dalej i wtrąca długie opisy, za którymi nie przepadam. Co do porównania do Lovecrafta się nie odniosę, ponieważ jeszcze nie czytałam nic tego autora. Jeśli chcecie jednak poznać brutalny Nowy Orlean z całą nielegalną siatką, podziałami rasowymi i prohibicją z jednoczesnym wątkiem czarnej magii, który dopiero pod koniec nabiera większych rumieńców, zdecydowanie powinniście spróbować!
Uwielbiam klimat Nowego Orleanu :) jestem bardzo ciekawa tej książki i wkrótce będę czytać.
OdpowiedzUsuńOby tobie przypadła do gustu bardziej niż mi :D
UsuńJa raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńMoże i lepiej :D
UsuńRównież będę czytała te książkę, ale muszę przyznać, że obawiam się tych długich opisów. 😊
OdpowiedzUsuńWiesz, ja w ogóle mam awersję do długich opisów i jedyne, które kocham to te w Tolkienie :D
UsuńW zasadzie sam opis brzmi jak coś, co mogło mi się spodobać, ale to jak różne opinie czytam o tej książce ciekawi mnie jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńW przedostatni akapit jakoś dużo tych dystansów Ci się wkradło.
Pisałam przed pracą na szybko, więc nic dziwnego, ale już poprawione :D
UsuńOpis brzmi także jak coś, co ja lubię :D Ale niestety okazało się lekkim niewypałem :D
Jak sobie czytam Twoją recenzję, to odbieram tę ksiażkę jako średniaczek :D A nie wiem, motyw Nowego Orleanu mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
No właśnie taki średniaczek dla mnie przynajmniej :D
UsuńO książce chyba nie słyszałam, ale wydaje się być ciekawa. Policjant prowadzący własne śledztwo, sekta... No brzmi nieźle. Mogłabym przymknąć oko na te nużące fragmenty i opisy. Dam jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli cię zaciekawiła, spróbuj :)
UsuńCzytam Twoją recenzję i wiem, że ksiązka mnie nie zaciekawi - nie brmzi to ciekawie ;/
OdpowiedzUsuńOpis brzmi, niestety treść nie była już tak ciekawa :D
UsuńKsiążka zbytnio mnie nie zainteresowała, więc raczej nie przeczytam :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Nie dziwi mnie to :D
UsuńA ja wbrew opinii chętnie bym po nią sięgnęła :D
OdpowiedzUsuń