Tytuł oryginalny: -
Autor: M. L. Kossakowska
Cykl/seria: Zastępy Anielskie
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 512
Opis:
Poprzednio, zbiór ten, nakładem wydawnictwa Runa, nosił tytuł 'Obrońcy Królestwa'.
Nic, co anielskie, diabelnie nie jest nam obce. Te żarna przemielą Waszą wiarę w zaświaty. Aniołowie paktują z diabłami. Grzeszą pychą. Piją, bywają w burdelach i kasynach. Knują, zabijają, umierają. Z niebiańskiej doskonałości pozostał im tylko doskonały wygląd. Stworzeni na obraz i podobieństwo człowieka, mają nasze słabości. Jak anioł ćpun uzależniony od trawki z Fatimy, anioł stróż czujący niechęć do człowieka, którym przyszło mu się opiekować czy anioł zagłady, który nieszczególnie lubi niszczyć. Nie inaczej z mieszkańcami piekieł. I oni są do bólu... ludzcy. Nic dziwnego, skoro wyszliśmy spod ręki tego samego Boga.
Opinia:
Okładka jest cokolwiek dziwna, mroczna, ale niezbyt piękna... Za to ta czcionka - jeju uwielbiam ją! Ale to chyba tylko ja mam zamiłowanie do ledwo rozczytywalnych czcionek :D
To druga pozycja Mai Kossakowskiej, z którą się spotykam. Pierwsza, Ruda Sfora, w miarę przypadła mi do gustu, więc stwierdziłam, że Żarna niebios mogą być jeszcze ciekawsze. Męczyłam się co prawda z tą cegiełką, ale wcale nie żałuję :) Męczenie się wynikało z kilku czynników, nie koniecznie związanych z książką, choć trochę też. Były nimi brak czasu, praktyczna część egzaminu zawodowego oraz dwie rzeczy, które za chwilkę pojawią się w dalszej części recenzji.
- W sedesie coś bełkocze - powiedział niepewnie.
- No jasne - mruknął Zygzak - gówna wystawiają operę.
Styl Kossakowskiej nadal jest cudowny. Autorka wykorzystuje w pozycji humor, ironię oraz pisze ogółem ciekawie. Stworzyła też genialny świat, złożony z Ziemi, Limbo, 7 Nieb i 7 Otchłani (przynajmniej ja to tak zapamiętałam :D Możecie śmiało wypominać mi błędy w moim rozumowaniu w razie czego). Każde miejsce możemy poznać, za co duży plus.
Kto mieczem wojuje, ten zna się na rzeczy albo idzie do piachu.Fabuła książki... Tutaj pojawiają się schody i jedna z przyczyn, dla których tak długo czytałam książkę. Bo ja nie do końca wiem, o czym jest fabuła... Rozumiecie, książka była fajna, cały czas coś się działo, ale... Ale działo się własnie tyle, że ostatecznie chyba nie załapałam, co jest wątkiem pobocznym, a co głównym... Powiedzmy jednak, że tym wątkiem głównym jest to, że Bóg zniknął, a archaniołowie sprzymierzają się z władcami Otchłani (na czele z Lucyferem), aby zawrzeć sojusz i prawda o Jego zniknięciu nie wyszła na jaw. Wydaje to się proste i oczywiste, kiedy to napisałam, ale nie przypominając sobie treść książki, gdzie według mnie panował mały bałagan.
- Może ktoś potrzebuje pomocy?
- Pewnie okaże się, że my.
Właśnie do bałaganu przechodząc, to narracja jest podzielona na wielu bohaterów... Oj, naprawdę wielu. O bohaterach co prawda zaraz, ale już tutaj muszę wypomnieć to, co jako drugie męczyło mnie całą książkę - ogrom postaci, po prostu ich multum. W pewnym momencie miałam ochotę zapytać A więcej to Was matka nie miała? Tutaj przydałby się spis osobistości, jak to zrobiono w Assassin's creed: Renesans, czyli imię, nazwisko i kim kto jest. Bardzo ułatwiłoby to sprawę! No, ale wracając do bałaganu, to pomijając, że książka zaczęła się od porwania, zaczynając jakąś historię, a potem nagle tamta historia stała się nie istotna i przeszliśmy do innej... I np. wątek z Arielem... Po co on w ogóle był (i czy to na pewno był Ariel... Czy może Sariel o.o)? Mam nadzieję, że wszystko to wyjaśni się w kolejnym tomie, a nie było zbędną x ilością kartek, przez którą musiałam przebrnąć. Rozumiem, że to zbiór opowiadań, ale Chłopcy to też tak jakby zbiór opowiadań, a tam wszystko jest czytelniejsze.
Realizowanie ambicji przypomina budowanie wieży z zapałek. Nie chodzi o to, co chcesz zrobić, ale o to, żeby ci się udało. Wystarczy położyć o jedną zapałkę za dużo i wszystko diabli biorą. Zrozum, nie ma znaczenia, jak jest wysoka. Ważne, żeby wszyscy wiedzieli, że to wieża, a nie kupa rozsypanych patyków.
Bohaterowie... Taaak, przy takiej ilości bohaterów jest jedna rzecz, która autorce się udała. Większość z nich miała swoje indywidualne ja i jakoś tam szło ich zidentyfikować jako osobny byt. Zwłaszcza udało się to przy opisie trójki najważniejszych archaniołów oraz Asmodeusza i Lampki. Ogółem aniołowie byli opisaniu najlepiej. No i Lilith... Taaak, nie bez powodu sama autorka nazwała ją Suką.
- Jakie prochy? Przecież aniołowie nie ćpają!
- Jeszcze jak.
To, co podobało mi się w książce to podejście do kwestii aniołów, które poznałam już w Kłamca Ćwieka. Tylko, że Kossakowska zrobiła to jeszcze inaczej. Otóż, jeśli myślicie, że aniołki to grzeczne bezpłciowe stróże, mylicie się. Chlają, ćpają, chodzą na dziwki, zdarzy im się nawet przekląć! Są to postaci, które naprawdę da się lubić - zarówno anioły z Niebios, jak i z Otchłani.
Podsumowując, i nie zamęczając Was dłużej, książka byłabym genialna, ale niestety nie była. Pomysł bomba, ogółem ten wątek, który przynajmniej ja uznałam za główny też ciekawy, ale przez ogólny bajzel i tylu bohaterów książka był dla mnie ciężka w odbiorze. Mam ochotę na kolejną część, ale niestety obawiam się, że zaczynając ją za np. miesiąc, ja już nie będę prawie pamiętała, kto był kim, bo faktycznie bohaterowie są dobrze zarysowani, mają swoje historie, ale przy takim ich ogromie, to to wszystko mi się miesza...
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3,2 cm), Czytam nie tylko Amerykanów
Muszę się zaprzyjaźnić z książkami tej autorki,
OdpowiedzUsuńtak do poduszki?;p
Usuńpomysł i ja przyznaję fajny ale wykonanie poszło się...;p
OdpowiedzUsuńwitaj :) za Kossakowską biorę się już chyba drugi rok. i jakoś tak zawsze nam nie po drodze. poleciłabyś mi coś na początek mojej przygody z nią? z góry dziękuję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHm, czytałam do tej pory tylko Żarna i Rudą Sforę i.... Mi bardziej podobały się Żarna, ale ich wykonanie... No panował tu ogólny bałagan. Sfora była bardziej uporządkowana i również ciekawa :)
Usuńdziękuję, wypożyczę obie i skonfrontuję się z nimi. dam znać, jak było ;)
OdpowiedzUsuńNo problem :) I oczywiście - koniecznie daj znać, jak było :)
UsuńSama nie wierzę, że to mówię, ale nawet mnie ten temat zaciekawił, ale nadmiar bohaterów naprawdę potrafi zepsuć nawet najlepszą książkę
OdpowiedzUsuńMegi, jestem w szoku :D Wow, przecież to fantasy :D I to bardzo dobrego sortu, bo mamy aniołki i inne dziwne stworzonka :D
UsuńNo, mogę ci ją tylko polecić. Ja osobiście mam nadzieję, że część druga będzie lepsza :D
Kossakowska to chyba jedna z niewielu polskich autorek, po której książki bardzo chcę sięgnąć. Pomysł na tę powieść faktycznie wydaje się być świetny, więc ciekawe czy mi wykonanie przypadnie do gustu ;)
OdpowiedzUsuńWolę nie czytać książki, w której nie ogarnę o co chodzi :D
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty z książek Mai Lidii Kossakowskiej przeczytałem tylko "Rudą Sforę", chociaż w przeciwienstwie do Ciebie ja się przy niej nieludzko wynudziłem. Z kolei czytając Twoją recezję "Żarn niebios" czuję się jedynie do tej pozycji zachęcony :D. I przy okazji jestem chyba jedyną osoba, której nadmiar postaci nie przeszkadza, a nawet odbiera go jako zaletę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja tylko pod koniec Sfory... Miałam lekkie wtf, o co tu w ogóle chodzi ^^
UsuńTzn. wiesz ja po prostu nie mam pamięci do imion i w realnym życiu, dlatego mi osobiście lekko to przeszkadza :)
A ja dalej jestem w trakcie "Siewcy wiatru", jakoś nie umiem tego kontynuować >< A wypadałoby! Na pewno to dokończę.
OdpowiedzUsuńHm, a ja właśnie bardzo jestem ciekawa czy Siewca rozwiąże zagadki, które postawiły przede mną Żarna :)
UsuńNie przepadam za ogromem postaci w książkach, po prostu to stuprocentowo pewne, że się za bardzo w nich pogubię i stracę cały sens historii. Niemniej to przedstawienie aniołów... podoba mi się ;D
OdpowiedzUsuńSpróbuj... Zawsze możesz nie dokończyć :)
UsuńSama okładka mnie jakoś odpycha..Chyba po prostu nie moje klimaty, więc chyba ją sobie odpuszczę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Mnie też zastanawia ta okładka. Wygląda jak skrzyżowanie Gargulca z Draculą.
OdpowiedzUsuńWiele razy natknęłam się na książki gdzie pomysł był dobry a wykonanie fatalne. Pamiętam w tym momencie o " Kluczu do Zaświatów Dana Poblockiego. Styl nie jest wybitny, wykonanie takie sobie, jednak jedynym plusem tego jest to iż autor świetnie nadrabia te braki interesującą fabułą
Hm, książkę zaraz oblookam na LB ^^
UsuńHm, a mi to bardziej przypomina niezbyt ładnie opierzonego anioło-gargulca z zadatkami na upiorka ^^
Tym razem odmówię. Wolę poświęcić czas innym pozycją :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ~Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Ajjj, tematyka zupełnie nie w moim typie. Przypomniały mi się Dziady :D A przynajmniej fragment, bo nie czytałam całych :)
OdpowiedzUsuńDziady? A mi wcale :D Choć nie czytałam, ale omawiałam :D
UsuńWiesz, że nie lubię polskich autorów... A ten brak głównego wątku i duża ilość bohaterów mnie odstrasza. :P
OdpowiedzUsuń