Przejdź do:

21 gru 2015

Refleksje czytelnicze #10 - biblioteki + Lubimy Czytać TAG

Jeden prosty temat: biblioteki. A ile możliwości wykorzystania, przetworzenia! Wy nie zadajecie mi pytań, więc wymyślam sobie tematy sama i opracowuję je według własnego widzimisię. Dzisiaj poprowadzę dla Was monolog o bibliotekach! :D


Mój pierwszy raz
Moją pierwszą partnerką w życiu książkoholika była pobliska biblioteka w GKO, gdzie miałam ok. 15 minut piechotką. Nie miała może zbyt wielkiego asortymentu, ale na potrzeby początkującego książkoholika w wieku podstawówkowym wystarczyła. Miałam dobre układy z panią bibliotekarką, która pozwalała mi zawsze zabierać więcej książek, niż powinnam. Ponadto była to jeszcze era bibliotek nieskomputeryzowanych - jakie to było piękne! Podchodzisz do takiej pani, mój drogi czytelniku, a ona wyciąga twoją kartę, gdzie wypisane są książki, jakie wypożyczyłeś, data ich wypożyczenia oraz data oddania. Spinaczem przyczepione są karty książek, których jeszcze nie oddałeś, a aby wypożyczyć książkę wystarczy taka właśnie karta z imieniem i nazwiskiem oraz oddanie bibliotekarce kartek z wybranych książek! 

Bibliotekarka - dobra ciocia
Tak mogłam śmiało powiedzieć o swojej pierwszej bibliotekarce. Uważnie patrzyła, co wybieram z  działu dla dorosłych (gdzie również w dzieciństwie się zapuszczałam), doradzała mi, rozmawiała ze mną na temat książek, które znała. Porównując moje dzieciństwo spędzone w połowie w bibliotece z obecnym czasem, jaki tam spędzam - wolałabym wrócić do nieelektronicznych systemów i miłych cioć w bibliotekach.

Kiedy tracimy książkową przystań...
Ja wiem. To nie jakaś tragedia, ale tak się poczułam - jako dziecko, które do tej pory mogło chodzić do biblioteki piechotką, rozmawiać z miłą ciocią, wypożyczać książki bez limitu... Nagle dowiaduję się, że GKO zamykają, a wraz z nim moją bibliotekę! Nie powiem Wam, kiedy dokładnie ta tragedia miała miejsce, nie pamiętam. Jednak przez dłuższy czas w domu nie korzystałam z żadnej innej biblioteki. Powód - była za daleko. Teraz odległość nie stanowi dla mnie problemu, ale wtedy nie mogłam jeździć, gdzie chciałam bez rodziców autobusem lub rowerem. Tak więc zostałam skazana na wówczas skromne zasoby własne.

Pierwsza zdrada
Miała miejsce w wakacje. Póki nie poznałam swojego obecnego chłopaka - całe dwa miesiące wakacji spędzałam na wsi. Nie zabierałam wtedy ze sobą książek, więc babcia zabrała mnie do biblioteki miejskiej w Lipsku (tak, to w Polsce :D). Tam pierwszy raz zetknęłam się z komputeryzacją bibliotek. Wypożyczając książki co prawda musiałam zostawić kartę książki i była ona doczepiana do mojej karty, ale cały katalog biblioteki znajdował się w komputerze. Tamta biblioteka była dla mnie bajką - najnowsze książki, całe piętro działu dziecięcego! Żyć, nie umierać! Jednak panie nie były już tak miłe, jak moja pierwsza bibliotekarka. Oczywiście, były grzeczne, pytały, czego potrzebuję, doradzały mi, ale to już nie było to samo.

Karta do książkowego świata
Na założenie karty w mojej bibliotece miejskiej namówiła mnie siostra. Nie miałam już swojej karty, gdzie zapisywali książki, wypożyczenia i zwroty, ale kartę z kodem do skanera. Ta biblioteka miała już bazę czytelników na twardych dyskach. Po jakimś czasie założyli również bazę internetową - możliwość samodzielnej rezerwacji książek, sprawdzanie dostępności w katalogach... Fakt, w mojej bibliotece znajduje się mnóstwo książek - posiada 3 filie, więc mam w czym wybierać oraz cały osobny oddział dziecięcy i młodzieżowy, a także czytelnię naukową. Nie rozmawiam jednak z bibliotekarzami nt. książek. W sumie poza dzień dobry, do widzenia, proszę ich czasem o znalezienie konkretnej pozycji. Wiem, że niektórym czytelnikom doradzają, proponują książki, ale dopiero, kiedy ten poprosi. W bibliotece od czasów dzieciństwa stopniowo spędzam coraz mniej czasu.W tej chwili ogranicza się to dosłownie do wejścia, wzięcia książek, po które przyszłam (bo wszystko wcześniej sprawdziłam w Internecie) i wyjścia...

Skomputeryzowany świat książek
W związku z globalizacją, rozwojem gospodarki i technologii, nasze życie nabiera tempa. Uczę się w Warszawie, widzę, jak ludzie pędzą, nie zwracając na nic dookoła uwagi. Metro odjeżdża co 2-3 minuty, a ludzie, którym ucieka jeden pociąg... są załamani, że nie zdążyli, bo ten za 2 minutki to już za późno. Sama muszę dopasować się do takiego trybu życia. Jednak taki tryb funkcjonowania w świecie książek mi się nie podoba. Powoli zaczynam się czuć w bibliotece, jak w sklepie: dzień dobry, poproszę to, to i to, dziękuję, do widzenia. Biblioteka powinna być w pewnym sensie świątynią książek. Miejscem, gdzie ludzie przychodzą, zapoznają się bliżej z setkami książek na regałach. Gdzie bibliotekarka jest dobrą ciocią, która zawsze porozmawia, doradzi....


Pretensje do złodziei
Człowiek to istota z natury chciwa. Oczywiście, tą wrodzoną chęć zdobywania można bez problemu stłumić. Do czego zmierzam? Za każdym razem, kiedy widzę w katalogu, że książka jest przetrzymana, patrzę na datę. Kilka dni - rozumiem, ktoś mógł zapomnieć, że o! do tego dnia mam termin. Jeżeli jednak książka jest przetrzymywana ewidentnie jako zakładniczka - wkurzam się. Książki w bibliotece to własność publiczna. Każdy, kto podpisze regulamin i wyrobi kartę, może wypożyczać stamtąd książki - ma również obowiązek je oddać. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym przetrzymywać książkę z biblioteki zupełnie świadomie. Po prostu ja sobie wziąć... Ale to ja, a są ludzie, którzy tak robią.

Niekonsekwencja
Mowa tu o regulaminie. Moja koleżanka przetrzymała kiedyś książkę tak z pięć dni - bo źle spojrzała na datę. Biblioteka ostrzega, że za każdy dzień przetrzymania należy zapłacić karę x zł. Tymczasem bibliotekarka przyjęła książkę i nie powiedziała nic! Rozumiem - to groszowe sprawy, więc jej się nie opłacało pobierać kary w wysokości jakichś 2 zł... Wypadałoby jednak zwrócić chociaż uwagę! Nie dziwię się, że ludzie czują się bezkarni. Biblioteka, przynajmniej moja, nie robi nic poza dzwonieniem do czytelnika, aby odzyskać książki! Dzwonienie... Sama nie odbieram prawie obcych numerów chyba, że wiem, że mogą zadzwonić w sprawie pracy itp. Uważam, że biblioteka nie powinna dawać takiego przykładu. Inni widząc to, również poczują się bezkarni i spróbują, a książek szkoda!

Co wy na to? Mam nadzieję, że temat nie był zbyt długi, a wy znaleźliście coś dla siebie ^^


~.~


Przechodząc do TAGu, za nominację dziękuję Just yśka! Będzie ciężko, ale dam radę :D Pozwoliłam ukraść sobie również banner, nie wiem czy ty go wykonywałaś, czy był tagowy :D

1. Jaka książka została ostatnio odznaczona jako "przeczytana" ??
Szczęście do wzięcia

2. Co ostatnio oznaczyłeś jako "chcę przeczytać" ??
Kobieta, która spadła z nieba, ale to tylko bodajże, bo nie jestem 100% pewna xD

3. Co planujesz przeczytać jako następne?? 
Aktualnie czytam Czarną kompanię, ale że 26 zaczyna się książkowy maraton - Morderstwo w Boże Narodzenie

4. Czy masz swoją listę życzeń na lubimy czytać.pl
Nie, nie udzielam się aż tak na tym portalu.

5. Jaką książkę planujesz kupić jako następną ?
Mam zamiar uzbierać całą serię Miłość na kołku więc może coś z niej?

6. Czy masz jakieś ulubione cytaty na lubimy czytać.pl 
Nie. Od, jak w pkt. 4.

7. Jacy są twoi ulubieni autorzy na lubimy czytać.pl 
Nie, odp. jw.

8. Jesteś w jakichś grupach na lubimy czytać.pl
Nie, odp jw.

Jak widzicie TAG wyszedł cóż, kiepsko, bo dla mnie LC to tylko biblioteczka i nie mam czasu się tam za specjalnie udzielać :D Nie nominuję nikogo ^^


Wszystkie grafiki pochodzą z Google Graphic

48 komentarzy:

  1. Ja jakoś nigdy nie miałam specjalnie bliskich, że się tak wyrażę stosunków z bibliotekarkami a i teraz się to nie zmienia. DO biblioteki wpadam raz na miesiąć, rozważnie wybieram książki, żeby nie wziąć za grubej, bo zaraz trzeba będzie oddać. No i moje domowe zapasy raczej nie zmaleją od znoszenia do domu tytułów które będę musiała "machnąć" poza kolejką. W dodatku mam wiele tytułów, które wiem, że chcę sobie kupić i z biblioteki zawsze biorę coś niej pilnego, bo z doświadczenia wiem, jak jest z zakupem tego, co się już czytało - średnio. Harrego miałam nabyć już chyba ze dwa lata temu. Nadal nic...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja szybko czytam, więc cegły też wypożyczam :D poza tym u mnie można sobie przedłużyć o kolejny miesiąc, jeśli książka nie jest zarezerwowana.
      no, ja bym chciała całą serię Flanagana.... ale już czytałam i zawsze są inne priorytety... xD

      Usuń
  2. Dawniej uwielbiałam spędzać czas w bibliotece szkolnej, pani do tego stopnia mi ufała, że pozwalała mi poczuć się jak bibliotekarka. Mogłam wypożyczać innym książki, proponować zmiany, co kupić, a przede wszystkim dostawałam nowiuśkie egzemplarze jako pierwsza nawet gdy nie były opisane czy oprawione!
    Obecnie biblioteka miejska z której regularnie korzystam ... cóż tak jak i w Twoim przypadku : zero kontaktu z bibliotekarką (często obrażoną na cały świat) i tylko szybka wymiana jednej na drugą.
    Sama chciałam iść na bibliotekarkę, ale cóż kierunku nie ma. Właśnie chcę być taką dobrą ciocią by ktoś kiedyś na jakimś blogu tak miło mnie wspomniał jak ty swoją pierwszą panią biblotekarkę xD

    Co do TAGu to baner sama wykonałam także możesz go sobie ukraść xD <3
    Łii nie mogę się doczekać maratonu! :D Tylko 2 książki które wybrałam to już no tak się jakoś przeczytały same xD Ale to nic ;D
    Nie jest źle z nim! :D Odpowiedziałaś na najważniejsze w sumie pytania i podjęłaś się tego a to się liczy najbardziej ;*

    Buziaki! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja tak fajnie miałam właśnie w tej mojej pierwszej bibliotece - pełne zaufanie, mogłam doradzać innym ^^ no u mnie bibliotekarki nie, żeby były jakieś niemiłe, ale po prostu nie ma już takiego kontaktu jak kiedyś... ja na bibliotekarkę bym nie chciała - ale mogłabym robić bibliotekom kampanie reklamowe ^^
      O, no to ukradłam :D hahahah, no to coś nowego musisz wybrać na maraton ^^

      Usuń
  3. Kiedyś przez dwa miesiące chodziłam do biblioteki, by wypożyczyć jedną książkę. Oczywiście nie dostałam jej, więc w końcu pożyczyłam od koleżanki, bo ile można czekać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, u mnie akurat istnieje możliwość rezerwacji, więc dostanie jej jest pewne ^^

      Usuń
  4. Coś ci się poprzestawialo w akapicie "Bibliotekarka - dobra ciocia" i w "Skomputeryzowany świat książek" - czy mi się wydaje, czy tak na końcu jest zdanie wycięte z kontekstu? :P
    Co do samego postu... Chyba nigdy nie miałam takiego dobrego kontaktu z bibliotekarką. Od kilku lat chodzę właściwie do jednej biblioteki i jest tam taka moja "ulubiona" pani. XD Ja nigdy nie wiem, co chcę wypożyczyć, to ona zawsze mi pomaga. ^_^ Ale nie sądzę, by to był jakiś dobry kontakt, rozumiesz. A złodziejstwo książkowe tak mnie denerwuje... Egoiści, wszędzie egoiści...
    To żeś się rozpisała w tym TAGu. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej... Ale ja to czytałam przed publikacją i wszystko było okej. Ale teraz to już nawet nie wiem, skąd to się poprzestawiało... :D Trudno, musi tak zostać... xD Bo nie wiem, co się stało... Kocham Bloggera coraz bardziej :D
      Hahahhaha, ah, ten sarkazm ^^
      Hm, ja bym się serio źle czuła mając w domu książkę z biblioteki :(

      Usuń
  5. Ja niestety aż takich przygód z biblioteką nie miałam. Nigdy nie natrafiłam na kogoś kto mógłby mi dobrze doradzić lub pomóc. Szkoda bo myślę, że taka osoba mogłaby zarażać innych pasją.
    Niewiele ludzi zna serię Miłość na kołku, przynajmniej z tego co zauważyłam. Ja przeczytałam wszystkie albo pominęłam ostatnią książkę z tej serii. Zabawna, pełna akcji no i porządnie zżyłam się z bohaterami:) Pozdrawiam:)
    Ich perspektywy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam na razie tylko 7 część :D Ale one są tak napisane, że rozumiałam wszystko ^^ Ale wtedy nie wiedziałam nawet, że to 7... Teraz mam zamiar zacząć od początku ^^

      Usuń
  6. Piszesz, że bibliotekarki są jak ciocie, ja mogę nawet je tak nazywać, bo w bibliotece do której chodzę pracują aż dwie moje ciocie ;) Reszta pań jest bardzo przyjazna, zawsze zagadują i pytają o zdanie na temat przeczytanych książek, zawsze się śmieją jak wychodzę z całym stosem do domu ;) Mam z nimi takie układy, że jak przychodzą nowości i nie są wystawione jeszcze na półki to mogę sobie coś z nich pierwsza wybrać :)
    Komputeryzacja wyszła bibliotekom na dobre. Mogę w domu na spokojnie pozamawiać interesujące mnie książki, a tam tylko odebrać, czy przedłużyć ich rezerwacje.
    Cały czas słyszy się hasło "Polacy nie czytają", a ja się pytam na jakich danych oni się opierają, bo chyba nie bibliotekach. Zazwyczaj tak jest, że co chcę przeczytać książkę to jest już wypożyczona i trzeba czekać w której nawet jest kilkanaście osób. I tak jest nie tylko w głównej, ale i we wszystkich filiach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w tym sensie komputeryzacja jest dobra... Mi chodzi raczej o to, że umniejsza rolę bibliotekarzy... :(
      Ja też właśnie tego nie rozumiem. Na pewno też nie patrzą, ile jest polskich blogów ksiązkowych, blogerów książkowych, grup na FB o książkach... :D

      Usuń
  7. A ja mam wciąż fajną, staromodną bibliotekę :) Znaczy komputerowo można znaleźć tylko miejsce pobytu danej książki, a tak to buszuję po półkach, żeby znaleźć sobie książki, które wypożyczę. No i panie bibliotekarki też są bardzo miłe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja mam listę książek, które wiem, że tam są i mogę je sobie wypożyczyć, ale uwielbiam spacerować i patrzeć na grzbiety, wyciągać, czytać opisy ^^
      a tych oznaczeń nigdy nie rozumiem, zawsze proszę właśnie kogoś o znalezienie książki :D

      Usuń
  8. A ja wciąż mam jedną bibliotekę z systemem papierowym :) Jest to ta najbliżej mnie, ale jestem w niej chyba najrzadziej, ponieważ to tylko filia młodzieżowo dziecięca, a z tej kategorii specjalnie często nie wypożyczam książek.
    Mam też jedną taką, w której potrafię spędzić całkiem dużo czasu. Odwiedzam ją wprawdzie raz w miesiącu, ale potrafię chodzić między regałami, szukać, wąchać :) No i to tam uczęszczam na spotkania klubu książki :D
    Co do doradzania, to jestem pewna, że mogłabym w tych dwóch skorzystać z opinii bibliotekarki, ale zazwyczaj "doradzam" sobie poprzez recenzje lub własne poszukiwania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. ja wiem, że są np. starsze panie, którym te bibliotekarki doradzają, rozmawiają o przeczytanych książkach... Ale z tego co zauważyłam - tyczy się to właśnie tylko starszych pań :D

      Usuń
  9. Uwielbiam biblioteki i mogłabym tam spędzić dosłownie całe życie :-) Kocham zapach książek,który jest dość specyficzny,ale zawsze taki sam w kazdej bibliotece... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, pamiętam, jak jako podlotek (jeszcze zanim poszłam do podstawówki) zostałam zapisana do najbliższej filii dzielnicowej - najlepszą rzeczą pod słońcem była papierowa karta biblioteczna, na którą pani bibliotekarka nakleiła mi naklejkę z Kubusiem Puchatkiem. :) Czasami nawet dawała mi samej wbijać daty do niej... ach, to były czasy! Teraz najbliżej mam do biblioteki regionalnej, w której pracuje kilkanaście bibliotekarzy, a wszystko jest skomputeryzowane. Z jednej strony mam dostęp do niemal wszystkich tytułów, ale z drugiej... w sumie czego można oczekiwać po takiej placówce? Przecież naraz jest trzech pracowników, do każdego długi ogonek, w jaki sposób można by tworzyć więź z wypożyczającymi? A przecież biblioteki dzielnicowe dalej mają ten swój klimat (choć aktualnie w mojej "dzielnicy", jeśli wieś tak mogę nazwać, nie ma nic poza kościołem, więc... :P).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja mam bibliotekę miejską :D Tam nigdy ogonków do bibliotekarzy nie ma xD bo to jest tylko podanie książek, skasowanie ich kodu, skasowanie kodu karty i papa :D

      Usuń
    2. No u mnie tak samo, ale zawsze znajdzie się jeszcze taki, "co akurat tej jednej pozycji nie może znaleźć", i ten biedny bibliotekarz musi się ruszyć, pójść poszukać, a w tym czasie kolejka rośnie. :D

      Usuń
    3. Ja zawsze jak wiem, po co przychodzę to proszę, żeby mi znaleźli, bo nie łapię się w tych ich oznaczeniach xD jeszcze książki rosyjskie, czeskie itp. to wiem, gdzie leżą, ale w amerykańskich się połapać, jak tam cały korytarz z regałów :D

      Usuń
  11. O tak, jak mnie to irytuje gdy w czerwcu patrzę, że ktoś powinien zwrócić książkę w styczniu...

    bookocholic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak bardzo się z Tobą zgadzam. Jednakże komputery robią szybciej wszystkkie wykresy etc niż bawienie się papierkami ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn ja nie uważam, że biblioteki w ogóle nie powinny być skomputeryzowane :D Tylko, że nie powinno to wyglądać tak, jak teraz, gdzie bibliotekarz jest tylko od kasowania książek i kart xD

      Usuń
  13. Aż przypomniały mi się czasy, kiedy w bibliotece mogłam nie tylko wypożyczyć książki, ale również porozmawiać z panią bibliotekarką. To było naprawdę świetne. Teraz faktycznie jest zupełnie inaczej. Z bibliotekarzami zamieniam tylko kilka słów i zazwyczaj jest to właśnie "dzień dobry" albo "do widzenia" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To smutne :( Kiedyś potrafiłam całymi godzinami siedzieć w bibliotece :(

      Usuń
  14. Moja biblioteka w podstawówce to była taka tragedia, że nie zapuszczałam się tam nigdy.
    Zapisałam się za takiej małej filii Biblioteki Raczyńskich, jednak pani tam jest dość... straszna. ;p Kiedyś zachorowałam i powiedziałam mojej mamie, żeby oddała za mnie książki, a po pół roku zobaczyłam je gdzieś u mnie w szafce i tak się bałam wrócić do tej biblioteki, że powiedziałam mamie, żeby znowu je odniosła (tylko żeby znowu nie zapomniała!). Niedawno musiałam tam wrócić i znowu zaczęłam wypożyczać książki, a pani za każdym razem mi przypomina, że można je trzymać tylko miesiąc... Co gorsza, ostatnio stało się coś, przez co znowu boję się tam wrócić, ale wolę o tym nie mówić. ;/
    Za to moja aktualna szkolna biblioteka to cud, miód i orzeszki. Panie przemiłe, a książek dużo i są nowości. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę kocham te Twoje opowieści o bibliotece :D Mam nadzieję, że kiedyś jednak mi opowiesz, co to za nowa tragedia ;)
      PS. I nie gniewaj się, że przetrzymuję Twoje książki...

      Usuń
    2. Ja raz trzymałam książkę rok, bo właśnie no, nie wiedziałam w ogóle, gdzie była xD Ale bibliotekarka nic na to nie powiedziała :D Bo to była ta fajna, miła ^^
      Nie no, ja nie boję się chodzić do mojej biblioteki :D Tzn. ogólnie, ja bym chyba takiej "pani" opryskliwie zaczęła odpowiadać :D nie znoszę chamstwa...

      Usuń
  15. ja tylko raz trafiłam w bibliotece na panią, z którą nawiązałam dłuższą rozmowę niż proszę, dziękuję, do widzenia. uważam komputeryzację bibliotek, karty z kodami kreskowymi i internetowy katalog za wielkie błogosławieństwo - mogę zaplanować polowanie jeszcze przed wyjściem z domu, wiem do której filii się udać. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, to jest dobre :D choć akurat kartę wolałabym mieć jakoś w bibliotece, bo jeszcze ją zgubię albo coś... xD

      Usuń
  16. Trochę szkoda, że tak z tymi bibliotekami wyszło, ale co zrobisz. Ja w końcu muszę się wybrać do jednej z pobliskich ;)
    Haha, ten tag... XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pff, nie wolno się śmiać z mojego TAGu :D
      No, ja dopiero po zimie zacznę znów tam chodzić :D Na razie jest tam zbyt daleko w takie zimno ze stacji PKP xD

      Usuń
  17. Jakoś nie przepadam za bibliotekami i nie chodzę tam często. Jednak kiedy tam chodzę, to Panie bibliotekarki nie są aż tak miłe i zbyt wiele słów z nimi nie zamieniam.:D
    czasdlaksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja ogółem właśnie tylko "mogłaby pani znaleźć mi to to i to", "do widzenia", "dzień dobry" :D

      Usuń
  18. Ja nie korzystam z biblioteki ;) Fatalna obsługa więc wolę książki kupować. Nawet lektur nie wypożyczam. Wolę sobie poczytać epub niż tam wchodzić :D
    Pozdrawiam
    czytaniapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie no, nie przesadzajmy :D
      mi by było szkoda kasy na tyle książek, jak ja w miesiąc potrafię z 10 przeczytać :D

      Usuń
  19. W mojej bibliotece są trzy panie, które się zmieniają. Jedna jest bardzo niemiła i trochę się jej boję jak przychodzę z trochę przetrzymaną książką. Druga jest taka zwyczajna. Dzień dobry, do widzenia. A trzecia jest przemiła i zawsze mi coś doradzi, choć nie mogłabym jej chyba nazwać dobrą ciocią.
    I tak.... Mnie też strasznie denerwują złodzieje. Miałam taką sytuacje, że bardzo chciałam przeczytać książkę (była to chyba Bitwa o Skandię ze Zwiadowców), zarezerwowałam ją ale z nikłymi nadziejami, że ją dostanę bo była przetrzymana chyba z dwa miesiące. Jednak jakimś cudem ktoś ją zwrócił (w sumie to nie wiem co moja biblioteka robi w przypadku przetrzymania książki bo nigdy nie miałam takiej sytuacji).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie przetrzymałam jeszcze książki odkąd sama je wypożyczam. Raz rok przetrzymałyśmy z mamą, bo nigdzie jej znaleźć nie mogłyśmy :D
      No to ja tak miałam, że Rok wilkołaka też zarezerwowałam, ale z nikłą nadzieją, bo była pół roku przetrzymana... Ale zwrócili ją :D Tylko teraz nie mam kiedy iść wypożyczyć xD

      Usuń
    2. O z pół roku to rzeczywiście! Ja tylko czasami przetrzymuje książki ale o kilka dni bo np. Zapomniałam, że już minął termin lub akurat nie mam możliwości pójścia do biblioteki. Oczywiście czasami zdarzają się takie sytuacje, że nie można znaleźć ale ja bym wtedy i tak poszła do biblioteki i wytłumaczyła to.

      Usuń
  20. Powiem Ci, że moja biblioteka założyła system komputerowy zaledwie 2 lata temu (chyba) i to też nie w pełni bo dalej, oprócz komputera mają te stare, tradycyjne karty. I to jest cudowne, co prawda katalog internetowy jest praktyczniejszy, ale ta kompletna globalizacja wdzierająca się do biblioteki mnie przeraża, bo zabiera klimat;)
    PS: Odpowiedziałam w końcu na twoje nominacje do LAB i TAG ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czytałam! ♥
      Twoja nominacja otrzymała wyjątkową datę, ta do Elements Book TAGu :)
      Hm, u mnie to dopiero od 1,5 roku czy jakoś tak... :D Ale mnie właśnie to też przeraża... Co niedługo będą nas obsługiwać roboty?

      Usuń
  21. Do biblioteki po coś więcej niż tylko po lektury zaczęłam chodzić w gimnazjum. I była tam bardzo miła pani, która ciągle mnie namawiała, żebym brała więcej i więcej książek. Potem gimnazjum się skończyło i musiałam znaleźć sobie inną bibliotekę, czyli tę do której chodzę obecnie. Nie powiem, panie są miłe (oprócz jednej), ale też raczej pogawędzić z nimi nie ma po co. Takie zawsze niby zajęte. Szkoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mm, właśnie "zawsze niby zajęte"... :(
      No ja w szkole nie miałam fajnych książek, w tej też nie mam. Ale moja biblioteka miejska zawsze ma dużo nowości i w ogóle ją uwielbiam, jeśli chodzi o asortyment ^^ No i umiem trochę oszukać system, wypożyczając więcej niż 5 książek... Wypożyczam sobie 5 jednym razem. Potem idę oddać np. 2 a wracam z 4... :D A oni nic mi na to nie mówią :D

      Usuń
  22. Ja w sumie jako dzieciak mało wypożyczałam... Po drodze z podstawówki miałam dość fajną bibliotekę, ale byłam w niej może 2-3 razy. Za każdym razem przetrzymałam książkę i tak się zraziłam, że nigdy więcej tam nie poszłam. A szkolna biblioteka to szkolna biblioteka - mało rzeczy w niej było. Dlatego w sumie nigdy takiej swojej pani bibliotekarki nie miałam.
    Obecnie chce w końcu ogarnąć Trójmiejskie biblioteki, ale... gdy mam swoje książki na półce to naprawdę nie mam potrzeby, by do takowej iść. Od 1,5 roku już w żadnej nie byłam xD Chyba że po to, by nagrać materiał do radia/pójść na spotkanie autorskie. Meh, kiedyś te swoje książki przeczytam w całości i wtedy pójdę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie nie byłam od czerwca w bibliotece, bo mam nadzieję wyczytać swoje książki :D
      No i czekam, jak kupią najnowszą powieść Flanagana :D

      Usuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.