Autor: K. M. Moning (tłumacz: A. Studniarek)
Cykl: Kroniki Mac O'Connor
Ilość stron: 394
Wydawnictwo: Mag (w roku: 2012)
Bierze udział w wyzwaniach: 100 książek, Grunt to okładka, ABC Czytania, Czytam fantastykę, Kitty's Reading Challenge (otrzymana w prezencie)
Opis:
Poszukiwania Sinsar Dubh prowadzą Mac na niebezpieczne, zmienne ulice Dublina, a jej śladem wędruje podejrzliwy gliniarz. Jest uwięziona w niebezpiecznym sojuszu z V’lanem, nienasyconym elfim księciem o zabójczych erotycznych gustach z jednej strony, a z drugiej z Jericho Barronsem, mężczyzną kryjącym w sobie pierwotne pragnienia i niewypowiedziane tajemnice. Mac musi rozpocząć walkę o ciało, umysł i duszę.
Opis:
Poszukiwania Sinsar Dubh prowadzą Mac na niebezpieczne, zmienne ulice Dublina, a jej śladem wędruje podejrzliwy gliniarz. Jest uwięziona w niebezpiecznym sojuszu z V’lanem, nienasyconym elfim księciem o zabójczych erotycznych gustach z jednej strony, a z drugiej z Jericho Barronsem, mężczyzną kryjącym w sobie pierwotne pragnienia i niewypowiedziane tajemnice. Mac musi rozpocząć walkę o ciało, umysł i duszę.
Opinia:
Autorka w tym tomie kreuje mroczniejszy świat, z większą ilością ironii i sarkazmu niż humoru dla grzecznych dzieci. Poza tym częściej do głosu dochodzi dzika Mac, więc opisy też są ostrzejsze. No i ten tom wprost ocieka erotyzmem, choć występuje w niej aby jedna scena stricte erotyczna - prawdziwy gangbang (jak już szaleć, to szaleć :D).
Mac stała się w tej części panią samej siebie - mota się między Barronsem, V'lanem, a gdzieś tam jest jeszcze Wielki Pan mamiący ją obietnicami. Ale wiecie, jest panią samej siebie :D To mnie bawiło całą książkę. Teoretycznie sądziła, że potrafi sobie poradzić, i czasem się jej udawało, ale generalnie potrzebowała pomocy swojego tajemniczego pracodawcy lub elfiego księcia. Barrons wkurzał mnie, jak nigdy wcześniej... Mógłby ją w końcu powiedzieć coś o sobie, przelecieć Mac, bo wiadomo, że ma na to ochotę i na przykład dla odmiany nie zachowywać się jak dupek. V'lane za to pozostaje moim ukochanym bohaterem! Ej, też chcę takiego elfa, co będzie mi dawał prezenty, przenikał mnie na tropikalne plaże i do spa! Reszta bohaterów nieco ginie w tym miłosnym trójkąciku...
Bardzo chcę poznać ciąg dalszy. Zwłaszcza, że autorka zastosowała najgorszy możliwy sposób zakończenia - cholernie otwarte. Niespodzianka jest taka, że kolejne części nie są wydane w PL i będę musiała poszukać ich po angielsku, bo nieoficjalne tłumaczenie mi się nie widzi.
A za wszystkie trzy tomy dziękuję Meredith, która część pierwszą podarowała mi na święta rok temu, a w tym, na 19-te urodziny, zaskoczyła mnie miłym pakietem dwóch kolejnych <3
Autorka w tym tomie kreuje mroczniejszy świat, z większą ilością ironii i sarkazmu niż humoru dla grzecznych dzieci. Poza tym częściej do głosu dochodzi dzika Mac, więc opisy też są ostrzejsze. No i ten tom wprost ocieka erotyzmem, choć występuje w niej aby jedna scena stricte erotyczna - prawdziwy gangbang (jak już szaleć, to szaleć :D).
- Stań i skacz na jednej nodze. [...]- Nie rozumiem.- Wiem. i dlatego skaczesz.Mac odkrywa przerażające rzeczy, uczy się być twardą, a dokoła niej rozpada się świat. Mury są bliskie runięcia, Barrons i V'lane toczą walkę testosteronu (różnica jest taka, że jeden wprost oferuje jej seks, a drugi droczy się, że jest za małą dziewczynką), Wielki Pan wraca do gry. Według mnie w tym tomie nie było chwili wytchnienia, coś dzieje się non stop, a końcówka pozbawia wolnej woli - musiałam to doczytać mimo stygnącego obiadku! Jednak ten tom nie zachwycił mnie już tak, jak dwa poprzednie. Ciągłe dziecinne kłótnie Barronsa i Mac zaczęły mnie drażnić, bo to widać na pierwszy rzut oka, że się w sobie podkochują. Poza tym, choć wydarzenia były bardzo pomysłowe, bywały też oczywiste do granic możliwości. A zakończenie, grrr.... Tak się nie kończy książek no!
Mac stała się w tej części panią samej siebie - mota się między Barronsem, V'lanem, a gdzieś tam jest jeszcze Wielki Pan mamiący ją obietnicami. Ale wiecie, jest panią samej siebie :D To mnie bawiło całą książkę. Teoretycznie sądziła, że potrafi sobie poradzić, i czasem się jej udawało, ale generalnie potrzebowała pomocy swojego tajemniczego pracodawcy lub elfiego księcia. Barrons wkurzał mnie, jak nigdy wcześniej... Mógłby ją w końcu powiedzieć coś o sobie, przelecieć Mac, bo wiadomo, że ma na to ochotę i na przykład dla odmiany nie zachowywać się jak dupek. V'lane za to pozostaje moim ukochanym bohaterem! Ej, też chcę takiego elfa, co będzie mi dawał prezenty, przenikał mnie na tropikalne plaże i do spa! Reszta bohaterów nieco ginie w tym miłosnym trójkąciku...
Bardzo chcę poznać ciąg dalszy. Zwłaszcza, że autorka zastosowała najgorszy możliwy sposób zakończenia - cholernie otwarte. Niespodzianka jest taka, że kolejne części nie są wydane w PL i będę musiała poszukać ich po angielsku, bo nieoficjalne tłumaczenie mi się nie widzi.
- Chyba będzie mi teraz posłuszna - mruknął.Posłuszna?Dla niego bym umarła.Podsumowując - wszystkie wady, jakie wymieniłam, rekompensują zalety, ale i tak książka wypada w moich oczach słabiej niż dwie poprzednie. Było w niej oczywiście dużo humoru, dużo erotyzmu i akcji, co lubię, ale była też przewidywalność, mnóstwo narzucających się pytań bez odpowiedzi, które irytują mnie od pierwszego tomu (wcaaale nie mam na myśli Barronsa) oraz potraktowanie lekko po macoszemu postaci drugoplanowych na rzecz pierwszoplanowego trio. Mimo to uważam, że Kroniki są warte uwagi i przeczytania, i mam nadzieję, że kolejny tom będzie na poziomie pierwszego czy drugiego :)
A za wszystkie trzy tomy dziękuję Meredith, która część pierwszą podarowała mi na święta rok temu, a w tym, na 19-te urodziny, zaskoczyła mnie miłym pakietem dwóch kolejnych <3
Autor: K. M. Moning (tłumacz: cuk-chomik)
Cykl: Kroniki Mac O'Connor
Ilość stron: 10
Wydawnictwo: - (w roku: 2011)
Bierze udział w wyzwaniach: opowiadania nie biorą udziału w wyzwaniach (poza ilościowymi)
Opis:
Rozdział czwarty Mrocznego szaleństwa opowiedziany z perspektywy Jericho Barronsa.
Opis:
Rozdział czwarty Mrocznego szaleństwa opowiedziany z perspektywy Jericho Barronsa.
Opinia:
Postanowiłam wam też krótko zrecenzować opowiadanie, które odnalazłam, szukając kolejnych części Mac. Gdyby ktoś chciał TUTAJ można je pobrać w tłumaczeniu cuk-chomik :) Szkoda tylko, że tłumaczka lekko pozmieniała dialogi, ale cóż - każdy ma swoje tłumaczenie ^^
Generalnie wiecie, że nie przepadam za Barronsem. Nie wiedziałam jednak, że aż taki z niego dupek. Opowiadanie jednak mi się podobało, choć potwierdza od razu, że Barrons to nie człowiek. Sprytnie nie wyjaśnia jednak, kim on rzeczywiście jest. Rozjaśniła się za to nieco sprawa z Fioną.
Choć narracja Barronsa nieco mnie irytowała, nadała opowiadaniu też zupełnie inny klimat niż Kroniki pisane z perspektywy Mac. Była brutalna, napełniona wulgarnością i erotyzmem, ale w inny sposób niż u MacKayli. Ona zazwyczaj bywała ofiarą, a Barrons jest panem i władcą. Uwielbiam sceny erotyczne tej autorki! Nawet, jeśli motywy Mac, aby mu się oddać były dość głupie i naiwne.
Jedyne co, to od razu widać, że tak początkowo nie miało być. W momencie, kiedy opowiadanie zaczęło odstawać od książki, nie przypasowało się już do niej. Jest więc fajnym opowiadaniem erotycznym, ale autorka mogła to inaczej wpasować w książkę.
Jeśli chcecie zachować wizję czystej, nieskalanej Mac - nie czytajcie. Jednak wiem, że chyba opowiadanie to pojawia się w 7 tomie, tak wynika z opisu na LC. Nie wiem, w jakiej formie, ale być może autorka zamierza to jakoś wpleść w fabułę. Dlatego może ta wizja wcale nie jest wizją do wyboru. Mi się nawet podobało, na pewno jako erotyk :)
Postanowiłam wam też krótko zrecenzować opowiadanie, które odnalazłam, szukając kolejnych części Mac. Gdyby ktoś chciał TUTAJ można je pobrać w tłumaczeniu cuk-chomik :) Szkoda tylko, że tłumaczka lekko pozmieniała dialogi, ale cóż - każdy ma swoje tłumaczenie ^^
Generalnie wiecie, że nie przepadam za Barronsem. Nie wiedziałam jednak, że aż taki z niego dupek. Opowiadanie jednak mi się podobało, choć potwierdza od razu, że Barrons to nie człowiek. Sprytnie nie wyjaśnia jednak, kim on rzeczywiście jest. Rozjaśniła się za to nieco sprawa z Fioną.
Choć narracja Barronsa nieco mnie irytowała, nadała opowiadaniu też zupełnie inny klimat niż Kroniki pisane z perspektywy Mac. Była brutalna, napełniona wulgarnością i erotyzmem, ale w inny sposób niż u MacKayli. Ona zazwyczaj bywała ofiarą, a Barrons jest panem i władcą. Uwielbiam sceny erotyczne tej autorki! Nawet, jeśli motywy Mac, aby mu się oddać były dość głupie i naiwne.
Jedyne co, to od razu widać, że tak początkowo nie miało być. W momencie, kiedy opowiadanie zaczęło odstawać od książki, nie przypasowało się już do niej. Jest więc fajnym opowiadaniem erotycznym, ale autorka mogła to inaczej wpasować w książkę.
Jeśli chcecie zachować wizję czystej, nieskalanej Mac - nie czytajcie. Jednak wiem, że chyba opowiadanie to pojawia się w 7 tomie, tak wynika z opisu na LC. Nie wiem, w jakiej formie, ale być może autorka zamierza to jakoś wpleść w fabułę. Dlatego może ta wizja wcale nie jest wizją do wyboru. Mi się nawet podobało, na pewno jako erotyk :)
No cóż... Nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNiby to się wydaje OK, ale jakoś tak... nie do końca. Najbardziej chyba jednak odrzuca mnie fakt, że seria nie została w całości wydana w Polsce. Niemniej, teraz i tak naprawdę nie mam czasu na inne rzeczy. "Lód" sam się nie przeczyta (jestem na 80 stronie i już boli <3 Czasem mam ochotę zabić autorów za stylizacje językową).
OdpowiedzUsuńOjej, aż tak źle? o.O
UsuńNo cóż, ja zaczynając serię, nie wiedziałam o tym, ale i tak ją dokończę <3
Wypowiem się jak przeczytam dalej, na razie utknęłam, "bo studia", "bo Skyrim", bo wszystko inne byleby tego nie czytać :D
UsuńCóż... Ty wiesz, że nie sa to ksiązki w moim stylu.
OdpowiedzUsuńSzkoda :( Bo są fajne ^^
UsuńE-e, nie dla mnie xd
OdpowiedzUsuńNie jestem zdziwiona :D
UsuńNie będę oryginalna, napiszę to co osoby wyżej: książka zdecydowanie nie dla mnie ;D.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak negatywnie jesteście nastawione :( :P
UsuńSzaleństwo Elfów raczej nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńWiem jakie to uczucie kiedy w Polsce nie ma dalszych części. Uważam że powinni przetłumaczyć od razu całe serie.
Mmm, też tak uważam. No chyba, że seria jest zła, ale wtedy to po co wydawać pierwszy tom, trochę tego nie rozumiem xD
UsuńMam taką zasadę, że nie rozpoczynam serii jeśli nie jest ona w całości wydana w Polsce, więc niestety w tym przypadku podziękuję, chociaż książka nie wydaje się taka zła ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda. Ja w razie czego kończę po ang :D
UsuńOo, jestem wymieniona <3
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że ja lubięęęę tę serię! I nie rozumiem negatywnego nastawienia osób powyżej! xD To jest super seria :D
A o tym opowiadaniu nie wiedziałam, ale już ściągnęłam i idę czytać ;) :P