Przejdź do:

30 mar 2019

'Gdzie jest skrytka generała Grota' A. Pacuła


Opis:

Każda stara kamienica ma swoje sekretne historie, Warszawa zaś pełna jest takich budynków. W trakcie wojny ludzi chowali w swoich mieszkaniach prawdziwe skarby: pamiątki, pieniądze i dokumenty. A gdyby tak dotrzeć do tajnej skrytki legendarnego dowódcy Armii Krajowej, generała Grota-Roweckiego?

Opinia:

I wracamy do powieści młodzieżowych pana Artura. Tym razem opowiem wam o - na razie - ostatnim tomie przygód genialnej paczki przyjaciół.

Ferie zimowe w mieście nie zawsze muszą być nudne. Zwłaszcza, gdy wpadają do ciebie przyjaciele i razem ruszacie na poszukiwania skarbów po przysypanych śniegiem ulicach Warszawy. No, prawie razem. Od razu na okładce zaintrygowało mnie to, że Igor chodzi o kulach. Moim zdaniem to ciekawe urozmaicenie szukania skarbu, który tym razem nie miał wartości monetarnej, a historyczną. Osoby mieszkające w stolicy mogły również odbyć tę podróż - nawet, jeśli bez wychodzenia z domu, to kojarząc ulice, po których poruszaliśmy się z bohaterami. Oczywiście nie samą zagadką książki pana Artura żyją. Porusza on bowiem problemy współczesnej młodzieży oraz ich rodziców: samotne wychowywanie, polski rynek pracy, uzależnienie od technologii. Zwłaszcza poruszyła mnie pewna sytuacja w życiu Igora związana z jego matką.
[...] kilku beznadziejnych małolatów nie oznacza, że cała młodzież jest taka. Jak pan znajdzie jedną zgniłą truskawkę, to nie wyrzuca pan całej kobiałki.
Tym razem poruszamy się głównie z naszymi bohaterami, ale przy okazji możemy lepiej poznać ojca Igora, a także nowych bohaterów - starsze małżeństwo o niezwykłej historycznej wiedzy oraz Aśkę, o której nie będę się wypowiadać (chociaż dla mnie jej zachowanie nie było zaskoczeniem, nie chciałabym psuć komuś lektury). Mam też wrażenie, że paczka dojrzała. Miras, chociaż nadal bywa porywczy, przykłada się do wyszukiwania informacji. To w nim widać największą zmianę, ale te mniejsze dostrzegalne są również w zachowaniu reszty przyjaciół. Lekcję życia odbiera również Boss, co może wydawać się zaskakujące ze względu na jego wiek - jednak to uniwersalna prawda, że człowiek uczy się całe życie.

Tym razem powieść opowiada o odpowiedzialności - zarówno za innych, jak i za własne czyny. Gdzieś w tle poruszony jest również wątek samotności oraz chciwości. Pan Artur zabiera nas w spacer śladami generała Grota, jednocześnie zwracając uwagę na tło obyczajowe. Powieść dla młodszych, która na pewno spodoba się też starszym!

Za egzemplarz dziękuję autorowi.

28 mar 2019

'Ewangelia według Lokiego' J. Harris


Opis:

Podstępny i złośliwy Loki jest szczerze znienawidzony przez innych bogów. Postanawia doprowadzić do upadku krainy Asgard i do upokorzenia swoich prześladowców. Kierowany chęcią zemsty za prawdziwe i urojone upokorzenia, cierpliwie knuje spisek aż do czasu, kiedy okazuje się, że znacznie potężniejsi wrogowie połączyli siły, by zniszczyć nordyckich bogów. Zbliża się Ragnarok – wielka bitwa, która zdecyduje o losach świata, a nawet o jego istnieniu. Po czyjej stronie ostatecznie opowie się Loki? Kto wyjdzie zwycięsko z tytanicznych zmagań? Czy świat ocaleje, a jeżeli tak, to kto będzie sprawował nad nim władzę?

Opinia:

Dzięki Marvelowi chyba mało jest obecnie osób, które nie wiedziałyby, kim jest Thor czy Loki. Mimo wszystko nie przedstawia on mitologii, a tylko postaci oraz atrybuty z niej zaczerpnięte. Jeśli więc znacie jedynie marvelowskich bohaterów, lektura Ewangelii według Lokiego będzie dla was doskonałym wstępem do mitologii nordyckiej. Napisana z perspektywy boga Oszusta, pełna ironii, dowcipu oraz nordyckeigo klimatu powieść wciągnie was w swój świat i pewnie nie raz zaskoczy.

Jeśli jednak - jak ja - znacie już mity nordyckie (choćby z Mitologii nordyckiej Gaimana), nie zostaniecie zaskoczeni. Nie znaczy to jednak, że lektura nie sprawi wam przyjemności. Obierając Lokiego za narratora, Harris wykorzystala potencjał tego bóstwa i chociaż w momentach, w których próbowała utrzymać napięcie, wiedziałam, co się wydarzy, i tak bawiłam się świetnie. Oczami Oszusta poznajemy Asgard - nie jako krainę bogów, ale jako świątynię podziałów, uprzedzeń i pychy. Niektóre bóstwa bywają dla niego życzliwe, inne na każdym kroku okazują mu pogardę, a on pozbywa się złudzeń, że kiedyś może zostać jednym z nich. 

To także opowieść o demonie, który z czystej, pierwotnej formy staje się na swój sposób bogiem, a jego umiejętnościami są wyłącznie spryt oraz zmiana postaci. Loki nie ma Mjölnira czy miecza Freja. Ma natomiast głowę i bogatą wyobraźnię, potrafi przewidywać oraz knuć. Harris przedstawia go jednak jako poszkodowanego w całej tej historii. Zwabiony przysięgą Odyna, trafia do Asgardu, gdzie nie zostaje mile przyjęty. Jego działania nie są jedynie wynikiem psotliwej natury Chaosu, ale także zemsty za doznane krzywdy. 

Ewangelia według Lokiego bawi, ale także w przystępnej formie przedstawia mitologię nordycką - od wojny Asów z Wanami aż do Ragnaroku. Zdecydowanie polecam, ponieważ nawet, jeśli jesteście znawcami, na pewno nie opowiadał wam jej Loki :)

26 mar 2019

Słowiański Book TAG

Nie mam czasu czytać, ale nie przeszkadza to mojej kreatywności :D Także dziś przedstawiam wam Słowiański Book TAG mojego autorstwa. Nikogo nie zmuszam, ale byłoby mi niezmiernie miło, gdybyście go wykonali i podrzucili link :)

Dziki Gon z gry Wiedźmin



OCZY UROCZNE, CZYLI POSTAĆ SPROWADZAJĄCA NA INNYCH NIESZCZĘŚCIA
Posługując się innym mitologicznym przykładem i świeżo po lekturze Ewangelii według Lokiego, na pewno obstawiam głównego bohatera, czyli boga Oszusta. Pomińmy fakt, że ostatecznie sprowadził je także na siebie ;)

KWIAT PAPROCI, CZYLI NIEOSIĄGALNE MARZENIE BOHATERÓW
 Ida Brzezińska z pewnością ma nierealne marzenie - nie być medium, ale na jej nieszczęście jest to zapisane w jej genach. (O Pechu nie wspominajmy :D)

RODZANICE, CZYLI DZIECKO-BOHATER, KTÓREGO LOS Z GÓRY ZOSTAŁ ZAPLANOWANY
Mam wrażenie, że w pewien sposób może to dotyczyć Harry'ego Pottera, który zgodnie z przepowiednią miał zmierzyć się z Voldemortem. Innym przykładem może być głowna bohaterka powieści Bez serca, ponieważ ostatecznie wyszło na to, co postanowiono, gdy była młodą damą, choć próbowała to zmienić.

TĘSKNICA, CZYLI BOHATER Z DEPRESJĄ
 Jedyną osobą, która przychodzi mi na myśl w tej chwili jest ojciec głownej bohaterki Tancerki Burzy. Niewątpliwie po śmierci żony mógł popaść w depresję i alkoholizm.

WELES, CZYLI BARDZO WIĄŻĄCA PRZYSIĘGA
 I tutaj miałam największy problem. Problem zrtesztą bardzo paradoksalny, ponieważ przysięgi w fantastyce spotyka się często, ale... Czy są one wiążące? Zawsze mają jakieś haczyki, kruczki i drobny druk. Mimo wszystko przypomniałam sobie o Okrutnym księciu i przysiędze Cardana, co chyba łapie się jako bardzo wiążąca :D

JAROWIT, CZYLI BOHATER PEŁEN ŻYCIA
 Leo z Olimpijskich Herosów z pewnością, mimo demonów przeszłości, cieszył się życiem i starał się zawsze poprawiać innym nastrój.

WIESZCZY, CZYLI BOHATER SZKODZĄCY SWOIM BLISKIM
 Z pewnością będzie to jeden z bohaterów Pustułki, ale nie mogę zdradzić ktory, ponieważ byłby to spoiler do całości fabuły.

20 mar 2019

'Onyx&Ivory' M. Arnett


Opis:
Wypędzona z szeregów szlachty Kate pracuje jako kurierka pocztowa. W tym fachu mogą przetrwać tylko najlepsi i najszybsi z jeźdźców, bo kiedy zapada noc, na świat wychodzą gadźce – mordercze bezskrzydłe smoki. Na szczęście Kate ma sekret, który zapewnia jej przewagę. Jest dzikunką, władającą zakazaną magią, która pozwala jej wpływać na umysły zwierząt. I właśnie ta magia doprowadza ją do miejsca, gdzie gadźce za dnia dokonały masakry całej karawany, z której ocalał tylko Corwin Tormane, syn króla. Jej pierwsza miłość, chłopak, którego poprzysięgła zapomnieć po tym, jak skazał jej ojca na śmierć.

Opinia:

Autorka ma bardzo lekki i zarazem opisowy styl. Książkę czyta się bardzo szybko, poznając tradycje i bohaterów oraz zasady rządzące magią. 

Historia jest jednocześnie ciekawa, ale opiera się na pewnych znanych już motywów, jak choćby romans z przeszłości i dodatkowo pomiędzy księciem, a zwykłą szlachcianką czy rywalizacja braci w walce o tron. Przez to niestety książka rzadko bywa nieprzewidywalna i zaskakująca, ale autorka nadrabia to kreacją bohaterów i świata. W politycznym świecie ścierają się dwie siły: Powstanie walczące o prawa dzikunów oraz Liga, tępiąca tych, którzy używają innej magii niż oni. I choć niektórych rzeczy naprawdę łatwo się domyślić, książka mimo wszystko wciąga i oczarowuje wymyślonym światem.
Nie możesz pozwolić, by inni określali, kim masz być.
Kate to bohaterka, do której łatwo zapałać sympatią. Piętnowana za czyny, których nie popełniła i kochająca konie. Zresztą widać, że autorka przelała do książki swoją miłość do tych czworonożnych zwierząt. Dziewczyna chciałaby tylko normalnego życia, gdy wszystko staje na głowie. Widać, że życie w ukryciu i poza szlachetnym dworem nauczyło ją doceniać rzeczy, których bogacze nie dostrzegają. Jej najlepsza przyjaciółka Signe to pełna życia i wyobraźni młoda kobieta, która nie do końca rozumie rządzące w Rime zasady - sama pochodzi z zupełnie innego kraju, gdzie nie ma magii. Corwin to bohater typowy dla swojego schematu, choć wykreowany równie dobrze, co pozostali. Książę nienawidzący dziuknów ze względu na wydarzenia z przeszłości, ale w trakcie lektury zmieniający się w prawdziwego przywódcę. Natomiast Dal, jego przyjaciel, to kwintesencja humoru oraz dowcipu, który wie, co powiedzieć w każdej sytuacji. Postaci drugoplanowe są równie dobrze wykreowane,  a na kartach powieści poznajemy ich bardzo dużo, co urozmaica lekturę.

Nie jest to arcydzieło, ale czyta się zdecydowanie przyjemnie. Co prawda autorka mogłaby trochę odejść od schematów. Mimo to wykreowany świat oraz bohaterowie urozmaicają powieść i nadają jej oryginalności. Polecam fanom high fantasy z wątkiem miłosnym, który w sumie nie wcinał się aż tak mocno w fabułę, aby zacząć mnie irytować. 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

12 mar 2019

PRZEDPREMIEROWO: 'Zbrodnia i karaś' A. Rumin


Opis:

Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie dwie sprzątaczki znajdują ciało Ernesta Karasia, znienawidzonego przez współpracowników i studentów profesora. Gdy wykładowca wydawał ostatnie tchnienie, w budynku Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych przebywało tylko dziesięć osób: czy którejś z nich mogło zależeć na usunięciu Karasia? A może po prostu doszło do nieszczęśliwego wypadku? Tak byłoby lepiej dla wszystkich zainteresowanych i samej uczelni, bo skandal mógłby zniszczyć jej i tak nienajlepszą opinię...

Opinia:

Przyznam, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego - może bardziej kryminału związanego z morderstwem. Dostajemy jednak lekko napisaną satyrę środowiska uniwersyteckiego z nieco przerysowanymi problemami XXI wieku (oczywiście jako zabieg celowy). Aleksandra Rumin w powieści umieściła mnóstwo humoru oraz absurdu, dzięki czemu czyta się ją błyskawicznie.

Akcja ma miejsce w Warszawie, a dokładnie na Młocinach, gdzie mieści się UKSW - Uksford. W 2006 roku dochodzi tam do morderstwa, choć za denatem nikt nie tęskni, a sprawa szybko zostaje zamieciona pod dywan. Nie o tym opowiada jednak książka. To historia bohaterów, którzy byli w tym momencie w budynku uczelni. Powieść jest o tyle zabawna, że opowiada także o wykładowcach księżach, przedstawiając ich jako zwykłych ludzi z wadami i problemami codziennego życia. Druga część książki to historie tych samych postaci, ale dwanaście lat później - dojrzalszych, z nowymi problemami oraz sukcesami. Dopiero na sam koniec powieści poznajemy mordercę z przeszłości i, choć dla mnie nie było to w pewnym momencie już tajemnicą, autorka stosuje bardzo ciekawy zabieg: nazywa tę postać właśnie mordercą, nie zdradzając do samego końca tożsamości ani nawet płci.
Nikt nie wiedział, co bada Pierożek, nikt nie wiedział, po co to bada ani kto mu zezwolił na te badania. Nie wiedział tego sam Pierożek.
Każdego z naszych bohaterów poznajemy bardzo dokładnie. Autorka przedstawia ich obecną sytuację, ale i przeszłość. Najbardziej polubiłam Jadwigę - energiczną starszą panią sprzątającą na Uksfordzie. Bezkompromisowa i niedająca sobie w kaszę dmuchać. Ciekawą postacią okazał się też denat - Karaś, a dokładnie profesor Ernest Karaś. Znienawidzony szantażysta, który pada ofiarą, a nie żałuje tego nawet jego własna matka. Bohaterowie są naprawdę różnorodni - od kleptomanów po ukrytych homoseksualistów.  Wzbudzają w czytelniku naprawdę żywe emocje.

Powieść to ukazanie problemów dzisiejszego świata w krzywym zwierciadle - księża zrzucający sułtany w imię miłości, homoseksualiści, studenci poszukujący pracy po latach spędzonych na uczelni... Aleksandra Rumin nie napisała kryminału, a komedię z morderstwem w tle, ale czyta się tę powieść świetnie! Zdecydowanie polecam, ponieważ to nie fantastyka, nie sensacja, a pokazanie życia - nieco przerysowane, ale jednak -  stolicy kraju, w Polsce. Z niektórymi rzeczami aż nie można się nie zgodzić :D

6 mar 2019

PRZEDPREMIEROWO: 'Oczy uroczne' M. Kisiel


Opis:

Gdzie anioł nie może, tam czorta pośle. Laureatka Nagrody im. Janusza A. Zajdla powraca z nowymi dożywotnikami w kolejnej odsłonie bestsellerowego cyklu! Wraz z nieoczekiwanym atakiem zimy nadciągają równie niespodziewane kłopoty. Ktoś lub coś grasuje po okolicy, atakując przypadkowe osoby. Tymczasem Bazyl wyraźnie coś knuje i w tej intrydze niespodziewanie zyskuje sprzymierzeńca, zaś przyjaźń Ody z Rochem zostaje wystawiona na poważną próbę. Lecz wszystko to blednie w obliczu tajemnic sprzed wielu lat, jakie skrywa pobliski cmentarz — i niewielki staw w samym sercu ciemnego lasu. Nadciąga czas nieprzejednanej nocy. Czas śmierci.

Opinia:

Od czasu Dożywocia pałam do Ałtorki miłością nieprzejednaną i pochłaniam wszystko, co spod jej pióra wyjdzie. Trzeci tom Dożywocia? Czy to już niebo? Co prawda tym razem bez Licha czy Konrada, ale za to z czortem Bazylem, Rochem oraz Odą. Polecam zdecydowanie wcześniej zapoznać się z Dożywociem oraz Siłą niższą, a także opowiadaniem Szaławiła - co prawda nie jest to konieczne, ale zdecydowanie wiedza z nich urozmaica lekturę :)

Oda wykupiła działkę, na której spłonęła Lichotka i postawiła tam własny dom. Dowiedziała się także o swoim dziedzictwie oraz poznała nowych przyjaciół - mrukliwego Rocha, nie robiącego sobie większego problemu z dykcją Bazyla oraz uroczą Kuleczkę, którą uratowała z rowu. Razem tworzą team, który rozbawi was do łez i choć niektóre wątki były oczywiste - jak na przykład romans czy (przynajmniej dla mnie) tożsamość tego złego bohatera - to nie czytam Marty Kisiel dla kryminału, a dla niepowtarzalnego humoru oraz narracji. Dla przedstawiania mitów oraz podań w unikalny sposób. Oraz dla tętniących życiem postaci, które poznajemy na swojej drodze! Dodatkowo motyw przywiązania Ody do miejsca, gdzie była wcześniej Lichotka okazał się niesamowitym zaskoczeniem, nieco smutnym, ale pasującym do całości historii jak ulał.
Otóż nie, pani Gieniu, nie mam chorej tarczycy. Nie mam też okresu, menopauzy ani innej huśtawki hormonów, jak przyjęło się zakładać, ilekroć kobieta się o coś złości, choć to przecież nieładnie. Mam po prostu dość.
Oda to lekarka zarówno z wykształcenia i powołania. Jednocześnie przekorna oraz obdarzona niesamowitą naturą nie potrafi trzymać się z dala od kłopotów (czy może kłopoty nie potrafią trzymać się z dala od niej?). To bohaterka, którą polubiłam z marszu, zakochałam się w jej osobowości od pierwszego wyrazu! Bazyl, czort, którego wypowiedzi mogą przyprawić o lekki ból głowy co wrażliwszych na wymowę. No i Roch - najlepiej chyba przyrównać go do gradowej chmury. Spokojny w każdym calu, ale w obronie bliskich potrafi rozpętać burzę. Dodatkowo jego przekomarzanie z Odą - śmiech na sali gwarantowany! Tych bohaterów mamy okazję poznać już w opowiadaniu Szaławiła, ale w Oczach urocznych dostajemy jeszcze trzy postaci, których nie da się nie polubić: panią Gienię rządzącą po cichu przychodnią, w której pracuje Oda, przełożonego głównej bohaterki, czyli Krzysia - dobrodusznego lekarza, który pewnie nabawi się cukrzycy od nadmiaru cukru oraz Michałkę, nowego przyjaciela Bazyla, który bierze go pierw za pewną postać z Opowieści z Narnii

Momentami nie mogłam się powstrzymać, aby nie wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem, więc dobrze, że czytałam w domu. Oczy uroczne to Kisiel w najlepszym wydaniu, więc zdecydowanie polecam zarówno fanom, jak i czytelnikom, którzy chcieliby poznać tę niezwykłą historię!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

5 mar 2019

'Cienie Nowego Orleanu' M. Lewandowski


Opis:

John Raymond Legrasse, doświadczony nowoorleański policjant, podczas policyjnego nalotu na przemytników trafia do dziupli handlarzy żywym towarem. Znajduje tam makabrycznie okaleczone zwłoki młodej kobiety. Tropy prowadzą do niewyjaśnionej sprawy z przeszłości, rytualnego mordu dokonanego przez tajemniczą sektę. Zamordowanej dziewczynie wyryto na skórze tajemnicze znaki oraz zdarto płat skóry z pleców. Odsunięty od sprawy Legrasse prowadzi własne śledztwo. Podążając śladem handlarzy żywym towarem, dociera do zakładu fotograficznego, w którym znajduje nagrania brutalnych gwałtów i tortur czarnoskórych kobiet. Kolejny ślad prowadzi do Kaznodziei, przywódcy sekty przywołującej demony…

Opinia:

Styl autora to mieszanka opisowości i chłodnej kalkulacji. Wydarzenia opisuje w formie trzecioosobowej, zachowując pewien dystans do głównego bohatera i opisując targające nim rozterki z boku. Dzięki obrazowemu ukazaniu Nowego Orleanu możemy się poczuć, jakbyśmy tam byli, ale jednocześnie w niektórych momentach wydawało mi się to zbyt rozciągnięte - za dużo porównań w momencie, gdy chciałam się dowiedzieć, co dalej w sprawie.

Powieść nie przypadła mi do gustu tak, jak sądziłam. Jak pięknie brzmiało okultystyczny kryminał z wątkami voodoo! Niestety, ilość niedopowiedzeń skutecznie rozciągnęła czas czytania w czasie. Momentami czułam się wręcz znużona kolejną tajemnicą czy ogólnikowym wspomnieniem o wydarzeniach sprzed lat, które przecież miały ogromne znaczenie dla sprawy. Elementy voodoo i czarnej magii, a nawet samej dzielnicy czarnych oraz podziałów plemiennych niesamowicie mnie wciągały, ale w momencie, gdy na scenę wkraczały kolejne gierki między bohaterami - w większości bandziorami, często wysoko postanowionymi, z którymi mierzy się Legrasse, przerywałam i odkładałam powieść na jakiś czas. Historia to brutalne ukazanie podziałów rasowych w Stanach, a jednocześnie lekki horror, choć z dużo mniejszym dreszczykiem emocji niż się spodziewałam. Zakończenie natomiast to jedno wielkie niedopowiedzenie, a większość z was wie, że kompletnie za tym nie przepadam.
Co innego okrutna i zdehumanizowana wojna, a co innego sadystyczny mord.
Legrasse to były żołnierz, obecnie policjant z dużym doświadczeniem oraz demonami przeszłości. Momentami przypominał mi Jacka Reachera z chłodnym dystansem podchodząc do spraw, do których normalni ludzie pochodzą z ogromnym. Bohater bardzo dobrze wykreowany, ale mimo wszystko nie potrafiący wzbudzić mojej sympatii. Zdobył ją natomiast Stuglik, Polak i przyjaciel Legrasse'a, który niestety dość szybko schodzi ze sceny. Przez powieść przewija się całą masa różnych postaci - jedne wykreowane lepiej, jak na przykład pewien Francuz, inne bardziej papierowe i służące tylko określonemu wątkowi jak Owens. 

Podsumowując, powieść to mocny kryminał z elementami horroru, ale momentami nużący. Autor niekiedy zwalnia akcję tam, gdzie chciałabym iść dalej i wtrąca długie opisy, za którymi nie przepadam. Co do porównania do Lovecrafta się nie odniosę, ponieważ jeszcze nie czytałam nic tego autora. Jeśli chcecie jednak poznać brutalny Nowy Orlean z całą nielegalną siatką, podziałami rasowymi i prohibicją z jednoczesnym wątkiem czarnej magii, który dopiero pod koniec nabiera większych rumieńców, zdecydowanie powinniście spróbować!

1 mar 2019

PODSUMOWANIE LUTEGO


Nawet nie będę komentować, że pierwszą książkę w lutym przeczytałam dopiero w środku miesiąca :D Ale cóż - sesja. A w marcu sesja poprawkowa, na szczęście na samym początku, więc wtedy będę mogła wrócić do bloga, zamiast wieczorami ślęczeć nad matmą (brrr, będę miała koszmary do końca życia, a przynajmniej studiów, nt. np. granicy funkcji i szukania płaszczyzn).

Te pięć (z tym 6) postów w lutym to istna tragedia, a do recenzji czekają jeszcze dwie książki ze stycznia - pochlastać się idzie. Tym bardziej, że zawsze biorę tylko to, co chcę przeczytać, więc one patrzyły na mnie smutnym wzrokiem, a ja matma ;/ Natomiast w weekend mam nadzieję dokończyć Cienie Nowego Orleanu, więc możecie spodziewać się recenzji i ogarnięcia blogów (relaks na odstresowanie po egzaminach :D) Potem na pewno Gdzie jest skrytka generała Grota?, Zbrodnia i Karaś oraz Oczy uroczne :D I może uda mi się wreszcie przeczytać coś pożyczonego :D 

Przy okazji nauki do egzaminów poprawkowych z matmy odkryłam też super kanał na YT - MATEMATYKA NA PLUS :) Osobiście udało mi się czegoś z nich nauczyć i uważam, że dziewczyna bardzo dobrze tłumaczy, no i ma szeroki wybór materiału - nie jedno zagadnienie, jeden przykład.


Jak widzicie, ostatnio udaje mi się czytać same dobre książki i z jednej strony bardzo mnie to cieszy, a z drugiej to obawiam się, że jak już trafię na shit to konkretny... Znów też jest mi przykro, że poznałam tak mało książek. I to wcale nie chodzi o wynik, a o to, że chciałam czytać więcej, ale niestety musiałam siedzieć i się uczyć... :(


Średnia ocen jest powalająca - przy czterech książkach średnia ocena 9, czyli miesiąc perełek, znów bez żadnej złej książki.

O planach już wam opowiedziałam... A jak wy planujecie marzec? :D 

Na koniec, obiecałam się pochwalić styczniowym tatuażem, więc wrzucam link do zdjęcia na fanpage :) Kotek jasnej strony mocy jest mój :D (PS. gdyby ktoś zauważył w moim tatuażu coś dziwnego - jest on dobrze wykonany, ta nierówność to pieprzyk, który akurat tam miałam xD)