Przejdź do:

24 maj 2020

'Szamańskie tango' A. Jadowska


Opis:


Podwójne morderstwo w szczycie sezonu ogórkowego oznaczało dla Witkaca początek trudnego śledztwa i kłopotów. Jak niewiele wtedy wiedział o tym, co go czekało…
Odkąd został ojcem, w jego życiu, poza nastoletnią córką, zagościła odpowiedzialność, stabilizacja, a nawet regularne posiłki. W pakiecie z nimi dostał: zamieszanie, strach i bezsenne noce.
A jest jeszcze Sęp, nieustanne źródło chaosu. Przedwieczni w Zaświatach, którzy domagają się spłaty długu. I nie mniej przerażająca cicha rewolucja na komisariacie.
Śmierć? Szaleństwo? Emerytura? Witkacy nie ma lekkich wyborów.

Opinia:

Osobiście mam szczerą nadzieję, że autorka nie zapomniała o tej serii i ma pomysł na ciąg dalszy, ponieważ zakończyła ten tom w najciekawszym momencie! Widzicie Dora ma swoje terytoria, ale w Zaświatach jej jeszcze nie było (i bardzo wątpliwe, że będzie), więc to taki powiew świeżości w Thorn Universe. Tym bardziej, że Witkacy spędzi tam trochę więcej czasu niż zwykle.

No cóż, Kurczaczek jako szpieg zdecydowanie by wymiatała, ale Witkacy przekona się dość boleśnie, że posiadanie bardzo ambitnej i przebiegłej córki to nieustanne pasmo katastrof. Dodatkowo autorka chyba miała gorszy dzień i postanowiła się na biednym szamanie wyżyć, ponieważ na każdym polu podrzuca mu mocne kłody pod nogi. Biedak, niestety, zbyt wysportowany nie jest, więc niektóre się po nim dość mocno przetaczają. Poza tym ta część bardziej została oddana jemu, Dora pojawia się tu tylko na moment i raczej zapowiada kolejne przygody.

Nie możesz oszaleć, bo musisz być przy niej, gdy cię potrzebuje. Gdy trzeba podmuchać na skaleczone kolanko i pocieszyć. Ona musi wiedzieć, że jej ufasz i że twoja miłość jest bezwarunkowa. To jest ta siła, którą jesteś jej winien
Bardzo ciekawym aspektem tej powieści okazało się rozróżnienie szamanek i szamanów. Szkoda mi tylko Witkaca, który za każdym razem dostaje po głowie za nieznajomość tych zasad, a przecież sam dopiero co wdraża się w ten świat. I nareszcie poznałam tajemnicę Sępa, jaram się jak lampki na choince, bo intrygował mnie od samego początku jego pojawienia się! I to bardzo sprzeczna postać, do której nie spodziewałam się, że będę odczuwać takie emocje!

Drugi tom podobał mi się bardziej niż pierwszy - może dlatego, że poznajemy Zaświaty bliżej i przeszłość Sępa stanęła przed nami otworem. Natomiast mam nadzieję, że będzie kolejny tom! Tym bardziej biorąc pod uwagę formę zakończenia tej książki. Może gdy SQN wznowi cały Thorn Universe, doczekamy się kontynuacji? Mam taką nadzieję!

22 maj 2020

'Wygnanie' S. Messenger


Opis:

Sophie myślała, że jest bezpieczna. Zadomowiła się w Havenfield, mogła liczyć na przyjaciół, a dzięki swoim wyjątkowym zdolnościom telepatycznym zajmowała się trenowaniem Silveny – pierwszego alikorna płci żeńskiej, na którego natrafiono w Zaginionych Miastach. W jej życiu w końcu wszystko zaczyna się układać. Ale na wolności pozostają porywacze Sophie. A kiedy dziewczyna znajduje nowe wiadomości i wskazówki od tajemniczej grupy Czarny Łabędź zmuszona jest podjąć przerażające ryzyko – i narazić wszystkich na wielkie niebezpieczeństwo.

Opinia:

Drugi tom nie zniechęcił mnie nieco zbyt absurdalnym początkiem, choć może to złe określenie. Z perspektywy czas uważam, że w sumie Harry też dość łatwo we wszystko uwierzył, bo jeśli dookoła nas dzieją się rzeczy niezwykłe, to pasujące do nich wyjaśnienie łatwiej zaakceptować. 

Od przygód Sophie ciężko się oderwać choćby na chwilę - zwłaszcza, że dostajemy coraz większą ilość odpowiedzi. Z drugiej strony muszę przyznać, że autorka fajnie pokazuje tę doskonałość dziewczynki, wprost zaznaczając, że to zabieg celowy. Często tacy bohaterowie w powieściach drażnią, są nad wyrost utalentowani, pełni mocy, zdolności, ale tutaj zostało to w taki sposób przedstawione, że nie wywołuje irytacji, a jedynie ciekawość. Napędza to także wiele wątków oraz sytuacji, które nabierają dzięki temu drugiego dna.
[...] wyrzuty sumienia to coś podstępnego, zwłaszcza w połączeniu z przemożnym smutkiem i żalem. Wślizgują się nieproszone do umysłu, rodzą wątpliwości, każą się zastanawiać, co mogłeś zrobić, cokolowiek, co by zmieniło kolej rzeczy...
Naprawdę zazdroszczę Sophie tych wszystkich cudownych chłopaków wokół niej! Dex nadal mnie mocno intryguje, choć nie potrafię zrozumieć jego podejścia do swojej zdolności. Fitz natomiast w tym tomie pokazuje inne oblicze, które niekoniecznie mi się spodobało - w przeciwieństwie do Keefe! To mój nowy faworyt, choć jakoś nie wyobrażam sobie z tego wątku miłosnego. Dodatkowo poznajemy Silveny, niesamowite stworzenie, które w pewien sposób staje się przyjaciółką Sophie.

Tajemnice sprzed lat upominają się o rozwiązanie, a niezwykły umysł Sophie zaskakuje na każdym kroku. To pełna rozrywki opowieść o przyjaźni i odkrywaniu siebie, o stracie i potrzebie akceptacji. Osobiście żałowałam, że to już koniec, że nie mam pod ręką dalszego ciągu. To opowieść dla młodszego czytelnika, ale na pewno spodoba się także starszym czytelnikom, ponieważ zawiera w sobie pewną uniwersalność właściwą m.in. dla Harry'ego Pottera, Percy'ego Jacksona czy Eragona.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI.

19 maj 2020

BOOK TOUR: 'Alabastrowe panny' D. Pasek

Ponownie dzięki grupie Fantastyka na luzie miałam okazję poznać ciekawą polską fantasy :) Byłam pierwszą czytelniczką, więc jeszcze nie wiem, jak jego inne uczestniczki zareagują, ale już nie mogę doczekać się dyskusji :) A może wy już czytaliście Alabastrowe panny? Jeśli tak, zapraszam do dyskusji w komentarzach! 


Opis:

Na zamieszkaną przez Drainów Aberię razem z wodą z topniejących wiosną śniegów spływają z gór hordy uzbrojonych po zęby Kharów. Wojska obu nacji ścierają się w kilku bitwach, ale pokojowo nastawieni Draini nie mają żadnych szans z urodzonymi wojownikami, którzy splądrowali pół kontynentu.
Do spokojnego, dostatniego Agneis przybywa sztab kharskich wojsk z najważniejszą osobą – dowódcą. Khaben Khar to człowiek surowy i zdecydowanie dążący do celu. Naprzeciwko niego staje Sinka, właścicielka Agneis, Przewodniczka o niepojętych dla Kharów zdolnościach. Sinka pokaże Khabenowi świat, którego istnienia nie podejrzewał, i zada pytanie, na które Khar nie zechce lub nie będzie umiał odpowiedzieć: kim jest i czego szuka?

Opinia:

No więc tak - tę książkę cechuje coś, czego zazwyczaj nie lubię. Autorka wcale nie gna akcji, snuje dłuższe rozmyślania na tematy obyczajowe, relacje między Kharami i Drainami, zwykłe sprawy Agneis czy opisywanie kultur obydwu krajów. Dodała do tego na tyle dużą szczyptę magii, aby powieść mogła zostać uznana za fantasy...

I podobała mi się ona, bardzo mocno wciągnęła, a choć czytałam ją do pierwszej w nocy, to jednak odczuwam pewien brak satysfakcji z trzech powodów. Pierwszy z nich to brak zaskoczeń. Na tacy dostajemy wiele rozwiązań, jeszcze większej ilości możemy domyślić się sami z zachowania czy wypowiedzi bohaterów. Drugim okazała się cała fala niedociągnięć i rozpoczynania wątków bez kończenia ich. Na ten przykład sprawa zielarki nie daje mi spokoju i odnoszę wrażenie, że o tej postaci zapomniano, w moim odczuciu ten wątek został potraktowany po macoszemu. Tak samo brat głównej bohaterki - gdzie podziewał się później? Na sam koniec bardzo otwarte zakończenie, za które powinno się zamykać autora w lochu, aby jak najszybciej pisał kolejny tom lub oduczył się takich zagrań - serio, po bardzo ciekawej lekturze czytając ostatnie zdanie, miałam ochotę tą książką rzucić o ścianę za taką zagrywkę.
Nie ma żadnej bogini. Jest ziemia, po której chodzisz, Kharze. Ona żywi i przyjmuje nas, gdy umieramy. Z niej wychodzimy i do niej wracamy. Ona jest wieczna. [...] Człowiek jest jak tchnienie wiatru. Przemija tak samo szybko. A Matka Ziemia trwa.
Bardzo ucieszyła mnie kreacja bohaterów! To nie same seksbomby czy ciasteczka na tacy. Autorka bardzo wyraźnie podkreśla, że ktoś nie był najpiękniejszy na świecie, ale miał to coś. To docenianie codzienności, ludzkich cech, inności i pokazywanie, że każda potwora znajdzie swego amatora. Same relacje między bohaterami były bardzo złożone, niekiedy bardzo dynamicznie się rozwijały, innym razem powoli i spokojnie. Co do męskich postaci, nie udało mi się poczuć nici sympatii z żadnym z nich. Podziwiam natomiast Sinkę, która bardzo pasowała na dokładnie tym miejscu. To silna kobieca, jakich brakuje w literaturze, ponieważ jest pozbawiona jej wulgarności czy arogancji, ale potrafi postawić na swoim. Jednak bohaterów poznajemy najlepiej poprzez ich relacje z innymi, zachowanie wobec wroga oraz sojusznika. Były jednak dwie takie, którym życzyłam długiej, bolesnej śmierci, bo dawno postaci w książce aż tak mnie nie irytowały - ale o ich tożsamości przekonacie się sami, jeśli sięgniecie po powieść.

Tak naprawdę magia stanowi raczej dodatek, ale wynika to w dużej mierze z tego, że Darini starają się ukryć umiejętności Przewodniczek przed Kharami, więc podejrzewam, że będzie jej więcej w następnym tomie. Autorka pozwoliła nam poznać bohaterów, uniwersum, tradycje obydwu narodów oraz ich zawiłą historię, wprowadziła nas do swojego świata, ale zakończenie sugeruje, że w kolejnym tomie nastąpi koniec tej pozorowanej sielanki. Namnożyło się także wątków miłosnych, chociaż pozostawały jednak na uboczu i nie wkraczały w główną oś akcji. Uważam, że to bardzo ciekawa opowieść - skupiająca się na aspektach, które wiele autorów pomija lub traktuje bardziej dynamicznie. W moim odczuciu niepozbawiona wad, ale zdecydowanie warta przeczytania! Podpowiem, że nawet osoby nie przepadające za fantastyką, powinny się w niej odnaleźć, ponieważ - jak wspomniałam wcześniej - magia pojawia się na razie sporadycznie.

16 maj 2020

'Szamański blues' A. Jadowska


Opis:

Witkacy miał nadzieję, że jeśli zaliczy kryzys przed czterdziestką, będzie się on objawiał idiotycznie szybkim samochodem i nieprzyzwoicie ślicznymi kobietami. Zamiast tego rozpleniły się magia, duchy i upiory. A gdy tylko zaczął sobie radzić z tą pokręconą rzeczywistością, kryzys wszedł w fazę drugą. W życiu Witkaca pojawia się kobieta z jego przeszłości, która nieoczekiwanie zniknęła szesnaście lat wcześniej. Cała w czerwieni, z bagażem kłopotów i tajemnic. Nie czas na spacer w deszczu aleją gorzkich wspomnień. Noworodki umierają, duchy się panoszą bardziej niż zwykle i coś złego czai się na Witkaca w ciemności. Nie czuje się on bohaterem, ale los zdaje się tym zupełnie nie przejmować i rzuca nowe wyzwania. Gdyby chociaż w zaświatach czekał kontyngent nieprzyzwoicie ślicznych kobiet, a nie rozwścieczeni i agresywni Przedwieczni…

Opinia:


Ostrzegałam, że będzie dużo Jadowskiej! Tym razem padło na serię o partnerze Dory z policji, szamanie Witkacym. Ogółem uważam, że powinna być zrobiona kolejność, w jakiej powinno się czytać całość twórczości autorki z tego uniwersum, ponieważ w momencie, gdy pojawia się Konstancja, a niektórzy już ją znają, to jej tajemnica wcale nie zaskakuje, a wręcz wiemy przed Witkacym, jaki szok zostanie mu zaraz zafundowany.

Być może była to kwestia osobowości Witkaca, ale w tej książce akcja nie pędzi tak, jak to zwykło dziać się w przypadku Dory. Mamy dwie sprawy toczące się po sobie, do tego przeszłość doganiającą bohatera oraz bardzo, bardzo dużo przemyśleń. To także pewien powiew świeżości, ponieważ o szamańskiej stronie magii wiedzieliśmy do tej pory jedynie tyle, ile wypływało przy współpracy Witkaca z panną Wilk. Zresztą nasz szaman w ogóle jest nowy w te klocki i za skaranie boskie uznaje swego psychopompa Sępa, o którym mam nadzieję dowiedzieć się więcej w kolejnym tomie. 


Kilka sznurków, plastikowe butelki i czerwony lizak serduszko kiwający się na żyłce przymocowanej do sufitu. Po trzydziestu minutach przyglądania się wiesz już wszystko o kondycji związków w dzisiejszych czasach - jednorazowe i nadające się do recyklingu, ale zwykle trafiające na śmietnik.
Nie poznajemy w sumie nowych postaci, jeśli już grają one dalszy skrzypce. Katię, Konstancję, Kurczaczka czy Sępa znamy już z innych powieści, ale mamy okazję bliżej zobaczyć rodzące się lub wznawiane relacje między Witkacym, a nimi. Zwłaszcza ciekawie czytało mi się o uroczej nekromantce. Mam wrażenie, że bardzo mocno rozbudowano tutaj wątki obyczajowe, co wynika chyba głównie z przemyśleń szamana.


To fajny dodatek do znanego nam już uniwersum, poznanie Witkacego, który odgrywa bardzo ważną rolę w życiu Dory jako jedno z kaczątek pod jej opiekuńczymi skrzydłami. Jego sprawom brakuje dynamiki, które cechują kłopoty byłej partnerki, ale w zamian dostajemy większą dawkę wiedzy o świecie magicznych. Jestem bardzo ciekawa, co autorka zaserwuje w tomie drugim z tego cyklu!

13 maj 2020

PRZEDPREMIEROWO: 'Dom Ziemi i Krwi. Cz. 2.' S. J. Maas



Opis:

Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty! Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna się rozpadać – również świat Bryce.

Opinia:

Nie wolno dawać mi takich książek na wieczór. Zwłaszcza w formie e-booka, bo tu nawet zgaszenie przez narzeczonego światła nie wygoniło mnie spać. W drugim tomie nie było początku, który by mnie irytował, a Maas całą powieść wprowadzała w mojej głowie prawdziwy zamęt oraz fundowała emocjonalny rollercoaster.

Chociaż książce nie można tym razem odmówić nieprzewidywalności, to jeśli ktoś zna zagrywki Maas ze Szklanego tronu, może się połapać w niektórych tutaj. Autorka bardzo dynamicznie rozwija też relacje między postaciami, a rozwiązanie zagadki morderstw z pierwszego tomu to prawdziwa plątanina śladów, które w ostatecznym rozrachunku idealnie do siebie pasują. 

I o to właśnie chodzi, Bryce. O to chodzi w życiu. By je przeżyć. By kochać. By pamiętać, że wszystko może zniknąć następnego dnia. 
Tym, co podobało mi się najbardziej, były postaci. Bryce zdaje się powoli otrząsać, co zdecydowanie przemawia na jej korzyść. Stała się bohaterką, którą naprawdę polubiłam i kibicowałam z całych sił. Hunt natomiast zaskoczył mnie swoim zachowaniem w pewnym momencie. Nie spodziewałam się akurat po nim takiego postępowania! Odkrywamy także inne oblicza Ruhna oraz Daniki.  


Ciężko napisać mi coś dłuższego, ponieważ nie chcę wam czegoś przypadkiem zaspoilerować. To powieść zdecydowanie lepsza niż jej poprzedniczka, choć pierwszy tom także mi się podobał. Był jednakże tylko wstępem, preludium przed prawdziwą jazdą bez trzymanki! Tutaj nie mogę przyczepić się do niczego poza tym, że strasznie się przez tę książkę nie wyspałam! :D

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

Premiera: 3/06/2020

9 maj 2020

PRZEDPREMIEROWO: 'Dom Ziemi i Krwi. Cz. 1.' S. J. Maas


Opis;

Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna się rozpadać – również świat Bryce.


Opinia:


Przyznam, że po przeczytaniu pierwszego tomu naszła mnie jedna myśl i choć nie czytałam Dworów i nie wiem czy kiedykolwiek się to wydarzy, to zastanawiam się, czy Maas umiałaby stworzyć postać bez wpływów, wysoko postawionych krewnych i pozbawionej wulgarności. Przede wszystkim punkt ostatni, ponieważ gdy zaczęłam tę powieść, od razu miałam ochotę ją odłożyć. Bryce to po prostu uosobienie seksu i imprezy, co przekłada się na jej język. Przeżyłam szok, gdy okazało się, że to 23-letnia kobieta, a nie 16-letnia, za przeproszeniem, gówniara. 

Natomiast nie ma tego złego, ponieważ najbardziej traumatyczne wydarzenie jej życia powoduje, że dziewczyna zdecydowanie dojrzewa! Dalsza część mająca miejsce dwa lata później to już zdecydowanie bardziej Maas z jej nieprzewidywalnymi pomysłami oraz akcją zapierająca dech w piersiach... I z armią przystojniaków. To połączenie nieco kryminalnego wątku ze zdecydowanie ciekawym fantasy. Ciekawie została zbudowana tutaj hierarchia świata.
Nie pozwól, by książki zawróciły ci w głowie i namówiły, byś zabrał je do domu!
Gdybym miała opisać Bryce, to część jej cech pokrywałaby się z Aelin. Z drugiej strony B.B. jest zdecydowanie gorzej nastawiona wobec facetów oraz ubiera się zdecydowanie mniej praktycznie. Tak samo Ruhan to dla mnie Aedion, choć jednak trochę inny. Ciekawą postacią okazał się natomiast Hunt i z niecierpliwością śledziłam jego losy. Maas chyba nie potrafi stworzyć powieści bez armii przystojniaków, więc tutaj też mamy ich sporo - do wyboru do koloru, drogie panie.

Powieść podobała mi się paradoksalnie od największej tragedii w życiu głównej bohaterki. Nie okazała się jednak tak zaskakująca, jak Szklany tron, bo mimo wszystko Bryce nie ma aż tak szalonych pomysłów, jak Aelin. Tak naprawdę byłaby idealna, gdyby nie bardzo wulgarny i irytujący początek oraz znaczące podobieństwa do historii zabójczyni. Tym, co kupiło mnie totalnie okazało się natomiast uniwersum, ponieważ znacząco różni się od tego, co przedstawiała nam Aelin. Bryce żyje w bardziej cywilizowanym świecie, gdzie korzysta się z zaawansowanych technologii, a jednocześnie wierzy w moc starożytnych artefaktów. Także podział na klasy i rasy wart jest uwagi.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

Premiera: 20/05/2020

5 maj 2020

'Dzikie dziecko miłości' A. Jadowska


Opis:

Spokój? W słowniku Namiestniczki Thornu ten wyraz nie istnieje
W mieście grasuje zabójca, a terytorium wilków skrywa masowe groby. Jedyny trop prowadzi do młodziutkiej wampirzycy.
Kim właściwie jest Daria? I jaką rolę odegrała w tej zbrodni?
Namiestniczka Dora Wilk i Roman, książę wampirów, jednoczą siły i gromadzą sojuszników, by rozwiązać tajemnicę przerażających morderstw i wymierzyć sprawiedliwość.
Gęsta intryga, kryminalne śledztwo, skomplikowane relacje i niezmiennie spora dawka sarkazmu.
W świecie Thornu jeszcze nigdy nie czaiło się tak wielkie zło.

Opinia:

O Dorze mogłabym czytać w nieskończoność. Niedawno recenzowałam trzeci tom Nikity, ale chociaż to to samo uniwersum to dwie różne historie ze względu na charakter dziewczyn. Serie są też nierówne pod względem jakości - rewelacje z Thornu są pełne wyolbrzymień, niestworzonych manewrów i absurdów. W Warsie mimo wszystko łatwiej się odnaleźć. Dzikie dziecko miłości jakby stanowi dojrzalszą wersję całej poprzedniej serii o Namiestniczce. 

To nawet bardziej powieść kryminalna, którą poznajemy z wielu różnych perspektyw, a zwłaszcza młodej i na wskroś współczesnej wampirzycy, dodatkowo mojej imienniczki. Zestawienie Romana z Darią nie mogło udać się lepiej! I chociaż brakuje tutaj bosko-nieboskiego duetu (a Dora żywi się głównie na wynos) to wiele z postaci drugoplanowych dostało tutaj pole do popisu, więc to nie tylko odkrywanie tajemnicy mordercy, ale także indywidualne historie Bogny i Bartka, Witkacego i Wiktorii, nowopoznanej Darii. Całość jest pełna humoru, zaskakująca i zatrważająca jednocześnie, ale słodkie zakończenie aż prosi się o kontynuację!

[...] "żyli długo i szczęśliwie" naprawdę nie oddaje całej skomplikowanej natury rzeczy. Uczy się nas, głównie kobiety, że miłość zwycięża wszystko, że gdy poznamy tego jedynego, to reszta sama się ułoży. Tylko nie zawsze tak jest, bo jeśli nie mamy czternastu lat, a naszym największym problemem nie jest waśń między naszymi rodami, życie dostarcza wielu innych perturbacji zamiast "długo i szczęśliwie".
Nie polecam natomiast czytać tej powieści bez znajomości poprzednich przygód Dory, ponieważ nie zrozumiecie totalnie nic - relacji między bohaterami, znaczenia jej fuchy jako Namiestniczki, jej przeszłości z Bogną i Witkacym. To ścisła kontynuacja, warto też zahaczyć pewnie o dodatki z cyklu szmańskiego, który akurat jeszcze przede mną. W związku z tym rozwijają się głównie bohaterowie, o których już wspomniałam, chociaż przy Darii widać też pewną metamorfozę w zachowaniu Romana, a Dora wydaje się bohaterką dojrzalszą. Młoda wampirzyca ma w ogóle bardzo pozytywny wpływ na całość powieści, to zdecydowany powiew świeżości. Kolejnym okazuje się Wiktoria, córka Witkaca z niezwykłymi talentami i podejściem do drugiej strony bramy. 


Bezsprzecznie oczekuję też kontynuacji, ponieważ autorka otworzyła kilka wątków, które zdecydowanie chciałabym poznać dalej, zakończyć. I zdecydowanie muszę dorwać cykl szamański, po opowiadaniu w Hardej Hordzie i lekturze Dzikiego dziecka miłości (nie zgadniecie do kogo to się odnosi) chyba popadam w cug Jadowskiej (a powinnam robić prace na studia!). 

3 maj 2020

'Harda Horda' (zbiór opowiadań)


Opis:

Dwanaście niesamowitych historii pełnych nostalgii i grozy. Wyrusz w niezwykłą podróż po zdumiewających światach, w których ludzkość próbuje radzić sobie ze skutkami katastrof spowodowanych przez naturę lub własną ignorancję, gdzie czasem pojawiają się chmury będące portalem do innego uniwersum, a w słowach niewinnej piosenki dla dzieci „Jaworowi ludzie” ukrywa się mrożąca krew w żyłach tajemnica.

Opinia:

Co do samego wydania - bardzo podobają mi się ilustracje, ale strasznie drażnią te ozdobne strony z cytatami z opowiadań. W końcu już to czytałam! Jeśli chodzi o autorki, z powieści nie znam tylko czterech, więc w większej części przypadków to raczej sprawdzenie, co wymyśliły te znane i większości uwielbiane :) A na przyszłość - spis treści poproszę!

Jawor Marta Kisiel

Osobiście uważam, że Ałtorka dużo lepiej spisuje się w formach długich, bo każda jej historia aż prosi się o rozwinięcie. Zresztą tak samo sądziłam, czytając Pierwsze słowo. Z chęcią poczytałabym o rozwiniętej historii jaworowej góry oraz tajemniczego rodzeństwa!

Dróżniczka Aleksandra Janusz

Byłam ciekawa, czym zaskoczy mnie autorka po Domu Wschodzącego Słońca. Nie sądziłam, że będzie to opowieść z utopijnego kraju kwitnącej wiśni. W dodatku opowieść bardzo smutna i nostalgiczna, o nieuchronnych zmianach oraz rutynach. To zdecydowanie opowiadanie dobre do rozmyślań!

Tylko nie w głowę Ewa Białołęcka

Powinnam strzelić focha i nie czytać tego opowiadania, bo nadal nie mam w łapkach piątego tomu Kronik Drugiego Kręgu, ale ta nieco dziwna i bardzo humorystyczna wersja apokalipsy zdecydowanie mnie do siebie przekonała! No nie uwierzycie, że można przespać koniec świata!

Dokąd odeszły cienie Magdalena Kubasiewicz

To opowiadanie tak samo cudownie nieoczywiste, jak Gdzie diabeł mówi dobranoc. Nawet, gdyby autorka nie była przypisana, od razu poznałabym jej styl! Dodatkowo to historia bardzo ciekawa, a na końcu jest informacja, że to pierwsze z serii opowiadań o tym duecie - ktoś może wie coś więcej?

Po drugie Aleksandra Zielińska

Pierwsza autorka, której nie czytałam wcześniej w dłuższej wersji. Przyznam, że sama historia mnie zaintrygowała, ale też lekko zirytowała zachowaniem rodziców dziewczynki. Przestroga, że niedostateczne pilnowanie dzieci prowadzi do tragedii.

Z góry nie patrzą Anna Hrycyszyn

Opowiadanie w formie listu, w którym bohaterka bardzo mocno oddaje swoje uczucia. Sama historia w tej formie mnie nie zadowoliła - za dużo tu niewiadomych i zdecydowanie przydałoby się rozwinięcie. Świat po katastrofie klimatycznej, cofnięcie się wstecz, a forma opowiadania to za mało, aby w pełni zrozumieć cały ten nowy porządek. 

Zielona zemsta Aneta Jadowska

W tak krótkim opowiadaniu zawrzeć tyle informacji oraz humoru potrafi tylko Jadowska, a ja chętnie poczytałabym więcej o przygodach Maliny oraz Klona! Tutaj też nawet bez nazwiska potrafiłabym podpisać je sama <3 Może tak więcej o Koźlakach, a nie tylko opowiadanka? <3

Szanowny panie M. Anna Kańtoch

To opowiadanie miło dla mnie chyba zbyt głęboki sens, którego nie uchwyciłam. Tak naprawdę nieco znudziłam się całą opowieścią, która ostatecznie sprowadziła się do karmy. Natomiast być może gdyby była to dłuższa forma, bardziej bym się wciągnęła, ponieważ z Tajemnicą Diabelskiego Kręgu też początkowo miałam problemy.

Bezduch Martyna Raduchowska

Czuję się nieco oszukana. Widzicie ja akurat znam całą historię z Szamanki, ale nawet nie o to chodzi. Tylko o to, że wolałam to odkryć w książce razem z Idą i Kruchym, a nie w opowiadaniu w tej antologii, a potem czytając trylogię już to znać... W sensie fajnie, ja czaję, że to jest taki spin-off, ale mam wrażenie, że to takie odarcie czytelnika z możliwości poznania tej historii w powieści.

Lot wieloryba Milena Wójtowicz

Zdecydowanie nie brakuje tu humoru, doprawionego dodatkowo dużą dawką egocentryzmu głównej bohaterki. Takie lekkie s-f, niepodobne ani do Wrót, ani do Post Scriptum

Jest nad zatoką dąb zielony Agnieszka Hałas

To bardzo smutne opowiadanie, wzruszające i pełne nowoczesnej technologii. Pokazujące, że nawet gdy nauka idzie do przodu, nadal wielu rzeczy nie przeskoczy. 

Ognisty warkocz Anna Nieznaj

To opowiadanie natomiast nie podobało mi się wcale, ale to sci-fi, więc  w sumie mnie to nie dziwi. Tak, jak u Mileny Wójtowicz było to lekki sci-fi, tak tutaj autorka odnosi się do genów, trochę do technologii, za czym totalnie nie przepadam.

Biorąc pod uwagę cały zbiór, uważam, że każdy ma szansę znaleźć coś dla siebie, ponieważ autorki parają się różnymi gatunkami i zupełnie inaczej podeszły do tematu. Cześć opowiadań bawi, część smuci, niektóre uczą. Osobiście nie spodobało mi się tylko ostatnie opowiadanie, a jedno nie usatysfakcjonowało. Moje ukochane autorki jednak nie zawiodły!

1 maj 2020

Podsumowanie kwietnia


Dlaczego pod ręką mam tyle książek, gdy trzeba robić zadania na studia? o.O Zwłaszcza, jeśli nad jednym ślęczę od dłuższego czasu i nic z niego nie wychodzi xD Z kreatywniejszych mam zaprojektować grę planszową na dowolny temat - wybrałam mitologię nordycką <3 Może pochwalę się nią w majowym podsumowaniu, jeśli chcecie :)


Jak widzicie, mało tu książek od wydawnictw. Niektóre premiery wstrzymano, inne przesunięto. W maju na pewno będą recenzje nowej Maas (już się jaram jak fajerwerki w Sylwestra <3 <3), ale obecnie popadłam w cug Jadowksiej po opowiadaniu w Hardej Hordzie i Dzikim dziecku miłości

Kwiecień był też miesiącem do tej pory najbardziej zróżnicowanym pod względem jakości książek w moim odczuciu. Na razie najgorszą książką tych czterech miesięcy okazuje się Wojna makowa. I to nie tak, ja rozumiem, co może się w niej podobać, ale akurat to wszystko osobiście mnie odrzuca.

Natomiast zaszalałam z ilością stron, bo w ostatnim czasie nie udało mi się przekroczyć teoretycznych dziennych 120 stron. W moim przypadku to czysto teoretyczne, bo jak się już wezmę za dobrą książkę, to zazwyczaj zostaje pochłonięta w jeden-dwa dni/wieczory. Takiego Pana Widmowej Wyspy pochłonęłam w kilka godzin, po czym moje oczy płakały, bo był to przedpremierowy pdf xD 

W planach na maj nie mam wiele - przeczytać cykl szmański, jeśli uda mi się go dorwać tanio, mam też Martwy sezon Jadowskiej na półce. W dodatku najnowsze dziecko Maas w dwóch częściach.  Może w końcu jakiś kryminał, bo Dora Wilk narobiła mi ochoty. A poza tym egzaminy w wersji online (już czuję, że to będzie hardcore), zrobienie prac na zaliczenie oraz przeprowadzka. Od 4 maja wracamy także do otwartych galerii handlowych, więc witaj ponownie, praco!

A jak kwiecień minął u was? Jakie ciekawe pozycje przeczytaliście? A może czytaliście coś, co znalazło się w moich lekturach? :)