Przejdź do:
▼
27 wrz 2015
'Po moim trupie' M. Owczarek
Tytuł oryginalny: -
Autor: M. Owczarek
Cykl/seria: -
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 240
Opis:
Wyobraź sobie, że pewnego słonecznego dnia budzisz się w innym świecie – w świecie, w którym każdy z sąsiadów jest potencjalnym zabójcą, a wyprawa do sklepu spożywczego po podstawowe produkty urasta do rangi śmiertelnie niebezpiecznego slalomu między żywymi trupami. Wiesz, że z czasem zacznie brakować wszystkiego – łączności, prądu, gazu, a nawet wody. Tak, to się nazywa apokalipsa zombie. I wyobraź sobie jeszcze, że nie jesteś żadnym byłym komandosem, wirusologiem ani nawet prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nie, mieszkasz we Wrocławiu, masz dwadzieścia parę lat, garść anegdot z Afryki, zwariowaną rodzinkę, która postanowiła uciec przed zombie do ciepłych krajów, i to, co znajdziesz w kawalerce po ekscentrycznej babci.
To, czego nie masz, to instynkt samozachowawczy.
Opinia:
Książkę otrzymałam z Book Touru u Alicji Górskiej (autorki Skazanych, których - co ciekawe - też czytałam z Book Touru ^^). Wiecie, że nie mam problemu z polskimi autorami, więc nawet nie rozważałam tego zbyt długo, gdy Alicja mnie zaprosiła do zabawy... No i książka jest o zombie, a że o zombie jeszcze nigdy nie czytałam, to kiedyś musiał być ten pierwszy raz!
Okładka jest dla mnie niezrozumiała. Co ten facet w masce na krześle pośrodku ulicy ma do treści? Nie ogarniam...
Do książki podchodziłam z obawą. Nie dlatego, że to polska autorka... Lubię polskich autorów. Nie, po prostu temat zombie nie kojarzył mi się dobrze - raczej z głupimi niby post-apokaliptycznymi filmami, które działają mi na nerwy. Czy się rozczarowałam? Zaraz się przekonacie!
Zaczynając od stylu - styl autorki jest the best. Luźny, współczesny. Autorka pisze z perspektywy naszej głównej bohaterki, w pierwszoosobowej narracji. Język, jakim się posługuje jest po prostu typowym językiem dzisiejszej młodzieży oraz studentów. Był on dla mnie przystępny. Z tym, że mi nie przeszkadzają przekleństwa w książce, a wiem, że są tacy, którym przeszkadzają...
Fabuła wypada w miarę, aczkolwiek hm, nie mając sprecyzowanych oczekiwań do tematu zombie, nie miałam okazji się ani rozczarować, ani zachwycić nad wyraz. Po prostu fabuła była OK. Były sobie zombie, które opanowały miasto i byli sobie głupi ludzie, którzy nie potrafili z nimi walczyć i uważali, że zabarykadowanie się w akademiku z kilkoma pokojami żarcia to szczyt marzeń. Aż tu pojawia się Księżniczka i wywraca wszystko do góry nogami. Co prawda, ten przydomek chyba denerwował mnie bardziej niż bohaterkę, ale pomińmy ten aspekt.
Książka na pewno dobrze pokazuje stronę psychologiczną zachowań ludzi w sytuacji takiego zagrożenia. Ktoś nas uratuje - tak, podejrzewam, że tak myślałaby większość osób, gdyby naprawdę coś takiego się wydarzyło. W dzisiejszych czasach dużym problemem jest również uzależnienie od technologii, co też pokazała autorka, choć może nie aż tak, jakby mogła.
Bohaterowie... Tutaj jest, jak dla mnie przynajmniej, mała klapa. Niby są rozbudowani, ale... Ale Karolina jest zbyt głupia, aby przetrwać apokalipsę zombie. Nie, nie zrozumcie mnie źle - ona jest nawet inteligentną osobą, ale zachowuje się tak, że w ogóle nie powinna przeżyć, a tym bardziej zostać przywódcą. Jako pomysłodawca sprawdziła się nieźle, ale Czarek ze swoim dyplomatycznym podejściem byłby dużo lepszym przywódcą. Poza tym Karolina zmieniała się tak szybko, że to raczej niemożliwe... Inni bohaterowie byli ledwie zarysowani, zwłaszcza Lilka, której absolutnie nie polubiłam - apatyczna, zbyt wyidealizowana jako wojowniczkę...
W książce pojawił się humor, a to podczas apokalipsy zombie świetna sprawa. Zwłaszcza jeden z cytatów, które zaznaczyła - rozważania głównej bohaterki na temat zombie, które były wcześniej wegetarianami. Jednak czy to komedia... Nie powiedziałabym, uśmiechnęłam się kilka razy, może dwa razy zaśmiałam, nic ponad to. Nie powiem też, aby książka była straszna, choć na LB jest zakwalifikowana jako horror o.O
Wiecie jednak, co jest największym minusem książki? Otóż, czytając, kompletnie nie wiedziałam, w którą stronę idzie zakończenie, co z początku uznawałam za plus. Jednak potem nic się nie wyjaśniało - a jak skończyła się plaga zombiaków? co z resztą świata? - a kartek zostawało coraz mniej. I w końcu to zakończenie... Nie, to po prostu była porażka na całej linii... To takie zakończenie kompletnie niezakończeniowe. Z tego, co mi wiadomo książka nie ma i nie będzie miała kontynuacji, więc kompletnie nie rozumiem Epilogu... To było tak, jakby autorka sama nie wiedziała, w którą stronę i jak pokierować akcję!
Podsumowując - książkę czyta się szybko i miło, ale nie jest to ani ambitna lektura, ani dobra lektura, a raczej przeciętna. Jako książka o bezmózgich istotach może być, ale jednak uważam, że to niewykorzystany do końca potencjał pomysłu.
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,5 cm)
24 wrz 2015
Konkurs i rozdanie z okazji 100 obserwatorów!
Taaa-daaam! Kitty oszalała i za jednym zamachem postanowiła zorganizować konkurs i rozdanie! A to nie byle jaka okazja. Mój blog ma już 100 obserwatorów! Jupi! (Okay, ja wiem, że dokładna 100 to strzeliła mi 7 września, ale prowadziłam jeszcze tą ankietę i w ogóle, więc to, że dziś jest już ich ponad 100 to już w ogóle genialne, nawet nie sądziłam, że tak szybko przeskoczę pułap 100 :D) Więc to szaleństwo to Wasza zasługa - dwie osoby mają szansę wygrać! Jak? Tego zaraz się dowiecie. (wiem, konkurs miał rozpocząć się 30 września, o czym pisałam na fanpage'u, ale w wynikach od dawna nic się nie zmieniało, więc stwierdziłam, że 6 dni w te czy we wte xD)
Na początek jednak chciałabym Wam podziękować! Tak, tak Wam, moi drodzy czytelnicy, ponieważ to nie tylko dzięki mnie blog się rozwija. Nawet nie wiecie, jaka jestem szczęśliwa widząc tyle komentarzy pod postami! Z niektórymi z Was zawiązałam też znajomość poza blogiem i mam nadzieję, że takich będzie więcej - gdyby ktoś chciał dołączyć do grona tych osób - piszcie śmiał na mojego mejla ^^
Przechodząc jednak do sprawy, która interesuje Was pewnie najbardziej - kojarzycie może ankietkę, która przez cały miesiąc widniała na blogu? To Wy wybieraliście książkę, która będzie do wygrania w tym konkursie. Nie wiedzieliście jednak, że tak naprawdę wygrają dwie książki! Ta, która zajęła miejsce pierwsze, czyli Fangirl będzie do wygrania w konkursie, a Szklany tron zajmująca drugie miejsce w ankiecie to nagroda rozdania! A tak w ogóle i na marginesie, to dziękuję za takie zainteresowanie ankietą - już pierwszego dnia zagłosowało 50 osób! Wow!
A wiecie, co jest w tym wszystkim najlepsze? Każdy może wziąć udział zarówno w konkursie, jak i w rozdaniu! Oznacza to dwie szanse na wygraną!
Regulamin konkursu i rozdania na biblioteczkaciekawychksiazek.blogspot.com
1. Fundatorem nagród jest właścicielka bloga Biblioteczka ciekawych książek oraz organizatorka przedsięwzięcia, czyli KittyAilla.
1.1. Organizatorka pokrywa koszty przesyłki.
1.2. Zgłaszać mogą się jedynie osoby mieszkające na terenie Polski. Nie wysyłam książek za granicę.
2. Za uczestnika konkursu uznaje się osobę, która wyraziła w komentarzu chęć udziału, spełniła odpowiednie warunki oraz wywiązała się z zadania konkursowego.
2.1. Odpowiedź na zadanie konkursowe proszę przesyłać na e-mail dausia_s@wp.pl, wpisując w tytule Zadania konkursowe NickOsobyWysyłającej.
3. Za uczestnika rozdania uznaje się osobę, która wyraziła w komentarzu chęć udziału i spełniła odpowiednie warunki.
4. Warunki do spełnienia przez osobę zgłaszającą się:
4.1. Obserwacja publiczna bloga Biblioteczka ciekawych książek
4.2. Wypełnienie odpowiedniego formularza zgłoszeniowego
4.3. Wstawienie w miejscu widocznym na bloga/fanpage'a/profil Google+ podlinkowanego bannera przedsięwzięcia
5. Każdy uczestnik rozdania ma okazję do uzyskania dodatkowych losów w następujący sposób:
5.1. Obserwacja fanpage'a Biblioteczki ciekawych książek +1 los
5.2. Udostępnienie więcej niż w jednym miejscu bannera konkursowego +1 los
6. Formularz zgłoszeniowy:
Zgłaszam się!
Obserwuję jako:
Obserwacja przed konkursem: TAK/NIE
E-mail:
Obserwuję fanpage'a: TAK/NIE (jako)
Udostępniłam/-em banner: (link/linki)
Wysłałem odpowiedź na zadanie konkursowe: TAK/NIE
Biorę udział w rozdaniu: TAK/NIE
Informuję, że zapoznałam/em się z regulaminem Konkursu i rozdania.
7. Konkurs trwa od 24 września od godziny 11:30 do 1 grudnia 2015 roku do godziny 18:00.
7.1. Ogłoszenie wyników nastąpi 6 grudnia do godziny 18:00.
7.2. Zwycięzcy zostaną poinformowani o wygranej drogą e-mailową. Każdy z nich ma na odpowiedź 5 dni. W wypadku jej braku, wybrany zostanie kolejny zwycięzca w konkursie/ rozdaniu.
8. Organizatorka ma prawo do zmian w regulaminie w wyjątkowych okolicznościach.
9. Jedna osoba nie może wygrać zarówno w konkursie, jak i w rozdaniu. Los osoby, która wygrała w konkursie zostanie usunięty z losów rozdaniowych.
10. Konkurs lub rozdanie mogą zostać anulowane, jeśli zgłosi się mniej niż 15 uczestników.
Zachęceni? No to może w końcu podam Wam zadanie konkursowe :D Stwierdziłam, że będzie miało ono związek z książką, jaką możecie wygrać ☻ Skoro wygrała Fangirl Rowell, postanowiłam, że zadanie będzie bardzo przyjemne dla tych z Was, którzy lubią wymyślać. Nie przeciągając, zadanie konkursowe brzmi: Gdybyś miał/-a napisać fanfiction, jakiej książki by on dotyczył i jak mniej więcej potoczyłyby się losy bohaterów? Możecie napisać pierwszy rozdział, zrobić konspekt kilku rozdziałów, opisać mi to w dowolny sposób ☻ Najlepszą pracę opublikuję na blogu wraz z wynikami konkursu, więc proszę, abyście się z tym liczyli - wysłanie pracy konkursowej jest jednoznaczne ze zgodą na jej publikację.
21 wrz 2015
Rzuć mi książkę, czyli najoryginalniejszy TAG, z jakim się do tej pory spotkałam (by Limonette)
Za nominację do Rzuć mi książkę, czyli jej autorskiego TAGu, dziękuję Limonette. Rzeczywiście, w zaproszeniu napisała mi, że to najoryginalniejszy TAG na świecie i jak na razie, nie mogę się z tym nie zgodzić :D Nie spotkałam się jeszcze z takim TAGiem, więc chętnie wzięłam udział... O ile to jeszcze można nazwać TAGiem, ale skoro są nominacje i to nie LBA - to musi być TAG :D
Pozwoliłam sobie skopiować zasady z bloga autorki ^^
Zasady są bardzo proste: Zadajecie 2 osobom 2 warunki dotyczące wyboru tytułu. Mogą one dotyczyć jakiejkolwiek czytelniczej sfery.
Wymyślacie, co chcecie. I teraz, zadaniem kolejnych dwóch osób jest przedstawienie pozycji spełniającej Wasz wymóg: opisanie w kilku słowach fabuły + dodanie 3-5 zdań opinii. Ważne, aby krótko, zwięźle i na temat. Bez zbędnego przedłużania. Po zakończeniu prezentacji, każdy znów typuje dwie osoby i zadaje im dwie kategorie. Tak się łańcuszek ciągnie i ciągnie. Zobaczymy dokąd dojedzie.
Brzmi ciekawie, nieprawdaż? Ale wiecie, jaką okrutną kategorię dostałam od Limonette, a jaką łatwą dała sobie? :D Ona bowiem szukała tylko książki z wilkiem na okładce, a mi kazała w swojej biblioteczce odnaleźć książkę po największych przejściach! Nie powiem, miałam z tym nie lada problem, bo moje książki raczej nie miewają przygód i stoją sobie względnie bezpiecznie na półce :D Poza tym nie są zniszczone... Jednak w końcu wpadłam na genialny pomysł i zmodyfikowałam kategorię pod swoje potrzeby - w końcu ta książka nie musiała przejść najwięcej za mojego posiadania, tego Limonette nie wyszczególniła :D
Książka z Twojej półki, która zniosła i przeżyła najwięcej
Poznajcie mój egzemplarz biblioteczny Przebudzenia grobowęża! Egzemplarz biblioteczny, który kupiłam za śmieszne pieniądze na Allegro, a który żyjąc sobie w bibliotece musiał przejść przez niezliczone ilości łapek i mieć naprawdę ciekawe życie, podróżował do mnie pocztą, a kiedy już ja się z nim rozprawiłam, na czas bliżej nieokreślony pojmał go mój brat w celu konsumpcji zawartej tam treści ^^
Hmm, krótki opis fabuły? No więc jest sobie Espen, który wyjeżdża na wakacje do rodziny na wieś. Tam podążając za krasnoludem Nilsem przedostaje się na drugą stronę świata ludzi dzięki znakowi elfów, które potrzebują jego pomocy. Chłopiec ma powstrzymać grobowęża. W tym wszystkim pomaga mu Ewa, koleżanka z klasy - inteligentna dziewczynka, która pragnie zobaczyć elfy. Jeśli chcecie poznać losy bohaterów i zobaczyć, czy uda im się powstrzymać grobowęża, musicie sięgnąć :D
Moja opinia na temat książki jest już znana co prawda z recenzji tejże na blogu, ale od tamtego czasu przybyło tyluuu nowych czytelników, że przybliżę Wam ją w wielkim skrócie: ta książka po prostu jest. Tak to odpowiednie określenie. Nie zachwyca nad wyraz, ale nie psuje też czytelniczego nastroju. Bohaterów ciężko poznać przez niezbyt dopracowaną kreację, a akcja jest po prostu momentami zbyt szybka. Jako ambitną lekturę - odradzam na wstępie. Jako rozrywkę - oczywiście polecam, książka ma tylko niecałe 200 stron :)
Miało być krótko, zwięźle, na temat... Wyszło? Jak uważacie? :D
Ja ze swojej strony do tego genialnego TAGu nominuję:
Meredith ze Strefy Czytania - Wybierz książkę, która kojarzyła ci się z jakimś Blogerem/ Blogerką (tą z Kitty w tytule zostaw sobie na ostateczność, tak tylko proszę :D Może jakaś książka kojarzy ci się z innym blogerem nie tylko z racji nicku, ale np. bo jej recenzja zapadła ci w pamięci albo coś? Interpretacja kojarzy się dowolna :D)
Agata s z minibookreview - Książka z fioletową lub złotą okładką (tak dla utrudnienia kolory, ale dla ułatwienia dwa w razie problemów z szukaniem, nie musi pochodzić z Twojej biblioteczki :D)
20 wrz 2015
O tym, co przyciąga mój wzrok i dlaczego klikam guziczek "obserwuję"
Zainspirowana postem DżejEr Carmen postanowiłam stworzyć post, który przybliży Wam moje blogowe gusta :D Oczywiście, nie jest to przepis na idealnego bloga, bo ile ludzi, tyle gustów ^^ Zachęcam Was do wyrażania swoich opinii w postach ^^
1. Nie oceniaj książki po okładce
Bloga też nie oceniam po wyglądzie, ale przyznam Wam, że jednak on też ma znaczenie. Na przykład nienawidzę typowo babskiego koloru, jakim jest różowy i niestety, widząc ten kolor na blogu, od razu odnoszę wrażenie, że będą tu jakieś romansidła albo coś w tym rodzaju. Wiem jednak, że tak nie jest, choćby na przykładzie - mam nadzieję, że się nie obrazisz - bloga Meredith, która recenzuje wiele świetnych książek, które również mi przypadają do gustu i nie widziałam tam jeszcze typowego romansidła.
Drugim aspektem wyglądu, na który zwracam uwagę jest czcionka. Jeśli jest ona malutka, nieczytelna albo pole posta jest małe i ten tekst jest zgnieciony to od razu odechciewa mi się czytać... Tak samo w przypadku złego dopasowania kolorystycznego tekstu do tła - to mnie po prostu razi w oczy! Naprawdę wolę już pisanie czarno na białym lub w kontrze niż męczenie oczu na odczytywaniu jaskrawofioletowej czcionki choćby i z białego tła albo zielonej z szarego...
2. Poruszając różnorodne tematy
Czyli nie tylko książkowe blogi czytam. Tematyka bloga naprawdę nie ma dla mnie znaczenia: czytam dwa blogi kosmetyczne (Marii N oraz Kathy Leonii) oraz jeden o Formule 1 prowadzony przez Black Shadow. Reszta to oczywiście blogi książkowe, ale i pamiętnikowe nie byłyby mi straszne. Wiecie co się dla mnie liczy? Ciekawie pisane posty. Mogę czytać i o filmach i muzyce, co na przykład robię na blogu Opinium Kosa czy Melomol, ale to musi być ciekawie napisane, bo inaczej znudzę się w połowie wpisu...
3. Emotikonki, czyli styl młodzieżowy
Nie, absolutnie nie denerwuje mnie to w postach, bo - jak sami zresztą wiecie - sama ich używam. Jednak ich nadmiar po prostu doprowadza mnie do przekonania, że posta pisze osobnik z gatunku gimbazy. A to już niezbyt zachęcające.
4. Kultura na blogu musi być...
Ale mi osobiście wulgaryzmy nie przeszkadzają, o ile słowo kurwa nie jest wykorzystywane jako ciągły przecinek, a inne przekleństwa nie przewijają się co drugie zdanie. Tak naprawdę dla mnie np. cholera nie jest przekleństwem, ogółem uważam, że przekleństwa wymyślili ludzie - to oni nazwali tak normalne słowa, nadając im negatywny i nieakceptowany społecznie wydźwięk. Sama czasem przeklinam na blogu, aczkolwiek staram się jak najmniej - czasem piszę to białą czcionką :D
5. Błędy ortograficzne - jak to możliwe?
No właśnie, rozumiem literówki, ale błędy ortograficzne w dobie komputerów, które od razu nas poprawią? Nawet literówki nie powinny być częste! Osobiście nie czytam posta drugi raz po jego napisaniu, bo pewnie poprawiałabym go jeszcze godzinę stylistycznie, ale wszystkie czerwone podkreślenia wychwytuję od razu. I jeśli widzę, że ktoś robi błędy ortograficzne na blogu... To naprawdę nie mam najmniejszej ochoty tego czytać!
6. Pisząc z humorem
Tak, jeśli piszecie luźnym, humorystycznym stylem, jak choćby Limonette (z jej recenzjami zawsze kojarzą mi się nawiasy z żartobliwymi uwagami) czy wiele innych osób, które obserwuję - to bądźcie na 99% pewni, że Was również zaobserwuję. Jednak pisać z humorem to jedno, a z sensem to drugie.
7. Długi, jak krok w siedmiomilowych butach
Taki post również mnie zniechęca. Sama staram się pisać w miarę zwięźle i na temat, ale jeśli ktoś pisze recenzję na kilka stron A5 to już naprawdę odechciewa mi się czytać, bo co można zawrzeć w tak długiej recenzji?? Otóż, zazwyczaj nudne powtarzanie się i rozważania, co by było gdyby, które są nikomu niepotrzebne, bo autor już nie zmieni treści książki... Czytanie takich długaśnych postów jest dla mnie zwyczajnie drogą przez mękę - chyba, że są to TAGi i LBA ^^
Podsumowując...
Czytam sporo blogów, staram się, jak mogę zawsze ogarniać wszystkie. Nie ukrywam, że mam swoje ulubione blogi. A ponadto wciąż poznaję nowe i oceniam czy chcę zacząć z nimi dłuższą przygodę, czy też niekoniecznie. Ta notka nie jest przepisem na idealnego bloga, mój też taki nie jest pewnie dla większości z Was, nie jest zresztą i dla mnie, co cały czas dopracowuję... Ale mam nadzieję, że post czytało się Wam miło. Jeśli o czymś nie wspomniałam - śmiało pytajcie w komentarzach oraz wyrażajcie swoje zdanie ^^
18 wrz 2015
'Kłamca' J. Ćwiek
Tytuł oryginalny: -
Autor: J. Ćwiek
Cykl/seria: Kłamca
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2005
Ilość stron: 272
Opis:
Odkąd nie ma Boga, anioły nie grają fair. I to tłumaczyłoby obecność Kłamcy...
Ocalony po szturmie na Valhallę Loki – adoptowany syn Odyna, patron oszustów i zdrajców – postanawia przystać do zwycięzców i staje się anielskim chłopcem na posyłki.
Szybko jednak okazuje się, że w świecie, gdzie zabłąkane, mitologiczne bóstwa bratają się z piekielnymi demonami, niezwykłe zdolności boga kłamstwa służyć mogą znacznie ważniejszym celom. Wyćwiczone sztuczki doskonale dezorientują wroga, a bezwzględność i pogarda wobec regulaminów i zasad czynią go naprawdę groźnym przeciwnikiem zła i występku. Tak przynajmniej sądzą archaniołowie, coraz bardziej zależni od pomocy nowego sojusznika. I może mają rację…
Ale Loki ma własne plany.
Opinia:
Ci, którzy czytali moje recenzje książek z cyklu Chłopcy, wiedzą już, że Jakub Ćwiek to jeden z moich ulubionych autorów, którego z chęcią bym poznała! Do tego to mój ulubiony polski autor zaraz obok Sapkowskiego. Tak więc sprawą oczywistą było, że czekając na czwartą część Chłopców - która już w październiku tego roku, o ile znalazłam dobre info - sięgnęłam po inną serię autora... I zarwałam przy jej pierwszej części noc, co odpokutowałam dziś lekką nieprzytomnością w szkole i przysypianiem na religii ^^
Okładka jest co prawda taka sobie, bo moje wyobrażenie Lokiego, nordyckiego boga kłamstw jest zupełnie inne, a poza tym wiecie, co sądzę na temat postaci na okładkach.
- Pan narusza moją prywatność! Proszę stąd natychmiast wyjść albo zaraz zadzwonię na policję.
Przybysz westchnął ciężko.
- Ciekaw jestem, co im powiesz. "Przepraszam, panie władzo, ale przyszedł do mnie jakiś facet i nie pozwala mi się powiesić"?
To, co poza autorem przyciągnęło mnie do lektury, to mitologia słowiańska, a dokładnie nordycka wymieszana z wiarą chrześcijańską, a potem, jak się okazało w trakcie czytania, nawet z egipską i innymi. Kocham mitologię i żałuję, że w szkole nauczają tylko tej greckiej i egipskiej, bo słowiańska jest równie intrygująca!
- W Niebo też nie wierzę.
- Jakoś niespecjalnie przeszkadza mu to istnieć.
Książka jest podzielona na cztery etapy: Prolog (gdzie znajdziemy opowiadanie Anioł Stróż), Jak było na początku... (z opowiadaniem Młot, wąż i skała), Teraz... (z opowiadaniami Samobójca, Krew Baranka, Cleaner, Przepowiednia, Galeria, Cicha noc, Egzorcysta) oraz ...i zawsze (gdzie znajdziemy opowiadanie Głupiec na wzgórzu). No tak, w sumie nazywanie tych fragmentów opowiadaniami to trafne nazewnictwo z mojego punktu widzenia, ale wszystkie je czyta się jako całość i jest to znakomita całość!
Ładne dziewczyny są jak wybory prezydenckie. Nieustanna walka między republikańską głową a demokratyczną dupą.Fabuła książki jest oryginalna. Po pogromie Walhalli, nordyckiej krainy wiecznego szczęścia dla poległych wojowników, ocalały Loki - bóg kłamstw, zgadza się współpracować z aniołami. Wykonuje dla nich czarną robotę (jak np. w Samobójcy), której anioły z racji... bycia aniołami nie mogą wykonać. To wszystko wyjaśni Wam się w poszczególnych opowiadaniach, a ja nie chcę narobić Wam spoilerów, co jest dość ciężkie. Po prostu każde kolejne opowiadanie, mniej więcej poukładane chronologicznie, przybliża nam pogrom Walhalli, życie aniołów oraz serafinów (jest ich tylko 3, sześcioskrzydłe anioły, które dowodzą całej reszcie swoich pobratymców), pracę Lokiego oraz różne miejsca na ziemi, ponieważ nad każdym początkiem opowiadania mamy zapisane miejsce, gdzie toczy się akcja, jak Chicago, Los Angeles, Polska...
Michał raz jeszcze zbliżył płonący miecz do torsu wisielca.
– Tym razem wypal coś dłuższego – poradził Loki, oglądając czarne ślady na piersi demona układające się w imiona egzorcystów. – Na przykład Konstantynopol albo Już nigdy nie będę próbował spiskować z szatanem przeciwko armii Nieba, tak mi dopomóż Bóg. A najlepiej i jedno i drugie.
Styl autora wychwalałam już w poprzednich recenzjach, ale ponownie muszę to zrobić, bo Kłamca zdecydowanie różni się od Chłopców. Po pierwsze styl jest mniej wulgarny, choć mi osobiście odpowiada i taka, i taka wersja. Po prostu tutaj pojawia się mniej przekleństw czy zboczonych aluzji, ale spokojnie - pojawiają się :3 Po drugie autor inaczej odniósł się do tematu Piotrusia Pana i współczesności, a inaczej do tematu mitologii, aniołów oraz różnych czasów (choć w sumie to jednak głównie współczesnych). Nie umiem Wam tego wyjaśnić, ale inaczej czułam się czytając Kłamcę, a inaczej Chłopców. To tak, jakby autor miał dwa podobne do siebie style, ale jednak różniące się pewnymi elementami. I przyznam, że chyba ten styl w Kłamcy okazał się lepszy, mimo że mniej wulgarny, a do tego byłam przyzwyczajona w Chłopcach. Nie jest to jednak niemiłe zaskoczenie, jak sami widzicie. Po trzecie jednak styl nadal pozostaje luźny, ale tutaj Loki nie ma takich problemów, jak Dzwoneczek, więc cała historia również od razu staje się luźniejsza.
- Jesteś... aniołem?
- Pewnie - zakpił nieznajomy - tylko skrzydła zostawiłem w przedpokoju, by nie nabłocić.
Bohaterowie... No tak, na pewno poznajemy Lokiego, ale również trzech serafinów, choć najmniej Rafaela. Narracja umożliwia nam spojrzeć z perspektywy różnych bohaterów, ale narrator jest trzecioosobowy wszechwiedzący. Mimo to, Lokiego po prostu nie da się nie polubić za jego kreatywność, humor i podejście do wielu spraw. Wolałabym co prawda, aby to z jego perspektywy i w narracji pierwszoosobowej została poprowadzona narracja, ale cóż - nie mam na to wpływu...
Podsumowując - jeśli czytaliście Chłopców i zraził Was język, możecie spokojnie sięgnąć po Kłamcę, ponieważ jest łagodniejszy, ale oczywiście wulgaryzmy, niedwuznaczne sytuacje i zboczone fragmenty również się pojawią. Jeśli kochacie humor w książkach oraz mitologię, fantastykę - to jest to coś zdecydowanie dla Was, moi kochani! Polecam Ćwieka jako wkroczenie do świata polskiej fantastyki!
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,7 cm)
17 wrz 2015
Poleć książkę: Trudne sprawy
Poprzednie tematy zabawy były lekkie i przyjemne, związane z humorem i szybkością czytania lektury. Wrześniowa edycja skłania się ku poważniejszym tematom, ponieważ wrzesień to okres, kiedy w szkole jeszcze tak wiele się nie dzieje (egzamin zawodowy w moim przypadku to właśnie nie dzieje się wiele :D), ale wypadamy już z przyjemnego rozleniwienia wakacyjnego. Tak więc postanowiłam, że wrześniowym tematem będą Trudne sprawy.
Kojarzy się z serialem w TVN (czy tam TVP, ej ja nie oglądam TV! ;c)? No cóż, w moim wydaniu Trudne sprawy to książki skłaniające do przemyśleń na temat takich zagadnień, jak alkoholizm, narkotyki, dopalacze, molestowanie, prostytucja wśród młodzieży itp. Wiem, często pod Waszymi recenzjami takich książek piszę, że odpuszczam. To dlatego, że czytając, staram się raczej oderwać od świata niż w niego zagłębić. Mimo to mam na swojej liście must read takie książki, jak Eleonora i Park, Wybacz mi, Leonardzie, Twardzielka itp.
Dziś więc proszę Was o polecanie pozycji poruszających właśnie takie tematy, które szczególnie skłoniły Was do przemyśleń.
Książką, którą ja chciałabym Wam polecić, jest Milion małych kawałków Jamesa Freya.
Historia opowiedziana przez Jamesa to pobyt w ośrodku dla osób uzależnionych. James, czyli nasz główny bohater, jest uzależniony krzyżowo od alkoholu i narkotyków. Lekarze dziwią się, że mężczyzna jeszcze żyje. Informują go, że zażycie czegokolwiek równa się samobójstwu. James postanawia się więc leczyć. W międzyczasie poznaje Lilly, Leonarda oraz inne postaci, które mniej zapamiętałam. Książka to opowieść o mężczyźnie inteligentnym, który zostaje w ośrodku, aby udowodnić samemu sobie, że potrafi.
W pozycji bardzo podobał mi się styl pisania. Język autora jest fenomenalny! Moim zdaniem to najlepsza książka o tak trudnych sprawach, jaką czytałam do tej pory. Poleciłam ja wychowawczyni (pracuje w ośrodku dla osób uzależnionych właśnie), znajomym i każdy się nią zachwyca. Główną zaletą jest właśnie język, który trafia do dzisiejszej młodzieży. Nie ma tam farmazonów, jakichś homeryckich porównań, nie ma uważania na każde najmniejsze słowo. No i podoba mi się to, że James to inteligenty, młody człowiek o podobnych do moich poglądach na temat Boga czy takich terapii, jak AA. Mogłam się zżyć z jego postacią i naprawdę szczerze mu współczułam i kibicowałam.
Cytaty z książki:
Chcę uciec albo umrzeć albo się rozjebać. Chcę być ślepy i niemy i nie mieć serca. Chcę się wczołgać do dziury i nigdy nie wyjść. Chcę zmieść swoje istnienie z powierzchni ziemi. Z powierzchni jebanej ziemi. Biorę głęboki oddech.
Trzeba iść.
Co robiłaś wieczorem?
Siedziałam i gapiłam się w zegar, aż wydawało mi się, że już mogę do ciebie zadzwonić, żeby nie wyszło, że za bardzo mi zależy.
Śmieję się.
A ty co robiłeś?
Siedziałem i czekałem na twój telefon i zastanawiałem się, co powiedzieć, żeby nie wyszło, że za bardzo mi zależy.
Ja tylko walczę o siebie, ja tylko nie chcę umierać, ja tylko pragnę pokochać.
Chcesz, żebym był twoim Synem?
Przytakuje.
Tak.
Leonard, jesteś tego pewien? Bo ja jestem taki pojebany.
Młody, znam twoje problemy. Zaufaj mi. Ale gdybym miał Syna, to chciałbym, żeby był taki jak ty.
Uśmiecham się.
Dla mnie bomba.
Młody, jesteś pewien?
No.
Bo ja jestem taki pojebany.
Myślę, że Bóg to coś, czego ludzie używają, żeby uniknąć rzeczywistości. Myślę, że wiara pozwala ludziom odrzucić to, co mają przed oczami, to znaczy fakt, że to coś, to życie, to istnienie, ta świadomość, czy jakkolwiek byś to nazwała, to wszystko, co mamy, i wszystko, co będziemy mieć. Myślę, że ludzie wierzą, bo pragną i muszą w coś wierzyć, w cokolwiek, bo życie bez tego może być trudne i przygnębiające i bezwzględne.
Po więcej szczegółów zapraszam Was do recenzji podlinkowanej w tytule książki. A jakie są Wasze propozycje?15 wrz 2015
Refleksje czytelnicze #4 - pytania od Black Shadow i Somber Dale + LBA #20
Otóż, jak już wspomniałam, serię kontynuuję wtedy, kiedy zbiera mi się wystarczająca ilość pytań na stworzenie jednego posta. Tym razem odpowiem na pytania zadane przez Black Shadow i Somber Dale. Dziękuję dziewczynom za zadanie pytań, z których bardzo się cieszę - przypominam też, że nie muszą być to tylko pytania książkowe ^^
Black Shadow
Jak często bywasz w księgarniach ?
Uh, bardzo rzadko. Jeśli już to wchodzę do Empika i patrzą czy są jakieś ciekawe książki, które potem zamierzam kupić lub wypożyczyć. Nie lubię kupować w księgarniach stacjonarnych, bo jest tam drogo. Zdecydowanie wolę zamawiać przez internet.
Którą książkę czytało ci się najciężej ?
Tak - na pewno Mistrz i Małgorzata oraz Portret Doriana Graya, ale ich nie dałam rady nawet skończyć. Jeśli patrzeć na książki skończone to będzie to Anioł, który ostatecznie dobijał mnie wątkiem romantycznym, choć sam pomysł uważam za genialny.
Czy twoim zdaniem Sherlock z BBC przypomina chociaż odrobinę tego który stworzył A.C Doyle ?
Ojej... Powiem tak - Sherlocka kojarzę tylko z filmu (nie pamiętam nawet tytułów, ale oglądałam dwa). Książek również jeszcze nie czytałam, więc nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Podejrzewam jednak, że gdybym czytała - odpowiedziałabym, że nie, bo ja rzadko kiedy lubię ekranizacje.
Pijesz herbatkę podczas czytania ?
Zależy - mogę pić herbatkę, colę, kawę, wodę... Wszystko. Nie czuję jednak potrzeby parzyć sobie herbatki za każdym razem, kiedy idę czytać ^^
Zdarza ci się kupować używane książki ?
Tak, posiadam nawet egzemplarz biblioteczny Przebudzenia grobowęża. Nie przeszkadza mi, jeśli książka jest używana, byleby nie była zbytnio zniszczona, tj. pomazana, powyrywane kartki itp.
Kupiłabyś swoją wymarzoną książkę gdyby na świecie pozostał jedyny jej egzemplarz ale zniszczony ?
Zależy czy byłoby mnie na to stać, nie okłamujmy się - gdyby była takim unikatem, jak teraz Mój przyjaciel Leonard, to nie wydałabym na nią aż tyle kasy (książka, o której wspomniałam jest niedostępna w księgarniach, a na Allegro, kiedy ostatnio sprawdzałam, kosztowała 350 zł na licytacji). Gdyby jednak była w cenie do 100 zł, a miała nawet porwaną okładkę, to kupiłabym ją i najwyżej postarała się jakoś ją podratować.
Somber Dale
Wolisz, kiedy widać, że książkę czytano wiele razy, czy kiedy nie ma śladów użytkowania?
Szczerze mówiąc, mi nie przeszkadzają ślady użytkowania. Sądzę nawet, że to nadaje książce charakteru. Widać, że taka książka żyje, jest czytana.
Czytasz książki po angielsku (lub w innym języku)?
Od ponad pół roku próbuję zabrać się za Harry'ego po angielsku. Czytam to w ramach nauki, ale posiadam e-book i np. nie mogę sobie pisać słówek na marginesie... Dlatego ciężko mi idzie. Ogólnie nie straszne mi czytanie książek w języku angielskim, nawet dobrze znam ten język - mam tylko deficyt słówek, ale go nadrabiam. Tylko muszę kupić sobie jakąś w wersji papierowej, a są one droższe :P
Wolisz oryginalne tytuły książek, czy ich spolszczone wersje?
Ciężkie pytanie... Ponieważ dla mnie tytuł polski a angielskich to czasem diametralna różnica. Wolę tytuły polskie, ale czasami one w ogóle nie mają nic wspólnego z ich angielskimi wersjami i to mnie strasznie denerwuje. Chociaż z drugiej strony... Wolę chyba Hopeless niż Beznadzieja :D
Zachęcam Was do dalszego zadawania pytań - seria postów żyje tylko dzięki Wam ^^ Kiedy nie będzie pytań, nie będzie takich postów...
A teraz LBA, do którego nominowała mnie Marta M., za co serdecznie dziękuję. Muszę jednak wciskać to w posty po kilka, wiecie, bo inaczej byłoby tego za dużo ^^
1. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
Lubię poznawać nowych ludzi, lubię dyskutować i dzielić się swoimi opiniami, uwielbiam też pisać i czytać recenzje - to chyba wystarczające powody? ☻
2. Czy miałaś/eś kiedyś innego bloga?
Aby jedno? Miałam przynajmniej z 5 pamiętnikowych, 2 z opowiadaniami, jeden z wierszami, ocenialnię... I to od WP przez Oneta aż po Bloggera!
3. Ulubiony przedmiot szkolny? Dlaczego?
Ah, i to pytanie, na które nie znam odpowiedzi i pewnie zawsze odpowiadam inaczej - niech Was to nie zdziwi :D Prawda jest taka, że ulubionego to ja nie mam, Tzn, jasne lubię np. historię (zajebisty nauczyciel, każdego potrafi zainteresować!), polski czy WF, ale nie mam jakichś szczególnych względów do żadnego z nich.
4. Gdybyś spotkał/a Złotą Rybkę o co byś ją poprosił/a?
Jak spotyka się Rybkę, to ma się trzy życzenia, nie? No więc...
Poprosiłabym ją o dożywotnią kartę do Empika, która upoważniałaby mnie do kupowania książek za darmo zawsze i nieważne, ile by kosztowały. Czyli wchodzę, biorę, przykładam do kasy kartę, wychodzę ^^ Bratu też bym się wtedy przydała, bo lubi czytać ^^
Po drugie to poprosiłabym o dom z basenem i wielkim ogrodem dla tygrysa (z tygrysem), którego bardzo chciałby mieć mój chłopak - najlepiej białego ♥ No skoro spełniać marzenia, to nie tylko swoje!
Po trzecie... Uh, czego ja bym chciała... Wiem, chciałabym wysłać rodziców na jakieś wyspy, może Hawaje na miesiąc! Wiem, że uwielbiają podróżować, więc byliby zadowoleni ^^
5. Opisz krótko szkołę swoich marzeń.
Moja szkoła marzeń polegałaby na tym, że wszystkie przedmioty wybierałaby sobie konkretna uczennica/uczeń. Nie byłoby niefajnych nauczycieli, ale sami z poczuciem humoru i przyjaźni, mimo to wymagający, aby nas czegoś nauczyć. W szkole byłaby strzelnica i koło teatralne ^^ I nie byłoby elitek klasowych tylko klasy wspierałyby siebie oraz poszczególnych uczniów. Te elitki klasowe zawsze wkurzają mnie najbardziej.
7. Gdzie chciał/a byś zamieszkać w przyszłości?
Hm, poza tym, że to nie miasto - tego nie umiem stwierdzić. Mogę stwierdzić, że to wieś, jednorodzinny domek, w pobliżu dużego miasta z dobrym dojazdem autobusami lub pociągami na wszelki wypadek... Ale nie wiem dokładnie gdzie ^^
8. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Ooo, dużo. Czytać, wygłupiać się z chłopakiem, łazić po Twierdzy ze znajomymi (zwłaszcza po wałach i murach), strzelać (mam własne wiatrówki ^^), pisać, bawić się w PhotoShopie, słuchać muzyki (i fałszować przy okazji)... Hm, jeździć na rowerze... A to i tak chyba jeszcze nie wszystko ^^
9. Twoja ulubiona książka?
Nie lubię tego pytania, bo nie ma dla mnie takiej książki. Mogę wybrać np. najlepszy erotyk, jaki czytałam, najgorszą książkę, ale nie najlepszą, bo przeczytałam zbyt wiele genialnych książek! ☻
10. Wymarzony zawód?
Na pewno w branży, do jakiej się uczę, czyli organizacja reklamy. Nie wiem jeszcze dokładnie, co chciałabym robić, bo mam tyle możliwości, że nie mogę się zdecydować :D Bo zarówno projektowanie bilbordów, jak i całych kampanii reklamowych albo retusze zdjęć na okładki są takimi kuszącymi propozycjami ^^
11. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka?
Ciężko stwierdzić... Bo słucham wielu zespołów, ale głownie to Perfect, Lady Pank... ^^ I z hip-hopu PiH ^^
Nie nominuję nikogo, bo już się pogubiłam, komu spamię nominacjami, a komu nie :D
14 wrz 2015
Literackie Miasteczko TAG by Limonette + My Big Bookish Wedding TAG
Czy ktoś z Was zajmuje się hobbystycznie (i nieodpłatnie) robieniem szablonów? :D Bo ten mi się znudził :D Proszę takie osoby o kontakt na mój e-mail (zakładka Współpraca). Albo możecie mi polecić kogoś, kto Wam robił szablony ^^ Z góry dziękuję za pomoc! ♥♥♥
Za nominację do jej autorskiego TAGu dziękuję Limonette. Kurczę, zabrałaś mi Halta - wiesz do jakiej kategorii :D Ponadto znalazłam na blogu dobra.książka genialny TAG weselny, a chociaż do wesela mi jeszcze kilku lat brakuje - pomysł jest genialny :D
Za nominację do jej autorskiego TAGu dziękuję Limonette. Kurczę, zabrałaś mi Halta - wiesz do jakiej kategorii :D Ponadto znalazłam na blogu dobra.książka genialny TAG weselny, a chociaż do wesela mi jeszcze kilku lat brakuje - pomysł jest genialny :D
Ratusz
Len z Zawód: wiedźma pasuje tutaj idealnie! Dobrze rządzi w Dogewie, a jeszcze z Wholą u boku...
Sklep
Ktoś, komu będzie się chciało siedzieć tyle za ladą i obsługiwać klientów? Ojej, ciężka decyzja. Może, nie wiem czemu, ale przyszła mi do głowy Zo ze Skazanych. Energiczna, wygadana - idealna sprzedawczyni!
Zoo
Ktoś, kto lubi zwierzęta... Jejuu, Limonette, to za ciężkie! Niech będzie Will ze Zwiadowców. W końcu miał Wyrwija oraz dwa psy, miał rękę do zwierząt.
Klub
Ktoś ekstrawagancki, energiczny... Ja tu widzę Dzwoneczka z Chłopców!
Kawiarnia
Tutaj umieściłabym osobę spokojną, ale wygadaną... Albo może... Molly Weasley! Tak, to typowa gospodyni, z kawiarnią też sobie poradzi!
Szkoła
Uh, to znaczy dyrektora? Wiesz, kogo mi zabrałaś, Limonette, ale wpadłam na inny pomysł. Uważam, że Thorn z Drużyny były genialnym dyrektorem - a niech mu ktoś podskoczy!
Muzeum
Uważam, że Koniasz poradziłby sobie doskonale, a poza tym on lubił artefakty, więc czułby się tam świetnie!
Szpital
Ktoś, kto dobrze zna się na medycynie... Malcolm! Oj tak, dużo dziś Flanagana, ale nie przychodzi mi do głowy nikt, kto wiedziałby więcej od czarnoksiężnika z północy ^^
Bank
Ojej, no to tutaj pasuje mi ojciec Ezio z Assassin's creed: Renesans - Giovanni. W końcu był finansistą!
Księgarnia
Ktoś, kto kocha książki... Dobra, mówcie, co chcecie, ale mi na to stanowisko pasuje Albus Dumbledore! Po prostu już widzę jego postać z tą długą brodą sprzedającą książki!
Autobus czyli kierowcy do kolejnych miasteczek
http://magicznerecenzje.blogspot.com/http://czytaniapasja.blogspot.com/
http://pattbooks.blogspot.com/
Zasady: losuję jedną z 10 wybranych książek do każdego z pytań, potem otwieram ją na dowolnej stronie, wybieram imię pierwszego bohatera, którego dostrzegą moje oczy i będzie on pełnił konkretną funkcję na moim weselu. Moja modyfikacja: z powodu lenistwa nie chciało mi się wyciągać aż 10 książek, więc wyciągnęłam z biblioteczki 5 pozycji i będę losować po 2 postaci, jak w Classemate Book TAGu
Moje książki:
Zakazane noce z wampirzycą Sparks
Krasnalobójca Mostue
Harry Potter i Więzień Azkabanu Rowling
Magia Avalonu Pike
Zbuntowane anioły Bray
1. Osoba, która pomoże Ci wybrać suknię ślubną (kobieta).
Ewa z Krasnalobójcy. W sumie to sądzę, że byśmy się nie dogadały, bo ja chcę czerwoną sukienkę na wesele, a nie chcę ślubu kościelnego :D A Ewa jest raczej spokojną dziewczynką...
2. Osoba, która urządzi Ci wieczór panieński (kobieta).
Pippa ze Zbuntowanych aniołów - sądzę, że to byłby udany wieczór panieński, chociaż co prawda dziewczyna pochodzi z epoki grzecznych panienek, ale ona i Felicity zawsze lubiły się dobrze bawić.
3. Osoba odprowadzająca Cię do ołtarza (mężczyzna).
Wylosowałam Harry'ego Pottera i tak bardzo chciałam, żeby to był Syriusz, ale nie jest źle - Lupin też jest cudownym bohaterem. No i przyjaźnił się z Jamesem ♥
4. Ksiądz.
Zanim znalazłam męskie imię w oczy rzuciła mi się Laurel, Katia i Ewa z Magii Avalonu. Aż w końcu znalazłam Dawida! I w sumie to on chyba nie byłby takim złym księdzem, ale niezbyt go lubię, więc czułabym się dziwnie. Zwłaszcza, że jestem ateistką, więc mi w sumie niepotrzebny ksiądz :D
5. Szczęściara, czyli ta, która złapie welon.
Uh, ponownie Magia Avalonu i Laurel. No no, to potem zostałabym zaproszona na ślub z Tamanim?? Może być, uwielbiam Tamaniego!
6. Osoba wygłaszająca przemówienie (mężczyzna).
Angus z Zakazanych nocy z wampirzycą. Musiałam sobie przypomnieć, kim on był, więc to raczej kiepska osoba do wygłaszania przemówień.
7. Osoba zajmująca się muzyką (mężczyzna).
Thomas, brat Gemmy ze Zbuntowanych aniołów... Uważam, że jest zbyt sztywny na DJa :D
8. Król parkietu.
Oho, już to widzę! Von Von Herlising z Krasnalobójcy. W sumie to szalony człowiek, byleby nie wyjął dubeltówki na tym parkiecie :D
9. Osoba, która za dużo wypije i wyląduje pod stołem (mężczyzna).
Phil z Zakazanych nocy... Hm, mój biedny Phil! Naprawdę on aż tak dużo pije? :D
10. MĄŻ
Oho, został mi uwaga, Harry! Kto będzie moim mężem? Otóż, będzie to Fred Weasley! A mogę sobie wziąć i Georga? Ich imiona były akurat blisko siebie :D Mnie tam poliandria nie przeszkadza :3
Nominuję te same osoby, które zostały nominowane do Literackiego miasteczka Limonette ^^
13 wrz 2015
'Heroizm dla początkujących' J. Moore
Tytuł oryginalny: Heroics for Beginners
Autor: J. Moore
Cykl/seria: -
Tłumaczenie: D. Schinscheiner
Wydawnictwo: Red Horse
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 309
Opis:
Królestwo Deserae znajduje się w najstraszliwszym z najstraszliwszych niebezpieczeństw. Najcenniejszy skarb korony, magiczny talizman - Artefakt Starożytny Model Siedem - dostał się w łapska złego Lorda Voltometra (Tego, Którego Imię Należy Wymawiać)... Tylko jedna osoba może go powstrzymać (a przy okazji, zdobyć rękę, niezrównanie kształtnej księżniczki Deserae). Niestety, człowiek ten nigdy wcześniej nie zajmował się takimi rzeczami. Jednak książę Kevin Timberline zrobi wszystko, aby dostać się do Twierdzy Zagłady (może przez sklepik z pamiątkami?), oprzeć się wdziękom odzianej w skórzany kostium, dzierżącej w dłoni pejcz kusicielki (no, to akurat może nie jest takie przerażające) i stawić czoła armii niewymownych potworności (no dobrze, to jest przerażające), uzbrojony jedynie w swe względnie czyste serce, wątpliwą odwagę i, co najważniejsze, egzemplarz książki Heroizm stosowany - praktyczny poradnik...
Opinia:
Zaczynając od okładki - mogłaby być lepsza, ale podoba mi się marketingowe podejście (głównie z racji kierunku, na którym jestem) pokazane na tej żółtej kropce oraz pomysł napisania tytułu. Ilustracja, choć pasuje do treści, to jakoś mi się nie podoba.
(...) kartografowie wypełniali białe plamy na mapach ostrzeżeniami "Hic sunt dracones" ("Tu żyją smoki"). Kartografowie nie żartowali. Smoki także.Styl autora jest rewelacyjny! Książkę czyta się tak szybko, z takim uśmiechem na ustach, że żałuję, że miała tylko 309 stron. Autor porusza temat banalny, ale w tak ciekawy i zabawny sposób, że nie mogłam oderwać się od lektury. Poza tym ma genialny warsztat literacki! Aż mam ochotę zabrać się za jego drugą powieść, akurat dostępną w mojej bibliotece - Niegrzeczny Królewicz Karolek.
- (...) Rodzina zabroniła mu się żenić, zanim nie skończy trzydziestu lat, a potem został wyswatany sześciolatce.Fabuła jest oklepana z jednej strony, bo mamy bohatera, który musi odzyskać Starożytny Artefakt, a wtedy dostanie rękę księżniczki. Z drugiej strony nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ książka jest parodią kilku znanych książek, w tym Harry'ego Pottera. Cała sytuacja jest przedstawiona w komiczny sposób, bowiem nasz bohater wcale nie jest bohaterem, a dyplomatą - cały jego heroizm to wynik przeczytania podręcznika Heroizm stosowany - praktyczny poradnik, którego fragmenty znajdują się na początku rozdziałów. No i jego zabawnym giermkiem zostaje sama księżniczka Rebeka, która nie potrafi opowiedzieć śmiesznego dowcipu nawet, gdyby od tego zależało jej życie i chodzi w kolczugowym staniku. Tak, tak, książka zdecydowanie ma też zboczone fragmenty, ale spokojnie - nic, co byłoby niewłaściwe i nawet gdybym bardzo chciała, nie mogłabym tego podpisać pod erotyk. Nie polecam jednak książki czytelnikom młodszym nie dlatego, że mogłaby ich zdemoralizować, ale mogliby nie zrozumieć niektórych przytyków czy sytuacji ^^
- To było dziesięć lat temu, panie. Teraz jest wzbudzającym największą zazdrość czterdziestolatkiem w swoim królestwie.
- Voltometr Czarnym Arcylordem jest dopiero od kilku lat. Przedtem był zwykłym Czarnym Lordem, a jeszcze wcześniej Złym Burmistrzem. A w ogóle zaczynał jako Wredny Nauczyciel.Bohaterowie byli genialni, ale nie mówię, że super rozbudowani, bo tak naprawdę dobrze poznajemy jedynie Kevina oraz Rebekę. Mimo to po prostu bohaterów nie dało się nie lubić - wszyscy bawili swoim zachowaniem. Co prawda, jak to w baśniach bywa, był wyraźny podział na złych i dobrych bohaterów, ale to naprawdę nie przeszkadzało w czytaniu. Osobiście polubiłam ekstrawagancką Valerie bardziej niż hardą księżniczkę Rebekę.
- A cóż takiego może robić nauczyciel, żeby zasłużyć na takie miano?
- Niezapowiedziane kartkówki.
Heroizm, powiedział sobie w duchu, sprowadza się do tego, żeby wytrzymać jeszcze minutę.Książka potrafiła też zaskoczyć pomimo swojej banalności, więc strzeżcie się. Nie mówię, że to ambitna lektura - raczej rozrywka na trzy-cztery godzinki. Ale jaka rozrywka! Autor ma naprawdę genialne poczucie humoru!
- (...) Zamiast starać się przechytrzyć mojego pachołka albo uwieść asystentkę, Łomot wystrychnął na dudka moją asystentkę i uwiódł pachołka!Podsumowując, książkę polecam. Nie, nie jest to książka dla dzieci, nie myślcie sobie :D Jeśli chcecie poprawić sobie humor lub zwyczajnie się pośmiać - zapraszam do lektury ^^
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,93 cm)
12 wrz 2015
'Ruda Sfora' M. L. Kossakowska
Tytuł oryginalny: -
Autor: M. L. Kossakowska
Cykl/seria: -
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 488
Opis:
Ruda Sfora spopiela świat i zaświaty, gdy triumfuje wiara przekonanych, że nie wierzą w nic.
Poprzedza ją żelazisto-mdły odór ran i śmierci. Naznaczona rdzą zakrzepłej krwi, potężna butą i nienawiścią, niszczy wszystko. Niczym ludzkość opętana bratobójczymi walkami w imię kolejnego czegośtam...
Nad kosmosem Jakutów - na kształt mrocznego oparu - zawisło widmo z góry przegranej wojny. Straceńczej misji podjąć się muszą: młody szaman na kulawym, gadającym koniku, pieśniarz-wojownik z zadrą w sercu, harda półbogini i kościej-tupilak, który miał być bardzo zły... ale nie umiał.
Opinia:
Powiem Wam, że książkę przeczytałam w ramach wyzwania na mojej grupie, gdzie serdecznie Was zapraszam (ostatni odnośnik w menu pod nagłówkiem). Zadanie brzmiało: kolor w tytule. No i uznałam, że rudy to w końcu kolor, a już od jakiegoś czasu chciałam zabrać się za twórczość Kossakowskiej.
Jakie są moje wrażenia? Zapraszam do przeczytania recenzji!
Styl autorki przypadł mi do gustu. Ogółem jest gapą i dopiero kończąc książkę zauważyłam słowniczek z tyłu... :D Więc miałam lekkie trudności ze spamiętaniem, kto jest jakim bogiem albo co to urasa, ale dałam radę bez słowniczka! Właśnie te dziwne imiona były dla mnie straszne w całej książce, ale wiecie, że to dlatego, że mam do nich słabą pamięć... Pomimo to styl jest lekki, przyjemny i czyta się w miarę szybko. To, że męczyłam książkę tydzień jest związane z małym kryzysem czytelniczym, bo póki czytałam to było dobrze, ale jak już w końcu ją odłożyłam to nie chciało mi się dłuższy czas do niej wracać i tak w kółko, póki jej nie skończyłam, ale to nie wina książki tylko szkoły - po prostu się nie wysypiam i czuję się, jak zombie.
Ogółem kiedy dowiedziałam się, kto stworzył Rudą Sforę, byłam naprawdę zdziwiona i zapewniam Was, że nie czytałam opisu i tylko dlatego całą książkę nie mogłam tego odgadnąć. A Ruda Sfora była straszna. To znaczy najbardziej przerażały mnie w sumie ogary. Ale wspominam o tym, bo chcę tutaj przyznać plus za opisy Nieb, Krain Dolnych oraz stworzeń, bo to naprawdę się autorce udało!
Podsumowując - książka przypadła mi do gustu, fabuła jest oryginalna, a to, że wiemy tyle, ile bohaterowie i ciężko domyślić się czegoś więcej bardzo cenię w książkach. Polecam fanom fantasy, bo jednak wątpię, żeby ktoś, kto lubi inny gatunek, znalazł tu coś dla siebie.
Jakie są moje wrażenia? Zapraszam do przeczytania recenzji!
Starość jest cierpliwa, uważna. Czasem widzi więcej niż zapalczywa, rzutka młodość.Okładka nie jest jakaś piękna, ale ja osobiście lubię takie klimaty. Nie lubię tylko, kiedy nazwisko autora jest większe niż sam tytuł....
Styl autorki przypadł mi do gustu. Ogółem jest gapą i dopiero kończąc książkę zauważyłam słowniczek z tyłu... :D Więc miałam lekkie trudności ze spamiętaniem, kto jest jakim bogiem albo co to urasa, ale dałam radę bez słowniczka! Właśnie te dziwne imiona były dla mnie straszne w całej książce, ale wiecie, że to dlatego, że mam do nich słabą pamięć... Pomimo to styl jest lekki, przyjemny i czyta się w miarę szybko. To, że męczyłam książkę tydzień jest związane z małym kryzysem czytelniczym, bo póki czytałam to było dobrze, ale jak już w końcu ją odłożyłam to nie chciało mi się dłuższy czas do niej wracać i tak w kółko, póki jej nie skończyłam, ale to nie wina książki tylko szkoły - po prostu się nie wysypiam i czuję się, jak zombie.
- Tupilaki wiedzą - oświadczył. - Tupilaki się nie pomyliwują.Sama fabuła z początku trąci schematem - jesteś bohaterem, uratuj świat. No tak, ale na tym schemat się kończy. Bo naszym bohaterem zostaje młody szaman, który nagle trafia do Drugiego Nieba. Nie wiemy nawet czy jest on żywy, czy martwy. Co prawda, patrząc na sam początek książki ja podejrzewałam w jakim jest stanie i koniec książki tylko mnie w tym upewnił, ale nie będę spoilerować ^^ Ogółem książka jest zakręcona, nie bardzo wiemy, co się dzieje - tylko tyle, ile wiedzą nasi zagubieni bohaterowie. Przyznam jednak, że zakończenie tej książki kompletnie wybiło mnie z rytmu i zaskoczyło - jeśli oczekujecie happy endu, zastanówcie się, czym jest dla was happy end. Bo to jest właśnie największa zagadka zakończenia, jak dla mnie: książka nie skończyła się tak, jak oczekiwałam, że się skończy, mając dzielnego bohatera, aby ocalił świat... Ale nie skończyła się źle z punktu widzenia tej historii...
Ogółem kiedy dowiedziałam się, kto stworzył Rudą Sforę, byłam naprawdę zdziwiona i zapewniam Was, że nie czytałam opisu i tylko dlatego całą książkę nie mogłam tego odgadnąć. A Ruda Sfora była straszna. To znaczy najbardziej przerażały mnie w sumie ogary. Ale wspominam o tym, bo chcę tutaj przyznać plus za opisy Nieb, Krain Dolnych oraz stworzeń, bo to naprawdę się autorce udało!
...wiara ludzi, którzy uważają, że w nic nie wierzą. Takie paradoksy sprawiają, że stanowisko Stwórcy nadal ma dla mnie urok...Bohaterowie wypadli jednak ciut gorzej niż sama fabuła. Nasz wielki bohater, Ergis, był strasznie strachliwy, jak na bohatera i nie potrafił się sam obronić... Ogółem był mi najbardziej obojętną postacią ze wszystkich, a przecież był głównym bohaterem! Za to Ellej... Tak, Elleja polubiłam od razu, był dzielnym wojownikiem i było mi go tak szkoda, kiedy dowiedziałam się o tym, że niewiele mu zostało życia. Mimo to i tak mnie ciut denerwował tym swoim dajcie mi wreszcie umrzeć. Najbardziej polubiłam jednak konika Ergisa, Bębna. Był tak zabawny, uroczy, a jednocześnie dzielny i wytrwały, że pod koniec książki aż zaszkliły mi się oczy, ale pod koniec za to ponownie się uśmiechnęłam. Tulipak Iwaszka był również śmieszny, ale było mi go bardzo szkoda - zrozumiecie dlaczego, kiedy dowiecie się, jak powstał... Córka Ognia nieco mnie denerwowała tym swoim zachowaniem na samym początku, a potem nagle takim poświęceniem dla Elleja, ale na ogół była też hardą bohaterką, a takie postaci lubię. No i, uwaga!, moim drugim ulubionym bohaterem został kikituk :D Taaak, co to jest? To takie małe czarne stworzonko, które wyskakiwało z sakwy Ergisa, ale po prostu ja też chcę takie! Bohaterowie dalszych planów też byli w miarę nieźle opisani, ale nie jakoś genialnie.
Czuła się mała i bezbronna. Przeraźliwie głupia, prymitywna, nędzna. Wszystko, w co wierzyła, co kochała, co pragnęła ocalić, było tylko durną bajką, mrzonką zrodzoną przez ciemnotę. Nikt jej nie potrzebował. Nie potrzebował świata, w którym żyła. To był tylko jakiś idiotyczny zabobon, przesłona stojąca na drodze do prawdziwej wiedzy, prawdziwego oświecenia. Powinien natychmiast zniknąć, bo był szkodliwy i niepotrzebny. Tak jak i ona.Narracja jest prowadzona głównie z perspektywy Ergisa i Elleja, ale pojawiają się też pojedyncze wzmianki z perspektywy Córki Ognia oraz matki Elleja. Wiecie, że lubię taki sposób narracji, więc tym milej czytało mi się książkę.
Podsumowując - książka przypadła mi do gustu, fabuła jest oryginalna, a to, że wiemy tyle, ile bohaterowie i ciężko domyślić się czegoś więcej bardzo cenię w książkach. Polecam fanom fantasy, bo jednak wątpię, żeby ktoś, kto lubi inny gatunek, znalazł tu coś dla siebie.
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3,05 cm)
10 wrz 2015
Egzamin zawodowy, ogólny bałagan i brak planowanych recenzji, czyli mały kryzys...
Nie, nie martwcie się - nie oznacza to kryzysu bloga :D Coś tu będę wrzucać, ale właśnie muszę skończyć tą Rudą sforę, aby mieć materiał na recenzję (mam nadzieję pozytywną ^^), a potem Lalki przecież Wam raczej nie zrecenzuję - chyba, że chcecie ^^ Mam jeszcze kilka nierozwiązanych nominacji i spokojnie, też niedługo się pojawią (m.in. LBA i Literackie miasteczko), odpowiem też na Refleksje czytelnicze, więc nadal macie jeszcze okazję załapać się pytaniami do tego postu ^^
Na 17 września planuje już ostatecznie dopracować co miesięczną zabawę Poleć książkę, więc się przygotujcie - i możecie podrzucać tematy, jakie wy chcielibyście może poruszyć w tej zabawie ^^ Dla niewtajemniczonych zapraszam do Co tu znajdziecie i odnośnika Poleć książkę :)
No i 30 września planuję ruszyć z konkursem, więc tych, którzy jeszcze nie głosowali, zachęcam ^^ Na razie wygrywa Fangirl i chyba już nie zejdzie z wygranej pozycji ^^ Jednak czekają Was jeszcze 2 niespodzianki - jedna w dniu konkursu, a druga - 3 października (jest to ważny dla mnie dzień, ale reszty dowiecie się w poście, który tego dnia się opublikuje :D)
W ogóle takie posty, jak ten możecie znaleźć pod etykietką Inne - gry komputerowe/muzyka/pierdoły, ponieważ czasem jednak publikuję posty niezwiązane z książkami.
Powracając do tytułu posta, postanowiłam Wam opowiedzieć nieco o tym, jak wygląda egzamin zawodowy - może kogoś z Was czeka, a może jesteście ciekawi? ^^ Otóż, ja 8 września pisałam część teoretyczną, a 5 października czeka mnie część praktyczna. Osobiście jestem na organizacji reklamy, ale np. technik ekonomista ma podobny egzamin z tego, co wiem.
Pamiętacie egzamin gimnazjalny? No, to część praktyczna wygląda podobnie. Z tym, że wchodząc na salę losujecie numerki (przynajmniej tak było u mnie), które są przyklejone na ławkach. Wylosowałam 20, więc siedziałam sobie na szarym końcu, a za mną jeden z opiekunów, czyli czteroosobowej komisji, która pilnuje, aby nie ściągać itp. Dostajecie arkusze, podpisujecie kartę odpowiedzi PESELem, datą urodzenia i naklejacie tam naklejkę z kodem, którą dostaniecie przed rozpoczęciem egzaminu. Macie godzinkę na napisanie teściku - na moją kwalifikację, czyli A.26. składał się on z 40 pytań, a zalicza 50%, więc nie ma się co martwić ^^
Osobiście wyszłam po 15 minutach, wypełniając całą kartę odpowiedzi i strzelając tylko w dwóch pytaniach. No i oczywiście, jak to ja - w jednym pytaniu zaznaczyłam odpowiedź poprawną, ale potem zmieniłam ją na złą, a ostatnie zadanie brzmiące Do wysłania przygotowanej oferty służy przeczytałam jako Do przygotowania oferty służy i zamiast Outlook zaznaczyłam Word :D I dopiero drugi raz dostając arkusz na lekcji, żeby sprawdzić z kluczem z CKE przeczytałam to poprawnie :D Ogólnie nie poszło mi źle, nie pamiętam tylko, co odpowiedziałam w jednym pytaniu, więc nieoficjalnie mam 32 lub 33/40 pkt., co - musicie przyznać - nie jest złym wynikiem, ponieważ to 80% lub 82,5% ^^ Ja osobiście jestem z siebie zadowolona, bo praktykę uważam za łatwiejszą...
A przechodząc do praktyki - w przypadku mojego egzaminu - jest to część zdawana na komputerach. Dostajemy kartę z zadaniami (np. wykonaj cennik, stwórz scenariusz rozmowy telefonicznej, zrób prezentację itp.). Mamy 2 godzinki na zrealizowanie zadań na komputerach, ale tak naprawdę to, co na ich zrobimy się nie liczy. To, na co patrzą egzaminatorzy to wydruk opatrzony PESELem w nagłówku. Uważam, że to łatwiejsza część, bo zdecydowanie łatwiej wykorzystywać mi wiedzę w praktyce niż na egzaminie się nią popisywać, odpowiadając na specjalistyczne pytania.
Co do bałaganu... No tak, dobre słowa to kryzys i bałagan. Kryzys, bo niby czytam, ale jakoś tak jestem non stop niewyspana i w ogóle, więc choć książka mnie wciąga, to czytam dużo wolniej niż zazwyczaj. Ale do niedzieli ją skończę, zobaczycie! Głównie dlatego, że przechodząc do bałaganu - zaczęła się szkoła i od razu nas cisną. Na przywitanie lekturka, prace domowe i już zapowiedziana kartkówka, a ponadto nie zmienili nam nauczycielki z matematyki, której cała klasa nienawidzi i moja matematyka to istna dżungla, a kobitka nie daje sobie rady... Ale nie żal mi jej, bo sama uważam, że źle wybrała zawód, bo jest za spokojna na nauczycielkę i nie potrafi sobie poradzić z młodzieżą - w podstawówce miałaby łatwiej. Zresztą, nie potrafi ona tłumaczyć i dziś miałam tylko taką ciekawą wymianę zdań:
N: Dlaczego nie piszesz notatek?
J: Bo to umiem.
N: Skoro to umiesz, to podejdź do tablicy i wszystkim wyjaśnij, bo ja nie muszę tu stać i się na Was wydzierać
J: A ja nie muszę podchodzić do tablicy
Oczywiście ta odpowiedź kompletnie ją zgasiła, bo ja na ogół jestem grzeczna w szkole, nie pyskuję, ale to już mój drugi przypadek, że nauczycielka (ale tamta pierwsza na szczęście sama odeszła) wyprowadziła mnie z równowagi swoją niekompetencją i zachowaniem wobec mnie. No, ale tamtej dogadałam gorzej i nie, nie będę tu tego przytaczać - najlepsze jest jednak to, że zawsze robię to spokojnie i bez wulgaryzmów, a to chyba w ogóle je gasiło (co prawda w środku aż kipiałam ze złości, ale nie obrażę przecież nauczycielki, zniżając się do poziomu gimbazy).
Wiem, wiem, wybaczcie, musiałam się Wam troszkę wyżalić. Chyba nie macie mi tego za złe? :D
No, mimo wszystko przepraszam za bałagan. Na Wasze blogi też wchodzę w wolnej chwili, kiedy tylko znajdę czas - zrobię to zaraz po kąpieli dzisiaj - i komentuję, czytam, głosuję w ankietach, jeśli jakieś macie na blogu... :D Ach, no i zapraszam do grupy (ostatni link w MENU pod nagłówkiem) ^^
Tak więc, miłego wieczoru - zaczytanego lub leniwego, jakiego tylko chcecie :)
9 wrz 2015
TOP 10: Moje ulubione książki/serie nie-fantasy
Witajcie ponownie, obiecałam, że po 8 wstawię jakiś normalny post, ale jeszcze nie przeczytałam żadnej książki, więęęc postanowiłam zrobić TOPkę o książkach - mam nadzieję, że mi wybaczycie. Mam nadzieję, że już jutro lub pojutrze pojawi się recenzja Rudej Sfory, ponieważ jestem w trakcie :D
Pamiętajcie o nowej grupie Biblioteczki, do której odnośnik znajdziecie pod nagłówkiem - Mini maratony czytelnicze ^^ Zachęcam do zabawy, a jeśli nawet nie do brania udziału w wyzwaniach, to można podłapać czasem fajne tytuły :) Wyzwania na wrzesień to: rosyjski autor, kolor w tytule, książka odkładana.
Wiecie, że zazwyczaj czytam fantasy. Wiem jednak, że ten gatunek nie trafia do was wszystkich, więc dziś post dla innych gatunków. Ostrzegam jednak, że na pewno nie znajdziecie tutaj romansu ani książek ala Green czy Hoover. A więc bez dalszych wstępów - let's go!
To pierwszy horror, jaki wpadł w moje ręce i przy całym cyklu zarywałam nocki. Nie znajdziecie tam duchów i zjaw, ale ludzi z krwi i kości, trupy, w których gnieżdżą się już robaki, małe odizolowane społeczności, koszmary z przeszłości, a w tym wszystkim rezolutnego antropologa sądowego dr Huntera. Można się również dużo nauczyć na temat samej antropologii sądowej, więc książka jest tym bardziej ciekawa. Uważam, że Wołanie grobu to najciekawsza część cyklu.
A oto pierwszy kryminał, jaki wpadł w moje łapki. Jakoś mam szczęście do pierwszych książek z danego gatunku. Książka jest według mnie genialna! Autor aż do końca trzymał mnie w napięciu, sama miałam niezły mętlik w głowie, kto zabija, a jeszcze te, fikcyjne co prawda, ale listy Kuby Rozpruwacza - jupi, Kitty trafiła do raju ♥
Książka, którą czytałam podczas wyjazdu, na którym robiliśmy projekt o narkotykach... Byłam nią wstrząśnięta, w pewnym momencie niektórzy mogliby pewnie stwierdzić, że obrzydzona, zszokowana i co najważniejsze - zauroczona. Styl Freya jest cudowny, genialny, a jaki prosty! Mi wulgarny język w książkach nie przeszkadza, nawet w takich ilościach, jak tutaj. Uważam nawet, że używanie go to strzał w dziesiątkę. No i główny bohater, James - uwielbiam jego charakter, poglądy i siłę charakteru, która ostatecznie pozwoliła mu wyrwać się z nałogu.
4. Anioły i demony Browna
To za to chyba pierwsza sensacja, z jaką miałam do czynienia. Piszę chyba, bo zastanawiam się czy pierwsza nie była Taka śliczna dziewczyna, ale nie pamiętam... Cóż, Brown stworzył niezwykle szybką akcję i ciekawą historię, która mnie pochłonęła - mniej interesowały mnie kwestie kościelne zawarte w książce, bardziej profil tego psychola i same poszukiwania antymaterii. Nawet jeśli autor narobił - jak to już czytałam w innych recenzjach - błędów dotyczących pewnych faktów, to mnie to obeszło, ponieważ nie czytam, aby się czegoś dowiedzieć, a dla rozrywki :D
5. Chłopcy z Placu Broni Molnara
To książka niezapomniana, jedna z tych lektur szkolnych, które zapadają głęboko w pamięci. Mój biedny Nemeczek :( Może nie pamiętam zbytnio imion, jak i samej książki, ale jej ogólne przesłanie i mniej więcej akcję, ale końca tej książki nigdy nie zapomnę.
6. Pachnidło Suskinda
To specyficzna książka, ale ją lubię, choć uważam, że rozważania egzystencjalne w jaskini autor mógł sobie darować... Bo to był zdecydowanie fragment książki, dość długi zresztą, który mnie znużył... Poza tym musicie zrozumieć, że książka ta jest znów książką o mordercy i to seryjnym, perfidnym, a także przeświadczonym o swojej wyższości. Nie wiem dlaczego, ale lubię takie historie :D Tak więc musicie pogodzić się z tym, że jeśli nie czytam fantasy - czytam głównie specyficzne, porąbane książki ^^
7. Zrób mi jakąś krzywdę Żulczyka
A propos specyficznych, porąbanych książek. Do tej pozycji podchodziłam dwa razy. Za pierwszym nie przebrnęłam pierwszego rozdziału, za drugim po prostu stwierdziłam, że książka jest niezaprzeczalnie genialna! Gdyby nie BookAThon, nigdy bym po nią nie sięgnęła i w tej chwili wiem, że popełniłabym błąd.
8. Weronika postanawia umrzeć Coelho
Uważam, że ta książka jest idealnym rozważaniem na temat tego, jak człowiek ostatecznie potrafi korzystać z życia, gdy zostaje mu kilka ostatnich dni życia. Rozważania Weroniki na ten temat życia, jej przemiana i zamiana zwykłego szarego życia na intensywne i pełne emocji, czytanie tego wszystkiego było bardzo interesujące, ale nie mogę powiedzieć, aby książka jakoś wpłynęła na moje życie, choć chyba takie miało być jej założenie.
9. Seria To ja Lucy McKain
Seria dla 10-latek i mniej więcej w tym wieku sama ją czytałam... I to z wielkim uwielbieniem. Od dziecka lubię projektować różne rzeczy, więc czytanie tej serii książeczek było dla mnie cudowne, zwłaszcza, że są tam ilustracje projektów! No i najbardziej podobał mi się moment, kiedy wypchały sobie staniki papierem toaletowym - komiczna sytuacja ^^
I ponownie książka o seryjnym mordercy, znów o Kubie, który z tego grona fascynuje mnie najbardziej. Jest to autobiografia, ale nie jest potwierdzoną autobiografią. Zresztą wyjaśniałam tą kwestię w recenzji. Mi osobiście książka się podobała, ale wolałabym bardziej drastyczne sceny mordowania, ale podobno zostały one usunięte... Szkoda :(