Przejdź do:

31 paź 2019

'Zaginione Miasta: Strażniczka' S. Messenger


Opis:

Sophie ma pewien sekret – umie czytać myśli innych ludzi. I nie ma pojęcia dlaczego. Zawsze jednak uważała, że te zdolności na pewno da się jakoś logicznie wytłumaczyć. Do czasu gdy poznaje Fitza, tajemniczego chłopaka, który pojawia się nie wiadomo skąd i również czyta ludzkie myśli.
Wkrótce Sophia dowiaduje się szokującej prawdy: świat ludzi nie jest jej prawdziwym domem. W mgnieniu oka musi zostawić za sobą wszystko, co do tej pory znała i kochała – w tym swoją rodzinę – i nauczyć się zasad panujących w świecie Zaginionych Miast (a nie wszyscy są tam zachwyceni jej powrotem do „domu”). Musi także dotrzeć do tajemnic tkwiących głęboko w jej pamięci – kim jest naprawdę, dlaczego przez tyle lat ukrywano ją w świecie ludzi i dlaczego jest tak ważna dla swojego nowego starego świata – zanim te informacje wpadną w niepowołane ręce osób, które są gotowe dla nich zabić…

Opinia:

Przyznam szczerze, że na samym początku książka była dla mnie absurdalna. Sophie zdaje się z marszu we wszytko wierzyć i nie poddaje tego zbytniej ocenie. Za pewnik przyjmuje to, że nie jest człowiekiem oraz dość łatwo godzi się z pewnymi faktami (no, może nie emocjonalnie, ale nie kłóci się, nie podważa ich). Nieco mnie to zniechęciło i na kilka dni odłożyłam lekturę.

Jednak, kiedy do niej wróciłam po kilku stronach coś się zaczęło dziać! Świat elfów stworzony przez Messenger można z pewnością uznać za nieco absurdalny, ale przy tym bardzo intrygujący i zbudowany z rozmachem. Co prawda nie zdradza nam ona zbyt wielu szczegółów i wiemy tyle, ile Sophie - dla niej też to wszystko okazuje się nowe. Czy aby na pewno? Powieść skrywa wiele sekretów. Niektórych domyśliłam się z łatwością, ale nie zapominajmy, że to książka skierowana do młodszych ode mnie - główna bohaterka ma zaledwie dwanaście lat, gdy jej świat wywraca się do góry nogami.
Pieniądze to coś, co mamy, a nie coś, czego potrzebujemy. Nikomu ich nie brakuje.
Sophie to bardzo inteligentna dziewczynka, geniusz w świecie ludzi. Z jednej strony kiepsko przyjmuje zmianę środowiska, ale z drugiej nie ma aż takiego problemu z aklimatyzacją w świecie elfów, jak można by sądzić. Wszystko ze względu na nowopoznanych przyjaciół. To dziewczynka, którą łatwo polubić: dba o innych, ale nie jest idealna, popełnia błędy. Z bohaterów drugoplanowych najbardziej zafascynowała mnie postać Dexa, elfa niższej klasy (w ogóle sposób przedstawienia społeczeństwa przez Messenger jest bardzo utopijny i nierealny, co tylko nadaje klimatu!). To wierny przyjaciel, którego jednak łatwo zranić. Ma też bardzo ciekawe dary, które mam nadzieję zostaną rozwinięte w kolejnym tomie! Intrygującymi bohaterami okazali się również Gardy i Edaline - pokazanie tragedii w świecie długowiecznych potrafi wywołać łzy!

Pomijając nieco zniechęcający początek, Strażniczka to bardzo emocjonująca historia - wywołująca gniew, płacz oraz śmiech. Kibicujemy Sophie, która musi odnaleźć się w nieznanym świecie. Poza tym ze strony na stronę powieść wciąga coraz bardziej, aby dotrzeć do zaskakującego finału! Co prawda porównywanie tej książki do Harry'ego Pottera to nieco przesadny optymizm, ale kto wie - może kolejne tomy okażą się dużo lepsze!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI.

25 paź 2019

'Powrót Temudżeinów' J. Flanagan


Opis:

Załoga ,,Czapli’’ przebywa w rodzimej Skandii, ale nad ich zazwyczaj spokojną ojczyzną zbierają się ciemne chmury. Temudżeini, bezwzględni wojownicy ze stepów Wschodu, nie zrezygnowali ze swoich ambitnych planów ataku na Skandię. Teraz właśnie postanowili wyruszyć na wyprawę i podbić niepokorny kraj. Hal wraz ze swoją załogą stają do walki. Na pokładzie „Czapli” muszą pokonać zdradziecki nurt lodowatej rzeki, aby powstrzymać wroga – bez względu na cenę.

Opinia:

Największą (i jedyną) wadą ósmego tomu Drużyny jest jego długość - zdecydowanie za mało do czytania! John Flanagan z właściwym sobie rozmachem i humorem opisuje kolejne przygody czaplej drużyny, aby na koniec złamać nam serce i doprowadzić do łez. Tym razem także tłumaczenie nie kuleje, więc lektura to prawdziwa przyjemność!

Kto czytał Zwiadowców, ten pamięta okrutny temudżeiński naród. W tym tomie Skandianie ponownie muszą zmierzyć się z wrogiem, który szuka innej drogi ku ich ojczyźnie. Z misją zwiadowczą zostaje wysłana drużyna Hala na niezawodnej Czapli. Trzeba przyznać, że w tym tomie autor funduje im prawdziwą harówkę, zmuszając ludzi morza do przemierzania bezkresnych trawiastych stepów. Całość jak zwykle zaskakuje, a zakończenie wyciska z oczu łzy - jednak czy szczęścia, czy smutku, o tym musicie przekonać się sami!
- Doskonale sobie poradziłeś, Halu - powiedział. - I wiem, jak wiele cię to kosztowało.
Drużyna Czapli to chyba najbardziej zgrana paczka przyjaciół, o jakiej czytałam. W załodze każdy zna swoje miejsce oraz wyróżnia się innymi umiejętnościami. Poza tym autor pozwala nam poznawać myśli większości bohaterów, więc tym lepiej możemy się do nich przywiązywać. Sam statek także zdaje się być członkiem załogi! Naród temudźeiński natomiast przedstawiony został jako bardzo brutalny, bezwzględny. Niektóre ich zachowania mrożą krew w żyłach!

To opowieść o podejmowaniu ryzyka, o stawianiu wszystkiego na jedną kartę i wiarę w umiejętności członków załogi. Determinacja bohaterów to naprawdę niezwykła siła, zdolna przenosić góry, by chronić Skandię. Nie mogę wybaczyć autorowi jednego - złamania mi serca w końcowych rozdziałach, gdy na kolejny tom pewnie będę musiała jeszcze poczekać (bo nie wyobrażam sobie, aby kolejnych nie było!)
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

21 paź 2019

'Charlie Hernandez i Liga Cieni' R. Calejo


Opis:

Charlie zawsze był dumny za swojego latynoskiego pochodzenia. Uwielbia latynoską kulturę, sztukę, a zwłaszcza baśnie i legendy – opowieściom babci zawdzięcza niemal encyklopedyczną wiedzę na temat potworów i upiorów, które od pięciuset lat rozpalają wyobraźnię dzieci z Półwyspu Iberyjskiego i Ameryki Łacińskiej. I chociaż babcia czasem dawała mu do zrozumienia, że w tych historiach może tkwić ziarno prawdy, Charlie podchodził do nich sceptycznie i brał za wytwór wyobraźni.
Kiedy jednak zaczęły mu rosnąć rogi i pióra – objawy niepokojąco pasujące do legendy, którą często opowiadała mu babcia – Charlie nagle został wciągnięty w świat, w którym mityczne istoty będące żywym wcieleniem latynoskich legend wkraczają w jego życie. Co więcej – wydają się widzieć o nim więcej, niż on sam.

Opinia:

Największym plusem tej powieści okazała się latynoska mitologia - przeze mnie osobiście spotkana po raz pierwszy w literaturze. Autor barwnie opisuje mity oraz legendy hiszpańskojęzycznego świata - aż chciałoby się zapoznać bliżej z tym folklorem! Szlag może jednak trafić ze słowniczkiem - umieszczono go jedynie na końcu, nawet za pierwszy razem przy obcojęzycznych słowach nie pojawiają się przypisy, a naprawdę irytowało mnie ciągłe przekręcanie na ostatnie strony w celu sprawdzenia ich znaczenia.

Sama historia to akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Średnio zaskakująca (poza elementami mitologicznymi, ponieważ nie znam akurat tej), umiarkowanie wciągająca i na pewno szybka w czytaniu. Nie powaliła mnie mimo wszystko na kolana. Zakończenie jednak intryguje i mam nadzieję, że kolejny tom okaże się lepszy. I liczę na więcej zabawnych scen typu ostateczne stracie!
- Dlaczego ja ci wierzę?- Nie mam pojęcia... Może dlatego, że mówię prawdę!
Charlie to strasznie zagubiony bohater, próbujący odnaleźć się zarówno w nowej sytuacji, jak i na polu szkolnym oraz uczuciowym. Szczerze powiedziawszy odniosłam niejakie wrażenie, że autorowi zależało na takiej metamorfozie od przysłowiowej ciapy do superbohatera. Bardzo polubiłam natomiast Violet! Czego ta dziewczyna nie potrafi! Po prostu urodzona dziennikarka z wielką pasją i energią. To ona napędza większość akcji! 

Sama historia nie wydała mi się zbyt odkrywcza czy wartościowa, ale bardzo barwne i pełne akcji przedstawienie mitologii latynoskiej niejako to rekompensuje. Mogłam poznać dzięki tej powieści coś nowego i bardzo ciekawego, a sama historia to lekka i przyjemna historia o dzieciach, dla których legendy okazały się prawdą.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI.

16 paź 2019

PREMIEROWO: 'Ratownicy czasu' J. Drzewicka


Opis:

Bohaterowie serii to dwójka współczesnych trzynastolatków, Sara i Daniel, którzy zostają zabrani w podróż do przeszłości przez sympatycznego nicponia z 2118 roku. Można by go nazwać humanoidem, gdyby nie to, że ma postać kota o osobowości na pół kociej, na pół „nastoletniej”. To nie działanie czarów – podróż w czasie jest możliwa dzięki technologii z czasów kota.

Opinia:

Po Niepowszednich spodziewałam się po Ratownikach czasu dużo. Są co prawda przeznaczeni do młodszej grupy wiekowej, ale dyskusje przy kawie z Justyną zaostrzyły mój apetyt. Język autorki jest bardzo plastyczny, przenosi nas do czasów Mikołaja Kopernika i z właściwym rozmachem zmienia losy świata.

Przenieście się do piętnastowiecznej Bolonii - piękne suknie, panoszące się choroby oraz Mikołaj Kopernik, który właśnie pragnie zacząć studia u swego mentora, dzięki któremu dokonał swojego najważniejszego odkrycia. Powieść poza bardzo ciekawie zbudowaną akcją przemyca mnóstwo historycznej wiedzy (jest także bogata w przypisy dla dociekliwych, które pomagają lepiej zrozumieć wydarzenia). Nasi bohaterowie mierzą się z kłodami rzucanymi im pod nogi z dużą częstotliwością, jednocześnie zacieśniając swoje relacje.  Warto też wspomnieć o genialnych humorystycznych ilustracjach zdobiących powieść!
- Twój entuzjazm zwalił mnie z nóg. Chyba dam ci tabletki na uspokojenie.
Sara to spragniona przygody przyszła pisarka. Posiada bogatą wyobraźnię i potrafi na bieżąco wymyślać wspaniałe wymówki. Daniel natomiast jest bardziej introwertyczny, zakochany w muzyce oraz nienadużywający słów po próżnicy. Razem stanowią nieprzewidywalną parę, mogącą zmienić losy świata! Najbardziej jednak napsocić może Mutek - animaloid przybyły z przyszłości. W tym kocie nie można się nie zakochać! Zwłaszcza, gdy poznajemy także jego drugą naturę.

Justyna pokazała piękny historyczny obraz Bolonii w przystępnej formie dla młodszego czytelnika. Przedstawiła także wiedzę o jednym z najważniejszych polskich odkrywców - Mikołaju Koperniku. Ubrała to wszystko w niezwykle ciekawą i barwną opowieść o przyjaźni oraz losie. Zdecydowanie polecam i nie mogę doczekać się tomu kolejnego!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

11 paź 2019

PRZEDPREMIEROWO: 'Małe Licho i anioł z kamienia' M. Kisiel


Opis:

Wydaje się, że zwyczajność na dobre zagościła w życiu Bożka. Nie na długo. Po tym, jak nad wyraz udana impreza, taka z planszówkami, popcornem i francuskimi tostami na słodko, kończy się zbiorową kwarantanną, Bożek wraz z Tsadkielem i Guciem muszą spędzić ferie u ciotki w samym sercu przedziwnego lasu. Wkrótce odkrywają, że z pozoru nudne, zaśnieżone odludzie kryje wiele niespodzianek...

Opinia:

Małe Licho teoretycznie stanowi lekturę dla dzieci, natomiast nie wyobrażam sobie, że miałabym tylko z tego powodu nie sięgać po historię z perspektywy Bożka. Bardzo cieszy mnie fakt, że młodsze pokolenie również może poznać uniwersum Dożywocia!

Tym razem przybywamy w miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. W związku ze zbiorową kwarantanną, Bożek, Gucio oraz Tsadkiel zostają wysłani na ferie do cioci, która kupiła teren po dawnej Lichotce. Głównym wątkiem w tym tomie nie są jednak magiczne wątki, a relacja między Tsadkielem a Niebożątkiem. Tak jak poprzednio, pani Marta w tak krótkiej książeczce przemyca maksimum wartości - akceptację mimo wad, rolę sumienia w życiu oraz umiejętność przyznania się do winy. Wszystko to okraszone oczywiście solidną dawką przygody i magii!
[...] przerażający, obezwładniający strach, wciąż świeży, bo sprzed ledwie paru dni, kiedy czarna, szponiasta łapa już-już wyciągała się po dziecko, które Tsadkiel w głębi ducha tak bardzo, bardzo kochał, chociaż ono wcale nie kochało jego, bo nie był dla niego dość dobry, dość radosny, dość anielski...
Dla tych którzy czytali Oczy uroczne - połączcie sobie Bożka oraz Bazyla. Też wyczuwacie mnóstwo śmiechu i istną mieszankę wybuchową przygód? Jeśli nie czytaliście, spieszę z wyjaśnieniem! Dodajcie sobie chłopca-półwidmo oraz czorta, któremu przydałoby się założyć aparat ortodontyczny. Chłopcy co rusz wymyślają nowe zabawy podczas ferii zimowych! Natomiast Tsadkiel przechodzi w tej książce zadziwiającą przemianę.

Książka dla dzieci? Nie! Książka dla wszystkich, zwłaszcza fanów powieści Marty Kisiel. Pełna humoru, miłości oraz ukazująca ważne życiowe wartości. Ponownie ma tylko jedną wadę - jest zdecydowanie za krótka, człowiek już się wkręcił, a tu koniec i trzeba czekać na kolejne przygody Bożka!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Wilga.

7 paź 2019

PRZEDPREMIEROWO: 'Fałszywy Pieśniarz' M. Raduchowska


Opis:

Ekipa śledcza Wydziału Opętań i Nawiedzeń wkracza do ogrodu Kusiciela, aby odkryć ostatni element układanki. Ekshumacja zwłok nieznanego mężczyzny daje początek serii tragicznych wydarzeń. We Wrocławiu dochodzi do przerażających samobójstw, mroczna przeszłość Kruchego powraca, by upomnieć się o jego duszę, Ida zaś przekonuje się, że dar szamanki od umarlaków w niepowołanych rękach grozi katastrofą, a życzenia potrafią być niebezpieczne szczególnie wtedy, gdy się spełniają…

Opinia:

Koniec przygód Idy to chyba najbardziej brutalna część. Chociaż w drugim tomie bohaterka mierzyła się z ewentualnym niebytem, tutaj problem jest dużo poważniejszy. Poznajemy także przeszłość Kruchego, która nadaje powieści jeszcze bardziej demonicznego wymiaru.

Uwielbiam autorkę zwłaszcza za wątek miłosny, który niby jest, ale tak generalnie to raczej go nie ma, w ogóle nie zakłóca akcji, a najmocniejszy akcent ma miejsce pod koniec powieści. Życie Idy natomiast nauczyło się robić salta i bardzo często z tej umiejętności korzysta, wywracając wszystko do góry nogami. Kiedy myślimy, że niedługo padnie rozwiązanie, pani Martyna pokazuje, że w zanadrzu chowa jeszcze kilka asów.
[...] potem w razie konieczności skoczymy na zakupy... Albo na polowanie. Tudzież szaber na cmentarzu. Zależy, jak bardzo obrzydliwych ingrediencji będziesz potrzebować.
Ze wszystkich trzech to na pewno najsmutniejsza część. Towarzyszymy Idzie i Kruchemu, a każde z nich musi zmierzyć się ze straszną prawdą - na temat swojej przeszłości oraz przyszłości. Towarzyszą im wierni przyjaciele - Gryzak, Skittles oraz na swój sposób Ruda. Poznajemy także nowych bohaterów, jak bliski szaleństwa Smok czy senna Aisling. 

Bardzo żałuję, że to koniec tej sprawy, ale mam nadzieję, że nie będzie to jednak koniec przygód Idy, ponieważ bardzo ją polubiłam! Poza tym autorka na zakończenie pozostawia tyle pytań, na które chciałabym uzyskać odpowiedź! Zdecydowanie polecam fanom dobrze dopracowanej fantastyki, zwłaszcza, że zawód szamanki od umarlaków to pewien powiew świeżości w tym fantastycznym świecie - a przynajmniej ten w wydaniu Raduchowskiej!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

5 paź 2019

'Biała Wieża' G. Gajek


Opis:

Kiedy na Stary Las spada przeklęta mgła, pod wpływem której umierają rośliny, a zwierzęta zaczynają chorować, strażnicy kniei – leszy – obwiniają o to przybywających coraz liczniej ze wschodu ludzi. Jeden tylko Lelek, młody samotnik żyjący z dala od siedziby swojego plemienia, wierzy, że przyczyna kłopotów leży gdzie indziej, gdyż nadejście mgły poprzedził upadek siedmiu gwiazd. Młodzieniec postanawia je odnaleźć i zbadać.

Opinia:

Dopiero dodając etykiety do posta kapnęłam się, że czytałam już inną książkę autora, mianowicie Powrót Królów. Od razu mogę zaznaczyć, że nie zauważyłam tego, jeśli chodzi o sam styl. W Powrocie bardzo przeszkadzał mi natłok informacji, tak tutaj - może z racji grupy docelowej - wszystko jest proste, barwne i magiczne. Książkę czyta się szybko i z przyjemnością.

Natomiast - pewnie też z racji wieku grupy docelowej - powieść nie obfituje w zaskoczenia, przynajmniej nie dla mnie. To bardzo przyjemna lektura o magii w nieco innej formie niż zazwyczaj, o ludziach oraz stworzeniach lasu. Zwłaszcza podobały mi się kreacje istot takich jak leszy czy skrzaty. Trochę dziwi mnie wątek miłosny, który postępuje bardzo szybko, ale w taki słodki, niewinny sposób. Autor w ciekawy sposób wplótł w fabułę wierzenia Słowian, więc powieść ma także pewną wartość merytoryczną, chociaż oczywiście nie wiem, na ile zgodną z podaniami.
Imiona w ogóle mają niewielki sens, gdyż służą ujednorodnieniu tego, co wielorodne. [...] twoi znajomi i przyjaciele myślą sobie zapewne, że Lelek jest taki, taki i taki. [...] Ale w rzeczywistości Lelek nie jest tylko taki, jest też śmaki i owaki.
Lelek to samotnik żyjący z sówką na terenie, którym ma się opiekować. Posiada wiele umiejętności oraz bystry umysł, szybko kojarzy pewne fakty. Bardzo ciekawie czytało się powieść z jego perspektywy. Autor oddaje też jednak głos innym postaciom, choć sporadycznie. Dzięki temu możemy chociażby poznać lepiej Fafkela, skrzata, który wyłamuje się ze stereotypu tchórza. Ten maluch goni za przygodą oraz z łatwością nawiązuje kontakty. Modraszka to nieco krnąbrna lesza, która ma nieco inne zdanie niż jej ojciec. Jako jedyna postać kobieca, nie została potraktowana po macoszemu. Odniosłam jednak wrażenie, że Mjomir został wykreowany na takiego superbohatera, który nie ma sobie równych, ale w końcu to powieść dla młodzieży, więc w sumie jakiś superman pewnie jest mile widziany :) Poza tym stanowi to ciekawy kontrast dla Lelka.

Powieść wciąga i prowadzi przez opanowany mgłą las. Autor często rzuca bohaterom kłody pod nogi, napędzając akcję. Zdecydowanie ciekawa jestem, jaki sposób wymyśli na rozwiązanie problemu z zakończenia powieści! Opowieść dla osób lubiących ciekawe historie z mitologią w tle oraz intrygującymi bohaterami - można podrzucić młodszemu rodzeństwu :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

3 paź 2019

'Szczęście dla zuchwałych' P. Hulsmann


Opis:

Stoisz po szyję w wodzie? Głowa do góry! Imprezy, wolność, beztroska − dla Marie nie ma nic ważniejszego. Wszystko zmienia się, kiedy jej siostra Christine zapada na ciężką chorobę i prosi, by na czas terapii zaopiekować się jej dziećmi. Jakby tego było mało, Marie ma przejąć jej posadę w rodzinnej stoczni jachtowej. Zupełnie nie ma ochoty na nowe wyzwanie, a tym bardziej na nowego szefa, sztywnego nudziarza o imieniu Daniel. Podczas gdy jedna katastrofa goni drugą, a życie staje się chaosem, Marie powoli zaczyna pojmować, że są na świecie rzeczy, o które warto walczyć. I że pewne sytuacje – na przykład nowa miłość − dopadają człowieka wtedy, gdy się tego najmniej spodziewa.

Opinia:

Jak wiecie, nie przepadam za romansami, a tutaj ten wątek odgrywa dość istotną rolę. Ponadto mam wrażenie, że tragedia w tej powieści goni tragedię, a katastrofa katastrofę. Przeszłość Marie była niejako gwoździem do trumny.

Mimo to powieść nie jest zła. Biorąc poprawkę na to, że to nie mój gatunek, dla jego fanów powinna być naprawdę dobra. Po pierwsze bardzo odpowiadał mi humor autorki, zresztą w ogóle dzięki lekkiemu, emocjonalnemu stylowi powieść czyta się bardzo przyjemnie. Tak, język to największa zaleta tej powieści. Poza tym nie ma tutaj zbyt wiele refleksyjnych momentów, których się obawiałam, ponieważ Marie raczej woli działać. 

Sama fabuła była dla mnie drugorzędna - od początku wiedziałam, w którym kierunku zmierza zarówno relacja z przyszłym romansem oraz z Christine, spodziewałam się również rozwiązania sytuacji z Robertem. Powieść w ogóle nie okazała się dla mnie zaskakująca. Szczerze mówiąc, dla tych, co czytali, nawet ten ginekolog mnie nie zdziwił!
[...] jak mógłbym się nie zakochać w kobiecie, która odwiedza głowę nieżyjącego pirata, kiedy jest jej źle?
Daniel to typ faceta, który lubię - potrafi uwodzić, nie kryje emocji, bywa złośliwie uroczy. Najważniejsze jednak, że nie był taki, jak początkowo przedstawiła go Marie swoimi oczami! Dzięki jego postaci powieść czyta się o wiele przyjemniej. Natomiast nagrodę najbardziej irytującej bohaterki roku zdobywa Christine! Jak to babsko działało mi na nerwy, nie potrafiłam jej współczuć. I jeszcze to, co powiedziała w szpitalu, tam to autorka dosłownie poleciała po całości. Marie natomiast jest zagubiona, przytłoczona i zbyt zakamuflowana w swojej ochronnej bańce. Nie potrafiłam wczuć się w jej sytuację, chociaż mam w najbliższej rodzinie do czynienia z chorobą, niestety nieuleczalną, ale miałam wrażenie, że to w książce jest bardzo patologiczne. 

Książkę oceniłam wysoko, starając się patrzeć obiektywnie - to nie mój gatunek, a mimo to czytało mi się ją całkiem przyjemnie. Wtrącenia o piratach zdecydowanie zrobiły swoje! Uważam więc, że komuś, kto czyta tego typu powieści, powinna bardzo się spodobać. Jednak dużym minusem pozostaje brak zaskoczeń.

1 paź 2019

Podsumowanie września



Z racji mojego muzycznego nastroju, przez dzisiejsze podsumowanie ścieżka dźwiękowa, z którą pisałam ten post (dwa razy dłużej, nucąc pod nosem :D)


Jak widzicie, w tym miesiącu udało mi się przeczytać nawet jedną moją książkę. Tylko dlatego, że przed wyjazdem do Bułgarii miałam, aby Klucze do przeczytania od wydawnictw i dopiero jak wróciłam, w pracy czekały na mnie kolejne :D No i niestety, był to miesiąc kończący na ten moment moją przygodę z Baśnioborem. Jednak, DLA FANÓW, Mull będzie w Polsce! >WIĘCEJ INFO< Ja się wybieram <3



Jezioro Ciszy zachwyciło mnie zarówno fabułą, jak i niesamowitą główną bohaterką. Natomiast Vicious pozostawiło niesmak, do tej pory... Prawdę powiedziawszy, po czasie oceniłabym to pewnie gorzej, jak tak myślę o wszystkim, co tam się działo...


Wrzesień był dla mnie miesiącem pełnym wrażeń! Jak wiecie, ostatniego sierpnia poleciłam na tydzień do Bułgarii, na Słoneczny Brzeg. Zmusiłam nawet chłopaka, aby wziął ostatnią część Metra i wieczory często spędzaliśmy nad basenem z drinkiem i książką <3 Spędziłam cudowny czas, wyszalałam się w Aquaparku w Nessebarze (robiąc na jednej ze zjeżdżalni przymusowe salto do tyłu :D), zwiedziłam przepiękny półwysep Kaliakra oraz ogród botaniczny w Bałcziku, zobaczyłam Kamienny Las (polecam wypożyczyć samochód na jeden dzień, my w ogóle nie żałowaliśmy!). No i z ważniejszych informacji: mój chłopak nie jest już moim chłopakiem. Wśród fal uderzających o skałę, na której siedziałam, powiedziałam tak. Może nie sakramentalne (bo takiego się nikt po mnie nie spodziewa :D), ale od tej pory nasz związek zyskał bardziej oficjalną nazwę narzeczeństwa. 


Dodatkowo w środku miesiąca byliśmy ze znajomymi w Energylandii i pomimo gorszej pogody, szczerze polecam taki termin - maksymalna kolejka to 10 minut :D Przeżyłam zarówno Zadrę, jak i Hyperiona po raz drugi, i jestem pewna, że jeszcze odwiedzę to miejsce <3 Czekam też na polski Disneyland, z niecierpliwością :D 

Niestety, zaczęłam też studia już w trzeci weekend września, co odebrało mi znów co drugi weekend i w dniu dzisiejszym jestem już po drugim zjeździe :D 

A co w październiku? Na pewno możecie spodziewać się recenzji Szczęścia dla zuchwałych (i to już niedługo!) oraz Strażników Starego Lasu. Wpadnie też pewnie kilka nowości od Foksala, jeśli dobrze pamiętam Wilga planuje kolejne Małe Licho <3

Zastanawiam się też czy robić jakiś post z okazji urodzin, ale nie bardzo mam pomysł - może pomożecie? :D Chcielibyście o czymś konkretnie poczytać w ten dzień? :D

A jak minął wasz wrzesień, jak zapowiada się październik? :)