Przejdź do:

31 sty 2016

Czytelnicze podsumowanie grudnia i stycznia, plany, stosik

Wybaczcie moje lenistwo... Ale nie chce mi się robić blogowych podsumowań - pisałam to już nie raz, nie bloguję dla statystyk. I choć miło jest mieć 171 obserwatorów, te ponad 3000 komentarzy z całego czasu... To jednak nie chce mi się z tym bawić i ujmować tego w podsumowaniach :D

Jedyne, co wspomnę blogowo to, jak zapewne zauważyliście, zmiana wyglądu recenzji - lekka to lekka, ale teraz piszę trochę inaczej metryczkę i informacja o wyzwaniach, w jakich książka bierze udział jest na górze :)

Będę robiła jedynie czytelnicze podsumowania co miesiąc, w tym wyjątkowo za dwa, bo w grudniu robiłam ogólne roczne podsumowanie :) Ok. 10 lutego podsumuję też ABC Czytania, więc dziś macie ostatni dzień na zbiorowy zrzut linków do recenzji (albo samych tytułów, jeśli książka jeszcze nie jest zrecenzowana) pod regulaminem (najlepiej robiąc drzewko do swojego zgłoszenia :))! W podsumowaniu znajdą się tylko książki, które zgłosicie mi wy - sama nie będę szukać na waszych blogach.

~.~

A więc, mój grudzień i styczeń przedstawiały się następująco....

Grudzień
  1. Tajemny ogień (392) - z Book Touru
  2. Kod Leonarda da Vinci (568)
  3. Szczęście do wzięcia (168) - z Book Touru
  4. Ciało (320)
  5. Morderstwo w Boże Narodzenie (232)
  6. Najgłupszy anioł (284)
Ilość przeczytanych książek: 6
Ilość przeczytanych stron: 1982 (ok. 64 stron/dzień)
Nie było książki najgorszej, była za to książka, którą zdecydowanie uznaję za najlepszą, czyli Najgłupszy anioł ♥ Poznałam nowego, cudownego autora ♥

Styczeń
  1. Cień wiatru (512)
  2. Poziom śmierci (464)
  3. Kłamca 4: Kill 'em all (320)
  4. Ekspozycja (480)
  5. Baśniarz (400) - z Book Touru
  6. Morderstwo w Orient Expressie (264)
  7. Czerwień rubinu (344)
  8. Siła trucizny (379)
  9. Panika (360) - od wydawnictwa

Ilość przeczytanych książek: 9
Ilość przeczytanych stron: 3525 (ok. 114 stron/ dzień)!
Najgorsza książka: Wybaczcie, ale będzie to Ekspozycja jako jedyna, która ostatecznie nie wywarła na mnie pozytywnego wrażenia.
Najlepsza książka: Nie napiszę Cień wiatru, bo byłoby to banalne - tej książki nie da się porównać z pozostałymi (tak, nawet z Kłamcą, dowiecie się czemu w recenzji :D) Będzie to mój nowo nominowany król kryminału, czyli Child i Poziom śmierci  :)

Ze stycznia jestem bardzo zadowolona i mam nadzieję, że luty go pobije - w końcu ferie, potem maraton walentynkowy <3 No i bookworm myśli nad książką dla mnie w ramach zemsty (o którą sama się prosiłam) za Read More Book Challenge <3

A więc moje czytelnicze plany to cały TBR na maraton walentynkowy poza Tristanem i Izoldą, bo tą książkę czytałam już jakieś 5 lat temu i choć zrecenzuję ją po przeczytaniu, to nie zaliczę jej nawet do wyników jako nowej książki - doliczę tylko przeczytane strony, ale nie będzie się liczyła do wyzwań. W sumie to moje plany na te 29 dni lutego przedstawiają się następująco:

  • List w butelce (maraton + romans w mini-maratonach na mojej grupie)
  • Historia prawdziwa kapitana Haka (maraton + czerwony element na okładce na mini-maratonach)
  • Miłość i medycyna (maraton + książka na literę M w mini-maratonach na mojej grupie)
  • Eleonora i Park (maraton)
  • Druga burza (z biblioteki)
  • Karaibska krucjata (z biblioteki)
  • Wiedźma opiekunka (z biblioteki)
  • Druga szansa (Klub Książki na mojej grupie)
  • i nie wiem czy się podejmę, ale Buszujący w zbożu, który na razie wygrywa w Klubie Książki na grupie mojej i Suomi
Planuję tylko 8 książek, ale jest to 8 książek, które muszę obowiązkowo przeczytać, ale z racji ferii i tak mam nadzieję na więcej :)

Ponadto w styczniu przybyły do mnie książki widoczne na zdjęciu :)

  • Gryź, mała, gryź
  • Najgłupszy anioł
  • Wypowiedź jej imię (z konkursu)
  • Tajemny ogień (od wydawnictwa Otwarte)
  • Wilk
  • Magia kości
  • Bogowie i wojownicy
  • Wilki Lokiego
  • Panika (od wydawnictwa Otwarte) - wiem, nie zabijajcie mnie, ale wyginam grzbiety i kaurat tutaj to widać :D)

29 sty 2016

'Ekspozycja' R. Mróz

Tytuł:  Ekspozycja (oryginalnie: - )
Autor: R. Mróz  (tłumacz: - )
Cykl:  Trylogia z komisarzem Forstem
Ilość stron: 480
Wydawnictwo: Filia (w roku: 2015)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, Czytam nie tylko AmerykanówABC Czytania, Czytamy polskich autorów, 100 książek, Z książką w autobusie

Opis:
Termin "ekspozycja" ma przynajmniej pięć znaczeń. Podobnie wieloznaczny jest każdy krok mordercy.
Pewnego ranka turyści odkrywają na Giewoncie makabryczny widok – na ramionach krzyża powieszono nagiego mężczyznę. Wszystko wskazuje na to, że zabójca nie zostawił żadnych śladów.
Sprawę prowadzi niecieszący się dobrą opinią komisarz Wiktor Forst. Zanim tamtego ranka stanął na Giewoncie, wydawało mu się, że widział w życiu wszystko. Tropy, jakie odkryje wraz z dziennikarką Olgą Szrebską, doprowadzą go do dawno zapomnianych tajemnic… Winy z przeszłości nie dadzą o sobie zapomnieć. Okrutne zbrodnie muszą zostać odkupione.


Opinia:

Gdyby nie bookworm i wybór autora do styczniowej edycji wyzwania z polskimi autorami (macie je podlinkowane, zapraszam do wzięcia udziału :)), jeszcze pewnie długi czas autor czekałby na swoją kolej. Jasne, miałam go w planach, ale jeszcze nie teraz. Wyzwanie trochę te plany zmieniło.

Styl autora był dość luźny, choć mnie osobiście denerwowały wstawki z rosyjskiego bez choćby tłumaczenia w przypisie dolnym. Humor... Z założenia miał się chyba pojawić, ale nie kojarzę, abym uśmiechnęła się więcej niż 2-3 razy. Poza tym używanie skrótów nazw jednostek... Nie, żeby coś, bo wiem, co to GROM i KGB, ale już jakiś UOP? Opisy też czytało mi się trochę ciężej, lepiej z dialogami, nie były przynajmniej wymuszone.
- Ktoś go rozpoznał? - zapytała z uśmiechem Szrebska.
- Jeśli liczba lajków pod odpowiedzią świadczy o jej prawdziwości, to jest to nie kto inny jak Nergal ćwiczący przed następnym koncertem.
Fabuła była największym plusem książki, choć według mnie sypie się w niektórych momentach. Jasne, pomysł ciekawy, ale serio przeciągał mi się np. o pobyt w więzieniu... A rozmowa z pastorem czy same interpretacje Biblii, rozważania... To już mnie nudziło. Nie można jednak odmówić lekkiej grozy książce, widocznej jednak głównie na początku i pod sam koniec.... Beznadziejny koniec. Nienawidzę takiego kończenia książek, urywania akcji i to jeszcze w takim momencie! - czysty marketing, aby sięgnąć po kolejną książkę.

Bohaterowie... Jasne, Szrebska i Frost byli dobrze zbudowanymi postaciami. I tak, jak Olgę jeszcze jakoś polubiłam - zwłaszcza za tą jej linię obrony jestem lesbijką - to Wiktor po prostu mnie drażnił. Po pierwsze pomijając już jego żałosne podrywy, to uważa się za nie wiadomo kogo. Wszystko uzasadnia tym, że musiał... Choć wcale nie musiał. I jeszcze jest normalnie człowiekiem ze stali, bo pomimo lania przez KGB, lania w więzieniu, postrzelenia i paru innych incydentów - żyje i ma się całkiem dobrze! Normalnie lubię bohaterów typu dupek, ale nie, zdecydowanie nie takich, jak Wiktor! Już dużo bardziej polubiłam Bieszyńskiego, a ja naprawdę nienawidzę polityki :D No tak, choć trzeba przyznać, że akurat postaci drugoplanowe są średnio zarysowane.

Jego ojciec mawiał, że migrena jest jak piła łańcuchowa, która rżnie człowiekowi mózg tuż za oczami.
Podsumowując - jeśli chodzi o sam pomysł, książka jest w miarę. Jeśli chodzi o to czy mam zamiar przeczytać kolejną część - nie, nie zamierzam znów skazywać się na Pana Wielkiego Macho. Czy zamierzam sięgnąć po coś jeszcze autora? Raczej nie. Książki jednak nie odradzam, ani nie polecam. Uważam, że w jej przypadku nie mogłabym jej z czystym sumieniem odradzić, ale mi osobiście do gustu nie przypadła.

27 sty 2016

Valentine Book Marathon by KittyAilla & Suomi Anne

Obiecałyśmy z Suomi kolejny maraton, więc będzie kolejny maraton :) Tym razem nie uwierzycie, w co się wkopałam - walentynkowy maraton! No, ale zobaczymy, jak mi - przeciwniczce romansów - pójdzie w słodkim, miłosnym maratonie :D Oczywiście zapraszam Was do grupy (odnośnik w Moje inicjatywy w pasku po prawej) oraz na bloga Suomi, gdzie również pojawia się dziś taki post :)

Bez dalszych wstępów, prezentuję Wam kategorie :)




Pierwszego dnia zapraszam Was do czytania klasyki, czyli klasyk z motywem miłości. W moi  przypadku będzie to książka, którą czytałam, ale chętnie sobie odświeżę, bo niewiele pamiętam, czyli Tristan i Izolda.








Drugiego dnia zmierzymy się z erm, gorszą dla mnie kategorią, czyli typowym romansem. Miałam nawet taki w domu, bowiem dostałam go od koleżanki na urodziny - List w butelce. Autor jest mi znany właśnie z pisania typowych romansów. Ale i tak ciężko widzę ten dzień :D







Trzeciego dnia doznania wzrokowe, czyli miłość od pierwszego wejrzenia - chodzi oczywiście o okładkę :) W moim wypadku jest to Historia prawdziwa kapitana Haka, co pewnie było do przewidzenia :D








Czwartego dnia kategoria, z którą ja osobiście miałam problem, aż w końcu natknęłam się na recenzję i tytuł wpadł mi w oko - "miłość" w tytule, czyli Miłość i medycyna. Mam nadzieję, że medycyny będzie więcej niż miłości :D








I dzień ostatni, czyli urocza para na okładce. W moim wypadku jest to książka, którą podobno powinien przeczytać każdy, a ja jestem ciekawa, co inni w niej widzą (w końcu na co drugim blogu się pojawiała i zdecydowanie zebrała ogrom recenzji pozytywnych, wychwalających pod niebosa) Mowa oczywiście o Eleonora i Park.




Tak przedstawiają się moje maratonowe plany - a jak Wasze? Bierzecie udział? :D

25 sty 2016

Za co kochamy fantasy #5 - bookworm

Pierwszy dobrowolny doświadczalny króliczek :D Jak widzicie, zaczęłam już od jakiegoś czasu do Was pisać i przeprowadzać rozmowy :)  Będę Wam zawsze pisała, jaki nr ma rozmowa z Wami, a Wy możecie zawsze sprawdzić w harmonogramie czy już ją zaplanowałam jako post :)

Dzisiaj za rozmowę dziękuję bookworm z bloga Apteka Literacka! Będzie o elfach, wampirach i Geralcie :3 A także o Eragonie! :)

Kitty: Bookworm, od czego zaczęła się twoja przygoda z Fantasy? Czy od, jak w przypadku połowy osób, HP czy może jesteś wyjątkiem? :D

bookworm: Szczerze mówiąc, trudno jest mi powiedzieć od czego, bo zaczęłam wtedy czytać dwie serie: wspomnianego właśnie Harry'ego Potter'a i Artemis Fowl. I nie potrafię sobie przypomnieć, która była pierwsza, ale chyba - chyba, bo ręki sobie uciąć nie dam, od Artemisa Fowla. :)

Kitty: O, powiedz mi coś więcej o Artemis - bo ja non stop poluję na to w bibliotece, ale nie mogę złapać... ;)

bookworm: Zacznę od tego, że tę serię czytałam jakieś 8-10 lat temu, więc już trochę czasu minęło i nie pamiętam wiele z serii. Artemis jest dwunastoletnim cudownym dzieckiem, geniuszem, potomkiem rodziny przestępców. Tak więc Artemis idzie w ślady swojej rodzinki i za wszelką cenę chce dołożyć cegiełkę do rodzinnego majątku. Tak, dwunastolatek para się przestępstwami. Pewnego dnia Artemis odkrywa istnienie wróżek, kradnie Księgę i dzięki niej dowiaduje się praktycznie wszystkiego o tej rasie.. i tak zaczynają się przygody. Muszę zaznaczyć, że oryginalnie wróżki to elfy, ale w polskim tłumaczeniu są nazywane wróżkami - dlaczego mi to zrobili? A ja kocham elfy i wszystko co z nimi związane, dlatego ta seria tak bardzo mnie zainteresowała. Tak jak wspomniałam, czytałam ją jak miałam jakieś 8-10 lat i pochłaniałam te książki w niesamowitym tempie, potem dotarłam do końca wydanych tomów. Wtedy miałam czytelniczy kryzys i przez pewien okres czasu nie czytałam nic, a kilka lat później dowiedziałam się, że kolejne tomy Artemisa zostały wreszcie wydane w Polsce. Ale nie przeczytałam ich, bo chyba muszę sobie przypomnieć całą serię od początku - chociaż trochę się tego obawiam, bo Artemis to lektura dla młodszych czytelników i trochę się boję, że czytając ją teraz ponownie, po tak długim czasie zniszczę sobie obraz tej serii.
 
Kitty: Ja się nie boję, lubię takie książki dla młodszych czytelników ;) O, lubisz elfy! No proszę, a co w nich takiego lubisz? Bo ja za to nie przepadam za nimi - we wszystkich książkach, jakie czytałam jest to snobistyczna rasa, wiedząca wszystko, ale nie mówiąca nic...

bookworm: Elfy są cudowne! Ktoś, kto nie zna elfów z literatury pewnie wyobraża je sobie jako takie miłe istotki, pomocne, radosne i w ogóle, a w praktyce, tak jak mówisz, elfy są przeważnie czarnymi charakterami. Za co je lubię? To jest dopiero pytanie! Chyba za to, że są taką szlachetną, dostojną, dumną rasą, no i o niezwykłej urodzie. Postać elfa kojarzy mi się z czymś pięknym i niebezpiecznym i chyba to w nich lubię najbardziej. Mój obraz elfów opiera się głównie na "Wiedźminie" i pomimo tego, że były wrogo nastawione do ludzkiej rasy wzbudzały moją ogromną sympatię. Poza tym, żyły w lasach, gdzie stworzyły sobie domy mieszkania, tak, wiem, z pomocą magii - ale czy to nie jest niesamowite, że żyją na łonie natury, w harmonii z naturą? Elfy są dla mnie elementem przyrody, cudownymi, intrygującymi stworzeniami.

Kitty: Ciekawa rasa elfów jest przedstawiona w Eragonie - tamte elfy nawet lubię :D Czytałaś? :)

bookworm: Nie, nie czytałam! Prawdę mówiąc, nigdy się tą serią nie zainteresowałam i nie miałam zielonego pojęcia, że jest o elfach! No, to teraz muszę nadrobić :)

Kitty: Przecież Arya (jeśli dobrze zapamiętałam to imię) była elfem a to za jej sprawą jajko smoka trafiło do Eragona! :D Książka nie opowiada bezpośrednio o elfach, ale są jej stałą częścią - Eragon jest nawet szkolony u elfów i mieszka tam jakiś czas, więc można dobrze poznać ich rasę ;) ale tylko te elfy lubię... Inne to snoby :D Zmieniając temat - chciałabyś być czarodziejką? :) jeśli tak to w jakiej specjalizacji widziałbyś się najbardziej? (tj. np. czarna magia, transmutacja, nekromancja itp.)

bookworm: O rany, być szkolonym przez elfy to chyba spełnienie marzeń! Teraz to już nie odpuszczę Eragona.
Czy chciałabym być czarodziejką? Co za pytanie, tak, oczywiście! I chyba chciałabym się specjalizować w eliksirach, albo ziołach. Wiesz, tworzenie magicznych eliksirów, które mają potężną moc, takie na przykład płynne szczęście. Ale z drugiej strony, chciałabym też poznać moc ziół, móc z pomocą magii tworzyć specyfiki, leki o cudownej mocy, czy nawet takie banalne specyfiki na poprawę urody itp. Wtedy mogłabym stworzyć coś, za pomocą czego mogłabym zmienić swój wygląd i mogłabym z siebie zrobić idealną czarodziejkę :D Zresztą zioła i eliksiry są ze sobą ściśle powiązane, bo wiele eliksirów powstaje przecież na bazie ziół czy roślin. Nawiązując jeszcze do samej postaci czarodziejki - nie chciałabym być taką ułożoną, usłużną, cichą czarodziejką, tylko raczej taką z charakterem, jak Yennefer z Wiedźmina.

Kitty: O tak, Yen to dopiero miała charakterek! :D Haha, mogłabyś np. zrobić eliksir miłości :D właśnie, a propos miłości - chciałabyś żeby twój facet był elfem? A może jednak inną rasą? ;) możesz też wymienić rzeczywistego bohatera książkowego fantasy ;)

bookworm: Aaa, moim mężem elf! <3 Tak, chciałabym! Ciekawi mnie,jak wyglądałyby nasze dzieci :D Pół elf pół człowiek, to dopiero byłoby ciekawe połączenie :D Chociaż jak tak myślę, to przedstawiciel wielu magicznych ras mógłby być moim facetem. Poza wampirem, bo za wampirami nie przepadam. Elf, czarodziej, anioł, wilkołak, wiedźmin - tak! A skoro już o wiedźminach mowa.. to Geralt jest ideałem, mógłby być moim mężem od zaraz :D

Kitty: No no, taki facet, jak Geralt - tylko weź go w domu usadź :D
Czy tylko ja kocham wampiry? :D 
Jaka była najdziwniejsza książka fantasy, jaką przeczytałaś? ;)

bookworm: Ja z Geraltem mogę na koniec świata, przyczepię się do niego i pójde gdzie mi tylko każe :D Pewnie znajdziesz fanów wampirów, ale ja nie przepadam- chyba trochę mam skrzywienie na tym punkcie przez Zmierzch, który czytałam i zresztą mi się podobał - o tyle o ile, ale wampirom podziękuję. 
Najdziwniejsza książka fantasty, hm.. chyba cała seria Pieśń Lodu i Ognia. Tam się tyle dzieje, mamy pewnie blisko setkę bohaterów, intryga na intrydze, czasem ciężko jest się połapać o co w ogóle chodzi, no a rzeczy jakie się tam dzieją, czasem przechodzą ludzkie pojęcie, nawet jak na fantasy. O ile po pierwszym tomie nie miałam takiego wrażenia, tak każdy kolejny utwierdzał mnie w przekonaniu, że jest naprawdę dziwna. A mimo wszystko strasznie wciągająca. 
Jeśli chodzi o samo określenie "dziwna" to w sumie w fantasy wszystko może się zdarzyć i każda książka jest na swój sposób dziwna :)

Kitty: Nie strasz, ja dopiero czytałam Grę o tron - i dla mnie ona już momentami była dziwna :D Mam zamiar kiedyś wypożyczyć z biblioteki wszystkie tomy, zabunkrować się i je przeczytać :D Chyba, że mojemu bratu się spodoba, to on będzie sobie kupował, a ja będę czytać :D
Ale wampiry zmierzchowe, bleh, to marna imitacja wampirów :D
Mam dla Ciebie ostatnie pytanie: wolisz wycieczkę pełną przygód z Sachą po Paryżu czy zabawę w zagadki w Nowym Jorku z Dashem? :)

bookworm: Aaa, ale trudny wybór. Z jednej strony Sacha jest taki pociągający, ma motor :D I jeśli dobrze pamiętam, blizny? A blizny u facetów są niesamowite *.* Nie to, żeby od razu sobie specjalnie robić blizny :D Ale każda z nich skrywa jakąś tajemnicę i to jest takie intrygujące. A z drugiej strony.. dołożyć parę lat Dashowi, i wybieram Dasha. Ale chyba głównie z tego względu, że taka przygoda jaką przeżyli Dash i Lily jest niesamowita (czytałaś? Bo mam ochotę coś powiedzieć, ale nie wiem czy czytałaś i jeśli nie, to nie mogę zaspojlerować :( ) i sama chciałabym coś podobnego przeżyć. Zero magii, a tak magiczne. W każdym razie, taka jedna sytuacja jaką przeżyli byłaby moim spełnieniem marzeń i zarazem jest taką cichą fantazją :D A mogę wybrać zabawę w zagadki w Nowym Jorku z Sachą? :D No ale tak serio, jeśli już bohater musi się trzymać swojej książki, to biorę Dasha i wyzwania.

Kitty: Hm, podejrzewam, że raczej Sacha porwałby cię na motorze w siną dal, a nie biegał za zagadkami :D Nie, nie czytałam, ale mam zamiar :) I to dzięki twojej recenzji zresztą :D No, no, to widzę, że mam czego oczekiwać - a ty musisz podrzucić ta lekturę swojemu mężowi przyszłemu przed ślubem i dopisać na końcu: To chcę w miesiąc miodowy :D
Bardzo dziękuję ci za rozmowę :) Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś (zwłaszcza wybierając między Dashem a Sachą - ja bym wybrała blizny :3). Oczywiście, jeśli chciałabyś coś jeszcze dodać, nie krępuj się :)

bookworm: W takim razie jak już przeczytasz, to zdradzę Ci o jaką sytuację chodzi :D Teraz jestem strasznie nakręcona i mój mąż zdecydowanie otrzyma egzemplarz z takim dopiskiem. No i z Sachą pewnie by tak było :) 
Ja też dziękuję za rozmowę - teraz mam chrapkę na fantasy, które ostatnio zaniedbałam, a dzięki Twojemu cyklowi zaczęłam tęsknić za tym gatunkiem i przypomniałam sobie, jak bardzo kocham fantasy :)

Ooo, długa nam ta rozmowa wyszła, nie ma co :D Oczywiście króliczki chętne kolejne zapraszam - kolejność, w jakiej do Was piszę jest w Liście uczestników, a link do niej znajdziecie w Moich inicjatywach w pasku bocznym :)

23 sty 2016

'Cień wiatru' C. R. Zafon

Tytuł: Cień wiatru (oryginalnie: La Sombra del Viento)
Autor: C. R. Zafon (tłumacz: Beata Fabjańska-Potapczuk, Carlos Marrodan Casas)
Cykl: Cmentarz Zapomnianych Książek
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Muza (w roku: 2013)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, Czytam nie tylko Amerykanów, ABC Czytania



Opis:

W letni świt 1945 roku dziesięcioletni Daniel Sempere zostaje zaprowadzony przez ojca, księgarza i antykwariusza, do niezwykłego miejsca w sercu starej Barcelony, które wtajemniczonym znane jest jako Cmentarz Zapomnianych Książek. Zgodnie ze zwyczajem Daniel ma wybrać, kierując się właściwie jedynie intuicją, książkę swego życia. Spośród setek tysięcy tomów wybiera nieznaną sobie powieść "Cień wiatru" niejakiego Juliana Caraxa. 

Zauroczony powieścią i zafascynowany jej autorem Daniel usiłuje odnaleźć inne jego książki i odkryć tajemnicę pisarza, nie podejrzewając nawet, iż zaczyna się największa i najbardziej niebezpieczna przygoda jego życia, która da również początek niezwykłym opowieściom, wielkim namiętnościom, przeklętym i tragicznym miłościom rozgrywającym się w cudownej scenerii Barcelony gotyckiej i renesansowej, secesyjnej i powojennej.

Opinia:
Książkę przeczytałam w ramach Klubu Książki na mojej grupie Mini Maratony Czytelnicze - zapraszam Was tam (w tym miesiącu czytamy Morderstwo w Orient Expressie, a do końca jeszcze 8 dni :)). Gdyby nie to, pewnie leżałaby jeszcze jakiś czas na półce. Byłoby to błędem, i to jakże ogromnym!

Kobiety obdarzone są niezawodnym instynktem, dzięki któremu natychmiast wiedzą, kiedy dany mężczyzna traci dla nich głowę.
Książka jest tylko w pewnym sensie moją książką - dostał ją mój chłopak, a ja ją sobie pożyczyłam z terminem oddania aż ze mną zamieszkasz. Cieszę się, że w pewien sposób posiadam tą książkę, bo jest to książka magiczna, choć wcale nie należy do gatunku fantasy.


Przyjemność czytania, przekraczania tych drzwi, jakie otwierają ci się w duszy, całkowitego poddania się wyobraźni, pięknu i tajemnicy fikcji i języka, wszystko to było mi dotąd nieznane i obce.
Styl autora jest hm, na pewno humorystyczny, momentami nie mogłam się nie roześmiać (głównie za sprawą Fermina, ale to inna sprawa). Ponadto autor ma niesamowitą lekkość w oddawaniu klimatu gotyckiej Barcelony - człowiek czuje się tak, jakby tam był. Ponadto opisuje on wojnę - nie lubię zbytnio tego tematu, ale Zafon robi to w tak magiczny sposób, że nie sposób nie wciągnąć się w jego powieść. Ale czy jego styl jest lekki? Nie, tego bym nie powiedziała. Na kartach powieści można znaleźć wiele momentów, w których znaczenie pewnych słów czy aluzji dotrze do nas dopiero po chwili. Nad książką trzeba się skupić, zastanowić, przemyśleć ją całym sobą.


Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterie; to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć.
Fabuła to coś nowego, coś, z czym się nie spotkałam, a jednocześnie czego się domyśliłam - np. tego, kim był facet z poparzoną twarzą, palący książki Juliana. Dla mnie było to w pewien sposób oczywiste, ale nie umiem Wam powiedzieć dlaczego, nie spoilerując. Ciekawych odsyłam do dyskusji nt. książki na grupie. W książce to wątek poszukiwań jest najciekawszy. Było kilka wątków miłosny - ten Klary i Daniela (nazwijmy to wątkiem miłosnym...) mnie denerwował, Juliana i Penelope wydawał się tak tragiczny i chory, dosłownie na miarę greckich tragedii, za to wątki Bernardy i Fermina oraz Daniela i Bei polubiłam. Tak, autor dokonał tego, czego dokonało niewielu - polubiłam wątek miłosny (co prawda jeden z wielu, ale co tam...). Jednak to w poszukiwaniu informacji o Julianie (choć domyślałam się miejsca jego pobytu od jakiejś 1/3 książki) wciągnęłam się najbardziej. Zagadka sama w sobie była poplątana, miała wiele supełków, a Daniel i Fermin nie mogli być pewni komu mogą ufać i wierzyć na słowo - gorzej, że poza czyimiś słowami mieli niewiele. Jedyne, co mnie lekko irytowało to to, że tak od połowy książki wszystko szło tylko źle, a dopiero pod koniec (kiedy najbardziej bałam się o Beę, a wcale nie o Daniela :D) nastąpił mniej więcej happy end.


Rzecz w tym, że mężczyzna, że znów wrócę do Freuda, by posłużyć się metaforą, rozgrzewa się jak żarówka: trzask prask i już jest rozżarzony do czerwoności, i kolejne trzask prask lub pstryk, jak kto woli, i w sekundę jest sopel lodu. Płeć niewieścia zaś, i to jest naukowo dowiedzione, rozgrzewa się jak ruszt, rozumiemy się? Powolutku, pomalutku, na wolnym ogniu, jak dobra es-cudella. Ale gdy się już rozgrzeje, nie ma siły, która by to zatrzymała.
Bohaterowie to cała mieszanka różnych charakterów i indywiduów. Poczynając od Daniela, który na naszych oczach dorasta, przechodząc przez znienawidzoną przeze mnie Klarę, o której autor dobrze wyraził się pod koniec, kończąc na Ferminie - moim ulubionym bohaterze, czyli sakrastycznym do granic możliwości byłym szpiegiem. Nie podobało mi się tylko jedno - w tej książce normalnie zdrada goniła zdradę... Poza tym bardzo polubiłam też Juliana, miałam wrażenie, że jest drugim głównym bohaterem książki. Z postaci żeńskich uwielbiam Nurię i Beę, polubiłam Bernardę - i tylko on z żeńskich postaci zyskały moją sympatię. Bohaterowie są jednak tak doskonale wykreowani, że możecie sobie wyobrazić, że przechodzą obok was.


Do sal wykładowych przychodzą małpy. Darwin był idealistą i marzycielem, zapewniam pana. Jaka tam ewolucja. Zanim trafię na jednego myślącego, muszę stoczyć bitwę z dziewięcioma orangutanami.
Kończąc i podsumowując tą nieco długą recenzję: książka nie jest lekka, nie ukrywam tego. Uważam jednak, że warto po nią sięgnąć - jest skarbnicą złotych myśli, mądrych cytatów i wielu życiowych prawd. Historia zaskoczy was, być może przerazi. Autor nie przesadza z wulgaryzmami, scenami erotycznymi, choć się pojawiają. Uważam, że to książka dla ludzi dojrzałych - nie dla dzieci. Ale polecam ją każdemu, byleby tylko czuł, że jest w stanie książkę zrozumieć, bo ona tego wymaga - zrozumienia.


21 sty 2016

Za co kochamy fantasy #4 - Leniwiec

Zrobiłam swoje pierwsze gify w czwartek na lekcji, jupi <3 Wiem, nie są jakieś zajebiste, ale to moje pierwsze :) A wy robiliście kiedyś gify? :D (drugi zobaczycie na koniec, bo jest to podpis :D)

~.~

Ostatni mój królik doświadczalny - mój kochany Leniwiec ♥ Wiele więcej się o niej nie dowiecie, nie jest osobą publiczną, nie prowadzi nawet fanpage'a jak Rozen, ale jest jedną z moich przyjaciółek (zresztą podobnie, jak Rozen) i zgodziła się zostać czwartym i ostatnim króliczkiem! :)

Kitty: Mój kochany Leniwcu, jak zaczęła się twoja miłość do fantasy? Dlaczego akurat ten gatunek? :)

Leniwiec: Fantasy według mnie najbardziej wciąga i pobudza wyobraźnię. Czytając takie książki, można oderwać się od szarej rzeczywistości i pomarzyć o innym, magicznym świecie. Na początku mama podrzuciła mi Harry'ego Pottera, pokręciłam nosem i rzuciłam na pół roku w kąt :D Kiedy już dostatecznie nudziło mi się podczas wakacji, zajrzałam do książki i strasznie mnie wciągnęła, w wieku ośmiu lat przeczytałam książkę w dwa dni i od razu kazałam mamie lecieć do sklepu po następną. Kiedy już przeczytałam wszystkie sześć części, które były dostępne, w oczekiwaniu na Insygnia Śmierci, natrafiłam u babci na stare wydanie Opowieści z Narni, i wtedy zakochałam się po uszy. Wciągnął mnie całkowicie zupełnie inny świat Lewisa z jego fantastycznymi stworzeniami, po czym błagałam mamę o kolejne części.

Kitty: Harry'ego kocham, za to styl Lewisa podoba mi się średnio - ale jestem jakimś wyjątkiem, bo mój brat też pochłonął wszystkie 7 części ^^ Rozumiem, że wolisz czytać serie fantasy niż pojedyncze książki? :)

Leniwiec: Tak, po przeczytaniu jednej dobrej książki zawsze chciałoby się sięgnąć po następną część :D

Kitty: Potwierdzam! 
A gdybyś mogła być kimś ze świata fantasy - wampirem, elfem, magiem, zwierzołakiem (tylko tu napisz od razu, w jakie zwierzątko byś się chciała zamienić ^^) - to kim byś była? :)

Leniwiec: Zdecydowanie zielarką, ewentualnie myśliwą. Zazwyczaj najbardziej przypadają mi do gustu postacie zwykłych ludzi i krasnoludów :3
Tak myślałam, że będzie to coś związanego z ziołami ^^ Ale byłabyś raczej pozytywną czy złą postacią? :)

Kitty: Myślę, że można taką nazwać dobrą, ewentualnie neutralną. W większości zielarze jak i krasnoludy nie znajdują rozrywki w celowym robieniu komuś "źle", choć trzymają się na uboczu i wykonują tylko swoją pracę. Jako zielarka musiałabym leczyć ludzi, jednak myślę, że przy okazji byłabym chętna do pomocy w razie potrzeby. Nawet elfom, które są najbardziej "znielubioną" przeze mnie fantastyczną rasą :D
Och, a dlaczego nie lubisz elfów? Bo to snoby (czy to tylko moja opinia?) ;D

Leniwiec: Tak, straszne :'D nie lubię tak dumnych i wyniosłych postaci, które uważają się za idealne i lepsze od wszystkiego innego, co żyje na świecie. Najgorzej czyta mi się o tych tolkienowskich, są najbardziej nierealne i po prostu denerwujące ;-;

Obrazek od Leniwca ^^
Kitty: Ooo, czyżbym nie tylko ja nie lubiła Legolasa? Emotikon grin Jak mnie ten facet wkurzał... xD
A czy poza byciem zielarką, chciałabyś mieć jakieś moce dodatkowe - ja wiem, teleportację, czytanie w myślach? :)

Leniwiec: "Facet" :'D (wstaw proszę ten obrazek przy okazji) Hmm... Jeśli mam wybierać, to najbardziej chciałabym potrafić zmieniać się w wilka. W lasach, zwłaszcza tych fantastycznych, niebezpiecznie się chodzi kobietom, za to na wilczą skórę mało kto się porwie :D

Kitty: Tak, zdecydowanie las to niezbyt bezpieczne miejsce - nie tylko dla kobiet zresztą ^^ Czasami nie wystarczy wymachiwać mieczem, jak Geralt, aby wyjść żywym z potyczki w lasie - wpadniesz w bagno i po tobie ^^
A przemiana w wilka to bardzo ciekawy pomysł - tylko nie jeść mi tam Czerwonych Kapturków! :D
Ostatnie pytanie: jakie fantastyczne zwierzę chciałabyś wychowywać? :)

Leniwiec: Zainspirowana "Grą o tron" - zdecydowanie wilkora :3

Kitty: Och, takiego wilkora to i ja bym sobie przygarnęła - najlepiej tego, którego miał Jon.
Dziękuję ci za rozmowę! Mam nadzieję, że fajnie ci się narzekało na elfy i marzyło o polowaniu na Czerwone Kapturki pod postacią wilka ^^

Leniwiec: Tak, narzekanie na elfy jest jednym z moich ulubionych tematów, jeśli chodzi o fantasy :D

Kitty: Hahha, no widzisz, jak cudownie trafiłyśmy w temat ^^ Dzięki, że poświęciłaś czas na tą rozmowę :) Ciesze się, że również jesteś zadowolona ^^

19 sty 2016

Tea Book TAG + LBA #27

Za nominację dziękuję bookworm! :) Tak, jak pisałam, udało ci się znaleźć TAG, który widziałam kilka razy, ale nikt mnie nie nominował i jeszcze go nie robiłam :) So, let's go!

Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk.
Jakbym tak dużo ich czytała.... Ciicho, medyk :D No dobra, ale jeśli już mam wybierać to Tristan i Izolda, którą niedługo sobie zresztą powtórzę :)

Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam.
Eee, nie zasnęłam nigdy przy książce, ale mogę przytoczyć taką, która była nudna. Ostanio zresztą też o niej wspominałam w Medycznym TAGu - Lalka Prusa. Ekhm, tak a propos klasyki :D

Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają.
Strażnicy historii. Nadciąga burza. przemieszczają się nie byle jak, bo w czasie i z miejsca na miejsce :D

Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.
Książka? Moim zdaniem za mało uwagi poświęca się Zambochowi, mojemu ulubionemu czeskiemu pisarzowi! Czyli będzie to np. ukochane Bez litości tegoż autora.

Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna.
Nie mordujcie, ale ja nie rozumiem tego szału wokół Niezgodnej i Igrzysk, ale jeszcze bardziej nie rozumiem szału wokół Więźnia labiryntu i według mnie ta książka jest niezasłużenie popularna - choć dla mnie wszystkie wymienione pozycje są przeciętnymi książkami :D

Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.
Kurczę... Ostatnio czytam same książki, które od razu się zaczynają i nie trzeba przez nic brnąć... No dobra, na razie brnę przez Kroniki Czarnej Kompanii i niech będzie, że to ta książka, bo chyba zaczyna się rozkręcać!

Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała.
Najpiękniejsze baśnie braci Grimm - tak, to były moje ulubione baśni! Dlatego tak teraz chciałabym przeczytać te wydanie dla dorosłych :D

Herbata owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka.
Zawód: wiedźma - nie dość, że lekka, bo cienka to jeszcze przepełniona humorem!

Iced tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach
O, nawet było takie Poleć książkę! :D I niezmiennie wybieram jedyną, czyli Chemię śmierci Becketta i jej kolejne części.

Rozlana herbata, czyli kogo taguję:
Nie mam pojęcia, kto jeszcze tego TAGu tak w sumie nie robił! :D Ale nominuję parę osób...

~.~

A teraz LBA, do którego ja nie nominuję nikogo, ale sama zostałam nominowana przez DżejEr Carmen :) Dziękuję! <3

1. Za jaką muzyką nie przepadasz?
Za muzyką typu Justin Bieber, Selena Gomez... Czyli takich gwiazdek... Ogółem lubię albo energiczną muzykę, albo hip hop albo stary dobry polski rock :D

2. Studiujesz, planujesz studiować czy może studia już za tobą?
Jestem uczennicą technikum i nie, nie zamierzam iść zaraz po szkole na studia. Dopiero po jakimś roku albo dwóch na zaoczne :D

3. Co oprócz czytania książek jest Twoim hobby?
Strzelanie <3 Pisanie, grafika komputerowa <3 I fitness <3

4. Lubisz muzykę na żywo?
O ile jest to dobra muzyka to tak :)

5. Trochę filozofii. Jak uważasz, czy jeżeli ktoś jest inny niż inni, to jest taki sam jak wszyscy, czy jeszcze bardziej inny?
Eeee, wtf? :D Ja uważam, że każdy jest na swój sposób inny, o ile nie jest owcą podążającą ślep za tłumem :D

6. Którą część świata chciałabyś/chciałbyś odwiedzić?
Kilka miejsc w Europie :)

7. Tytuł zaliczany do klasyki literatury i który bardzo chcesz przeczytać, ale jest nadal przed Tobą to...?
Długooo musiałam myśleć, bo ogółem nie przepadam za klasyką. I wiem, że nie ma chyba takiego. Moje plany przeczytania sztuk Szekspira skończyły się z początkiem Makbeta :D

8. Ulubiona pora dnia?
Zależy kiedy - zimą jest to wieczór, a latem po południe :)

9. W jaki sposób, według Ciebie najłatwiej marnuje się czas?
W szkole. I to nie złowroga odpowiedź. Serio tak uważam. Bo gdyby jeszcze w szkole uczyli nas rzeczy pożytecznych, ale nie... A zwłaszcza lekcje religii to już  ogóle strata i marnowanie mojego czasu... Więc czytam na nich książki :D

10. Dlaczego na bloggerze używasz takiego nicku? (o ile nie jest to twoje imię i nazwisko)
A w sumie ciekawe pytanie... Lubię koty, a po angielsku bardzo podoba mi się słowo kitty. Ailla... Znalazłam kiedyś to imię i bardzo mi się spodobało i przypomniało akurat przy tworzeniu nicku :D Więc, jakby nie patrzeć, KittyAilla brzmi lepiej niż KiciaAilla, dlatego wybrałam angielski :D

11. Czy miałaś/miałeś kiedyś jakiś przydomek, lub ksywkę i czy funkcjonuje ona nadal?
No miałam, czarownica :D Ale to na obozie, gdzie łaziłam w czarnej peruce :D a tak, to nie... nie przypominam sobie :D

17 sty 2016

Poleć książkę: Cudze chwalicie, swego nie znacie

Otóż, kolejny post z serii Poleć książkę, jak zwykle 17-tego dnia miesiąca :) W styczniowym wydaniu polecamy polskich autorów! :) Tzn. no dobra polecamy książki polskich autorów :D

Co takiego polecę Wam ja? Z tego, co kojarzę, Ćwieka już Wam polecałam. Nie będę się więc powtarzać. Polecę Wam cudowną trylogię, pełną humoru, Beletha, aniołów, diabłów, Beletha oraz zaskakujących wydarzeń (i Bleteha ♥), którą zresztą sama chętnie bym sobie powtórzyła :)
Źródło zdjęcia to Google Graphics, bo choć bardzo bym chciała posiadać trylogię - zawsze szkoda mi na nią akurat kasy :D Głównie dlatego, że ją czytałam. Ale kiedyś ją w końcu kupię, zobaczycie :D

O czym jest genialna trylogia? O Wiktorii, która zamordowana po imprezie trafia do piekła - co prawda jest to wynikiem intryg, ale o tym dowiecie się, czytając - gdzie zostaje drugą w całej historii piekła diablicą. Nie zgadniecie, kto jest pierwszą :D Nieustannie prześladuje ją (bo to chyba lepsze słowo niż podrywa) Beleth ♥♥♥ Jest też cudowny Azazel i Lucyfer! ♥ No i jest też ziemski chłopak, który podoba się Wiktorii, ale za którym ja osobiście niezbyt przepadam :D Głupi śmiertelnik! W drugiej części Wiktoria trafia za to do nieba, gdzie spotyka swoich rodziców i ma pewną misję. A trzecia część jest chyba najbardziej zaplątana - Wiktoria potrącona przez wóz mrożonek (ehkm, Beleth, skarbie, co ty masz do mrożonek? o.O) ginie i trafia do Tartaru, gdzie spotyka Hitlera i inne złe charaktery naszego świata (również babkę, której imienia nie pamiętam, ale chciała się wykąpać w krwi Wiktorii). 
Katarzyna Berenika Miszczuk dostarcza nam w książce masę humoru, zabawnych sytuacji i nawet trochę intrygi! :)

15 sty 2016

Za co kochamy fantasy #3 - Suomi Anne

Info z ostatniej chwili :D No, chwila była wczoraj, gdy po powrocie do domu czekała na mnie paczka. Z tym, że od Wydawnictwa Otwartego, a ja nic u nich nie zamawiałam. Ciekawa otworzyłam paczkę i otrzymałam własny egzemplarz Tajemnego ognia! Wraz z tatuażami (jeden już musiałam zrobić na przegubie) :D ♥ Bardzo dziękuję wydawnictwu ♥ oraz Sylwii za to, że przyjęła mnie do swojego teamu ♥

~.~


Dzisiejszą rozmowę nt. fantasy przeprowadziłam z Suomi Anne, którą znacie na blogerze pod nickiem Biblioteczka Suomi ^^ Może wiecie, a może nie, ale już od jakiegoś czasu utrzymujemy z Suomi kontakt facebookowy! :) Wiem, że ona również uwielbia fantasy, więc poprosiłam ją o bycie moim trzecim doświadczalnym króliczkiem ^^ A o czym rozmawiałyśmy? Tego zaraz się dowiecie ^^

Kitty: Suomi, wiem, że czytujesz bardzo dużo fantasy. Jest to jednak "czyste" fantasy czy z wyraźnymi domieszkami innych gatunków, jak kryminał, horror itp.? :)

Suomi: Właściwie to mogę przeczytać zarówno czyste fantasy, jak i mieszane, byleby to była dobra książka :D

Kitty: A o czym lubisz czytać najbardziej - wróżkach, wilkołakach, wampirach? :)

Suomi: Jak wyżej istota nie ważna, byleby była dobra książka, ale jeśli mam wybierać to o magach!

Kitty: Tak, magowie! Gdybyś miała taką możliwość, chciałabyś być magiem w prawdziwym życiu? :) I jakiego rodzaju magiem, jeżeli tak - bardziej, jak czarodzieje z Harry'ego Pottera czy raczej w stylu... powiedziałabym Sonei z Gildii magów, ale ty chyba nie czytałaś Canavan... Mam na myśli czy Potterowski mag z różdżką czy mag czerpiący z energii swojej lub otoczenia? :)

Suomi: Oj, bardzo! Gdybym była magiem mnóstwo rzeczy stałoby się łatwiejsze :D Hmmm... Hogwart darzę ogromną sympatią i to chyba on wygra :)

Kitty: Tylko wiesz, nie przesadzaj wtedy z Avada Kedavra :D
A jakie zaklęcia uznajesz za najpraktyczniejsze? Tj. gdybyś mogła wybrać tylko jedną dziedzinę magii - transmutację, zaklęcia obronne itp. - na którą byś się zdecydowała?

Suomi: Obrona przed czarną magią! :D Ale najbardziej przydatne byłby zaklęcia niewybaczalne, bo nie jestem zbyt cierpliwa. Myślę, że Crucio padałoby z moich ust najczęściej xD

Kitty: Haha, nie chciałabym ci podpaść :D Ale może zejdźmy z tematu Harry'ego, bo boję się, że nie skończymy tej rozmowy. 
Masz możliwość wychowywania jednego magicznego stworzenia - jakie wybierasz? :)

Suomi: A mogę przygarnąć Licho z Dożywocia? :D

Kitty: Nie czytałam Dożywocia, więc wyjaśnij mi kim/czym jest Licho :D

Suomi: Aniołem stróżem w bamboszkach uczulonym na własne pierze :D

Kitty: Jasne, że możesz! Ale będziesz musiała go karmić, sprzątać po nim... Wycierać gile z noska, jak będzie kichał przez pierze :D
Btw. ciekawe imię dla anioła stróża ^^ A skoro jesteśmy przy samych książkach - polska czy zagraniczna fantastyka? :)

Suomi: Ale Licho bardzo lubi sprzątać, więc z tym nie będzie problemu :D Hmmm do niedawna czytałam tylko i wyłącznie zagraniczną, ale ostatnio coraz bardziej podoba mi się polska :)

Kitty: No nie! Będziesz wychowywać, a on jeszcze będzie po tobie sprzątać! Nie zgadzam się no - też tak chcę :D
Rozumiem, że to głównie zasługa pani Kisiel, że coraz bardziej skłaniasz się ku fantastyce polskiej? :)

Suomi: No, ale to moja wina, że ono lubi sprzątać? :D Oczywiście, bo to od niej się zaczęło ♥

Kitty: Nie, nie twoja - ale możesz go tak raz na tydzień przysyłać do mnie ^^ A wolisz czytać całe serie fantasy czy pojedyncze książki? ^^

Suomi: Dla mnie bez różnicy, ale seria książek to zawsze więcej zabawy i spotkań z bohaterami :)

Kitty: Też tak uważam i osobiście chyba jednak wolę serie! Nie wyobrażam sobie np. Zwiadowców jako jednej książki albo takiego krótkiego spotkania z Lokim :D
Ostatnie pytanie: Alladyn chce cię zabrać w dal na swoim latającym dywanie na złodziejską wyprawę pełną przygód. Z drugiej strony Halt pragnie cię zabrać ze sobą na niebezpieczna podróż do Skandii. Z kim się wybierzesz? :)

Suomi: Skaaaaaaaaaaaaaaandia ♥

Kitty: Hahha, taka odpowiedź w zupełności wystarczy ^^ Dziękuję ci za przezabawną rozmowę nt. fantasy ^^ Mam nadzieję, że bawiłaś się tak samo dobrze, jak ja (nie, mama wcale głupio na mnie nie patrzyła, że uśmiecham się i śmieję, jak głupia do monitora, skądże... ) :D

Suomi: Na pewno nie :D Było za króóóóóóóóóóótko

Kitty: No to trzeba to jeszcze powtórzyć :D Co ty na to? :)

Suomi: Oczywiście xD

Kitty: A więc moi czytelnicy na pewno mogą się spodziewać, że staniesz się stałym gościem serii - możesz się już bać, co wymyślę dla ciebie następnym razem :3
A na razie dziękuję ci za poświęcony czas :)(taaak, obyś tylko nigdy nie dorwała się do magii i zaklęć niewybaczalnych ^^)

Suomi: Nie ma za co :D

13 sty 2016

'Najgłupszy anioł' C. Moore

PS. Wiem, wybaczcie mi, że nie wchodzę na wasze blogi i nie odp na kom... Ale ja to wszystko zrobię w weekend - ten tydzień mam zawalony sprawdzianami, pracą i fitnessem.... :D Ale spokojnie, nadrobię wszystkie zaległości. W weekend uzupełnię też listę uczestników wyzwania (to tak, jakby ktoś się dziwił, czemu go tam nie ma :D)

Tytuł: Najgłupszy anioł (oryginalnie: Stupidest Angel)
Autor: C. Moore (tłumacz: J. Drewnowski)
Cykl: -
Ilość stron: 284
Wydawnictwo: Mag (w roku: 2006)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku (2015)

Opis:
Do Bożego Narodzenia został dzień (dobra, powiedzmy, że prawie tydzień) i w całym maleńkim miasteczku Pine Cove w Kalifornii mieszkańcy pochłonięci są kupowaniem, zawijaniem, pakowaniem i, ogólnie rzecz biorąc, wczuwaniem się w świąteczny nastrój. Ale nie wszyscy odczuwają tę radość. Mały Joshua Barker rozpaczliwie potrzebuje świątecznego cudu. Nie, nie leży na łożu śmierci; nie, nie zaginął mu pies. Ale Josh jest przekonany, że widział, jak Mikołaj obrywa łopatą po łbie i teraz nasz siedmiolatek modli się tylko o jedno: proszę, Mikołaju, powstań z martwych. Ale moment! Gdzieś w powietrzu czai się anioł. (W powietrzu, łapiecie) To nie kto inny, jak archanioł Razjel, który zstąpił na Ziemię w poszukiwaniu dziecka, którego życzenie należy spełnić. Niestety, nasz anioł nie należy do tych, który aureola świeci najjaśniej. W mgnieniu oka zawali swoją świętą misję i ześle na mieszkańców Pine Cove bożonarodzeniowy chaos, którego kulminacją stanie się najśmieszniejsze i najstraszniejsze świąteczne przyjęcie, jakie miasteczko widziało.

Opinia:
Szukając książki na maraton, ta rzuciła mi się w oczy. I wiedziałam, że jest moją pozycją obowiązkową. Tego autora posiadam również Błazna i w najbliższym czasie się za niego zabiorę, bo autor rozwala system!

Styl Moore'a jest lekki, szybki w czytaniu, a ponadto taki, jaki lubię najbardziej - przesiąknięty sarkazmem i ironią. Autor usiał całą książkę masą podtekstów, zabawnych aluzji oraz żartów. Nie zabrakło też przekleństw, ale akurat one w tej książce są jak najbardziej na miejscu - zdziwiłabym się, gdyby ich nie było! Nie oszukujmy się, to nie jest książka dla grzecznych dzieci :D

To by była misja, pomyślał anioł. "Razjel! Zejdź na Ziemię i zasiej zniszczenie w dwóch sporych Tanich Marketach, zabijaj, aż posoka zaleje wszystkie promocje, a z budynków zostaną tylko gruzy, i weź sobie parę snickersów".
Książka wprowadza w klimat świąt - z humorem, parodiując wszystko, co się da: od szukania choinki po bożonarodzeniowy cud. Zdaję sobie sprawę, że bardziej zagorzałych katolików mogłoby to ruszyć, ale wiecie, że ja jako ateistka odbieram takie rzeczy trochę inaczej. Nie wiem, co siedzi w głowie autora, ale jak najbardziej jestem za tym, aby przelewał to na papier! Akcja książki była dziwna, porąbana, ale genialna!  Ostrzegam tylko, że niektórych mogłyby zrazić pewne sceny na cmentarzu :D (dobra, ja nie wnikam, co jest nie tak ze mną...)

Nadzieja to jedynie inne oblicze pożądania. A pożądanie to skurwysyn
Mamy cały wachlarz najróżniejszych bohaterów. Zaczynając od Molly i jej męża, czyli osobliwej parki faceta uzależnionego od marihuany i jego żony-wariatki przez rozwiedzionych Lenę i Dale'a aż po Tucka i jego owocożerną papugę i wkurzającą zboczona Mavis. Są oni wykreowani dobrze - ich charakter poznajmy podczas konkretnych sytuacji. Jeju, jak mi się chciało śmiać, kiedy do Molly powrócił Narrator! (jest to jej wewnętrzny głos nie-rozsądku) Osobiście najbardziej polubiłam ją i nieco nieogarniętego Razjela, czyli anioła, który jest za to wszystko odpowiedzialny.

Podsumowując - to nie jest grzeczna książka, nie brakuje w niej seksu, aluzji, przekleństw. To nie jest normalna książka! Ale jest to genialna książka, dostarczająca dużej ilości śmiechu oraz miny w stylu WTF?! w ciągu czytania. 

12 sty 2016

Read More Book Challenge - 'Poziom śmierci' L. Child

Do zabawy nominowała mnie Just yśka, za co jej dziękuję :D Zwłaszcza, że napotkałyśmy pewien problem, ale dałyśmy sobie radę :) Zamiast Kłopotliwej dziewczyny musiała mi ostatecznie przydzielić inną książkę, bo tamtej nie mogłam za Chiny zdobyć i tak stanęło na Poziomie śmierci.  Musiałam też upchnąć recenzję tak na siłę, bo miałam już wszystko poplanowane, ale na zrecenzowanie książki miałam 2 tygodnie. 

O Read More Book Challenge
(cytat z bloga Just yśki)
Otóż od daty zgłoszenia się i otrzymania pozycji ma się dwa tygodnie na przeczytanie i zrecenzowanie danej powieści tytułując swój post właśnie tak jak ja (Read More Books Challenge + tytuł książki). Następnie typuje się osoby (ich liczba jest dowolna), a każda nominowana osoba robi dokładnie to samo by zabawa cały czas trwała.
 No to na początek moje ofiary :D Jeśli kogoś nie nominuję, a miałby ochotę, abym wskazała mu książkę - piszcie w komentarzach :) Dopiszę Was wtedy do listy ofiar w poście z pozycją dla Was :)

megi94http://ksiazkoholiczka94.blogspot.com/ - Nie jestem seryjnym mordercą D. Wells (nie, to nie fantasy! :D)
Suomi http://suomianne.blogspot.com/ - Kuzynki A. Pilipiuk
bookworm z http://apteka-literacka.blogspot.com/ - Kłamca J. Ćwiek
Limonette z http://limobooks.blogspot.com/ - Ja, diablica K. B. Miszczuk (musimy popracować nad twoim czytaniem polskich autorów, moja droga :D)

Proszę o niezabijanie mnie z powodu wybrania pozycji :D Jeśli macie problem ze znalezieniem książki lub naprawdę, naprawdę nie chcecie jej czytać - napiszcie w komentarzu, dogadamy się :D Starałam się wybierać coś, co myślę, trafi w Wasz gust :)

Przechodząc do recenzji.... 

~.~

Tytuł: Poziom śmierci (oryginalnie: Killing Floor)
Autor: L. Child (tłumacz: Paulina Braiter)
Cykl: Jack Reacher
Ilość stron: 464
Wydawnictwo: Albatros (w roku: 2013)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, Czytam nie tylko AmerykanówABC Czytania



Opis:
W Margrave wszystko wygląda na idealne. Położone w sennej Georgii, miasteczko ożywa jedynie wieczorami, jednak lokalny biznes znakomicie prosperuje nawet mimo braku klientów. Zero problemów. Zero przemocy - Jack Reacher ma zamiar spędzić tu leniwy weekend, jednak, gdy tylko przekracza granice mieściny, zostaje aresztowany. W Margrave popełniono właśnie pierwsze od trzydziestu lat morderstw, a świadkowie widzieli nieopodal miejsca zbrodni właśnie Reachera. Tłumaczenia nie zdają się na nic - przybysz jest obcy, a mieszkańcom mieściny wyraźnie zależy na tym, by pozbyć się natręta. Reacher ląduje w więzieniu, na poziomie śmierci - w miejscu, gdzie znajdują się skazani na dożywocie. Kilkadziesiąt godzin spędzonych w towarzystwie zatwardziałych kryminalistów upewnia Reachera, że nie popuści. Dowie się, dlaczego i w co właściwie wdepnął. A potem pociągnie winnych do odpowiedzialności. Margrave ma swoje brudne tajemnice i właśnie przyszła pora, by ujrzały światło dzienne.

Opinia:
Sama z siebie nigdy bym nie sięgnęła po tą książkę, ale Just yśka bardzo ci dziękuję, bo była to genialna lektura! 
Gdy zdarzy się coś nieoczekiwanego, nie trać czasu, nie zastanawiaj się, jak do tego doszło i dlaczego, nie żałuj, nie zgaduj, czyja to wina, nie zastanawiaj się, jak następnym razem uniknąć podobnego błędu. Wszystko to można załatwić później, jeśli się przeżyje. Najpierw należy dokonać oceny, przeanalizować sytuację, rozpoznać plusy i minusy, odpowiednio się zachować. Dzięki temu może udać się przeżyć i zająć resztą.
Styl autora jest lekki, przyjemny, a to, co pokochałam od razu to dialogi! No i autor zyskuje u mnie dużo, bo nie pisał tylko strzelał sobie z deasret eagle, ale opisywał daną broń, mówił o amunicji. Nie wiem, czy wiecie, ale uwielbiam strzelać! Lubię broń i to było dla mnie naprawdę genialnym posunięciem w książce. Nawet, jeśli pojawiło się tam... 5 rodzajów broni :D Autor skupia się też na szczegółach, ale w taki przystępny sposób wszystko tłumacząc, więc czytało się szybko, przyjemnie i bez Wujka Google w zapasie.

Fabuła również jest ciekawa (choć nie do końca zgodna z opisem, bo to wcaaale nie więzienie jest głównym powodem...). Nasz główny bohater zostaje nagle wrzucony w wir zdarzeń, przypominający jego poprzednie zajęcie, z czasów wojska. A wszystko to z powodu osobistej zemsty. Mamy też wątek miłosny... Który był dla mnie jedynym minusem w książce, ale od razu spisałam go na straty :D Nie miał szansy bytu z tego, na ile zdążyłam poznać obydwu bohaterów :D 
Zahamowania mogą zabić: uderzać należy wcześnie i mocno. Zabijać pierwszym ciosem. Natychmiast odpłacić pięknym za nadobne. Oszukiwać.
Zagadka jednak, dochodzenie do niej... Ciężko było cokolwiek przewidzieć - uwielbiam tak skonstruowane kryminały! Kiedy to bohaterowie muszą coś przed nami odkryć i dopiero wtedy okazuje się to oczywiste, ale wcześniej sami byśmy do tego nie doszli. Domyśliłam się tylko, że Kliner, Baker i Teale są zamieszani w tą całą aferę. I to wszystko. Zwłaszcza temat, jaki podjął autor - fałszowanie pieniędzy :) Można się dowiedzieć paru ciekawych rzeczy zarówno z tej dziedziny, jak i o broni, o byciu żołnierzem (a kilka faktów sprawdzałam w necie i się zgadzały :)) 

Bohaterowie to po prostu cud miód <3 Kocham ich, zwłaszcza Jacka i Finlaya! <3 Są tak cudownie skonstruowani, jak żywi! Roscoe była ciekawą bohaterką, ale, co ciekawe, bardziej polubiłam Charlie - żonę Hubble'a. Była bohaterką epizodyczną, ale bardzo dobrze skonstruowaną. Ale moje serce i tak podbił Jack - facet twardy, rezolutny, kojarzący fakty i potrafiący posługiwać się siłą dedukcji. A dedukcji w tej książce było naprawdę dużo i to również bardzo mi się podobało. 

Podsumowując - jeśli lubicie kryminały, nie wyobrażam sobie, abyście mieli nie sięgnąć po Poziom śmierci. Powiedziałabym, że jeśli Christie jest królową kryminału, to przynajmniej po pierwszym tomie cyklu Child staje się moim królem kryminału :) 

11 sty 2016

100 książek, które chcę przeczytać


Otóż,robiłam takie zestawienie i w zeszłym roku... Policzcie czerwone krzyżyki... To to, co udało mi się z niego przeczytać :D Osobiście wymyślam sobie wyzwanie, że z nowej listy przeczytam wszystko (choć pewnie i tak się nie uda, ale pomarzyć zawsze mogę :D) Zaczęłam je wykonywać od 1 stycznia, kiedy lista powstała. Nie powtarzałam autorów, nie brałam książek z jednego cyklu. Ponadto wybierałam różnorodne gatunki literackie, mniej znane pozycje i bestsellery. Czytaliście coś? Macie zamiar? :)
Wyzwanie umieściłam w zakładce i będę tam po prostu skreślać z obecnej listy tytuły, które przeczytam :) Możecie się zawsze przyłączyć - piszcie w zakładce! Wtedy pojawi się tam również link do Waszych postępów w wyzwaniu :)









9 sty 2016

'Morderstwo w Boże Narodzenie' A. Christie

Tytuł: Morderstwo w Boże Narodzenie (oryginalnie: Hercules Poirot's Christmas)
Autor: A. Christie (tłumacz: A. Milcarz)
Cykl: Herkules Poirot
Ilość stron: 232
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie (w roku: 2011)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku (2015)



Opis:
Zbliża się Boże Narodzenie. Senior rodu Simeon Lee do swej rezydencji zaprasza rodzinę. Spotkanie jest nietypowe, gdyż Lee niemal nie utrzymywał z dziećmi kontaktów. Mało przyjemnej atmosfery nie poprawia pojawienie się uchodzącego za czarną owcę syna, a tym bardziej wnuczki, którą rodzina widzi po raz pierwszy. W ponurych nastrojach podsycanych pragnieniem odziedziczenia jak największego spadku zebrani dowiadują się o zabójstwie złośliwego milionera.


Opinia:

To nie jest moje pierwsze spotkanie z Christie, królową kryminału. Czytałam już I nie było już nikogo oraz Pięć małych świnek. Druga z tych książek pochodzi z cyklu książek o Herkulesie Poriocie, podobnie, jak recenzowane teraz Morderstwo w Boże Narodzenie. I powiem Wam, że te książki z Poriotem lubię bardziej! A zaraz dowiecie się dlaczego.

Styl Christie jest lekki, przyjemny z nutką humoru i tajemniczości. Czyta się błyskawicznie - zwłaszcza, że każda intryga jest tak ułożona, że nie można się niczego domyślić i chce się znać ciąg dalszy. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie skończyć tej książki, nie poznając zakończenia!

Sprawiedliwość to bardzo dziwna rzecz.
Fabuła była iście świąteczno-nieświąteczna. Niby Boże Narodzenie, ojciec zaprasza całą swoją rodzinę na święta, ale wcale nie w celu pojednania. Bawi się nimi, manipuluje, wyciągając na wierzch stare krzywdy i urazy. Kogoś więc dziwi, że zostaje zamordowany? Mnie nie. Zagadka jest tylko jedna: kto? Każdy miał motyw. Każdy może kłamać... Herkules Poriot musi rozwikłać tą zagadkę i jak zwykle nie jest to proste. Zwłaszcza, że wróg może czaić się wszędzie. To lubię u Christie - nie spodziewajcie się niczego, ona i tak wymyśliła coś innego! :D

Wszyscy mężczyźni to dranie — wzruszyła ramionami Pilar. — Tak przynajmniej mówią zakonnice. I dlatego trzeba się modlić za tych łobuzów.
Bohaterowie są dobrze nakreśleni, choć jest ich wąskie grono. Synowie, synowe, wnuczka... Co z tego, że nie każdy okazał się tym, za kogo się podawał? To tylko dodało książce zagadkowości, tajemniczości. Dziwi mnie jedna zależność w książkach o Poriocie - my go prawie nie znamy, wiemy kim jest, ale nic o jego życiu osobistym... Ale to w ogóle nie przeszkadza, choć de facto jest główną postacią!

Podsumowując, uważam, że tytuł Christie jest całkowicie zasłużony. Nie czytałam jeszcze lepszych kryminałów, gdzie na niecałych 200 stronach można znaleźć tyle tajemnic, intryg, niezagojonych ran, a jednocześnie podejścia psychologicznego i tak oczywiście nieoczywistych rozwiązań!

7 sty 2016

'Ciało' T. Gerritsen


Tytuł: Ciało (oryginalnie: Girl Missing)
Autor: T. Gerritsen (tłumacz: E. Piotrowska)
Cykl: -
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Albatros (w roku: 2011)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku (2015)

Opis:
Zwłoki pięknej młodej dziewczyny przywiezionej do prosektorium nie zdradzają żadnych widocznych urazów ani śladów przemocy. Lekarka sądowa Kat Novak przypuszcza, że kobiet mogła przedawkować narkotyki. Numer telefonu zapisany na opakowaniu zapałek w zaciśniętej dłoni zmarłej prowadzi do prezesa firmy farmaceutycznej Cygnus, która zaprzecza, by miał coś wspólnego z denatką. Tymczasem w tym samym rejonie Bostonu zostaje odnalezione ciało innej kobiety, a w szpitalu umiera kolejna ofiara przedawkowania. Zabił je eksperymentalny narkotyk wytwarzany przez Cygnus? Kat nabiera przekonania, iż tajemnicze śmierci mogą być dziełem seryjnego mordercy, prawdopodobnie wpływowego obywatela miasta. Kiedy jej dom wylatuje w powietrze uświadamia sobie, że jest na właściwym tropie, a zabójca znajduje się bliżej, niż mogłaby przypuszczać...

Opinia:
To moje pierwsze spotkanie z popularną ostatnio Gerritsen. Byłam lekko zniechęcona, jak się dowiedziałam, że pisała ona wcześniej romanse, ale niepotrzebnie!
Ludzie, mam dosyć patrzenia na martwe panienki. Lubie żywe i z werwą!
Styl autorki jest lekki, choć nie prosty. Czyta się szybko, głównie z perspektywy dwójki głównych bohaterów. Humor, zagadki, ale w sumie nie aż taka znowu nieprzewidywalność. Od początku podejrzewałam, że za tymi zabójstwami kryje się jakaś zemsta, że Adam szuka córki... Nie wiem, dla mnie było to lekko schematyczne.

Jednak fabuła była bardzo ciekawa. Kat zadzierając z dealerem narkotyków ostro naraża swoje życie. Towarzyszy jej Adam - wybaczcie, ale wątek miłosny był do bólu przewidywalny. Niby Kat ucieka, ale widać, że to takie wahanie dla wahania. Podobało mi się za o zamieszanie wokół ofiar, jakie robiła Kat, a także pokazanie, że elitom nie zależy na niższej klasie ludzi. Ponadto mimo wszystko czekało mnie w lekturze kilka zaskoczeń, a historia sama w sobie była tak wciągająca, że zarwałam przy niej noc.

Zasada numer jeden, której nie łamie kobieta niezależna: nie pozwól, żeby jakiś mężczyzna stał się niezastąpiony.
Kat to dziewczyna, która dała sobie w życiu radę, nie łamie się w przypadku przeciwności losu. Jej obraz popsuło to wahanie się w przypadku Adama. Gdyby nie to - byłaby bohaterką, którą naprawdę bym polubiła. W tym wypadku jednak po prostu pałam do niej delikatną sympatią, ale gdyby coś jej się stało, nie wiem czy bym nad tym rozpaczała. Adam za to był bohaterem, którego na pewno nie polubiłam, ale mnie intrygował. Od razu nie wyglądał mi na faceta, który byłby za to wszystko odpowiedzialny. Taki facet z wyższych sfer, który w sumie ma uporządkowane, nieco schematyczne życie, w które wdziera się Kat. Zaimponował mi swoją postawą podczas napadu, nie dążył też tylko do tego, żeby przelecieć Katrinę. Mimo to wątek miłosny - klapa. Jeśli już mam je tolerować, niech będą chociaż nieprzewidywalne. Inni bohaterowie - polubiłam małą dziewczynkę ze skakanką, Celestę oraz intrygowała mnie postać Meave. Ale oni byli tylko zarysowani, choć całkiem nieźle. Pierwsze skrzypce grali jednak Kat i Adam.
- O nie! [...] Czyżby znowu jakaś bójka?- Nie. Tym razem bomba.
Podsumowując - książka była bardzo wciągająca, pod względem technicznym też niczego jej nie brakowało. Wątek miłosny to klapa, ale wiecie, że ja ich nie lubię, więc to może dlatego mam takie odczucie. Warto go jednak zignorować, aby poznać dopracowaną, nieco zaskakującą historię. Na pewno lektura zachęciła mnie do lepszego zapoznania się z autorką.