Przejdź do:

31 gru 2018

Podsumowanie grudnia


Okres świąteczno-sylwestrowy był dla mnie tragiczny pod względem czasu, ponieważ w tym roku poza spędzaniem świąt, musiałam też pracować. Dlatego za bloga biorę się poważnie od nowego roku i mam nadzieję, że znajdę na to czas. Podsumowanie ABC też pojawi się już po nowym roku w osobnym poście. Na pewno Biblioteczkę czeka kilka zmian w związku z tym, że ostatnio widzę, jak rzadko mam czas na napisanie nowego posta.

W grudniu, poza świętami, dostałam też prezent z Mikołajkowej Wymianki organizowanej na MM przez Agatę :) Jaram się nim do tej pory, a mój portret zajmuje honorowe miejsce <3


Wszystkim wbiłam do głowy, że nie chcę książek, więc jedyną, jaką dostałam, pochodzi z wymianki i jest nią Ciężko być najmłodszym :D Może się to wydawać dziwne, że nie chciałam kolejnych piękności do kolekcji, ale serio wolałabym pierw wyczytać swoją biblioteczkę, a poza tym mi jest ciężko kupić książkę :D Stwierdziłam, że są inne rzeczy, które mi się przydadzą ^^ Na przykład bluza czy cieplusie skarpetki :D

A co przeczytałam w grudniu? Nareszcie kilka książek nie recenzenckich :D

Przeczytane książki:
  • Pocałunek Szpiega (445) [Jaguar] *8/10*
  • Dynia i Jemioła (416) *10/10*
  • Humaniści w kosmosie (211) [autorka] *2/10*
  • Porwanie na planecie Z (370) [poczytne.pl]  *8/10*
  • Kłamca: Machinomachia (204) *9/10*
  • Stróże (383) *8/10*
Ilość książek: 6
Ilość stron: 2029 (ok. 66 str./dzień)
Najlepsza książka: Dynia i Jemioła
Najgorsza książka: Humaniści w kosmosie

W najbliższym czasie wrzucę też podsumowanie roku oraz TOP 10x2, czyli gwiazdki i potworki 2018, gdzie będzie więcej o książkach :D Na początku roku możecie też spodziewać się recenzji  Czerwonego szkwału Hildebrandta oraz najnowszej książki Bishop (postanowiłam spróbować drugiego podejścia). 

W grudniu postanowiłam też nie brać więcej selfów bez wcześniejszej próbki tekstu. Kiedy autorka w odpowiedzi na twoja niepochlebną recenzję, sama recenzuje własną książkę (i twoja literówka to "niezrozumienie" opowiadania), to odechciewa się bawić w próbowanie debiutantów, którzy sami podsyłają ci powieść. Niech żyje umiejętność zrozumienia, że ile ludzi, tyle opinii ;)

W tym roku pierwsze święta spędzałam, mieszkając ze swoim chłopakiem, więc były to także pierwsze święta z własną choinką. Oto ona:


(Gdyby ktoś pytał, lampki są czerwone :D)

A jak wam minął grudzień? Macie jakieś noworoczne postanowienia? :D

22 gru 2018

'Stróże' J. Ćwiek


Opis:

Na początku zasady były proste. Każdy człowiek wierzący w Boga dostawał anioła stróża, a gdy się do niego modlił, ten zyskiwał moc, by udzielić mu swego nadprzyrodzonego wsparcia. Potem jednak wszystko się skomplikowało – ludzi zaczęło przybywać błyskawicznie, ale liczba aniołów stróżów pozostawała stała i wkrótce niewystarczająca. W dodatku Wszechmogący na do widzenia zostawił garść bardzo rygorystycznych zasad. Skrzydlaci, żeby przetrwać i dalej wykonywać swoją pracę, musieli się nauczyć kombinować. A od kiedy pojawił się wśród nich Loki, nordycki bóg oszustów i kłamców, anielskie kombinatorstwo weszło na wyższy poziom. Wtedy niezbędne okazało się stworzenie nowej jednostki do spraw kontroli anielskich nadużyć. Jej organem wykonawczym stała się: W.I.N.A. Wydział Interwencyjny Nadzoru Anielskiego.

Opinia:

Bardzo się ucieszyłam, gdy po zakończeniu Kłamcy, jednak pojawił się tom piąty. Dodatkowo na końcu autor podejmuje ciekawe wyzwanie i żałuję, że nie poznałam jeszcze Dreszcza (koniecznie muszę to nadrobić!). 

Nie zamierzam rozpisywać się nad stylem, bo wiecie, że go uwielbiam. Ciekawa jest natomiast idea. Już w Kłamcy mieliśmy okazję poznać rolę anioła stróża. Tutaj autor rozwinął ten pomysł, wprowadzając do tego WINA (pamiętajcie, nie odmieniamy) - anielski wydział nadzoru. Ponadto pojawia się święty z przypadku, co dodatkowo urozmaica akcję. Mamy do czynienia z naruszeniami regulaminu, którymi zajmują się Butch oraz Zadra, ale także z indonezyjskim kultem oraz opętaniami. 

Taki właśnie jest Loki. To bóstwo kłamstwa i oszustw. (...) Niemoralna, rozpuszczona menda o nieokiełznanej chuci i skłonności do paskudnych żartów, z rodzaju tych, jakie powinniśmy tępić w pierwszej kolejności.
Lokiego znają wszyscy fani serii, a skoro to piąty tom, nie będę opowiadać o moim ulubionym bóstwie. Jest on pobocznym bohaterem, choć oczywiście pojawia się dość często. Pojawiają się natomiast nowi ciekawi bohaterowie - Butch, Zadra oraz Ryjek. Pierwszy to postrach aniołów stróżów, członek WINA, antyfan Lokiego. Jednocześnie to on informuje Ryjka, świętego z przypadku o istnieniu całego świata, jaki my znamy dzięki poprzednim tomom. Zadra, jego partner i były anioł stróż to łagodniejsza część wydziału interwencyjnego, ale też poznajemy go nieco gorzej niż Butcha. Wszyscy oni mają jednak typowy "ćwiekowski" rys - są charyzmatyczni i dobrze zbudowani. Ryjka polubiłam chyba najbardziej za podejście do nowej rzeczywistości.


Zdecydowanie radziłabym przeczytać poprzednie tomy, ponieważ tutaj nie da się tak cudowanie poznać postaci Lokiego. Końcowe opowiadanie to połączenie wszystkich serii autora - Chłopców, Kłamcy oraz Dreszcza, które wyszło genialnie i zgrabnie połączyło wszystkie stworzone do tej pory uniwersa. Stróże natomiast to opowieść ze świata Kłamcy, gdzie gra on poboczną rolę, ale jednak cały czas przewija się w tle - on lub jego intrygi. Jednym słowem - to wszystko, co lubimy w książkach Ćwieka :)

17 gru 2018

'Kłamca: Machinomachia" J. Ćwiek


Opis:

Loki wykorzystywany przez anioły do prostych, nieangażujących go zadań za marną wypłatę nareszcie ma okazję rozwinąć skrzydła. Co się jednak wydarzy, gdy naprzeciw Kłamcy stanie bóg, który jak nikt wcześniej wie, jak wykorzystać… technikę przyszłości? I to w skali makro!

Opinia:

Kłamcę ukończyłam w lutym 2016 (serio, jak zobaczyłam tę datę, aż sama padłam z wrażenia). W styczniu 2017 roku udało mi się przeczytać Papieża sztuk, a teraz przyszła pora na ostatni jak na razie dodatek do serii - Machinomachię. Potem już tylko tom piąty i na razie znów będę musiała pożegnać Lokiego (a jak dla mnie mógłby się on nie kończyć!)

Czytając pewną recenzję Machinomachii wydanej jeszcze w starej wersji, zdziwiłam się, że jej autor wspomina jedynie o trzech opowiadaniach. W wydaniu SQN mamy do czynienia z czterema: Handlarzem snów, Swatem, Machinomachią oraz Jestem Mike. Nie będę opisywała każdego z osobna, aby nie zdradzić wam szczegółów, ale wszystkie uzupełniają czas między 2 a 3 tomem i w sumie Sylwek słusznie zauważył pewną niespójność a propos tytułowego opowiadania. Mamy sytuację na skalę globalną, wydarzenia z Tokio nadają na cały świat, kręcą zdjęcia do filmów... A w częściach 3 i 4 nie ma do tego żadnych nawiązań. Fakt faktem, że ten tom powstał już po napisaniu serii, ale mimo wszystko rzuca się to nieco w oczy.

Pierwsza sztuczka prawdziwego Kłamcy: nie możesz powstrzymać emocji, możesz ją co najwyżej przekuć w inną.
Kłamca cechuje się pomieszaniem religii, kultur oraz popkultury. To, za co pokochaliśmy serię, daje o sobie znać również i w tym zbiorze opowiadań. Loki wyprowadza nas, oraz skrzydlatych, na manowce, zwodzi, oszukuje, ale za to przecież go kochamy. Jednocześnie możemy poznać inne jego strony - choćby w Swacie czy Jestem Mike. Jakub Ćwiek w tym tomie najbardziej zaciekawił mnie opowiadaniem tytułowym oraz ostatnim, choć paradoksalnie jedno gna na łeb na szyję, a drugie toczy się wolniej i z zupełnie innym zamysłem.
Trudno być bogiem. Kurwa mać!
Ale nie chcę nie być.
Od tej części nie da się jednak zacząć - w końcu nie bez powodu to 2,5. Autor nie przedstawia nam na nowo bohaterów, a po prostu wrzuca w wir zdarzeń i przebiegłych planów Lokiego. Jak zdobyć anielskie skrzydła? Który z greckich bogów zrobi wszystko, aby wcielić swój plan w życie? Co knuje Kojot, indiański odpowiednik Lokiego? I gdzie udają się zapomniani bogowie? 

Dla fanów serii to kolejna cudowna okazja do spotkania ulubionego bohatera. Jakub Ćwiek nie stracił ani trochę z ironii czy humoru, dzięki czemu to idealna książka na wieczór! Zdecydowanie polecam wam poznać Kłamcę, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, ponieważ to seria łącząca w sobie ogrom humoru, wierzeń i mitów, a także przebiegłości i podstępnych gierek Lokiego. Osobiście nie mogę się już doczekać tomu piątego, wydanego w tym roku pod tytułem Stróże.

14 gru 2018

'Porwanie na planecie Z' N. Kuntić


Opis:

Trzynaście osób zostaje zakładnikami bezwzględnych terrorystów z innego plemienia. Wśród uwięzionych są politycy, celebryci, turyści i zwariowane studentki. Wydarzenia relacjonują cyniczni do bólu dziennikarze, według wskazówek ze strony rządowej. Ale komu będziesz kibicować na końcu?

Opinia:

Styl autorki zdecydowanie pasował do tej powieści - ironiczny, pełen czarnego humoru i odniesień do popkultury. Książka to połączenie science fiction z powieścią sensacyjną, które wyszło naprawdę super. Zdecydowanie spodobało mi się nawiązywanie do marketingu i reklamy, ponieważ sama kończyłam ten kierunek w szkole, a tutaj pani Natalia wręcz wyśmiewa niektóre kwestie z tym związane i pokazuje, jak łatwo marketingowcom manipulować konsumentami.

Na początku poznajemy kilkoro naszych bohaterów - dwie zwariowane studentki oraz parę pracującą w kawiarni. Dzięki nim dowiadujemy się, kto jeszcze znajduje się w Mon Cheri. W momencie rozpoczęcia akcji terrorystycznej jesteśmy dość nieźle zorientowani w sytuacji zarówno wśród naszych bohaterów, jaki i ogólnej na planecie Z. Porwanie oglądamy z dwóch perspektyw - osób porwanych wraz z terrorystami oraz rządu i mediów. Pokazani w nieco krzywym zwierciadle dziennikarze relacjonują wydarzenia pod czujnym okiem perfekcyjnej Blondyny od rządowego PR.
Demokracja jest niedoskonała, a ludzie są chciwi, kłótliwi i przekupni. Ten system jest piękny, dobry, szlachetny i sprawiedliwy, ale nie ma szans z tyranią, po prostu nie ma.
Nie powiem, aby czuła do porywaczy niechęć. Działali impulsywnie, ale i mieli powody do zdenerwowania. Z drugiej strony szkoda mi było większości porwanych zakładników, którzy po prostu znaleźli się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Akcja skupia się na relacjach między stronami uwięzionymi w Mon Cheri. Jednocześnie dziennikarze ustawiają ramówki na podstawie skąpych danych, jakie dostarcza im rząd. Tak naprawdę odniosłam wrażenie, że to powieść nie o polityce czy nawet samym porwaniu i terroryzmie, a o manipulacji. Ten motyw pojawia się stale: w odniesieniu do konsumentów oraz odbiorców wiadomości, w relacjach między bohaterami. Dodatkowo poruszony został temat informacji, a także dostępu do niej - w końcu czwarta wojna międzyplanetarna będzie wojną na informacje. 
Ona jest jedną z nas, ale nie wie i nie rozumie, kim jesteśmy i dlaczego chcemy bronić kobiet z naszej planety. Kobiety mają honor, nie muszą sprzedawać się okupantowi tak jak ona.
Bohaterowie to multikulturowy miks: mamy lesbijską parę z planety Ee, turystów z planety A, mieszkańców z planety T i Z, a także dziewczynę z planety X. Mamy okazję poznać każdego z nich: nie tylko porywaczy czy zakładników, ale PR-owców i dziennikarzy. Osobiście najmniej polubiłam bohaterkę, którą pewnie duża ilość czytelników będzie uwielbiała: Naomi. Postać niezwykła - aż za nadto. Jej zmysł przenikliwości nie wprawiał mnie w zachwyt, a raczej w stan lekkiej irytacji, ponieważ przy jej wahaniach nastroju, nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Bardzo polubiłam natomiast Tamerlana, dowódcę terrorystów, choć może brzmieć to dziwnie. Na drugim miejscu ustawiłabym Saszę, a gdyby nie jego nałogi, mogłabym się nim nawet zainteresować. Co ciekawe - między tymi dwoma męskimi bohaterami wywiązuje się pewna ciekawa relacja, co dodatkowo urozmaica powieść.

Podsumowując tę nieco chaotyczną recenzję, jedynym elementem, który nieco mnie irytował, była Naomi. Pomijając jednak jej postać, w pewnym momencie tak wciągnęłam się w powieść, że nie dałam rady się oderwać, dopóki nie skończyłam... A zakończenie zaskakuje, wprawia czytelnika w lekką konsternację i nie pozwala nie myśleć o tym, co autorka zaprezentuje w kolejnym tomie! Zdecydowanie polecam, nawet osobom, które nie są pewne czy odnajdą się w takim klimacie - bo naprawdę warto! Poza ciekawą historią pani Natalia odkrywa przed czytelnikiem wiele uniwersalnych prawd ubranych w ironię i czarny humor.

Za egzemplarz dziękuję poczytne.pl

13 gru 2018

MÓJ DZIEŃ W KSIĄŻKACH

Lireael stworzył cudowną zabawę blogową (i poniższą grafikę), a że nie miałam ostatnio weny na posty okołoksiążkowe, nieco to zaniedbałam. Na szczęście ona stworzyła to cudo i dzisiaj przedstawiam wam swoją wersję :D Co prawda autorka zabawy mówiła o książkach z 2011, ale i post był z tamtego roku. Ja więc analogicznie wybiorę książki przeczytane do tej pory w 2018.



[tekst w kolorze czerwonym to moje wybory, cała reszta to szablon z bloga autorki]

Zaczęłam dzień z Okrutnym księciem
W drodze do pracy zobaczyłam Murder Park 
i przeszłam obok Wieży Świtu
żeby uniknąć Pocałunku Zdrajcy
ale oczywiście zatrzymałam się przy Domu Wschodzącego Słońca
W biurze szef powiedział: Trup na plaży
i zlecił mi zbadanie Bestii
W czasie obiadu z Sigrid 
zauważyłam Królewskiego Zdrajcę 
pod Wrotami
Potem wróciłam do swojego biurka Bez serca
Następnie, w drodze do domu, kupiłam Białego Kruka
ponieważ mam Małą Baletnicę.
Przygotowując się do snu, wzięłam Pękniętą koronę
i uczyłam się Mrocznego Talentu
zanim powiedziałam dobranoc Zniewolonemu księciu.

A jak wasz dzień? Bo mój nie zapowiada się tak źle :D Książę był okrutny, więc go zniewoliłam i nabyłam Białego Kruka :D Ciekawe jakiego talentu nauczę się w pękniętej koronie, ale co tam :D

10 gru 2018

'Humaniści w kosmosie' M. Lallande


Opinia:

Za opis powinno wystarczyć, że to zbiór opowiadań science fiction. Jest to dość istotne, bo kiedy spytałam autorkę o to czy to fantasy, odpisała, że są to opowiadania z fantastyki. Pomińmy, że na okładce (której wtedy nie widziałam) jak wół stoi: Groteski science fiction. Fantastykę rozumiem jako miks s-f i fantasy, a nie samo s-f... Gdyby autorka napisała o tym od razu, po prostu nie podjęłabym się recenzji.

Ale skoro już dostałam tę nieco ponad 200-stronicową książkę, postanowiłam spróbować. I to był błąd. Po rozpoczęciu pierwszego opowiadania odłożyłam ją na tydzień. No ale skoro się czegoś podjęłam, to wypadałoby to doprowadzić do końca. Także zajrzałam ponownie, oczekując poprawy. Kolejny błąd.

Bajeczka science fiction to totalnie wyrwane z kontekstu strzępy historii. Najpierw mamy opowieść o wilku, który ma długi, następnie przeskakujemy do Czerwonego Kapturka w roli handlarki, a jej babci jako bizneswoman, aby przejść do Kota w Butach i odwróconej wersji Śpiącej Królewny. Dodajmy do tego sztywne dialogi, powrzucane na chybił trafił i co chwila wtrącenia o czymś zupełnie innym i wychodzi masakra.

Drugiego opowiadania nawet nie byłam w stanie dokończyć. Rozumiem, że ten gatunek rządzi się swoimi prawami, ale poza tym, że mamy do czynienia ze skutkami katastrofy klimatycznej na Ziemi, niewiele więcej się dowiedziałam. Przeskakujemy z kraju do kraju, od osób do osób i wszystkie wątki są urwane jak w poprzednim.

Deus ex machina to jedyna idea, która mi się spodobała, choć wykonanie także pozostawia wiele do życzenia. Mamy tutaj wizję świata ogarniętego sztuczną inteligencją - szafa podpowiada wam, w co się ubrać, drzwi są gburowate, aby nie przepuszczać złodziei, a metro krzyczy na faceta, że pije colę i zaraz upaćka mu podłogę. Wszystko wyszłoby nawet fajnie, gdyby nie te przeskoki. Tak, jakby autorka nie potrafiła się skupić na jednym z robieniem ładnych przejść, a chciała upchnąć jak najwięcej.

Opowiadanie o weterynarii potwierdziło zauważoną przeze mnie tendencję: tysiąc pięćset nowych określeń, które w większości nie są zupełnie wyjaśnione, więc czytamy i nie mamy pojęcia, o co chodzi. Poza tym znów urywanie wątków: dziewczyna nie zauważa, że ma na bluzce trzy kwiaty zamiast dwóch, dodany jest do tego komentarz zwiastujący coś złego, po czym... Nic w tym kierunku się już nie dzieje!

Humaniści w kosmosie to luźna dyskusja na temat tego, jak wyglądają i czym w ogóle są kosmici. Rozwleczona niczym flaki z olejem. Bez bicia przyznaję, że skakałam po tych dialogach, ponieważ nie byłam w stanie czytać tego co do słowa. Niby poruszone kwestie mogłyby być ciekawe, ale gdyby równie ciekawie je poprowadzono. A tutaj znów mamy skakanie z tematu na temat, niekończenie niektórych wątków...

Po ostatnim opowiadaniu obiecywałam sobie dużo - odwrócona Seksmisja. No cóż... Lepiej obejrzyjcie sobie jeszcze raz film, bo tutaj nie znajdziecie nic ciekawego. Dzia

7 gru 2018

'Dynia i Jemioła' A. Jadowska


Opis:

Dora Wilk, Nikita, Witkacy, Karma, Malina, Roman, Baal i inni przybywają z nowymi historiami. Burzliwe przygody i ciepłe opowieści – wszystko, czego trzeba, by przegonić zimową chandrę.

Opinia:

Szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie, że fani książek pani Anety, nie przeczytają tej pozycji. Spodziewacie się rozczulających świątecznych opowieści? W takim razie przestańcie i dajcie się porwać magii świąt według naszych ukochanych bohaterów!

Opowiadania skupiają się w okresie Halloween (Samhain) do Sylwestra. Spotkacie w nich Dorę czy Nikitę, ale także Witkacego, Baala czy Asa. Pojawia się również nowa bohaterka, Malina. Przyznam jednak, że nie radziłabym od tej powieści zaczynać, ponieważ pojawia się pełno nawiązań do tego, co czytelnik obydwu serii już powinien wiedzieć i choć autorka niektóre rzeczy tłumaczy, to raczej pobieżnie, bo w końcu nie o to chodzi. Książka stanowi natomiast cudowne uzupełnienie niektórych wątków - na przykład dowiecie się, jak Nikita poznała Karmę czy kupiła dom, kto chciałby się mścić na Baalu, zakładając dość ciekawą stronę w internecie czy poznacie trochę lepiej sytuację w Radzie, gdzie Dora jest Namiestniczką. Jednocześnie chciałabym jakąś dłuższą książkę o Malinie i jej rodzinie, ponieważ ubawiłam się przy tym niesamowicie! Miło czytało mi się też historię o wilku i kocie, i chyba to pierwsza historia, która bardzo odpowiada mi w takiej formie, w jakiej ją widzimy - z otwartym zakończeniem.

Moja rodzina jest jak trufle. Rzadka, bezcenna i w dobrym stylu, ale w nadmiarze potrafi zabić smak nawet najbardziej wykwintnej potrawy. I ma zaskakująco wiele wspólnego ze świniami.
Bohaterowie są jak zwykle cudowni, urzekają, ale nie jestem w stanie powiedzieć czy to dlatego, że tak dobrze ich już znam po lekturze prawie wszystkich poprzednich tomów, czy nowy czytelnik również tak by to odczuł. Malinę chętnie poznałabym lepiej, ponieważ ciekawa jestem większej ilości sytuacji typu pamiętne święto rodziny Koźlaków. 

W powieści cofamy się w przeszłość i wybiegamy w przyszłość. Możemy lepiej poznać postaci, które i tak znamy już całkiem nieźle, ale także poznać nowe i nie mniej zaskakujące. Zdecydowana, i obowiązkowa, gratka dla fanów książek o Dorze i Nikicie, a także Witkacym! :) Ostrzeżenie: wywołuje niekontrolowane wybuchy śmiechu :D

3 gru 2018

'Pocałunek Szpiega' E. Beaty


Opis:

Alex nie jest jednak zachwycony obecnością ukochanej na trudnej misji, zaś jej upór i jego skrytość tylko pogarszają sprawę. Jak poradzi sobie Sage, gdy zrządzeniem losu zostanie oddzielona od reszty oddziału i wbrew swojej woli zapuści się daleko na terytorium wrogiego kraju? Czy w nowym miejscu zdoła utrzymać – w sekrecie tożsamość własną i swojego podopiecznego? Tym razem nie tylko jej królestwo znajdzie się w niebezpieczeństwie…

Opinia:

Tytuł nieco mnie przeraził - spodziewałam się trójkąta miłosnego, ale na szczęście go tu nie ma. Natomiast nie wiem, jakim cudem Traitor's Ruin stało się Pocałunkiem Szpiega. Tym bardziej, że do treści też mi niezbyt ten tytuł pasuje... Ostrzegam też, że dalsza część recenzji może zawierać spoiler do treści tomu 1. Niestety nie dało się tego uniknąć, ponieważ na tym głównie skupia się akcja drugiej części.

Dedukcja Sage kojarzyła mi się z genialnym Sherlockiem Holmesem. Przed tą dziewczyną mało co się ukryje. Alex z góry nie miał szans. Jednocześnie właśnie przez ten konflikt interesów relacja tej dwójki w tym tomie jest bardzo burzliwa. Nie oszukujmy się - w dużej mierze ta powieść to romans, ale za to jaki! Zauważyłam też jednak, że autorka próbuje z nich zrobić bohaterów tragicznych, co spowodowało moją niższą ocenę. Wydają się być oni nieśmiertelni, ponieważ nieważne, ile by nie wycierpieli, zginąć im się nie udaje. Przez to powieść straciła nieco na realności.

Wszystko wydaje się zabawne, kiedy uda ci się oszukać śmierć.
W tym tomie możemy poznać kolejny naród, ale tym razem znacznie lepiej niż było nam dane Kimisarów. Zwiedzamy pustynny kraj, uczestniczymy w szkoleniu wojskowym oraz towarzyszymy Sage w roli szpiega. Autorka nie porzuca starszych bohaterów, jak Clare, ale dodaje także nowych - choćby księcia Nicholasa, którego bardzo polubiłam czy Lani, księżniczkę obcego kraju. Brakowało mi natomiast większej ilości dialogów między Alexem a jego oficerami, ponieważ poprzedni tom dobitnie pokazał, że są przyjaciółmi na dobre i na złe, a w tym tomie jakby istniał tylko Cass. 


Podsumowując, jestem tym tomem zachwycona trochę mniej niż pierwszym. Autorka za bardzo skupiła się na trudnej relacji bohaterów i kilka rzeczy jej umknęło. Powieść nadal opowiada cudowną historię, a Sage nie znika z mojej listy ukochanych bohaterek, ale jednak spodziewałam się czegoś więcej. Mam nadzieję, że tom trzeci wróci do poziomu z początku! :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

1 gru 2018

Podsumowanie listopada



Listopad był dla mnie ciężkim miesiącem, nie tylko pod względem zapierdolu w pracy, ale i dwóch kolokwiów. Nie miałam siły na czytanie, natomiast zabrałam się za pisanie swojej książki opartej na mitologii nordyckiej i jestem ciekawa, co z tego wyjdzie. 

Nie przedłużając, przedstawiam wam w sumie dość krótką listę trochę obszerniejszych książek :)

Przeczytane książki:

  • Mroczny talent (279) [IUVI] *10/10*
  • Zdradzieckie serce (524) [Initium] *9/10*
  • Pojedynek w Araulenie (376) [Jaguar]  *10/10*
  • Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży (463) *5/10*
  • Pocałunek Zdrajcy (469) [Jaguar] *9/10*
Ilość przeczytanych książek: 5
Ilość przeczytanych stron: 2111 (ok. 70 str. /dzień)
Najlepsza książka: -
Najgorsza książka: Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży

Nie da się spośród pozostałych czterech książek wybrać najlepszej, nawet mnie nie zmuszajcie. Wszystkie były cudowne. Chciałabym czytać tylko takie książki :)

A jak wam minął listopad? Czujecie już magię świąt? :D Ja to się zastanawiam, kiedy zacznie lecieć Last Christmas oraz All I want for Christmas :D Obstawiamy? :D

29 lis 2018

KONKURS MIKOŁAJKOWY

Dzięki wydawnictwu Uroboros mam dla was wspaniałe prezenty, które możecie wygrać w bardzo prostym konkursie - wystarczy się zgłosić, odpowiedzieć na krótkie pytanko i polubić mój fp i/lub zaobserwować bloga :) Prawda, że banalne?  Zgłoszenia możecie dokonać tutaj w komentarzu. Poniżej krótki regulamin :)

KONKURS MIKOŁAJKOWY Z ZABÓJCZYM PAKIETEM
PYTANIE: GDYBYŚ BYŁ/-A ZABÓJCZYNIĄ*, JAKA BYŁABY TWOJA ULUBIONA BROŃ?


*w domyśle wcielamy się w główną bohaterkę, ale oczywiście panowie mogą być zabójcą :D

KONKURS MIKOŁAJKOWY Z INTRYGUJĄCĄ PROZĄ POLSKĄ
PYTANIE: CZY CHCIAŁBYŚ/-ABYŚ PRACOWAĆ Z ANDROIDAMI I CYBORGAMI? UZASADNIJ.


REGULAMIN KONKURSU

  1. Organizatorem konkursu jest KittyAilla, właścicielka bloga Biblioteczka ciekawych książek. Organizator jest administratorem danych, a służą one jedynie w celach wyłonienia zwycięzcy spośród osób zgłoszonych i przekazania nagrody. Organizator pokrywa koszt wysyłki.
  2. Sponsorem nagród jest wydawnictwo Uroboros.
  3. Aby wziąć udział należy zaobserwować fanpage Biblioteczki lub zaobserwować blog Biblioteczka ciekawych książek (do wyboru), odpowiedzieć na pytanie (nawet jednym zdaniem) oraz mieć adres korespondencyjny na terenie RP.
  4. Jedna osoba może wziąć udział w dwóch konkursach, jeżeli zgłoszenia doda w dwóch osobnych komentarzach, nie może ona jednak wygrać obydwu konkursów.
  5. Konkurs trwa od 29-11-18 r. do 15-12-18 r. Zwycięzcy zostaną ogłoszeni 16-12-18 r. na blogu oraz fanpage.
  6. Zwycięzcy są zobowiązani do podania adresu Organizatorce w ciągu 48h od momentu ogłoszenia wyników na Facebooku lub drogą mejlową.
  7. Nie jest to gra losowa. Zwycięzca zostanie wyłoniony na podstawie odpowiedzi.
  8. Wzór zgłoszenia:
Chcę wygrać: pakiet/Łzy Mai
Obserwuję: fp/blog jako
Akceptuję regulamin.
Odpowiedź konkursowa:

I co powiecie? :) Jesteście chętni? :) Mam nadzieję, że nagrody są kuszące :D POWODZENIA!!!

26 lis 2018

'Rozczarowani' (2018) - recenzja serialu

Hej! Mam nadzieję, że wybaczycie mi ostatnio moją chusteczkową aktywność, ale powiedzmy, że pewne rzeczy w moim życiu dość ostro zaczęły się walić, a przez to nie mam na nic najmniejszej ochoty. Dzisiaj zapraszam was na recenzję serialu, który obejrzałam jakiś czas temu. Zdecydowanie może poprawić humor :D


Nie jest to pierwsza recenzja serialu, ale pierwsza innego niż Pingwiny z Madagaskaru :D Proszę więc o wyrozumiałość, bo słowo recenzja użyte w tym przypadku to dość szumne określenie. 

Rozczarowani to amerykański serial animowany, według mnie raczej dla dorosłych. Może zaciekawi was to, że stworzył go autor Simpsonów oraz Futuramy. Jest to świeża produkcja, dostępna na Netflixie od sierpnia br. Na razie składa się z jednego dziesięcioodcinkowego sezonu, ale kolejny sezon został zapowiedziany na lato 2019 i nie mogę się już doczekać.

Każdy odcinek trwa około pół godzinki, co daje łącznie 5 godzin niepohamowanego śmiechu fanów tego typu humoru. Od razu zaznaczam, że serial to nie arcydzieło, nie odnajdziecie w nim bardzo zarysowanych wartościowych życiowych prawd. Ta produkcja ma wywoływać śmiech i, przynajmniej mój, zdecydowanie wywołuje. 


Czy bycie księżniczką może być do kitu? O tak, bohaterki powieści młodzieżowych zdecydowanie nas już o tym przekonały. Bean nie jest wyjątkiem, natomiast jej historia jest zdecydowanie oryginalniejsza! Czyż zmuszana do ślubu dziewczyna może odkryć lepszego sojusznika niż osobisty demon (brany przez wszystkich za kota)? A czy dla elfa żyjącego w lukrowej krainie i pragnącego zaznać rozpaczy może być coś lepszego od porwania w celu upuszczenia z niego krwi? 


Bean chciałaby być tylko zwyczajną dziewczyną, ale skoro każdy boi się jej ojca, postanowiła zostać alkoholiczką (i okazyjnie narkomanką). W niedoli towarzyszą jej Luci (nieważne, że ja cały czas myślałam, że to Lucy) - osobisty diabeł wysłany przez piekielnych wysłanników - oraz Elfo - przygłupi, ale bardzo lojalny elf. 


W pakiecie dostajemy polityczne rozgrywki (oczywiście ośmieszone), niewybredne żarty (prowokowane głównie przez Bean), litry alkoholu, niezadowolonego z życia króla, nekromantę, potajemne orgie w podziemiach zamku oraz najazd wikingów. Dodatkowo dziwko-wróżki, spaczona wersja Jasia i Małgosi, niezbyt zdrową relację ojca i córki, syreny w zupełnie innym wydaniu niż moglibyście na to wpaść i wiele, wiele innych! :)

Może jest to tylko 5 godzinek oglądania, ale mogę was zapewnić, że są to bardzo intensywne godziny, ponieważ w serialu bardzo wiele się dzieje. 


20 lis 2018

'Pocałunek Zdrajcy' E. Beaty


Opis:


Królestwo na krawędzi wojny.
Dziewczyna, która nie chce wyjść za mąż.
Żołnierz, który musi udowodnić swoją wartość.
Sage Fowler, w której ojciec rozbudził pasję do książek i której wpajał, że sama może decydować o sobie, jest inteligentna, odważna i nie zamierza wychodzić za mąż. Przyjmuje więc propozycję swatki i zaczyna szpiegować potencjalnych kandydatów na mężów dla wpływowych panien. Kiedy podczas jednej z tajnych misji spotyka księcia, sprawy się komplikują.

Opinia:

Styl Erin Beaty jest lekki niczym piórko, a przy tym bardzo emocjonalny. Potrafi ona rozbawić, aby w następnej chwili doprowadzić was do łez. Umiejętnie lawiruje między kłamstwem, a półprawdami. Przyznam szczerze, że przypominało mi to trochę Fałszywy pocałunek, ponieważ tak samo opiera się na motywie zdrady (i zaskoczenia dla czytelnika) przez osobę, której byśmy o to nie posądzili. 

Pierwszy dobry news jest taki, że Erin przeciwstawiła się popularnemu w literaturze młodzieżowej motywowi - trójkątowi miłosnemu. Tutaj go nie doświadczycie, i całe szczęście! Pocałunek Zdrajcy to historia o dziewczynie, której potrzeba niezależności nie zgadza się z ogólnie przyjętymi zasadami. Zostając asystentką swatki, w pewien sposób staje się szpiegiem. To jednocześnie historia mężczyzny, który wkracza w jej życie z siłą torpedy i zmienia je o 180 stopni. Dodatkowo wkracza aspekt polityczny, ale wyjaśniony tak łatwo, że nawet osoba nielubiąca polityki jest w stanie to ogarnąć. Mimo, że porównałam książkę do Fałszywego pocałunku, tutaj efekt wow nie był tak duży, ale to dlatego, że autorka nieco podpowiadała czytelnikowi. Był wręcz taki moment, gdy miałam niemal stuprocentową pewność. Niestety, opis może nieco zmylić. 
Sugeruję, żebyś włożył zbroję, zanim jej powiesz.
Sage to typ bohaterki, który ubóstwiam! Silna, wykształcona i nie dająca sobie w kaszę dmuchać. Nawet załamana, potrafi zebrać się w sobie. Nie czeka na ratunek, niczym dama w opresji. Jednocześnie ma delikatniejszą stronę, którą poznaje Ash. Z bohaterek damskich na pewno zasłużyła na wspomnienie w recenzji także Clare, wyłamująca się ze snobistycznych znajomych, aby zaprzyjaźnić się z Sage. Ash to bohater niejednoznaczny, ale zrozumieją to osoby, które są już po lekturze. Nie mogę się rozpisać na jego temat (choć chciałabym!), ponieważ za dużo bym zdradziła. Mamy do czynienia także z dziecięcym bohaterem - Charliem. Chętnie bym go przygarnęła! Taki uroczy, rezolutny chłopiec!

Jeśli szukacie zaskakującej książki z wątkiem szpiegowskim oraz bohaterami z charakterem, zdecydowanie powinniście sięgnąć po tę powieść. Wątek miłosny nie przysłania innych wydarzeń, choć de facto jest tym głównym. Nie mogę się doczekać, aż zabiorę się za drugi tom!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

14 lis 2018

'Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży' P. Pullman


Opis:


Autorska wersja „Baśni” braci Grimm opracowana przez Philipa Pullmana. Książka zawiera 50 wybranych baśni niemieckich autorów, które zostały na nowo opowiedziane prostym, precyzyjnym językiem, pozbawionym czułostkowości, infantylizmu i pseudoliterackich ozdobników. Nabrały dzięki temu ogromnej siły. Po każdej baśni zamieszczono notę autora z uwagami na temat danego utworu oraz informacje o odpowiednikach danej baśni w folklorze rosyjskim, włoskim, francuskim i angielskim.

Opinia:

Przyznam wam, że się zawiodłam. Sądziłam, że autorskie baśni dla młodzieży i dorosłych będą, sama nie wiem, bardziej krwawe, będzie w nich więcej erotycznych momentów. Dostałam jednak w sumie typowe baśni, których co prawda w połowie nie przeczytałabym dziecku, ale z drugiej strony nie różniły się zbytnio od oryginału. Wiecie: biegające bez głowy korpusy to coś, o czym nie opowiemy sześciolatkowi, ale dziesięciolatek na pewno ogląda już tego typu horrory. Moim zdaniem nie jest to obliczone po prostu na współczesne czasy, gdzie dzieci potrafią grać w naprawdę brutalne gry i nie widzieć w tym nic nadzwyczajnego.

Większość bajek mnie znudziła. Ich geneza też niespecjalnie mnie interesowała, choć dla zainteresowanych tematem na pewno noty autora okażą się ciekawe. Dowiedziałam się ilu bajek nie znam, ale po prawdzie nie dziwię się, dlaczego niektóre są popularniejsze od innych. Bo czy ktoś z was zna np. Jałowiec? Ja tutaj czytałam go po raz pierwszy - baśń o tym, że macocha zabija swojego pasierba, potem podaje go w gulaszu jego ojcu, który zjada danie, a następnie przybrana siostra zakopuje jego kości. Daleko jej do bajkowości Czerwonego Kapturka czy Kopciuszka. Która matka chciałaby opowiadać to dziecku na dobranoc? Ostatecznie kończy się co prawda happy endem, ale nie ma tego czegoś, takiego klimatu, jakiego oczekujemy od tego typu opowieści.
Bariery są rzeczą pożyteczną, chyba że znajdujemy się po ich niewłaściwej stronie; jednak można je przekroczyć dzięki połączeniu dobroci natury i ludzkiej pomysłowości.
Książka nie jest sama w sobie zła, ale dla mnie to osobiste rozczarowanie, ponieważ spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Z drugiej strony nie mogłam jej nisko ocenić, bo autor naprawdę przyłożył się do roboty, zrobił odpowiedni research i to widać. Nie można nie docenić pracy Pullmana nawet, jeśli się zawiodłam.

Zbiór polecam osobom, które są ciekawe genezy baśni oraz tego, jak wyglądałyby bez wszystkich ozdobników typowo baśniowych. Książka okaże się też ciekawa, jeśli chcecie poznać baśni braci Grimm, których do tej pory nie znaliście. Nie polecam jednak osobom, które skupiłyby się na dla dorosłych, ponieważ rozczarujecie się jak ja.

__________

Zachęcona tematem (bo od zawsze ciekawiło mnie, jakie były oryginalne wersje bajek, które słyszałam jako dziecko) przeszukałam czeluście internetu. Odnalazłam zbiór po angielsku - The Original Folk and Fairy Tales of the Brothers Grimm. Żałuję jedynie, że na rynku dostępna jest tylko anglojęzyczna wersja, ale i tak, gdy znajdę chwilę, zabiorę się za nią. 

11 lis 2018

PRZEDPREMIEROWO: 'Pojedynek w Araluenie' J. Flanagan


Opis:


Król Duncan i jego córka, księżniczka Cassandra, są uwięzieni w południowej wieży zamku Araluen. Daleko na północy niewielki oddział Sir Horace’a oraz dowódca Korpusu Zwiadowców Gilan tkwią w starym forcie oblężonym przez Klan Czerwonego Lisa. Młoda zwiadowczyni Maddie musi dotrzeć do drużyny Czapli i przekonać jej przywódcę Hala, by ruszyli na pomoc Horace’owi i Gilanowi.

Opinia:

Zazwyczaj bohaterami u Johna Flanagan są mężczyźni bądź chłopcy - Hal i Will byli dwoma  głównymi postaciami na samym początku, a ważną rolę pełnili ich mentorzy - Thorn oraz Halt. Tym razem jednak towarzyszymy przez większość czasu dwóm kobietom, wspieranym przez męskie grono bohaterów. Pojedynek w Araluenie opowiada o Maddie i Evanlyn, o sile kobiet oraz o tym, jak mimo wszystko lekceważy się ich umiejętności, dopóki się nimi nie popiszą. 

Czternasty tom Zwiadowców to ścisła kontynuacja tomu trzynastego, który urwał się w najmniej spodziewanym momencie. Mamy okazję śledzić dalsze losy bohaterów, patrzeć na różne rodzaje przywództwa oraz opisy relacji między bohaterami. Autor znów łączy bohaterów Drużyny z bohaterami ze Zwiadowców, ale mam wrażenie, że Skandianie są nieco przygaszeni. Na przykład nie pojawia się ani jeden żart Wulfa i Ulfa. Tak naprawdę największe role pełnią Hal oraz Thorn, reszta została odsunięta na dalsze plany. Z drugiej strony to jednak Zwiadowcy, więc można wybaczyć autorowi, że skupia się jednak głównie na bohaterach tej serii.
Może to i dobrze. Pewnie dostałbym choroby morskiej. – Nigdy jeszcze nie płynąłeś łodzią. Dlatego, że pewnie dostałbym choroby morskiej.
Tekst wciąga od pierwszych stron i nie wypuszcza aż do końca. Autor przypomina nam niektóre rzeczy z poprzednich tomów lub wyjaśnia te związane z Drużyną (wychodząc ze słusznego założenia, że nie każdy czytał obydwie serie). Osobiście uważam, że na pewno większą frajdę będą miały osoby, które znają całą twórczość Flanagana przed przeczytaniem tego tomu, nie tylko inne części przygód Korpusu Zwiadowców. 

Powieść bawi, niezaprzeczalnie humor nadal pozostaje ten sam, choć w dramatycznych okolicznościach pojawia się jednak rzadziej. Autor przedstawia nam zdradzieckie intrygi oraz to, jak ważnym elementem obrony czy ataku jest znanie posunięć przeciwnika. Książkę czyta się błyskawicznie, a po lekturze ma się ochotę tylko i wyłącznie na więcej <3

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

8 lis 2018

'Zdradzieckie serce' M. E. Pearson


Opis:

Opinia:

Autorka zdecydowanie trzyma poziom poprzedniego tomu. Emocje będące osią tej książki rozerwą wam serce! Nie będziecie mogli się oderwać od lektury aż do zakończenia, które pozostawia z jeszcze większą ilością pytań.

Nie chcę tworzyć spoilerów, więc nie bardzo mogę wam wspomnieć o tym, co będzie się tutaj działo. Autorka stworzyła natomiast bardzo intrygujący czworokąt miłosny - do trójkąta z tomu pierwszego dodaje jeszcze jednego bohatera, któremu wcale nie zależy, aby z bohaterką być z miłości. Lia natomiast nie zadręcza nas niezdecydowaniem - wiemy, którego z mężczyzn kocha bardziej. Wydaje mi się, że tym bardziej bolą nas wątki pisane z perspektywy Kadena oraz Rafe'a, ponieważ nie mamy złudzeń. Mamy też okazję spojrzeć na wszystko oczami Pauline, która ze wszystkich sił stara się pomóc przyjaciółce.
Jest serdeczny, cierpliwy i niezłomny. Czci to, co stare, to, o czym inni zapomnieli, przysiągł lojalność ponad wszystko.
W tej powieści autorka pokazuje wagę nadziei oraz to, jak bezlitosna jest polityka - nie widzi jednostek, a narody jako całość. Przedstawia różnice kulturowe swoich królestw, wskazując, jak niesprawiedliwie została potraktowana Venda. Przedstawiając swój własny świat, odnosi się do problemów, z jakimi nasz mierzy się na co dzień - wojny, głód i walka o władzę.
Gdy chodzi o przetrwanie, nie obowiązują żadne zasady.
W Kadenie i Rafie nie da się nie zakochać. Żaden z nich nie jest typem drania, choć każdego cechuje inne podejście do życia. To wojownicy, którzy są gotowi w każdej chwili skoczyć sobie do gardeł. Pomiędzy nimi stoi jedynie Lia - nietypowa księżniczka bardziej interesująca się wiedzą niż wyglądem. W tym tomie doskonale pokazana jest waga dumy i godności właśnie na jej przykładzie. Nowym bohaterem jest Komizar, władca Vendy. To człowiek, które intencje autorka wykłada nam na tacy, ale drogi, jakimi dochodzi do celu potrafią zaskoczyć. To postać mroczna i bezwzględna, ale mająca jednak swego rodzaju urok.

Podsumowując, jeśli czytaliście tom pierwszy (który uznałam za najbardziej zaskakującą książkę 2017) i wam się podobał - nie miejcie wątpliwości co do kontynuacji! Jeżeli natomiast jeszcze nie znacie historii Lii - koniecznie musicie ją poznać!

6 lis 2018

'Mroczny talent' B. Sanderson


Opis:
(zawiera mega spoilery)


Alcatraz Smedry zdołał pokonać armię złych Bibliotekarzy i uratować królestwo Mokii. Szkoda, że przy okazji udało mu się zepsuć talenty Smedrych. Co gorsza, jego ojciec próbuje wprowadzić w życie sekretny plan, który może doprowadzić do zagłady świata, a Bastylia leży pogrążona w śpiączce. Aby się ocknęła, Alcatraz musi dokonać infiltracji Wielkoteki – zwanej przez Ciszlandczyków Biblioteką Kongresu – źródła groźnej bibliotekarskiej mocy. Czy pozbawiony możliwości korzystania ze swego talentu Alcatraz znajdzie sposób, by ocalić Bastylię i na dobre pokonać Bibliotekarzy?

Opinia:

Bardzo ciężko będzie napisać tę recenzję bez spoilerów lub okłamania was. Serio, Brandon Sanderson doprowadza tym tomem czytelnika do ślepej furii! Zresztą, może nie tyle samym tomem, co jego zakończeniem, ale o tym nie mogę powiedzieć wam więcej. Musicie spróbować sami!

Jeśli nie czytaliście opisu, to nie zamierzam zdradzać pewnych faktów z poprzednich tomów. Musicie mi wybaczyć dużą ogólność tej recenzji, ale naprawdę ciężko czegoś nie zdradzić. Zdecydowanie doszłam jednak do wniosku, że piąty tom jest najmroczniejszy ze wszystkich. Więcej tutaj ponurych autorefleksji, choć jednocześnie nadal Alcatraz potrafi rozbawić do łez. Mamy tutaj zdecydowane rozwinięcie wątku talentów i Incarny. Zakończenie natomiast sprawia, że trafi was szlag, jeśli lubicie Alcatraza. I nie chodzi o to, że jest złe. Po prostu nie wierzcie we wszystko co Alcatraz (i autor) mówi i obiecuje. 
- Jesteś taki nieznośny. / - Czy to zasada trzecia? /  - To uniwersalne prawo wszechświata.
Alcatraz będzie was również kusił, abyście zajrzeli na koniec książki. Absolutnie nie dajcie mu się zwieść! Serio, nie możecie zajrzeć w tej książce na koniec nawet, jeśli robicie to przy okazji każdej innej! Uwierzcie, żadne zakończenie nie popsuje wam tak lektury, jak to, jeśli poznacie je za wcześnie.

Cała książka ma raczej słodko-gorzki wydźwięk. Alcatraz dorasta, choć nadal jest dzieckiem. Dowiaduje się o swojej rodzinie rzeczy, które totalnie zmieniają jego światopogląd. Od początku do końca krąży ścieżkami niekonwencjonalnych rozwiązań, aby na samym końcu zafundować nam zawał serca. Koniecznie musicie poznać tę serię, niezależnie od wieku. A mi nie pozostaje nic innego, jak nadal rozmyślać nad zakończeniem i jego skutkami...

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI.

4 lis 2018

Podsumowanie października


Wiecie, przez wyjazd i to, ile ostatnio miałam na głowie, jakoś zupełnie zapomniałam o podsumowaniu :D Także dziś tak na szybko, a do soboty na pewno wrzucę jeszcze dwie recenzje! :) Jak będę miała chwilę, zajrzę też do was (a mam nadzieję, że jutro będę miała).

Przeczytane książki:

Okrutny książę (422) [Jaguar] *6/10*
Pierwsze słowo (317) [Uroboros] *7/10*
Drugi Legion  (526) [Initium] *9/10*
Bestie (282) [Alegoria] *7/10*
Królewski Zdrajca (508) [Jaguar] *10/10*

Ilość książek: 5
Ilość stron: 2055 (ok. 66 str/dzień)

Znów - nie czytałam złej książki w październiku, w ogóle uważam, że w tym roku jakoś nie trafiam na złe powieści (zdarzyło się ich tylko kilka). Natomiast wreszcie poznałam dalsze losy Owena! Jedynie co, to mam obawy czy nie lepiej, gdyby pozostało to trylogią, bo jakoś ciężko przychodzi mi wyobrażenie sobie ciągu dalszego.

Natomiast jestem już po lekturze ostatniej części Alcatraza i przyznam wam, że Brandon Sandreson to sadysta! Oczywiście, powieść 10/10 <3

W najbliższych dniach też o Zdradzieckim sercu, a także Baśniach Braci Grimm dla dorosłych.

A jak wam minął październik? :)

29 paź 2018

'Królewski zdrajca' J. Wheeler


Opis:

Owen Kiskaddon – lord Ceredigionu i diuk Marchii Zachodniej – z lękliwego chłopca stał się wysokim rangą oficerem na dworze króla-regenta, Severna Argentine’a. Nadal służy nieobliczalnemu, opętanemu żądzą władzy tyranowi, w duchu marzy jednak o pozbawieniu go tronu. Gdy nadarza się okazja, Owen bierze sprawy w swoje ręce, a u jego boku staje nieoczekiwanie piękna sojuszniczka... Czy wspólnie uda im się pokonać Severna Argentine’a i przywrócić pokój w Królewskim Źródle? A może chaos zwycięży miłość i ziemia spłynie krwią niewinnych ofiar?

Opinia:

Ta książka złamała mi serce, po czym posklejała je na nowo. Rozbiła mnie emocjonalnie na kawałeczki. Autor przesycił ją emocjami i uczuciami bohaterów! Nie będziecie mogli się jej oprzeć.

Oczywiście, Królewski zdrajca od razu kojarzy nam się z konkretną osobą po przeczytaniu. Mimo to zagadką może okazać się, jak do tego wszystkiego dojdzie. Historia to prawdziwy rollercoaster emocji oraz wydarzeń. Ciężko przewidzieć, co wydarzy się za chwilę, kto zdradzi, a kto okaże się sojusznikiem. W pewnym momencie zaczęłam podejrzewać naprawdę każdego - nawet bohaterów, którzy wydawali się (i często rzeczywiście byli) nieskazitelni. Pan Wheeler mąci w umyśle czytelnika, podsuwając fałszywe tropy, a jednocześnie łamie mu serce wprowadzając w życie Owena wielki emocjonalny zamęt.
Wybacz, nigdy wcześniej nie pisałem do nikogo listu miłosnego. Przepraszam, że w tym znajdują się niemal same intrygi. Jestem wdzięczny losowi, że postawił Cię na mojej drodze.[...]. Powiedz mi, że możemy zwyciężyć.
Owen naprawdę nie ma lekko w tym tomie, więc tym bardziej podziwiam go za siłę i determinację. Po wydarzeniach z Córki Złodzieja załamał się, ale nie upadł. Źródło poddaje go trudnym i często okrutnym wyborom, ale na szczęście udaje mu się pozostać sobą. Mało w tym tomie Evie, co nieco oddala nas od tej postaci (jednak po zakończeniu części drugiej było oczywiste). Jej miejsce ulubionej damskiej postaci zajmuje Sinia - delikatna, ale potężna kobieta, o której nie mogę wam zbyt wiele powiedzieć, aby nie zaspoilerować nic z akcji. Rozwijają się również postaci Drew i Kathryn, co przyspiesza w pewien sposób bieg wydarzeń.

Autor nie oszczędza bohaterów, z niektórymi nie dane nam będzie się spotkać w następnym tomie. Zastanawiam się również czy kolejny tom jest tak naprawdę potrzebny - czy autorowi uda się utrzymać tak wysoki poziom, jaki zaprezentował nam tutaj. Lektura zachwyciła mnie i zbiła z nóg, więc jeśli nie znacie jeszcze Królewskiego Źródła, koniecznie musicie to nadrobić!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

22 paź 2018

PRZEDPREMIEROWO: 'Bestie' B. Mikulska


Opis:

Kiedy boska miłość schodzi między istoty ułomne, wszystko się psuje. W zaburzonym porządku zło triumfuje nad dobrem. Najczarniejsza magia przeważa i rządzi przez pokolenia. Ratunek światu przynieść może dźwięk srebrnego gwizdka, którego wybrańcowi użyć wolno jeden, jedyny raz. I tylko w obliczu skrajnego zagrożenia. Jak potoczą się dalsze losy świata? Czy ktoś odniesie triumf w wielkim boju o nieśmiertelność i władzę? Tymczasem demony triumfują. A rządzą krwawo... Dla czytelników o mocniejszych nerwach polecam bardzo. Tadeusz Lewandowski (dziennikarz, krytyk literacki)

Opinia:

Horror dla ludzi o mocnych nerwach i żołądkach (zwłaszcza żołądkach). Autora nie przebiera w metodach i drastyczności. Nie stara się upiększyć strasznych scen - i bardzo dobrze, w końcu mamy do czynienia z horrorem!

Jedyną wadą książki jest tak naprawdę jej konstrukcja. Przeskakiwanie w czasie bez informacji o tym naprawdę mega dezorientuje, a dzieje się to nagminnie. Poza tym jednak to bardzo oryginalna, pełna śmierci i potworności historia, w której znalazło się również miejsce na miłość. Mamy do czynienia z czarną magią, ale także z okrucieństwem ludzi. Bohaterce pod nogi rzucane są same kłody i okropności. Ciekawa jest również konstrukcja mitu w powieści - Dobry i Zły brat oraz wpuszczony przez nich przypadkiem od świata Demon. W pewnym momencie zaczęłam się domyślać, jaki charakter będzie miało zakończenie, ale powieść i tak czytało się z zaciekawieniem i lekkim dreszczykiem wywołanym przez oczekiwanie, jakie jeszcze okropności autorka nam zaserwuje.
Świat nie zauważa pojedynczych osób. Pojawiają się i znikają, a los tych ludzi obchodzi jedynie ich samych i najbliższych. Bohaterów pamięta się przez dwa, trzy pokolenia.
Ciężko przywiązać się do postaci, ponieważ rzadko zostają z nam na dłużej. Wszystkie, poza główną bohaterką - Nem. To dziewczyna, której towarzyszymy w sumie od momentu narodzin. W pewnym sensie nawet ją polubiłam - zmagała się z wielkim brzemieniem, a mimo wszystko nie skupiała się wyłącznie na swojej osobie. Bohaterowie są dobrze wykreowani, choć niekoniecznie dane jest im długie życie. Sądzę jednak, że tym rządzi się gatunek, jakim jest horror.

Gdyby nie pewna dezorientacja wywołana tymi nagłymi przeskokami w czasie, powieść byłaby jeszcze lepsza, ale i tak czytałam ją z wielkim zainteresowaniem. Zwłaszcza spodobał mi się sposób, w jaki pani Barbara połączyła wszystkie występujące w powieści wątki. Polecam zwłaszcza osobom, które lubią drastyczne i nieprzebierające w środkach horrory!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Alegoria.

19 paź 2018

PRZEDPREMIEROWO: 'Drugi Legion' R. Schwartz


Opis:


Opinia:

Drugi tom Tajemnic Askiru byłby idealny, gdyby nie powielona wada z tomu pierwszego - styl autora przypomina bardziej opisywanie kroniki niż powieści akcji. Mimo to książkę czyta się szybko i z dużym zainteresowaniem, chłonąc zarówno intrygi, jak i rozbudowane opisy.

Początkowo wracamy do dobrze nam znanej gospody, gdzie utknęli nasi bohaterowie. Potem jednak udajemy się w podróż w nieznane, poszukując wraz z nimi legendarnego Askiru. Wszystko sprzysięgło się, aby tę misję udaremnić - napotykane po drodze przeszkody, tajemniczy, potężny wróg i zagraniczna polityka. W powieści bardzo dużo się dzieje, wiele rzeczy zaskakuje. Pierwszy tom skupiał się na małej grupce w zamkniętej przestrzeni. Tutaj ruszamy w świat, aby poznać dalsze rządzące nim zasady oraz innych bohaterów.
Dla mnie portale miały w sobie coś wyniosłego, mistycznego. A Leandra używała ich, żeby wywalić śmieci? Ta kobieta nie miała za grosz szacunku!
Autor bardzo rozwija osobowości bohaterów. Zwłaszcza podoba mi się poprowadzenie postaci Zokory. Nadal nie rozumie pewnych zasad rządzących światem ludzi, ale stara się je dopasować do tego, co wie i w co wierzy. Havald to bohater intrygujący - stary duszą, młodszy ciałem, ale podążający za głosem serca i moralności. Poznajemy również dwie nowe postaci - Poppet, która z czasem staje się ważnym członkiem zespołu oraz Armina - obcokrajowca znającego tamtejsze obyczaje. Bohaterowie nadal są bardzo prawdziwi, a dodatkowo tych z poprzedniego tomu możemy poznać dużo lepiej. Z drugiej strony nie odkrywają przed nami wszystkich swoich kart.

Podsumowując, powieść zaskakuje, bawi oraz napawa grozą (podzielam zdanie Leandry co do pająków...). Autor doskonale oddaje różnice obyczajowe, które poznają bohaterowie, a także konstruuje cudowną intrygę. Bardzo ciekawią mnie losy niektórych bohaterów związane z końcówką tej części! Zdecydowanie polecam wam tę serię, ponieważ nie traci poziomu i mam nadzieję, że kolejny tom także mnie nie zawiedzie.

15 paź 2018

SZKLANY TRON - kolorowanka antystresowa


Jak wiecie, lub nie, uwielbiam kolorowanki antystresowe dla dorosłych. To taka okazja do odprężenia się, skupienia na tym gdzie jaki kolor, a nie na problemach. Kiedy więc w moje łapki wpadła - dzięki uprzejmości wydawnictwa Uroboros - kolorowanka związana z jedną z moich ulubionych serii, od razu wzięłam się za kolorowanie! :)


Do każdej kolorowanki dopasowany został tekst z książki, który opisuje daną sytuację. Okazało się to nadto pomocne, ponieważ mi niektóre sceny kojarzyły się z nieco innymi. Cytaty dobierane są starannie, ale nie polecam osobom, które nie czytały jeszcze wszystkich pięciu części, bo można sobie zrobić niemiłą niespodziankę w postaci spoilera!


Przy każdym cytacie mamy także wskazaną konkretną część serii, w której scena ta się pojawia. Dodatkowo wszystko zostało uporządkowane chronologicznie.


Kolorowanki są bardzo skomplikowane i złożone. Na pewno nie polecam kolorowania zwykłymi flamastrami, które robią smugi (jak u mnie). Zdecydowanie muszę wyposażyć się w kredki! Na szczęście strony są na tyle grube, że nawet moje obecne narzędzia nie przebijają na drugą stronę. Jedyny minus i katorga to kolorowanie elementów przy łączeniu stron!


Na scenach nie pojawia się jedynie Aelin, ale także inne ważne dla fabuły postaci (lub miejsca). Osobiście uważam, że to bardzo ciekawe przypomnienie sobie wydarzeń z serii, ale także cudowny sposób na relaks!

11 paź 2018

PRZEDPREMIEROWO: 'Pierwsze słowo' M. Kisiel


Przed wami recenzja zbioru opowiadań jednej z moich ulubionych polskich autorek - Marty Kisiel.

Rozmowa dyskwalifikacyjna
Pełna humoru wizja rozmowy kwalifikacyjnej w świecie baśni. Cóż oryginalnego ma do zaproponowania rozbestwionej publice czytelników krasnal? Czy elf potrafi się dostosować do współczesnych trendów? I jak zdobyć Certyfikat Jakości Fantastycznej? 

Katabasis 
To opowiadanie było dość depresyjne i bardzo symboliczne. Przyda się znajomość symboliki mitów greckich oraz, dla wrażliwszych, chusteczki. Prawie do samego końca sądziłam, że znajdujemy się w świecie mitu, ale czy miałam rację? To opowiadanie zaskoczyło mnie, ponieważ to zupełnie inna Marta Kisiel, bez jej zwyczajowego humoru, bardziej refleksyjna.

Dożywocie
Nie dziwię się, że z opowiadania powstała powieść - za drugim razem czyta się to tak samo świetnie i parskając śmiechem <3

Nawiedziny
Wyobrażacie sobie zamtuz nawiedzony przez cnotkę, ortodoksyjną dziewicę? Już nie musicie, bo pani Marta zrobiła to za was! Co prawda jak dla mnie opowiadanie miało jednak ciut przydługie rozpoczęcie, ale samo w sobie nie było złe. Znów pełne humoru oraz wymyślnych, typowo kiślowskich zdań.

Przeżycie Stanisława Kozika
Kolejne dość smutne opowiadanie, może trochę zbyt przesadzone, ale jednak wskazujące na pewien problem społeczny. Skąd się biorą truposzczaki? Kim jest najbardziej efektywny pracownik w korporacji? Stanisław umarł, ale nie mógł odejść. Nietuzinkowe pokazanie oddalanie się od siebie ludzi i traktowanie ich bardzo przedmiotowo i przyzwyczajeniowo.

Jadeit
Macie ochotę na nieco makabryczności? Jadeit wam jej dostarczy. Opowiadanie zdecydowanie nie dla dzieci, a także ludzi o słabych żołądkach. Pomieszanie magii oraz kryminału. Ciekawi mnie jedynie, jak zakończyło się śledztwo!

Miasto Motyli i Mgły
Tu muszę przyznać, że się wynudziłam i miałam nadzieję, że szybko się skończy. Nawet nie potrafię wam do końca powiedzieć, o czym było to opowiadanie, ponieważ było w nim tak mało szczegółów.

W zamku tej nocy...
Padłam, serio! Pomijając genialną fabułę, zakończenie rozwala system! Co robią pełnoetatowe upiory w zamku cara? Jak można sparodiować wyniosłe idee romantyzmu? Tego opowiadania nie wyobrażam sobie w formie dłuższej - jest idealne takie, jakie jest i z całego zbioru podobało mi się najbardziej! <3

Szaławiła
Nie czytałam po raz drugi, bo jeszcze dość dobrze pamiętam. Link do recenzji: >KLIK<

Cały świat Dawida
Początkowo to opowiadanie niezbyt mi się podobało. Ukazywało szarą rzeczywistość, a nie lubię tego klimatu w powieściach. Natomiast sposób rozwiązania problemu jak zwykle niekonwencjonalny, zaskakujący i w sumie - w pewien sposób parodiujący rzeczywistość.

Pierwsze słowo
Natomiast to opowiadanie jest zdecydowanie makabryczne. Nie spodziewałabym się akurat takiego zakończenia. Krótka opowieść o matce, która musi znosić ból swojego dziecka.

Podsumowując, w zbiorze większość opowiadań mi się podobała, a W zamku tej nocy... w ogóle zostało moim ulubionym, ale nie wszystkie. Dwie historie znałam już wcześniej - Dożywocie oraz Szaławiłę (której ciąg dalszy chętnie bym poznała!). Uważam natomiast, że pani Marta w części ma rację - zdecydowanie lepiej wychodzą jej formy długie, ale niektóre krótkie też są warte uwagi.
Polecam więc fanom twórczości autorki, ale także osobom jeszcze niezaznajomionym - możecie zobaczyć, z czym autorka radzi sobie najlepiej :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

9 paź 2018

TOP 10: SZKOLNE CZASY

Rozpoczął się zarówno rok szkolny, jak i akademicki. W tym roku także ja dołączyłam do grona studentów i stąd moje TOP 10 Szkolnych Czasów. Chodzi o książki, w których przebywamy w szkole lub duża część akcji się w niej dzieje.Od razu mówię, że Harry'ego Potter pomijam - i tak wiecie, że go uwielbiam :D

10. Kuzynki


Książkę lubię, ale nie uwielbiam. Mimo tego uznałam, że powinna się tu znaleźć, ponieważ wątek szkolny jest mocno rozwinięty: Monika uczy się w szkole, kobiety są nauczycielkami. Poznajemy więc nie tylko ciekawą historię magiczną, ale też szkołę polską z dwóch stron barykady :)



Mamy do czynienia z Anną, kujonką, a cała powieść ma miejsce w trakcie roku szkolnego. Generalnie szkoły nie było tam może bardzo dużo, ale to YA, więc jednak bohaterka tam zaglądała.



Już z samego tytułu wiemy, że będziemy mieć do czynienia ze szkołą - tym razem baśniową, nierealną, wyśnioną, gdzie bajkowi przestępcy uczą się przestępczości, a księżniczki księżniczkowatości :D



Fletcher trafia do Akademii i spędza w niej cały czas powieści, więc szkoły mam mnóstwo. I to nie byle jakiej! Chcecie nauczyć się przyzywać demony? Oto idealna Akademia dla was! :)



Ostatecznie Sacha i Taylor poznają się dzięki nauczycielce, a szkoła przetacza się cały czas gdzieś w tle. Ostrzegam jedynie przed oklepanym wątkiem miłosnym, a co do reszty powieści - sam pomysł na historię totalnie mnie kupił! :)

5. Krąg


Morderstwo oraz relacje dziewczyn mają miejsce głównie w szkole. Mamy do czynienia zarówno z akcją, jak i problemami licealistek.



Tutaj wątek szkolny jest bardzo mocny, ale zapewniam was, że nie chcielibyście trafić do tej szkoły, gdzie można stracić nawet życie. 



Nastya oraz Josh poznają się w szkole, ona jest nowa, on to raczej typ samotnika. Problemy licealne graniczą tutaj z miłosnymi oraz tymi z przeszłości. Dlaczego YA w ścisłej TOP 3? Ponieważ jestem w niej bezgranicznie zakochana!



Choć w późniejszych częściach szkoły jest zdecydowanie mniej, to w pierwszej razem z Kamykiem uczęszczamy na zajęcia i poznajemy arkana magii.



Darrow trafia do Akademii dla Złotych, gdzie musi radzić sobie ze światem, którego nie znał. Nauka tutaj również jest okrutna i wielu przypłaca ją życiem. Tym bardziej, że to nie szkoła w ścisłym tego słowa znaczeniu.


I tak oto przedstawia się TOP 10 książek ze szkołą w tle. Mogłabym wymienić ich więcej, jak choćby Magiczny Krąg, ale postawiłam na te powieści, ponieważ uważam, że najlepiej pasują też do tematyki TOPki :)
A jakie byłoby wasze TOP 3 książek ze szkołą w tle? :)