Przejdź do:

31 paź 2017

'Imperium burz' S. J. Maas

Tytuł:  Imperium Burz (oryginalnie: Empire of Storms)
Autor: S. J. Maas (tłumacz: M. Mortka)
Cykl: Szklany tron
Liczba stron: 860
Wydawnictwo: Uroboros (w roku: 2017)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę

Opis:
Droga do tronu Terrasenu dopiero się rozpoczęła. I choć młoda królowa z każdym dniem coraz lepiej poznaje potęgę swojej magii, to wie, że nie wygra wojny z Erawanem w pojedynkę. Nadszedł czas szukania sojuszników. Kto odpowie na jej wezwanie? I jaką cenę będzie skłonna zapłacić za zwycięstwo z siłami ciemności?

Opinia:

NIE ZAWIERA SPOILERÓW

Dlaczego ja zaczęłam to czytać? Powinnam zająć się tą serią dopiero, gdy zostaną wydane wszystkie tomy, bo nie mam pojęcia, jak przeżyję teraz do wydania następnej części! Autorka znów pochłonęła mnie i nie chciała wypuścić ze świata magii, intryg oraz romansu. Ponadto pod koniec tej książki prawie się rozpłakałam, a to dzieje się bardzo, bardzo rzadko.

W tym tomie rozrasta się zdecydowanie ilość wątków miłosnych, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Każdy z nich był inny, ciekawy i doprawiony nutką pikanterii. W książce non stop się coś dzieje - intrygi Celaeny powodują kolejne zaskoczenia, ponieważ nie zdradza się ona ze swoimi zamiarami nawet swojemu ukochanemu. Finał tej książki pozostawił mnie za to z wielką dziurą w sercu i niepewnością co do dalszych losów bohaterów. Jedyne, czego mi brakowało, to Chaola, który w tym tomie jest jedynie wspominany.

One day. I am going to marry you. I'll be generous and let you pick when, even if it's ten years from now. Or twenty. But one day, you are going to be my wife. (Któregoś dnia cię poślubię. Będę hojny i pozwolę ci zdecydować kiedy, nawet, gdyby miało to być za dziesięć lat. Lub dwadzieścia. Ale pewnego dnia zostaniesz moją żoną).
Celaena to sprytna dziewczyna, działająca na własną rękę i niezwierzająca się nikomu ze swoich planów. Było mi jej czasem szkoda, gdy wszyscy naskakiwali na nią, a ona po prostu wolała wszystko dopiąć na ostatni guzik, niż przedstawić plan, który może zakończyć się niepowodzeniem. Rowan nadal nie podbił mojego serca, ale zaczęłam go naprawdę lubić. Za to Aedion - tak, za nim zdecydowanie udałabym się wszędzie. Bohaterowie rozwijają się, pokazują nam swoje lęki i dobre strony. To seria, która rozrasta się coraz bardziej z każdym kolejnym tomem, a na pewno najlepszym dowodem na to są postaci.

Ciężko mi pisać o wspaniałości tej książki, gdy nie mogę wam nic zdradzić. Po prostu musicie sami dać się pochłonąć tej niezwykłej serii <3 <3 A ja z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu! <3

PS. Cytat znalazłam na LC po ang, nie chciało mi się szukać w książce dokładnego przekładu, a go uwielbiam, więc przetłumaczyłam go po swojemu w nawiasie :D

Za egzemplarz dziękuję

30 paź 2017

'Ember in the Ashes. Imperium Ognia' S. Tahir

Tytuł:  Ember in the Ashes. Imperium ognia  (oryginalnie: Ember in the Ashes)
Autor: S. Tahir (tłumacz: J. Malinowski, M. Wawrzyńczak)
Cykl: Ember in the Ashes
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Akurat (w roku: 2015)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę

Opis:
Zapierająca dech w piersi historia o honorze, miłości, poświęceniu i walce o wolność, która podbiła serca młodych czytelników na całym świecie. Laia należy do kasty Uczonych – w bezwzględnym Imperium tacy jak ona są zepchnięci na margines, stale inwigilowani i prześladowani. Aby ocalić brata oskarżonego o zdradę, dziewczyna wstępuje w szeregi buntowników i wyrusza ze śmiertelnie niebezpieczną misją do gniazda zła: zostaje niewolnicą w Akademii szkolącej najwierniejszych, najbardziej bezwzględnych żołnierzy Imperium. Jednym z nich jest Elias. Choć należy do wyróżniających się studentów , w jego sercu narastają wątpliwości, czy rola okrutnego egzekutora jest rzeczywiście tą, jaką chce odgrywać przez całe dorosłe życie. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi nie tylko całkowicie odmieni ich losy, lecz także wstrząśnie posadami świata, w którym oboje żyją.

Opinia:
Tę książkę chciałam przeczytać od momentu jej zapowiedzi. Nie tylko ze względu na to, że była na każdym blogu i to z samymi pozytywnymi recenzjami. Nawet, gdyby były średnie, i tak chciałabym po nią sięgnąć. Ten opis kupił mnie totalnie.

Z początku nie mogłam się wkręcić. Miałam już obawy, że to kolejna przeciętna młodzieżówka zbudowana na klasycznych schematach. Styl, jakim jest napisana też nie wyróżnia się niczym - widać w nim emocje, opisy i dialogi są ciekawe, ale nie wybitne ponad miarę.

Strach będzie twoim wrogiem tylko wtedy, gdy na to pozwolisz. Zbyt silny strach może paraliżować. Zbyt mały strach rodzi arogancję.
Po około jednej trzeciej nie mogłam się jednak oderwać. Nie ze względu na styl, ale tempo i sposób prowadzenia akcji. Co prawda są tu wykorzystywane schematy, ale autorka stworzyła z nich coś niezwykłego. Historia dwojga młodych ludzi, których połączyło przeznaczenie - brzmi jak oklepana bajka, ale na całe szczęście nią nie było. Autorka potrafi zaskoczyć czytelnika, choć nie wszystko okazało się nieprzewidywalną tajemnicą. Największą atrakcją książki okazały się Próby. Co będą musieli zrobić tym, razem, jak Elias zareaguje. Trójkąt miłosny nie wytrącał mnie z równowagi podczas czytania. Relacja między Heleną a Eliasem została zresztą przedstawiona naprawdę ciekawie i odbiegała trochę od schematu. Ostatnie 50 stron uciekło nie wiadomo kiedy i nagle były już podziękowania... A ja się pytam, co dalej!?


Pole bitwy to moja świątynią. Czubek miecza jest moim kapłanem. Taniec śmierci moją modliwtą. Kończący cios wyzwoleniem
Na pewno powodem sukcesu tej powieści są także bohaterowie. Nie plastikowi czy jednowymiarowi, ale tacy z krwi i kości. Laia to nieco zagubiona dziewczyna, która otoczona sławą rodziców stara się jej dorównać. Za wszelką cenę stara się uratować swojego brata, obarczając się winą za jego pojmanie. Można powiedzieć, że uczy się życia. Elias mógłby zostać moim mężem. Zaradny, choć w typowo męski sposób wielu rzeczy nie dostrzega. Kogoś mi tym zresztą przypomina. Helena to służbistka, ale także wierna przyjaciółka, choć nie zawsze postępuje w sposób właściwy. Podobała mi się kreacja czarnego charakteru, komendantki oraz to, jak postrzegali ją różni ludzie. Postaci drugoplanowe nie były potraktowane po macoszemu, co tylko usprawniało lekturę.


Podsumowując, po dość nudnym i schematycznym początku, zostajemy wrzuceni w wir niesamowitej akcji. Jestem bardzo zaintrygowana dalszymi losami Eliasa, Heleny i Lai! Polecam książkę fanom fantasy - w tle opowieści czają się potwory, których nie chcielibyście spotkać na ulicy :)

29 paź 2017

Misie na zdrowe włosy od Noble Health, czyli pierwszy beauty post na Biblioteczce

Generalnie nie spodziewajcie się dużej ilości takich postów. Akurat musiałam poratować włosy, nie lubię łykać dużych tabletek i na instagramie wpadły mi w oko MISIE NA ZDROWE WŁOSY. Są to żelki, które poprzez dużą zawartość witamin mają poprawić kondycję włosów. Żelki zamiast tabletek? Musiałam to wytestować!


Co obiecuje nam producent? Zdrowe włosy, głębię koloru, blask oraz zdrową skórę. Produkt jest przeznaczony wyłącznie dla osób dorosłych i zawiera 13 składników odżywczych, z których najważniejsze widzicie na grafice na górze. Każdy miś to tylko 3 kalorie o smaku pomarańczowym. Więcej informacji o produkcie możecie poczytać na oficjalnej stronie :)

Misie biorę, zgodnie z etykietką, dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Co do pomarańczowego smaku, ostrzegam, że pierwsze kilka żelków może wam nie smakować - poprzez dużą zawartość witamin są one gorzkawe. Jednak po zjedzeniu około 10-15 misiów przestałam odczuwać ich posmak i choć nadal nie smakują jak żelki pomarańczowe, to zaczęły być słodsze :) 

Misia należy dokładnie rozgryźć, a nie przegryźć na trzy i od razu połknąć. Według mnie to przyjemniejsze rozwiązanie niż łykanie tabletek. Dodatkowym plusem jest to, że nie trzeba ich popijać :D





Czego oczekiwałam od żelków na włosy?

Nie lubię spędzać dużo czasu, pielęgnując włosy. Żadne maseczki czy odżywki, których nie mogę od razu zmyć, nie wchodzą w grę, bo zwyczajnie o tym zapominam lub mi się nie chce. Potrzebowałam więc czegoś, co zregeneruje moje włosy. Rzadko suszę włosy, a prostuję tylko grzywkę, ale wiadomo, że pogoda także robi swoje z włosami...

Zniszczone końcówki (rozdwojone, wysuszone), włosy wypadające na taką skalę, że znajdują się dosłownie wszędzie, problemy z rozczesywaniem w przypadku niespryskania ich odżywką, oklapnięcie i brak blasku, raczej niezbyt miękkie w dotyku. Taki stan zaczął mnie już irytować.


Pierwsze efekty zauważyłyśmy z moją mamą po około połowie słoiczka. Moje włosy zaczęły się zdecydowanie łatwiej rozczesywać i nie potrzebowałam już do tego odżywki. Dodatkowo dłużej pozostawały nieprzetłuszczone i częściej mogłam na drugi dzień wspomóc się tylko suchym szamponem. Stwierdziłam także, że są bardziej miękkie w dotyku.

Spojrzenie na końcówki - większość z nich jest nierozdwojona - szok! Dodatkowo poprawiła się kondycja całego włosa i ogólny wygląd. Blask? Powoli zaczęły go odzyskiwać.




Ciężko mi stwierdzić czy poprawiła się kondycja skóry głowy, bo nigdy nie była w sumie zła. Tak samo trudno stwierdzić czy wypada mi mniej włosów - na pewno mniej zostawiam ich w szczotce podczas rozczesywania, ponieważ nie robią się kołtuny oraz nie muszę mocniej szarpać włosów, aby je rozczesać (używam szczotki od Tangle Teezer, więc to też na pewno plus).

Ze swojej strony dodam, że włosy łatwiej się układają i, chyba dzięki biotynie, ale nie jestem ekspertem, same się prostują. Dla mnie to plus, ponieważ już coraz rzadziej prostuję grzywkę - układa się sama po umyciu :) Dodatkowo włosy rosną szybciej, co zdecydowanie pomoże je zapuścić :)

Jedynym minusem jest to, że nie tylko włosy na głowie zaczęły rosnąć szybciej - częściej muszę golić nogi czy pachy. Podejrzewam jednak, że wosk/ depilator rozwiąże sprawę :)

Poza włosami, zauważyłam poprawę kondycji moich paznokci - nie stały się co prawda mocniejsze czy twardsze, ale płytka wygląda na zdecydowanie odżywioną :)


Podsumowując, MISIE NA ZDROWE WŁOSY po miesiącu kuracji:

poprawiły kondycję moich włosów

ułatwiły ich rozczesywanie

spowodowały, że nie wyrywam aż tyle włosów podczas czesania, dzięki czemu tracę ich mniej

pomagają moim włosom odzyskać blask i intensywny kolor

prostują włosy, przez co nie muszę tak często korzystać z prostownicy

ułatwiają układanie włosów

poprawiły kondycję moich paznokci (płytki)

-/sprawiają, że włosy szybciej rosną, ale niestety, nie tylko te na głowie

przestały mieć gorzkawy posmak, więc jedząc je, czuję się, jakbym jadła dosłownie żelka, a nie suplement diety

27 paź 2017

'Królowa Cieni' S. J. Maas

Tytuł:  Królowa cieni (oryginalnie: Queen of Shadows)
Autor: S. J. Maas (tłumacz: M. Mortka)
Cykl: Szklany tron
Liczba stron: 848
Wydawnictwo: Uroboros (w roku: 2016)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę

Opis:
Celaena Sardothien do tej pory traciła wszystkich, których kochała. Zamordowano jej rodziców, jej ukochany, Sam, także zginął w męczarniach. Jej przyjaciółka, Nehemia, poświęciła życie, by Celaena mogła odkryć swoje dziedzictwo i pójść za przeznaczeniem… Ale dość tego. Teraz, gdy okiełznała już swoją moc, nadszedł czas na zemstę. Dziewczyna znana do tej pory jako Zabójczyni Adarlanu zniknęła – narodziła się Aelin Ogniste Serce, królowa podbitego przez Adarlan Terrassenu.
Nadszedł czas walki o wszystko, co ważne. Aelin wraca do Adarlanu, by zemścić się na tych, którzy skrzywdzili jej bliskich, odzyskać tron i stanąć twarzą w twarz z cieniami przeszłości. A przede wszystkim po to, by chronić tych, którzy jej pozostali.
Przed nią zadanie prawie niemożliwe do wykonania. Jej przeciwnicy mają po swojej stronie mroczne siły, a Aelin w Adarlanie pozbawiona jest swojej magii, która pozwala jej władać ogniem. Może jednak liczyć na swoich towarzyszy – kuzyna Aediona, Chaola, Lysandrę i przede wszystkim na Rowana. Rowana – walecznego księcia-wojownika Fae, jej carranama, bratnią duszę – do którego zaczyna żywić coraz bardziej płomienne uczucia.
Opinia:

NIE ZAWIERA SPOILERÓW

Sarah J. Maas  po raz kolejny porwała mnie w swoje sidła, przedstawiając absolutne mistrzostwo stylu. Dokładnie wyważone opisy, cudowne dialogi oraz emocje wywoływane w czytelniku na każdym kroku. Tę lekturę pochłania się, nie chcąc odkładać jej choćby na chwilę.

To, co dzieje się w tej książce jest nieopisywalne w recenzji, ponieważ nie chcę zamieszczać spoilerów. Autorka narzuca jednak takie tempo, że nie ma nawet chwili, aby pomyśleć o oderwaniu się od czytania. Zwroty akcji, niespodziewane uśmiechy losu oraz relacje pomiędzy bohaterami. Śledząc równocześnie losy Celaeny z przyjaciółmi, Doriana oraz Manon, czytelnik zwiedza pół wykreowanego świata, aby przeżywać przygody. Autorka sugeruje również, że w kolejnym tomie będziemy śledzić losy jeszcze co najmniej jednego bohatera. Zakończenie pozostawia wiele pytań, na które czytelnik ma ochotę od razu poznać odpowiedzi.

Spędziłem wieki, wędrując po świecie – od imperiów do królestw, a stamtąd na pustkowia. Nigdy się nie zatrzymywałem - nawet na chwilę. I przez cały ten czas wpatrywałem się w horyzont, myśląc o tym, co czeka za następnym oceanem, za następną górą. Ale myślę... myślę, że przez cały ten czas – przez wszystkie te wieki – to ciebie szukałem".
Celaena zdecydowanie dojrzewa, przygotowując się do roli, jaka jest jej przeznaczona. Lubię zwłaszcza momenty, gdy z prawdziwej siebie powraca na chwilę do osoby, którą była przed tymi wszystkimi wydarzeniami - autorka genialnie pokazała kontrast. Rowana nie polubiłam bardziej, nadal utrzymuję, że jest bohaterem ważnym dla fabuł, nieirytującym, ale chyba po prostu nie w moim guście. A może dlatego, że cały czas sprzecza się z moim nowym mężem (Chaol po prostu przestał być szarmanckim kapitanem, a zmienił się w sposób, który sprawia, że moje serduszko pęka) Aedionem. Kuzyn Celaeny to po prostu uroczy, ale także odważny i wierzący w swoje poglądy mężczyzna, w którym nie mogłam się nie zakochać. Ciekawe są także postaci żeńskie - krwiożercza Manon, która jednak nie jest taka, jak inne wiedźmy, Asterin kwestionująca to, co dzieje się z Czarnodziobymi, Lysandra poświęcająca się dla małej dziewczynki oraz wojownicza Nesryn. Najbardziej jednak ciekawią mnie losy Elide, której upór i umiejętność kamuflażu zafascynowały mnie i nie mogę się doczekać, aby poznać dalszy ciąg jej historii.

Mogłabym tak pisać i pisać o cudownych postaciach i fabule, ale w końcu mogłabym coś zaspoilerować, a wierzcie mi, że sami musicie poznać tę fascynującą, porywającą serię <3

Za egzemplarz dziękuję

24 paź 2017

'Pół króla' J. Abercrombie

Tytuł:  Pół króla (oryginalnie: Half a King)
Autor: J. Abercrombie (tłumacz: A. Jacewicz)
Cykl: Morze Drzazg
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Rabis (w roku: 2015)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę

Opis:
Książę Yarvi poprzysiągł zemstę zabójcom ojca. Chce odzyskać Czarny Tron. Najpierw jednak jako sprzedany w niewolę galernik musi stawić czoło okrucieństwu i srogiemu morzu. I to mając tylko jedną sprawną rękę.
W oczach świata jest słaby. Nie utrzyma tarczy ani nie chwyci za topór, dlatego musi z umysłu uczynić zabójczą broń.
W osobliwej kompanii wyrzutków znajduje wsparcie, na jakie nie mógłby liczyć wśród szlachetnie urodzonych.
Yarvi ma u boku lojalnych przyjaciół, lecz zawiła ścieżka, którą kroczy, może się zakończyć tym, czym się rozpoczęła – niespodziewanym zwrotem, zasadzką i śmiercią króla.

Opinia:
Autorka używa prostego stylu, a jednocześnie roztacza przed nami niezwykłą historię. Wywołuje w czytelniku emocje takie, jak wzruszenie, rozbawienie, przerażenie i niepewność.

Niepewność to uczucie, które towarzyszy nam podczas lektury od początku do końca. Nawet rozumiejąc przedstawiony świat i wydarzenia, czytelnik jest wodzony za nos, a rozwiązania problemów okazują się jednocześnie oczywiste i zaskakujące. Początek książki nie należał do lekkich, myślałam, że nie dam rady. Nieustanne użalanie się Yarviego nad sobą, pogarda jego ludu, cała ta sytuacja, w której się znalazł - niesamowicie mnie to znużyło. Przełomowym momentem okazał się zamach na życie pół króla. Od tamtego momentu towarzyszymy mu w trudnej, bolesnej wędrówce nie tylko po zemstę, ale także po dojrzałość. Śledzimy losy króla zdegradowanego do roli niewolnika. Taki motyw pojawił się już w Achai, ale tak, jak Achaja według mnie nie powinna zostać nigdy napisana i nazywana książką, tak historia Yarviego porusza i porywa. Autorka co chwilę odkrywa przed nami nowe karty, a decyzje głównego bohatera są niezwykle trudne do rozszyfrowania. Od połowy książki nie mogłam się oderwać i zarwałam nockę, aby tylko ją dokończyć i poznać zakończenie tej niezwykłej opowieści.

Głupiec uderza od razu (...). Mądry się uśmiecha, obserwuje i zapamiętuje. A dopiero potem zadaje cios.
Szczerze mówiąc, bohaterowie to jedyny maleńki minus. Poza Yarvim są oni dość dokładnie zarysowani, ale jednak nie wykreowani na realne i prawdziwe postaci. Znamy ich główne cechy, w miarę łatwo przewidzieć nam ich wybory, ale nie potrafiłam się do nich przywiązać. Za to Yarvi to cudowna postać i mimo początkowej irytacji, niezwykle się z nim związałam. Kaleki książę, który nagle musi zostać królem, a następnie wpada w niewolę. Proces zmiany, a może lepiej napisać utwardzenia, jego charakteru to literacki majstersztyk. Autorka tak bardzo skupiła się na tym aspekcie, tak niesamowicie go poprowadziła i urealniła, że jestem w stanie wybaczyć jej resztę postaci. Yarvi z słabego popychadła nie stał się nagle wielkim królem. Dojrzał, nauczył się podejmować decyzje oraz walczyć o swoje, ale jednocześnie targały nim uczucia, odwoływał się często do swoich dawnych idei i nie stał się człowiekiem ze stali, jak to często bywa przy tego rodzaju przemianach.


Podsumowując, jeśli mielibyście ochotę poznać opowieść o kalekim księciu, który musiał mierzyć się z przeciwnościami losu oraz swoim pochodzeniem, zachęcam was do lektury. Nie uświadczycie tu smoków, a zawiłe intrygi, plany oraz niestandardowe rozwiązania. Jednocześnie książka nie jest przepełniona polityką, a zwykłym ludzkim sprytem i roztropnością.

22 paź 2017

Mini recenzje: 'Wiedźma Opiekunka cz.2' oraz 'Wiedźma Naczelna' O. Gromyko

Tytuł:  Wiedźma Opiekunka cz. 2 (oryginalnie: Ведьма-хранительница)
Autor: O. Gromyko (tłumacz: M. Makarevskaya)
Cykl: Wolha Redna
Liczba stron: 264
Wydawnictwo: Fabryka Słów (w roku: 2010)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę, Czytam nie tylko Amerykanów

Opis:
Życie Wolhy właśnie zaczynało się układać. Skończyła szkołę. Miała pracę. Miała najlepszego przyjaciela pod słońcem, czy raczej księżycem.
I oczywiście wszystko poszło nie tak.
Staż na dworze nieudanego króla, praca o wiele bardziej skomplikowana niż by się można spodziewać, a przyjaciel… Nagle okazał się kimś więcej, niż tylko przyjacielem.

Styl autorki nadal nie jest tak cudowny, jak mógłby być, ale mogę jej to wybaczyć za niesamowity humor <3
Akcję musiałam sobie nieźle przypomnieć, bo czytałam pierwszy tom Opiekunki już dawno temu, ale i tak szybko się wkręciłam, choć tylko częściowo wiedziałam, co się dzieje. Smoki, wampiry, nowe przygody, a nawet przeganianie ducha z pomieszczenia typu zamek. Dodatkowo wątek miłosny jest tak delikatny, a tak przypomina mi mój związek (zwłaszcza to, co działo się w ostatnich rozdziałach), że nie mogłam się nie uśmiechnąć.
Bohaterowie, czyli głownie Wolha (mój książkowy, rudy sobowtór), Orsana (wojowniczka) oraz Rolar (wampir, uwielbiający żartowanie ze swojego gatunku). Tej trójce towarzyszymy w podróży i mamy okazję ich całkiem nieźle poznać. Rolar oraz Orsana uroczo się drażnią, ale dopiero, gdy na scenę wkraczają Wolha i Len, nie można sie oderwać od ich dialogów. Reszta bohaterów jest dobrze zarysowana, ale nie wybija się zupełnie ponad główne postaci.
Podsumowując, po lekturze tomu drugiego części drugiej, nie wiedziałam, czemu odkładałam to tyle czasu. Kocham tę serię <3 Czemu nie ma ze 20 tomów :(


Tytuł:  Wiedźma Naczelna  (oryginalnie: Verkhovnaya Ved'ma)
Autor: O. Gromyko (tłumacz: M. Makarevskaya)
Cykl: Wolha Redna
Liczba stron: 264
Wydawnictwo: Fabryka Słów (w roku: 2010)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykęCzytam nie tylko Amerykanów

Opis:
Polowanie na wiedźmę z tytułem bakałarza IV stopnia magii bojowej, w dodatku rudą i W.Redną to praca niebezpieczna, skomplikowana, a do tego niewdzięczna. Dość szybko okazuje się komu tak naprawdę kibicuje los i robi się niezręcznie.
Po warowni bogobojnego Zakonu Białego Kruka nocami spaceruje upiór. Bynajmniej nie w celach rozrywkowych. Chociaż, po sprawiedliwości, z jego punktu widzenia jest to pewna rozrywka. Problem w tym, że w efekcie życie straciło już siedmiu pobożnych braci.
Czas sięgnąć po środki ostateczne - zrezygnować z jedynie słusznej i miłej bogom akcji spopielenia wiedźmy, by złożyć jej propozycję nie do odrzucenia.
Jednak upiorna zagadka szybko się komplikuje. W sprawę wyraźnie zamieszany jest świątobliwy Fenduł, patron i założyciel zakonu. Jego czcigodny zezwłok z nieznanych przyczyn i na przekór tradycji unika pobytu w osobistym sarkofagu.

Opinia:
Styl Olgi Gromyko w tej ostatniej części znacznie się poprawił. Tak, jakby na sam koniec postanowiła dokładnie pokazać, na co ją stać <3 Bardzo żałuję, że to ostatni tom przygód Wolhi przy tej znaczącej poprawie stylu, bo mogłabym to czytać i czytać <3
Akcja skupia się na uciekaniu Wolhi przed nieuchronnym - nie mogę jednak napisać szczegółów, aby nie zrobić wam spoilerów. Dodatkowo ktoś zdecydowanie chce się naszej Naczelnej Wiedźmy pozbyć, ale z pomocą przybywają jej przyjaciele. Takiej zgrai w jednym miejscu nie wytrzyma nawet psychiatra - a tym bardziej Wolha :D Humor, niesamowite przygody i zagadki oraz dogewskie tradycje <3 Zakończenie pozostawia niedosyt, choć zamyka całą historię.
Bohaterowie są genialni! Do tego związek Lena i Wolhi tak bardzo przypomina mi mój, że non stop się śmiałam. Kella wychodzi z siebie, przyjaciele pomagają, jak mogą, a czarny charakter jeszcze nie wie, z kim zadarł.
Podsumowując, kocham, ubóstwiam i bardzo, bardzo żałuję, że to koniec mojej przygody z dogewską Wiedźmą Naczelną, która stanowi moje książkowe ucieleśnienie <3

21 paź 2017

MINI MARATONOWY TAG KSIĄŻKOWY


To już trzecia edycja TAGu, który tworzymy razem z dziewczynami z MM :) Tym razem kategorie naprawdę dają w kość... :D Zapraszam do zrobienia go każdego, kto tylko ma ochotę :)

Ola K., czyli książkowa grupa najlepszych przyjaciół (Jellyfish)
Nie pójdę za tłumem i nie wymienię paczki z HP :D Moim zdaniem taką różnorodną paczkę przyjaciół tworzyli bohaterowie Olimpijskich herosów. Przy takiej ilości osób naprawdę trudno o dobre relację z wszystkimi, ale ostatecznie wszyscy traktowali się i szanowali jak przyjaciele.

Jellyfish, czyli książka, którą chcesz w końcu przeczytać (Ola K.)
A to aby jedna taka? :D To zdecyduję się na serię, ponieważ bardzo chciałabym w końcu skompletować i przeczytać Miłość na kołku <3 <3

Meredith, czyli najlepszy retelling bajkowy (KittyAilla)
Bestia to według mnie cudowny retelling, pokazujący tę niesamowitą historię we współczesnych realiach <3

KittyAilla, czyli bohater, który świetnie pisze (książki, wiersze, opowiadania etc.) (Meredith)
Hahahah, może nie według mnie, ale w końcu książka Panicza Szczęsnego z Dożywocia została bestsellerem :D Także chyba można przyjąć, że jego płaczliwe, nieoptymistyczne dzieło o niezapamiętywalnym tytule było napisane dobrze :D


Lilith Jones, czyli ulubiony film, który nie musi być ekranizacją książki (Justyśka)
W sumie to, jeśli mam postawić na film-film, to kocham American Pie, wszystkie części <3

Justyśka, czyli czym kierujesz się kupując książki (Lilith Jones)
Opisem i grzbietem. Na podstawie grzbietu wyciągam z półki w księgarni i dopiero czytam opis xD

Aleksandra B., czyli najlepsza książka z damską bohaterką (Kot Amator)
Aby jedna? :O To może być Szklany tron, który ostatnio pochłaniam jako serię - Celaena <3

Kot Amator, czyli piosenka, która idealnie oddaje klimat twojej ulubionej książki (Aleksandra B.)
Zabiję, jak nic, bo ja z takimi pytaniami zawsze mam problem xD Pierw trzeba by wybrać ulubioną książkę, a to już problem xD Wspomnę więc o czymś innym. Mi zawsze refren piosenki Kocham cię jak Irlandię kojarzył się z historią Jamesa i Lily Potter, bo gdyby nie ich miłość, nigdy nie zdarzyłaby się ta tragedia.

Bookworm, czyli książka, która działa jak lekarstwo - zawsze poprawia ci samopoczucie (Dominika K.)
Dla mnie jest to pierwszy tom Harry'ego, to książka do której wracam, gdy mam naprawdę zły humor.

Dominika K., czyli pierwsza książka, którą świadomie wypożyczyłaś z biblioteki i zapadła ci w pamięć (nie lektura) (Bookworm)
Ciężko stwierdzić, bo jak poszłam do biblioteki, to od razu zgarnęłam z 5 książek, bo miały ładne okładki :D Na pewno pamiętam, że czytałam książki typu Diablik Amelki :D


Paulina Ochęcka, czyli książka, po której przeczytaniu dopiero stwierdziłaś, że bardzo Ci się podobała (Lilijka)
Nie przychodzi mi na myśl żadna taka książka... Raczej od razu wiem czy mi się podobała czy nie. Niby przy Shantaram się męczyłam nieco, ale i tak podobała mi się już podczas czytania :)

Lilijka, czyli książka, która rozbawiła cię dialogami bohaterów (Paulina Ochęcka)
Dialogi to nieśmiertelny Flanagan i Zwiadowcy <3


Magic Wizard, czyli twoja najukochańsza seria z dzieciństwa, do której powracasz/ kontynuujesz ją (KittyAilla)
W sumie to poza HP nie wróciłam do niczego, ale planuję też reread Wiedźmina, wspomniałabym też o Ja, diablicy, ale nie czytałam tego za pierwszym razem jako dziecko xD

KittyAilla, czyli książka w której główny bohater lubi mieć wszystko pod kontrolą (Magic Wizard)
Wolha, zdecydowanie. Do spółki z Lenem, a to wywołuje urocze kłótnie porównywalne do III wojny światowej :D

Dziękuję dziewczynom za tak liczny udział w kolejnej edycji <3 <3

19 paź 2017

'Szaławiła' M. Kisiel + POZNAJ SWOJEGO DOŻYWOTNIKA BOOK TAG by KittyAilla

Tytuł:  Szaławiła (oryginalnie: -)
Autor: M. Kisiel (tłumacz: -)
Cykl: Dożywocie
Liczba stron: 63
Wydawnictwo: Uroboros (w roku: 2017)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykęCzytam nie tylko Amerykanów

Opis:
(uwaga, opis piszę sama, możecie się bać :D)
Otóż, Oda wprowadza się tam, gdzie kiedyś stał stary domek z wieżyczką. Pragnie ułożyć sobie życie, w końcu się ustatkować. Nawet nie podejrzewa, jakie tajemnice kryją fundamenty, na których pragnie postawić własny dom.

Opinia:
Wyszła ciut później niż wieczorem, bo zanim ją przeczytałam, to szlag mnie kilka razy trafił z innymi sprawami. Ale jest, razem z niespodzianką w postaci TAGu <3

Styl pani Marty to przede wszystkim specyficzny humor i budowa zdań czy akapitów. Uwielbiam to! Także dialogi między Odą, a jej kuzynką sprawiły, że zakochałam się w tym opowiadaniu <3

Akcja... Na 63 stronach ciężko napisać coś, co miałoby spójną akcję, gdyby nie to, że Szaławiła to wstęp do czegoś więcej - i zdecydowanie czekam na to więcej z niecierpliwością! Nie mogę się doczekać, aby poznać dalsze losy Ody, z którą ani przez chwilę nie można się nudzić. Co mieszka w piwnicy? Co ukrywa Roch? Tego wszystkiego dowiecie się, czytając Szaławiłę. Do tego możecie znów spotkać przez chwilę bohaterów z Dożywocia.
- Zdurniałaś? Co to ma niby być, Miłość nad pogorzeliskiem? - Wersja dla ubogich, ale zawsze coś.
Oda to silna, energiczna bohaterka, która nie boi pobrudzić sobie rączek. Ekipy budowlane drżą ze strachu, rodzina załamuje ręce, a sama Oda generalnie postanawia robić wszystko po swojemu i za to ją bardzo lubię. Drugą stroną monety jest kuzynka Agnieszka, matka, zdawałoby się rozsądniejsza, ale nic nie przeszkadza jej upijać się przy ognisku w środku lasu, więc również bardzo ją polubiłam. Roch stanowi zagadkę, a reszty bohaterów nie mamy okazji poznać dokładniej i mam nadzieję nadrobić to, gdy zostanie wydana pełna książka <3

Podsumowując, fani Dożywocia powinni natychmiast zaopatrzyć się w egzemplarz z dodatkiem <3 <3 Kocham, uwielbiam, chcę więcej!


Za egzemplarz dziękuję




~.~


Dzisiejszy TAG tworzę specjalnie dla wydawnictwa Uroboros i jestem zaszczycona :) Mam nadzieję, że może osoby z wydawnictwa także postanowią się zabawić :D Osobiście postanowiłam, że z tej okazji do TAGu wykorzystam tylko książki wydane przez Uroboros :)

Testament, czyli poznaj swojego dożywotnika 
(stworzenie, najlepiej z książki fantasy)
Książka: Morza Wszeteczne M. Mortka

Moim dożywotnikiem zostanie pół-goblin. Generalnie gobliny są paskudne, ale podejrzewam, że jeśli oddam mu w miarę wilgotne pomieszczenie, da mi na większość czasu spokój :D Ciekawi mnie tylko to pół. Pół-goblin, a pół czego?

Talent, czyli specjalna umiejętność twojego dożywotnika 
(umiejętność)
Książka: Dziedzictwo ognia S. J. Maas

Trafiłam na latanie. Latający pół-goblin... Robi się coraz dziwniej :D Szkoda tylko, że mam lęk wysokości, a poza tym gobliny są raczej małe, więc mój dożywotnik i tak by mnie nie uniósł...

Lichotka, czyli odziedziczone z dożywotnikiem lokum
(miejsce, najlepiej budynek)
Książka: Poszukiwaczka A. E. Dayton

Trafiłam na Obieżyświat. Był to wielki statek unoszący się w powietrzu, w którym mieszkał John. Super, mam lęk wysokości, a będę musiała mieszkać w latającym domu - zawał na miejscu :D Ale to wyjaśnia, czemu mój pół-goblin potrafi latać :D

Krakers, czyli niespodziewany lokator, który będzie przygotowywał posiłki
(istota, stworzenie lub osoba)
Książka: Tajemnica Diabelskiego Kręgu A. Kańtoch

Wylosowałam Ninę, czyli główną bohaterkę. O ile dobrze pamiętam, to ona raczej migała się od robienia jedzenia, więc kiepsko to widzę :D Poza tym dziewczyna ma 13 lat, więc chyba bałabym się pozostawić kuchnię pod jej opieką.

Panicz Szczęsny, czyli duch, który postanowi spędzić z tobą resztę życia (oczywiście twojego)
(osoba)
Książka: Lewiatan z Babilonu H. Yanai

Księżniczka Mino akurat jest moją ulubioną bohaterką i to ją wylosowałam. Nie sądzę, aby specjalnie chciała mi uprzykrzyć życie. Rozmowy z nią mogłyby być fascynujące, więc nie będę narzekać :)

Carmilla, czyli najbliższa ci osoba, która będzie próbowała wyjaśnić wszystko racjonalnie
(osoba)
Książka: Szamanka od umarlaków M. Raduchowska

Nie no, nie wierzę :D Akurat Tekla na pewno nie próbowałaby wyjaśniać sytuacji racjonalnie. Ba! ona czułaby się niczym ryba w wodzie w tym magicznym bajzlu :D W końcu sama Tekla niezbyt należy do racjonalnej części świata :D

Licho i bamboszki, czyli co otrzymasz od swojego dożywotnika
(przedmiot)
Książka: Nomen omen M. Kisiel

Generalnie nie wiem, czy można to uznać, ale jako autorka TAGu ostatecznie stwierdziłam, że tak - dostanę bowiem superwypasiony magiczny sprzęt :D Ciekawa jestem, czego mogę się spodziewać pod tym określeniem od latającego pół-goblina :D Może macie jakieś pomysły? :)

Tesco, czyli twoja oaza spokoju od codzienności dożywocia
(miejsce)
Książka: Wyspy Plugawe M. Mortka

Moją oazą spokoju paradoksalnie będzie Piekło. Ciekawe, kto nauczy mnie rysować pentagramy, które mnie tam przerzucą, ale mogłoby być zabawnie w takim Piekle, jakie prezentuje Marcin Mortka :D Zwłaszcza, jeśli akurat będzie tam Roland :)

Turu Brząszczyk, czyli kto będzie podtrzymywał dobry nastrój wśród dożywotników
(osoba lub stworzenie, istota)
Książka: Wilki Lokiego K. L. Armstrong & M. A. Maar

Walkiria nie kojarzy mi się z istotą podtrzymującą dobry nastrój (dla przypomnienia, walkirie to pomniejsze boginie wojowniczki w miologii nordyckiej). Także obawiam się trochę  nastrój na Obieżyświacie :D

Tsadkiel, czyli lokator-perfekcjonista, który będzie uprzykrzał wszystkim życie
(osoba lub stworzenie)
Książka: Druga szansa K. B. Miszczuk

Iza i perfekcjonizm? E, to nie będzie tak źle z tym uprzykrzaniem życia :D Ta laska żyje sobie w świecie pełnym wampirów, więc nie posądzałabym jej o zbytnią upierdliwość - chyba, że będzie chciała wszędzie perfekcyjnie rozwieszać czosnek :D

Dożywocie, czyli jak podoba ci się twoja nowa reszta życia? :)

To trudne pytanie :D Generalnie nie powinno być tak źle, skoro to Tekla ma być tą racjonalną, a Mino duchem, który spędzi ze mną resztę mojego życia. Jakoś tylko kucharki nie widzę i mieszkania w latającym domu, gdy ja się przez barierkę balkonu wychylić nie umiem :D No i będzie mnie teraz zastanawiać, jakie jest drugie pół mojego goblina :D

Forum opiekunów dożywotników, czyli kogo jeszcze nominujesz do otrzymania testamentu:
Jellyfish, Ivka, Oluś, Justi, Magic Wizard mianuję was nowymi spadkobiercami dożywocia :D

17 paź 2017

'Na krawędzi wszystkiego' J. Giles

Tytuł: Na krawędzi wszystkiego (oryginalnie: The Edge of Everything)
Autor: J. Giles (tłumacz: M. Duda-Gryc)
Cykl: Na krawędzi wszystkiego
Liczba stron: 381
Wydawnictwo: IUVI (w roku: 2017)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę

Opis:
Zoe ma 17 lat, zwariowaną matkę wegankę, młodszego brata z ADHD i prawdziwą przyjaciółkę. Ma też za sobą trudny rok, kiedy tragicznie zmarł jej ojciec, a zaprzyjaźniona para staruszków z sąsiedztwa zaginęła bez śladu.
Jakby tego było mało, szukając brata podczas burzy śnieżnej, Zoe zostaje brutalnie zaatakowana i widzi coś, czego nie powinna widzieć. I kogoś. Nazwała go Iks.
Zoe nie wie, że to łowca głów. Tajemniczy, przystojny i nękany losem, którego nie rozumie, pracuje na zlecenie lordów z Niziny – mrocznego i brutalnego miejsca, w które trafiają najgorsi szubrawcy. Tym razem przyszedł po bandytę, który zaatakował dziewczynę.
Iks i Zoe nigdy nie mieli się spotkać. Łowcy z Niziny nie mogą ujawniać się nikomu poza swymi ofiarami. Iks, by uratować Zoe, łamie wszystkie zasady Niziny. I ponosi brutalne tego konsekwencje.
Beznadzieja, samotność i ból – Iks zna tylko to. Zoe pokazuje mu, że może być inaczej. Kiedy X i Zoe dowiadują się więcej o ich swoich światach, zaczynają zadawać pytania o przeszłość, własny los i swoją przyszłość. Ale wyrwanie Iksa z Niziny i przecięcie więzów przeszłości, które pętają Zoe, będzie od obojga wymagać konfrontacji z własną ciemną stroną.

Opinia:
Zdecydowanie ze mną źle, albowiem pokochałam kolejny romans! A jak w ogóle do tego doszło?

Otóż styl pana Gilesa wciągnął mnie w lekturę od pierwszych stron. Dosłownie. Przepadałam. Humor i emocje wylewają się z każdej strony książki. Dodatkowo narracja zarówno z perspektywy Iksa, jak i Zoe to strzał w dziesiątkę!
Cisza, jak często mówiła mama, może uleczyć albo przyprawić o szaleństwo. Wszystko zależy od tego, jak się jej słucha.
Jedynym minusem książki jest to, że to uczucie rozkręciło się zbyt szybko. Nie wierzę w przeznaczenie, wybaczcie. Potem jednak autor zdecydowanie przystopował i stworzył wątek miłosny, w którym się zakochałam. Nawet nie wiem, jakim cudem tak szybko dobrnęłam do końca książki bez ani jednego wyklęcia słodyczy lub czegoś podobnego! Poza tym książka nie samym wątkiem miłosnym się prezentuje. Poza nim autor prezentuje nam historię dwóch przenikających się światów - naszego oraz okrutnych Nizin, do których za żadne skarby nie chciałabym trafić. Zakończenie pozostawia niezwykły niedosyt! I choć książka nie należy do mistrzostwa nieprzewidywalności, udało się jej parę razy mnie zaskoczyć.
- Bądź tylko moją przyjaciółką. I nie pozwól, aby mnie aresztowali.- A może ja chcę, żeby mnie aresztowali? [...]- Przyjdziemy tu jeszcze raz, żeby to załatwić [...] Przebierzemy się i w ogóle.
Żywe, czujące postaci - tacy są właśnie nasi bohaterowie. Zacznę nietypowo, bo od Jonaha, czyli brata głównej bohaterki. Jakby nie patrzeć, od niego się wszystko zaczęło. Ten dzieciak jest taki uroczy! Momentami irytujący młodszy brat, chwilami potrafi wykazać się niezwykłą inteligencją. Zoe to typ bohaterki twardej, nieustępliwej i nierozklejającej się na każdym kroku. Potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność, choć zdarzają się jej też gorsze momenty. Iks to zdecydowanie mój nowy mąż - uparty, słodki i zawzięty, a do tego stanowiący oparcie. Z postaci wyróżnia się także mama Zoe. Można by stwierdzić, że momentami zachowuje się nieodpowiedzialnie, ale z drugiej strony czytelnik powinien zrozumieć jej sytuację.

Podsumowując, chcę więcej! Jest to opowieść o przekraczaniu granic, odkrywaniu załamujących świat sekretów oraz wielkiej miłości, która sprzeciwia się wszystkim kłodom rzucanym jej pod nogi. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

16 paź 2017

'Zdrada' M. Rutkoski

Tytuł:  Zdrada (oryginalnie: The Winner's Crime)
Autor: M. Rutkoski (tłumacz: J. Wasilewska)
Cykl: Niezwyciężona
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Feeria (w roku: 2016)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę

Opis:
Większość dziewcząt marzy o królewskim ślubie, o balach, fajerwerkach i ucztach do świtu. Dla Kestrel jednak ślub oznacza życie w klatce, którą sama zbudowała. Obawia się wyznać Arinowi prawdę o zaręczynach: że zgodziła się na małżeństwo z księciem pod warunkiem, że Arin odzyska wolność. Bo czy może mu ufać? I czy może w ogóle ufać samej sobie? Jest przecież mistrzynią iluzji jako szpieg na królewskim dworze. Jeśli zostanie nakryta, jej własny kraj ogłosi ją zdrajczynią. Nie może jednak zrezygnować z podjęcia próby zmiany swojego bezwzględnego świata… co doprowadzi ją do szokującego sekretu.
Jak wysoka może być cena niebezpiecznych kłamstw i niegodnych zaufania sojuszy?

Opinia:
W trakcie czytania tej książki powzięłam mocne postanowienie - kupuję całą trylogię po angielsku. Książki pożyczałam od Oluś, a jak wiadomo, trzeci tom nie został wydany w Polsce. Pokochałam tę serię jednak na tyle, że jestem gotowa przeczytać ją od nowa w oryginale i poznać dalsze losy postaci <3 A skoro wydawnictwo postanowiło olać sprawę i nie dokończyć serii, o co była burza w internecie (tak, pamiętam ją, jak mogłam nie chcieć wtedy przeczytać!), to trudno - nie zarobią sobie, bo wolę mieć całość w jednym języku.

Styl pochłania emocjami, zagadkami oraz niezwykłą lekkością. Zakochałam się ponownie w humorze, w opisach i w dialogach <3
-Ufam ci.

-Nie powinieneś.
-Wiem.
Akcja pędzi na złamanie karku, bez chwili oddechu, aby doprowadzić nas do wstrząsającego zakończenia, które sprawia, że o lekturze nie da się przez długie godziny zapomnieć. Wątek miłosny to największy plus książki. My wiemy wszystko, śledząc zarówno losy Kestrel, jak i Arina, ale oni motają się między kłamstwem, prawdą, a własnymi domysłami. To historia burzliwego romansu, którego zakończenia nie sposób przewidzieć - nie jestem do końca pewna czy trzeci tom zakończy się happy endem. Poza cudownie skonstruowanym romansem książka oferuje polityczne gierki, wojnę oraz szpiegowskie intrygi.

Kiedyś uważała, że ograniczona wolność jest lepsza niż absolutna niewola. (...) Że liczy się możliwość wyboru i że oddanie czegoś dobrowolnie i patrzenie, jak to coś zostaje człowiekowi odebrane, to dwie różne rzeczy. (...) nie potrafiła jednak dłużej się oszukiwać. Wiedziała już, że strata boli bez względu na to, jak do niej doszło.
Bohaterowie są realni, z krwi i kości. Popełniają błędy, są egoistyczni i zbyt pewni siebie lub nieśmiali, a podstępni. Kestrel nikomu nie powinna ufać, okazuje się, że nawet osobom, których nie posądziłaby o zdradę. Arin natomiast w tym tomie zupełnie się zagubił, był niczym lunatyk, próbujący na oślep znaleźć wyjście z sytuacji. Wokół tej dwójki kręci się multum postaci - niektóre są zarysowane wyraźniej, niektóre mniej. Są także bohaterowie odgrywający nie mniej ważne role niż Kestrel oraz Arin. Cesarz wszystkimi się bawi, podczas gdy jego syn Verex oswaja się z myślą, że musi poślubić córkę generała. Tak, cesarski syn może nie został moim główny ulubieńcem, ale zdecydowanie go polubiłam. Znienawidziłam za to generała Trajana. Honor honorem, ale są rzeczy, których nie nie usprawiedliwi nic, nawet honor.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego trzeci tom nie został wydany. O książce swego czasu było głośno, opanowała całą blogosferę. To romans, dla którego nie widzę skali - genialnie skonstruowany, z żywymi postaciami oraz barwną otoczką gry politycznej. Jeśli jeszcze nie czytaliście Pojedynku, zdecydowanie musicie naprawić ten karygodny błąd!

14 paź 2017

'Baranek' C. Moore

Tytuł:  Baranek  (oryginalnie: Lamb: The Gospel According to Biff, Christ's Childhood Pal)
Autor: C. Moore (tłumacz: P. W. Cholewa)
Cykl: -
Liczba stron: 530
Wydawnictwo: Mag (w roku: 2007)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę

Opis:
Narodziny Jezusa są dokładnie opisane, podobnie jak jego niezwykłe nauki, czyny i najwyższa ofiara w wieku trzydziestu trzech lat. Nikt jednak nie zna życia Syna Bożego w okresie młodości, owych zaginionych lat - nikt oprócz Biffa, najlepszego przyjaciela Mesjasza, który został wskrzeszony, by opowiedzieć tę historię w bosko zabawnej, a jednak wzruszającej książce, przypominającej dzieła Kurta Vonneguta i Douglasa Adamsa.
W istocie opowieść, jaką Biff ma do przekazania, jest prawdziwie cudowna, pełna niezwykłych wędrówek, magii, uzdrowień, ostrych lasek, demonów i ożywiania ciał.
Niestety, okazuje się, że nawet chytre sztuczki i głębokie oddanie kumpla Zbawcy mogą nie wystarczyć, by zepchnąć Joszuę ze ścieżki tragicznego przeznaczenia.

Opinia:
Książkę pożyczyła mi Pani Justyna Drzewicka. Jakoś doszłyśmy do tego, że obydwie lubimy tego autora i zaproponowała, że umożliwi mi poznanie swojej ulubionej powieści jego autorstwa. Baranek, czyli nowa ewangelia. 

Styl Moore'a jest jak zwykle niesamowicie sarkastyczny (to Biff wymyślił sarkazm), zabawny i wciągający. Nie ma tu zbędnych opisów, a tylko humor, ironia oraz akacja.
Wiara nie jest aktem inteligencji, to akt wyobraźni.
Książka poza byciem zabawną wersją ewangelii, jest też opowieścią o niesamowitej przyjaźni. Biff nie potrafi opuścić swojego przyjaciela nawet, gdy ten na kilka lat zostaje mnichem i obydwaj muszą znosić ogromne ascetyczne niewygody. Dodatkowo życie Joszui przeplata się z tym, co obecnie dzieje się u ożywionego Biffa w hotelu z aniołem Razielem. Zaskoczyło mnie bardzo zakończenie nie tyle życia Joszui, bo to zna każdy, co Lewiego. Razem chłopcy, a potem mężczyźni przeżywają niesamowite przygody (jak obrzezanie wielkiego pomnika Appola czy poznanie Yeti). Joszua uczy się w tym czasie być Mesjaszem, a Lewi.... Jest Lewim - wiernym przyjacielem, który nie boi się mu powiedzieć, co myśli. Ich dialogi były niesamowite! Mój ulubiony moment to nauka u ostatniego mędrca i wymiana wiedzy między nimi.
Wszystkie książki prezentują doskonałość przez to, czym są, albo przez to czym nie są.
Biff to mój ulubiony bohater - porywczy, lubiący dziewczyny i sarkastyczny. Joszua za to w ogóle nie kojarzył mi się z Jezusem. Był strasznie naiwny, ale w taki uroczy sposób. Maria Magdalena, zwana Maggie miała charakterek i z pewnością bym się z nią dogadała. Nie mamy raczej okazji poznać uczniów czy innych bohaterów dokładnie, ale mają one wyraziste charaktery i również da się ich lubić bądź nie.

Podsumowując, historia może wydawać się nieco... bluźniercza dla osób wierzących. Ja jako ateistka nie miałam z tym żadnego problemu, przepłynęłam sobie przez nią beztrosko i śmiejąc się cały czas. Zdecydowanie polecam osobom z dystansem :)

13 paź 2017

'Dziedzictwo ognia' S. J. Maas

Tytuł:  Dziedzictwo ognia  (oryginalnie: Heir of Fire)
Autor: S. J. Maas (tłumacz: M. Mortka)
Cykl: Szklany tron
Liczba stron: 654
Wydawnictwo: Uroboros (w roku: 2015)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę

Opis:
Celaena Sardothien przeżyła już wiele – brutalne szkolenia, niewolę, turniej o pozycję Królewskiej Obrończyni… Tym razem jednak przyjdzie się jej zmierzyć z własnymi demonami, z ciężarem jej dziedzictwa. Aby uzyskać informacje – kluczowe w wojnie z okrutnym królem Adarlanu – musi nauczyć się panować nad ogniem, który nosi w sobie. Podczas gdy codziennie ćwiczy pod czujnym okiem nieśmiertelnego Rowana, król wciela w życie kolejne z jego mrocznych planów. Jednak i na dworze władcy zawiązują się sojusze, mające na celu zakończenie jego panowania i przywrócenie magii na kontynencie.

Opinia:

NIE ZAWIERA SPOILERÓW

Aby skończyć tę powieść, zarwałam nockę. Styl, jakim jest napisana oraz uniwersum stworzone przez autorkę porwało mnie i nie chciało wypuścić, aż nie skończyłam. Cieszę się, że mam pod ręką kolejne tomy, ponieważ nie będę musiała czekać, aby poznać dalsze losy Celaeny, Chaola oraz Doriana!

Celaena wyrusza do Wendlyn, co zapoczątkowuje wielkie zmiany w życiu wszystkich bohaterów. Nie chcę zdradzić zbyt wiele, więc wspomnę tylko, że czeka ją najtrudniejszy ze wszystkich trening oraz zmierzenie się z własnymi demonami. Na zamku w Adarlanie toczy się natomiast wojna sekretów, tajemnic oraz szpiegów. Napięcie narasta, aby w kulminacyjnym momencie zaskoczyć czytelnika zarówno postępowaniem Zabójczyni, jak i jej przyjaciół. Dodatkowo poznajemy nową historię opowiadaną z perspektywy Manon - opowieść o wiedźmach, klątwie oraz wywernach. Najbardziej wciągnęłam się jednak w poczynania mojego ulubieńca, Chaola <3 Dodatkowo książka potrafi niesamowicie wzruszyć, miałam kilka razy łzy w oczach, a momentami nie byłam w stanie zrozumieć, jak autorka mogła zafundować postaciom tak okrutny los.
Przebuduje świat. Zbuduje go na powrót dla tych, których kochała. Wzniesie świat tak wspaniały i bezpieczny, że gdy znów spotkają się w Zaświatach, spojrzy im bez wstydu w oczy. Zbuduje go dla ludzi, którzy przetrwali tak długo i których nigdy już nie opuści. Stworzy królestwo, jakiego nigdy dotąd nie było, choćby miała pracować nad tym aż do śmierci.
Chaol - z każdym tomem kocham go coraz bardziej, widzę zachodzące w nim zmiany i naprawdę żałuję tego, przez co musi przechodzić. Celaena momentami mnie irytowała, ale generalnie nadal ją lubię. Największą metamorfozę według mnie z tomu na tom przechodzi jednak Dorian, a nie główna bohaterka. To on dojrzewa, próbuje odnaleźć się w nowej, trudnej sytuacji, na którą nie był przygotowany oraz zaczyna rozumieć, jakim potworem stał się jego ojciec. Wiem, że pewnie te z was, które czytały, czekają tylko aż wypowiem się o nowych męskich bohaterach, ale ja zacznę od Manon. Młoda wiedźma zaskakiwała mnie pomieszaniem cech typowych dla wiedźm oraz emocjami, które do nich nie pasowały. Wzruszała mnie jej opieka nad Abraxosem. Przechodząc do Aediona, polubiłam go i trzymam kciuki za to, aby jego marzenie się spełniło. Ciekawa jest też relacja między nim a Chaolem. Rowana zostawiłam na koniec, ponieważ nie wiem, co myśleć o tej postaci. Na pewno go nie pokochałam. Uważam, że to bohater ważny dla fabuły, ale nie zapałałam do niego sympatią.

Podsumowują, pokochałam serię całym sercem i nie mogę się doczekać lektury kolejnego tomu. Nie żałuję zarwanej nocki, choć dzisiaj pewnie szybko padnę, ale było warto! Polecam zdecydowanie fanom fantasy i dobrej akcji!


Za egzemplarz dziękuję

10 paź 2017

Filmowo: 'Gru, Dru i Minionki', 'Bodygard Zawodowiec', 'Marsjanin' oraz 'Kraina Lodu'



















Z racji tego, że oglądam coraz więcej filmów (pomijając, że wbrew swojej woli), postanowiłam nawet tę serię nazwać i zrobić banerek :D



Na film wybrałam się z chłopakiem i rodzicami (moja mama kocha Minionki tak, jak ja, a faceci nie mieli wyjścia i musieli z nami iść :D). Zdecydowanie wolę Minionki, gdzie są Gru i dziewczynki, a nie tak, jak było to w części z 2015 roku (choć ją też lubię).

Ta część dostarcza wielu emocji. Minionki się buntują, Gru poznaje swojego brata, Lucy stara się być dobrą matką dla dziewczynek. Uczestniczymy w polowaniu na jednorożca, odkrywamy historię rodziny Gru i Dru oraz uciekamy razem z Minionkami z więzienia. Wszystko to doprawione niezwykłą ilością humoru odpowiedniego dla każdego wieku.

Język Minionków to coś, co zaczęło mnie intrygować. W tej części nawet Gru miał podręczny słownik minionkowo-angielski :D 

Minionki to wspaniała animacja, którą pokochałam! Chcemy z mamą nawet sobie zrobić minionkowe koszulki <3 

Jeśli macie zły dzień, zastanawiacie się co moglibyście obejrzeć lub chcielibyście spędzić wieczór na oglądaniu czegoś z kimś młodszym - polecam Minionki <3


Sama wyciągnęłam faceta na ten film, a to zdarza się rzadko, o ile w grę nie wchodzi bajka. Zwiastun był po prostu genialny! Obawiałam się jednak, że może wycięli najlepsze momenty i reszta filmu jest do bani.

Zupełnie niepotrzebnie. Cały czas coś się dzieje. Mam okazje do wzruszeń, do śmiechu, a od ekranu nie da się oderwać oczu. Mój ulubiony moment to, gdy Darius opowiada, jak poznał Sonię. W ogóle ten wątek miłosny był świetny! Taki emocjonalny, gwałtowny i brutalny, ale na swój sposób romantyczny. 

Wyobraźcie sobie, że macie chronić człowieka, który 16 razy próbował was zabić, a ponadto jest on święcie przekonany, że bez was poradziłby sobie lepiej. W takiej sytuacji znajduje się jeden z głównych bohaterów. Drugi to właśnie ten chroniony :D Z takiego połączenia może wyjść tylko komedia.

Wiecie, jedyne co, to nawet ja zauważyłam totalną przeginkę w niektórych momentach. Wyszło bardziej s-f niż akcja, gdy gościu wylatując przez przednią szybę wstaje sobie, jak gdyby nigdy nic i ucieka przed innymi. Albo urządzając strzelaninę przez pół miasta, nie zabić ani jednego cywila przypadkiem. Trochę odrealnione.

Jednak jeśli takie absurdy wam nie przeszkadzają, musicie poznać tę pełną akcji komedię. Polecam w 4DX! <3


Teraz o filmie, który oglądałam ledwie wczoraj. Postanowiłam zmieścić wszystkie filmy w jednym poście, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Mark w wyniku burzy piaskowej, w której załoga traci go z oczu, zostaje sam... na Marsie. Wielokrotnie widziałam recenzje książki, do której nadal mnie nie ciągnie, ale ten film...

Sama z siebie bym go nie obejrzała. Miałam sobie w tym czasie czytać. Po 15 minutach filmu o czytaniu nie było już mowy. Te wszystkie rozwiązania, które Mark stosował, jego determinacja, przyjaźń z załogą. Poza tym film niezwykle wzrusza, nie raz miałam ochotę płakać. Wyobraźcie sobie, że jesteście zdani przez wiele miesięcy tylko na siebie. Wasz jedyny kontakt z ziemią to czat. W sumie pogodziliście się już ze śmiercią, ale mimo to nadal walczycie.

Poza tym efekty specjalne w filmie - jeju, to było genialne. Te szalone pomysły, obliczenia, z których nic nie rozumiałam. A przede wszystkim humor Marka! Ten człowiek w kryzysowej sytuacji potrafił zachować zimną krew i nadal żartować. 

Marsjanin to genialny, wzruszający film i na pewno jeszcze kiedyś go obejrzę.


Nigdy nie miałam specjalnej ochot na obejrzenie tej bajki. Pewnie nadal bym jej nie znała, gdyby nie to, że akurat robiłam paznokcie, leciała w telewizji, a moje mama ją lubi.

Nie uważam, że to nie wiadomo, jak zniewalająca bajka. Ma swoje plusy i polubiłam ją, ale nie uważam, aby niezapoznanie się z nią było jakąś tragedią.

Opowieść o dwóch siostrach, której udało się mnie wzruszyć dopiero pod koniec. Za to kilka razy zdecydowanie poczułam się mile zaskoczona i rozbawiona.

Wątek miłosny jest trochę banalny, a Ela bywa irytująca, za to Anna jako główna bohaterka była genialna!

Non stop coś się dzieje, choć nie wszystko było ciekawe. Mimo to pewnie obejrzę tę  bajkę jeszcze kilka razy :)


Na dziś to tyle :)

WOLICIE ABYM ZBIERAŁA PO 2 FILMY CZY WIĘCEJ? :P

A do was wpadnę pewnie jutro lub w czwartek :)
Dobranoc moi mili! :)

9 paź 2017

'Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął' J. Jonasson (+filmowo)

Tytuł:  Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął  (oryginalnie: Hundraåringen som klev ut genom fönstret och försvann)
Autor: J. Jonasson (tłumacz: J. Myszkowska-Mangold)
Cykl: -
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Świat Książki (w roku: 2014)

Bierze udział w wyzwaniach: Czytam nie tylko Amerykanów

Opis:
Właśnie minęło dziesięć dekad nadzwyczaj bogatego w wydarzenia życia Allana Karlssona. Problem tylko w tym, że zdrowie nie odmawia posłuszeństwa i wygląda na to, że wielka feta z okazji setnych urodzin będzie musiała się odbyć w domu spokojnej starości. Jednak człowiek, który jadł kolację z przyszłym prezydentem Trumanem, leciał samolotem z premierem Churchilem, pił wódkę ze Stalinem i zaznajomił się z Mao Zedongiem, nie może tak po prostu zdmuchnąć świeczek na torcie. Wymyka się przez okno i rusza w swą ostatnią życiową podróż...

Opinia:
Gdyby nie to, że zbieg okoliczności pchnął tę książkę w moje ręce, nigdy bym jej nie poznała i wierzcie mi, że byłby to wielki błąd. Styl autora jest komiczny. Nawet zwykłe zdanie potrafi wywołać uśmiech na twarzy. Humor w książce jest jednakże specyficzny i nie każdemu może przypaść do gustu.

Co się temu Allanowi nie przydarzyło? Można by pomyśleć, że książka skupi się na wydarzeniach obecnych, czyli ucieczce z domu starości i kradzieży walizki oraz wszystkim tym, co to za sobą pociągnęło. Już te sensacje świadczyły o niezwykłości życia stulatka. Autor przedstawia nam jednak jego życie od początku - wychowanie, podróże, nowe znajomości. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Allan nie był chyba tylko na Antarktydzie, a to ile osobistości poznał nie mieści się w głowie. Doskonale napisana fikcja literacka! Stulatek został wpleciony w ważne wydarzenia historyczne w okresie obydwu wojen, był na ty z Harry Trumanem, znieważył Stalina oraz zrobił mnóstwo innych rzeczy, których normalni ludzie nie robią. W wieku około 60 lat został nawet agentem CIA! Przy tym potrafił zachować stoicki spokój, stronić od polityki oraz religii i kierować się zasadą: będzie, jak będzie i jest, jak jest. Ponadto wyczerpał taki zapas farta, że nie sądziłam, że może go tyle przypadać na jedną osobę! :D
Niech się dzieje co chce, a zobaczysz, że będzie, co będzie, bo zwykle tak jest.
Specjalista od materiałów wybuchowych musi mieć ciekawe życie i osobowość. Allan właśnie taki jest - ciekawy. Czytelnik nigdy nie wie, co znów strzeli mu do głowy. Poza tym to człowiek bardzo inteligentny, mający wpływ na losy całego świata, choć zdaje się o tym nie wiedzieć. Dobrze możemy poznać też jego towarzyszy ostatniej w życiu przygody, a także postaci, które przewijają się po drodze. I tak zostaje nam przedstawiony Herbert Einstein (brat tego Einsteina!), Amanda, Harry Truman, Stalin, komisarz Aronssona, dupka prokuratora, Ślicznotkę, Benny'ego, Bosse'a, Juliusa oraz Szefa. Oczywiście po drodze Allan spotyka całą masę innych osób, ale te grono zapamiętałam najlepiej. Każdy z nich ma do opowiedzenia własną historię, które poznajemy z równą ciekawością, co opowieść Allana.

Podsumowując, bardzo się cieszę, że książka wpadła w moje ręce. Niesamowicie się przy niej uśmiałam i poznałam fascynującą historię człowieka, który chociaż był totalnie apolityczny, miał tak niewyobrażalny wpływ na losy wydarzeń politycznych, że zdawało się to czystą ironią, a może wręcz groteską. Fikcja historyczna, przy której nie sposób się nie zaśmiać :)


Filmowo: Nie będę pisać pełnej (w moim wydaniu pełnej :D) recenzji filmowej, ponieważ dooglądałam go mniej więcej do momentu śmierci Roosvelta, a potem zwyczajnie zasnęłam.... Film zupełnie nie ma w sobie uroku i humoru książki.