Przejdź do:

29 kwi 2018

Refleksje czytelnicze #23: Książki od wydawnictw

Dlaczego ten post powstaje? 
Bo: 
a) powinnam czytać 
b) powinnam ogarniać blogi 
c) powinnam iść spać, bo jutro do pracy mam na rano?

Cóż, wszystkie odpowiedzi poprawne :D Po prostu książka nieco mnie nuży, na blogi nie mam aż tyle czasu, ile bym chciała, a spać mi się jeszcze nie chce. Pora więc napisać post (taaak, jakbym miała ich mało w roboczych, pewnie wy go przeczytacie pod koniec maja, a ja go piszę pod koniec lutego, don't care :D)

O czym będzie w tych Refleksjach? W sumie to o wszystkim, co przyszło mi do głowy. Nie mam pomysłu na tę serię, więc wrzucam tu wszystko, o czym chciałabym wam powiedzieć, a jest jakoś związane z czytaniem. Może wy chcielibyście poczytać o czymś, czego jeszcze nie rozważałam? Piszcie śmiało w komentarzach :)

Pozytywna recenzja książki od wydawnictwa - na pewno naciągane!

Ten temat przyszedł mi do głowy po przeczytaniu gdzieś komentarza, że dziewczyna opierała się na opinii znanej blogerki, wrzuciła na story (lub snapa, nie pamiętam) zdjęcie z dopiskiem, że jest rozczarowana. Ta blogerka, która na blogu chwaliła, bo recenzencki, napisała na pw., że czuje się tak samo rozczarowana pozycją. I tutaj miałam mindfucka.

Bo po co okłamywać czytelników?

Wychodzę z założenia, że skoro nie podpisywałam z wydawnictwem żadnej umowy, nie jestem zobowiązana napisać pozytywnej recenzji. Nie jest to post sponsorowany (zresztą, w życiu bym się na takie okłamywanie i pisanie złudnej recenzji nie zgodziła). Dostaję powieść. Spodoba mi się - super, chętnie przyłożę się do promocji! W końcu warto promować dobre książki! Uważam również, że mam grupę ludzi, która w jakimś stopniu może opierać się na mojej opinii (chyba, że się mylę, ale mam nadzieję, że moi czytelnicy naprawdę czasem decydują, że coś przeczytają, bo polecam). Gdybym przeczytała złą powieść, a zrecenzowała ją pozytywnie i ktoś by się skusił - mógłby mi mieć to za złe i przestać ufać mojemu zdaniu. Wiadomo, że gusta są różne, ale jeżeli książka jest zła, to widać (zresztą, zawsze piszę, co dokładnie mi się podobało bądź też nie).

Mamy prawo do własnego zdania i nikt nie powinien robić z tego problemów

Pierwszą niepozytywną recenzję dla wydawnictwa napisałam jakoś pół roku temu. Nie zrozumcie mnie źle - zawsze 10x przemyślę wzięcie egzemplarza, aby trafić raczej na dobrą niż złą powieść. Tamta jednak średnio przypadła mi do gustu. Wysłałam link. W odpowiedzi zwrotnej zostałam poproszona o usunięcie recenzji. Wiecie co zrobiłam? Roześmiałam się. Pani nie napisała tego złośliwie. Po prostu nad nią wisi szef, który wymaga pozytywnych opinii (sama pracowałam z influencerkami, więc wiem, jak to działa też z drugiej strony). Cóż - ja recenzuję każdą przeczytaną książkę, bez wyjątku. Doszłyśmy jednak do porozumienia, przedstawiając swoje punkty widzenia. Drugą niepozytywną (ale to już tak mega mega, 1/10) napisałam niedawno. Szczerze? Po wysłaniu linku nie dostałam żadnej odpowiedzi, co uznaję za nieco chamskie. Inna sprawa, że to selfowe wydawnictwo i oni zarabiają na autorze, a nie na sprzedaży książki (smutna prawda).

Gorzej z autorami

Zdecydowanie! Dla wydawnictw pisywałam także opinie średnie i przechodziło bez słowa skargi. Miałam jednak tak nieprzyjemną sytuację z pewną polską autorką, że przez pewien okres nie podejmowałam takich współprac. A najlepsze, że nie napisałam negatywnej opinii, książka mi się podobała, ale ta wielka pannica kazała mi (to nie żart) ZMIENIAĆ FRAGMENTY RECENZJI. Nie pytajcie, jak potoczyło się to dalej, ale wspominając tę panią, na myśl przychodzą mi niezbyt miłe określenia. Z drugiej strony miałam też sytuację odwrotną, gdzie no nie mogłam napisać dobrze o książce, ale autorka zrozumiała i nie usłyszałam od niej nawet jednego złego słowa.

Co zrobić, gdy już wzięłam egzemplarz, ale mi się nie podoba?

Sądzę, że to zależy. Jeśli nie lubisz kończyć takich książek - napisz do wydawnictwa. Pewnie umówicie się na konkurs z tymże egzemplarzem i książka trafi do kogoś, komu być może się spodoba. Jeśli skończyłeś i chcesz zrecenzować - są dwie drogi. Moja: publikuję (ale tylko na blogu, nie wstawiam jej na portale), wysyłam link i czekam na reakcję. Dlaczego? Ponieważ w przypadku niestosownej, od razu zerwałabym współpracę i tego nie żałowała. Spokojniejsza droga: przed publikacją skontaktuj się, napisz, że niestety nie czujesz się usatysfakcjonowana i spróbuj coś ustalić, dojść do porozumienia.

Blogerzy biorą co popadnie, czyli zakopałam się w egzemplarzach

Na początku też miałam takie myślenie: bloger po prostu bierze, co mu proponują, bo chce mieć książki, a potem narzeka, że nie wyrabia z terminami. Błąd (nie mówię, że tacy ludzie nie istnieją, ale zaraz zobaczycie, o co mi chodzi).

Na początku lutego (aż do końca zresztą) miałam 2-3 paczki tygodniowo. Z egzemplarzami. Myślicie, że nabrałam na siłę? Otóż nie. Więc skąd tyle tych książek do recenzji?!

Powód pierwszy: wydawnictwa często pozwalają brać tylko tytuły najnowsze. Nie można się potem cofnąć. Kiedy więc widzę interesującą mnie premierę w newsletterze lub zapowiedziach, proszę o nią. Czasem niektóre sobie daruję, bo jest ich po prostu za dużo. No, ale mam 5 stałych współprac i kilka jednorazówek (czyli piszą o konkretne tytuły). Książki samoistnie się zbierają.

Powód drugi: wydawnictwo X wysyła newsletter na pierwszy kwartał. Odpisuję wszystkie tytuły, które bym chciała. Nie dostaję info, kiedy zostaną wysłane. To samo robi wydawnictwo Y. W międzyczasie zamawiam coś na bieżąco. Potem okazuje się, że te bieżące przychodzą w tym samym czasie, co premiery wydawnictw X i Y. I mamy stosik, a na każdą książkę 2 tygodnie...

Powód trzeci: to nie tak, że wydawnictwo wysyła wam jeden tytuł i czeka na recenzję, aby wysłać kolejny. Jeśli macie renomę lub was znają, w ciągu tygodnia w różne dni może do was przyjść od jednego wydawcy 2 czy 3 książki. Niektóre wydawnictwa robią też paczki zbiorcze - na raz dostajecie kilka pozycji (tu akurat się nie martwcie, wiadomo, że wtedy termin wszystkich recenzji samoistnie się wydłuża)

Pierwszy kontakt - z czym to się je

Takich postów powstało mnóstwo, więc ja tylko dodam coś od siebie, bo bez sensu powielać informację w blogosferze. Otóż: początkowo nie lubiłam sama pisać do wydawnictw. Odbierałam to jako formę narzucania się im. Ale wiecie co - jeśli wy do nich nie napiszecie, raczej mała szansa, że te duże napiszą do was same, a co wam szkodzi? Przecież nie robią w internecie listy odrzuconych. A może nawet coś wam podpowiedzą?

Dodatkowo warto, już po podjęciu współpracy, założyć zakładkę, w której umieścicie logo wydawnictw/księgarni/nazwiska autorów, z którymi już mieliście do czynienia. To zawsze podnosi waszą renomę :)

I ważne - informujcie o chorobach, nagłych wyjazdach, nieotrzymaniu egzemplarza. Ja raz miałam taką sytuację, że napisałam, bo zależało mi na książce. Pan w wydawnictwie sprawdził, że zostało to wysłane już dawno temu.. Kurier nie zadzwonił (ani nie napisał sms'a) i gdyby nie moje zainteresowanie, paczka wróciłaby do adresata z punktu odbioru. Po drugie - po co macie dostawać mejle z ponagleniami? Lepiej od razu ostrzegać przed przedłużeniem terminu.

~.~

Z mojej strony to wszystko. A co wy sądzicie o poruszonych kwestiach? :)

26 kwi 2018

'Król Kier' A. Polak


Opis: 

Alicja jest w ostatniej klasie liceum, do tej pory jej życie przebiegało spokojnie, by nie powiedzieć, że nudno. Jednak los bywa przewrotny, a seria nieprzewidzianych zdarzeń rzuca ją na głęboką wodę magii i miłości. Kiedy poznaje Hadriana z Circus Lumos, wie, że nic nie będzie takie jak dawniej.

Opinia:

Cieszę się, że pani Aleksandra ma tak płynny i lekki styl, ponieważ mogłam rozkoszować się tą niebanalną historią o magii, walce sił ciemności i światłości oraz miłości (choć ta ostatnia interesowała mnie akurat najmniej). 

Od samego początku należało się spodziewać, że idealny dzień Alicji okaże się totalną klapą. Studniówka - która z nas nie marzyła o wieczorze jak z bajki (lub nadal marzy)? Nasza główna bohaterka zaplanowała go od początku do końca, przewidując wszystkie tragedie, jakie mogły się wydarzyć. No, prawie wszystkie poza jedną, która kompletnie zmieniła jej życie. Generalnie książka przypominała mi trochę rollercoaster, choć z mniejszym ładunkiem adrenaliny. Alicja zjeżdża kolejką szczęścia, aby wspiąć się na wyżyny złamanego serca, po czym znów gna na łeb na szyję ku krainie szczęśliwości. Niestety, powieści nie udało się mnie aż tak zaskoczyć - raczej głównie pod koniec, przy ostatnich rozdziałach. Dlatego mam nadzieję, że kolejny tom będzie bardziej obfitujący w zaskoczenia. W tym jednak mogłam zanurzyć się w pełnym magii i grozy świecie, który Alicja poznała dzięki Hadrianowi. Sam wątek miłosny jakoś mnie nie irytował, bywał nawet uroczy, ale bardziej byłam żądna wieści o talentach cyrkowców, o ich tajemnicy!
(…) prawdziwa miłość jest inna. Jest dzika, surowa, i choć ogólnie jest do bani, muszę przyznać, że rzeczywiście zaskoczyła mnie swoim wyjątkowym pięknem.
Alicja to bohaterka, do której ciężko mi się odnieść. Na początku miałam ją za osobę zupełnie pozbawioną asertywności przez sytuację z Maksem. Jednak spotkanie z Hadrianem zmieniło nie tylko jej życie, ale także i ją. Stała się bardziej stanowcza, częściej walczyła o swoje szczęście. Maksowi najchętniej ukręciłabym głowę za bycie przykładem dupka totalnego. Jego totalnym przeciwieństwem jest Hadrian - facet idealny, może nawet trochę zbyt wyidealizowany. Bardzo polubiłam także jego rodzinę, a podczas spędzonego u nich wieczoru, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Pozytywnymi postaciami okazali się również Julia i Edward - obydwoje pozytywnie zakręceni, empatyczni i dbający o Alicję. 

To, co urzekło mnie najbardziej, to sam klimat powieści. Przez większość powieści błądzimy po omacku, próbując odkryć sekrety Hadrina i Circus Lumos. Prawda okazuje się może nie tak znowu zaskakująca, ale zadowalająca. Zdecydowanie polecam książkę osobom, w których życiu brakuje magii codzienności, iskry mogącej rozświetlić życie! :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.

24 kwi 2018

'Zakon Rozbitej Soczewki' B. Sanderson


Opis:

Jeśli Mokia upadnie, jej los mogą podzielić pozostałe Wolne Królestwa, a wtedy cały świat znalazłby się we władaniu złowrogich Bibliotekarzy.
Choć jego jedyna broń to kilka par soczewek, zapas wybuchowych pluszowych misiów i niewiarygodny talent do psucia, Alcatraz i tak podejmie wyzwanie. Wystarczy, że pokona armię monstrualnych bibliotekarskich robotów, oddziały Bibliotekarzy, którzy mają normalny wzrost, lecz są nadzwyczaj groźni, oraz najniebezpieczniejszego przeciwnika – własną matkę!
Tym razem nawet jego nadzwyczajny talent do psucia może nie wystarczyć.
Czy Alcatrazowi uda się jeszcze raz uratować sytuację?

Opinia:

Mam wrażenie, że ta powieść była dojrzalsza od poprzednich. Alcatraz nie stara się nas już jedynie rozbawić czy zainteresować tym, dlaczego Bibliotekarze są źli. Tym razem pojawia się (obok humoru oczywiście) więcej przemyśleń, refleksji. Nie zmienia to jednak faktu, że przy książce można się pośmiać i rozluźnić, jak przy poprzednich tomach.

Nie chcę zbyt wiele zdradzać z fabuły, aby nie zaspoilerować wam żadnych sytuacji i wydarzeń z poprzednich tomów. Zdecydowanie podoba mi się w tej części wyjaśnienie natury działania talentów, ponieważ od samego początku serii mnie to intrygowało. Dodatkowo Alcatraz dużo mówi o odpowiedzialności, o władzy oraz o rządzeniu (oczywiście w swój pokrętny sposób). Tym razem akcja przeplata się z rozważaniami dużo bardziej niż poprzednio. Nie psuje to jej dynamiki, ale nadaje historii dojrzalszy ton. Za to zakończenie to typowy Alcatraz - wredne urwanie w najciekawszym momencie, aby wzbudzić w czytelniku natychmiastową chęć sięgnięcia po dalszy ciąg. 
Zmiany są ważne. Na przykład ja codziennie zmieniam bieliznę. Mam nadzieję, że wy też. [...] Heraklit mówił chyba, że wasza bielizna ciągle się zmienia i z technicznego punktu widzenia macie teraz na sobie inną parę, niż kiedy zaczynaliście  czytać ten rozdział. A zatem zdaje się, że nie musicie jej codziennie zmieniać. Jak miło! Dzięki, filozofio!
Uh, nie trapię ojca Alcatraza - wydaje mi się, że to on ma trzynaście lat, a nie jego syn. Wieczne dziecko. Strasznie irytująca postać. Sam Alcatraz stał się bardziej odpowiedzialny, choć nadal niezwykle roztrzepany. Ciekawie i  niezwykle zabawnie rozwija się również wątek miłosny pomiędzy nim a Bastylią - obydwoje robią podchody i nie wiedzą, jak się zachować czy jak wyrazić swoje uczucia. Nową intrygującą bohaterką jest Aydee, niezwykle inteligentne dziecko z jeszcze bardziej zaskakującymi zdolnościami. Co byście powiedzieli na talent do bycia słabą z matmy? Mnie jego rozmach zupełnie zaszokował!

Podsumowując, robi się coraz goręcej i jeszcze bardziej nieprzewidywalnie. Autor idealnie wyważył stopniową dojrzałość ze zwyczajowym humorem serii. Cóż mogę rzec? Jeśli jeszcze nie poznaliście serii Alcatraz kontra Bibliotekarze, zdecydowanie musicie to nadrobić! Zapewne na wiosnę szukacie lekkich i zabawnych książek, a ja z pełnym entuzjazmem mogę wam polecić książki pana Sandersona!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI.

22 kwi 2018

PRZEDPREMIEROWO: 'Radykalni. Rebelia' P. Piotrowski


Opis:




Kuba i jego przyjaciele są zmuszeni raz jeszcze powrócić do piekła, wszak nigdy nie zostawia się swoich za linią wroga. W niemieckiej stolicy czeka ich walka, jakiej dotąd nie stoczyli, bój nie tylko o serca, ale i dusze. Kipiący nienawiścią Berlin zabiera ich w otchłań szaleństwa, a gdy wrogie mocarstwa stawiają ultimatum, najgorszy koszmar staje się faktem.

Opinia:

Kiedy już trzymałam książkę w rękach, bałam się, że nie będę potrafiła znów stawić czoła brutalnemu uniwersum, jakie stworzył autor. Myślałam, że tym razem to będzie za dużo. Za dużo polityki, za dużo wstrząsającej wizji przyszłości. Za dużo rzeczywistości, która przy obecnej sytuacji mogłaby się stać naszą przyszłością (może nie najbliższą, ale za kilkanaście-kilkadziesiąt lat). 

Pan Przemysław pokazał jednak, że swoim niesamowitym stylem i talentem do opowiadania jest w stanie wciągnąć mnie z powrotem w ten brutalny świat pełen polityki, której na co dzień nie znoszę,  i terroryzmu. To, co najbardziej u tego autora lubię, to brak owijania w bawełnę, brak gładkich słówek i poprawności politycznej. Otwarcie mówi: islam jest niebezpieczny. I nie możemy doprowadzić do przyszłości opisanej w tej powieści!
- Mój tata zawsze mówił, że dobrzy ludzie niosą ogień.
- Miałeś mądrego tatę.
Osoby o słabym sercu, żołądku i nerwach raczej nie powinny zagłębiać się w brutalny świat, w którym przyszło żyć Monice, Michałowi, Krzyśkowi czy Kubie. Nie chciałabym zdradzić czegoś z tomu pierwszego, więc powiem, że autor trzyma poziom, wydarzenia dzieją się niezwykle dynamicznie, a kiedy myślimy, że wszystko się uda - nadciąga burza zdrady. Chyba najbardziej uwielbiam to, że postaci, które poznajemy, nie są niezniszczalne, nie omija ich widmo zagłady cywilizowanego świata. Dodatkowo nadal powieść podzielona jest na trzy części: narracje z perspektywy kilku bohaterów, pamiętnik Moniki oraz fragmenty opowieści Niewiernego. I choć pan Przemysław nie powiedział tego wprost, wiem już, kim jest ostatnia postać, co dodatkowo dodało książce dreszczyku emocji. Oj tak! Podczas czytania czułam dreszcze na plecach, ale - może masochistycznie - brnęłam dalej, aby poznać coraz okrutniejsze czyny radykalnych islamistów. W tomie drugim pojawia się znów wątek relacji rodzinnych w tej kulturze, który szokuje mnie chyba najbardziej. I zdecydowanie nie wolno w ten sposób kończyć książki!

Kuba to postać, którą naprawdę lubię za jej kreację - to nie żołnierz, a zwykły student, którego los doświadczył nader okrutnie. Nie staje się macho z dnia na dzień. Dorasta, dojrzewa i podejmuje decyzje, ale nie zawsze słuszne czy honorowe. Niesie niesamowicie duży bagaż i powoli zaczyna go on przygniatać. Krzysiek oraz Franco nadal pozostają fachowymi, choć nie zawsze mającymi rację specjalistami od islamu czy działań wojskowych. To twardzi, wyszkoleni faceci, którym lepiej nie wchodzić w drogę. W tym tomie możemy także obserwować Monikę po tym, co autor zafundował jej w poprzedniej części. Nie dziwi mnie jej metamorfoza, zdziwiłby mnie raczej jej brak. To bohaterka przedstawiona niezwykle realnie! 
Ja nie wybaczę. Nigdy. Tamten stary Żyd przeżył swoje piekło, ale nie poznał mojego. Naszego. Owszem, widział, do czego zdolny jest człowiek bez sumienia, wyzuty z wszelkich ludzkich odruchów, gorszy od najdzikszej bestii z krańców znanego nam świata, ale nie miał pojęcia, do czego jest zdolny ten, który wszystkie swoje potworne czyny tłumaczy wolą Boga.

Niemcy swoje ofiary palili, oni robią z ludzi nawóz... Sadyści, zwyrodnialcy, okrutnicy...
Bestialskie mordy, tortury, masowe rzezi. Hitlerowskie Niemcy i ich zbrodnie zostały przez autora porównane do czynów islamistów z jego wizji przyszłości... I okazało się, że ludzi czeka jeszcze gorszy los niż wówczas. Naprawdę ciężko to sobie wyobrazić. Nikt nie chce sobie tego wyobrażać. Dlatego ta powieść mówi nam, że należy pamiętać. Nie zakładać i nie wierzyć w uniwersalne dobro każdego człowieka. Człowiek nie jest z natury dobry. Stanowią o tym jego wybory. Autor wzmacnia swoje słowa postacią starego więźnia Auschwitz. Aby nie dopuścić do takiej sytuacji, jak za czasów Hitlera, należy stale mieć się na baczności.

Ta książka nie nadaje się dla wszystkich, ale zauważyłam, że to uniwersalne słowa przy moich odczuciach, co do książek pana Przemysława. Osobiście uwielbiam je - za mroczny, bestialski klimat, za ukazanie drzemiącego w człowieku zła, za niesamowicie realnych bohaterów. Jednak nie każdy da radę przeczytać tę powieść. Nie ze względu na styl, ponieważ ten jest cudowny i nawet opisy nie były w stanie mnie znużyć. Nie, chodzi o to, że Radykalni ukazują wizję przyszłości, która może się ziścić, a jest to wizja niezwykle ponura, bezwzględna i pozbawiona nadziei, pełna odrażających zdrobni dokonanych przez islamistów. Dlatego polecam wam ją, jeśli macie mocne nerwy i nie boicie się poznać takiej wizji na kartach powieści.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Videograf.

20 kwi 2018

PREMIEROWO: TOP 10 powodów, dla których musisz przeczytać 'Pierwszy Róg'

Dzisiaj premierę ma cudowna książka niemieckiego pisarza R. Schwartza pt. Pierwszy Róg. Na polski rynek czytelniczy została ona wprowadzona przez wydawnictwo Initium. Aby przeczytać moją opinię nt. powieści, zapraszam do kliknięcia w poniższą metryczkę :)


Postanowiłam jednak dodatkowo zachęcić was do sięgnięcia po tę intrygującą powieść fantasy! Oto 10 powodów, dla których musicie przeczytać Pierwszy Róg! :)
(kolejność nie ma znaczenia)

1. Magiczne tajemnice owiane grozą
Stary zajazd skrywa w sobie mnóstwo tajemnic, których nie zna nawet jego właściciel, co dodatkowo buduje w czytelniku poczucie grozy. Okazuje się bowiem, że trupy mogą być skryte nie tylko w szafie.

2. Wątek kryminalny skupiony na zamkniętej społeczności
Podobnie, jak w Pustułce Miszczuk czy I nie było już nikogo Christie, mamy zamkniętą społeczność - w trakcie śnieżycy nikt nie mógł do zajazdu wejść ani z niego wyjść. Mordercą musi więc być ktoś spośród gości. Nikomu nie można ufać. Uwielbiam taką atmosferę w książkach z wątkiem kryminalnym!

3. Zaskakujące rozwiązanie zagadki!
Choć niektórych elementów zagadki się domyśliłam, reszta totalnie mnie zaskoczyła, zwłaszcza zakończenie :)

4. Dokładnie opisane zasady rządzące wymyślonym przez autora światem
Lea z Zokorą oraz Havaldem często rozmawiają o zasadach magicznych rządzących ich światem, przez co czytelnik nie czuje się zagubiony i bez problemu je rozumie :)

5. Bohaterowie z krwi i kości
Bohaterowie Pierwszego Rogu to zdecydowanie ludzie, a nie papierowe postaci. Męczą ich rozterki, rozpierają żądze i różnią się charakterami!

6. Elementy humoru wprowadzone wraz z postacią Zokory
Zokora to moja ulubiona postać, ponieważ jako mroczna elfka ciekawie postrzega świat zwykłych ludzi - często prowadzi to do sytuacji, przy których nie sposób nie parsknąć śmiechem.

7. Nieodgadniona postać Janosa
To jedna z rzeczy, które niezmiernie mnie zaskoczyły - w życiu bym się nie domyśliła rozwiązania tej tajemnicy! Niestety, nie mogę napisać nic więcej w obawie, że coś przypadkiem zdradzę.

8. Majaczący w oddali Askir
Mityczny kraj wydaje mi się ciekawym dopełnieniem historii, która (mam nadzieję) rozwinie się w kolejnych tomach. Ciekawi mnie zwłaszcza, na ile jego mit pozostaje prawdziwy.

9. Niezwykle udane połączenie grozy, fantasy oraz kryminału
Przez książkę przewija się zarówno groza, jak i magia, a do tego wszystkiego dodano wątek kryminalny. Takie połączenie mogłoby się nie udać, ale panu Richardowi zdecydowanie wyszło i czyta się to z przyjemnością!

10. Zadatki na jedną z moich ulubionych serii fantasy!
Jeśli autor utrzyma poziom, zdecydowanie na długo zostanę z tą serią! Ciekawa jestem, czym uda się mu zaskoczyć czytelników w kolejnym tomie :)

Mam nadzieję, że udało się zachęcić was do sięgnięcia po tę ciekawą mieszankę gatunkową :)

17 kwi 2018

PRZEDPREMIEROWO: 'Biały kruk' J. l. Weil


Opis:
Po śmierci matki Piper i jej młodszy brat trafiają pod opiekę babci, do małej miejscowości, w której nic ciekawego się nie dzieje. Tam Piper spotyka zabójczo przystojnego Zane’a Huntera, dzięki któremu życie w nowym miejscu się całkiem znośne. Między parą zaczyna iskrzyć, jednak chłopak ma w sobie coś niezwykłego… coś nadprzyrodzonego i śmiertelnie niebezpiecznego.

Opinia:

Pewnie wielu z was widząc opis i tę okładkę na moim blogu spodziewa się negatywnej opinii. Jeśli tak, czujcie się zadziwieni, ponieważ moja pierwsza recenzja dla wydawnictwa Kobiecego będzie zdecydowanie pozytywna :)

To, co podobało mi się w stylu pani Weil, to cechujący go luz. Historię opowiada nam nastolatka i to czuć, czujemy jej wahanie, jej zagubienie, a wszystko przez użycie języka młodzieżowego. Nazwa serii wydawniczej zdecydowanie do tej książki pasuje - Young!
W głębi ducha ucieszyłam się, że nie chce jej z powrotem. Nie chodziło tylko o chłód; w noszeniu męskiej bluzy było coś miłego. 
Podczas czytania nie mogłam się przestać śmiać. Momentami dlatego, że tego chciała autorka, a momentami dlatego, że niektóre sytuacje są tak uroczo groteskowe. Nie oszukujmy się - pani Weil napisała typowo młodzieżowy romans z elementami fantasy, ale miałam wrażenie, że poprzez niektóre kpiące czy sarkastyczne uwagi Piper czy Zane'a sama stara się ten gatunek nieco wykpić. I to mnie niezmiernie bawiło! Sam wątek fantastyczny też doskonale wpasował się w treść, choć nie do końca rozumiem wszystkie władające nim mechanizmy, ale z drugiej strony bohaterka także nie. Najlepsze jest to, że dałam się zaskoczyć! Pół książki sądziłam, że wszystko zmierza w kierunku mitologii celtyckiej, gdzie kruk i wrona są wpisane w kulturę, tym bardziej, że pojawia się również motyw irlandzki. Dlatego ostateczne rozwiązanie zagadki tożsamości Hunterów i wielu innych mieszkańców Raven Hallow bardzo mi się spodobało, ponieważ nie było standardowe! Zakończenie za to pozostawia nas z wielkim znakiem zapytania nad dalszymi losami bohaterów i chciałabym je koniecznie poznać jak najszybciej!
Tak. Spóźniłam się. To kara za zmuszenie mnie do włożenia sukienki.
Lubicie bohaterki z pazurem? Zdecydowanie polubicie więc Piper. Bywała co prawda niekonsekwentna, ale przez większość czasu przemawia przez nią wewnętrzna zołza. Z drugiej strony nie próbuje ona zgrywać bohaterki, a po prostu taka jest - pewna siebie, złośliwa i wredna, ale także współczująca i pełna troski o młodszego brata. Ma także swoje zasady, które chętnie wystawia na próbę Zane. Ach, Zane! Mógłby zostać moim osobistym księciem ciemności, rycerzem w czarnej lśniącej zbroi na swoim wypasionym motorze. Myślałam, że fazę łobuzów z młodzieżówek mam już za sobą, ale och, temu chuliganowi nie potrafię się oprzeć! Brakowało mi za to zdecydowanie rozwinięcia innych postaci, np. TJ-a czy Rose, a nawet Zoe, która teoretycznie została najlepszą przyjaciółką Piper. Pominiętym bohaterem pozostaje także Parker czy inni bracia Hunter, choć moim zdaniem autorka powinna rozwinąć  ich osobowości w podobnym stopniu, jak Piper oraz Zane'a.

Nie twierdzę, że książka jest jakimś arcydziełem - to w końcu młodzieżowa fantasy i służyć ma rozrywce, a nie głębokim rozmyślaniom. Swoje zadanie za to spełnia znakomicie, a ja pochłonęłam ją w jeden dzień i niesamowicie mi się podobała i to zwłaszcza przez ciekawy wątek miłosny. Jestem także ciekawa, jak rozwinie się dość niestandardowo skonstruowany trójkąt miłosny (nie dostaliście chyba zawału, co?). Jeśli więc szukacie lekkiej, zabawnej książki ze słodko-gorzkimi momentami oraz ciekawym elementem fantasy - zdecydowanie powinniście skusić się na Białego Kruka, powieść na jeden wieczór! <3

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Kobiecemu.

15 kwi 2018

'Sigrid' J. Hildebrandt


Opis:

Ojciec Sigrid zamierza wydać córkę za Eryka, króla Szwecji, aby zapewnić pokój pomiędzy Gotami a Szwedami. Sigrid za wszelką cenę pragnie uniknąć małżeństwa, zgadza się jednak gdy Freya – jedna z najważniejszych bogiń Valhalli – obiecuje dziewczynie, że związek z Erykiem da jej dziecko mające w przyszłości uratować świat przed chrześcijanami. Sigrid przekonuje się wkrótce, że Freya wymaga od niej więcej niż może jej dać.
Svein dorastał wśród najlepszych skandynawskich wojowników. Po sukcesie odniesionym w bitwie postanawia odszukać człowieka, którego najbardziej się obawia, a zarazem nienawidzi. Zamierza wymóc na mężczyźnie, aby oficjalnie uznał go za swojego syna. Sven zamierza jednak posunąć się jeszcze dalej – chce obalić rządy ojca i zasiąść na tronie Danii.

Opinia:

Ta okładka i tematyka musiały w końcu mnie skusić. Ostatnio pochłaniałabym książki związane z mitologią nordycką non stop, więc Sigrid okazała się bardzo trafną i dobrze dobraną lekturą. Ostrzegam jednak, że zaczynając czytanie, wypadałoby nieco znać wierzenia Wikingów, ponieważ autorka niekoniecznie tłumaczy niektóre zagadnienia.

Sigrid  to opowieść o potędze bogów, o walce chrześcijaństwa z pogaństwem (ostatnio często trafiam na tę tematykę, choćby u Mortki) oraz o potężnych rodach, które łatwo mogą obrócić się w perzynę. Styl autorki jest wyważony, potrafi ona oddać napięcie oraz emocje. Opowiada niezwykle o dawnych wierzeniach, o wojnach i pragnieniach. Saga o Walhalli skupia się na osobach u władzy oraz ich najbliższym otoczeniu, pokazując niepewność losu oraz przewrotność królewskich intryg.
Od pierwszej chwili, kiedy trzymałam cię w ramionach, wiedziałam, że wyrośniesz na kogoś wielkiego. Nie ma matki dumniejszej ze swojego syna.
Sigrid, główna bohaterka i córka wodza Skilfingów ma poślubić Eryka, władcę Swionów. Jednak w między czasie Freja zsyła jej dwa dary - disę oraz wizję dziecka oraz mężczyzny, z którym to dziecko pocznie. Okazuje się jednak, że nie jest nim Eryk (nie uważam tego za spoiler, ponieważ element pojawia się dość szybko). Sądziłam, że autorka oprze powieść na trójkącie miłosnym, więc tym większe było moje zaskoczenie, gdy tak się nie stało. Jednocześnie śledzimy losy Sigrid, Swena oraz okazjonalnie Emmy. Dzięki temu mamy szeroki wgląd w uczucia bohaterów oraz w sytuację polityczną. Przedstawienie wydarzeń w realiach nordyckich bez zbędnego tłumaczenia, kto jest kim lub czym w tej mitologii dodatkowo dodaje smaczku powieści. Dałam się jej zaskoczyć wiele razy i nie mogłam się oderwać od czytania!

Z drugiej strony to książka o wikingach, zwłaszcza o Jomsborskich wojownikach oraz Gotach. Saga o Walhalli bywa brutalna, dla niektórych pewne momenty mogą okazać się wręcz niesmaczne. Pojawia się w niej motyw kazirodztwa, przemocy czy poniżania. Znajdą się także elementy seksu oraz gwałtu, a nawet rytualne morderstwa. 
Splamiono jej honor i próbowano odebrać  to, co do niej należało. Zdołała to wszystko przezwyciężyć. Była potężniejsza niż kiedykolwiek [...].
Sigrid to silna bohaterka, która doskonale odnajduje się w swoim otoczeniu i wszelkim przeciwnościom losu stawia czoła z podniesioną głową. Dzięki doskonale zbudowanej osobowości, czytelnik idealnie rozumie motywy, którymi się ona kieruje. Idealnie do siebie ze Swenem pasują - wulkany energii oraz pewności siebie, które ciężko poskromić. Jomsborczyk wykazuje się zawziętością, walecznością oraz honorem. Z drugiej strony autorka przeciwstawia postać Eryka, poważanego władcy, który dopiero przed Sigrid pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Stałam murem za Sigrid i Emmą, uosobieniem disy, gdy próbował je złamać. Autorka stworzyła realne i żyjące postaci, z którymi człowiek może się uosobić i z zaciekawieniem śledzi ich los.

Sigrid to przepełniona pradawną magią powieść, choć nie dla wszystkich. Bardzo żałuję, że wydawnictwo nie wyda kolejnych tomów sagi, ponieważ chciałabym poznać dalsze losy Sigrid oraz Swena. Niezwykła opowieść o przeznaczeniu, którą musicie poznać, jeśli tylko nie przeszkadzają wam elementy opisane w akapicie czwartym!

12 kwi 2018

'Ksin na Bagnach Czasu' K. T. Lewandowski


Opis:

Po Bagnach Czasu snują się cienie rzeczy, które były lub przynajmniej być mogły... Kotołak spotyka tam samego siebie, a to musi zmienić wszystkie jego plany. Pod wpływem tego doświadczenia postanawia wraz z całym swoim ludem wrócić do Suminoru i założyć na Międzykontynencie kolejne już państwo. Wymaga to jednak przeniesienia fragmentu Pierwszego Świata, co może się skończyć magicznym kataklizmem na miarę drugiego upadku Onego. Pewne jest, że nie można ufać magom ani tym bardziej zaangażowanym w szalony projekt demonom. Co jednak nastąpi, gdy władcy koczowników przyjdzie się zmierzyć z samym królem Redrenem?


Opinia:

Sagę o kotołaku świadomie zaczęłam od tomu 6. Stwierdziłam, że skoro został on napisany po 27 latach, to dam radę, a chciałam poznać nareszcie tę serię. Nie uważam, że był to błąd, ponieważ nie odczuwałam podczas czytania dużej dezorientacji, a przynajmniej mam jakieś zdanie nt. stylu autora.

Pierwszą połowę książki się nudziłam. Przenoszenie Amarsinu w coraz odleglejsze czasy, powiększanie ludności w tenże sposób, a wszystko to opisane nudno i bez emocji. Dodatkowo ta książka to w większości opisy. Opisy rozterek, układów politycznych, relacji dworskich. Myślałam, że usnę. Potem coś się chociaż zaczęło dziać bez stałej monotonności przenosin.
Dokonałam wyboru lojalności, jak ty i wszyscy najemnicy, tak jak sam mnie tego uczyłeś. Wybrałam na śmierć i życie.
Jedyne momenty, gdy coś się działo to kłótnie Amarelis z Ksinem, to planowanie przeniesienia ich stolicy do świata rzeczywistego, to ślub z córką starego wroga. Poza tym są to rozważania, planowanie, polityka. I zero akcji, zero napięcia! Czasami zdarzy się humor, ale to też tylko w kilku miejscach już pod koniec powieści. Zakończenie natomiast, jeśli ma być zakończeniem serii, zupełnie mnie do siebie nie przekonało.
- Ja nie przestałem jej kochać... [...] I nie mogę, nie chcę przestać.
Ciężko wypowiedzieć się na temat bohaterów, ponieważ na pewno przez pięć poprzednich tomów czytelnik mógł ich poznać lepiej. Ja zdecydowanie polubiłam Amarelis za jej hardość i dzikość. Ksin za to wydawał mi się trochę zbyt uległy jak na władcę, ale w sumie to nie planował sam dla siebie takiej roli. Gentaja za to została ukazana jako wyrachowana księżniczka, przygotowana do tego, aby być królową. 

Zdaję sobie sprawę z tego, że mogę gorzej odbierać tę powieść, ponieważ nie czytałam poprzednich tomów. Jedyny moment, kiedy mnie wciągnęło, znalazł się w 3/4 książki. Pośmiałam się wtedy i pojawiła się szczątkowa akcja. Mam jednak wrażenie, że nawet gdybym czytała serię od początku, ta część i tak by mnie zanudziła - jak wspomniałam, pełno w niej opisów, które nużyły mnie przez większą część historii. 

10 kwi 2018

Leśny Book TAG by Kitty


Dzisiaj zapraszam Was na TAG książkowy mojego autorstwa związany z najnowszą powieścią Justyny Chrobak od wydawnictwa Kufer :) Przypominam także, że możecie nadal wygrać tę cudowną książkę!

Ryann - bohater, o którego losie decydują inni
Jakby nie było, na pewno o losie Johna z  Drogi do Piekła decydują inni. W końcu trafia on do tytułowego Piekła.

Veik - bohater, który nie do końca rozumie swoje uczucia
Prawie każdy bohater w młodzieżówkach? A tak serio to na pewno Nastya z Morza spokoju ma nieco problem z dopuszczeniem do siebie uczuć.

Tom - bohater niezwykle zdeterminowany, aby osiągnąć ustalony cel
Uważam, że ta cecha tyczy się głównie czarnych charakterów. Na myśl przychodzi mi bohater serii Kraina Martwej Ziemi, Matchonwa (nie jestem pewna imienia), który chciał zostać bogiem. Zdeterminowany był na pewno, chociaż zbyt dobrze nie skończył.

Peter - bohater poświęcający wiele dla kogoś dla niego ważnego
Sądzę, że przyjaźń Kamyka i Pożeracza z książek pani Ewy Białołęckiej wymagała pewnych poświęceń.

Trjen - bohater, którego motywy ciężko zrozumieć
Diabolikę było mi bardzo ciężko zrozumieć, ponieważ autorka zamieszała w jej kreacji - zamiast istoty praktycznie nastawionej tylko do obrony swojej właścicielki, dostaliśmy ostatecznie zwykłą dziewczynę.

Arna - bohater opiekuńczy wobec wielu osób
Kto inny, jak nie Molly Weasley z Harry'ego Pottera?

Liv - bohaterka nieodgadniona
Sądzę, że takim bohaterem jest zdecydowanie Hao z Piątej Pory Roku.

Nesbero - fantastyczna kraina, w której pragniesz zamieszkać
Niezmiennie będzie to Araulen <3

Królowa Elfów - bohater bezwzględny i władczy
Matka Nikity oraz jej ojciec idealnie wpasowują się w kategorię władczy i bezwzględny.

Las - bohater zbiorowy, który ma znaczący wpływ na fabułę
Ta kategoria to mój osobisty strzał w stopę. Jedyny bohater zbiorowy, jaki przychodzi mi na myśl Sarai oraz jej ćmy. Sama w sobie jest bohaterką pojedynczą, ale kiedy używa swojego daru, zamienia się w pewien sposób w bohatera zbiorowego.

Nominuję:
nieuleczalnyksiazkoholizm.blogspot.com
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
citeofbooks.blogspot.com

8 kwi 2018

'Krwiopijcy' C. Moore


Opis:

Jody nigdy nie prosiła, żeby zostać wampirem. Ale kiedy ocknęła się przy pojemniku na śmieci z mocno poparzoną ręką, obolałą szyją, nadludzką siłą i typowym dla Nosferatu pragnieniem, zrozumiała, że decyzję podjęto za nią.
Przestawienie się z codziennej harówki na niekończące się nocne polowania wymaga jednak nieco wysiłku, i tutaj przyda się C. Thomas Flood. Tommy (dla przyjaciół), niedoszły Kerouac z Incontinence w stanie Indiana, pracuje na nocną zmianę w supermarkecie w San Francisco. Wszystko się zmienia, gdy w drzwiach pojawia się rudowłosa, nieumarła istota... która wywołuje w jego życiu - i w jego życiu po życiu - wstrząs, jakiego nigdy by się nie spodziewał.

Opinia:

Dzięki uprzejmości Justyny Drzewickiej, autorki Niepowszednich, miałam okazję przeczytać kolejną powieść naszego wspólnego amerykańskiego autora. Dodatkowo tę serię chciałam poznać już od momentu, gdy sama dorwałam jej trzeci tom na wyprzedaży (nie wiedząc wtedy, że to tom ostatni). Uwielbiam książki o wampirach, więc ich parodia w wykonaniu mojego ulubionego parodysty stanowiła pozycję obowiązkową!

Moore nie sili się na filozoficzne przemyślenia, w Krwiopijcach wszystko jest proste, zabawne i nieco porąbane. Dialogi nie sprawiają wrażenia sztucznych, a opisy się nie dłużą. Prostota, parodia i szybkość akcji to coś, co zdecydowanie cechuję tę pozycję Moore'a

Mała czarna- garderobiany odpowiednik broni jądrowej. Bielizna noszona na wierzchu. Skuteczna nie ze względu na to czym jest lecz na to czym nie jest.
Zostajecie przemienione w wampira - jaka jest wasza pierwsza myśl dziewczyny? Otóż pierwszą myślą Jody jest znalezienie niewolnika, który będzie załatwiał jej sprawy w ciągu dnia. Generalnie cała fabuła to parodia połączona z działaniami nielogicznymi i absurdalnymi, co sprowadza się do tego, że co chwila wybuchałam śmiechem. Autor połączył dwie historie: Jody zamienionej w wampira oraz Tommy'ego, który próbuje zmierzyć się z dorosłym życiem, wyjeżdżając do San Francisco. Bohaterowie spotykają się zupełnie przypadkiem, a ich relacja to jeden ogromny absurd wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia. Pamiętajmy jednak, że to parodia, więc nie jest to absolutnie drażniące, a jedynie zabawne. Ciekawe były również eksperymenty Tommy'ego na Jody pt. co może wampir

Stawiam raczej na fantazyjne samobójstwo. Sama skręciła sobie kark, puściła sobie krew, a potem zabiła psa i wskoczyła do śmietnika. Ale ekspert medycyny sądowej obstawia morderstwo.
Jody to nieco roztrzepana, choć twardo stąpająca po ziemi 26-latka. Jedyną jej cechą, która mi przeszkadzało, było jej uzależnienie od drugiej osoby, od potrzeby współżycia z facetem. Co ciekawe - nie dawała sobą wcale pomiatać. Z drugiej strony mamy Tommy'ego, który dopiero uczy się życia. Przybył do San Francisco, ponieważ pragnie zostać pisarzem, artystą. Angażuje się w ten dziwny związek, dając sobą nieco rządzić. To zdecydowanie ciekawa para, której losy śledziłam z ciekawością. Spotykamy również Cesarza, którego mogłam poznać już przy okazji Brudnej roboty

Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejny tom Krwiopijców. Absurd pogania absurdem oraz wykpiwaniem wampirycznych mitów. Do tego śledztwo w tle pod przywództwem dwóch gliniarzy - sceptyka-geja oraz bardziej podatnego uwierzyć Riviery. Zdecydowanie polecam genialnego Moore'a! 

4 kwi 2018

PREMIEROWO: 'Dom Wschodzącego Słońca' A. Janusz-Kamińska


Opis:


Mag-szermierz Lloyd zmierzy się ze swoją mroczną przeszłością. Błyskotliwy informatyk Timothy wyjdzie poza wirtualny świat. Narcystyczny rockman Gabriel wreszcie zacznie podejmować własne decyzje. Razem z zakonnicą Weroniką, wiekowym Krzysztofem oraz niespodziewanym przybyszem z odległych stron stawią czoło mitycznym bestiom oraz dawnym – i nowym – wrogom. Czy znajdą odpowiedzi na zagadki, jakie zostawiła po sobie legendarna Kaja Modrooka? I czy Eunice wyjdzie zwycięsko z próby, jaką postawi przed nią los?



Opinia:
Styl autorki okazał się na szczęście prosty, biorąc pod uwagę, że podejmuje się ona tłumaczenia zagadnień fizycznych opisujących jej świat wymyślony. Dialogi nie wyglądały sztucznie, a używana momentami łacina podwórkowa pasowała do sytuacji - w końcu mamy do czynienia ze zbuntowaną nastolatką, brak przekleństw byłby wręcz nieco dziwny.

Jedyną rzeczą nie pasującą mi zupełnie do całości były imiona i nazwa miasta. Jakoś tak ta opowieść pasowałaby mi do akcji umieszczonej w Polsce, miała taki nieco swojski klimat, a działa się w wymyślonym mieście o nazwie Farewell, które mimo wszystko musi należeć do naszego świata ze względu na używane nazewnictwo narodowościowe. Osobiście wolałabym, gdyby akcja umieszczona została u nas, jakoś i tak cały czas miałam takie wrażenie polskości podczas czytania.
Istnieją takie więzy, których nie da się zerwać. Takie zobowiązania, których nie można spłacić całym swoim życiem. Takie grzechy, których nie da się odkupić.
Początkowo poznajemy mieszkańców Domu Wschodzącego Słońca i ich historie. Dołącza do nich także Eunice, zbuntowana nastolatka, która dostrzega, że świat to coś więcej i chciałaby go zrozumieć. Z początku byłam naprawdę wytrącona z równowagi, gdy zaczęły się rozdziały dotyczące Apolla, ale ostatecznie spodobał mi się taki sposób wprowadzenia nas w życie magów. Dodatkowo, poza porywającą akcją, na którą składa się szpiegostwo, pościgi oraz walka, autorka opisuje nam sposób działania magii w jej świecie. Najpierw odniosłam wrażenie, że zabrałam się za science fiction, ale na szczęście szybko minęło. Zakończenie za to ładnie zamyka wydarzenia obecne, jednocześnie zapowiadając pełną akcji drugą część.
Jesteś dorosły. Nie wyobrażaj sobie tylko, że będę patrzeć obojętnie na to, co się stanie. Żaden człowiek nie jest wyspą, Gabrielu.
Moim ulubieńcem został Gabriel, co może wydawać się nieco dziwne, ponieważ często dawał sobą rządzić. Jednak jego determinacja i oddanie przyjaciołom, a przy tym ciekawy sposób bycia nie mogły mnie przepuścić obok obojętnie. Eunice, choć początkowo ma zadatki na główną bohaterkę i widnieje nawet na okładce, nie odbiera pola do popisu reszcie. Kojarzy mi się głównie z porywczością i odwagą, a także przenikliwym umysłem. Autorka rozbudowała jedynie główne postaci, nie skupiając się na tych pobocznych, na przykład na matce Eunice - wiemy tyle, że porzucił ją ukochany i całe dnie spędza przed telewizorem, i tak przez większość powieści.

Dom Wschodzącego Słońca to zdecydowanie udany debiut i cieszę się, że został wznowiony przez wydawnictwo Uroboros. Chciałabym móc jak najszybciej poznać kolejną część przygód Eunice, Lloyda, Timmy'ego oraz Gabriela! Jeśli więc szukacie lekkiej, ciekawej historii z rozbudowanym systemem działania magii i opowieści - zapraszam was do lektury Domu Wschodzącego Słońca :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

1 kwi 2018

Podsumowanie marca


Przyszła wiosna, więc pora zmienić niebieski na zielony (pod kolor oczu :D). Wypadnięcie Wielkanocy w Prima Aprilis (którego od dawna już nie obchodzę) niezmiernie mnie bawi, ale spokojnie, nie zamierzam robić wam psikusów :) Dzisiaj o książkach przeczytanych w marcu, bez planów na kwiecień, bo... zgłupiałam do reszty i już nawet nie wiem, ile tego nazamawiałam od wydawnictw do recenzji, ale spokojnie jak na wojnie :D


Przeczytane książki:
  • Szklany miecz (556) *5/10*
  • Naznaczeni błękitem (382) [Jaguar] *9/10*
  • Drugi Krąg (372) [Jaguar] *10/10*
  • Rozrywacz (393) [Uroboros] *9/10*
  • Pieśń i krzyk (430) [SQN] *9/10*
  • Córka Lasu (242) [Kufer] *8/10*
  • Pierwszy Róg (498) [Initium] *8/10*
  • Marzyciel (509) [SQN] *10/10*
  • Fałszywy pocałunek (544) [Initium] *10/10*
Ilość przeczytanych książek: 9
Ilość przeczytanych stron: 3928 (ok. 127 str/dzień)
Najlepsza książka: -
Najgorsza książka: Szklany miecz

Nie jestem w stanie wybrać najlepszej książki, bo jakoś ten miesiąc owocował samymi genialnymi książkami poza Szklanym mieczem oraz niedokończonym Srebrnym łabędziem. Jeśli chodzi o ilość przeczytanych książek, uważam, że to i tak nieźle przy tym, że wyrabiałam nawet nadgodziny w pracy, bo to pierwszy miesiąc i trzeba było to ogarnąć :)
Nie będę pisać długo, ponieważ każdy spędza raczej czas z rodziną :) Pogodnych świąt! :)