Przejdź do:

30 gru 2019

'Spalona Ziemia' V. Schwab


Opinia:

Czworo młodych bohaterów: Conor, Abeke, Meilin i Rollan postanawia powstrzymać zło. Razem ze swoimi zwierzoduchami wybierają się w niebezpieczną podróż do wnętrza ziemi i na jej krańce. Otaczają ich przyjaciele i wrogowie, lecz muszą za wszelką cenę stawić czoła nadchodzącej ciemności. Jeśli przestaną oglądać się za siebie, dostrzegą przerażającą prawdę: zło już ich dopadło.

Opinia:

Tak jak myślałam, tę część czytało mi się nieco gorzej ze względu na autorkę. I chyba po raz pierwszy odczułam to, że jednak każda z powieści pisana jest przez innego pisarza. Z Victorią Schwab miałam nieprzyjemność spotkać się już przy lekturze jej Nikczemnych. W Spalonej Ziemi przeszkadzały mi strasznie rozważania bohaterów, w pewien sposób przypominały mi postaci z Vicious. Za dużo myślenia, za mało robienia.

Pod względem fabularnym powieść jednak nie odstaje, chociaż mam wrażenie, że tożsamość postaci w czerwonym płaszczu została zdradzona nieco zbyt szybko (no nie wprost, ale chyba każdy jest w stanie się domyślić po reakcji Abeke).  Bardzo ciekawi mnie także los Conora, ponieważ naprawdę lubię to postać i jakoś nie wierzę w to, aby mógł skończyć źle w książce dla młodzieży... Chociaż bywa ona brutalna i bezlitosna.

Polubiłam nową bohaterkę z podziemnego miasta, której imię jednak jest zbyt trudne do zapamiętania - powinni jej wymyślić jakąś ksywkę. Ciekawa jestem, jak dalej rozwinie się sytuacja z nią. Także Tasha to intrygująca postać, aczkolwiek wydaje mi się zupełnie inna i nieco nie pasująca do naszych nastoletnich bohaterów. Autorzy coraz wyraźniej zaznaczają też wątek miłosny, któremu bardzo mocno kibicuję!

To kolejna genialna książka z tej serii, w której jestem wprost zakochana. Trochę szkoda, że styl Schwab nieco popsuł mi lekturę, ale sama akcja oraz genialni bohaterowie nadal nie pozwalają się oderwać. Nie znam kolejnych autorów, jednak wierzę, że tutaj akurat zadziałała moja niechęć do tej pisarki i kolejne tomy będę czytać z równym zapałem co Spirit. Swoją drogą zastanawia mnie, na jakiej zasadzie autorzy byli dobierani i dlaczego niektórym dano więcej niż jeden tom... :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Wilga.

28 gru 2019

'Nieśmiertelni strażnicy' E. Schrefer


Opis:

"Upadek Bestii" to druga seria "Spirit Animals". Ty razem stara, ciemna siła, która przez wieki spała pod powierzchnią świata odradza się. Może rozerwać więzi łączące duchy zwierząt. Aby to się stało musi uprowadzić Zwierzoduchy i ich ludzkich towarzyszy.

Opinia:

Powrót do świata Spirit Animals to cudowne doświadczenie. Nawet nie zauważyłam, że tom pierwszy dobiega końca! I gdyby nie to, że był to już środek nocy, natychmiast chwyciłabym kolejny. Legendarna Czwórka nie ma chwili wytchnienia, ponieważ po pół roku spokoju, okazuje się, że Wszechdrzewo umiera. Powrócił też ich zaciekły wróg, aby kolekcjonować Wielkie Bestie. Co prawda dziwi mnie jedna rzecz, ale nie chcę spoilerować, a może wyjaśni się to wkrótce. 

Bohaterowie rozdzielają się - Rollan oraz Abeke wyruszają na poszukiwanie kolejnej przyzwanej bestii, a Meilin oraz Conor zagłębiają się w podziemny świat wraz z nowym niespodziewanym towarzyszem. Tak naprawdę wszystko wydaje się już stracone i jestem mega ciekawa, jak autorzy postanowili to rozegrać. Z nieprzerwanie rosnącym zainteresowaniem śledziłam losy czwórki przyjaciół, którzy dojrzeli i niekoniecznie zachowują się jak dwunastolatkowie. Z drugiej strony to typowa opowieść o bohaterach dla dzieci, więc nie przeszkadza mi to zbytnio. 

Tak naprawdę nie mamy chwili na oddech, tym bardziej,  że akcja skacze od jednej pary bohaterów do drugiej. I w obydwu miejscach wszystko leci na łeb na szyję. Na ten moment mam same pytania bez odpowiedzi! Nie mogę doczekać się kolejnego tomu, chociaż podejrzewam, że zbyt wiele nie wyjaśni. Bardzo podoba mi się też mitologia, na jakiej jest zbudowany ten świat. Geneza świata oraz zła, z którym muszą zmierzyć się bohaterowie to bardzo wciągająca opowieść, a samo Wszechdrzewo kojarzy mi się nieco z nordyckim Yggdrasil, choć w nieco zmodyfikowanej formie.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Wilga.

23 gru 2019

WESOŁYCH ŚWIĄT


Chciałabym Wam życzyć wesołych, pogodnych i rodzinnych świąt, Mikołaja z pełnym workiem niesamowitych prezentów oraz wielu uśmiechów teraz i zawsze :)
Niestety, nie mogę życzyć śnieżnych świąt, ale miejmy nadzieję, że od nowego roku zima pokaże nam choć trochę białego puchu! Przecież trzeba z czegoś ulepić bałwana!

Posty pojawią się już po 27.12, mam ich w zanadrzu już kilka, ale wiecie, jak to jest w święta - tym bardziej, gdy się wyjeżdża. A od nowego roku znów będę miała czas na bloga i dla was, więc mam nadzieję, że wrócę do starego trybu. Rozważam też kilka rzeczy, ale o tym kiedy indziej :)

PS. Wyłączyłam opcję komentowania, ponieważ i tak odczytałabym je już po świętach i na wyjeździe nie byłabym w stanie wam na nie odpowiedzieć ;) Zapraszam po 27.12 :)

18 gru 2019

'Lodowy Smok' G. R. R. Martin


Opis:

Lodowy smok był przerażającą, legendarną istotą. Nikomu dotąd nie udało się oswoić takiego smoka. Tam, gdzie przeleciał, zostawiał za sobą zimne pustkowie i zamarzniętą ziemię. Ale Adara nie czuła strachu, była bowiem zimowym dzieckiem, urodzonym podczas mrozów tak srogich, że nawet najstarsi takich nie pamiętali. Adara nie przypominała sobie, kiedy po raz pierwszy ujrzała lodowego smoka. Zdawało jej się, że zawsze był obecny w jej życiu. Dostrzegała go w oddali, bawiąc się w lodowatym śniegu, gdy inne dzieci dawno już uciekły do domu przed zimnem. W czwartym roku życia dotknęła go, a w piątym po raz pierwszy poleciała na jego szerokim mroźnym grzbiecie. Potem, w siódmym roku jej życia, na spokojne gospodarstwo rolne, w którym żyła Adara, opadły ogniste smoki z północy. Tylko zimowe dziecko i lodowy smok, który je kochał, mogły ocalić świat Adary przed całkowitym zniszczeniem…

Opinia:

To bardzo krótka bajka dla dzieci, pełna wartości. Może się w niej nie zakochałam (chociaż w ilustracjach na pewno), ale bardzo mi się spodobała. Na tyle, że pochłonęłam ją w niecałe pół godzinki.

Z drugiej strony to nieco brutalna opowieść i mam wrażenie, że niektóre sytuacje zostały spłaszczone, jak choćby śmierć jednego z bohaterów. Odniosłam wrażenie, że ta osoba nie była ważna dla bohaterów, ponieważ średnio ich to obeszło, a z drugiej strony niby autor pisze, że bracia się kochali. Ogółem nie wiem, w jakim wieku przeczytałabym to dziecku - Martin nie napisał Królewny Śnieżki, która kończy się całkowitym happy endem. Sam los lodowego smoka bywa smutny i choć ma wrażenie, że był on też pewną metaforą, to dziecko niekoniecznie może to zrozumieć.
Nie rozumiała wówczas tego, co usłyszała, zapamiętała jednak każde słowo. Zrozumienie przyszło później.
Adara to dziecko inne niż wszystkie, urodzona w zimie i latająca na lodowym smoku. W pewien sposób wykluczona poprzez pewne cechy, jak na przykład wysoka odporność na zimno. Rodzina próbuje do niej dotrzeć, ale pewien impas przełamuje dopiero zjawienie się najeźdźców. Dodatkowo to jej historia, ale opowiadana trochę z boku, co rodzi pewien dystans i pozwala szerzej spojrzeć na sytuację.

Na pewno zachowam ją dla swoich dzieci, ponieważ to piękna, choć brutalna opowieść o zimowej dziewczynce, która w pewien sposób kochała swojego lodowego smoka - ale swoją rodzinę bardziej. Książka zawiera przepiękne ilustracje autorstwa Luisa Royo, zwłaszcza podoba mi się ta na samym końcu <3

15 gru 2019

'Zapach śmierci' S. Beckett


Opis:

W opustoszałym, czekającym na rozbiórkę szpitalu Świętego Judy gdzie bywają bezdomni, dilerzy i narkomani znaleziono częściowo zmumifikowane ciało. Nawet Hunter nie potrafi określić, od jak dawna mogło tam leżeć. Wiadomo tylko jedno: to ciało młodej ciężarnej kobiety.

Opinia:

Dopiero po przeczytaniu szóstego tomu zorientowałam się, że to nie tom piąty... Który oczywiście zamierzam nadrobić! Natomiast autor bardzo dużo przypomina, więc w ogóle nie odczułam pominięcia jednego tomu oraz czasu, jaki minął, od kiedy czytałam czwartą część.

Cóż można rzec - Beckett funduje nam prawdziwy rollercoaster emocji oraz wydarzeń. Powiem szczerze, że ta część była nieco hardcorowa pod względem treści. Ilość drastycznych szczegółów czy w ogóle sam pomysł zdecydowanie nie nadaje się na lekkie nerwy. Zwłaszcza biorąc pod uwagę pierwszą ofiarę - kobietę w ciąży. Poprzednie części przyzwyczaiły mnie, że Beckett nie owija w bawełnę, a rozwiązanie sprawy z Grace Strachan zdecydowanie zaskakuje (jak zresztą cała powieść). W trakcie zaczęłam coś podejrzewać, ale nie aż tak skomplikowaną intrygę! 
Śmierć czasem tak działa. Bywa, że dopiero kiedy jest już za późno, zdajemy sobie sprawę z tego, jak wiele ktoś dla nas znaczył.
Dr Huntera nie trzeba przedstawiać czytelnikom Becketta - antropolog sądowy o przenikliwym umyśle i z magnesem na kłopoty. Natomiast w tym tomie pojawiło się kilka intrygujących postaci, jak choćby Mears, który do samego końca wzbudzał we mnie same negatywne uczucia. Także Lola to zdecydowanie odpychająca postać, chociaż rozumiałam fascynację Huntera jej historią. U Becketta zwłaszcza lubię to, że jego bohaterowie zawsze są bardzo wyraziści.

To seria, którą poznałam już dawno temu i bardzo ucieszyłam się, gdy do księgarni dotarł nowy tom. Nie wiem, jakim cudem pominęłam ten piąty, ale koniecznie muszę to nadrobić. To świetnie zbudowane kryminały z bardzo ciekawym i rzadkim wątkiem - antropologią sądową, którą zajmuje się Hunter. Do tego Beckett szokuje, a książki są brutalne, ale bardzo prawdziwe. Zdecydowanie polecam fanom mocnej akcji i kryminałów.

12 gru 2019

WOULD YOU RATHER BOOK TAG

Dzisiaj TAG wyborów, momentami ciężkich, ale chyba dałam radę. Mam nadzieję, że też spróbujecie ich dokonać, np. w komentarzach :) (TAG tłumaczyłam stąd, czasem przerabiając na polskie realia lub pomijając)

Wolałbyś (do końca życia):

czytać tylko serie czy jednotomówki?

Zdecydowanie serie. Uwielbiam, gdy akcja się rozwija, buduje, bohaterowie dojrzewają, zmieniają się. Jednotomowa powieść rzadko to zapewnia. Nie wyobrażam sobie np. takiego Spirit Animals czy Wiedźmina jako jednotomówki.

czytać tylko pisarzy czy pisarki?

To trudny wybór, bo uważam, że dzielenie ze względu na płeć jest mylne. Kiedyś uważałam, że wolę autorów, ponieważ są konkretniejsi, ale od tamtego czasu przeczytałam wiele nowych książek i odkryłam, że zarówno faceci potrafią być  zbyt sentymentalni, a kobiety bardzo zdecydowane i konkretne. Biorąc jednak pod uwagę, jakiej płci byli autorzy moich ulubionych serii, to jednak przeważają panie.

książki przekształcone w filmy czy seriale?

Jeśli bym oglądała cokolwiek, wolałabym chyba filmy, niż seriale. Filmy też  można podzielić na części (jeden tom - jeden film), a seriale wydają mi się często rozlazłe i bardzo odchodzące od fabuły książki.

czytać 5 stron/dzień czy 5 książek/tydzień?

Oczywiście, że 5 książek/tydzień. Tylko nie wiem kiedy bym zdołała tego dokonać, chyba musiałabym przejść na pół etatu. Tym bardziej, że nie lubię czytać kilku książek na raz.

być profesjonalnym recenzentem czy autorem?

Nie chciałabym być profesjonalnym recenzentem. Ma wrażenie, że taka praca jednak jest na pełen etat, a nie jest to praca moich marzeń. Wolałabym zdecydowanie być autorką, oczywiście przygotowaną także na krytykę czy hejt.

czytać 20 ulubionych książek czy czytać tylko nowe książki bez możliwości powrotu do żadnej?

Poznawać nowe powieści, choć to też trudny wybór, bo często robię reready. Jednak po prawdzie to największy problem miałabym z wyborem 20 książek, chyba że wydaliby moje ulubione serie w jednym tomie (już widzę w takiej wersji Szklany tron :D) Poza tym jest tyle nowych genialnych światów do poznania!

być bibliotekarzem czy księgarzem?

Paradoksalnie wolałabym być bibliotekarką. Mogłabym tam polecać książki z zamiłowania i nikt nie oczekiwałby ode mnie, że znam każdą książkę w bibliotece. 

czytać tylko swój ulubiony gatunek bądź wszystkie inne poza ulubionym?

Fantasy forever, mogłabym nie czytać nic innego, bo i tak jest tyle powieści z tego gatunku, które chcę przeczytać, że nie starczy mi na to życia :D

4 gru 2019

SNOBISTYCZNY BOOK TAG

W odmętach BookTube odnalazłam ostatnio świetny TAG! Serio, bardzo spodobały mi się te pytania, bo są mega oryginalnie ujęte, więc postanowiłam go rozwiązać. Możecie podać też swoje odpowiedzi w komentarzu bądź zrobić go u siebie :)

1. Snob adaptacyjny: czy zawsze czytasz książkę zanim obejrzysz film? 

No cóż, nie oglądam filmów, więc nie mam tego problemu, ale tak, zawsze pierw czytałabym książkę! 

2. Snobistyczna forma: musisz wybrać tylko jedną formę książki, którą czytasz do końca życia. Którą wybierasz - papierową, elektroniczną czy audio.

Mogłabym żyć bez e-booków i audiobooków. E-booki czytuję, owszem, zwłaszcza teraz, gdy mam nowego laptopa z tą opcją tableta i wszystkimi bajerami (bo czyta mi się wygodniej niż poprzednio). Audiobooków nie umiem słuchać - za wolne, nie po mojemu i w ogóle nie odnajduję się w tym. Ale nie wyobrażam sobie nie czytania papierowej książki, przewracania kartek, przekładania ich na półce... Zdecydowanie papier!

3. Snobistyczna para: czy osoba nie czytająca ma u ciebie szansę na randkę, związek, małżeństwo? 

Jak najbardziej, mój narzeczony przeczytał tylko dwie części Metra (2033, 2035), środkowej nie czytał, bo nie jest o tym bohaterze, co gra :D Mam mnóstwo znajomych, którzy czytają, więc z nimi omawiam powieści. Nie uważam, że czytanie to jakiś obowiązek, każdy ma swoje hobby :)

4. Snob gatunkowy: musisz na zawsze wyrzucić jeden gatunek książek ze swojego czytelniczego życia. Z którego rezygnujesz? 

Och, moi stali czytelnicy z pewnością się domyślają. Oczywiście do szczęścia w życiu zupełnie nie potrzebuję romansów! Naprawdę, z niektórych książek chętnie wyrzuciłabym też wątki miłosne.

5. Jeszcze większy gatunkowy snob: czytasz tylko jeden gatunek do końca życia, który? 

Ten rok pokazuje to dobitnie: na 70 dotychczas przeczytanych przeze mnie książek, 53 to fantasy (zarówno młodzieżowe, dziecięce jak i dla dorosłych). I mogłabym przeżyć, gdyby nie pozwolono mi czytać innych gatunków tak długo, jak długo miałabym dostęp do dobrej fantasy.

6. Czytający snob: który gatunek, wg ciebie, jest najbardziej krytykowany przez książkową społeczność? 

Przyznam szczerze, że ciężko mi to określić, ale najczęściej spotykam się z krytycznymi opiniami romansów bądź kryminałów - mam wrażenie, że są to gatunki najczęściej czytane i dlatego to ich niepozytywne opinie pojawiają się najczęściej. Chociaż chyba najbardziej romans - książki typu Grey czy 365 dni albo się nienawidzi, albo kocha i internet jest pełen hejtu dla takich pozycji.

7. Atak snobów: czy kiedykolwiek ktoś potraktował cię lekceważąco (z góry) z powodu tego, co czytasz lub, że w ogóle czytasz?

Nie, lekceważąco nie, ale miałam zabawną sytuację w księgarni. Przyszedł Pan, byłam na sklepie sama (czytajcie nie było koleżanki, która się na tym zna) i ten klient poprosił, abym poleciła mu coś dobrego z nowoczesnego kina polskiego. Widzicie, ja nie oglądam prawie nic, jeśli już to najczęściej animowane filmy typu Madagaskar. I dlatego pracuję w księgarni (sklepie z książkami de facto). Odpowiedziałam Panu, że niestety, filmu mu nie polecę, mogę za to dobrą książkę, bo jeśli chodzi o tego typu spędzanie wolnego czasu, to ja tylko czytam. Pan popatrzył na mnie z wyrazem twarzy, który zapamiętam chyba do końca życia - byłą to pełna konsternacja, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że w sumie to znajduje się w księgarni oraz szok w związku ze szczerą odpowiedzią zamiast wciskaniem czegokolwiek. Po chwili milczenia powiedział: Aha, dziękuję. Po czym sam rozejrzał się po dziale z filmami. 
Szczerze mówić, strasznie irytuje mnie to, jak Empik nauczył ludzi, że księgarz powinien ogarniać wszystko, co ma na sklepie. Tylko, że w Empiku ludzie są chyba zatrudniani na konkretny dział (z tego, co wiem, ale mogę się mylić), a w mojej firmie po prostu człowiek zatrudniany jest do księgarni. Logicznym wnioskiem jest, że większość z nas czyta, ale poza tym mamy naprawdę różne zainteresowania i wkurza mnie, kiedy klient oczekuje, że będę znała się na WSZYSTKIM (od filmów i muzyki poprzez gry planszowe oraz robótki ręczne i fotografię).  Tak samo z pytaniem Czytała to Pani? (przychodząc do mnie z premierą sprzed dwóch dni -.-). Momentami odnoszę wrażenie, że według klienta powinnam czytać każdy gatunek i wszystkie książki, jakie mam na księgarni... A naprawdę czytam recenzje bardzo rożnych powieści, aby umieć polecić coś z każdej kategorii (w czym bardzo pomaga mi LubimyCzytać oraz w ogóle blogosfera książkowa). Natomiast klient, gdy odpowiadam, że nie, nie czytałam od razu sądzi, że w takim razie chcę mu coś po prostu wcisnąć -.- 
Także nikt nie potraktował mnie lekceważąco z powodu czytania, ale z drugiej strony czasem klienci traktują lekceważąco to, że czytam fantasy. Bo to przecież nie reportaż... 

No cóż, na ostatnim pytaniu się trochę wyżyłam (ekhm, wcale nie planowałam pierwotnie napisać tylko o tej sytuacji z tym Panem). Natomiast może wywoła to ciekawą dyskusję w komentarzach :) 
A jak brzmiałyby wasze odpowiedzi? :) 

1 gru 2019

Podsumowanie listopada


Po problemach technicznych mam już nowy laptop i może nawet od nowego roku pozmieniam coś na blogu (m.in. chyba formę podsumowania). W listopadzie prawie nie miałam na nic czasu, nabijając nadgodziny w  pracy (cóż, gorący okres w handlu :D). 


W tym miesiącu zdecydowanie królowało Spirit Animals! To genialna seria fantasy, którą mega polecam! Poza tym był średni kryminał (nieco zaniedbałam ten gatunek w tym roku, ale w kolejce jest już nowy dr Hunter!) oraz najnowsza na polskim rynku książka Charlaine Harris, która nie spełniła moich oczekiwań (może nieco wygórowanych po serii z Sookie, ale cóż). 


Ilościowo sprawa wydaje się niezła, ale ilość stron pokazuje jasno, że Spirit jest długą, ale nie masywną objętościowo serią. I chyba tylko dlatego udało mi się ją przeczytać z ilością czasu, jaką miałam. 

Ogółem to większość czasu spędziłam w pracy, więc nie mam wam zbytnio, o czym pisać :D Natomiast kawy wypiłam na zaś na przyszły rok :D A jak wam minął listopad? :)

29 lis 2019

'Miasteczko Midnight' C. Harris


Opis:

Wybierz się do niewielkiego teksańskiego miasteczka, do którego pasują jedynie obcy, w pierwszym tomie serii paranormal mystery autorstwa Charlaine Harris, czołowej autorki New York Timesa.
Witajcie w Midnight w Teksasie – miasteczku z wieloma zabitymi deskami oknami i zaledwie kilkorgiem stałych mieszkańcówi, położonym na skrzyżowaniu Witch Light Road i drogi do Davy. To standardowe, niemal wymarłe miejsce.
Stoi tam lombard, w którym mieszkają trzy osoby. Jedną z nich widuje się tylko w nocy. Jest restauracja, lecz ludzie, którzy się w niej zatrzymują, z reguły nie zagrzewają miejsca. Jest też nowy mieszkaniec, Manfred Bernardo, który chce tylko ciężko pracować i dopasować się do reszty. Ale Manfred ma też własny sekret...

Opinia:

Nie tego się spodziewałam. Gdyby książka nie była podpisana nazwiskiem Charlaine Harris, w życiu nie powiedziałabym, że to jej autorstwa. To bardzo specyficzna opowieść, która nie każdemu przypadnie do gustu. Osobiście mam mieszane uczucia.

Początek tej opowieści straszliwie mnie wynudził. W ogóle sposób narracji do końca nie przypadł mi do gustu. Na ogół lubię, gdy poznajemy historię z kilku perspektyw, ale tutaj było to takie... dziwne. Jak zresztą cała ta powieść. Midnight to miasteczko, gdzie każdy mieszkaniec skrywa jakiś sekret (niekoniecznie magiczny). To także miejsce, gdzie nie zadaje się zbyt wielu osobistych pytań, a mieszkańcy tworzą małą, znającą się społeczność. I nawet po przeczytaniu zastanawiam się, jaki był cel w tym przydługim wstępie. Poznanie bohaterów? Tak naprawdę najlepiej poznajemy ich już w trakcie. Te same informacje można by już przedstawić po pikniku, a to mniej więcej miejsce, od którego się wciągnęłam.
- Jak jest się młotkiem, każdy problem wygląda jak gwóźdź. [...] / - Dokładnie. A Lemuel i Olivia są jak młotki.
Powieść składa się z kilku ważnych wątków: sprawa kryminalna, sprawa Bobo, relacja Bobo i Fiji oraz zauroczenie Manfreda. Resztę informacji dostajemy raczej mimochodem i w celu rozwinięcia fabuły może w kolejnym tomie. Sprawa kryminalna w sumie jest nie do rozwiązania  dla czytelnika. Dostajemy może jedną lub dwie wskazówki, ale powiem wam, że jedyna istotna informacja wychodzi dopiero, gdy dowiadujemy się, jak denatka zginęła. Sprawa Bobo wydaje się oczywista aż do końca książki, chociaż zaczynałam podejrzewać coś już wcześniej. Relacja Bobo i Fiji to chyba najbardziej skomplikowana wśród relacji w miasteczku i widzą to chyba wszyscy poza głównym zainteresowanym. Natomiast zauroczenie Manfreda Creek to raczej wątek poboczny, ale odniosłam wrażenie, że to poprzez niego mogliśmy zbliżyć się do rodziny Lovellów. 

Bohaterowie tej powieści dzielą się na ludzi oraz ludzi ze zdolnościami. Najbardziej intrygującym duetem są Lemuel z Olivią i ich historię chętnie bym poznała bliżej. Dużo wiedzą, dużo umieją i prawie nic o nich nie wiadomo. Bobo to poczciwy facet, który niejedno przeżył. Fiji natomiast to nieco zakompleksiona czarownica, która dość często prowadzi narrację. Momentami bywało to irytujące. Zagadkę stanowi także nowy mieszkaniec, Manfred, który prężnie rozwija biznes online. Poza tym mamy jeszcze kilkoro mieszkańców oraz szeryfa, którego poznajemy bliżej poprzez prowadzoną w Midnight sprawę. Bohaterowie są złożeni, ciężko ich rozgryźć, ale stanowi to niejako zaletę tej powieści.

Powieść jest dziwna, specyficzna i początek zdecydowanie mnie znudził, ale warto dać jej szansę, aby spróbować czegoś nowego. Moja ocena może być też zaniżona, ponieważ oczekiwałam czegoś bardziej w stylu Sookie, która bardzo mi się podobała, a dostałam coś zupełnie innego. Zdecydowanie też klimat i cała historia są dość mroczne i tajemnicze, więc nie każdemu przypadną do gustu. Osobiście planuję sięgnąć, gdy zostanie wydany kolejny tom, aby sprawdzić, co dalej.

25 lis 2019

'Wzlot i upadek' E. Schrefer & 'Wszechdrzewo' M. Lu


Opinia:

Tego się nie spodziewałam. Totalnie. Zagadka związana z Pożeraczem niesamowicie mnie zaskoczyła! Przyznam wam, że nie sądziłam, że seria dla młodzieży może mnie tak zwalić z nóg. Dodatkowo powieść pełna jest skrajnych emocji i nie da się od niej oderwać!

Nie sądziłam też, że autorzy zdecydują się na uśmiercenie akurat tej postaci, ponieważ zazwyczaj tacy bohaterowie nie giną. Co prawda w pewnym momencie zaczęło do mnie docierać, że szykują przykrą niespodziankę, ale do ostatniej chwili nie mogłam odgadnąć jaką. Tendencją natomiast stało się to, że bohaterów poznajemy na jeden tom, po czym odchodzą. Młoda i odważna sojuszniczka Rollona oraz Conora okazała się intrygującą i pełną ukrytych zdolności postacią.

Ten ton wywraca wszystko do góry nogami! To pełna rewolucja poprzednich wydarzeń. Pędzi niczym rollercoaster, aby zaskoczyć czytelnika mocnym finałem i pozostawić z milionem pytań. Od razu polecam zaopatrzyć się w tom ostatni, aby nie musieć czekać na ciąg dalszy!



Opinia:

Zero chwili na złapanie oddechu. Od momentu wypłynięcia na, wydaje się, ostatnią misję naszych bohaterów, non stop coś się dzieje. Wracają też postaci z poprzednich tomów - miło było znów spotkać Finna. To ostateczne starcie i tym razem każdy będzie musiał wybrać stronę.

Przyznam, że po skończeniu ostatniego tomu czegoś mi teraz brakuje. Bardzo przywiązałam się do tej opowieści, do bohaterów. W tym stopniu, że pod koniec powieści miałam w oczach łzy. Mam też ochotę potrząsnąć większością autorów i powiedzieć: "tak prowadzi się wątek miłosny!"

Biorąc pod uwagę, że to seria dla młodzieży nie spodziewałam się aż takiego rozmachu. Zostałam naprawdę miło zaskoczona i wciągnięta w tę historię od początku aż do końca. Po trzecim tomie nie zwracałam nawet uwagi, że autorami są różne osoby, ponieważ wszystko okazało się niesamowicie spójne - zaczynając od akcji po kreację postaci. Być może w oryginale wygląda to nieco inaczej, jeśli chodzi o styl.

Zdecydowanie polecam tę serię nie tylko młodzieży, ale także fanom dobrze napisanej fantasy, ponieważ zawarte są w niej też ważne dla każdego człowieka wartości. Powieści nie są przesłodzone czy infantylne, autorzy nie boją się poruszyć brutalniejszych tematów (zaczynając już od samej postaci Rollana). To doskonały wybór na nadchodzące zimne wieczory! I idealny pomysł na gwiazdkowy prezent!


Za możliwość przeczytania tej cudownej serii dziękuję wydawnictwu Wilga.

23 lis 2019

'Powódź' P. Fleszar


Opis:


Pewnej nocy czterdziestoletni Jakub wyskakuje z dziewiątego piętra wieżowca w Krakowie. Zostawia list pożegnalny ze zdjęciem pięknej dziewczyny. Być może jest to Zuza, o której Kuba napisał: „Zły człowiek zabrał Zuzę i odtąd moje życie straciło sens”.
Co tak naprawdę skłoniło mężczyznę do samobójstwa? Kim jest Zuza i co się z nią stało? Jaki związek z tym wszystkim mają budzące grozę filmy znalezione w smartfonie Jakuba? Odpowiedzi na te pytania próbuje znaleźć Kris, przyjaciel Kuby z dzieciństwa. Kris jest zawodowym żołnierzem, ale daleko mu do typowego bohatera, który samotnie stawia czoło złemu światu – kiepsko strzela, ma nadciśnienie i początki nadwagi. Tymczasem prywatne śledztwo, w którym pomaga mu dwójka nastolatków, prowadzi go do zaskakujących odkryć…
W tym obfitującym w humor kryminale autor podrzuca czytelnikowi różne tropy, sprowadzając go często na manowce. Tytułowa powódź nieubłaganie zbliża się do miasta…

Opinia:

Po pierwsze książka ma ciekawą formę - przed każdym dniem pojawia się karta z kalendarza, następnie mamy  kilka artykułów, a dopiero potem rozdziały. Styl autora natomiast określiłabym jako prosty i konkretny, chociaż ma on skłonności melancholijne. 

Sama zagadka rzekomego samobójstwa Jakuba bardzo mnie zaciekawiła, zwłaszcza, gdy wychodziły na jaw nowe fakty. Irytowało mnie natomiast mnóstwo niedopowiedzeń związanych z przeszłością Krisa - choćby sprawa, która łączyła go z Robertem. Także zbiegi okoliczności w tej powieści - pojawienie się Mariki, która zna wszystkich potrzebnych ludzi... A gwoździem do trumny była sytuacja z Anetą, upchnięcie w sumie średnio potrzebnego wątku czy wręcz wydarzenia, które autor wyjaśnia dopiero na sam koniec (bohaterowie sami dochodzą do wniosku, że niewiele z niej wynikło). Podobało mi się natomiast zaplątanie kilku wątków w związku ze sprawą - rzeczy, które pozornie się nie łączyły, ostatecznie miały wspólne elementy i było to bardzo ciekawie zbudowane. 
- Używam starej, klawiszowej Nokii./ - Zastanawiam się chwilami, czy ty jesteś prawdziwy. - Marika podniosła uniosła brwi i wykrzywiła kącik ust, a Kamil patrzył na niego z rozdziawioną buzią. 
Kris to średnio konsekwentny bohater, chociaż nie irytujący. Dodatkowo to nie żaden Rambo, nie rozwiązuje sam sprawy i nie ma ponadprzeciętnych mocy. Za to akurat autorowi należy się duży plus, ponieważ mam wrażenie, że w ostatnio czytanych przeze mnie kryminałach byli głównie samowystarczalni śledczy, którzy widzieli wszędzie to, co trzeba. Kris taki nie jest. To człowiek, który nie jedno już przeszedł, a teraz przeszłość trochę się o niego upomina. Mimo to niezaprzeczalnie ulubioną postacią został Kamil - bystry, potrafiący szybko myśleć. Wyszczekana Marika trochę mniej trafiła w moje gusta, ponieważ miałam pewne wrażenie sztuczności tej postaci.

Podsumowując, gdyby wyrzucić kilka wciśniętych szczegółów i dopracować bardziej zbiegi okoliczności, ta powieść byłaby naprawdę dobrym kryminałem. Dodatkowo nie należę do osób, które potrafią zrozumieć pary, które pozostają w związku po zdradzie, więc wątek obyczajowy trochę mnie zmęczył. Natomiast sama zagadka kryminalna i sieć przestępcza zostały bardzo dobrze dopracowane i poprowadzone!

21 lis 2019

'Naprzeciw falom' T. T. Sutherland


Następny post już będzie z metryczką, promise!  Tylko muszę poinstalować wszystko i pozrzucać na moje nowe cudo :D


Atmosfera nieufności i skrywanego żalu towarzyszą nam przez całą powieść. Między bohaterami zdecydowanie wyczuwalna jest przyjaźń, jednak to bardzo trudna relacja. Osobiście udało mi się domyślić rozwiązania pewnej tajemnicy, choć z drugiej strony chyba po prostu szybciej niż bohaterowie dodałam do siebie wszystkie fakty. Zakończenie tego tomu zdecydowanie byś należy do happyendowskich i pozostawia czytelnika w stanie niecierpliwego oczekiwania.

Nowa bohaterka, której już pewnie nie spotkamy, Kalani monetami przypominała mi Aelin że Szklanego tronu, co od razu wzbudziło moją sympatię. Z drugiej strony nie miała takich szalonych pomysłów. Mam wrażenie, że w tym tomie Meilin znów wróciła po części do swojej irytującej postaci, ale z drugiej strony sama zaczęła to zauważać. Natomiast więź między nią a Rollanem zdecydowanie się rozwija i bardzo mi się to podoba!

Zbytnia pewność siebie i wywyższanie się nigdy nie przynoszą niczego dobrego - zdecydowanie przekonają się o tym czytelnicy tego tomu. Dodatkowo już od jakiegoś czasu autorzy dawali nam wskazówki do rozwiązania tajemnicy szpiega.

Ilość talizmanów do odkrycia nie pozostawia już dużego pola do popisu, a każda potyczka zdaje się być coraz trudniejsza. Czy naszej czwórce bohaterów uda się przetrwać i wygrać? Koniecznie muszę się tego dowiedzieć!

19 lis 2019

'Ogień i lód' S. Hale

Przez najbliższy czas będę musiała przeżyć bez metryczek, dodam je, gdy tylko problemy techniczne zostaną zażegnane (niestety, mój komputer umarł na amen). Ale dzisiaj powinien przyjść nowy :)

I to akurat w momencie, gdy nałogowo wyczytuję Spirit Animals! Najlepsza recenzja dla tej serii? W jeden dzień przeczytałam dwa tomy, jeden po drugim!

Dotychczasowe spotkania z Wielkimi Bestiami nie były aż tak niebezpieczne jak to, które ma miejsce w tym tomie. Zdobywcy nie przebierają w środkach i odnosimy wrażenie, że non stop jesteśmy śledzeni. Czy mają aż tak dobrego jasnowidza? A może wśród podróżujących jest zdrajca? Przyznam, że gdyby w tej drużynie trafił się donosiciel, rozpadłoby się moje serce - autorzy przez te 4 tony wykreowali piękna przyjaźń oraz drużynę, która wspiera się na każdym kroku i pomimo sprzeczek. Widać to bardzo wyraźnie wśród śnieżnej krainy, gdzie poszukują Suki. 

Każde z czworga bohaterów zmaga się z własnymi problemami i demonami, ale tym razem to Rollon musi zadecydować. Targają nim rozmaite rozterki, a jednocześnie zaczyna wiele rzeczy dostrzegać. Mam wrażenie, że w każdym tomie poznajemy niego towarzysza podczas wyprawy i że to w jakiś sposób utożsamia z powieścią konkretnych autorów. Maya to wyjątkowa postać, bardzo delikatna i złożona, chociaż nie aż tak dobrze rozwinięta, jak inne. 

Cóż więcej mogę napisać? Jestem zachwycona tą serią i muszę pisać po każdym tomie recenzję, ponieważ tworzą one historię tak spójnie, że mogłabym potem się pogubić, co było w którym. Polecam od razu zaopatrzyć się w kilka tomów, najlepiej wszystkie!

15 lis 2019

'Więzy krwi' G. Nix & S. Williams

Nie udało mi się jeszcze zakupić nowego komputera, a stary niestety, odszedł na wieki (lub do czasu naprawy, która jest raczej nieopłacalna). Także na razie recenzje nie będą opatrywane metryczkami (program nie działa mi na komputerze narzeczonego).

Akurat z tej pary autorów, nie czytałam żadnego, natomiast nie da się ukryć, że w powieści w ogóle nie wyczułam, aby styl różnił się podczas czytania. Ta część wydała mi się zdecydowanie brutalniejsza od poprzednich.

Tym razem wyruszamy do parnej i niebezpiecznej dżungli, chociaż w niepełnym składzie. Wydarzenia z tomu drugiego znacząco wpłynęły na atmosferę w grupie i czytelnik może to odczuć. Emocje bohaterów są bardzo wyraziście opisane! Wyczuwam też w dalekim tle lekki wątek miłosny, delikatny niczym płatek róży, ale już zauważalny. Przyznam, że para do niego wybrana nie mogła mnie bardziej zaskoczyć. Ten tom także obfituje w niezwykłe zwroty akcji, a końcowe wydarzenia wywołują fale emocji!

Meilin nareszcie przestaje mnie irytować, chociaż na samym początku pragnęłam ją udusić. Tym razem największa przemiana następuje w niej, ale pod koniec i Rollon ma swój bardzo mocny moment. Bardzo podoba mi się to, że wszyscy autorzy do tej pory skupiają się na kreacji nie tylko całej czwórki bohaterów głównych, ale także postaci pobocznych. Bardzo intrygująco są przedstawiane zwierzoduchy, nie tylko Wielkie Bestie.

Moim ulubionym momentem w tej książce został chyba ten, gdy Xue pokazuje Meilin swojego zwierzoducha - to bardzo mocny przekaz dla czytelnika. Dodatkowo cytat o popełnianiu błędów... Ta seria po prostu obfituje w ważne wartości oraz pokazuje istotne elementy w relacjach międzyludzkich. Uważam, że takich książek dla dzieci powinno być zdecydowanie więcej! 

11 lis 2019

'Polowanie' M. Stiefvater

Niestety, padł mi komputer, więc dzisiejsza recenzja pisana jest z telefonu (dlatego brak metryczki i cytatu). Natomiast muszę ją napisać, aby móc zacząć tom kolejny! :) 

Co do opisu - jest to kolejna część przygód czworga bohaterów z tomu pierwszego, tym razem jednak autorką jest inna osoba...

Maggie Stiefvater znałam już wcześniej, więc zdecydowanie zauważyłam lekką zmianę w stylu. Sądzę, że lepiej to widać na pewno w oryginale, ale tłumaczenie też to nieco oddaje. Akcja jest spokojniejsza, chociaż nadal dużo się dzieje. No i tak, jak w pierwszym tomie lepiej wykreowany był Rollon oraz Abeke, tak tutaj bardziej przoduje Meilin.

Zło czai się wszędzie, a wyścig o talizmany trwa. Do życia budzą się legendy. Tym razem w podróż z czwórką bohaterów wyrusza również Finn, tajemniczy i zamknięty w sobie. Droga usłana będzie pułapkami i nieprzewidywalnymi zwrotami akcji. Zakończenie nie pozwala oderwać się od serii, więc kolejny tom już przede mną! 

Bohaterowie dojrzewają i chociaż pisałam, że najwięcej tu Meilin, tak naprawdę największą metamorfozę przechodzi Conor. Z pasterskiego syna przekształca się w przywódcę, co prawda początkującego, ale wilcze instynkty Briggana zdecydowanie działają na niego pozytywnie. Meilin natomiast zaczyna pewne rzeczy dostrzegać, ale nadal pozostaje nieco irytująca bohaterką. Rollon to chyba najbardziej złożona postać, z którą lepiej dogadywał się Brandon, odniosłam wrażenie, że Maggie nieco złagodziła jego charakter. Abeke musi natomiast zmierzyć się z brakiem zaufania ze strony nowych towarzyszy, ale to więź jej i Urazy najbardziej wciąga. Bardzo intrygująca postacią był Finn, ale nie chcę więcej zdradzać.

Spirit Animals to wciągająca seria, o ciekawym zamyśle. Czyta się ją bardzo przyjemnie i szczerze mówiąc nie mogę się doczekać, aż będę miała dzieci, aby móc im ją przeczytać. Przedstawia też ważne wartości takie jak zaufanie, pracę zespołową oraz przyjaźń. 


9 lis 2019

'Zwierzoduchy' B. Mull


Opis:

Czworo dzieci, mieszkających w dużej odległości od siebie, przechodzi ten sam rytuał pod okiem nieznajomych odzianych w płaszcze. Z czterech nagłych strumieni światła wyłaniają się cztery niezwykłe bestie – wilk, lampart, panda i sokół. W jednej chwili los dzieci – i całego świata – zmienia się na zawsze...

Opinia:

Spirit Animals to wyjątkowa seria. Każdy z tomów jest pisany przez innego autora. Do całej historii wprowadza nas autor czytanego przeze mnie ostatnio Baśnioboru - Brandon Mull. I robi to z właściwym sobie rozmachem.

Poznajemy czworo dzieci, które w dniu swoich jedenastych urodzin dokonują niemożliwego. To splata ze sobą ich los oraz daje początek niezwykłym przygodom - niekoniecznie bezpiecznym. Sama opowieść pokazuje nam ich życie przed oraz po dniu cudu i chociaż niestety byłam w stanie dopatrzeć się pewnego niedociągnięcia, historia zaskakuje oraz buzuje od emocji. Z drugiej strony mam wrażenie, że moje spostrzeżenie może wynikać z mojego wieku, a dla dedykowanej grupy docelowej może nie być w tym nic dziwnego. Zakończenie obiecuje wciągający i pełen niebezpieczeństw ciąg dalszy.
Rządy robią to, co robią, czyli rządzą. Tworzą prawa i pilnują ich przestrzegania. Kłócą się o handel i od czasu do czasu toczą wojny.
Abeke nie czuje się doceniana w swojej rodzinie i ma wrażenie życia w cieniu siostry. Przywołanie Urazy to dla niej szansa na lepszą przyszłość. To spostrzegawcza dziewczyna, którą niekiedy dręczą słuszne wątpliwości. Conor natomiast wydaje się prostym chłopcem ze wsi, jednak potrafi doskonale dostosować się do panujących warunków. Jego więź z Brigganem podobała mi się najbardziej, wydawała się najbardziej szczera. Rollan to sierota wychowana na ulicy, pełen zgorzknienia w tak młodym wieku z jednej strony wzbudza współczucie, ale niektóre jego pyskówki sprawiają, że człowiek ma ochotę nim potrząsnąć... Chociaż nie tak bardzo jak w przypadku Meilin. Arystokratka z bardzo rozbudowanym poczuciem obowiązku, zupełnie nie zna się natomiast na relacjach, odpychając od siebie Jih. Momentami żałowałam, że to ona przyzwała tę postać. Bohaterowie są bardzo różni i dobrze zbudowani, również postaci poboczne, które poznajemy jedynie na chwilę.

Pierwszy tom serii bardzo mnie usatysfakcjonował i mam nadzieję, że Meilin zmieni swój stosunek do Jih w kolejnych. Historia oraz bohaterowie zostali dokładnie przemyślani i potrafią zaskoczyć. Zdecydowanie polecam fanom klimatów Opowieści z Narnii - dzieci wrzucone na głęboką wodę, niepewne czy dadzą radę. To chyba podobało mi się najbardziej w tej powieści - pokazuje ona, że każdy powinien mieć wybór i nikt nie powinien go z tego powodu potępiać.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Wilga.

4 lis 2019

TAG: Książki, które powinny...

Skąd wziął się TAG, możecie poczytać tutaj :) Mi osobiście bardzo się spodobał i postanowiłam go zrobić. Tym bardziej, że listopad i grudzień będzie ciężkim miesiącem pod względem czasu (ach te święta w handlu) i nie chcę, aby na blogu świeciło pustkami, więc pewnie kilka takich oryginalnych okołoksiążkowych postów postaram się stworzyć :D


Książka, która powinna…

…mieć swój sequel


Czytam baaardzo mało jednotomówek. Ostatnio tym bardziej żyję seriami (całe Spirit Animals tylko moje <3 <3), więc powiem wam, że musiałam się meeega długo zastanawiać! Natomiast wreszcie do tego doszłam! Zdecydowanie chętnie przeczytałam ciąg dalszy Przeklętych świętych M. Stiefvater, ponieważ to cudowna, wciągająca historia.

…mieć swój spin-off


Od zawsze uważam, że Rowling powinna napisać przynajmniej jedną książkę z okresu Hogwartu za Huncwotów!

…zakończyć się zupełnie inaczej


Ostatnio raczej zakończenia mnie satysfakcjonują, jednak koniec Trylogii Mocy i Szału zupełnie nie pasował mi do reszty opowieści.

…zostać przeniesiona na duży ekran
…zostać przeniesiona na mały ekran

Ja i oglądanie adaptacji niestety się nie lubimy, więc to pominę. 

…zyskać lepszą okładkę


Strażniczka S. Messenger. To nie znaczy, że ta okładka jest zła, ale po przeczytaniu powieści nadal nie odkryłam, w jaki sposób miałaby do niej pasować o.O 

Seria, która powinna zakończyć się na pierwszym tomie


Falcon. Nie czytałam reszty. I nie zamierzam. Pierwszy tom dobił mnie dostatecznie, nie potrafię zrozumieć, jakim cudem powstała kontynuacja i to się sprzedaje.

Autor, który powinien więcej pisać


To było jedyne pytanie, na które odpowiedź znałam od razu! John Flanagan, ponieważ przeczytałam już wszystkie jego książki wydane w PL i zdecydowanie chcę więcej!

Postać książkowa, która powinna związać się z kimś innym


Wiecie, mam kilka takich par, ale jest też taka, przez którą nie dokończyłam serii. Po pierwszym tomie Igrzysk śmierci napisałam do Suomi, z kim będzie główna bohaterka. Normalnie nie znoszę spoilerów, ale jeden z uczestników trójkąta irytował mnie w takim stopniu (pomijając, że dla mnie to w ogóle średnia książka), że stwierdziłam, że nie zdzierżę, jeśli ona z nim będzie. Szczegółów zdradzać nie będę, aby nie zepsuć komuś niespodzianki, ale dla mnie powinno się to skończyć innym związkiem!

1 lis 2019

Podsumowanie października



Dziesięć miesięcy rok 2019 za nami. W literackim świecie w październiku wrzało, a w księgarni słyszałam non stop jedno pytanie: Macie coś Olgi Tokarczuk? Pierw otrzymała Bookera, teraz autorka została uhonorowana Noblem z dziedziny literatury za rok 2018. Empik w ciągu 10 godzin sprzedał 12 tysięcy egzemplarzy papierowych, e-booków oraz audiobooków jej autorstwa! Pracując w księgarni również mogłam zauważyć ten boom, ale także przykrą prawdę, że niektórzy kupowali te książki jedynie po to, aby je mieć, niekoniecznie przeczytać. Najbardziej zapamiętaną przeze mnie sytuacją była klientka, która widząc na książce nadruk Nobel Prize 2018 stwierdziła, że wydawca się pomylił... 
Jednak nie tylko Olga Tokarczuk zdobyła w październiku znaczącą nagrodę. Literacka Nagroda Nike trafiła w ręce Marcina Szczygła za Nie ma - drugi pod względem popularności poszukiwania przez klientów tytuł. Ponadto Aleksander Kaczorowski otrzymał nagrodę Juliusz 2019 (nagroda za najlepszą biografię roku) za książkę Ota Pavel. Pod powierzchnią. 

Czy czytałam jakąś powieść noblistki? Nie. I nie zamierzam, bo i nigdy nie zamierzałam, to nie mój gatunek i nie mój krąg zainteresowań. Bardzo się cieszę, że tak prestiżowa nagroda zmobilizowała ludzi do czytania, że chcą się zapoznać z tak wartościową literaturą. Przykro mi tylko, że niektórzy pragną to zrobić tylko dla szpanu, a nie z czystej radości czytania. A choć sama nie zamierzam zapoznawać się z jej powieściami, to jestem niesamowicie dumna, że polska autorka zdobyła Nobla z dziedziny literatury!


Jak widzicie, mi daleko do tak ambitnej literatury. Październik upłynął mi raczej pod znakiem książek dla młodzieży i dzieci, z tego grona na pewno wybija się Fałszywy Pieśniarz i Szczęście dla zuchwałych. Bardzo cieszy mnie, że na tyle znam siebie, że rzadko zdarza mi się wybrać książkę, która nie odpowiadałaby moim gustom. Jedyną niewiadomą było Szczęście, ale choć ja byłam umiarkowanie zadowolona, sądzę, że fanom gatunku powinno się podobać.


8 książek? Szczerze mówiąc, nawet nie wiem kiedy! Oczywiście Flanagan, Justyna Drzewicka i Marta Kisiel czytają się na raz, więc nic w tym dziwnego, ale nie przykład Zaginione Miasta czy Szczęście dla zuchwałych chwilami mi się ciągnęły. 

W październiku miałam też urodziny, które świętowałam w babskim gronie w Hula Kula, a kiedy wy czytacie ten post, spędzam długi weekend u babci. Nie udało mi się dotrzeć na spotkanie z Brandonem Mullem, natomiast uczestniczyłam w premierze książki Jakuba Żulczyka w Kinie Atlantic.


Podpisałam nie tylko książkę, ale także koszulkę, w której kiedyś na pewno zrobię zdjęcie :D Ciekawe tylko, ile prań wytrzyma ten podpis... :D

A jak minął wam październik? Obchodziliście wczoraj Halloween? :D

31 paź 2019

'Zaginione Miasta: Strażniczka' S. Messenger


Opis:

Sophie ma pewien sekret – umie czytać myśli innych ludzi. I nie ma pojęcia dlaczego. Zawsze jednak uważała, że te zdolności na pewno da się jakoś logicznie wytłumaczyć. Do czasu gdy poznaje Fitza, tajemniczego chłopaka, który pojawia się nie wiadomo skąd i również czyta ludzkie myśli.
Wkrótce Sophia dowiaduje się szokującej prawdy: świat ludzi nie jest jej prawdziwym domem. W mgnieniu oka musi zostawić za sobą wszystko, co do tej pory znała i kochała – w tym swoją rodzinę – i nauczyć się zasad panujących w świecie Zaginionych Miast (a nie wszyscy są tam zachwyceni jej powrotem do „domu”). Musi także dotrzeć do tajemnic tkwiących głęboko w jej pamięci – kim jest naprawdę, dlaczego przez tyle lat ukrywano ją w świecie ludzi i dlaczego jest tak ważna dla swojego nowego starego świata – zanim te informacje wpadną w niepowołane ręce osób, które są gotowe dla nich zabić…

Opinia:

Przyznam szczerze, że na samym początku książka była dla mnie absurdalna. Sophie zdaje się z marszu we wszytko wierzyć i nie poddaje tego zbytniej ocenie. Za pewnik przyjmuje to, że nie jest człowiekiem oraz dość łatwo godzi się z pewnymi faktami (no, może nie emocjonalnie, ale nie kłóci się, nie podważa ich). Nieco mnie to zniechęciło i na kilka dni odłożyłam lekturę.

Jednak, kiedy do niej wróciłam po kilku stronach coś się zaczęło dziać! Świat elfów stworzony przez Messenger można z pewnością uznać za nieco absurdalny, ale przy tym bardzo intrygujący i zbudowany z rozmachem. Co prawda nie zdradza nam ona zbyt wielu szczegółów i wiemy tyle, ile Sophie - dla niej też to wszystko okazuje się nowe. Czy aby na pewno? Powieść skrywa wiele sekretów. Niektórych domyśliłam się z łatwością, ale nie zapominajmy, że to książka skierowana do młodszych ode mnie - główna bohaterka ma zaledwie dwanaście lat, gdy jej świat wywraca się do góry nogami.
Pieniądze to coś, co mamy, a nie coś, czego potrzebujemy. Nikomu ich nie brakuje.
Sophie to bardzo inteligentna dziewczynka, geniusz w świecie ludzi. Z jednej strony kiepsko przyjmuje zmianę środowiska, ale z drugiej nie ma aż takiego problemu z aklimatyzacją w świecie elfów, jak można by sądzić. Wszystko ze względu na nowopoznanych przyjaciół. To dziewczynka, którą łatwo polubić: dba o innych, ale nie jest idealna, popełnia błędy. Z bohaterów drugoplanowych najbardziej zafascynowała mnie postać Dexa, elfa niższej klasy (w ogóle sposób przedstawienia społeczeństwa przez Messenger jest bardzo utopijny i nierealny, co tylko nadaje klimatu!). To wierny przyjaciel, którego jednak łatwo zranić. Ma też bardzo ciekawe dary, które mam nadzieję zostaną rozwinięte w kolejnym tomie! Intrygującymi bohaterami okazali się również Gardy i Edaline - pokazanie tragedii w świecie długowiecznych potrafi wywołać łzy!

Pomijając nieco zniechęcający początek, Strażniczka to bardzo emocjonująca historia - wywołująca gniew, płacz oraz śmiech. Kibicujemy Sophie, która musi odnaleźć się w nieznanym świecie. Poza tym ze strony na stronę powieść wciąga coraz bardziej, aby dotrzeć do zaskakującego finału! Co prawda porównywanie tej książki do Harry'ego Pottera to nieco przesadny optymizm, ale kto wie - może kolejne tomy okażą się dużo lepsze!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI.

25 paź 2019

'Powrót Temudżeinów' J. Flanagan


Opis:

Załoga ,,Czapli’’ przebywa w rodzimej Skandii, ale nad ich zazwyczaj spokojną ojczyzną zbierają się ciemne chmury. Temudżeini, bezwzględni wojownicy ze stepów Wschodu, nie zrezygnowali ze swoich ambitnych planów ataku na Skandię. Teraz właśnie postanowili wyruszyć na wyprawę i podbić niepokorny kraj. Hal wraz ze swoją załogą stają do walki. Na pokładzie „Czapli” muszą pokonać zdradziecki nurt lodowatej rzeki, aby powstrzymać wroga – bez względu na cenę.

Opinia:

Największą (i jedyną) wadą ósmego tomu Drużyny jest jego długość - zdecydowanie za mało do czytania! John Flanagan z właściwym sobie rozmachem i humorem opisuje kolejne przygody czaplej drużyny, aby na koniec złamać nam serce i doprowadzić do łez. Tym razem także tłumaczenie nie kuleje, więc lektura to prawdziwa przyjemność!

Kto czytał Zwiadowców, ten pamięta okrutny temudżeiński naród. W tym tomie Skandianie ponownie muszą zmierzyć się z wrogiem, który szuka innej drogi ku ich ojczyźnie. Z misją zwiadowczą zostaje wysłana drużyna Hala na niezawodnej Czapli. Trzeba przyznać, że w tym tomie autor funduje im prawdziwą harówkę, zmuszając ludzi morza do przemierzania bezkresnych trawiastych stepów. Całość jak zwykle zaskakuje, a zakończenie wyciska z oczu łzy - jednak czy szczęścia, czy smutku, o tym musicie przekonać się sami!
- Doskonale sobie poradziłeś, Halu - powiedział. - I wiem, jak wiele cię to kosztowało.
Drużyna Czapli to chyba najbardziej zgrana paczka przyjaciół, o jakiej czytałam. W załodze każdy zna swoje miejsce oraz wyróżnia się innymi umiejętnościami. Poza tym autor pozwala nam poznawać myśli większości bohaterów, więc tym lepiej możemy się do nich przywiązywać. Sam statek także zdaje się być członkiem załogi! Naród temudźeiński natomiast przedstawiony został jako bardzo brutalny, bezwzględny. Niektóre ich zachowania mrożą krew w żyłach!

To opowieść o podejmowaniu ryzyka, o stawianiu wszystkiego na jedną kartę i wiarę w umiejętności członków załogi. Determinacja bohaterów to naprawdę niezwykła siła, zdolna przenosić góry, by chronić Skandię. Nie mogę wybaczyć autorowi jednego - złamania mi serca w końcowych rozdziałach, gdy na kolejny tom pewnie będę musiała jeszcze poczekać (bo nie wyobrażam sobie, aby kolejnych nie było!)
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

21 paź 2019

'Charlie Hernandez i Liga Cieni' R. Calejo


Opis:

Charlie zawsze był dumny za swojego latynoskiego pochodzenia. Uwielbia latynoską kulturę, sztukę, a zwłaszcza baśnie i legendy – opowieściom babci zawdzięcza niemal encyklopedyczną wiedzę na temat potworów i upiorów, które od pięciuset lat rozpalają wyobraźnię dzieci z Półwyspu Iberyjskiego i Ameryki Łacińskiej. I chociaż babcia czasem dawała mu do zrozumienia, że w tych historiach może tkwić ziarno prawdy, Charlie podchodził do nich sceptycznie i brał za wytwór wyobraźni.
Kiedy jednak zaczęły mu rosnąć rogi i pióra – objawy niepokojąco pasujące do legendy, którą często opowiadała mu babcia – Charlie nagle został wciągnięty w świat, w którym mityczne istoty będące żywym wcieleniem latynoskich legend wkraczają w jego życie. Co więcej – wydają się widzieć o nim więcej, niż on sam.

Opinia:

Największym plusem tej powieści okazała się latynoska mitologia - przeze mnie osobiście spotkana po raz pierwszy w literaturze. Autor barwnie opisuje mity oraz legendy hiszpańskojęzycznego świata - aż chciałoby się zapoznać bliżej z tym folklorem! Szlag może jednak trafić ze słowniczkiem - umieszczono go jedynie na końcu, nawet za pierwszy razem przy obcojęzycznych słowach nie pojawiają się przypisy, a naprawdę irytowało mnie ciągłe przekręcanie na ostatnie strony w celu sprawdzenia ich znaczenia.

Sama historia to akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Średnio zaskakująca (poza elementami mitologicznymi, ponieważ nie znam akurat tej), umiarkowanie wciągająca i na pewno szybka w czytaniu. Nie powaliła mnie mimo wszystko na kolana. Zakończenie jednak intryguje i mam nadzieję, że kolejny tom okaże się lepszy. I liczę na więcej zabawnych scen typu ostateczne stracie!
- Dlaczego ja ci wierzę?- Nie mam pojęcia... Może dlatego, że mówię prawdę!
Charlie to strasznie zagubiony bohater, próbujący odnaleźć się zarówno w nowej sytuacji, jak i na polu szkolnym oraz uczuciowym. Szczerze powiedziawszy odniosłam niejakie wrażenie, że autorowi zależało na takiej metamorfozie od przysłowiowej ciapy do superbohatera. Bardzo polubiłam natomiast Violet! Czego ta dziewczyna nie potrafi! Po prostu urodzona dziennikarka z wielką pasją i energią. To ona napędza większość akcji! 

Sama historia nie wydała mi się zbyt odkrywcza czy wartościowa, ale bardzo barwne i pełne akcji przedstawienie mitologii latynoskiej niejako to rekompensuje. Mogłam poznać dzięki tej powieści coś nowego i bardzo ciekawego, a sama historia to lekka i przyjemna historia o dzieciach, dla których legendy okazały się prawdą.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI.

16 paź 2019

PREMIEROWO: 'Ratownicy czasu' J. Drzewicka


Opis:

Bohaterowie serii to dwójka współczesnych trzynastolatków, Sara i Daniel, którzy zostają zabrani w podróż do przeszłości przez sympatycznego nicponia z 2118 roku. Można by go nazwać humanoidem, gdyby nie to, że ma postać kota o osobowości na pół kociej, na pół „nastoletniej”. To nie działanie czarów – podróż w czasie jest możliwa dzięki technologii z czasów kota.

Opinia:

Po Niepowszednich spodziewałam się po Ratownikach czasu dużo. Są co prawda przeznaczeni do młodszej grupy wiekowej, ale dyskusje przy kawie z Justyną zaostrzyły mój apetyt. Język autorki jest bardzo plastyczny, przenosi nas do czasów Mikołaja Kopernika i z właściwym rozmachem zmienia losy świata.

Przenieście się do piętnastowiecznej Bolonii - piękne suknie, panoszące się choroby oraz Mikołaj Kopernik, który właśnie pragnie zacząć studia u swego mentora, dzięki któremu dokonał swojego najważniejszego odkrycia. Powieść poza bardzo ciekawie zbudowaną akcją przemyca mnóstwo historycznej wiedzy (jest także bogata w przypisy dla dociekliwych, które pomagają lepiej zrozumieć wydarzenia). Nasi bohaterowie mierzą się z kłodami rzucanymi im pod nogi z dużą częstotliwością, jednocześnie zacieśniając swoje relacje.  Warto też wspomnieć o genialnych humorystycznych ilustracjach zdobiących powieść!
- Twój entuzjazm zwalił mnie z nóg. Chyba dam ci tabletki na uspokojenie.
Sara to spragniona przygody przyszła pisarka. Posiada bogatą wyobraźnię i potrafi na bieżąco wymyślać wspaniałe wymówki. Daniel natomiast jest bardziej introwertyczny, zakochany w muzyce oraz nienadużywający słów po próżnicy. Razem stanowią nieprzewidywalną parę, mogącą zmienić losy świata! Najbardziej jednak napsocić może Mutek - animaloid przybyły z przyszłości. W tym kocie nie można się nie zakochać! Zwłaszcza, gdy poznajemy także jego drugą naturę.

Justyna pokazała piękny historyczny obraz Bolonii w przystępnej formie dla młodszego czytelnika. Przedstawiła także wiedzę o jednym z najważniejszych polskich odkrywców - Mikołaju Koperniku. Ubrała to wszystko w niezwykle ciekawą i barwną opowieść o przyjaźni oraz losie. Zdecydowanie polecam i nie mogę doczekać się tomu kolejnego!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

11 paź 2019

PRZEDPREMIEROWO: 'Małe Licho i anioł z kamienia' M. Kisiel


Opis:

Wydaje się, że zwyczajność na dobre zagościła w życiu Bożka. Nie na długo. Po tym, jak nad wyraz udana impreza, taka z planszówkami, popcornem i francuskimi tostami na słodko, kończy się zbiorową kwarantanną, Bożek wraz z Tsadkielem i Guciem muszą spędzić ferie u ciotki w samym sercu przedziwnego lasu. Wkrótce odkrywają, że z pozoru nudne, zaśnieżone odludzie kryje wiele niespodzianek...

Opinia:

Małe Licho teoretycznie stanowi lekturę dla dzieci, natomiast nie wyobrażam sobie, że miałabym tylko z tego powodu nie sięgać po historię z perspektywy Bożka. Bardzo cieszy mnie fakt, że młodsze pokolenie również może poznać uniwersum Dożywocia!

Tym razem przybywamy w miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. W związku ze zbiorową kwarantanną, Bożek, Gucio oraz Tsadkiel zostają wysłani na ferie do cioci, która kupiła teren po dawnej Lichotce. Głównym wątkiem w tym tomie nie są jednak magiczne wątki, a relacja między Tsadkielem a Niebożątkiem. Tak jak poprzednio, pani Marta w tak krótkiej książeczce przemyca maksimum wartości - akceptację mimo wad, rolę sumienia w życiu oraz umiejętność przyznania się do winy. Wszystko to okraszone oczywiście solidną dawką przygody i magii!
[...] przerażający, obezwładniający strach, wciąż świeży, bo sprzed ledwie paru dni, kiedy czarna, szponiasta łapa już-już wyciągała się po dziecko, które Tsadkiel w głębi ducha tak bardzo, bardzo kochał, chociaż ono wcale nie kochało jego, bo nie był dla niego dość dobry, dość radosny, dość anielski...
Dla tych którzy czytali Oczy uroczne - połączcie sobie Bożka oraz Bazyla. Też wyczuwacie mnóstwo śmiechu i istną mieszankę wybuchową przygód? Jeśli nie czytaliście, spieszę z wyjaśnieniem! Dodajcie sobie chłopca-półwidmo oraz czorta, któremu przydałoby się założyć aparat ortodontyczny. Chłopcy co rusz wymyślają nowe zabawy podczas ferii zimowych! Natomiast Tsadkiel przechodzi w tej książce zadziwiającą przemianę.

Książka dla dzieci? Nie! Książka dla wszystkich, zwłaszcza fanów powieści Marty Kisiel. Pełna humoru, miłości oraz ukazująca ważne życiowe wartości. Ponownie ma tylko jedną wadę - jest zdecydowanie za krótka, człowiek już się wkręcił, a tu koniec i trzeba czekać na kolejne przygody Bożka!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Wilga.

7 paź 2019

PRZEDPREMIEROWO: 'Fałszywy Pieśniarz' M. Raduchowska


Opis:

Ekipa śledcza Wydziału Opętań i Nawiedzeń wkracza do ogrodu Kusiciela, aby odkryć ostatni element układanki. Ekshumacja zwłok nieznanego mężczyzny daje początek serii tragicznych wydarzeń. We Wrocławiu dochodzi do przerażających samobójstw, mroczna przeszłość Kruchego powraca, by upomnieć się o jego duszę, Ida zaś przekonuje się, że dar szamanki od umarlaków w niepowołanych rękach grozi katastrofą, a życzenia potrafią być niebezpieczne szczególnie wtedy, gdy się spełniają…

Opinia:

Koniec przygód Idy to chyba najbardziej brutalna część. Chociaż w drugim tomie bohaterka mierzyła się z ewentualnym niebytem, tutaj problem jest dużo poważniejszy. Poznajemy także przeszłość Kruchego, która nadaje powieści jeszcze bardziej demonicznego wymiaru.

Uwielbiam autorkę zwłaszcza za wątek miłosny, który niby jest, ale tak generalnie to raczej go nie ma, w ogóle nie zakłóca akcji, a najmocniejszy akcent ma miejsce pod koniec powieści. Życie Idy natomiast nauczyło się robić salta i bardzo często z tej umiejętności korzysta, wywracając wszystko do góry nogami. Kiedy myślimy, że niedługo padnie rozwiązanie, pani Martyna pokazuje, że w zanadrzu chowa jeszcze kilka asów.
[...] potem w razie konieczności skoczymy na zakupy... Albo na polowanie. Tudzież szaber na cmentarzu. Zależy, jak bardzo obrzydliwych ingrediencji będziesz potrzebować.
Ze wszystkich trzech to na pewno najsmutniejsza część. Towarzyszymy Idzie i Kruchemu, a każde z nich musi zmierzyć się ze straszną prawdą - na temat swojej przeszłości oraz przyszłości. Towarzyszą im wierni przyjaciele - Gryzak, Skittles oraz na swój sposób Ruda. Poznajemy także nowych bohaterów, jak bliski szaleństwa Smok czy senna Aisling. 

Bardzo żałuję, że to koniec tej sprawy, ale mam nadzieję, że nie będzie to jednak koniec przygód Idy, ponieważ bardzo ją polubiłam! Poza tym autorka na zakończenie pozostawia tyle pytań, na które chciałabym uzyskać odpowiedź! Zdecydowanie polecam fanom dobrze dopracowanej fantastyki, zwłaszcza, że zawód szamanki od umarlaków to pewien powiew świeżości w tym fantastycznym świecie - a przynajmniej ten w wydaniu Raduchowskiej!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

5 paź 2019

'Biała Wieża' G. Gajek


Opis:

Kiedy na Stary Las spada przeklęta mgła, pod wpływem której umierają rośliny, a zwierzęta zaczynają chorować, strażnicy kniei – leszy – obwiniają o to przybywających coraz liczniej ze wschodu ludzi. Jeden tylko Lelek, młody samotnik żyjący z dala od siedziby swojego plemienia, wierzy, że przyczyna kłopotów leży gdzie indziej, gdyż nadejście mgły poprzedził upadek siedmiu gwiazd. Młodzieniec postanawia je odnaleźć i zbadać.

Opinia:

Dopiero dodając etykiety do posta kapnęłam się, że czytałam już inną książkę autora, mianowicie Powrót Królów. Od razu mogę zaznaczyć, że nie zauważyłam tego, jeśli chodzi o sam styl. W Powrocie bardzo przeszkadzał mi natłok informacji, tak tutaj - może z racji grupy docelowej - wszystko jest proste, barwne i magiczne. Książkę czyta się szybko i z przyjemnością.

Natomiast - pewnie też z racji wieku grupy docelowej - powieść nie obfituje w zaskoczenia, przynajmniej nie dla mnie. To bardzo przyjemna lektura o magii w nieco innej formie niż zazwyczaj, o ludziach oraz stworzeniach lasu. Zwłaszcza podobały mi się kreacje istot takich jak leszy czy skrzaty. Trochę dziwi mnie wątek miłosny, który postępuje bardzo szybko, ale w taki słodki, niewinny sposób. Autor w ciekawy sposób wplótł w fabułę wierzenia Słowian, więc powieść ma także pewną wartość merytoryczną, chociaż oczywiście nie wiem, na ile zgodną z podaniami.
Imiona w ogóle mają niewielki sens, gdyż służą ujednorodnieniu tego, co wielorodne. [...] twoi znajomi i przyjaciele myślą sobie zapewne, że Lelek jest taki, taki i taki. [...] Ale w rzeczywistości Lelek nie jest tylko taki, jest też śmaki i owaki.
Lelek to samotnik żyjący z sówką na terenie, którym ma się opiekować. Posiada wiele umiejętności oraz bystry umysł, szybko kojarzy pewne fakty. Bardzo ciekawie czytało się powieść z jego perspektywy. Autor oddaje też jednak głos innym postaciom, choć sporadycznie. Dzięki temu możemy chociażby poznać lepiej Fafkela, skrzata, który wyłamuje się ze stereotypu tchórza. Ten maluch goni za przygodą oraz z łatwością nawiązuje kontakty. Modraszka to nieco krnąbrna lesza, która ma nieco inne zdanie niż jej ojciec. Jako jedyna postać kobieca, nie została potraktowana po macoszemu. Odniosłam jednak wrażenie, że Mjomir został wykreowany na takiego superbohatera, który nie ma sobie równych, ale w końcu to powieść dla młodzieży, więc w sumie jakiś superman pewnie jest mile widziany :) Poza tym stanowi to ciekawy kontrast dla Lelka.

Powieść wciąga i prowadzi przez opanowany mgłą las. Autor często rzuca bohaterom kłody pod nogi, napędzając akcję. Zdecydowanie ciekawa jestem, jaki sposób wymyśli na rozwiązanie problemu z zakończenia powieści! Opowieść dla osób lubiących ciekawe historie z mitologią w tle oraz intrygującymi bohaterami - można podrzucić młodszemu rodzeństwu :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

3 paź 2019

'Szczęście dla zuchwałych' P. Hulsmann


Opis:

Stoisz po szyję w wodzie? Głowa do góry! Imprezy, wolność, beztroska − dla Marie nie ma nic ważniejszego. Wszystko zmienia się, kiedy jej siostra Christine zapada na ciężką chorobę i prosi, by na czas terapii zaopiekować się jej dziećmi. Jakby tego było mało, Marie ma przejąć jej posadę w rodzinnej stoczni jachtowej. Zupełnie nie ma ochoty na nowe wyzwanie, a tym bardziej na nowego szefa, sztywnego nudziarza o imieniu Daniel. Podczas gdy jedna katastrofa goni drugą, a życie staje się chaosem, Marie powoli zaczyna pojmować, że są na świecie rzeczy, o które warto walczyć. I że pewne sytuacje – na przykład nowa miłość − dopadają człowieka wtedy, gdy się tego najmniej spodziewa.

Opinia:

Jak wiecie, nie przepadam za romansami, a tutaj ten wątek odgrywa dość istotną rolę. Ponadto mam wrażenie, że tragedia w tej powieści goni tragedię, a katastrofa katastrofę. Przeszłość Marie była niejako gwoździem do trumny.

Mimo to powieść nie jest zła. Biorąc poprawkę na to, że to nie mój gatunek, dla jego fanów powinna być naprawdę dobra. Po pierwsze bardzo odpowiadał mi humor autorki, zresztą w ogóle dzięki lekkiemu, emocjonalnemu stylowi powieść czyta się bardzo przyjemnie. Tak, język to największa zaleta tej powieści. Poza tym nie ma tutaj zbyt wiele refleksyjnych momentów, których się obawiałam, ponieważ Marie raczej woli działać. 

Sama fabuła była dla mnie drugorzędna - od początku wiedziałam, w którym kierunku zmierza zarówno relacja z przyszłym romansem oraz z Christine, spodziewałam się również rozwiązania sytuacji z Robertem. Powieść w ogóle nie okazała się dla mnie zaskakująca. Szczerze mówiąc, dla tych, co czytali, nawet ten ginekolog mnie nie zdziwił!
[...] jak mógłbym się nie zakochać w kobiecie, która odwiedza głowę nieżyjącego pirata, kiedy jest jej źle?
Daniel to typ faceta, który lubię - potrafi uwodzić, nie kryje emocji, bywa złośliwie uroczy. Najważniejsze jednak, że nie był taki, jak początkowo przedstawiła go Marie swoimi oczami! Dzięki jego postaci powieść czyta się o wiele przyjemniej. Natomiast nagrodę najbardziej irytującej bohaterki roku zdobywa Christine! Jak to babsko działało mi na nerwy, nie potrafiłam jej współczuć. I jeszcze to, co powiedziała w szpitalu, tam to autorka dosłownie poleciała po całości. Marie natomiast jest zagubiona, przytłoczona i zbyt zakamuflowana w swojej ochronnej bańce. Nie potrafiłam wczuć się w jej sytuację, chociaż mam w najbliższej rodzinie do czynienia z chorobą, niestety nieuleczalną, ale miałam wrażenie, że to w książce jest bardzo patologiczne. 

Książkę oceniłam wysoko, starając się patrzeć obiektywnie - to nie mój gatunek, a mimo to czytało mi się ją całkiem przyjemnie. Wtrącenia o piratach zdecydowanie zrobiły swoje! Uważam więc, że komuś, kto czyta tego typu powieści, powinna bardzo się spodobać. Jednak dużym minusem pozostaje brak zaskoczeń.