7 kwi 2016

Fit post, czyli nieprofesjonalne nietrzymanie się tematyki bloga :D

OGARNĘ BLOGI, JAK TYLKO ODZYSKAM KOMPUTER! NIESTETY NIE WIEM, KIEDY TO SIĘ STANIE.... ALBO W WEEKEND ALBO PO... ALE W WEEKEND MOGĘ UKRAŚĆ SWOJEMU CHŁOPAKOWI, WIĘC BĄDŹCIE DOBREJ MYŚLI! :D POSTY PUBLIKUJĄ SIĘ, BO WIECIE, AUTOPUBLIKACJA, ALE JA NIESTETY MOGĘ DZIAŁAĆ TYLKO MOBILNIE... :(

Nigdy nie twierdziłam, że mój blog jest profesjonalnym blogiem recenzenckim, ale żeby nikt się nie przyczepił - tak, ja wiem, że mój blog się nazywa Biblioteczka ciekawych książek, sama nazwałam go tak prawie 2 lata temu :D Ale to nie znaczy, że poza czytaniem nie mam też innych pasji, a nie chcę zakładać drugiego bloga na wszystko inne :D


Dzisiaj o czymś dla książkowych leniuszków! Wyszło słoneczko, zaczęła się wiosna i poza tym, że można już zakładać spódniczki i trampki, zaczął się też sezon na różne sporty! (oraz sezon ocknięcia się muszę schudnąć do lata) Wiele osób obiecuje sobie, że jak tylko zacznie się ciepło to zacznie biegać, weźmie kijki od Nordic Walking, pójdzie na rower etc. I niech pierwszy rzuci kamień ten, kto dotrzymał obietnicy! :D

Zanim przejdę do dalszej części posta - pamiętajcie, że ćwiczenia to tylko połowa sukcesu! Nad drugą połową nie będzie jednak prowadzić rozważań książkoholik uzależniony od słodyczy i niezdrowego żarcia, bo mowa oczywiście o odpowiednio zbilansowanej diecie :D (niech żyje szybki metabolizm, hip-hip-hurra!) Wolę jednak nie skupiać się na czymś, na czym się po prostu nie znam, więc załączam wam tylko piramidkę zdrowego żywienia z Google Graphics, z której sama... niezbyt korzystam :D Nie zrozumcie mnie źle, dieta jest ważna, ale po prostu z moim metabolizmem nigdy nie musiałam się do niej stosować. Wiem jednak, że niestety zalety wieku młodzieńczego kiedyś miną i będę musiała pilnować się bardziej, wychodzę więc z założenia, że póki mogę, to korzystam! :D

Na diecie się nie znam, ale sport uwielbiam! Przy czym aktywności wymienione w tym poście to nie jedyne, a te, które ja lubię (albo sa to gry zespołowe....) i wykonuję częściej lub rzadziej, w zależności od możliwości.  Jeżeli
chcecie, zrobię Wam też kiedyś post o motywacji do ćwiczeń! :) I na początek trochę się rozpisałam, ale nie martwcie się! Dalej czekają Was obrazki i krótkie komentarze :D Lenie mogą zwracać uwagę na obrazki, nie-lenie pośmieją się z moich umiejętności w tych dziedzinach :D

Jakże mogłabym zacząć od innej aktywności fizycznej? Fitness to nawet nie bardzo sport, to po prostu styl bycia. Osobiście od kiedy zaczęłam ćwiczyć, jest mi bardzo źle, gdy mam np. jakąś przerwę w tych ćwiczeniach. I nie chodzi tylko o fitness na sali z instruktorem. Nawet w domu z Mel B. Skupiłam się jednak na tym prawdziwym fitnessie, a nie tym domowym, bo ten może być niedokładnie wykonywany i bardziej może zaszkodzić niż pomóc.
Instruktor to nie wasz kat i największy wróg! To przyjaciel i nauczyciel. Moja Olka ma taką energię, że cała sala aż nią kipi. Nie dziwcie się jednak, kiedy instruktor nie ćwiczy cały czas z wami. On obserwuje, poprawia wasze błędy w postawie lub wykonywaniu ćwiczenia.
Niestety w takich mniejszych klubach, nie sieciówkach, gdzie atmosfera jest zdecydowanie przyjemniejsza, często panuje tłok. Ale to nie powód, aby się zniechęcać! Wierzcie mi - po 3-4 zajęciach, jak nie szybciej - rezygnuje ponad połowa tzw. nowych. Największe tłoki są po Sylwestrze, po świętach... Wiecie, wielkie postanowienia, żeby coś zmienić.Dlatego nie warto czekać - warto spróbować już dziś! Ponadto fitness to rywalizacja - co, będę gorsza od innych? No oczywiście, że nie! Samej można odpuścić. W grupie nie chce się wyjść na tą kiepską :D

Rower to niestety sport sezonowy, a nawet w sezonie zależy od pogody, bo kto miałby ochotę śmigać w deszczu (zwłaszcza, po złamaniu błotnika, jak autorka tego posta :D)? Ponadto dobry rower = drogi rower, ale koszty utrzymania są już niskie. Niby dętka kosztuje te 10-15 zł, ale ja na przykład swojej nigdy jeszcze nie przebiłam, a śmigam nie tylko po drogach. Właśnie dlatego, że moje miasto dopiero niedawno zaczęło budować ścieżki rowerowe (hip-hip-hurra dla lotniska!) i do tej pory mogłam jeździć po drogach z samochodami lub po polach, lasach etc. Jednak w tym roku muszę dojeżdżać na stację 3 km... I wiecie co - jak będę mogła, to przerzucę się na rower! (pomijając fakt, że nawet przypiętego boję się go zostawiać gdziekolwiek ;/) I nie musicie jeździć na tym rowerze nie wiadomo jak szybko czy intensywnie. Nawet zwykła przejażdżka 30 min to dobre cardio i sposób na utrzymanie formy! A poza tym to eko :) No i np. w Warszawie nie trzeba mieć własnego roweru - można wypożyczyć miejski.

Sport, który możemy zastąpić łyżwami w sezonie zimowym, co też czynię, ale rzadziej, bo na zimo ciężej wyjść niż kiedy jest ciepło :) Jak widzicie, minusy te same, co przy rowerze. Najgorzej z tą infrastrukturą, bo - choć to zabronione - u mnie śmiga się głównie po ulicach, ale policja nic z tym nie robi, bo wiem, że my nie mamy gdzie jeździć. No i rolki bez odpowiednich ochraniaczy (odezwała się ta, co ich w ogóle nie posiada) nie są zbyt bezpieczne. Ja np. nie umiem do tej pory hamować, przyznaję się bez bicia, bo przeraża mnie to odchylenie nogi do tyłu :D
Jednak taka godzinka szybkiej jazdy na rolkach to cardio doskonałe, a i wzmacnia kręgosłup i mięśnie poprzez utrzymywanie postawy i równowagi :) A co do środka transportu, to nie raz widziałam w Wawie ludzi, którzy zmierzają w ten sposób do pracy.

Osobiście nie pochwalę się, że umiem pływać... To za dużo powiedziane - umiem nie utonąć! :D Jednak mój tata pływa doskonale i żebyście wy wiedzieli, jakie on ma umięśnione plecy oraz ręce! Zamierzam jednak nauczyć się pływać, bo szanuję mój kręgosłup, a poza tym lubię jeździć nad rzekę <3 Koszty co prawda od czasu do czasu nie wydają się wielkie, ale wiecie... ziarnko do ziarnka...









Nie przepadam za siłownią, uważam, że to sport bardziej dla facetów, bo oni ćwiczą bardziej metodycznie i nie utrzymaliby naszego tempa na fitnessie. Mimo to, jeśli chodzi nie tyle o schudnięcie (choć cardio rowerkiem/ bieżnią w tym pomaga), a budowę/ rozwinięcie mięśni - siłownia nadaje się do tego idealnie. Jednak, jak w przypadku fitnessu, po Sylwestrze, świętach czy po prostu w niektórych godzinach panuje tam niesamowity tłok i trening, który miał trwać godzinę, zajmuje dwie.
Co do tych siłowni na dworze - nie łudźcie się, że one zastąpią Wam zwykłą siłownię. To pomoże wam nie stracić siły, formy, kondycji, ale to bardziej cardio, a nie ćwiczenia. Schudnąć - tak. Zbudować mięśnie i formę - nie sądzę.
Siłownia różni się od fitnessu jeszcze jednym. Na fitness idziesz i masz określony czas zajęć. Na siłowni wchodzisz, płacisz i masz tyle czasu, ile potrzebujesz na swój pełny trening. Tylko tutaj sam musisz pamiętać o rozgrzewce i rozciąganiu!

Siłowni nie lubię, ale gry zespołowe to coś, czego ja osobiście nienawidzę ;/ Nie chodzi nawet o to, że nie umiem grać w prawie żadną grę zespołową, bo nigdy tak naprawdę nie próbowałam się nauczyć. Ja nienawidzę gier zespołowych, bo są zespołowe. Gdybym miała podać jedna swoją wadę, wybrałabym brak umiejętności dostosowania się do grupy. Umiem pracować w grupie, ale nie umiem się do niej dostosować, jestem typowym cholerykiem i wolę rządzić niż dawać sobą rządzić.
Grać, kopać piłkę można jednak wszędzie i jest to duża zaleta. Ponadto bieganie za piłką poprawia kondycję. Minusem, a także plusem jest rozwijanie tylko konkretnych partii ciała. Np. grając w piłkę nożną rozwijamy nogi, ale ręce, brzuch, klatka piersiowa pozostają słabe. Przy grach zespołowych trzeba zwrócić na to, co się rozwija i poza grą rozwijać te partie, których intensywnie nie rozwija gra.

Te dwa sporty uwielbiam głównie z tego powodu, że mogę w nie grać z dziadkiem i babcią. Dla nich ruch jest zdrowy, ponadto pozwala zachować im refleks. A mi pozwala refleks rozwijać, ćwiczyć go i wzmacniać. Ponadto badminton i gra we freesbee poprawiają umiejętność oceny sytuacji. Wiem, brzmi to głupio, ale taka jest prawda. Żeby odpowiednio dobiec czy złapać freesbee, trzeba ocenić, jak ono poleci oraz jak znaleźć się z tym miejscu i jak złapać, to samo tyczy się lotki.
Niestety w naszym polskim klimacie rzadko zdarza się taka naprawdę ładna pogoda, aby pograć w badmintona, we freesbee łatwiej, bo nie jest aż tak podatne na wiatr jak lotka. No i freesbee można zabrać nad rzekę, bo nawet mokre fajnie fruwa :D

Te dwa sporty są wam pewnie dobrze znane z dzieciństwa jako zabawa. kto nie próbował kręcić hula-hopem, jak był mały? :D O skakaniu na skakance nie wspomnę! Osobiście zanim nauczyłam się kręcić hula-hopem minęło dość sporo czasu, ale wiecie, jakie po dobrym treningu z tym tanim, prostym urządzeniem można mieć zakwasy na brzuchu? ;/ Ale stąd minus. Jedyny, jaki znalazłam. Powiedzcie mi, jakie minusy może mieć skakanka? Skaczecie, wzmacniając mięśnie, łapiąc kondycję i chudnąc. Bylebyście nie walili sąsiadowi po 22 w sufit :D Ponadto jest to sprzęt stosunkowo tani i łatwy w obsłudze (tak, kiedy po 4 latach znów spróbowałam od czasów dzieciństwa kręcić hula-hopem, to serio nie jest to aż tak trudne do nauczenia, ale wymaga skupienia i koncentracji na wykonywanej czynności).

Jak widzicie, trzeba być naprawdę śmierdzącym leniem, aby nie ćwiczyć, bo jest tyle wspaniałych sportów! A wymieniła tu tylko te, z którymi ja stykam się dość często (z grami zespołowymi chcąc, nie chcąc na wf ;/), a jest jeszcze Nordic Walking, sztuki walk, boks, hulajnoga, deskorolka (na której swego czasu próbowałam nauczyć się jeździć, ale pozostało to w fazie prób), bieganie (którego nienawidzę, dlatego się tu nie pojawiło :D), zumba, tańce etc.

Wytłumaczeń możecie szukać wielu - nie mam kasy, czasu, motywacji... Jak widzicie - nie wszystko jest drogie, za skakankę może robić i sznurek, bo nie liczy się sprzęt tylko chęci. Czas można znaleźć, nawet 30 minut dziennie starczy i zamiast spędzić je w łóżku, można wstać i podjechać do szkoły rowerem, a nie autobusem. A motywację musicie znaleźć sami w sobie. Nie chodzi tylko o schudnięcie, mięśnie, szacun. Chodzi o to, aby czuć się dobrze ze sobą , żeby z dnia na dzień stawać się coraz lepszym :)

Trenujecie coś? Ćwiczycie? A może jeździcie na rowerze lub rolkach? :)

33 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy post :) sama uwielbiam różne sporty. Mam szybki metabolizm, ale staram się też spędzać czas aktywnie. Może w tej chwili nie, bo jest dużo nauki, ale tak to jeżdżę na rowerze, chodzę na tańce i siłownie. Wrotki też są u mnie mile widziane i zajęcia w szkole gdzie trenujemy siatkówkę. Trudno jest to wszystko pogodzić, ale staram się ;)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, szybki metabolizm szybkim metabolizmem, ale to nei znaczy że mamy być leniami :D
      Wrotki czy rolki? Bo to jest różnica, a ludzie czasem tego nie wiedzą :D

      Usuń
  2. Zawsze miałam szczera chęć nauczyć się kręcić hula-hop, ale o ile kilka lat temu umiałam chwilę wytrzymać, to teraz jest to jakby dwa razy trudniejsze :D Nie mówię sportom nie. Ja w przeciwieństwie do Ciebie, bardzo lubię biegać, chociaż nie praktykuję zbyt często. Nie cierpię natomiast jakichkolwiek gier zespołowych. Brr :D
    Pływać nie umiem, na dobrą sprawę mogłabym się też utopić :P Przez obowiązkowe wyjazdy na basen w podstawówce i to, że zawsze zostawałam w tyle- zostało mi coś w rodzaju traumy :P
    Ale i tak najlepszą rzeczą z tych co wymieniłaś pozostaje rower. Nie mam kto wie jak drogiego sprzętu, ale tak naprawdę to go też nie potrzebuję. Jeżdżę raczej dla przyjemności niż wyników. A fakt, że mieszkam praktycznie na wsi- nie sprawia kłopotów typu "gdzie jeździć?" ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty no, to trzeba mięśnie brzucha poćwiczyć moja droga! :D
      Bieganie jest bleeeee xd
      Ja mam rower z czasów zdawania karty rowerowej :D Której nie chciałam zdać i dopiero dwa dni przed nauczyłam się jeździć :D

      Usuń
  3. Podziwiam ludzi co ćwiczą! Z ręka na sercu nie lubię sie męczyć i pocić. Po rozgrzewce musiałoby mnie zabrać pogotowie z domu, dostałabym zawału. Moja kondycja to poziom zero. Rower tak mam i udaje mi się czasami go wyciągnąć. Nie pływam, bo mam wstręt do zbiorników wodnych, w których pływają setki ludzi blee.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty leniu! :D a ja właśnie na rolki za chwilkę wychodzę :D

      Usuń
  4. W sumia miałam w planach skakankę, ale najpierw trzeba byłoby ją kupić XD Biegać próbowałam rok temu - uznałam, że ludzie się na mnie gapią, a w lesie tną owady. Z rowerem podobnie, poza tym nie lubię jeździć sama, basen daleko, siłka daleko i droga... ja na wszystko mam wymówkę ;D To nie tak, że w ogóle sportu nie lubie i hejtuje... po prostu zajmuje się innymi rzeczami.
    W ogóle, do roweru wracając, z tym mam pewne wspomnienia XD Mój ojciec jeździł kiedyś jako sportowiec, wiec lubi (choć nie ma czasu). Jako dziecko byłam więc wyciągana i raz nawet prawie zostałam zapisana do klubu, bo mnie nakręcił. Ale jakiś tydzień później pojechaliśmy 'na trasę'. Obok domu była zawsze taka wielka górka, polna droga, stroma strasznie, kamienista. Schodziłam zazwyczaj i rower wtedy prowadziłam, by nie spaść... tamtego razu postanowiłam jednak pojechać. Oczywiście, zaliczyłam glebę i choć niby nic takiego mi się nie stało, to przez jakieś 2 lata nie chciałam na rower patrzyć i do dziś wole jechać wolniej a stabilniej, zawsze hamując z górki. Ot, taka historia życia oO
    http://drewniany-most.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skakanki są takie tanie! :D
      Też nie lubię jeździć sama, więc tą wymówkę rozumiem :D
      E tam ja wypadłam na środek asfaltu zderzając się z przyjaciółką i do tej pory mam bliznę :D I tak kocham rower :D

      Usuń
  5. Z każdym jedzonym słodyczem czy kawałkiem czekolady dziękuję opatrzności za mój cudowny metabolizm;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O podobny wpis miałam u siebie niedawno ;) Ja zawsze, co roku, jak tylko robi się cieplej to lubię być aktywna. Od 2 lat chodzę z kijkami Nordic Walking, a w tym roku zaczęłam chodzić na siłownię plenerową. Właśnie dla schudnięcia, albo przynajmniej po to, by więcej nie przytyć. Mam ogromną słabość do jedzenia, szczególnie słodyczy i to zimą jem często. Dlatego dla równowagi wiosną staram się być aktywna, dużo spaceruję, nie znosze autobusów i jeżdżę (wiosną i latem) nimi tylko wtedy, kiedy jadę gdzieś daleko lub nie mam czasu iść pieszo.
    Ja też nie znoszę gier zespołowych dlatego, że są zespołowe. Ja jestem indywidualistką i wole takie sporty, które można ćwiczyć we własnym zakresie, być niezależnym od innych. Poza tym mam przykre wspomnienia ze szkolnych lat z wfu. Zawsze wolałam np siłownię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że miałaś, w sumie to zmotywował mnie on do skończenia wreszcie tego :D Bo on był zaczęty, na kartce miałam go rozpisanego i zrobić mi się nie chciało :D Niestety lepiej by było i w zimę być aktywnym, wiesz, prawda? :) Ja staram sie być aktywna cały rok. Jak nie fitness to rower, jak nie rower to łyżwy etc.
      Też wolę sporty indywidualne, ale kocham atmosferę na fitnessie <3

      Usuń
  7. Jezu już się wystraszyłam, że z Kitty coś się dziwnego podziało. :D Hahahaha, na rowerze lubię jeździć, ale mój rower jako prezent komunijny owszem sprawny jest, aczkolwiek jest dość ciężkim rowerem i jakbym chciała jeździć po moich terenach, to pod żadną górę bym nie wyjechała :D Fitness ... nie dla mnie :D Już wolę przed monitorem skakać ćwicząc z Chodakowską, :D Chociaż moja ostatnia próba w tamtym roku spowodowała, że po dwóch tygodniach chyba, ćwiczenia co dwa dni spadło mi dwa kilo, a ja nie mogę się odchudzać, bo przekroczę moje minimum i nie będę mogła oddawać krwi. Rolki - szkoda, że mam nieodpowiednie uasfaltowanie -.- Bo gdybym nie miała pagórków i asfalt byłby okej, albo chociaż proste chodniki, to byłoby jak jeździć, no ale. :D Co do basenu, nie umiem pływać, jedynie na topielca :D Nie no coś tam umiem, uczyłam się, ale nie mogę za dużo przebywać na basenie bo przy dużej częstotliwości wychodzi mi wysypka - uczulenie na nadmiar chloru. Siłownia - zawsze chciałam, aczkolwiek mnie nie stać, ale jak jesteśmy na wf to korzystam jak się da. :D Tak samo z biegania, wczoraj ja wraz z dwoma koleżankami poszłyśmy biegać na ścieżkę, która liczy 10 km w jedną i drugą stronę łącznie. :D To nic, że jedna z nas przebiegła całe, a ja wraz z Pauliną, nie dałyśmy rady, znaczy ona może dałaby radę, ale ja z powodu ciągłej kolki i torbieli w nodze nie dałam rady bo musieliby mnie nieść do szkoły :D Ale bieganie.... chyba mi zostanie, bo mi się spodobało! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu coś dziwnego? :D O miłości nie piszę :D O nie! Chodakowskiej i jej gadania nie jestem w stanie słuchać :D Ja nie mogę oddawać krwi właśnie dlatego, że intensywnie ćwiczę, a to osłabiłoby mój organizm. Ja jeżdżę po asfalcie.... bo inaczej nie mogę, po kostce, bleeee xd
      Ja po pierwszym i ostatnim w życiu bieganiu z mamą mam uraz :D Prawie się udusiłam, a mama sobie spokojnie biegnie obok mnie :D To jest okropne! :D

      Usuń
  8. bardzo fajny post. nie do końca zgodzę się, że rower to sport sezonowy. w tym roku zrobiłam tylko 2 miesiące przerwy: połowa grudnia - walentynki, więc dla chcącego nic trudnego. wiem, że ciężko jeździć przy zimnym wietrze i temperaturze koło 0, sama sobie tego nie wyobrażałam, ale pewnego dnia zachciało mi się jeździć, dobrze się ubrałam i zrobiłam to. są też wielkie zalety jeżdżenia przy niezbyt sprzyjającej pogodzie (nie mam na myśli deszczu) bo na ścieżkach nie ma tłoku, rolkarzy, którzy denerwują mnie jeżdżąc grupami kiedy muszę za nimi zwalniać, żeby ich wyprzedzić. a teraz, kiedy robi się coraz cieplej jestem już w bardzo dobrej formie i czerpię coraz więcej przyjemności z jazdy doceniając to, że np we wtorek jeździłam w tshircie. ale się rozpisałam... pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, można, tylko to szkodzi zdrowiu, a sport ma wspomagać zdrowie, a nie mu szkodzić :D Ja rozpatrywałam to pod takim kątem :D
      Hmm, u mnie nie miałam nigdy problemu z rolkarzami, bo u mnie jest tylko jedna krótka ścieżka i oni sobie jeżdżą tam, a rowerem można pojechać po drodze obok i ich wyminąć :D
      ja zawsze jestem w dobrej formie na rower, bo jak ćwiczę w ziemie, to forma mi nie spada :D

      Usuń
  9. Podoba mnie się ten post :D
    Fitness to ja kosiam ♥ niestety na chwilę obecną w moim domku, a wiesz jak u mnie ostatnio z motywacją :D Także tego :D
    Do roweru się przymierzam, ale wiesz jak mi to wyszło xDD
    A rolki są najlepsze nie ma co i trzeba wreszcie kupić porządne :D
    Boże basenu się panicznie boję xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, czemu się basenu boisz? :(
      Pfff, bo Skype pobierzesz i będziemy na kamerce pracować nad twoją formą! :D

      Usuń
    2. Nie wiem tego wyjaśnić się nie da :D Tak samo mostów gdy w dole jest rzeka to mam taki paniczny lęk wysokości że uch :D a wszystko inne z wysokością mnie jara :D i zrozum Justyśkę xD
      Ooo to nie jest zły pomysł :D Skajpaja mam tylko uruchomić go trzeba i znaleźć hasło ;>

      Usuń
  10. Wiosną i latem często gram z siostrą w badmintona i uwielbiam to ❤❤ Rolek wiesz że nie lubię :D Za to uważam, że częściej powinnam jeździć na rowerze xD No i za grami zespołowych też dość nie przepadam, choć koszykówkę akurat lubię <3

    OdpowiedzUsuń
  11. W swoim czasie uwielbiałam siatkówkę i w sumie lubię ją do tej pory tylko problemem jest to, że nie mam z kim grać:D
    Ale za to ostatnio bardzo polubiłam Zumbę;)

    PS: Nominowałam Cię do TAGu, szczegóły tutaj: http://ksiazkoholiczka94.blogspot.com/2016/04/kawowy-tag-ksiazkowy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie do zumby nie ciągnie... ;/ już lecę sprawdzić :D

      Usuń
  12. Miła różnorodność. Ciekawa odmiana od postów książkowych ;)
    Jak dla mnie zajęcia fitness w klubie są najlepsze. Jest motywacja, że nie można się obijać bo ludzie patrzą i pasuje się wpasowywać w tłum itepe. Siłownia też jest niezła. Nie robi się sobie szkody biegając w zanieczyszczonym powietrzu (mieszkam w Krakowie, hehe) i można sobie przeskakiwać na różne urządzenia jak się nam znudzi jedno. No i rolki!


    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, też kocham tą motywację :D
      Ja siłowni nie lubię, ale biegać też nie :D
      Dziś wyszłam na rolki, to się rozpadało xd

      Usuń
  13. Bardzo fajny post, troszkę długi ale przeczytałam cały. Ja sama na fitnes ani na siłownię nie chodzę, ale pozostałe rzeczy które wymieniłaś są u mnie prawie że na porządku dziennym. I jeszcze bieganie wokół boiska na w-f. Kiedy jest ładna pogoda rowerem dojeżdżam do szkoły. U mnie na szczęście coraz częściej budowane są ścieżki rowerowe. Nigdy nie nauczyłam się kręcić hula-hop, nawet jak byłam mała ale naprawdę próbowałam nauczyć, skakankę bardzo lubię. Na basen chodzę w czwartki i czasami w weekendy. Pływam bardzo dobrze i bardzo to lubię. Patrzę o czym to jeszcze nie napisałam. Hmm, gry zespołowe. Nie jestem zbyt dobra, chociaż nawet daje sobie radę w koszykówce, jestem wysoka. Najbardziej nie lubię tego, że gdy gramy w szkole gdy komuś się coś nie uda to od razu są pretensje. Już nie chodzi o umiejętność pracy w grupie, ale też nie za bardzo lubie gry zespołowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym chciała rowerem dojeżdżać, ale... :D Niestety mam ok. 30 km do szkoły więc xD Jak nie więcej....
      Właśnie też tego nie znoszę ;/ Ale ja ogółem jestem indywidualistką :D

      Usuń
  14. Uwielbiam rolki, ale nie mam gdzie jeździć. Jedynie w zimie zamieniam je na łyżwy, i z tego powodu we wszystkie weekendy i ferie rodzice widza mnie tylko rano bo cały czas siedzę na lodowisku.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam rodzice widzą ogólnie, bo tyle czasu siedzę u chłopaka:D ale dobrze, że ten czas poświęcasz na sport, a nie imprezy :D

      Usuń
  15. Uwielbiam jeździć na rowerze, ale ostatnio, jak większość zresztą moich zajęć pozauczelnianych rower poszedł w odstawkę :( A był taki czas, że robiłam dziennie po 30 km :D I w tym roku już się zarzekam, że znajdę chociaż godzinę dziennie na rower, a co z tego wyjdzie zobaczymy :D
    Ostatnio natomiast zaczęłam biegać - o ile to można bieganiem nazwać, bo póki co to są spacery i biegu w tym niewiele, ale mam motywację i trzymaj kciuki, żebym wytrwała!
    Fitness miałam na studiach na pierwszym roku i wspominam bardzo miło, ale sama raczej bym nie poszła na taki fitness z instruktorem w jakiejś szkole/siłowni bo..ja muszę mieć swoje tempo, zgraną grupę ludzi i chcę się czuć na luzie, a taka "obca" grupa trochę by mnie krępowała :) I uwielbiam badmintona! Lato, wieczory i badminton - idealnie! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, to ty miękkie siodełko musisz mieć! :D
      Trzymam! <3 Ja bym nie dała rady, więc biegaj za mnie też! <3
      Dobry instruktor dostosuje do całej grupy tempo :)
      W wieczory letnie gorzej, bo chrabąszcze :D

      Usuń
  16. Ja tyle uprawiam sportów, ale jednak jeszcze mi brakuje. Jeżdżę na rowerze, rolkach, gry zespołowe kocham, a zwłaszcza siatkówkę :D i wiele innych. Sezonowo też jeżdżę na nartach i snowboardzie. Pływam, chociaż w tym semestrze zrezygnowałam z zajęć, to w przyszłym coś wykombinuję i będę pływac regularnie, bo już odczuwam skutki, dawno-nie-bycia na basenie (o mój kręgosłup)

    Susette
    0zuzol0.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.