3 cze 2020

Wszystko ma swój czas...

... i przychodzi kres na kres.

Ale na pewno lepiej ode mnie zaśpiewa to Grzegorz Markowski.


Na Biblioteczkę też przyszedł czas. Paradoksalnie właśnie dlatego, że totalnie przestałam go mieć. 

Być może wrócę do was na Instagramie (@kittyailla), ponieważ bardzo lubię dzielić się emocjami po przeczytaniu, jednak będzie to ode mnie wymagało pewnej organizacji pod kątem robienia zdjęć. 

Na ten moment natomiast przeprowadzka, praca i po prostu życie zabiera mi cały dostępny czas, od około dwóch tygodni nawet nie miałam chwili, aby poczytać. Trafiło na taki moment, że akurat mam jeden jedyny recenzencki, z którego oczywiście się wywiążę - gdy go znajdę w tym przeprowadzkowym bałaganie, ale już nie na blogu. 

Wiedząc natomiast, że kobieta bywa zmienną - być może wrócę też kiedyś tutaj, ale w ostatnim czasie blog stał się dla mnie obowiązkiem a nie hobby. Widząc, że nie było posta 4 dni mam wyrzuty sumienia, bo się z niego nie wywiązałam... A nigdy tak nie było i nie chcę, aby tak pozostało. 

Przede wszystkim bardzo wam dziękuję za to, że byliście, czytaliście, odwiedzaliście mnie i wyrażaliście swoje zdanie! Gdyby ktoś miał ochotę/potrzebę/pragnienie - nadal będę dostępna pod biblioteczkowym mejlem.

Pierwszy post pojawił się tutaj 3/05/2014 r. Od tamtej pory napisałam dla was 950 postów, dzisiejszy będzie 951, a w momencie, gdy pisałam tego posta na liczniku miałam 620 806 wyświetleń - zakładając bloga nie spodziewałam się, że będę tutaj aż sześć lat. Przez ten czas poznałam super ludzi, z niektórymi spotkałam się nawet na żywo! Wzięłam udział w wielu zabawach i wyzwaniach organizowanych przez blogerów, organizowałam je sama (ach te całonocne maratony <3). I tylko przez przypadek blog akurat dożył sześciu lat i miesiąca, bo zupełnie tego nie planowałam. Decyzja przyszła sama, widząc, jak wygląda mój dzień, tydzień, miesiąc. I nie żałuję, choć na pewno będą momenty, gdy będę tęsknić - głównie za wami.

A więc przyszła pora na ostateczne (choć może nie nieodwołalne, ale na pewno nie w najbliższym czasie) żegnajcie. Będę tęsknić <3

24 maj 2020

'Szamańskie tango' A. Jadowska


Opis:


Podwójne morderstwo w szczycie sezonu ogórkowego oznaczało dla Witkaca początek trudnego śledztwa i kłopotów. Jak niewiele wtedy wiedział o tym, co go czekało…
Odkąd został ojcem, w jego życiu, poza nastoletnią córką, zagościła odpowiedzialność, stabilizacja, a nawet regularne posiłki. W pakiecie z nimi dostał: zamieszanie, strach i bezsenne noce.
A jest jeszcze Sęp, nieustanne źródło chaosu. Przedwieczni w Zaświatach, którzy domagają się spłaty długu. I nie mniej przerażająca cicha rewolucja na komisariacie.
Śmierć? Szaleństwo? Emerytura? Witkacy nie ma lekkich wyborów.

Opinia:

Osobiście mam szczerą nadzieję, że autorka nie zapomniała o tej serii i ma pomysł na ciąg dalszy, ponieważ zakończyła ten tom w najciekawszym momencie! Widzicie Dora ma swoje terytoria, ale w Zaświatach jej jeszcze nie było (i bardzo wątpliwe, że będzie), więc to taki powiew świeżości w Thorn Universe. Tym bardziej, że Witkacy spędzi tam trochę więcej czasu niż zwykle.

No cóż, Kurczaczek jako szpieg zdecydowanie by wymiatała, ale Witkacy przekona się dość boleśnie, że posiadanie bardzo ambitnej i przebiegłej córki to nieustanne pasmo katastrof. Dodatkowo autorka chyba miała gorszy dzień i postanowiła się na biednym szamanie wyżyć, ponieważ na każdym polu podrzuca mu mocne kłody pod nogi. Biedak, niestety, zbyt wysportowany nie jest, więc niektóre się po nim dość mocno przetaczają. Poza tym ta część bardziej została oddana jemu, Dora pojawia się tu tylko na moment i raczej zapowiada kolejne przygody.

Nie możesz oszaleć, bo musisz być przy niej, gdy cię potrzebuje. Gdy trzeba podmuchać na skaleczone kolanko i pocieszyć. Ona musi wiedzieć, że jej ufasz i że twoja miłość jest bezwarunkowa. To jest ta siła, którą jesteś jej winien
Bardzo ciekawym aspektem tej powieści okazało się rozróżnienie szamanek i szamanów. Szkoda mi tylko Witkaca, który za każdym razem dostaje po głowie za nieznajomość tych zasad, a przecież sam dopiero co wdraża się w ten świat. I nareszcie poznałam tajemnicę Sępa, jaram się jak lampki na choince, bo intrygował mnie od samego początku jego pojawienia się! I to bardzo sprzeczna postać, do której nie spodziewałam się, że będę odczuwać takie emocje!

Drugi tom podobał mi się bardziej niż pierwszy - może dlatego, że poznajemy Zaświaty bliżej i przeszłość Sępa stanęła przed nami otworem. Natomiast mam nadzieję, że będzie kolejny tom! Tym bardziej biorąc pod uwagę formę zakończenia tej książki. Może gdy SQN wznowi cały Thorn Universe, doczekamy się kontynuacji? Mam taką nadzieję!

22 maj 2020

'Wygnanie' S. Messenger


Opis:

Sophie myślała, że jest bezpieczna. Zadomowiła się w Havenfield, mogła liczyć na przyjaciół, a dzięki swoim wyjątkowym zdolnościom telepatycznym zajmowała się trenowaniem Silveny – pierwszego alikorna płci żeńskiej, na którego natrafiono w Zaginionych Miastach. W jej życiu w końcu wszystko zaczyna się układać. Ale na wolności pozostają porywacze Sophie. A kiedy dziewczyna znajduje nowe wiadomości i wskazówki od tajemniczej grupy Czarny Łabędź zmuszona jest podjąć przerażające ryzyko – i narazić wszystkich na wielkie niebezpieczeństwo.

Opinia:

Drugi tom nie zniechęcił mnie nieco zbyt absurdalnym początkiem, choć może to złe określenie. Z perspektywy czas uważam, że w sumie Harry też dość łatwo we wszystko uwierzył, bo jeśli dookoła nas dzieją się rzeczy niezwykłe, to pasujące do nich wyjaśnienie łatwiej zaakceptować. 

Od przygód Sophie ciężko się oderwać choćby na chwilę - zwłaszcza, że dostajemy coraz większą ilość odpowiedzi. Z drugiej strony muszę przyznać, że autorka fajnie pokazuje tę doskonałość dziewczynki, wprost zaznaczając, że to zabieg celowy. Często tacy bohaterowie w powieściach drażnią, są nad wyrost utalentowani, pełni mocy, zdolności, ale tutaj zostało to w taki sposób przedstawione, że nie wywołuje irytacji, a jedynie ciekawość. Napędza to także wiele wątków oraz sytuacji, które nabierają dzięki temu drugiego dna.
[...] wyrzuty sumienia to coś podstępnego, zwłaszcza w połączeniu z przemożnym smutkiem i żalem. Wślizgują się nieproszone do umysłu, rodzą wątpliwości, każą się zastanawiać, co mogłeś zrobić, cokolowiek, co by zmieniło kolej rzeczy...
Naprawdę zazdroszczę Sophie tych wszystkich cudownych chłopaków wokół niej! Dex nadal mnie mocno intryguje, choć nie potrafię zrozumieć jego podejścia do swojej zdolności. Fitz natomiast w tym tomie pokazuje inne oblicze, które niekoniecznie mi się spodobało - w przeciwieństwie do Keefe! To mój nowy faworyt, choć jakoś nie wyobrażam sobie z tego wątku miłosnego. Dodatkowo poznajemy Silveny, niesamowite stworzenie, które w pewien sposób staje się przyjaciółką Sophie.

Tajemnice sprzed lat upominają się o rozwiązanie, a niezwykły umysł Sophie zaskakuje na każdym kroku. To pełna rozrywki opowieść o przyjaźni i odkrywaniu siebie, o stracie i potrzebie akceptacji. Osobiście żałowałam, że to już koniec, że nie mam pod ręką dalszego ciągu. To opowieść dla młodszego czytelnika, ale na pewno spodoba się także starszym czytelnikom, ponieważ zawiera w sobie pewną uniwersalność właściwą m.in. dla Harry'ego Pottera, Percy'ego Jacksona czy Eragona.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI.

19 maj 2020

BOOK TOUR: 'Alabastrowe panny' D. Pasek

Ponownie dzięki grupie Fantastyka na luzie miałam okazję poznać ciekawą polską fantasy :) Byłam pierwszą czytelniczką, więc jeszcze nie wiem, jak jego inne uczestniczki zareagują, ale już nie mogę doczekać się dyskusji :) A może wy już czytaliście Alabastrowe panny? Jeśli tak, zapraszam do dyskusji w komentarzach! 


Opis:

Na zamieszkaną przez Drainów Aberię razem z wodą z topniejących wiosną śniegów spływają z gór hordy uzbrojonych po zęby Kharów. Wojska obu nacji ścierają się w kilku bitwach, ale pokojowo nastawieni Draini nie mają żadnych szans z urodzonymi wojownikami, którzy splądrowali pół kontynentu.
Do spokojnego, dostatniego Agneis przybywa sztab kharskich wojsk z najważniejszą osobą – dowódcą. Khaben Khar to człowiek surowy i zdecydowanie dążący do celu. Naprzeciwko niego staje Sinka, właścicielka Agneis, Przewodniczka o niepojętych dla Kharów zdolnościach. Sinka pokaże Khabenowi świat, którego istnienia nie podejrzewał, i zada pytanie, na które Khar nie zechce lub nie będzie umiał odpowiedzieć: kim jest i czego szuka?

Opinia:

No więc tak - tę książkę cechuje coś, czego zazwyczaj nie lubię. Autorka wcale nie gna akcji, snuje dłuższe rozmyślania na tematy obyczajowe, relacje między Kharami i Drainami, zwykłe sprawy Agneis czy opisywanie kultur obydwu krajów. Dodała do tego na tyle dużą szczyptę magii, aby powieść mogła zostać uznana za fantasy...

I podobała mi się ona, bardzo mocno wciągnęła, a choć czytałam ją do pierwszej w nocy, to jednak odczuwam pewien brak satysfakcji z trzech powodów. Pierwszy z nich to brak zaskoczeń. Na tacy dostajemy wiele rozwiązań, jeszcze większej ilości możemy domyślić się sami z zachowania czy wypowiedzi bohaterów. Drugim okazała się cała fala niedociągnięć i rozpoczynania wątków bez kończenia ich. Na ten przykład sprawa zielarki nie daje mi spokoju i odnoszę wrażenie, że o tej postaci zapomniano, w moim odczuciu ten wątek został potraktowany po macoszemu. Tak samo brat głównej bohaterki - gdzie podziewał się później? Na sam koniec bardzo otwarte zakończenie, za które powinno się zamykać autora w lochu, aby jak najszybciej pisał kolejny tom lub oduczył się takich zagrań - serio, po bardzo ciekawej lekturze czytając ostatnie zdanie, miałam ochotę tą książką rzucić o ścianę za taką zagrywkę.
Nie ma żadnej bogini. Jest ziemia, po której chodzisz, Kharze. Ona żywi i przyjmuje nas, gdy umieramy. Z niej wychodzimy i do niej wracamy. Ona jest wieczna. [...] Człowiek jest jak tchnienie wiatru. Przemija tak samo szybko. A Matka Ziemia trwa.
Bardzo ucieszyła mnie kreacja bohaterów! To nie same seksbomby czy ciasteczka na tacy. Autorka bardzo wyraźnie podkreśla, że ktoś nie był najpiękniejszy na świecie, ale miał to coś. To docenianie codzienności, ludzkich cech, inności i pokazywanie, że każda potwora znajdzie swego amatora. Same relacje między bohaterami były bardzo złożone, niekiedy bardzo dynamicznie się rozwijały, innym razem powoli i spokojnie. Co do męskich postaci, nie udało mi się poczuć nici sympatii z żadnym z nich. Podziwiam natomiast Sinkę, która bardzo pasowała na dokładnie tym miejscu. To silna kobieca, jakich brakuje w literaturze, ponieważ jest pozbawiona jej wulgarności czy arogancji, ale potrafi postawić na swoim. Jednak bohaterów poznajemy najlepiej poprzez ich relacje z innymi, zachowanie wobec wroga oraz sojusznika. Były jednak dwie takie, którym życzyłam długiej, bolesnej śmierci, bo dawno postaci w książce aż tak mnie nie irytowały - ale o ich tożsamości przekonacie się sami, jeśli sięgniecie po powieść.

Tak naprawdę magia stanowi raczej dodatek, ale wynika to w dużej mierze z tego, że Darini starają się ukryć umiejętności Przewodniczek przed Kharami, więc podejrzewam, że będzie jej więcej w następnym tomie. Autorka pozwoliła nam poznać bohaterów, uniwersum, tradycje obydwu narodów oraz ich zawiłą historię, wprowadziła nas do swojego świata, ale zakończenie sugeruje, że w kolejnym tomie nastąpi koniec tej pozorowanej sielanki. Namnożyło się także wątków miłosnych, chociaż pozostawały jednak na uboczu i nie wkraczały w główną oś akcji. Uważam, że to bardzo ciekawa opowieść - skupiająca się na aspektach, które wiele autorów pomija lub traktuje bardziej dynamicznie. W moim odczuciu niepozbawiona wad, ale zdecydowanie warta przeczytania! Podpowiem, że nawet osoby nie przepadające za fantastyką, powinny się w niej odnaleźć, ponieważ - jak wspomniałam wcześniej - magia pojawia się na razie sporadycznie.

16 maj 2020

'Szamański blues' A. Jadowska


Opis:

Witkacy miał nadzieję, że jeśli zaliczy kryzys przed czterdziestką, będzie się on objawiał idiotycznie szybkim samochodem i nieprzyzwoicie ślicznymi kobietami. Zamiast tego rozpleniły się magia, duchy i upiory. A gdy tylko zaczął sobie radzić z tą pokręconą rzeczywistością, kryzys wszedł w fazę drugą. W życiu Witkaca pojawia się kobieta z jego przeszłości, która nieoczekiwanie zniknęła szesnaście lat wcześniej. Cała w czerwieni, z bagażem kłopotów i tajemnic. Nie czas na spacer w deszczu aleją gorzkich wspomnień. Noworodki umierają, duchy się panoszą bardziej niż zwykle i coś złego czai się na Witkaca w ciemności. Nie czuje się on bohaterem, ale los zdaje się tym zupełnie nie przejmować i rzuca nowe wyzwania. Gdyby chociaż w zaświatach czekał kontyngent nieprzyzwoicie ślicznych kobiet, a nie rozwścieczeni i agresywni Przedwieczni…

Opinia:


Ostrzegałam, że będzie dużo Jadowskiej! Tym razem padło na serię o partnerze Dory z policji, szamanie Witkacym. Ogółem uważam, że powinna być zrobiona kolejność, w jakiej powinno się czytać całość twórczości autorki z tego uniwersum, ponieważ w momencie, gdy pojawia się Konstancja, a niektórzy już ją znają, to jej tajemnica wcale nie zaskakuje, a wręcz wiemy przed Witkacym, jaki szok zostanie mu zaraz zafundowany.

Być może była to kwestia osobowości Witkaca, ale w tej książce akcja nie pędzi tak, jak to zwykło dziać się w przypadku Dory. Mamy dwie sprawy toczące się po sobie, do tego przeszłość doganiającą bohatera oraz bardzo, bardzo dużo przemyśleń. To także pewien powiew świeżości, ponieważ o szamańskiej stronie magii wiedzieliśmy do tej pory jedynie tyle, ile wypływało przy współpracy Witkaca z panną Wilk. Zresztą nasz szaman w ogóle jest nowy w te klocki i za skaranie boskie uznaje swego psychopompa Sępa, o którym mam nadzieję dowiedzieć się więcej w kolejnym tomie. 


Kilka sznurków, plastikowe butelki i czerwony lizak serduszko kiwający się na żyłce przymocowanej do sufitu. Po trzydziestu minutach przyglądania się wiesz już wszystko o kondycji związków w dzisiejszych czasach - jednorazowe i nadające się do recyklingu, ale zwykle trafiające na śmietnik.
Nie poznajemy w sumie nowych postaci, jeśli już grają one dalszy skrzypce. Katię, Konstancję, Kurczaczka czy Sępa znamy już z innych powieści, ale mamy okazję bliżej zobaczyć rodzące się lub wznawiane relacje między Witkacym, a nimi. Zwłaszcza ciekawie czytało mi się o uroczej nekromantce. Mam wrażenie, że bardzo mocno rozbudowano tutaj wątki obyczajowe, co wynika chyba głównie z przemyśleń szamana.


To fajny dodatek do znanego nam już uniwersum, poznanie Witkacego, który odgrywa bardzo ważną rolę w życiu Dory jako jedno z kaczątek pod jej opiekuńczymi skrzydłami. Jego sprawom brakuje dynamiki, które cechują kłopoty byłej partnerki, ale w zamian dostajemy większą dawkę wiedzy o świecie magicznych. Jestem bardzo ciekawa, co autorka zaserwuje w tomie drugim z tego cyklu!

13 maj 2020

PRZEDPREMIEROWO: 'Dom Ziemi i Krwi. Cz. 2.' S. J. Maas



Opis:

Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty! Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna się rozpadać – również świat Bryce.

Opinia:

Nie wolno dawać mi takich książek na wieczór. Zwłaszcza w formie e-booka, bo tu nawet zgaszenie przez narzeczonego światła nie wygoniło mnie spać. W drugim tomie nie było początku, który by mnie irytował, a Maas całą powieść wprowadzała w mojej głowie prawdziwy zamęt oraz fundowała emocjonalny rollercoaster.

Chociaż książce nie można tym razem odmówić nieprzewidywalności, to jeśli ktoś zna zagrywki Maas ze Szklanego tronu, może się połapać w niektórych tutaj. Autorka bardzo dynamicznie rozwija też relacje między postaciami, a rozwiązanie zagadki morderstw z pierwszego tomu to prawdziwa plątanina śladów, które w ostatecznym rozrachunku idealnie do siebie pasują. 

I o to właśnie chodzi, Bryce. O to chodzi w życiu. By je przeżyć. By kochać. By pamiętać, że wszystko może zniknąć następnego dnia. 
Tym, co podobało mi się najbardziej, były postaci. Bryce zdaje się powoli otrząsać, co zdecydowanie przemawia na jej korzyść. Stała się bohaterką, którą naprawdę polubiłam i kibicowałam z całych sił. Hunt natomiast zaskoczył mnie swoim zachowaniem w pewnym momencie. Nie spodziewałam się akurat po nim takiego postępowania! Odkrywamy także inne oblicza Ruhna oraz Daniki.  


Ciężko napisać mi coś dłuższego, ponieważ nie chcę wam czegoś przypadkiem zaspoilerować. To powieść zdecydowanie lepsza niż jej poprzedniczka, choć pierwszy tom także mi się podobał. Był jednakże tylko wstępem, preludium przed prawdziwą jazdą bez trzymanki! Tutaj nie mogę przyczepić się do niczego poza tym, że strasznie się przez tę książkę nie wyspałam! :D

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

Premiera: 3/06/2020

9 maj 2020

PRZEDPREMIEROWO: 'Dom Ziemi i Krwi. Cz. 1.' S. J. Maas


Opis;

Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna się rozpadać – również świat Bryce.


Opinia:


Przyznam, że po przeczytaniu pierwszego tomu naszła mnie jedna myśl i choć nie czytałam Dworów i nie wiem czy kiedykolwiek się to wydarzy, to zastanawiam się, czy Maas umiałaby stworzyć postać bez wpływów, wysoko postawionych krewnych i pozbawionej wulgarności. Przede wszystkim punkt ostatni, ponieważ gdy zaczęłam tę powieść, od razu miałam ochotę ją odłożyć. Bryce to po prostu uosobienie seksu i imprezy, co przekłada się na jej język. Przeżyłam szok, gdy okazało się, że to 23-letnia kobieta, a nie 16-letnia, za przeproszeniem, gówniara. 

Natomiast nie ma tego złego, ponieważ najbardziej traumatyczne wydarzenie jej życia powoduje, że dziewczyna zdecydowanie dojrzewa! Dalsza część mająca miejsce dwa lata później to już zdecydowanie bardziej Maas z jej nieprzewidywalnymi pomysłami oraz akcją zapierająca dech w piersiach... I z armią przystojniaków. To połączenie nieco kryminalnego wątku ze zdecydowanie ciekawym fantasy. Ciekawie została zbudowana tutaj hierarchia świata.
Nie pozwól, by książki zawróciły ci w głowie i namówiły, byś zabrał je do domu!
Gdybym miała opisać Bryce, to część jej cech pokrywałaby się z Aelin. Z drugiej strony B.B. jest zdecydowanie gorzej nastawiona wobec facetów oraz ubiera się zdecydowanie mniej praktycznie. Tak samo Ruhan to dla mnie Aedion, choć jednak trochę inny. Ciekawą postacią okazał się natomiast Hunt i z niecierpliwością śledziłam jego losy. Maas chyba nie potrafi stworzyć powieści bez armii przystojniaków, więc tutaj też mamy ich sporo - do wyboru do koloru, drogie panie.

Powieść podobała mi się paradoksalnie od największej tragedii w życiu głównej bohaterki. Nie okazała się jednak tak zaskakująca, jak Szklany tron, bo mimo wszystko Bryce nie ma aż tak szalonych pomysłów, jak Aelin. Tak naprawdę byłaby idealna, gdyby nie bardzo wulgarny i irytujący początek oraz znaczące podobieństwa do historii zabójczyni. Tym, co kupiło mnie totalnie okazało się natomiast uniwersum, ponieważ znacząco różni się od tego, co przedstawiała nam Aelin. Bryce żyje w bardziej cywilizowanym świecie, gdzie korzysta się z zaawansowanych technologii, a jednocześnie wierzy w moc starożytnych artefaktów. Także podział na klasy i rasy wart jest uwagi.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

Premiera: 20/05/2020

5 maj 2020

'Dzikie dziecko miłości' A. Jadowska


Opis:

Spokój? W słowniku Namiestniczki Thornu ten wyraz nie istnieje
W mieście grasuje zabójca, a terytorium wilków skrywa masowe groby. Jedyny trop prowadzi do młodziutkiej wampirzycy.
Kim właściwie jest Daria? I jaką rolę odegrała w tej zbrodni?
Namiestniczka Dora Wilk i Roman, książę wampirów, jednoczą siły i gromadzą sojuszników, by rozwiązać tajemnicę przerażających morderstw i wymierzyć sprawiedliwość.
Gęsta intryga, kryminalne śledztwo, skomplikowane relacje i niezmiennie spora dawka sarkazmu.
W świecie Thornu jeszcze nigdy nie czaiło się tak wielkie zło.

Opinia:

O Dorze mogłabym czytać w nieskończoność. Niedawno recenzowałam trzeci tom Nikity, ale chociaż to to samo uniwersum to dwie różne historie ze względu na charakter dziewczyn. Serie są też nierówne pod względem jakości - rewelacje z Thornu są pełne wyolbrzymień, niestworzonych manewrów i absurdów. W Warsie mimo wszystko łatwiej się odnaleźć. Dzikie dziecko miłości jakby stanowi dojrzalszą wersję całej poprzedniej serii o Namiestniczce. 

To nawet bardziej powieść kryminalna, którą poznajemy z wielu różnych perspektyw, a zwłaszcza młodej i na wskroś współczesnej wampirzycy, dodatkowo mojej imienniczki. Zestawienie Romana z Darią nie mogło udać się lepiej! I chociaż brakuje tutaj bosko-nieboskiego duetu (a Dora żywi się głównie na wynos) to wiele z postaci drugoplanowych dostało tutaj pole do popisu, więc to nie tylko odkrywanie tajemnicy mordercy, ale także indywidualne historie Bogny i Bartka, Witkacego i Wiktorii, nowopoznanej Darii. Całość jest pełna humoru, zaskakująca i zatrważająca jednocześnie, ale słodkie zakończenie aż prosi się o kontynuację!

[...] "żyli długo i szczęśliwie" naprawdę nie oddaje całej skomplikowanej natury rzeczy. Uczy się nas, głównie kobiety, że miłość zwycięża wszystko, że gdy poznamy tego jedynego, to reszta sama się ułoży. Tylko nie zawsze tak jest, bo jeśli nie mamy czternastu lat, a naszym największym problemem nie jest waśń między naszymi rodami, życie dostarcza wielu innych perturbacji zamiast "długo i szczęśliwie".
Nie polecam natomiast czytać tej powieści bez znajomości poprzednich przygód Dory, ponieważ nie zrozumiecie totalnie nic - relacji między bohaterami, znaczenia jej fuchy jako Namiestniczki, jej przeszłości z Bogną i Witkacym. To ścisła kontynuacja, warto też zahaczyć pewnie o dodatki z cyklu szmańskiego, który akurat jeszcze przede mną. W związku z tym rozwijają się głównie bohaterowie, o których już wspomniałam, chociaż przy Darii widać też pewną metamorfozę w zachowaniu Romana, a Dora wydaje się bohaterką dojrzalszą. Młoda wampirzyca ma w ogóle bardzo pozytywny wpływ na całość powieści, to zdecydowany powiew świeżości. Kolejnym okazuje się Wiktoria, córka Witkaca z niezwykłymi talentami i podejściem do drugiej strony bramy. 


Bezsprzecznie oczekuję też kontynuacji, ponieważ autorka otworzyła kilka wątków, które zdecydowanie chciałabym poznać dalej, zakończyć. I zdecydowanie muszę dorwać cykl szamański, po opowiadaniu w Hardej Hordzie i lekturze Dzikiego dziecka miłości (nie zgadniecie do kogo to się odnosi) chyba popadam w cug Jadowskiej (a powinnam robić prace na studia!). 

3 maj 2020

'Harda Horda' (zbiór opowiadań)


Opis:

Dwanaście niesamowitych historii pełnych nostalgii i grozy. Wyrusz w niezwykłą podróż po zdumiewających światach, w których ludzkość próbuje radzić sobie ze skutkami katastrof spowodowanych przez naturę lub własną ignorancję, gdzie czasem pojawiają się chmury będące portalem do innego uniwersum, a w słowach niewinnej piosenki dla dzieci „Jaworowi ludzie” ukrywa się mrożąca krew w żyłach tajemnica.

Opinia:

Co do samego wydania - bardzo podobają mi się ilustracje, ale strasznie drażnią te ozdobne strony z cytatami z opowiadań. W końcu już to czytałam! Jeśli chodzi o autorki, z powieści nie znam tylko czterech, więc w większej części przypadków to raczej sprawdzenie, co wymyśliły te znane i większości uwielbiane :) A na przyszłość - spis treści poproszę!

Jawor Marta Kisiel

Osobiście uważam, że Ałtorka dużo lepiej spisuje się w formach długich, bo każda jej historia aż prosi się o rozwinięcie. Zresztą tak samo sądziłam, czytając Pierwsze słowo. Z chęcią poczytałabym o rozwiniętej historii jaworowej góry oraz tajemniczego rodzeństwa!

Dróżniczka Aleksandra Janusz

Byłam ciekawa, czym zaskoczy mnie autorka po Domu Wschodzącego Słońca. Nie sądziłam, że będzie to opowieść z utopijnego kraju kwitnącej wiśni. W dodatku opowieść bardzo smutna i nostalgiczna, o nieuchronnych zmianach oraz rutynach. To zdecydowanie opowiadanie dobre do rozmyślań!

Tylko nie w głowę Ewa Białołęcka

Powinnam strzelić focha i nie czytać tego opowiadania, bo nadal nie mam w łapkach piątego tomu Kronik Drugiego Kręgu, ale ta nieco dziwna i bardzo humorystyczna wersja apokalipsy zdecydowanie mnie do siebie przekonała! No nie uwierzycie, że można przespać koniec świata!

Dokąd odeszły cienie Magdalena Kubasiewicz

To opowiadanie tak samo cudownie nieoczywiste, jak Gdzie diabeł mówi dobranoc. Nawet, gdyby autorka nie była przypisana, od razu poznałabym jej styl! Dodatkowo to historia bardzo ciekawa, a na końcu jest informacja, że to pierwsze z serii opowiadań o tym duecie - ktoś może wie coś więcej?

Po drugie Aleksandra Zielińska

Pierwsza autorka, której nie czytałam wcześniej w dłuższej wersji. Przyznam, że sama historia mnie zaintrygowała, ale też lekko zirytowała zachowaniem rodziców dziewczynki. Przestroga, że niedostateczne pilnowanie dzieci prowadzi do tragedii.

Z góry nie patrzą Anna Hrycyszyn

Opowiadanie w formie listu, w którym bohaterka bardzo mocno oddaje swoje uczucia. Sama historia w tej formie mnie nie zadowoliła - za dużo tu niewiadomych i zdecydowanie przydałoby się rozwinięcie. Świat po katastrofie klimatycznej, cofnięcie się wstecz, a forma opowiadania to za mało, aby w pełni zrozumieć cały ten nowy porządek. 

Zielona zemsta Aneta Jadowska

W tak krótkim opowiadaniu zawrzeć tyle informacji oraz humoru potrafi tylko Jadowska, a ja chętnie poczytałabym więcej o przygodach Maliny oraz Klona! Tutaj też nawet bez nazwiska potrafiłabym podpisać je sama <3 Może tak więcej o Koźlakach, a nie tylko opowiadanka? <3

Szanowny panie M. Anna Kańtoch

To opowiadanie miło dla mnie chyba zbyt głęboki sens, którego nie uchwyciłam. Tak naprawdę nieco znudziłam się całą opowieścią, która ostatecznie sprowadziła się do karmy. Natomiast być może gdyby była to dłuższa forma, bardziej bym się wciągnęła, ponieważ z Tajemnicą Diabelskiego Kręgu też początkowo miałam problemy.

Bezduch Martyna Raduchowska

Czuję się nieco oszukana. Widzicie ja akurat znam całą historię z Szamanki, ale nawet nie o to chodzi. Tylko o to, że wolałam to odkryć w książce razem z Idą i Kruchym, a nie w opowiadaniu w tej antologii, a potem czytając trylogię już to znać... W sensie fajnie, ja czaję, że to jest taki spin-off, ale mam wrażenie, że to takie odarcie czytelnika z możliwości poznania tej historii w powieści.

Lot wieloryba Milena Wójtowicz

Zdecydowanie nie brakuje tu humoru, doprawionego dodatkowo dużą dawką egocentryzmu głównej bohaterki. Takie lekkie s-f, niepodobne ani do Wrót, ani do Post Scriptum

Jest nad zatoką dąb zielony Agnieszka Hałas

To bardzo smutne opowiadanie, wzruszające i pełne nowoczesnej technologii. Pokazujące, że nawet gdy nauka idzie do przodu, nadal wielu rzeczy nie przeskoczy. 

Ognisty warkocz Anna Nieznaj

To opowiadanie natomiast nie podobało mi się wcale, ale to sci-fi, więc  w sumie mnie to nie dziwi. Tak, jak u Mileny Wójtowicz było to lekki sci-fi, tak tutaj autorka odnosi się do genów, trochę do technologii, za czym totalnie nie przepadam.

Biorąc pod uwagę cały zbiór, uważam, że każdy ma szansę znaleźć coś dla siebie, ponieważ autorki parają się różnymi gatunkami i zupełnie inaczej podeszły do tematu. Cześć opowiadań bawi, część smuci, niektóre uczą. Osobiście nie spodobało mi się tylko ostatnie opowiadanie, a jedno nie usatysfakcjonowało. Moje ukochane autorki jednak nie zawiodły!

1 maj 2020

Podsumowanie kwietnia


Dlaczego pod ręką mam tyle książek, gdy trzeba robić zadania na studia? o.O Zwłaszcza, jeśli nad jednym ślęczę od dłuższego czasu i nic z niego nie wychodzi xD Z kreatywniejszych mam zaprojektować grę planszową na dowolny temat - wybrałam mitologię nordycką <3 Może pochwalę się nią w majowym podsumowaniu, jeśli chcecie :)


Jak widzicie, mało tu książek od wydawnictw. Niektóre premiery wstrzymano, inne przesunięto. W maju na pewno będą recenzje nowej Maas (już się jaram jak fajerwerki w Sylwestra <3 <3), ale obecnie popadłam w cug Jadowksiej po opowiadaniu w Hardej Hordzie i Dzikim dziecku miłości

Kwiecień był też miesiącem do tej pory najbardziej zróżnicowanym pod względem jakości książek w moim odczuciu. Na razie najgorszą książką tych czterech miesięcy okazuje się Wojna makowa. I to nie tak, ja rozumiem, co może się w niej podobać, ale akurat to wszystko osobiście mnie odrzuca.

Natomiast zaszalałam z ilością stron, bo w ostatnim czasie nie udało mi się przekroczyć teoretycznych dziennych 120 stron. W moim przypadku to czysto teoretyczne, bo jak się już wezmę za dobrą książkę, to zazwyczaj zostaje pochłonięta w jeden-dwa dni/wieczory. Takiego Pana Widmowej Wyspy pochłonęłam w kilka godzin, po czym moje oczy płakały, bo był to przedpremierowy pdf xD 

W planach na maj nie mam wiele - przeczytać cykl szmański, jeśli uda mi się go dorwać tanio, mam też Martwy sezon Jadowskiej na półce. W dodatku najnowsze dziecko Maas w dwóch częściach.  Może w końcu jakiś kryminał, bo Dora Wilk narobiła mi ochoty. A poza tym egzaminy w wersji online (już czuję, że to będzie hardcore), zrobienie prac na zaliczenie oraz przeprowadzka. Od 4 maja wracamy także do otwartych galerii handlowych, więc witaj ponownie, praco!

A jak kwiecień minął u was? Jakie ciekawe pozycje przeczytaliście? A może czytaliście coś, co znalazło się w moich lekturach? :)

28 kwi 2020

PRZEDPREMIEROWO: 'Pan Widmowej Wyspy' B. Mull


Opis:

Kendra robi wszystko, by odnaleźć brata. Zadanie to nie jest łatwe - musi walczyć o kolejny smoczy azyl, jednocześnie walcząc o brata i jego tożsamość. Zadanie wydaje się niezwykle trudne, ale czy niemożliwe? Czy zgodnie z życzeniem Celebranta, Króla Smoków, nastąpi nowa, wieczna era smoków? Czy Seth i Kendra zdołają się odnaleźć i wspólnie pokonać mroczne moce?

Opinia:

Od powieści nie można się oderwać, więc sugeruję zarezerwować sobie więcej czasu, gdy zaczniecie czytać! To nie tylko podróż po kolejnym Smoczym Azylu, ale również poszukiwanie tożsamości przez Setha, a to bohater bardzo niejednoznaczny. Poza tym autor nadal nie rezygnuje z humoru, chociaż sprawy przybierają coraz mroczniejszy obrót!

W tym tomie może mniej samej smoczej natury, a trochę więcej o demonach, mroku oraz nadziei. Same smoki pojawiają się rzadziej, ale przenosimy się na piękną tropikalną wyspę i będziemy mieli okazję poznać kilka nowych ras stworzeń magicznych. Nie zabraknie emocji, a zakończenie powinno być nielegalne bez kolejnego tomu pod ręką! Narracja prowadzona dwutorowo pozawala nam przyjrzeć się szerzej sprawie oraz nadciągającej wojnie, a losy bohaterów przeplatają się w najmniej spodziewanych momentach.
Żadna śmiertelna istota nie dysponuje jednak  zbyt wielką dozą prawdy. Śmiertelnik mówiący prawdę jest jak niewidoma kobieta malująca portret.
Bardzo ciekawym bohaterem okazał się Knox, który pchany poczuciem winy ostatecznie okazuje się bohaterem. To także doskonały przykład postaci, która musi mierzyć się z konsekwencjami swoich decyzji. Chociaż poznajemy kilkoro nowych bohaterów, raczej autor trzyma się stałej ekipy, rozwijając ich charaktery oraz relacje. Największą zagadkę stanowi mroczny jednorożec, z którym tym razem mamy bardzo dużo do czynienia.

To dobra i wciągająca kontynuacja, ale o nieco innym charakterze. Chyba po raz pierwszy Kendra i Seth nie działają razem, nie stanowią drużyny na dobre i złe, a to przedstawia trochę szerszą perspektywę i pole działania, rozwija obydwie te postaci. Nie pozostaje mi nic innego, jak polecać i czekać na kolejny tom!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Wilga.

26 kwi 2020

PRZEDPREMIEROWO: 'Gdzie jest dukat króla Zygmunta?' A. Pacuła


Opis:

Monika, Ala, Igor, Miras oraz ich nauczyciel Boss spędzają razem wakacje. Jadą pod namiot w okolice Tarnowa, gdzie leśniczym jest wujek Ali. Po raz kolejny trafiają na niesamowitą historyczną zagadkę! Chcą odkryć sekret kolekcji monet hrabiego Semechowskiego, dawnego właściciela leśniczówki. Okoliczna legenda głosi, że był wśród nich dukat króla Zygmunta – największa moneta wybita kiedykolwiek na terenie Polski.

Opinia:

Już 6 maja ukaże się najnowsza powieść Artura Pacuły - razem z piątką naszych ulubionych bohaterów będziemy mogli przenieść się do podtarnowskiej leśniczówki i chociaż w założeniu miały być to sielskie wakacje, to nie z tą ekipą! 

Jak długo czworo nastolatków może siedzieć bezczynnie i odpoczywać, gdy obok nich wraca do życia kolejna legenda? Poza historyczną częścią powieści, poruszony został też temat wandalizmu w okolicznym lesie przez nieodpowiedzialnych motocrossowców. Pan Artur bawi oraz uczy, rozbudzając w czytelniku zainteresowanie swoją opowieścią i zmierzając razem z nim do rozwiązania dawnych zagadek. Tym razem wszystko dzieje się bliżej bohaterów, ponieważ w leśniczówce, w której spędzają wakacje. W pobliżu działa także ekipa poszukiwawcza, więc dowiemy się trochę o ich pracy!
[...] przyjrzeć się zawsze bliżej i nie zawsze wierzyć pierwszemu wrażeniu. Może być negatywne.
Starych bohaterów nie trzeba chyba przedstawiać! Ala  Miras, Igor oraz Monika stanowią nierozerwalną ekipę pod wodzą Bossa, czyli nauczyciela historii. Bardzo chciałabym mieć takiego nauczyciela, który w uczniach potrafi rozbudzać taką pasję! Natomiast poznajemy także nowych bohaterów, jak choćby zadziorną Meg czy tajemniczą senegalską studentkę Samirę. Osobiście bardzo spodobała mi się kreacja obu kobiet, chociaż to Samira wprowadza wiele nowych ciekawostek do powieści! Natomiast wujek Alicji to bardzo zabawna postać, jeśli chodzi o styczność z młodzieżą.

Artur Pacuła po raz kolejny wrzuca nas w wir historycznych wydarzeń, mieszając teraźniejszość z przeszłością, ale tym razem nagrodą będą trochę inne skarby, co także bardzo mi się spodobało. Uważam, że z nastoletnimi bohaterami oraz ich nauczycielem historii możemy w młodzieży rozbudzić miłość do historii, jeśli tylko podrzucimy im tę fascynującą serię. Dodatkowo to barwna opowieść o przyjaźniach, przywiązaniu i podejmowaniu decyzji oraz odpowiedzialności za nie.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Oficyna 4eM.

22 kwi 2020

'Diabelski Młyn' A. Jadowska


Opis:

Robin nie pamięta swojej przeszłości, ale Nikita znalazła sposób, by to zmienić. Nie będzie to proste, ale czy coś w ich życiu takie jest?
Nikita i Robin ruszają w niebezpieczną podróż przez Bezdroża, by dotrzeć do źródeł tajemnicy – miejsca, które skrywa wszystkie sekrety Zakonu Cieni.
By się tam znaleźć, potrzebują pomocy Cygańskiego Księcia i jego taboru, bo tylko magia Niespokojnych pozwoli im przeżyć zetknięcie z mroczną magią Bezdroży i Rubieży. W zamian muszą pomóc taborowi uruchomić Lunapark i ożywić niesamowity Diabelski Młyn.
A gdy we wszystko postanawiają się wmieszać nordyccy bogowie, berserk oraz młodociany smok, wiadomo już, że Robina i Nikitę czeka szalona i zaskakująca przygoda.

Opinia:

Powrót do świata Nikity to niewątpliwa przyjemność, ale jednocześnie pewien smutek - w końcu na ten moment to tom ostatni (chociaż z tej historii da się na pewno jeszcze wiele wyciągnąć!). Zaczęłam więc i zarwałam noc, aby poznać tajemnicę Robina oraz nowe rewelacje w życiu głównej bohaterki. I było warto!

Witajcie na Bezdrożach i Rubieżach, gdzie Droga będzie wam przychylna (albo i nie). W drugim tomie to Nikita poszukiwała prawdy o sobie. W Diabelskim Młynie kolej na Robina. Wyprawiając się w podróż z Percym oraz taborem Cygańskiego Księcia, zmierzają ku prawdzie, ale w trakcie spotkają ich niesamowite przygody. Nikita nawet się uśmiechnie! I jak zwykle to porywająca opowieść, zaskakująca, ale zakończenie pozostawia spory niedosyt! To z jego powodu obniżyłam ocenę. Przez całą powieść autorka skrupulatnie rozwija wszystkie wątki, rozbudowuje je, a na koniec nawet nie pozwala nam się wybrać z Nikitą lub Robinem w ich podróże. Może oznacza to, że wątek Robina będzie rozwinięty w innej książce? Taką mam nadzieję, ponieważ tutaj zabrakło mi satysfakcjonującego zakończenia całej historii!

Różnica między ostrożnością a paranoją polega na tym, że paranoik nie ma podstaw do niepokoju.
W tym tomie Nikita zdecydowanie pokazuje swoją lepszą stronę - tę przyjemniejszą, milszą i bardziej troskliwą. Nareszcie mamy okazję poznać także pana B w wersji innej niż maszyna do zabijania i to chyba podobało mi się tutaj najbardziej! A, i Robin przygarnia urocze zwierzątko, które tylko urozmaica przygody bohaterów! Z nimi nie można się nudzić!


Osobiście chciałabym więcej - tutaj na koniec zabrakło mi szczegółów, które pojawiały się w trakcie, rozbudowania zakończenia. Natomiast to nadal Nikita - na wskroś sarkastyczna i ironiczna, pokazująca swoje gorsze i lepsze strony. To wciągająca historia o przemierzaniu Bezdroży wraz z fascynującym taborem. O odkrywaniu siebie. I zdecydowanie polecam wam ją poznać!

19 kwi 2020

Serie, które zabiorą was w daleką, pełną emocji podróż (part 2)

Co robicie w niedzielę?  Czy też momentami gubicie się w tym, jaki mamy dzień tygodnia? Ja czasami tak. Czasami trzeba podjechać do pracy, ale ta praca też wygląda zupełnie inaczej bez klientów na sklepie. Niby od jutra znoszą pewne ograniczenia, ale sklepy w galeriach są dopiero w trzecim etapie. No nic, pożyjemy zobaczymy. 

Dzisiaj chciałam przedstawić wam drugą część posta o niezwykłych seriach, które zabiorą was w pełne emocji podróże. Pierwszy ukazał się ostatniego dnia marca i był miksem klasyki i młodzieżówek.  Dzisiaj będzie także trochę młodzieżowo, ale mniej klasycznie jednak nadal pojawi się tutaj fantastyka :D

Wyrusz w podróż...

z bohaterami nordyckich opowieści, aby zmierzyć się z bogami
Saga nordycka Marcin Mortka

Lubicie solidne stylizacje językowe, gdy wybieracie się w podróż do dalekich czasów? Trafiliście więc w dziesiątkę. 
To tak naprawdę podróż na wojnę religijną, ale w nieoczywistej formie, nieprzewidywalną i bezlitosną, w którą mieszają się sami bogowie.
To podróż na mroźną i groźną Północ, ale pamiętajcie, że na końcu każdej drogi ukazuje się jakieś światełko w tunelu. To także podróż pełna refleksji i rozmyślań. 
W moim rankingu to najlepsza seria Marcina Mortki <3









z nieoczywistymi bohaterami w nieoczywiste podróże
Marta Kisiel Dożywocie, Cykl wrocławski

Marta Kisiel to gwarancja ciekawej podróży!
W Dożywociu zmierzycie się z Lichotką oraz jej mieszkańcami w całej okazałości, a w cyklu wrocławskim zagłębicie się w warstwy czasu z siostrami Bolesnymi oraz bardzo barwnymi mieszkańcami Wrocławia (i nie tylko). Marta Kisiel to marka sama w sobie, która gwarantuje humor, nieprzewidywalność i zaskoczenia. Napisała także dwie powieści z uniwersum Dożywocia dla dzieci (ale dorośli też się w nich odnajdą), więc możecie tę podróż odbyć rodzinnie :)

ku marzeniom, których spełnienie może kosztować zbyt wiele
Czarny Mag R. E. Carter



Rachel Carter zabierze was w podróż przez marzenia. Ry to bohaterka, która cechuje się niezwykłą zawziętością i ambicją, ale miłość nie wybiera. 
Tak naprawdę to nie tylko fantasy, ale także porywający romans hate-love zbudowany niby na schematycznym podłożu, ale rozwinięty w bardzo ciekawy sposób. 
Tym, co zachwyciło mnie w serii to rozmach, z jakim została napisana. Zakochałam się w tych zwrotach akcji, niespodziewanych sojusznikach oraz wrogach, z którymi należy się liczyć.




z kultową już serią piętnastoletniego autora
Eragon C. Paolini



Przygoda mojego dzieciństwa, którą niedługo przeżyję jeszcze raz. Tak bardzo wtedy podziwiałam autora za to, w jakim wieku udało mu się wydać powieść.
Natomiast to niesamowita podróż z niezawodnymi przyjaciółmi, przepiękna opowieść o więziach, o wierności oraz krainie, gdzie wiele ras żyje obok siebie. 
Eragon oraz Saphira to niezwykły duet, który zabiera nas w podróż po Alagaesii ku swemu przeznaczeniu. To podróż emocji, które towarzyszą nam podczas lektury i zdecydowanie polecam zarówno czytelnikom młodszym, jaki i starszym!







na wojnę w japońskim klimacie
Wojna Lotosowa J. Kristoff




A może marzy wam się japońska przygoda z mistycznymi stworzeniami przy boku? Steampunkowa podróż o równości między mężczyznami i kobietami, rodzinie, miłości, pasji, ale także upadku i upodleniu.
To podróż przed bunt przeciwko rządom dla własnego interesu, ale także dopracowana fantasy - choć w trzecim tomie końcówka mogłaby zwolnić. 









do krainy okrutnych elfów, którym nie wolno ufać
Okrutny książę H. Black




Podróż z Jude będzie pełna kłamstwa, wymyślnych wybiegów, strachu oraz walki. To nie cukierowy romans, to rozmyślnie skonstruowana na poły okrutna relacja hate-love, w której niczego nie możemy być pewni, nawet wierności najbliższych.
Najbardziej podobała mi się konsekwencja w kreacji rasy elfów, ponieważ to od początku do końca istoty okrutne i bezwzględne, autorka nie zmienia ich poglądów. Aby przetrwać podczas tej podróży, musisz walczyć!









Dzisiaj trochę mniej, ale będzie pewnie jeszcze minimum jeden post z tej serii, może w najbliższych dniach :) Widzicie coś dla siebie? A może już coś czytaliście? :)

17 kwi 2020

'Gar'Ingawi. Wyspa Szczęśliwa. Oczekiwanie' A. Borkowska


Opis:


O dominację w szczęśliwym wyspiarskim świecie, godnym narracji J.R.R. Tolkiena i Ursuli Le Guin, ścierają się żądze i rasy stworzeń. Lud zamieszkujący tytułową wyspę wyczekuje na powrót tajemniczego Ora - Jasnego Brata. Wygnany niegdyś Ciemny Brat dokonuje zbrojnego przewrotu. Rozpoczyna się walka o sumienia i serca wyspiarzy.

Opinia:

Kupiłam tę powieść ze względu na trzy czynniki: to polska fantasy, porównywana z Tolkienem za banalną cenę około 3 złotych z outletu (stan idealny!). Nie wiedziałam, że pierwsze jej wydanie pochodzi z 1988 roku, ani że autorka była benedyktynką i ta historia powstała podczas stanu wojennego. Tego wszystkiego dowiedziałam się w trakcie lektury, co nadało jej dodatkowy sens oraz drugiego dno. Zaczęłam ją jako zwyczajną książkę fantasy, a pierwszym, na co zwróciłam uwagę, był styl. To po nim zorientowałam się, że taka zwykła to ona nie będzie.

I rzeczywiście momentami miałam wrażenie, że wróciłam do Śródziemia. Pani Anna cechuje się bardzo plastycznym, opisowym oraz artystycznym stylem, chociaż czasami czułam aż przesyt. Dodatkowo jej powieści nie cechuje aż taki rozmach, chociaż to dopiero pierwszy tom i być może ulegnie to rozbudowaniu (tym bardziej, że to tylko 191 stron). Natomiast Wyspa Szczęśliwa to okazja do wielu rozważań, do przemyśleń oraz refleksji. 
Żył więc tęsknotą i utożsamiał się z tęsknotą, i coraz bardziej stawał się sam po prostu wielką tęsknotą, palącą i śpiewną.
To historia przede wszystkim o Nadziei i Oczekiwaniu, które niekoniecznie musi oznaczać bierność. Tak naprawdę na kartach tej powieści poznajemy bardzo rozległy świat, wiele plemion oraz losy mieszkańców Wyspy Szczęśliwej, na której zaczynają się zmiany. Autorka porusza wiele bardzo ważnych kwestii, a najbardziej zaskakujące okazało się zakończenie, ponieważ w każdej współczesnej fantasy bohater podjąłby inną decyzję!  Sami bohaterowie są raczej wykreowani słabo, ale stanowią symbole, reprezentują cechy i absolutnie mi to nie przeszkadzało. Tak naprawdę dobrze możemy poznać Taguna, któremu towarzyszymy w tej niełatwej podróży. Podejrzewam, że resztę postaci autorka rozwinie w następnych tomach.

To powieść krótka, ale trudna, wymagająca pewnych refleksji. Po poznaniu genezy jej powstawania tym bardziej odkrywająca swoje drugiego dno. Wszystko wydaje się z pozoru proste, podczas lektury nie towarzyszą nam wielkie uniesienia czy gwałtowne emocje, ale historia niewątpliwie wciąga i gdyby nie momentami zbyt rozbudowane opisy, dałaby się jej porwać bez reszty. 

14 kwi 2020

PRZEDPREMIEROWO: 'Las na granicy światów' H. Black


Opis:

Miasteczko Fairfold to jedno z tych niewielu miejsc, w których magia nieznacznie przenika do naszej rzeczywistości. Od czasu do czasu ktoś znika bez śladu, ale takie wypadki zdarzają się najwyżej raz czy dwa razy w roku, no a poza tym dotyczą wyłącznie turystów.
Jednak tego roku z serca okolicznej puszczy wyłania się ponura groza. Odkąd ktoś strzaskał szklaną trumnę, w której spoczywał śpiący królewicz, apokaliptyczna bestia imieniem Rozpacz zagraża wszystkim mieszkańcom miasteczka. Pewna dziewczyna, o imieniu Hazel, która znajduje niezwykły miecz, niezbyt dobrze pamięta, co robiła przez ostatnich pięć lat. Okazuje się, że musi czym prędzej przypomnieć sobie kilka istotnych faktów, dotyczących żelaza i marchewek… Czy zdoła? Jeśli nie zdąży, miasteczko czeka zagłada smutniejsza niż śmierć… Teraz jedyna nadzieja w Hazel, jej muzykalnym braciszku oraz w pewnym zabójczo przystojnym elfie.

Opinia:

Przyznam, że może gdybym nie czytała wcześniej trylogii Okrutnego księcia, powieść podobałaby mi się bardziej. Poprzeczka została postawiona bardzo wysoko - okazało się jednak, że to jednak za wysoko.

Tym jednak za co Holly Black należy się pochwała to konsekwentność w kreowaniu elfów jako rasy. To tak samo bezwzględne istoty, jakie poznajemy razem z Jude, myślące w inny sposób niż ludzie. Natomiast w całości to historia dziwna, nie tak zaskakująca, jak trylogia. Początkowo zupełnie nie potrafiłam się w nią wciągnąć, ponieważ de facto nic się nie dzieje, wszystko jest niejasne, a Hazel to nie typ bohaterki, za jakim przepadam. Być może gdybym nie wiedziała, na co stać autorkę - podobałoby mi się bardziej. W momencie, gdy się wciągnęłam, nadal zauważałam to odstawanie powieści od trzech, które już przeczytałam, ale mimo wszystko to ciekawa historia, pełna magii oraz zagadek. 
Tak więc oboje powiedzieli, że mogą sobie zaufać i oboje niczego nie wyznali.
Hazel to nie Jude, więc niestety nie spotkamy się z jej pokrętną logiką oraz absurdalnymi, aczkolwiek skutecznymi planami. Hazel to kompletna dziwaczka, która niby zna opowieści o świecie elfów, ale kiedy przychodzi do konfrontacji, zachowuje się niczym turystka. Uroczy natomiast okazał się jej brat, aż szkoda, że interesują go chłopcy! Ben to wrażliwy facet, który uwielbia opowieści, ale nie waha się też stawać w obronie tych, których kocha. Osobiście nie zakochałam się ani w Severinie, ani w Jacku, choć to oni są kreowani na ciacha, ale to intrygujące postaci.

To dobra książka, bardzo ciekawa historia, ale... to nie maksimum możliwości tej autorki. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o elementy zaskoczenia. Holly Black ostatecznie wciągnęła mnie w ten prequel, ale czuję niedosyt. Polecam, jeśli chcielibyście zacząć przygodę z autorką oraz jeśli jesteście już jej fanami, ale nie oczekujcie tego, co otrzymaliśmy w trylogii o Cardanie oraz Jude. Powieść was wciągnie, jeszcze bardziej przybliży okrutny świat elfów, ale nie wyzwoli takich emocji, jak późniejsze wydarzenia.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

9 kwi 2020

Przywołujemy wiosnę Book TAG

Dzisiaj zapraszam was na TAG książkowy autorstwa StronaPoStronie :)

POBUDKA! - CO BUDZI W TOBIE MIŁOŚĆ DO CZYTANIA?


No cóż - miłość do czytania obudziła we mnie także miłość do pisania. Chciałabym kiedyś stworzyć tak fascynujące świat i cudownych bohaterów, o jakich sama lubię czytać. Może nawet kiedyś się uda :)

WIOSENNE KOLORY - KTÓRY AUTOR/AUTORKA SPRAWIA, ŻE ŚWIAT WYDAJE CI SIĘ BARDZIEJ BARWNY I RADOSNY?


Za dużo by wymieniać! Bardzo dużo książek, które czytam to po trosze komedie, więc trudno wybrać tu jednego autora - możecie sięgnąć chociażby po Anetę Jadowską, Jakuba Ćwieka, Justynę Drzewicką :)

PTASIE POWROTY - KSIĄŻKA, DZIĘKI KTÓREJ PRZENOSISZ SIĘ MYŚLAMI DO DZIECIŃSTWA


Historia srebrnego talizmanu - była to też pierwsza książka, jaką wygrałam w konkursie, nawet robiłam jej reread jako dorosła już osoba i zamierzam zachować ją dla swoich dzieci :)

CIEPEŁKO - TYTUŁ, KTÓRY OSTATNIO POPRAWIŁ CI HUMOR


Ostatnio były to akurat Pocięte opowieści, ponieważ pełno w nich humoru!

WIOSENNE ALERGIE - KSIĄŻKOWY MOTYW LUB MECHANIZM, KTÓRY CIĘ OSTATNIO ZIRYTOWAŁ


Akurat ostatnio mega zirytowała mnie książka Ciężko być najmłodszym, a miała czym! Najgorszym przewinieniem okazało się to: jest sobie drużyna oraz książę i ta drużyna niczego sama nie potrafi dokonać, a on cały czas ratuje im tyłki. On to dzieciak, oni w większości są dorośli!

WIOSENNE PORZĄDKI - STAŁAŚ SIĘ WŁAŚNIE WŁAŚCICIELKĄ DOWOLNEGO KSIĄŻKOWEGO OGRODU. CO TO ZA OGRÓD?


Bardzo rzadko zwracam uwagę na takie detale jak ogrody w książkach, ale bardzo podobał mi się pomysł w Zakazanym życzeniu - był to ogród wieczny, lśniący w słonecznych promieniach, ale nie składał się z żywych roślin, a z kamieni szlachetnych.

NIEBIESKIE NIEBO I CHMURKI JAK OWIECZKI - Z JAKĄ LEKKĄ KSIĄŻKĄ WIDZISZ SIĘ TEJ WIOSNY?


Na pewno zamierzam w końcu przeczytać Martwy sezon, choć nie wiem czy kryminał to lekka książka, ale powieści Jadowskiej czyta się szybciutko i z nieograniczoną przyjemnością :)

7 kwi 2020

'Wojna Makowa' R. F. Kuang


Opis:

Kiedy jesteś sierotą wojenną świat ma dla ciebie głównie pogardę, odrzucenie, brutalność i ból. Czasem, jeśli akurat masz szczęście, obojętność. Jeśli natomiast do tego jesteś dziewczynką, szczęście ma twoja przybrana rodzina. Zawsze może ubić interes i sprzedać cię na żonę jakiemuś zamożnemu staruchowi. Rin doświadczyła tego wszystkiego. Jest nikim, jej życie nie ma dla nikogo żadnego znaczenia, nikogo też nie obchodzi jej los. Jeśli chce wydostać się z rynsztoka, w którym się wychowała, ma tylko dwie drogi. Pierwsza wiedzie przez łóżko obmierzłego starca. Druga, przez bramę Akademii Sinegradzkiej – elitarnej szkoły wojskowej. Aby podążyć tą drugą drogą, Rin zrobi wszystko, co tylko leży w ludzkiej mocy. A nawet więcej. To nie jest historia o potędze nauki, sile przyjaźni czy starciach wielkiej magii. To jest historia o kołach czasu, które nieustępliwie i bezlitośnie mielą ludzkie losy. I o dziewczynie, która zniszczyła cały mechanizm. Kamieniem, bo na miecz była za biedna.

Opinia:

Myśl przewodnia dzisiejszej recenzji? A miało być tak pięknie... Tylko coś nie wyszło. Pragnę natomiast przypomnieć, że to w całości moje subiektywne odczucia, bo z drugiej strony rozumie, co może się ludziom podobać w tej książce - de facto wszystko to, co mnie zanudziło. Zaczynając od tego, że autorka lubuje się w opisach. Długich. Momentami czułam się, jakbym czytała podręcznik historii.

Po drugie w książce wiele się wydarza, ale dzieje się coś dopiero pod koniec. Do około 500 strony nawet nie do końca rozumiałam, jaki jest sens historii, o czym czytam, bo wszystko było tak pospolite lub pozbawione większych emocji. Poza tym wszystko okazało się tak oczywiste, nie zostałam zaskoczona w choćby jednym procencie! Drugą miłością autorki, zaraz po opisach, okazały się niedopowiedzenia, których wręcz nie znoszę. Może gdyby przekładały się na rzeczywiste zagadki i zaskoczenia, ale nie, czasami nie zostawały wyjaśnione wcale! Dałam tej książce szansę do końca, ciekawe okazało się około sto ostatnich stron. Marny wynik przy ponad 600-stronicowej powieści. Poza tym ciekawie to nie wciągająco czy zaskakująco, więc nie wynagrodziło mi to w żadnym stopniu tej lektury.
- Wiem, że trzeba było uciekać. [...]- Dlaczego więc zostaliście? [...]Dziewczyna obrzuciła ją ostrym spojrzeniem. W jej pustych oczach zamajaczył cień oskarżenia, pretensji.- Myślisz, że mieliśmy dokąd?
Rin to bohaterka na wskroś irytująca i głupia. Zapatrzona w czyjeś uwielbienie, łaknąca pochwał, jak uzależniony narkotyku, a ostatecznie dająca sobą potwornie manipulować. Nie potrafiła słuchać rad ludzi, którym zależało i pogrążała się coraz bardziej na ścieżce, przed którą ją przestrzegano! Być może wynudzona lekturą, ale nie przywiązałam się do żadnej postaci i w obliczu tak długo rozwijającej się akcji wydali mi się dość płascy, jednoznaczni. Nie wzbudzili emocji, współczucia, gniewu. Po prostu byli. 

Rozumiem, co może się w tej książce podobać - skrupulatność opisów wykreowanego świata, bardzo dużo strategii oraz pewnego rodzaju wiedzy, dużo mądrych cytatów. W moim odczuciu to powieść wojenna, zdecydowanie brutalna, ale także rozwijająca się tempem ślimaka (mój żółw szybciej biegnie do papryki!). Osobiście nie znalazłam w niej dosłownie nic, co by mnie zaciekawiło, wciągnęło bądź zaskoczyło, a ilustracje totalnie nie przypadły do gustu. Książka miała bardzo wysoko postawioną poprzeczkę - chciałam akcji, walki, czegoś w stylu Szklanego tronu lub Czarnego Maga, ale otrzymałam coś nudnego, za długiego i w ogóle bezemocjonalnego. Osobiście totalnie nie polecam.

5 kwi 2020

'Nie wywołuj wilka z lasu' K. Bonowicz


Opis:

Związani magiczną przysięgą, Alicja i Nikodem nie ustają w poszukiwaniach naczynia niezbędnego do odprawienia upragnionego rytuału. Tymczasem dokoła nich dochodzi do serii morderstw, jednak część ofiar szybko wraca z martwych. Para nastolatków może ufać wyłącznie sobie; nawet ich najbliżsi mają przed nimi starannie skrywane tajemnice. Na dodatek obrzęd odprawienia diabła znienacka staje pod znakiem zapytania. Czy w ostatniej chwili uda się znaleźć brakującego uczestnika rytuału?

Opinia:

Pierwszy tom sprawił, że przepadłam bez reszty, a książka chodziła za mną aż do premiery tomu drugiego... Który także mi się spodobał, ale jednak widzę pewną różnicę. Na szczęście nie w humorze, za który między innymi pokochałam tę serię!

Natomiast autorka nawrzucała tutaj za dużo. W pewnym momencie zgubiła główny wątek, bo Alicja zamiast szukać Naczynia, za bardzo zajmuje się wszystkim innym. Dodatkowo uważam, że za dużo było tych kłód rzucanych pod nogi bohaterom i wyszło totalne zamieszanie. Momentami gubiłam się w akcji oraz toku myślenia Alicji. Biorąc pod uwagę, jak małe to miasteczko, to sekretów w nim więcej niż mieszkańców.
- Nie zamykaj - powiedział spokojnie. - Przychodzę w pokojowych zamiarach.- Jasne - żachnęła się Alicja. - A Władimir Putin tak naprawdę pracuje w ONZ-ecie.
Mimo to bardzo dobrze bawiłam się podczas lektury, chociaż zostawiła mnie z większą ilością pytań niż odpowiedzi, a autorka zrobiła to samo, co poprzednio i za takie kończenie książek naprawdę powinny być jakieś kary! Stworzyła też naprawdę zakręcony wątek miłosny, który - choć oczywisty - sprawił mi przyjemność. Takie totalne hate-love! Pierwsze skrzypce grają Nikodem oraz Alicja, powtarzając niejako nieświadomie błędy swoich przodków. Mam także wrażenie, że pierwszy tom cechowała większa nieprzewidywalność, a tutaj po prostu wystarczy spodziewać się wszystkiego, co najgorsze oraz kłamstwa.

Nadal bardzo lubię tę serię, ale tom drugi nie doskoczył do postawionej mu poprzeczki. To wciąż fascynująca powieść, pełna magii oraz humoru, ale nie odznacza się już taką nieprzewidywalnością jak jej poprzedniczka. Za dużo na raz, aż się boję jak autorka postanowi dowalić bohaterom w następnym tomie, bo już tutaj po prostu cud, że przeżyli, a zwłaszcza, że nie pozabijali się nawzajem.

3 kwi 2020

'Pocięte opowieści' M. Kozaczko


Opis:


Książka ma moc by rozbawić czytelnika, do takiego stopnia, że będzie się śmiać na głos. „Pocięte opowieści” wyróżniają, tylko pozornie niezwiązane ze sobą wątki, które w miarę czytania, coraz bardziej się ze sobą zaplatają. Całość utrzymana jest w konwencji humoreski-fantasy, która dostarczy ludziom poczucia prawdziwej przygody, oraz skłoni do refleksji.

Opinia:


Tym, co cechuje tę powieść, zdecydowanie jest dowcip, który bardzo trafia w moje poczucie humoru. To historia wielowątkowa, ale Michał doskonale poradził sobie także na tym polu, wyjaśniając wszelkie zawiłości. Jedna nie do końca przemyślana decyzja potrafi mocno namieszać w życiu, zwłaszcza gdy z daleka przyglądają się nieoczekiwani widzowie...

I ingerują, choć nie powinni. To swoista komedia sytuacyjna, gdzie kluczową rolę pełnią opowieści. Poznajemy historie kilku, wydawałoby się, niepowiązanych ze sobą postaci, ale im dalej wędrujemy ku ich boku, tym bardziej splatają się pogmatwane losy. Przeznaczenie czy raczej drobne machinacje pewnego boga oszustów i złodziei? O tym będziecie musieli akurat przekonać się sami, ale autor nie wymaga zapłaty gwiezdnym pyłem! Największą zaletą tej historii okazała się całkowita i bezsprzeczna nieprzewidywalność. Możemy się po niej spodziewać wszystkiego, a Michał i tak nas zaskoczy! To zabawa losem, czasem oraz dwuznacznościami i niezrozumieniem. 
Teraz w końcu odnalazła swój kierunek i zrozumiał, że ci, którzy dążą tylko do czyichś celów, nie docierają do własnych.
Bohaterowie to istna feeria charakterów oraz ras. Zaczynając od mojej ulubionej bohaterki, kapryśnego, lecz wiernego rodzimka, który nie mógłby przybrać lepszej formy - Leili, kotki związanej z Agnes. Widzicie, to niby postać drugoplanowa, ale absolutnie mnie kupiła! Jej pani bywała irytująca, naginając rzeczywistość do swoich zachcianek, jednak któż winiłby kobietę podążającą za tak ulotną miłością? Idąc za koleją moich ulubieńców, spieszno nam do krasnoluda o niewyparzonym języku oraz nad wyraz zaskakującej ukochanej. Następnie zapoznajcie się z Meryl de Foch (serio, polubiłam ją już za samo nazwisko!), której poczucie moralności ulega znaczącemu spadkowi na kartach tej powieści, ale pozostaje bohaterką niesamowicie charyzmatyczną. Dodatkowo pewna wariacja na temat Lokiego, mojego ulubionego nordyckiego boga, czyli Ruari, który ostro namieszał... dosłownie wszędzie. Postaci w tej powieści można określić wieloma przymiotnikami, ale na pewno wśród nich nie znalazłyby się nudni lub płascy!

Powieść splata przeszłość, przyszłość i teraźniejszość, ale czytelnik w pewnym momencie nie wie, w którym momencie się znajduje. Tym bardziej historia zaskakuje, bawi oraz wciąga coraz głębiej, aż do wielkiego finału. Autor bawi się słowem oraz opowieścią, co bardzo widać, a to tylko dodatkowo zwiększa wartość tej pozycji. Osobiście totalnie zakochałam się w tej książce, w historii, a zwłaszcza w genialnych przygodach krasnoluda oraz manipulacjach Ruariego.

Za egzemplarz dziękuję autorowi, Michałowi Kozaczko.

1 kwi 2020

Podsumowanie marca


Marzec był chyba dla wszystkich miesiącem trudnym. Wirus zmienił nasze życie i postawił wiele pod znakiem zapytania. Ograniczył nasze codzienne funkcjonowanie. 

Wiecie, to dziwne siedzieć prawie cały czas w domu. Pracuję w księgarni w Galerii Handlowej, więc w sumie od połowy miesiąca mam wolne. Czasem trzeba tylko podjechać, sprawdzić komputer, zrobić jakiś zwrot, ale wiecie - pracuje tam kilka osób. Większość czasu spędzam w domu. I nie powiem, co już mnie trafia. Może gdybym jeszcze ten czas mogła spędzać z narzeczonym, ale on akurat pracuje w wypożyczalni i normalnie musi chodzić do pracy. Porządki? Nawet mi się nie chce wiedząc, że w maju już mnie tu nie będzie. Nauka? Wiecie, mając tyle czasu na wykonanie tych wszystkich zadań mam 0 motywacji. Jednym, co regularnie robię, są ćwiczenia, bo przecież forma na lato się nie zrobi. Ambitnie podeszłam też do tematu rozciągania i planuję, że w niedalekiej przyszłości zrobię szpagat! Forma na lato, właśnie, jakie będzie to lato?

W ten weekend miałam też pierwszy e-learning, ale właściwie powiem wam, że taka forma zajęć bardziej mi odpowiada niż tradycyjna. Zwłaszcza grafika komputerowa, gdzie mogłam pracować na swoim, znanym i uwielbianym sprzęcie. 

W maju już mnie tu nie będzie, a tak po prawdzie w tym momencie nie wiemy, jak będzie wyglądała nasza przeprowadzka. Jedno jest pewne - odbędzie się, bo musi, nie zamierzamy przedłużać umowy najmu, skoro mamy już połowę mieszkania i zostało tylko wykupić drugą. Tylko w tym momencie, gdy wszystko jest zamknięte, to, czego potrzebujemy do podstawowego funkcjonowania, trzeba zamówić przez internet, a resztę dokupić po tym chaosie. Moja wymarzona wycieczka do IKEI i innych tego typu sklepów się odwlecze ;/

Widzicie, człowiek ma tyle planów, tyle do zrobienia, a utknęliśmy w tym momencie w martwym punkcie. Osobiście to już zorganizowałam kartony i będę powoli pakować to, co w tej chwili nie jest nam potrzebne (w tym całą moją biblioteczkę, odkładając tylko te nieprzeczytane książki), bo skoro siedzę już w tym domu, to mogę się tym zająć, a kto wie - może do maja się to ogarnie i wtedy wątpię, abym miała czas, bo w pracy trzeba będzie wiele nadrobić. Chociaż to raczej czcze mrzonki, patrząc na rozwój sytuacji.

Paradoksalnie to mając tyle czasu, nie przeczytałam wcale jakoś specjalnie dużo. Dodatkowo trafiłam na najgorszą książkę tych trzech miesięcy!


Jak widzicie, nadal czytam dużo powieści dla młodszych czytelników, ale potrafią one zaskoczyć! Udało mi się przeczytać też książki, które nie były egzemplarzami recenzenckimi i przy obecnej sytuacji sądzę, że w kwietniu będzie ich więcej. Najgorsza książka, którą do tej pory przeczytałam to Ciężko być najmłodszym. Dawno nie zetknęłam się z tak głupią powieścią, a ratował ją jedynie humor!

Dwie strony więcej dziennie niż w lutym (pomijając różnicę dni w danym miesiącu), ale dużo mniejsza średnia ocen. Znacząco zaniżyła ja pierwsza w tym roku 4. 





W kwietniu na pewno wezmę się wreszcie za Wojnę makową, która dzielnie siedzi na półce od stycznia i czeka. Może zrobię też reread Eragona, którego skompletowałam po ukazaniu się najnowszej książki z uniwersum. Czytałam to wieki temu, a chciałabym zapoznać się z tą najnowszą, więc zdecydowanie muszę odświeżyć serię. Dorwałam też najnowszą Karinę Bonowicz, a poza tym to mam cały stosik hańby w razie kryzysu! Nie jestem w stanie powiedzieć, co przyjdzie z egzemplarzy recenzenckich, więc nie będę ich tu rozpisywać.

A jak marzec minął wam i jakie macie plany na kwiecień? :)