30 paź 2015

'Kłamca 3. Ochłap sztandaru' J. Ćwiek

Tytuł: Kłamca 3. Ochłap sztandaru
Tytuł oryginalny: -
Autor: J. Ćwiek
Cykl/seria:  Kłamca
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 272

Opis:
Urlop szlag trafił! Czterej Jeźdźcy Apokalipsy właśnie ruszają...

Lucyfer daje znak swoim zastępom i wszystko wskazuje na to, że scenariusz ostatecznej bitwy będzie znacząco różnił się od tego, który nakreślił św. Jan. w swoim objawieniu.
Recepta na wyrównanie szans jest jedna – odstrzelić Antychrysta zanim dorośnie. Dla Lokiego, pierwszego cyngla skrzydlatych, taka misja to małe piwo. Przykład starego dobrego króla Heroda nie odszedł przecież w zapomnienie.

Opinia:
A teraz powiedzcie mi, co ja mam ze sobą począć, skoro moja biblioteka nie posiada 4 tomu, a kupować się nie opłaca nie posiadając poprzednich?! Przecież ja chyba tego nie przeżyję nooo.... Jak Ćwiek mógł mi to zrobić? Urwać kilka wątków w takich momentach.... Uh!

Przechodząc do recenzji właściwej po wypłakaniu Wam moich żalów, ta okładka jest chyba najlepsza ze wszystkich. Osobiście również wolę te z cieniami poprzednich postaci z okładek, ma to w sobie jakiś urok.

- Jesteś najlepszym potworem spod łóżka, jakiego można sobie wymarzyć.
Głęboko zastanawiałam się, co może oznaczać tytuł tej części przygód Kłamcy. Nie wpadłabym jednak na jego prawdziwe znaczenie, które autor ukazał pod koniec książki... No i kompletnie nie wiedziałam, czego się tym razem spodziewać!

Styl... Ale cóż ja mam Wam napisać nowego poza love, love, love? To samo tyczy się humoru przedstawionego w książce i wykreowania postaci. To wszystko powielałam już w dwóch poprzednich recenzjach. No po prostu Ćwiek to chyba najlepszy polski autor, z jakim się do tej pory spotkałam - konkurować z nim o tę rangę to może chyba tylko Sapkowski w moim prywatnym rankingu.
- Ani mi się waż Erosie! - syknęła ostrzegawczo Jenny.
- Jesteśmy podobno małżenstwem - szepnął jej do ucha bóg miłości - Nie wyobrażam sobie, bym w tej sytuacji nie mógł cię dotknąć.
- A wyobrażasz sobie siebie bez jaj? Bo ja, znając Lokiego, nie mam z tym większego problemu.
Uwaga, moi mili Czytelnicy. Lucyfer powrócił do piekła i zarządził Apokalipsę - i to wcale nie na zasadach Boga - w końcu ten odszedł. Aniołowie ruszają do walki, nie panują już żadne zasady. W tym samym czasie Loki poszukuje Antychrysta, którego musi zabić. Nie wie, że wszystko to wynik intryg - zresztą, ja się tego też, cholera!, nie domyślałam. I to jakich intryg! Zaletą tego tomu jest tak totalna nieprzewidywalność - no, bo zastanówcie się teraz, co łączy Lucyfera i Lokiego? Z pozoru nic, a jednak czeka Was zaskoczenie!

Postaci dochodzą znów nowe, jest ich dużo, ale akurat u Ćwieka ten ich ogrom mi nie przeszkadza, nie pogubiłam się ani razu kto jest kim. Ciekawą postacią jest Gwiazda Zaranna, czyli Lucyfer. Wnosi do książki właśnie wiele intrygi, zaskoczenia i to w końcu za jego sprawą nadchodzi Apokalipsa. Ponadto całą książkę Jenny i Loki są rozdzieleni, to samo możemy powiedzieć o Bachusie i Erosie, którzy po raz pierwszy pracują osobno.

No tak - pomyślał Kłamca. - Stare, dobre czasy. Jedyne miejsce na świecie, gdzie każdy był i każdy pamięta je zupełnie inaczej.
Nie wyobrażam sobie, że po przeczytaniu tej części kolejna nie byłaby wydana. Ja już nie mogę się doczekać rozwiązania tej akcji. No kurde! Chcę wiedzieć, co się stanie ze światem, z Lokim, z Jenny! No i jeszcze pojawia się kolejna zagadka dosłownie pod sam koniec książki...

Podsumowując - nie zastanawiać się, czytać!

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,7 cm), Czytam nie tylko Amerykanów

29 paź 2015

Przysłowiowy TAG

Za nominację dziękuję Tenebris z Oceanu słów :)


1. Apetyt rośnie w miarę jedzenia - czyli książka jednotomowa, której kontynuację chętnie bym przeczytała.

Na pewno Sukkub. Chciałabym wiedzieć, jak potoczyła się dalsza historia przedstawiona w książce, gdzie przeniosły się wyznawczynie Sukkuba, plemienia Ur-lok.


2.Co za dużo, to niezdrowo - czyli kontynuacja, która była gorsza od pierwszej części.

Erm, wiecie, że mam problem z tym pytaniem? Jakoś nic nie przychodzi mi do głowy... Chociaż, wiem! Druga część Zapałki na zakręcie!


3.Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki - czyli książka, którą mogę czytać wielokrotnie. 

Cała seria Harry'ego Pottera :D


4.Stary, ale jary - czyli ulubiona książka z dzieciństwa.

Kubuś Puchatek <3


5.Nie taki diabeł straszny, jak go malują - czyli książka, która mnie miło zaskoczyła.

Wylęgarnia. Śmierć zrodzona w Pradze - uwielbiam Zambocha. Sądziłam, że Bez litości, a także Koniasz były genialnymi książkami... Ale ta po prostu rozwaliła system!


6.Nie chwal dnia przed zachodem słońca - czyli książka, która rozczarowała mnie swoim zakończeniem.

Studnia wieczności. Zawsze ją podaję i będę, bo to zakończenie... Uh, jak Bray mogła mi to zrobić? -.-


7.Wyśpisz się po śmierci - czyli książka, w którą tak się wciągnęłam, że mogłabym zarwać przy niej nockę.

Cała seria Zwiadowców oraz o W. Rednej :)


8.Mowa jest srebrem, a milczenie złotem - czyli książka z najlepszymi dialogami.

Powielam odpowiedź: Zwiadowcy! Nie czytałam jeszcze innej książki z tak genialnymi dialogami!


9.Raz na wozie, raz pod wozem - czyli książka, która miała dużo zwrotów akcji.

Zdecydowanie Kuzynki. Zresztą, tam działo się nawet za dużo...


10.Pierwsze koty za płoty - czyli książka, przez której początek nie mogłam przebrnąć.

Zabijcie mnie, ale chyba będzie to Gra o tron. Miałam obawę, że nie dam rady przebrnąć...


11.Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu - czyli książka, którą zna prawie każdy.

Pomijając HP, Zmierzch i Władcę Pierścieni... Obecnie będzie to chyba GoT lub o! Wiedźmin - głównie za sprawą trzeciej części gry, która niedawno wyszła.


12.Co ma wisieć, nie utonie - czyli książka, której zakończenie przewidziałam, będąc w trakcie czytania. 

Z pewnością nie zaskoczyło mnie ostatnio Złamane pióro. To było dość oczywiste, że będą razem... I że Emily wyda tą książkę...


13.Od przybytku głowa nie boli - czyli ulubiona powieść licząca ponad 400 stron.

Prawie wszystkie moje ulubione powieści mają ponad 400 stron... Assasssin's creed, Wylęgarnia.... A to te w przedziale 400-500, które jako pierwsze przyszły mi do głowy :D


14.Wszystko co dobre szybko się kończy - czyli ulubiona książka licząca mniej niż 200 stron.

Z tym trudniej... Może Chłopcy z Placu Broni?


15.Być kulą u nogi - czyli książka, w której występuje trójkąt miłosny.

Prawie każda młodzieżówka współczesna.... Przymierzmy się jednak do książki, w której ten trójkąt mnie nie drażnił: Skazani A. Hill


16.Jedna jaskółka wiosny nie czyni - czyli autor, którego przeczytałam więcej niż jedną książkę/serię i każda z nich mi się podobała.

Zamboch, Flanagan, Ćwiek :) I to nie dwie czy trzy, a po odpowiednio: 9, 17 i 5 książek :)


17.Darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda - czyli bohater, który czuje się niekomfortowo w sytuacji, w jakiej się znalazł.

Może bohater Rudej Sfory? W końcu znalazł się w tej sytuacji zupełnie przypadkowo, a potem jeszcze to zakończenie... Ergis.


18.Co cię nie zabije, to cię wzmocni - czyli bohater, który pod wpływem różnych czynników dorośleje.

Emily w Złamanym piórze. Ona zdecydowanie dorośleje i ten proces widać przez całą książkę.

27 paź 2015

Refleksje czytelnicze #6 - Co myślę o blogowaniu

Oczywiście zakładka Zadaj pytanie nadal funkcjonuje i Was tam zapraszam. Postanowiłam jednak w cyklu tych postów umieścić moje dumania nad samym blogowaniem... W końcu mam bloga już ok. 2 lat, ponad setkę obserwatorów, nie miałam jeszcze poważniejszej przerwy... Ale to nie mój pierwszy blog, o czym niejednokrotnie Wam pisałam. Tak więc, co udało mi się tutaj, czego tam nie mogłam dokonać? W tym poście pomyślę sobie właśnie nad tym oraz nad kilkoma innymi rzeczami związanymi z blogowaniem.

Wytrwałość w hobby, jakim niewątpliwie blogowanie jest. To jak czytanie, gotowanie, malowanie - robimy to, bo to lubimy. Nie ma sensu pisać bloga, jeśli tego nie lubimy. Będziemy wtedy sztuczni, fałszywi. Ponadto w czymś, co lubimy łatwiej wytrwać. Wytrwałość jest ważna. Zabrakło mi jej przy poprzednich blogach, tutaj mam nadzieję nie zabraknie.

Motywacja do pisania bloga to nie powinny być darmowe próbki, egzemplarze, jakikolwiek zysk. Taki bloger szybko się wypali, a poza tym zostanie to zauważone przez blogosferę. Blog to ma być pasja, sposób na poznanie ludzi, ich opinii, na rozwijanie zainteresowań, na pokazanie się... Na co chcecie, ale nie ma to być sposób na jakikolwiek zysk.

Wydawnictwa nie lubią żebrania, bo nikt nie lubi. Przynajmniej ja wychodzę z takiego założenia i nie musicie się ze mną zgadzać (zresztą, dotyczy to każdego punktu w tym poście). Po prostu uważam, że nie ma sensu pisać do wydawnictw i żebrać o darmowe książki (czy do firm o kosmetyki czy tego typu rzeczy). Osobiście nie pisze do wydawnictw, bo oni i tak dostają tego całą masę i mogą tego nawet nie przeglądać. Jeśli zechcą, napiszą sami. To samo tyczy się autorów. O żaden z egzemplarzy do recenzji nie prosiłam, autorzy zwrócili się do mnie sami i uważam, że to lepszy sposób.

Komentować dla komentowania, a może jednak wypadałoby przeczytać czyjś post? Nawet pobieżnie, a nie zostawiać komentarz typu fajny blog, wpadnij do mnie. Wiecie, jak ja odczytuje taki komentarz: mam gdzieś, o czym piszesz, ale ty masz wejść do mnie i skomentować, bo chcę mieć lepsze statystyki! A wkurza mnie to niesamowicie! Takich komentarzy nawet nie moderuję ani na nie nie odpowiadam.

Przeklinanie przeklinaniem, ale nie przesadzajmy. Nie wiem, ile osób się ze mną zgodzi, ale mnie osobiście kurwy, pierdolenie i chuje na blogu nie ruszają, o ile nie są nagminnie używane. Sama czasem ich użyję (zwłaszcza nadużywam słowa cholera), ale nie co drugie, trzecie słowo. Wtedy robi się to już mdłe i świadczy tylko o poziomie kultury osobnika piszącego post.

Musisz poświęcić dużo czasu na prowadzenie bloga, jeśli chcesz, aby się rozwijał i był czytany. Nie chodzi tylko o to, co ty napiszesz, bo może to być pięć postów na miesiąc. Blogowanie nie polega tylko na pisaniu postów, ale również na czytaniu i komentowaniu blogów innych osób. Ponadto blog jednak czegoś dotyczy - recenzujemy, piszemy opowiadania, a na to wszystko też trzeba poświęcić czas, aby potem opublikować opinię lub kolejny rozdział.

Obserwatorzy, a czytelnicy to dwie różne sprawy. Dobrze, cieszę się, że mam ponad setkę obserwatorów, ale zastanawiam się, ile z tych wszystkich osób naprawdę wchodzi i czyta to, co piszę. mam stałych czytelników i dziękuję Wam za to. Wiem jednak, że na pewno nie jest to te ponad 100 osób obserwujących.

Blogowanie dla statystyk jest bez sensu. Po co na siłę pozyskiwać choćby i setkę komentarzy fajny blog, fajna recenzja, super zdjęcia? Po co na siłę pozyskiwać obserwatorów? Co to w sumie daje? Blog nie staje się przez to popularniejszy.

Zmiany to część bloga. Nie będziemy wciąż mieli tego samego szablonu, nie będziemy od samego początku do samego końca publikować w ten sam sposób. Bloger cały czas szuka sposobu, aby osiągnąć jak najlepszy rezultat poprzez wprowadzanie choćby i subtelnych, mało widocznych zmian.

Jak podobał Wam się post? Co do ostatniego punktu, czyli zmian - to sama planuję zrobić nowy szablon :D Nawet już nad nim myślę ^^

25 paź 2015

'Kłamca 2. Bóg marnotrawny' J. Ćwiek

Uwaga! W pasku bocznym pojawił się nowy gadżet - Najbardziej aktywni. To nic innego, jak najbardziej aktywni komentatorzy :)

Tytuł: Kłamca 2. Bóg marnotrawny
Tytuł oryginalny: -
Autor: J. Ćwiek
Cykl/seria:  Kłamca
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 296

Opis:
Loki – dawniej bóg kłamstwa, obecnie najemnik na żołdzie aniołów – powraca, by znów na rozkaz Nieba tropić ukryte demony i niedobitki starych, pogańskich bóstw. Uzbrojony w izraelskie pistolety o jakże biblijnej nazwie Jericho oraz własną przebiegłość rusza do walki z siłami Zła.Ono jednak nie tylko nie śpi, ale staje się coraz groźniejsze niczym ranna, rozwścieczona bestia. W dodatku archaniołowie też nie mają czystych intencji i w głowie Kłamcy zaczyna kiełkować myśl, czy stoi po właściwej stronie…

Opinia:
Zaksiążkowany, wybacz, ale cóż, ostrzegałam cię :D

Zaczynając od okładki, uh, wiecie, że tego nie znoszę... Postaci na okładkach. Przy czym ta wersja okładki podoba mi się bardziej niż ta bez cieniów Lokiego w tle.

O stylu Ćwieka pisałam już w tylu recenzjach, że będę się powtarzać - kocham, kocham, kocham! ♥♥♥ Luźny, humorystyczny, niewymuszający dialogów czy właśnie humoru... Nic dodać, nic ująć (chociaż na kacu niektóre aluzje mi umykały podczas czytania :D) Ponadto, o czym już wspominałam, uwielbiam książki polskich autorów za swobodę języka. A Ćwiek pisze po prostu genialnie!

-Powinieneś mieć na czole etykietę: Częste spożywanie wina grozi uszkodzeniem mózgu, wiesz? - stwierdził, po czym dodał: - Zatrudnij się w jakiejś cholernej kampanii Nie alkoholowi. Jako żywa przestroga.
Fabuła książki... Z recenzji Kłamcy wiecie już, że Walhalla przeżyła pogrom i ocalał jedynie przybrany syn Odyna, Loki - bóg kłamstwa, który zaciągnął się jako najemnik u skrzydlatych. W sześciu opowiadaniach, które składają się na książkę, Ćwiek opisuje ciąg dalszy przygód Lokiego. Polowanie na faceta, który handluje relikwiami po świętych, odwiedzanie siedziby Mikołaja, potyczki z karłami oraz akcja przejęcia Hadesu - nie można się nudzić!
- Tak to już jest z przełożonymi - powiedział. - Jeśli robisz coś dobrze, nikt cię nie widzi.
Dopiero jak coś spieprzysz, masz szansę spotkać prezesa. Ale gdy przychodzi do ogłoszenia wyników firmy, kogo zaproszą na przyjęcie?
Co tu więcej pisać? Bohaterowie - poza cudownym Lokim, naszą anielską trójcą w składzie Michał, Gabriel i Rafael, dochodzą Eros i Bachus - kojarzycie panów? To nikt inny, jak greccy bóg miłości i bóg wina. Od teraz współpracują z Lokim i są naprawdę genialnymi podwładnymi - polubiłam zwłaszcza Erosa. I Jenny, ale o niej więcej nie napomknę, bo jest w książce postacią tajemniczą do któregoś tam momentu, a nie chciałabym Wam narobić spoilerów :D

Podsumowując tą jakże krótką recenzję, w tej chwili zostajecie wygnani do biblioteki i wypożyczacie Kłamcę, a wraz z nim jego trzech starszych braci, bo nie wątpię, że dwie kolejne części są równie genialne, jak pierwsza i druga. Nie ma co się rozwodzić nad fenomenem Kłamcy - to trzeba po prostu przeczytać :D

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2 cm), Czytam nie tylko Amerykanów

23 paź 2015

TOP 10: Książki polskich autorów (2x TOP 5)

Witajcie :)
Uh, dużo się u mnie dzieje... Trzeba wyrobić dowód, stwierdziłam, że pójdę do weekendowej pracy, więc jestem w trakcie poszukiwań :D Do tego szkoła, życie towarzyskie, samo czytanie... I czasu zostaje mało... 
Dziś TOPka o literaturze, do której niektórzy z Was wiem, że są uprzedzeni. Fakt, ja przez jakiś czas też nie mogłam się zmusić, aby spojrzeć na literaturę polskich pisarzy, ponieważ lektury szkolne (Dziady, Krzyżacy, Lalka) skutecznie odstraszyły mnie od twórczości rodaków. Nie pamiętam, co prawda od którego z autorów się zaczęło, ale z pewnością był to Pilipiuk lub Sapkowski. Podejrzewam jednak, że to po wiedźmińskiej sadze zaczęłam bliżej zapoznawać się z literaturą polską. I dlatego część pierwsza TOPki dotyczy autorów, a nie autorek. TOPka jest podzielona na 2x TOP 5 ^^
Naprawdę, nie zrażajcie się do naszej literatury, bo jest tyle wspaniałych książek, które wyszły spod pióra naszych rodaków! A ja mam zamiar teraz, w tej chwili Wam je przybliżyć ☻

1. Wiedźmińska saga Andrzeja Sapkowskiego
A cóż innego mogłoby być pierwsze? Oczywiście mam na myśli sagę, jak i dwa zbiory opowiadań poprzedzające ją, czyli Ostatnie życzenie, Miecz przeznaczenia oraz ostatnią wydaną o Geralcie książkę, czyli Sezon burz. Sapkowski stworzył wspaniały świat kreowany na średniowieczne czasy, dodał genialnie wykreowanych bohaterów i przyprawił to wszystko fantastyką...

2. Kłamca Jakub Ćwiek
Nie miałam dylematu czy wybrać Chłopców czy Kłamcę. Pozycja, którą wybrałam jest mniej wulgarna, poza tym luźniejsza, swobodniejsza i opowiada o mitologii zmiksowanej z wiarą chrześcijańską. Niewątpliwie zaletą jest humor, o tak! :3

3. Zrób mi jakąś krzywdę Jakub Żulczyk
Książka przeczytana w ramach BookAThonu i uwierzcie mi, nie spotkałam się od tamtego czasu chyba z tak porąbaną książką, ale to słowo porąbana wcale nie oznacza, że zła. Mamy porwanie, które nie jest porwaniem, szczeniacką miłość w wykonaniu dwudziestoparolatka i smarkulę-gamerkę. Czegóż chcieć więcej?

4. Kuzynki Andrzej Pilipiuk
Pomimo okropnej okładki, treść jest ciekawa i wciągająca, choć może dzieje się zbyt wiele. Mamy wampirzycę, kamień filozoficzny, alchemika, którego ciężko znaleźć oraz agentkę CBŚ. Ponadto nauczyciela biologi, który na zapleczu szkoły hoduje zarodki czarnej ospy... No i to wszystko utrzymane w humorystycznym tonie wielotorowej narracji.

5. Paranoia Piotr Adach
Jest to debiut osiemnastoletniego pisarza, więc oczywiście są tam drobne niedociągnięcia, ale ogółem książka była ciekawa, utrzymana w klimacie fantasy, w dziwnej krainie, w której jeszcze dziwniejsze stworzenia toczą ze sobą walkę.

~.~

1. Trylogia o Wiktorii Biankowskiej Katarzyny Bereniki Miszczuk
Ta trylogia musiała się tutaj pojawić. Nie było innej opcji, aby nie znalazła się na pierwszym miejscu. Jest to wypełniona akcją oraz humorem po brzegi opowieść o Wiktorii oraz jej śmierciach, o uroczym Belethcie, którego kocham i Azazelu oraz Kleopatrze, którzy bawią mnie swoimi przekomarzaniami. Po prostu idealna trylogia na poprawę humoru!

2. Żarna niebios Maja Lidia Kossakowska
Pomimo małego zamieszania i bałaganu, jaki panuje w książce, bardzo mi się ona podobała. Mam nadzieję tylko, że druga część będzie bardziej uporządkowana, ponieważ styl Kossakowskiej bardzo przypadł mi do gustu, a historia sama w sobie również jest ciekawa i intrygująca.

3. Skazani Alice Hill (Alicja Górska)
To jedna z nielicznych książek, w których wątek miłosny nie przeszkadzał mi, a bawił; nie odrzucał, a zachęcał do dalszego czytania. Poznajcie historię z dziejów świata, z Biblii, ale wcale nie religijną. Autorka stworzyła świat, wykreowała naprawdę dających się lubić bohaterów i nie zraziła mnie wątkiem miłosnym, a to już wyczyn!

4. Samotność bogów Dorota Terakowska
Jedyny problem, jaki mam z tą książką to zakwalifikowanie jej dla konkretnego grona odbiorców. Niby jest to książka dla dzieci 10+ i sama czytałam ją chyba mając ok. 11-12 lat, ale równocześnie w tym wieku można nie zrozumieć do końca jej przekazu. Jest to jednak książka Terakowskiej, która najlepiej zapadła mi w pamięci i będę ją zawsze wspominać najlepiej.

5. Wilk Katarzyna Berenika Miszczuk
Tak wyszło, że to TOPka książek, nie autorów, więc pozwolę sobie na kolejną książkę pani Miszczuk, którą uwielbiam, ale jakoś nie mogę znaleźć czasu, aby zapoznać się z częścią drugą. Lubię temat wilkołaków, zwłaszcza tak ciekawie przedstawiony. No i autorka znów popisuje się doskonałym poczuciem humoru, jak w trylogii, która zajęła miejsce pierwsze :)

A jak wygląda Wasze TOP 3 książek polskich autorów?

22 paź 2015

Marry, Kiss, Cliff TAG v2

Dzięki Limonette, która zasypuje mnie nominacjami do przeróżnych TAGów - i chwała jej za to!!!! ♥♥♥ - czeka Was v2 TAGu Marry, Kiss, Cliff. Pierwsza wersja była wersją, do której nominowałam się sama, widząc ten cudowny TAG i rozwiązałam aż 10 rund :D (sama siebie podziwiam xD) Gdyby ktoś chciał poczytać tamte rozważania na temat pocałunków, małżeństw i bestialskiego zrzucania z klifów - zapraszam >KLIK<. W v2 tylko 5 rund :D

Jeśli ktoś już tam wleźć raczył, to zauważycie, że wybierałam postaci, które
a) brały udział w poprzednim losowaniu, ale się nie wylosowały
b) nie brały udziału w poprzednim losowaniu

A więc oto lista postaci (oczywiście męskich, choć zastanawiałam się nad zrobieniem mieszanego towarzystwa, ale hm, po dłuższym zastanowieniu, chyba ciężko byłoby mi wybrnąć z sytuacji, gdzie trafiłabym np. trzy laski ^^):

Bakly - Bez litości, Percy - Zagubiony heros, Geralt - Wiedźmin, Jaskier - Wiedźmin, Aragorn - Władca Pierścieni, Tamani - Skrzydła Laurel, Horace - Zwiadowcy, Milczek - Chłopcy, Kędzior - Chłopcy, Loki - Kłamca, Gabriel - Żarna niebios, Nathan - Strażnicy historii, Filip - Wylęgarnia, Ezio - Assassin's creed, Laslo - Księżniczka

Losowanie przeprowadziłam na kartkach, ale oczywiście bez zdjęć ^^ Dla niezorientowanych: jest 5 rund, w każdej losuję po trzy postaci i decyduję, kogo poślubię, pocałuję, zrzucę z klifu. So, let's go. 

Bakly, Gabriel, Horace

Dość prosta runda. Bakly jest jednak niezbyt urodziwym byłym gladiatorem, poza tym życie z nim nie byłoby zbyt bezpieczne, a więc leci z klifu - mam jednak nadzieję, że wyląduje bezpiecznie! Horace będzie oddanym mężem, a Gabryś... Gabryś jest niezbyt grzecznym aniołkiem, więc zdecydowanie zasłużył nie tylko na buziaka, ale niestety nic więcej zaoferować mu nie mogę...

Aragorn, Jaskier, Filip

Wybór cięższy... Zdecydowanie. Może nie są to moje ulubione postaci, ale jednak do żadnej nie mam awersji... To może, eh, Filip zleci... Jaskier dostanie buziaka, bo na męża się nie nadaje... A Aragorna poślubię!

Ezio, Loki, Milczek

Marudziłam w poprzedniej rundzie? To teraz sama mam ochotę rzucić się z klifu! Naprawdę? Ale tak serio, serio? I kogo ja mam do cholery zrzucić nooo? *5 minut myślenia później* Okay, a więc leci Milczek. Z nim jakoś najłatwiej mi się rozstać... Tylko kogo tu zatrzymać dla siebie.... *kolejne 5 minut później* Ezio chyba jednak dostanie tylko buziaka... Z Lokim będę miała zdecydowanie więcej rozrywki. Ale nadal się waham czy to dobry wybór :D

Percy, Geralt, Kędzior

Percy out. To pewne. Nie, żebym go jakoś bardzo nie lubiła, ale jednak najmniej z przedstawionej ekipy... Geralt na męża, a Kędzior - zły motocyklista ćpający biały proszek - dostanie buziaka i zostanie zmuszony do przewiezienia mnie motorem ^^

Tamani, Laslo, Nathan

Tamani żegnaj, jesteś jedną z moich młodzieżowych miłości, ale w tej chwili ten romans w twoim wykonaniu był jednak lekko mdły. Laslo, dostajesz buziaka. A ty, Nathan... Jesteś na mnie skazany!

A ja zrobię teraz rzecz fascynującą: nominuje tylko dwie osoby i tylko chłopaków :D Oczywiście innych też zachęcam, ale jeszcze nie widziałam tego TAGu w wykonaniu płci przeciwnej i jestem ciekawa rezultatu ^^
Tak więc, nominacje wędrują do:
Mam nadzieję, że odpowiecie, Panowie ☻

21 paź 2015

'Księżniczka' A. Pilipiuk

Tytuł: Księżniczka
Tytuł oryginalny: -
Autor: A.Pilipiuk
Cykl/seria:  Kuzynki
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2003
Ilość stron: 269

Opis:
Wampir wytwarza wokół siebie specyficzną atmosferę. Coś subtelniejszego niż zapach, co łowca wampirów wyczuwa szóstym zmysłem, zmysłem polowania. Ten zmysł sprowadził do Krakowa aż dwóch łowców. Czy można otrzymać złoto innym sposobem niż przez alchemię, naukę doskonałych? Można. Cena jest jednak wysoka. Mistrz Sędziwój ją zna, zna tajemnicę Bractwa Drugiej Drogi. Czy będzie musiał zginąć?

Monika polubiła szkołę. Wśród koleżanek wzbudza sympatię, ale szepczą, nazywają ją Księżniczką; jest taka od nich różna. Widać, że ze Stanisławą i Katarzyną łączy ją jakieś porozumienie.

Czy można otrzymać złoto innym sposobem niż przez alchemię, naukę doskonałych? Można. Cena jest jednak wysoka. Mistrz Sędziwój ją zna, zna tajemnicę Bractwa Drugiej Drogi. Czy będzie musiał rozstać się z ukochanym miastem?

A inspektor policji ma trudny orzech do zgryzienia. Martwy człowiek, przyszpilony do podłogi szpadą, ślady trucizn, rękawica... Jakby tego było mało, co i raz pojawiają się kolejne trupy, odcięte dłonie, połamane japońskie miecze ze sklepu z pamiątkami... I praktykant — mądrala, wymiotujący nawet na widok mumii.


Opinia:
Druga część przygód kuzynek Kruszewskich oraz Mistrza i Moniki... Na plus czy minus? :)
Kaliber dziewięć milimetrów, piętnaście naboi./ Nie ma na świecie mumii na tyle odważnej, by zaryzykować postrzał z takiej broni.
Uznaję, że chyba ta okładka od biedy może być najlepsza w całym cyklu, ale naprawdę nie rozumiem, po co niszczyć wyobraźnię i ukazywać na okładce bohaterów. Uh, no cóż, nie będę się nad tym rozwodzić...
Urzędnicy są, jak wszy. A wszy ssą krew i przenoszą różne choroby, które nas osłabiają... Dlatego takie insekty trzeba rozgniatać. Bez litości.
Styl Pilipiuka, jak już wspomniałam w recenzji Kuzynek jest przyjemny i miły w czytaniu. Nawet jakieś fachowe określenia są przystępnie wyjaśnione, choć może gubiłam się ciut podczas lekcji z Mistrzem, który wykładał dziewczętom biologię... Ale zrzucam to na chorobę, podczas której czytałam książkę. Oraz niezbyt entuzjastyczne podejście do biologii :D

Układ książki pozostaje taki sam - żegnajcie rozdziały, zostałyście zastąpione wyśrodkowanymi gwiazdkami! No, mi osobiście ta forma nie przeszkadza. Ponadto w tej części akcja nie leci już na łeb na szyję, choć narracja nadal jest wielotorowa, a autor porusza kilka zagadnień na raz. Tutaj został wprowadzony też wątek z perspektywy policjanta (i jego zabawnego praktykanta), który bada sprawę Dymitra, a potem każdą kolejną powiązaną z naszymi bohaterami.
Kwas chlebowy jest produktem fermentacji masłowej [...], więc nie zawiera alkoholu. Jeśli jednak wypijecie za dużo, jutro będziecie miały kaca. [...] 
- To niesprawiedliwe!
Sama fabuła, wbrew tytułowi, nie skupia się jedynie na Monice. Mistrz również ma problem z Bractwem Drugiej Drogi. A na Monikę, naszą wampirzycę polują łowcy wampirów. I tak, jak drugi wątek był mniej więcej do przewidzenia (przynajmniej dla mnie), to pierwszy kompletnie mnie na koniec zaskoczył. Odbierałam Laslo i jego starszego mistrza jako bardzo negatywnych bohaterów, realnie zagrażających Monica, a tu proszę, takie zaskoczenie na koniec! Jestem nim bardzo usatysfakcjonowana.
Męczy się, trzeba dobić... Właściwie nawet nie dobić, przecież to nie żyje...
Bohaterowie się nie zmienili. Ich kreacja jest dobra, ale nie jakaś genialna. Znów poznajemy blisko tylko te osoby, które są głównymi bohaterami. Inne pojawiają się, ale tylko tyle. Monika nadal pozostaje moją ulubioną bohaterką, polubiłam też w miarę Laslo oraz właśnie praktykanta nadkomisarza! :)

Podsumowując: uważam, że Księżniczka wypada dużo lepiej niż jej poprzedniczka, czyli Kuzynki. Akcja zwolniła i jest cokolwiek ciekawsza i bardziej w sumie płynna i do ogarnięcia. Na pewno warto lekko pomęczyć się z pierwszą częścią, aby poczytać Księżniczkę :) No i więcej w tej części humoru niż w poprzedniej.

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,5 cm), Wyzwanie biblioteczne 2015, Czytam nie tylko Amerykanów

20 paź 2015

'Złamane pióro' M. M. Borochowska

Tytuł: Złamane pióro
Tytuł oryginalny: -
Autor: M. M. Borochowska
Cykl/seria:  -
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Poligraf (system Fortunet)
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 360

Opis:
No cóż, z racji braku opisu i na tylnej okładce, i na LB, pozwoliłam sobie skopiować to, co zostało napisane w recenzji na stronie autorki (borochowska.pl) jako opis fabuły. Z racji, że nie mogłam tekstu skopiować przez zabezpieczenia, wstawiam zdjęcie, zaznaczając, że opis ten nie jest moim dziełem, a jedynie cytatem z podanej wyżej strony internetowej.


Opinia:
Od czego by tu zacząć... Po pierwsze za egzemplarz książki dziękuję autorce powieści, Pani Małgorzacie Borochowskiej. Cieszę się, że mi Pani zaufała :)

Po drugie podchodziłam do książki z mieszanymi uczuciami... Autorka zapewniała mnie, że to również fantasy (poza całym miksem gatunkowym). W kilku recenzjach twierdzono, że to romans, a wiecie, że nie lubimy się z tym gatunkiem. Ostatecznie postanowiłam zmierzyć się z lekturą, aby wyrobić sobie na jej temat własne zdanie.

Okładka wcale nie zwiastuje fantasy ani romansu... Raczej dramat, kryminał, ale obyczajówkę. Nie przypadła mi do gustu. Moim zdaniem lepszym pomysłem byłoby umieszczenie na niej, ja wiem, białego fortepianu w lasku... Skoro powieść nosi tytuł książki Emily, to w moim odczuciu okładka też powinna do niej nawiązywać, a tak - po dostaniu książki w łapki zastanawiałam się, co ma fortepian do pióra...
Góranie są demokratami. Jak nazwa wskazuje, każdy demokrata tworzy dema za kratami.
Styl autorki... Tutaj mam pewien problem, bo ogółem podobał mi się styl Pani Borochowskiej. Tak było przez większość książki, choć drażniły mnie trochę te nadmierne epitety i słowa bliskoznaczne. Pomijając to autorka pisze lekko, z humorem (a wiecie, jak to uwielbiam!) i tylko w niektórych momentach miałam wrażenie, że nie wiedziała, co napisać, a były to pytajniki zamiast konkretnej wypowiedzi bohatera. Na szczęście pojawiły się chyba 2-3 razy. Wolałabym już jakieś Hę? zamiast ?. Bo to wyglądało właśnie tak, jakby autorka pozostawiła ten pytajnik, nie wiedząc, co napisać w tamtej chwili, a potem o nich zapomniała. Nie przeszkadzało to w ogólnym odbiorze książki, ale nie spotkałam się z tym jeszcze i mi osobiście nie przypadło to do gustu.

Fabuła jest bardzo podzielona. Na kilka wątków. Po pierwsze jest wątek Emily, która wyjeżdża na wieś, aby pisać książkę. Poznaje tam Jake'a, panią Lowson i innych sąsiadów, o których wiemy bardzo mało. To właśnie wątek, w którym najwięcej jest romansu, ale do tego zaraz przejdę. Drugim wątkiem są wydarzenia z książki Emily. Przeplatają się one z wątkiem pierwszy, są z nim powiązane. I to jest wątek zdecydowanie fantasy. No i trzeci wątek to opowiadanie Emily, które pisze już w części trzeciej. O królewiczu i królewnie. To opowiadanie podobało mi się w sumie najmniej z tych wszystkich wątków, ale nie czytało się go źle. Denerwowała mnie w nim po prostu królewna, nie lubię próżnych ludzi.
- Dwa razy zastanawiałem się, ile mógłbym dostać odsiadki - szepnął mi do ucha. - Raz za gwałt podczas kawy w deszczu i raz za zabójstwo, kiedy kazałaś mi się wynosić.
Nie przechodzę jeszcze do bohaterów, bo chciałabym zwrócić uwagę właśnie na gatunki przedstawione w powieści. Mamy fantasy, które kocham. I jest to dobrze napisane fantasy, choć bardzo krótkie. Właśnie - książka Emily byłaby bardzo krótka, gdyby była bytem osobnym, ale tak wpisuje się idealnie w wątek pierwszy, czyli życie dziewczyny. Właśnie romans i... Dobra teraz nie będę dobra w określeniu tego gatunku, ale obyczajówka? No, pomińmy to, musicie mi darować, wiecie, że żyję głównie fantastyką :D Chciałam tylko zaznaczyć, że ten wątek został poprowadzony mistrzowsko. Na ogół nie lubię romansów, bo są mdłe. Ten był inny. Nie było tak, że Emily i Jake się poznali i love forever. Nie, to było tak zbliżone do tego, jak realnie toczą się takie sprawy, że stanowiło to dla mnie naprawdę duży plus dla autorki! Byli niepewni, ponadto Emily bała się i wielokrotnie pojawiało się zdanie Alicji, że Jacob jest tak zajęty pracą, że może nie ma czasu na miłość. Po prostu sam wątek romansu był dla mnie plusem, co rzadko się zdarza, wiecie o tym ^^

Drugą sprawą, którą chciałabym poruszyć przed bohaterami, są poruszane tematy. Na początku mi to trochę przeszkadzało - na przykład temat futer poruszany między Emily i Alicją, ale potem konwersację Emily i Jake'a były bardzo ciekawe. Rozmawiali między innymi o rasizmie, wierze. I było to o tyle ciekawe, że autorka przedstawiała w książce zupełnie dwa inne poglądy i nie obstawała na koniec przy jednym.
- O szachy! [...] Rasistowska gra.- Bo...?- Bo zaczynają białe.
Przechodząc w końcu do bohaterów... Wiem, zeszło mi się :D Bohaterowie dzielą się na dobrze zarysowanych i kiepsko zarysowanych. Lubię książki, w których nawet bohaterowie drugoplanowi mają jakieś osobowości, a tutaj tego nie doświadczyłam. Autorka wybrała tylko tych bohaterów, którzy byli jej potrzebni i wykreowała ich świetnie. Podoba mi się zwłaszcza to, że tylko w jednym przypadku wiemy, że bohater jest zły - jest to Jerry, chłopak Alicji... Tzn. pierwszy, jakiego poznajmy i dość szybko żegnamy. A poza nim bohaterowie nie są opisani jako ci dobrzy i ci źli. Są złożonymi, bardzo realnymi postaciami. Odnosi się do do Emily, Alicji i Jacoba. Poznajmy też trochę panią Lowson, Johna... I w sumie to by było na tyle wykreowanych postaci, ale one wystarczają. Akcja i tak toczy się wokół Emily, to ona jest narratorką. Jednak bohaterką, którą polubiłam najbardziej jest Alicja. Idealna przyjaciółka! Jake za to nie jest facetem, za którym ja bym szalała, ale ostatecznie nie jest też takim, obok którego przeszłabym obojętnie. Sama Emily to postać najbardziej złożona, momentami denerwująca, ale ostatecznie da się ją lubić.

Podsumowując - coś długa wyszła ta recenzja... - książka jest napisana cudownym stylem, ma genialny wątek miłosny (ja, JA to mówię!) i jest przyjemna w czytaniu. Nie określiłabym jej jednak jako powieści na jeden wieczór, bo niekiedy poruszane są tematy skłaniające do rozmyśleń - choćby temat podejmowania wyborów. Polecam ją dosłownie każdemu, bo sądzę, że każdy znajdzie coś dla siebie w tym miksie gatunkowym :)


Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,5 cm), Czytam nie tylko Amerykanów

19 paź 2015

Randka w ciemno Book TAG


Was też tak zaskoczył tytuł tego TAGu? :D Bo mnie bardzo, kiedy zobaczyłam go u Suomi. Jest to jej autorski TAG, do którego sama mnie nominowała, a ja oczywiście składając jej pokłony i wyrazy wdzięczności przyjęłam nominację :D TAG rozwiązywałam 7 października, będąc chora, ponieważ ogółem w tym okresie mojej choroby narobiłam postów i napisałam recenzji do końca października, więc nudzić się nie będziecie. Kiedy czytacie owego posta, ja już jestem zdrowa i pewnie sama załamuję się nad tym, co tutaj napisałam ^^

Przechodząc do jakże kreatywnego TAGu, w moim stanie 2x musiałam przeczytać, co ja mam dokładnie tutaj zrobić... No, ale okay, dałam radę to zrozumieć. I muszę się pochwalić, że u Suomi zgadłam aż 3/6 pozycji :) A jak wy poradzicie sobie u mnie?

No tak, zgadłam, ale przecież wy chyba nie wiecie, o co kaman... Otóż, jak zwykle pozwolę sobie skopiować zasady z loga twórczyni TAGu:
Muszę wybrać sześć książek i opisać je w dokładnie trzech słowach. Po kliknięciu na nie zostaniecie odesłani do profilu książki na portalu lubimy czytać, dzięki czemu będziecie mogli zweryfikować, a potem podzielić się ze mną, ile z nich udało się wam odgadnąć.
 Różnica u mnie polega na tym, że będę robić odnośniki do swoich recenzji, ponieważ to na nich będę w sumie bazować, szukając słów opisujących. Mam nadzieję, że to nie jakieś karygodne złamanie regulaminu TAGu ^^

Chwalcie się w komentarzach, co udało Wam się zgadnąć, ale wiecie - bez podpowiedzi dla innych, niech też się pomęczą trochę :)



















No okay, to teraz wypadałoby kogoś nominować, kogo nie zdążyła nominować Suomi :)
Tak więc do zabawy zapraszam:

http://parzydelka.blogspot.com/
http://nieuleczalnyksiazkoholizm.blogspot.com/
http://zajkowskaczyta.blogspot.com/
http://melomol.blogspot.com/
http://pattbooks.blogspot.com/

17 paź 2015

Poleć książkę: Że co?!

Postanowiłam, że posty z tej serii będę publikowała każdego 17-tego dnia miesiąca, aby zachować jakąś ciągłość. I wiem, kategoria październikowa sama w sobie jest zagadką, ale nie znów taką trudną - chodzi mi o książkę, która totalnie Was zaskoczyła (oczywiście w sposób pozytywny) może nie tyle tym, że przerosła Wasze oczekiwania, co samą akcją, jakimś rozwiązaniem zagadki, zakończeniem, którego w ogóle się nie spodziewaliście. No, po prostu coś, co spowodowało, że w Waszej głowie pojawiło się pytanie: Że co?! Jak to się stało?!


Bez dalszych wstępów przyznam, że dla mnie taką książką była Ruda Sfora Kossakowskiej. Po prostu pod koniec czytałam i zastanawiałam się, gdzie jest tak częsty w tego typu powieściach happy end, a kiedy w końcu doczekałam się czegoś podobnego... Po prostu nie wiedziałam, jakim cudem do tego doszło, ale było to zaskoczenie jak najbardziej pozytywne, bo autorka wybiła się ze zwykłego schematu bohater-walka-uratowanie świata. To, co przedstawiła nam na końcu to zakończenie, którego nie będziecie się spodziewali, zapewniam Was ^^

Wiem, wiem, długa opinia, ale musicie mi wybaczyć :D Październik to okres, kiedy muszę załatwiać dowód osobisty, szukam pracy, żeby móc zamieszkać z chłopakiem, pisałam część praktyczną egzaminu zawodowego i non stop ogarniam praktyki zawodowe... Uh, mam nadzieję, że w listopadzie wszystko się wyluzuje :D

A więc - co Wy mi tym razem polecicie? :)

15 paź 2015

Refleksje czytelnicze #5 - pytania od Meredith i Black Shadow + moje refleksje

Witajcie ^^  Oto kolejny post z serii Refleksje czytelnicze. Wiem, wybaczcie małą ilość recenzji.
Tak więc, dzisiejszy post zawdzięczam Meredith, Black Shadow i samej sobie, bo stwierdziłam, że są jeszcze pewne pytania książkowe, na które chciałabym Wam odpowiedzieć (poza tym Meredith zadała tak cudowne pytania, że nie mogłam długo czekać na opublikowanie ich wraz z odpowiedziami ^^). A Was jak zwykle zachęcam do zadawania pytań zarówno książkowych, jak i prywatnych w zakładce Zadaj pytanie :)

Meredith

Jak poznałaś swojego chłopaka? :D
Erm, no tak zgodziłam się na pytania prywatne i nie jest mi głupio, ale hah, to będzie taka głupia odpowiedź :D Wierzcie lub nie, ale mojego chłopaka poznałam (w sumie to odnowiłam znajomość z klasy 2 podstawówki, bo od zerówki chodziliśmy razem do szkoły, ale zawsze do innych klas) przez uwaga, uwaga League of Legends. Dla niezorientowanych - jest to gra z gatunku muliplayer online battle arena. Dokładnie stało się to tak, że po zerwaniu z moim drugim chłopakiem, jeszcze grałam z nim i jego znajomymi i jednym z tych znajomych był właśnie mój obecny chłopak, Misio. Było to w 2011 roku w okresie Wigilii, chyba 2 dni przed nią. No i tak zaczęliśmy ze sobą pisać na skype, chodzić na spacery i tak jakoś po niecałych dwóch miesiącach znajomości byliśmy parą ^^ Wiem, cudowna historia godna książkoholika :D

Jesteś marzycielką czy twardo stąpasz po ziemi? :D
Ciężkie pytanie, bo kocham marzyć, ale jestem zarazem osobą, która nie wierzy we wróżki, elfy i czary, realnie oceniam sytuacje i swoje możliwości. Co prawda pisząc książki muszę mieć bardzo bujną wyobraźnię -  końcu, jeśli już pisze, to fantasy - więc uważam, że to tak pół na pół i raczej zależy od sytuacji ^^

Zbierasz coś (oprócz książek :P)?
Nie ^^ Nie jestem typem zbieracza, poza książkami oczywiście, choć kiedyś przechodziłam fazę na karteczki Witcha i był to chyba jedyny okres, kiedy serio coś zbierałam. No, może powiedzieć, że kolekcjonuję szkice moich wierszy, ale niestety po przeprowadzce wszystkie stare mi zaginęły (a było tego pół kartonu), bo chyba ktoś wziął to za stertę śmieci :(

Jaki jest najlepszy erotyk, jaki przeczytałaś? :D
No, no, gorące pytanie :D Najlepszym erotykiem, jaki przeczytałam był Sukkub Edwarda Lee. Momentami, co prawda nieco uh, obleśny, ale poza tym przepełniony od początku do końca seksem - i uciekinierami z wariatkowa, co już w ogóle dodało mu pikanterii i niebezpieczeństwa ^^

Black Shadow


Dlaczego akurat czytanie? 
Rozumiem, ze chodzi o tematykę bloga... Oglądanie filmów nie rozwija wyobraźni, nudzi mnie. DIY - nie jestem w tym zbyt dobra. Kulinarny blog... Ojej, no comment - u mnie to Misio gotuje :D Podróżniczy... Nie lubię podróżować zbytnio, nie ciągnie mnie aż tak do tego.  Po prostu książki to jedna z moich pasji, na blogu nie tylko dzielę się z Wami moimi opiniami, ale również czasem w komentarzach tworzą się mini dyskusje, bawię się w niektóre tematy okołoksiążkowe... W tej tematyce czuję się najlepiej ^^

Miewasz czasem wrażenie że osoby piszące książki dla młodzieży nie mają pojęcia o tym co piszą ? 
Nie czytam znów aż tak dużo młodzieżówek, więc nie wiem, czy wolno mi się na ten temat wypowiadać... Ale czasem te np. wątki miłosne. Ostatnio pisałam o tym w jednej recenzji - to nie jest lofff forever, I lofff you i w ogóle inne takie pierdoły od samego początku kurde, pierwszego spojrzenia... To wkurza mnie chyba najbardziej w autorach młodzieżówek...

Masz jakieś śmieszne wspomnienie z dzieciństwa ? 
Jak tak teraz o tym myślę - zależy co uznać za dzieciństwo, a i tak uzbiera się tego pewnie całkiem sporo... Z opowieści na przykład wiem, jak dostałam łyka piwa od rodziców i latałam po całym domu, jak szalona. Albo, jak moja babcia grała z bratem w badmintona, a ja się śmiałam, że rzucam na niego klątwę... I nagle gra przestała mu totalnie iść, a nawet wypadła mu kilka razy rakietka przez przypadek z rąk :D Ogółem zabawnie jest też zawsze, kiedy mój tata przychodzi do kuchni, kiedy piekę ciasto. Ostatnio on był zmuszony polać ciasto czekoladą... Bo tak mnie rozśmieszał, że nie byłam w stanie.
O wiem! (taaak, zdecydowanie lvl expert) Wyjście na imprezie wojskowej na scenę i wyrecytowanie wierszyka, aby dostać taką plakietkę przed masą ludzi było moim genialnym pomysłem :D Taak, niby nic dziwnego, ale ten wierszyk brzmiał: Siedzi misio na kanapie, pazurami w dupie drapie, co wydrapie to zajda, jaka smaczna czekolada. Hmmm, wyobrażacie sobie miny wszystkich tych zszokowanych ludzi? :D A ja nadal nie widzę w tym nic dziwnego, że chciałam zobaczyć, jak się wtedy zachowają dorośli :D Plakietkę dostałam :D

Myślałaś nad tym aby zacząć pisać książkę? Jeśli tak to o czym?
Pisuję fantasy i... samo napisanie to nic trudnego, gorzej z wydaniem książki. Obecnie mam ukończone 2 książki, piszę trzecią. Mogę wygrywać w konkursach na opowiadania itp., ale za darmo niestety nikt mi tej książki nie wyda :(
Fantasy, jak to fantasy - czarodzieje, wiedźmy, okiełznywanie żywiołów... Taki standard :D

Najlepsza a najgorsza szkolna lektura ?
Najlepsza?? Eee, ale z kanonu czy z tych, które przerabiałam dodatkowo? Bo jeśli dodatkowo to Harry Potter (cz 1) najlepsza, a najgorsza - każda, która była do omówienia od pierwszej gimnazjum w górę... ;/ Lalka, Krzyżacy, Dziady cz. II i III, Edyp... Może same historie nie takie złe, jak się je omawia, ale przeczytanie - katorga...


KittyAilla

Jaki jest mój stosunek do ludzi, którzy nie czytają?
No cóż, różny. Nie przeszkadza mi, gdy ktoś nie czyta, ale już bardzo mnie irytuje, wkurza, a czasem nawet wkur***, jeżeli ktoś jawnie wyśmiewa się z osób, które czytają, wyzywa je od kujonów (swoją drogą, nie wiem, co ma jedno do drugiego w tym wypadku), dokuczają im. Jestem osobą upartą i taką, która nie da się zdominować nikomu. Rodzice zawsze uczyli mnie czegoś, czego i ja nauczę swoje dzieci - jeśli ktoś ci dokucza, oddaj mu. Nieważne, że poleci do mamusi się wypłakać, najwyżej będziemy się za ciebie tłumaczyć. Teraz wiem, że nie będą się za mnie tłumaczyć, bo wytłumaczyć potrafię się sama, ale nigdy nie dałabym sobą pomiatać komuś, kto uważa się za lepszego.
Do ludzi, którzy nie mają nic do ksiązkoholików, a sami nie czytają znam wielu, należy do nich na przykład mój chłopak, który sam z siebie czyta rzadko, o ile w ogóle (jeśli już to takie tytuły, jak Snajper, Metro etc.) i takich ludzi traktuje na równi z książkoholikami. Przecież wiadomo, że nie zmuszę ich do czytania, nie pogadam z nimi na temat książek, ale jest jeszcze tyle innych fajnych tematów ^^

Jak wybieram kolejną książkę, którą przeczytam?
Serio - dopiero wkraczając do blogsfery na powrót, dowiedziałam się o słoiczkach TBR i nie umiałabym tak. Ja wybieram lekturę zależnie od nastroju, chęci an dany gatunek i historię ^^ Po prostu patrzę na pozycje dostępne i biorę tą, która najbardziej mnie do siebie przyciąga ^^

Jedzenie podczas czytania
Według niektórych jeden z grzechów głównych książkoholika, ale ja jem przed komputerem, w łóżku, czasem się zdarzy, że i na lekcji, jak jestem bardzo głodna, więc czemu miałabym przerywać na czas czytania? Musiałabym w razie chęci zjedzenia, odkładać książkę na dłuższy czas. Tak więc, wybaczcie, ale jem nad książkami, nawet czekoladę i piję kakao, ale nigdy przenigdy nie ubrudziłam jeszcze książki! (co swoją drogą jest dość ciekawe, bo ostatnio usiadłam w misce z płatkami, którą zostawiłam u Misia na łóżku, ale książki nie upaćkałam nigdy :D)

Jak widzicie dziś w miarę krótko, zachęcam Was do zadawania pytań! :)

13 paź 2015

'Strażnicy historii. Nadciąga burza' D. Dibben

Tytuł: Strażnicy historii. Nadciąga burza
Tytuł oryginalny: The Storm Begins
Autor: D, Dibben
Cykl/seria:  Strażnicy historii
Tłumaczenie: B. Ulatowski
Wydawnictwo: Egmont Polska
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 328

Opis:
Rodzice Jake’a Djonesa zaginęli bez wieści i nie wiadomo, w jakim są miejscu na Ziemi i w jakim momencie historii. Jake poznaje ich zdumiewający sekret: oboje należą do Tajnych Służb Straży Historii, stowarzyszenia, którego członkowie podróżują przez stulecia, aby udaremniać poczynania złoczyńców manipulujących przy dziejach świata. W poszukiwaniu rodziców Jake przenosi się z Londynu XXI wieku do dziewiętnastowiecznej Francji, gdzie trafia do Punktu Zero, głównej siedziby strażników historii. Tam poznaje barwną grupę młodych agentów i wraz z nimi wyrusza do epoki renesansu, aby podjąć misję ratowania dziejów przed złowrogim Zeldtem, który zamierza zniszczyć świat, jaki znamy. Przeszłość jest w niebezpieczeństwie i tylko Jake Djones może ją ocalić!

Opinia:
Było to moje pierwsze spotkanie z trylogią (przynajmniej z tego, co mi wiadomo ma to być trylogia, a nie cykl...) Strażnicy historii. Trzeba również powiedzieć, że spotkanie stosunkowo udane. Co prawda, nie oczekiwałam zbyt wiele po książce, którą przypadkowo wzięłam w bibliotece. Zaciekawił mnie opis, trochę tytuł trylogii, ale okładka - wcale. W ogóle nie przypadła mi do gustu... Pewnie kwestia postaci na okładce i kolorystyki, która mi nie odpowiada.

Styl autora był lekki, z humorem, ale nieco jakby bardziej dla młodszych ode mnie czytelników. Pewnie zachwycałabym się tą książką 2-3 lata temu, obecnie po prostu mi się podobała. Styl autora mogłabym przymierzyć do stylu Flanagana (Zwiadowcy, Drużyna), ale jednak z nieco gorszym wynikiem. Humor jednak był, zbyt wiele nużących opisów nie było, a autor potrafi wciągnąć, więc czytało się miło.

Historia zmienia się nieustannie. Nie jest jak prosta linia. To raczej skomplikowana, wciąż ewoluująca struktura.
Fabuła była z jednej strony ciekawa, a z drugiej nieco banalna. Zaczynając od tego ciekawego pomysłu: podróże w czasie, ale nie przez jakieś wehikuły, a punkty w czashoryzoncie... Do tego dochodzi dziwna miksturka, której nazwy nie pamiętam oraz dziwne kształty widziane przed oczami przez ludzi, którzy potrafią podróżować w czasie, pełen barwnych postaci Punkt Zero oraz ciekawe podejście do zajęcia Strażników Historii, którego nie będę Wam wyjawiać. Autor ciekawie potraktował historię - nie jako coś, co już było, ale coś, co w każdej chwili może się zmienić i zaburzyć obecny porządek. Banalną częścią była sama historia Jake'a: jego rodzice giną, on sam zostaje zabrany do siedziby Strażników, po czym wbrew rozkazom wyrusza na niebezpieczną misję, aby odnaleźć rodziców. Dla przewidujących osób, ciąg dalszy jest banalnie prosty... Dla mnie również był. Tak samo tajemnica Topaz nie była dla doświadczonego czytelnika żadną tajemnicą.

Humor jest tym, co odróżnia nas od zwierząt.
Chociaż autor miał mały problem z budowaniem napięcia, akcja była dość szybka i taka, jaką lubię. Pojawiło się kilka zwrotów akcji, na pewno dużo humoru - zwłaszcza rozbawił mnie Nathan i Paolo, kiedy zostali razem zamknięci w celi :D  Uważam, że to były najlepsze momenty w książce, serio!
- To nasza bibliotekarka, Lydia Wunderbar - wyjaśnił Nathan najciszej jak potrafił. - Bywa zasadnicza i na pierwszy rzut oka wygląda na sztywniaczkę, ale zabierz ją na parkiet, a wstąpi w nią szatan. Szatan, powiadam!
Narracja i bohaterowie... No cóż, narracja była trzecioosobowa prowadzona zazwyczaj z perspektywy Jake'a, ale czasami również innych osób, abyśmy mieli szersze spojrzenie zarówno na całą misję, jak i na to, co działo się w Punkcie Zero. Bohaterowie byli rozbudowani ciekawie, mieli swoje indywidualne ja i cechy. Zwłaszcza widać było to na przykładzie różnicy charakterów czterech chłopców, którzy brali udział. I bez dopisania imion, potrafiłabym skojarzyć, o którym z nich mowa. Najbardziej polubiłam Nathana - tak, tego aroganckiego Nathana! Ale Jake był taki zbyt... No, zbyt nierozgarnięty. Topaz za to była tak tajemnicza, a zarazem tak łatwo było się wszystkiego domyślić, że lekko mnie denerwowała. Paolo dopiero po swojej przemianie stał się ciekawym bohaterem,a Charlie był nawet fajnym bohaterem, ale nieco przemądrzałym. Jak widzicie - wiele różnych charatkerów. Do tego dochodzą choćby Róża i rodzice Jake'a. To także bardzo barwne i ciekawe postaci, ale trochę zbyt hm, dziecinne, jak na dorosłych - oczekujące od życia wiecznej zabawy z pewnymi chwilami skupienia (przynajmniej ja tak to odebrałam). Za to bardzo nie polubiłam Jupitusa oraz ciemnych charakterów... Ale to trzeba przeczytać, aby zrozumieć moją niechęć do Miny oraz Zeldtów.

Podsumowując, książka była miłą lekturą, polecam ją fanom fantasy oraz podróży w czasie. Opisy innej epoki były naprawdę genialne, choć zabrakło mi tam takiego spojrzenia oczami współczesnego nastolatka - ej, jest rok 1500 ileś, nie ma prądu, nie mam telefonu... Nie, nie było takiego kryzysu u Jake'a, co lekko mnie dziwiło, ale cóż, uznaję to tylko za lekkie niedociągnięcie.


Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,05 cm)

12 paź 2015

'Żarna niebios' M. L. Kossakowska

Tytuł: Żarna niebios
Tytuł oryginalny: -
Autor: M. L. Kossakowska
Cykl/seria:  Zastępy Anielskie
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 512

Opis:
Poprzednio, zbiór ten, nakładem wydawnictwa Runa, nosił tytuł 'Obrońcy Królestwa'.

Nic, co anielskie, diabelnie nie jest nam obce. Te żarna przemielą Waszą wiarę w zaświaty. Aniołowie paktują z diabłami. Grzeszą pychą. Piją, bywają w burdelach i kasynach. Knują, zabijają, umierają. Z niebiańskiej doskonałości pozostał im tylko doskonały wygląd. Stworzeni na obraz i podobieństwo człowieka, mają nasze słabości. Jak anioł ćpun uzależniony od trawki z Fatimy, anioł stróż czujący niechęć do człowieka, którym przyszło mu się opiekować czy anioł zagłady, który nieszczególnie lubi niszczyć. Nie inaczej z mieszkańcami piekieł. I oni są do bólu... ludzcy. Nic dziwnego, skoro wyszliśmy spod ręki tego samego Boga.

Opinia:
Okładka jest cokolwiek dziwna, mroczna, ale niezbyt piękna... Za to ta czcionka - jeju uwielbiam ją! Ale to chyba tylko ja mam zamiłowanie do ledwo rozczytywalnych czcionek :D

To druga pozycja Mai Kossakowskiej, z którą się spotykam. Pierwsza, Ruda Sfora, w miarę przypadła mi do gustu, więc stwierdziłam, że Żarna niebios mogą być jeszcze ciekawsze. Męczyłam się co prawda z tą cegiełką, ale wcale nie żałuję :) Męczenie się wynikało z kilku czynników, nie koniecznie związanych z książką, choć trochę też. Były nimi brak czasu, praktyczna część egzaminu zawodowego oraz dwie rzeczy, które za chwilkę pojawią się w dalszej części recenzji.
- W sedesie coś bełkocze - powiedział niepewnie.

- No jasne - mruknął Zygzak - gówna wystawiają operę.
Styl Kossakowskiej nadal jest cudowny. Autorka wykorzystuje w pozycji humor, ironię oraz pisze ogółem ciekawie. Stworzyła też genialny świat, złożony z Ziemi, Limbo, 7 Nieb i 7 Otchłani (przynajmniej ja to tak zapamiętałam :D Możecie śmiało wypominać mi błędy w moim rozumowaniu w razie czego). Każde miejsce możemy poznać, za co duży plus.

Kto mieczem wojuje, ten zna się na rzeczy albo idzie do piachu.
Fabuła książki... Tutaj pojawiają się schody i jedna z przyczyn, dla których tak długo czytałam książkę. Bo ja nie do końca wiem, o czym jest fabuła... Rozumiecie, książka była fajna, cały czas coś się działo, ale... Ale działo się własnie tyle, że ostatecznie chyba nie załapałam, co jest wątkiem pobocznym, a co głównym... Powiedzmy jednak, że tym wątkiem głównym jest to, że Bóg zniknął, a archaniołowie sprzymierzają się z władcami Otchłani (na czele z Lucyferem), aby zawrzeć sojusz i prawda o Jego zniknięciu nie wyszła na jaw. Wydaje to się proste i oczywiste, kiedy to napisałam, ale nie przypominając sobie treść książki, gdzie według mnie panował mały bałagan.
- Może ktoś potrzebuje pomocy?

- Pewnie okaże się, że my.
Właśnie do bałaganu przechodząc, to narracja jest podzielona na wielu bohaterów... Oj, naprawdę wielu. O bohaterach co prawda zaraz, ale już tutaj muszę wypomnieć to, co jako drugie męczyło mnie całą książkę - ogrom postaci, po prostu ich multum. W pewnym momencie miałam ochotę zapytać A więcej to Was matka nie miała? Tutaj przydałby się spis osobistości, jak to zrobiono w Assassin's creed: Renesans, czyli imię, nazwisko i kim kto jest. Bardzo ułatwiłoby to sprawę! No, ale wracając do bałaganu, to pomijając, że książka zaczęła się od porwania, zaczynając jakąś historię, a potem nagle tamta historia stała się nie istotna i przeszliśmy do innej... I np. wątek z Arielem... Po co on w ogóle był (i czy to na pewno był Ariel... Czy może Sariel o.o)?  Mam nadzieję, że wszystko to wyjaśni się w kolejnym tomie, a nie było zbędną x ilością kartek, przez którą musiałam przebrnąć. Rozumiem, że to zbiór opowiadań, ale Chłopcy to też tak jakby zbiór opowiadań, a tam wszystko jest czytelniejsze.
Realizowanie ambicji przypomina budowanie wieży z zapałek. Nie chodzi o to, co chcesz zrobić, ale o to, żeby ci się udało. Wystarczy położyć o jedną zapałkę za dużo i wszystko diabli biorą. Zrozum, nie ma znaczenia, jak jest wysoka. Ważne, żeby wszyscy wiedzieli, że to wieża, a nie kupa rozsypanych patyków.
Bohaterowie... Taaak, przy takiej ilości bohaterów jest jedna rzecz, która autorce się udała. Większość z nich miała swoje indywidualne ja i jakoś tam szło ich zidentyfikować jako osobny byt. Zwłaszcza udało się to przy opisie trójki najważniejszych archaniołów oraz Asmodeusza i Lampki. Ogółem aniołowie byli opisaniu najlepiej. No i Lilith... Taaak, nie bez powodu sama autorka nazwała ją Suką.
- Jakie prochy? Przecież aniołowie nie ćpają!

- Jeszcze jak.
To, co podobało mi się w książce to podejście do kwestii aniołów, które poznałam już w Kłamca Ćwieka. Tylko, że Kossakowska zrobiła to jeszcze inaczej. Otóż, jeśli myślicie, że aniołki to grzeczne bezpłciowe stróże, mylicie się. Chlają, ćpają, chodzą na dziwki, zdarzy im się nawet przekląć! Są to postaci, które naprawdę da się lubić - zarówno anioły z Niebios, jak i z Otchłani.

Podsumowując, i nie zamęczając Was dłużej, książka byłabym genialna, ale niestety nie była. Pomysł bomba, ogółem ten wątek, który przynajmniej ja uznałam za główny też ciekawy, ale przez ogólny bajzel i tylu bohaterów książka był dla mnie ciężka w odbiorze. Mam ochotę na kolejną część, ale niestety obawiam się, że zaczynając ją za np. miesiąc, ja już nie będę prawie pamiętała, kto był kim, bo faktycznie bohaterowie są dobrze zarysowani, mają swoje historie, ale przy takim ich ogromie, to to wszystko mi się miesza...


Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3,2 cm), Czytam nie tylko Amerykanów

9 paź 2015

'Wylęgarnia. Śmierć zrodzona w Pradze' M. Zamboch

Tytuł: Wylęgarnia. Śmierć zrodzona w Pradze
Tytuł oryginalny: Líheň: Smrt zrozena v Praze
Autor: M. Zamboch
Cykl/seria:  Wylęgarnia
Tłumaczenie: R. Wojtczak
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 472

Opis:
Kim ty w ogóle jesteś? Pieprzony Bond w spódnicy?
Marika Zahaňská to młoda, wysportowana i niezwykle seksowna kobieta.
Pracuje jako asystentka w wyższej szkole i – nie licząc problemów uczuciowych czy pojawiającego się czasami debetu na koncie – prowadzi stosunkowo spokojne życie.
Do czasu.
W ciemnej uliczce gdzieś za Książęcą w Pradze natknie się na uzbrojonego bandytę i młodego człowieka, który pomoże jej wydostać się z tarapatów. W ciągu zaledwie kilku godzin wplącze się w niebezpieczną grę, którą prowadzą między sobą wywiad amerykański, poszukujący walizek nuklearnych i czesko-rosyjska mafia atakowana przez tajemniczych najemników.
Wyjaśnienie zagadki, śmierć albo życie, znajduje się właśnie w Pradze.

Opinia:
Uwaga Panie i Panowie, mój ulubiony czeski autor powraca w nowej odsłonie. To już nie Koniasz, którym Was tak zamęczałam, nie Bakly, którego chciałabym więcej, ale Marika, czyli pieprzony Bond w spódnicy! Już na okładce widzimy znaczącą różnicę - kobietę. Pomijając fakt, że ma pomarańczowe włosy... I ogółem wygląda, jak zjawa, choć nią nie jest... No, jak widzicie okładka średnio przypadła mi do gustu...

Przejdźmy więc do części milszej i bardziej złożonej, czyli fabuła. Streszczając: Marika jakiś czas temu zerwała z chłopakiem, pracuje na uniwerku i ogółem jest dość typową dwudziestokilkulatką. Do czasu. Wkrótce ktoś zaproponuje sumkę, dla której Marika zmieni całe swoje życie i zacznie pracować dla mafii.Dla fanów akcji - idealna fabuła, zgodzicie się ze mną? Potem okazuje się, że fani fantastyki również znajdą coś dla siebie (chociaż na razie bardziej przypomina to science-fiction niż fantasy). Marika ma za zadanie chronić syna bossa mafii, w którym przez przypadek się zakochuje i oto uwaga, moi mili, wątek miłosny, który mi nie przeszkadzał. Ba! podobał mi się!

No, ale może pisząc bardziej z ładem i składem... Styl autora oczywiście był dla mnie genialny. Uwielbiam Zambocha za to, jak pisze, jak nie boi się używać wulgaryzmów, jak kreuje świat i bohaterów. Po prostu dla mnie to pisarz idealny i mam nadzieję, że nigdy żadna pozycja, która wyszła spod jego pióra, mnie nie zawiedzie (Wylęgarnia to już siódma jego pozycja, którą czytam).

Akcja pędzi, a jednocześnie jest zrozumiała, łatwo się w niej odnaleźć i człowiek nie gubi się od nadmiaru wydarzeń. Dzieje się wiele, dochodzi do zdrady, pojawiają się momenty erotyczne (nie, spokojnie, nie ma opisów, raczej wspominki i to chyba ze trzy razy). Na pewno osoby lubiące broń - czytajcie ja - odnajdą się w tym świecie mafii, okrucieństwa i niewyjaśnionego (jeszcze, od tego pewnie jest część druga) zjawiska niezniszczalnych ludzi.

Bohaterowie to również plus książki. Marika jest postacią najciekawszą i to głównie z jej perspektywy prowadzona jest narracja. Uważam jednak, że za szybko dostosowała się do warunków, chociaż może badania Aleksa jakoś wyjaśnią dlaczego, bo podejrzewam, że ona jest nieco inna od reszty ludzi... Zwłaszcza po skoku wiary, jaki wykonała, ale to musicie przeczytać, aby zrozumieć ^^ Przechodząc do Aleksa, jest on na pewno postacią tajemniczą, człowiek który ma jakby dwie osobowości i jedna z nich ma 190 IQ, a IQ tej drugiej jest niemierzalne, bo wtedy zamienia się chyba w robota czy coś w tym stylu... Przynajmniej ja to tak odebrałam. Reszta postaci również jest intrygująca, a na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza Filip - on walczy mieczem! Każdy bohater w tej książce ma wiele swoich cech indywidualnych, jest inny od reszty i ta kreacja naprawdę się Zambochowi udała.

Warto też wspomnieć o opisie Pragi, której topografię trochę poznałam dzięki książce. Zabmoch genialnie opisuje miasto i jego okolice.

Jedynym minusem tej książki jest jej zakończenie, ponieważ wtrąca bardzo dziwny element, który niekoniecznie mi się podoba... Zobaczymy, jak to zostanie rozwinięta w części drugiej, ale jakoś tego nie widzę - jest to bowiem wątek prowadzony z perspektywy kapitana Kacmara, tzn. sam jego koniec. No i można powiedzieć, że ten kapitan właśnie to jedyny bohater, którego nie polubiłam z tych dobrych.

Podsumowując (chyba o niczym nie zapomniałam, wybaczcie chaotyczną nieco formę, ale piszę tą recenzję kilka dni po przeczytaniu, co mi się rzadko zdarza, w niezbyt dobrym humorze po ostrej kłótni i dosłownie padnięta, a to, że opublikuję ją dopiero pewnie za jakiś tydzień nic nie zmienia, bo ostatnio dosłownie tak na nic nie mam czasu, że na poprawienie jej tym bardziej pewnie nie znajdę)...
A więc podsumowując: książka jest świetna dla fanów dobrej akcji, strzelanin, mafii oraz science-fiction, bo na razie to zdecydowanie nie fantasy.

PS. Wybaczcie brak cytatów, ale nie czuję się najlepiej, jestem chora i uh, nie mam siły ich przepisywać...

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,95 cm), Czytam nie tylko Amerykanów