7 sty 2017

Książkowy sąd: 'Summoner. Początek"

Witam was znów na sali rozpraw, miałam małą przerwę, ale już powróciłam, dziś w roli obrońcy :)

Zanim stanę na sali rozpraw z Jellyfish, zapraszam was na sprawy dziewczyn, które powinny się dziś pojawić :)

Justysia; Meredith
Ola, Życie w książkach

Suomi, Patrycja


Oskarżyciel: Moim głównym zarzutem jest bardzo proste stwierdzenie - ale to już było! Wszystkie motywy występujące w "Summonerze" już wcześniej gdzieś spotkałam. Nie było w niej praktycznie nic zaskakującego, a niemal cała linia fabularna była do przewidzenia i zakładam, że to, co wydarzy się w kontynuacji też już wiem. Jak dla mnie wszystkie zachęty były całkowicie nieadekwatne do tego, co otrzymaliśmy.

Obrońca: Co do zachęt - muszę się zgodzić. Książka nie była niczym odkrywczym, ale według mnie autor wykreował przyjemną lekturę z wartką akcją, podczas, której nie można się nudzić - wystarczy tylko nie zwracać uwagi na te podobieństwa :)

Oskarżyciel: To zależy teraz od czytelnika - czy potrafi wyłączyć się na te podobieństwa? Ja nie byłam w stanie i przez całą lekturę przez moją głowę przewijały się kolejne myśli na zasadzie - "motyw żywcem wyjęty z >>Eragona<<". To najbardziej działało mi na nerwy i przez to zaliczam lekturę do przeciętnych.

Obrońca: A według mnie odświeżenie tych motywów w zupełnie innej historii było ciekawe. No weź mi powiedz, że nie zapałałaś miłością do Ignatusia? :P

Oskarżyciel: To chyba była najciekawsza postać ze wszystkich, bo reszta była dla mnie wyjątkowo oklepana. Ignatuś może i był słodki, ale nie był w stanie sam uratować tej książki!

Obrońca: Ja bardzo polubiłam też Berdona! :) Poza tym podobał mi się sam turniej. Konkurencje były pomysłowe, a końcówka jednak mnie zaskoczyła :)

Oskarżyciel: Znowu Berdon też był pewnym archetypem postaci. Nie wiem, dla mnie ta książka jest pełna archetypów, typowości. Nawet jeżeli momentami było ciekawe - bo nie twierdzę, że było to totalne dno, ale nie porwało na tyle, na ile powinno, abym oceniała "Summonera" pozytywnie. Samo pochodzenie Fletchera wydaje mi się przewidywalne, charakter takich postaci jak jego przyjaciel krasnolud czy stosunek do przyjaciółki elfki również są typowe. Sama lektura była ok, ale mogła być czymś więcej. Po raz kolejny przekonałam się, że coś, co zostało opublikowane ze względu na "często wyświetlane, komentowane na WattPadzie" nie oznacza, że będzie to dobra lektura.

Obrońca: Według mnie książka jest przyjemna. Może i ma dużo archetypów, ale sam ogół wypada bardzo ciekawie, choć nie oryginalnie. Mimo to ja czekam na drugą część - mam nadzieję na mniej podobieństw :)

8 komentarzy:

  1. Jejku, te posty fajnie się czyta - jeśli zna się lekturę XD A ja tej nie znam i za cholerę nie mam jak się do niej odnieść <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie podoba mi się pomysł z tym sądem. :D Sama książka wydaje się interesująca, mimo tych wielu znanych motywów i schematów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nie znam tej książki i nie mogę się zbytnio wypowiedzieć. Mogę jedynie przyznać, że chyba tej książki nie przeczytam, bo skoro ma tyle podobieństw do innych, to może przeczytam coś oryginalniejszego, zamiast tracić czas na coś, co już było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda :( Według mnie, choć to już było, to i tak warto, bo jest fajna :)

      Usuń
  4. Kolejny sąd a ja kolejny raz ci napiszę, że uwielbiam te posty :D
    Książki nie czytałam i chyba nie zamierzam xd

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.