9 sie 2017

'Dolina Mgieł. Droga wojownika' R. D. Carpenter

Tytuł:  Droga wojownika (oryginalnie: -)
Autor: R. D. Carpenter (tłumacz: -)
Cykl: Dolina Mgieł
Liczba stron: 433
Wydawnictwo: Psychoskok (w roku: 2017)


Opis:
Głównym bohaterem jest kilkunastoletni wojownik o siwych włosach. Posiada on umiejętności, o których można by tylko pomarzyć. Szkolony od dziecka w walce stał się mistrzem w posługiwaniu się nietuzinkową bronią - halabardą. Nie jest to zwykła halabarda. Pomiędzy nią a jej właścicielem jest silna magiczna więź. Polega ona na ocenianiu umiejętności wojownika i informowaniu go o poziomie zagrożenia. W przypadku niebezpieczeństwa pierścienie ukryte w rękojeści halabardy mienią się kolorami, dając do zrozumienia, że walka zaraz się rozpocznie. Ta nietypowa broń kryje w sobie jeszcze inne tajemnice, ale te zachowam dla tych, którzy w całości poznają niebezpieczną podróż chłopca o imieniu Kage.


Opinia:
Wiecie może to ja czegoś nie doczytałam, ale z moim obecnym internetem szlag mnie trafi, zanim to sprawdzę. Może takiej informacji po prostu nie ma, a może zamysł był zupełnie inny. Nie wiem, nie będę teraz, po lekturze, rozstrzygać. Zaczynając książkę miałam nadzieję na dobrą młodzieżową fantasy. Czy była dobra, przekonacie się za chwilę. Pragnę jednak zaznaczyć, że w moim odczuciu to książka dla dzieci i tak zamierzam ją oceniać - jako literaturę dla najmłodszych.

Styl autora, pomijając liczne literówki, jest prosty w odbiorze i to on pierwszy skojarzył mi się z książką dziecięcą. W akcję wplecione są różne mądre rady, które dla dorosłego czytelnika są banalne w odbiorze, ale dla dziecka będą stanowiły źródło nauki. Tym bardziej, że każda złota myśl jest poparta zarówno wydarzeniem, jak i rozważaniami bohatera.

Fabuła to największy plus książki, jeśli spojrzeć na to z perspektywy dziecka. Nie ma bowiem chwil, kiedy mogłoby się ono nudzić, non stop coś dzieje - walki, chwile napięcia czy zgłębianie prostych towarzyskich relacji. Ponadto wydarzenia są klarowne i w pełni zrozumiałe, a zagadki są przemyślane i, dla najmłodszych z pewnością, zaskakujące. Czytelnik poznaje świat Kage'a (co prawda w książce nie ma takiej odmiany, ale nie umiem jej sobie odmówić) jego oczami. Styka się z wydarzeniami tragicznymi oraz pełnymi szczęścia. Uważam, że to ważne, aby w książkach dla dzieci ukazywać obydwie strony życia, a nie tylko szczęście, udane walki i niezwyciężoność bohaterów. W tym aspekcie autor spisuje się doskonale.

– Wiesz, jesteś naszym największym skarbem, a przyjaźń z tobą to wielki zaszczyt – powiedziała Yarpus.
Bohaterowie, pomimo postrzegania książki jako literatury dziecięcej, nie zdołali mnie nie irytować. Odniosłam wrażenie, że byli zbyt prości, czarno-biali. W ich prostych charakterach nie odnalazłam żadnych szarości. Szczerze mówiąc nie jestem w stanie stwierdzić czy autor wykreował ich tak specjalnie, czy przez nieuwagę. Podejrzewam, że to typowa kreacja w książkach dla dzieci, które mogą kibicować dobrym bohaterom oraz nie lubić tych złych. Kage to dzielny młodzieniec, szlachetny i nieustający w dążeniu do celu - idealny wzór do naśladowania. Trzej bracia olbrzymi to bohaterowie, których polubiłam najbardziej. Cechowała ich lojalność, miłość braterska oraz poczucie humoru. Denerwowała mnie nadzwyczaj ciekawska Yerpus, która nie potrafiła chyba utrzymać ciekawości na wodzy.

Podsumowując, książkę polecam - owszem, ale dzieciom. Dla dorosłego czytelnika okaże się ona banalna i zbyt szybka. To, co naprawdę mi się spodobało, to sama idea fabuły. Momentami potrafiła mnie utrzymać w niepewności, a pod koniec książki nawet ja nie mogłam oderwać się od historii. Jeśli więc macie młodsze rodzeństwo, kuzynki, kuzynów czy znajomych - naprawdę warto tę książkę podrzucić. Czyta się ją szybko, jest łatwa w odbiorze i ma porywającą dla dzieci fabułę (kto nie chciałby śledzić losów wojownika z magiczną halabardą?). Podejrzewam, że bardziej spodoba się chłopcom, ale dziewczynki też nie powinny jej zupełnie skreślić :)


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Psychoskok

10 komentarzy:

  1. Myślałam, że ten czarny pasek na okładce to UFO i się zastanawiam, jakie SF dorwałaś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, to nie jest książka dla mnie. Nie mam teraz ochoty na taką lekką literaturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdecznie pozdrawiamy, dziękujemy za recenzję, a zainteresowanym życzymy przyjemności z czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zwróć uwagę na tytuł posta - Dolina Mgieł, nie Wyspa. ;)
    Opis książki faktycznie jest ciekawy, jednak... no cóż, to nie jest lektura dla mnie. No i czy tylko mnie "siwowłosy wojownik" skojarzył się z Geraltem z Rivii? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tę książkę w moich planach czytelniczych, zobaczymy jak mi przypadnie do gustu :)
    Pozdrawiam,
    Subiektywne Recenzje

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej jej nie przeczytam, ponieważ mam tyle książek, po które MUSZĘ sięgnąć, że po tę mnie jakoś bardzo nie ciągnie.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro polecasz dla dzieci, to może poczekam, aż moje trochę podrośnie i razem przeczytamy :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. No cóż, to widocznie nie dla mnie :]

    OdpowiedzUsuń
  9. Też bym się spodziewała jakiegoś młodzieżowego fantasy i podejrzewam, że bym się mocno rozczarowała :o Już raz mi się coś takiego zdarzyło - oczekiwałam fajnej młodzieżówki, a otrzymałam książkę dla dzieci... i o ile nie mam nic przeciwko literaturze dziecięcej (no przecież ją lubię! :D), to wolę sięgać po nią świadomie, bo inaczej nie jestem zbyt zadowolona xD
    W każdym razie ta książka ma bardzo ładna okładkę! :P
    A czy przeczytam... nie wiem xD Nie mam na nią ochoty, więc w najbliższym czasie pewnie nie, ale nie odmawiam jej ostatecznie... xD

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.