24 maj 2016

Warszawskie Targi Książek 2016, czyli zbyt mało czasu, zbyt dużo ludzi

Uwaga, uwaga, przez praktyki w ogóle mam mało czasu na ogarnianie Waszych blogów, ale staram się, jak tylko mam czas! :) Spokojnie - w czerwcu wracam do trybu normalnego :D 


Po drugie - przypominam Wam o konkursiku :) Bannerek znajduje się po prawej stronie, a konkurs trwa jeszcze 8 dni! :D

A po trzecie dzisiejszy temat, czyli WTK 2016! :D

Zdjęcie mam... aż jedno! I jest to zdjęcie moje, Kai i pani Justyny Drzewickiej, która okazała się tak przemiłą osobą, że gdyby nie książki z biblioteki i kilka z Read More Book Challenge - już zabrałabym się za jej książkę Niepowszedni <3 Ale zacznijmy od początku.

Na miejscu o wyznaczonej porze była jedynie Kaja (brawo dla Ciebie :D). Ja, Rozen i Krokiet spóźniłyśmy się z mniej lub bardziej ważnych powodów. Z godziny 9:50 zrobiła się chyba 10:30 :D Not matter, spotkałyśmy się wreszcie i rozpoczynamy książkowe szaleństwo.

Na zewnątrz, przy bramie 11 obeszłyśmy stoiska z tanimi książkami i tam na stoisku wydawnictwa Akurat kupiłam sobie kieszonkowe wydanie Twardzielki za 5 zł. Poza tym widziałam może kilka innych ciekawych książek, ale żadna nie przekonała mnie do siebie na tyle, aby ja kupić.

Potem nadszedł czas na wejście na PGE Narodowy i tam się rozdzieliłyśmy - Krokiet z Rozen poszły w swoją stronę, a ja i Kaja w swoją. Na stoisku XXX kupiłam sobie Podwodny świat za 10 zł i zgarnęłam ze stoiska cudowną zakładkę <3



Im później było, tym więcej rzeczy mnie wkurzało. Po pierwsze czas miałam tylko do 12. A ubywał bardzo szybko. Po drugie - tłumy ludzi! Ja rozumiem, takie wydarzenia przyciągają dużo pasjonatów konkretnych dziedzin - w tym wypadku książek i komiksów - ale po cholerę pchać się w te wąskie przejścia z wózkami, walizkami i małymi dziećmi, a potem się dziwić, że ktoś was w duchu przeklina (zresztą Kaja wie, że w moim przypadku nie było to tylko przeklinanie w duchu). Zdawałam sobie sprawę z tego, że może mi być ciężko, bo w tłumach jestem aspołeczna, ale głupota ludzka mnie zadziwiła! No po co tam włazić z tymi wózkami, jak dzieci, które spały w tych wózkach nie byłyby w stanie przeczytać nawet kilku słów? Po cholerę włazić tam z walizkami ciągnącymi się za sobą i blokować jeszcze bardziej ludzi? 

Te niewygody wynagrodziła mi jednak cudowna pani Justyna! W sumie do stoiska Jaguara podeszłyśmy, ponieważ kocham ich fantastykę i zamierzałam kupić Łowczynię. A tam siedziała pani Justyna i podpisywała książki. Kojarzyłam tytuł z blogosfery, przy stoisku wzięłyśmy więc z Kają książki i przeczytałyśmy opis. Postanowiłyśmy kupić sobie po egzemplarzu i od razu podejść do p. Justyny po autograf, a autorka zaprosiła nas, abyśmy usiadły obok, porozmawiała z nami, wzięła nawet nazwy naszych blogów, kiedy dowiedziała się, że siedzimy w branży :) Zdjęcie jest bez Kai, bo nie byłam pewna czy wolno mi wstawić całość :D

Autorka nie napisała po prostu Dla Darii. Nie, ona najpierw z nami porozmawiała, a następnie napisała dedykację na podstawie rozmowy! :) Super podejście do czytelnika :)

Ogółem sądzę, że poległa nieco strona organizatorska targów - korytarze były wąskie w większości miejsc, ciężko było się poruszać. Ponadto myślałam, że zejdziemy tam z gorąca!

Mimo to żałuję, że mogłam tam spędzić tylko 1,5 h (choć mój portfel ma pewnie inne zdanie :D). Najbardziej szkoda mi tego, że nie mogłam zostać do 15 i poznać Jakuba Ćwieka! No ale cóż, mam nadzieję, że autor pojawi się na targach we Wrocławiu :) Wtedy na pewno nie przeszkodzi mi żadna rodzinna impreza ani komunia :D

A na koniec moje dwie nowe urocze zakładki <3


Byliście? Co powiecie? :D

22 komentarze:

  1. Nie byłam, bo daleko i wycieczka za granicę ;P Ale powiem Ci, że przy takich imprezach nawet 3 dni to za mało, wiem po Pyrkonie. Niby sporo czasu, a i tak go brakło, by ogarnąć wszystko. No i akurat wtedy Ćwieka udało mi się posłuchać, choć na autografy nawet się nie pchałam i słusznie chyba... Bo ludzie dłuuugo do niego stali, a ja miałam inne rzeczy do roboty XD
    W sumie nie wiem, czy wybrałabym się na targi nawet będąc bliżej. Chyba wole konwenty - są bardziej różnorodne. Cosplay, książki, komiksy, mangi, ciuchy... ;P Zakładek też nadmiar, poduszki, gorsety, figuurki <3 Na taki Pyrkon powinno się jechać mając 6-7 tysięcy w portfelu do wydania...
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w stu procentach! Już pomijając fakt, że przejścia były wąskie to ludzie zachowywali się jak szaleni, co najmniej :D Wszyscy się przepychali, dzieci biegały, rodzice z wózkami, ludzie z walizkami, tego się nie spodziewałam. Ja nie zakupiłam wielu książek głównie ze względu na kolejki. Jeżeli już coś mi się spodobało to nawet nie byłam się w stanie dopchać, a stwierdziłam, że szarpać się nie będę. Ogólnie podobało mi się, ale ludzi było za dużo. Przeciskanie się i ocieranie o każdego nie jest dla mnie czymś przyjemnym, więc nie mam zbyt pozytywnych odczuć. Chociaż chyba powinnam się cieszyć, że taka duża ilość ludzi przyszła na imprezę książkową. Z drugiej strony miałam wrażenie, że niektórzy przyszli sobie popatrzeć i postać, tak też można :D Dobra wyszło krytycznie, ale brak komfortu i możliwości skupienia się zrobił swoje. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę się doczekać Wrocławia mam nadzieję że poszalejemy. :D Jestem ciekawa twojej opinii o każdej z tych książek. Wyczekuje recenzji :D
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łap nominację http://wiktoriaczytarazemzwami.blogspot.com/2016/05/liebster-blog-award-9-10.html :D

      Usuń
  4. Ja na Targach nauczyłam się, że jeżeli chcesz spotkać się z Darią, przychodź o pół godziny za późno :D
    Zgadzam się z Tobą jeżeli chodzi o organizację. I mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy:*.

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam i jestem zachwycona!
    I jak tu teraz wrócić do codzienności:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Warszawa to dobre 300 km ode mnie, więc jeśli chciałabym tam przybyć, musiałby to być pobyt co najmniej dwudniowy :D Miło się ogląda takie zdjęcia, jeszcze milej byłoby być tam osobiście. Ale nie ma tego złego- za kilka miesięcy jest Kraków, a tam mam w planach się pojawić ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Było krótko, ale jak widać intensywnie;) To miłe że strony autorki, że porozmawiała i na podstawie rozmowy napisała dedykacje. Widać, że ma szacunek do czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie byłam na targach, bo rozumiesz - sprawy rodzinne (tak jak u ciebie), ale mi niestesty nie udało się tam być chociaż przez króciutki czas. Z tego co mówisz ta autorka była świetną osobą i bardzo miło z jej strony, że porozmawiała :) Na tym zdjęciu ta ruda to ty? Jakoś zupełnie inaczej sobie ciebie wyobrażałam (znaczy wiedziałam, ze masz rude włosy bo kiedyś pisałaś)...

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłam... I stwierdzam, ze tegoroczna odsłona Targów i tak była lepsza od poprzednich (w przypadku umiejscowienia niektórych wydawnictw).

    A jęsli chodzi o tłumy, to zawsze są najwieksze w weekendy .
    Ja żałuję ze nie byłam w weekend,ale dwa dni mi wystarczyły :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam w planach wybrać się w tym roku w końcu na targi książki na Narodowy, ale niestety miałam inne plany na miniony weekend. Chociaż nigdy nie byłam na żadnych targach książki, to jednak nie do końca właśnie chyba przekonuje mnie ta forma promowania czytelnictwa. Może dlatego właśnie, tak jak opisałaś, ludzie przychodzą na targi (i na wiele innych podobnych imprez też) jak na jakiś piknik. Najlepiej z całą rodzinką, babcią, ciocią, dziećmi, wnukami. Tak tworzy się "sztuczny" tłum ludzi, którzy wątpię, żeby byli zainteresowani książkami. Nie mówię o wszystkich ale dużo ludzi jest właśnie takich. Kilka razy wybrałam się na Narodowy na inną imprezę - Piknik Naukowy Polskiego Radia. Wydawało mi się to ciekawym wydarzeniem, o randze naukowej, trochę związaną z moimi zainteresowaniami, myślałam, że czegoś się dowiem, ale najwięcej tam było rodzin z dziećmi, wszyscy się przepychali, krzyczeli, przy każdym stoisku taki tłum ludzi, nic nie można było w spokoju popatrzeć. Innym razem byłam w Muzeum Bursztynu w Gdańsku i czytałam sobie tabliczki przy eksponatach oraz inne tablice z ciekawostkami na temat bursztynów. Przy każdym bursztynie chciałam też dokładniej się każdemu przyjrzeć. Ale nie mogłam w spokoju obejrzeć ani poczytać bo inni ludzie mnie przepychali, a że byłam z plecakiem to ciągle ktoś się wkurzał o ten plecak. OK może i to było trochę kłopotliwe, ale inni ludzie też nie zachowywali się OK. Miałam wrażenie, że większość ludzi przyszło do muzeum by robić zdjęcia a nie czytać czy popatrzeć dłużej na piękną bursztynową kolekcję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem jak ciężkie jest nadrabianie jak się ma w choinkę rzeczy na głowie :(
    Zazdroszczę ci tych targów i w ogóle szkoda że mnie nie było żebyśmy się spotkały :(
    Ta pani jest przesympatyczna no :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla mnie to jakieś 5h drogi... Ale może kiedyś większą ekipą? PS. Słodkie zakładki. ;]

    OdpowiedzUsuń
  13. Warszawa, Wrocław, Kraków. Wszystkie targi tak daleko dla 15latki z zachodniopomorskiego😂😂😂
    No niestety dopóki nie zarabiam na targi nje pojade😠
    Twoje zakładki mnie zachwyciły
    zapiskizgredka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. nie byłam, ale jak tak czytam Wasze relacje (pojawiają się na wielu blogach) to nabieram ochoty żeby pojawić się na targach za rok. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Faktycznie trochę to dziwne (i denerwujące!), że ludzie pchali się z wózkami i walizkami, widząc, że przejścia są wąskie. No ale bez sensu jest też to, że organizatorzy nie przygotowali się na tłumy.
    Nie byłam jeszcze na żadnych targach - do Warszawy za daleko, do Krakowa w sumie też, ale mam nadzieję, że do Wrocławia uda mi się przybyć ;D.

    OdpowiedzUsuń
  16. Szczerze, to nie przekonują mnie Targi Książki :p Po pierwsze to jak sama zauważyłaś, na tak dużych imprezach często zdarzają się wpadki organizacyjne. Spojrzałam nawet przed chwilą na program i średnio ciekawy. Dla samych książek też bym raczej nie przyjechała, bo w internecie i tak można kupić je taniej. Poza tym z Poznania mam do Warszawy daleko. ;) Plusem jest jednak to, że można spotkać innych moli książkowych. Nie wiem, może kiedyś się przekonam.

    OdpowiedzUsuń
  17. To i tak piękne wspomnienia! Ja pamiętam, że jak jestem zawsze w soboty na Targach w Krakowie, to jest również masakra. Trzeba wcześniej przyjechać, by kolejkę zająć, niestety . Ale teraz jeśli będzie się dało , zrobię sobie wejście a'la bloger ; ) No i te walizki, wózki, dobrze rozumiem i znam. I nie tylko Ty mówisz na głos o tym co myślisz, widząc ludzie błąkających się jak nawiedzeni po korytarzach.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja chcę pojechać na te targi ❤❤❤
    A Niepowszednich to ci w ogóle zazdroszczę :D

    OdpowiedzUsuń
  19. O jak fajnie :D
    Ja także bym chciała na takie targi pójść, ale albo mnie nie ma w mieście lub jestem zajęta albo dowiaduję się o tym po fakcie :D

    Susette
    0zuzol0.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Przyznam, że nie miałam jeszcze okazji pojawić się na żadnych targach. Planowałam pojawić się w Warszawie, ale niestety się nie udało. Mam jednak nadzieję, że następnym razem się uda, bo takie wydarzenie musi być świetnym przeżyciem ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Warszawa jest "troszeczkę" za daleko, bym mogła przyjechać tam na targi, więc pozostaje mi tylko czytanie relacji ;) Co do kwestii organizatorskich: przy takich okazjach zawsze są problemy z tłumami, ciasnotą i duchotą. Byłam już dwa razy na targach w Krakowie i w godzinach popołudniowych po prostu trzeba się było ryć przez te wszystkie tłumy, że już nie wspomnę o trudnościach do dostania się do niektórych autorów, gdzie wszyscy zaczynali kierować się prawami dżungli. Ale w ogólnym rozrachunku, nigdy nie żałowałam przyjazdu, a teraz z niecierpliwością czekam na październikowe targi w Krakowie ^^

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.