21 paź 2019

'Charlie Hernandez i Liga Cieni' R. Calejo


Opis:

Charlie zawsze był dumny za swojego latynoskiego pochodzenia. Uwielbia latynoską kulturę, sztukę, a zwłaszcza baśnie i legendy – opowieściom babci zawdzięcza niemal encyklopedyczną wiedzę na temat potworów i upiorów, które od pięciuset lat rozpalają wyobraźnię dzieci z Półwyspu Iberyjskiego i Ameryki Łacińskiej. I chociaż babcia czasem dawała mu do zrozumienia, że w tych historiach może tkwić ziarno prawdy, Charlie podchodził do nich sceptycznie i brał za wytwór wyobraźni.
Kiedy jednak zaczęły mu rosnąć rogi i pióra – objawy niepokojąco pasujące do legendy, którą często opowiadała mu babcia – Charlie nagle został wciągnięty w świat, w którym mityczne istoty będące żywym wcieleniem latynoskich legend wkraczają w jego życie. Co więcej – wydają się widzieć o nim więcej, niż on sam.

Opinia:

Największym plusem tej powieści okazała się latynoska mitologia - przeze mnie osobiście spotkana po raz pierwszy w literaturze. Autor barwnie opisuje mity oraz legendy hiszpańskojęzycznego świata - aż chciałoby się zapoznać bliżej z tym folklorem! Szlag może jednak trafić ze słowniczkiem - umieszczono go jedynie na końcu, nawet za pierwszy razem przy obcojęzycznych słowach nie pojawiają się przypisy, a naprawdę irytowało mnie ciągłe przekręcanie na ostatnie strony w celu sprawdzenia ich znaczenia.

Sama historia to akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Średnio zaskakująca (poza elementami mitologicznymi, ponieważ nie znam akurat tej), umiarkowanie wciągająca i na pewno szybka w czytaniu. Nie powaliła mnie mimo wszystko na kolana. Zakończenie jednak intryguje i mam nadzieję, że kolejny tom okaże się lepszy. I liczę na więcej zabawnych scen typu ostateczne stracie!
- Dlaczego ja ci wierzę?- Nie mam pojęcia... Może dlatego, że mówię prawdę!
Charlie to strasznie zagubiony bohater, próbujący odnaleźć się zarówno w nowej sytuacji, jak i na polu szkolnym oraz uczuciowym. Szczerze powiedziawszy odniosłam niejakie wrażenie, że autorowi zależało na takiej metamorfozie od przysłowiowej ciapy do superbohatera. Bardzo polubiłam natomiast Violet! Czego ta dziewczyna nie potrafi! Po prostu urodzona dziennikarka z wielką pasją i energią. To ona napędza większość akcji! 

Sama historia nie wydała mi się zbyt odkrywcza czy wartościowa, ale bardzo barwne i pełne akcji przedstawienie mitologii latynoskiej niejako to rekompensuje. Mogłam poznać dzięki tej powieści coś nowego i bardzo ciekawego, a sama historia to lekka i przyjemna historia o dzieciach, dla których legendy okazały się prawdą.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI.

7 komentarzy:

  1. No nie, to nie jest książka dla mnie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. W baśnie wierzą prawdziwe dzieci
    Jestem starym dzieckiem.
    Zaczynam nawet mieć coś ze skrzata����♥️mądrość życiową

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm.. wiesz zainteresowałaś mnie bo nie czytałam latynowskich legend - to co wiem to tylko z animacji KSiega życia odnośnie kultywowania Święta Zmarłych w Meksyku ale to tylko tyle... chciałabym dowiedzieć się coś wiecej - wiem, że powieść w którą ta mitologia jest wpleciona to co innego ale i tak brzmi ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znałam to tylko z Coco. Uważam, że dla tej strony mitologicznej warto zajrzeć do książki :)

      Usuń
    2. Coco również oglądałam :)
      Poszukam... naprawdę mnie ciekawi :)

      Usuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.