10 maj 2015

'Czarnoksiężnik z Północy' J. Flanagan

Tytuł: Czarnoksiężnik z Północy
Tytuł oryginalny: Ranger's Apprentice: The Sorcerer of the North
Autor: J. Flanagan
Cykl/seria: Zwiadowcy
Tłumaczenie: D. Strukowska
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 383

Opis:
Od wydarzeń opisanych w Bitwie o Skandię minęło pięć długich lat. Will, niegdyś uczeń Halta, dziś sam jest pełnoprawnym zwiadowcą. Wyrusza na północne rubieże wraz z Alyss, by zbadać niepokojące pogłoski o mających tam miejsce, dziwnych wydarzeniach. Pozbawiony wsparcia tych, do których obecności przywykł, Will stara się dociec prawdy o mitycznym Czarnoksiężniku, który ponoć objął we władanie okoliczne ziemie. Nawet Halt, choć jego doświadczenie nie ma sobie równych, nie był w stanie przygotować swojego ucznia na spotkanie z istotami rodem z najgorszych koszmarów! Zagubiony w bezkresnych lasach, ścigany przez echa i dziwne, okryte mgłą sylwetki, Will zadaje sobie pytanie – czy magia naprawdę istnieje?

Opinia:
Zacznę od minusa książki... Choć to smutne, że jakiś minus ma. Otóż, przeskok bez żadnego wyjaśnienia o 4 lata do przodu uznaję za zdecydowany minus. Po prostu tak nagle dowiadujemy się, że wow, Will zdał testy, otrzymał Srebrny Liść Dębowy. No okay, okay... Ale może byłam ciekawa właśnie, jak będą przebiegać testy? Może byłam ciekawa, co w tej chwili u Horace'a lub Evanlyn? Tak, dla mnie taki przeskok w akcji to zdecydowany minus.
Kiedy kogoś nie lubimy, łatwo jest nam źle o nim myśleć.
Will dostał swoje pierwsze zadanie, w którym nie pomoże mu ani Halt, ani Gilan. Jednak u swojego boku będzie miał rezolutną kurierkę Alyss, czego dowiadujemy się już z opisu, więc nie uważam tego za spoiler. Szczerze przyznam, że Alyss jest postacią, którą polubiłam znacznie bardziej od Evanlyn. A autor naprawdę potrafi tworzyć postaci.

Narracja trzecioosobowa, ale nie skupiająca się jedynie na Willu. Nie, akcję widzimy też oczami Alyss oraz Horace'a, a także Halta, choć to chyba był tylko jeden czy dwa rozdziały w tym konkretnym tomie. A Halt znajduje się naprawdę wysoko w najbliższej TOPce ^^

- Halt! Jak się miewasz? Co porabiasz? Gdzie Abelard? Jak Crowley? Co tu się właściwie dzieje?
- O mojego konia pytasz wcześniej niż zadajesz pytanie o komendanta całego Korpusu. Pewnie cenisz Abelarda wyżej. To mnie cieszy - mruknął Halt, unosząc jedną brew.
Ostatnio zaczęłam oceniać też okładki. No więc przyznaję, że akurat w Zwiadowcach nie każda okładka przypadła mi do gustu, ale ta jest ekstra, choć na zdjęciu tytuł zdaje się wtapiać we mgłę, ale na realnej okładce nie ma tego efektu. Oczywiście, jak zwykle okładka jest tajemnicza i niewiele da się z niej wyczytać.

Akcja pędzi, tylko czasem dając nam chwilę na wytchnienie, ale to właśnie lubię. Will nie wie, komu powinien ufać, a od kogo trzymać się z daleka. Czuje się tym bardziej niepewnie, że to misja incognito. Jednak najbardziej zaskakujące jest to, co kryje się w lesie Grimsdalle. Prawda jest bardziej zaskakująca, niż może Wam się wydawać.
Po moim zniknięciu miejscowi dodali dwa do dwóch. Wyszło im siedem.
Książkę polecam, jak cały cykl. Aż żałuję, że ma tylko 12 części! ☻ Tylko mam nadzieję, że nie czeka mnie więcej takich niemiłych przeskoków o 4 lata bez wyjaśnień...

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,6 cm)

6 komentarzy:

  1. Tylko 12 części? Dla mnie to było aż xd
    Niemiłe przeskoki? Z tego co mi się wydaje, to jeszcze jedna część jest tak totalnie zrobiona jako retrospekcję.. Chyba 10... Ale głowy nie dam. Jednakże.. Miłej dalszej lektury :D

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dla mnie to tylko, bo seria jest świetna i w nieskończoność mogłabym czytać o przygodach Willa :)

      Usuń
  2. Dołączam do poprzedniczki: tylko dwanaście części? Żeby przeczytać tą serię potrzebowałabym kilkanaście dobrych tygodni (co pewnie kiedyś się stanie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, mnie te książki wciągają tak, że pochłaniam je jednego dnia każdą. Gdybym miała je na półkach to pewnie przeczytałabym je w trochę ponad dwa tygodnie, bo codziennie czytać nie mogę :)

      Usuń
  3. Tak! Ten przeskok czasowy! Co to miało w ogóle być?! Kochałam Willa jako piętnastolatka, a tu nagle taki... starszy XD Ale uważaj na dwunastą część (?, chyba, chodzi mi o Królewski zwiadowca, tę ostatnią jak na razie) - tam to dopiero jest szok i załamanie psychiczne.
    W każdym razie ja się bałam, czytając tę część. :D No wiesz, ten las był straszny, nie wiadomo było, co zaraz wyskoczy... Ale ogólnie oceniłam tę część na nieco nudniejszą od Oblężenia Macindaw, tam to dopiero będzie się działo. :D
    Uwielbiam Zwiadowców. Naprawdę.
    I dla mnie dwanaście części to wcale nie jest dużo, jak stwierdziły moje poprzedniczki komentatorskie. :D Mogłabym czytać i czytać o losach Willa... Ale najlepiej jakby był nadal piętnastolatkiem... albo chociaż przed dwudziestką. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi w sumie to, że jest 20latkiem nie przeszkadzało - ale ten przeskok mnie zdenerwował, bo nagle z życia Willa wyrwano 4 lata, które nie wiem, co się działo. Okay, będę pamiętać ostrzeżenie :)

      Usuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.