13 maj 2017

'Proś mnie, o co chcesz' M. Maxwell

Tytuł: Proś mnie, o co chcesz (oryginalnie: Pídeme Lo Que Quieras)
Autor: M. Maxwell (tłumacz: E. Ratajczyk)
Cykl: Proś mnie, o co chcesz
Ilość stron: 263
Wydawnictwo: Amber (w roku: 2014)

Bierze udział w wyzwaniach: ABC CzytaniaZmierz się z tytułamiCzytam nie tylko Amerykanów100 książek, Kitty's Reading Challenge (prezent)

Opis:
Po śmierci ojca Eric Zimmerman, bogaty niemiecki biznesmen, postanawia skontrolować hiszpańskie filie swojej firmy. W głównej siedzibie korporacji w Madrycie poznaje młodą sekretarkę Judith. Judith ulega czarowi oszałamiająco przystojnego, władczego mężczyzny. I godzi się na udział w jego zaskakujących seksualnych grach...

Opinia:
Okay, pierwszy raz piszę takie ostrzeżenie, ale w recenzji mogą pojawić się spoilery. Czytajcie jednak śmiało - tej książki i tak nie warto poznawać na własnej skórze :D No i słowo recenzja w tym wypadku to może zbyt duże słowo, raczej moje osobiste żale.

Po pierwsze to chyba pogniewam się na samo wydawnictwo. Ilość literówek w tej książce jest porażająca! Po drugie styl autorki to porażka. Zero namiętności, zero erotyzmu, zero jakichkolwiek emocji - nic poza wywoływaniem irytacji w czystej postaci. Zero humoru. Był on tak nijaki, jak się tylko da.

To miał być erotyk kipiący seksem i perwersją. Osobiście w życiu bym sobie tej książki nie kupiła. Niestety, moi nieczytający znajomi uparli się, aby na osiemnastkę podarować mi powieści. I tak wylądowałam ze Sparksem oraz tą pozycją do przeczytania. Miałam nadzieję, że może mimo wszystko nie będzie to totalne dno. Jakże się myliłam!

Już pierwsze strony przekonały mnie, że to będzie ciężka przeprawa. Bohaterka to totalna idiotka - napalona jak nastolatka, naiwna jak dziecko, choć chciałaby uchodzić za twardą kobitkę. Ponadto łatwa, tak niesamowicie łatwa! To chyba było to, co zirytowało mnie w tej książce najbardziej. Poznali się już na początku, na stronie siedemnastej, a około dwudziestej szóstej już była pierwsza a la erotyczna scena w ich wykonaniu. Poza tym perwersje perwersjami, ale autorka zdecydowanie przesadziła i przekroczyła granice dobrego smaku, pakując w książkę tyle zboczeń i perwersji, ile tylko była w stanie.

Rozchwiana emocjonalnie - to słowo także zdecydowanie opisuje Judith. W jednej chwili wścieka się na Erica, po czym daje mu dupy. W ogóle główna bohaterka to taki typ, który niesamowicie mnie irytuje i doprowadza swoim zachowaniem do furii. Niby taka niezależna, silna, samodzielna... A nie potrafi postawić się dupkowi. O tak, to słowo doskonale opisuje Erica. Zimny dupek, który uważa, że wszystko mu się należy. Nie przyjmuje słowa odmowy, rządzi się i przekracza wszystkie granice. Został zresztą przedstawiony jako bóg seksu, normalnie samym spojrzeniem potrafi doprowadzić bohaterkę do orgazmu! Jak czytam takie bzdury, to podnosi mi się ciśnienie.
Pożądanie sprawia, że my, ludzie, zachowujemy się w pewnych sytuacjach bezwstydnie.
Autorkę ostatecznie znienawidziłam w momencie, gdy zabiła kota głównej bohaterki w celu rozwinięcia tego chorego wątku miłosnego. Tak wykorzystać biedne zwierzątko, zero przyzwoitości no! Żeby ten wątek miłosny był... normalny? Nie, to istna patologia. Oczywiście, Eric od razu uprzedza Judith, że to tylko seks. I co robi ta idiotka? Zakochuje się w nim, a jakże! Po prostu szkoda słów.

Erotyk powinien mieć dwie rzeczy: znośną fabułę i dobre sceny erotyczne. Nie wiem, czy zauważyliście, że zaczęłam od bohaterki, a nie od fabuły. Zrobiłam to z jednego powodu - ta książka nie ma fabuły. Nie dzieje się tu nic poza seksem oraz kłótniami Judith. Przy czym seks niekoniecznie dotyczy Erica i Jud. O nie, to byłoby zbyt proste. Wszyscy zachowują się jak króliki... I te sceny są opisane tak... bez żadnego erotyzmu. Poza tym perwersja goni perwersje - orgie, trójkąty, anal, oglądanie, jak robią to inni, pokazywanie innym, w biurze, na parkingu... Za dużo zarówno tych zboczeń, jak i samych scen. Seks występuje w tej książce średnio co dziesięć stron.

Nie wiem, jakim cudem ta książka jest bestsellerem w Hiszpanii. Za to porównanie do Grey'a całkiem trafne - czytałam fragmenty i były tak samo beznadziejne. Z tym, że Grey chyba ma jakąś fabułę, a tutaj po prostu jej nie użyczycie. No i ten tatuaż, który ona sobie robi na koniec, to już był szczyt idiotyzmu.

Bohaterowie drugoplanowi są sprowadzeni do irytującej siostry, kochanej siostrzenicy, faceta w friendzonie z korzyściami, upierdliwej szefowej, kolegi z pracy oraz zazdrosnej Niemki... A reszta postaci to już w ogóle zginęła w tle, zupełnie. Postaci główne też nie mają zbyt złożonego charakteru - on jest dupkiem, a ona łatwą, irytującą trzydziestką z hormonami nastolatki.

Podsumowując ten wykład, nie sięgajcie po to. Nie dałam temu jednej gwiazdki tylko dlatego, że czyta się to szybko, ale z zażenowaniem i niesmakiem. Najgorszy erotyk, jaki czytałam.

26 komentarzy:

  1. Nawet gdybyś polecała to ja bym zdecydowanie nie przeczytała a tak - to już w ogóle uhhh...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie to bym nawet o niej nie powiedziała :D A rodzice jakby to zobaczyli na półce twojej to by to spalili po dwóch pierwszych stronach :P

      Usuń
  2. W wydawnictwie Amber literówki w książce to nie jest aż takie wielkie zło. Cały czas się zastanawiam kiedy popełnią jakąś na okładce- to by było tak śmieszne, że aż głupie. Zmienianie okładek, paskudne czcionki na okładkach właśnie, niewydawanie kolejnych tomów serii- witamy w Amber, prawdopodobnie najgorzej działającym wydawnictwie na polskim rynku :P
    Co do książki- ostatnio totalnie odrzuca mnie od typowych i schematycznych romansów, co wydaje mi się niemal zabawne, ponieważ przez długi czas to właśnie ten gatunek był u mnie wiodącym i rozpoznawalnym xd Ale i tak nie zamierzałam i nie zamierzam czytać tej "książki", a już na pewno nie po incydencie z kotem. Serio? Szczyt kretynizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahha, dowaliłaś z tym Amber :P
      No, też uważam, że akcja z kotem jest masakrą....

      Usuń
  3. Jakby nie patrzeć to jest wiele książek w tym wydawnictwie, gdzie literówki mnożą się między sobą, dokładając kolejnych i kolejnych. Jakby nie wystarczało to, że dość wiele rozpoczynanych przez nich serii zostaje porzuconych, a okładki... o tym wolę się nie wypowiadać.
    A jeżeli chodzi o książkę to słyszę o niej po raz drugi (bo pierwszy był, jak dodałaś jej zdjęcie na swoim fanpage) i naprawdę nie mam ochoty czytać czegoś tak wybrakowanego w fabułę i naszpikowanego obrzydliwymi scenami miłosnymi. Poza tym szczeniackie zachowanie głównej bohaterki, Judith, również do mnie nie przemawia. Jeżeli dorosła kobieta ma rozum rozkapryszonej, napalonej na faceta nastolatki to naprawdę ciężko jest czytać książkę od jej strony. Naprawdę gratuluję ci wytrwałości. Ja zapewne rzucałabym tą nibyociekającąseksem książeczką po pokoju, wyzywając bohaterów! ;)
    Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, uważam, że oni trochę przeginają, ale ogółem to mają kilka fajnych książek :P
      Wiesz, ja nią rzuciłam raz... lub dwa xD

      Usuń
  4. Czemu autorzy ciągle posługuję się nazwiskiem Zimmerman? Już chyba 3 czy 4 książka, w której jest to nazwisko -,- Ale i tak nie mam zamiaru tego czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem na nie chyba wystarczy za komentarz?:D

    Co się dzieje na tym świecie, że takie coś dobrze się sprzedaje choćby i w takiej Hiszpanii, zostaje u nas wydane (pal sześć literówki), i straszy Bogu ducha winne osoby "obdarowane" taką cudownością? Czemu ludzie chcą czytać o seksie, i to napisane tak totalnie bez pomysłu na fabułę, byle tylko był w książce sam seks - chyba nigdy tego nie ogarnę. W kazdym razie podziwiam Cię, że doczytałaś do końca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem właśnie... I doczytałam do końca tylko dlatego, że było krótkie :D 500 stron bym nie zdzierżyła :D

      Usuń
  6. Już się nie mogłam doczekać tej recenzji! Jak wiesz, ja nie znoszę, nie znoszę erotyków i niemal zawsze mnie od siebie odruzcają. Bo w większości jest tak, jak w recenzowanej przez ciebie pozycji - tylko seks, seks i zero jakiejkolwiek fabuły! Irytują mnie takie postaci jak Judith, które mają mokro w majtkach na sam widok mężczyzny. Mówi się, że to faceci myślą tylko jednym organem, ale u kobiet chyba też to się czasem zadrza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, że autorkami erotyków są częściej kobiety niż faceci... xD

      Usuń
  7. Literówki w książce... brrr >< Jak ja tego szczerze nienawidzę!
    A główna bohaterka... mam wrażenie, że czytając, sama nie pozostawiłabym suchej nitki na tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kto mądry myślał,że Amber mogło wydać coś dobrego, jeszcze z tak badziewną okładką? :D A bestseller to w końcu najlepiej sprzedająca się książka: mam wrażenie, że gorsze rzeczy już zdobywały ten tytuł XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat Amber ma dużo dobrych książek według mnie :P Tzn. typowo młodzieżowych, ale które mi się podobają :P Np. Angelini pisze cudnie <3 Albo K. Sparks :)

      Usuń
  9. Brzmi rzeczywiście fatalnie! :D Jak ktoś pisze erotyk i nie umie napisać porządnie scen erotycznych to co tu więcej można powiedzieć.. A ten motyw ze śmiercią kota dla rozwinięcia wątku miłosnego to już w ogóle przegięcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wiem, ale niechby to chociaż fabułę miało, a tu null :P

      Usuń
  10. Ja miałam na to ochotę, ale już jak pisałaś na fb odczucia, stwierdziłam, że jednak podziękuje ;D
    Za to twoja recka mnie rozbawiła ;D Uwielbiam takiego kociaka jadącego książki ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. ta książka ma tylko jeden plus- jest krótka ;) bardzo spodobała mi sie Twoja recenzja. Wyczerpująca i napisana z pasja . Takie lubię. Blog dodaje do obserwowanych i zapraszam tez do mnie
    Pozdrawiam

    Czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha, uwielbiam Twoje negatywne recenzje xDDD (a może powinnam powiedzieć osobiste żale? xDDD)(no i jeśli nie dotyczą książki, którą lubię, haha xD chociaż nawet wtedy może bym lubiła xD)
    Lubię erotyki, ale do tej książki w ogóle mnie nie ciągnęło i nie ciągnie. Najwięcej miało tu do powiedzenia porównanie do Greya - nie przeczytam nic, co może Greya przypominać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ty, Justi i Ola kochacie, jak się wyżywam na książkach :D
      Ja sama też w życiu bym tego nie kupiła :P

      Usuń
  13. Wygląda na to, że ma okropną nie tylko okładkę, ale i treść. Zostałam zniechęcona do niej dostatecznie, aby po nią nie sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.