No tak, w końcu musiało do tego dojść - nieksiążkowy TAG :D Do tego dość osobisty :D Ale wiecie, Ola mnie dorwała, a przyjaciołom się nie odmawia ^^ I tak możecie poczytać o tym, jak dwie skrajne osobowościowo osóbki zostały przyjaciółkami na odległość <3
Od razu mówię - czytanie moich odpowiedzi grozi chyba zanudzeniem w niektórych momentach, a czytanie odpowiedzi Oli - przesłodzeniem :D Jednak obydwie gwarantujemy wam uśmiech na twarzy :D A na końcu mały bonusik ode mnie :) Tak, Oluś, możesz się bać <3 I nie zabijaj mnie też za grafiki :D
Kitty: Ja i mierzenie czasu.... UH! No dobra, zacznijmy od tego, że nie mam pojęcia, ile już znam Olę, ale na pewno w przyjaźń przekształciło się to na początku wakacji br., kiedy organizowałyśmy razem Wakacyjne wyczytywanie i się spotkałyśmy. Wtedy też zaczęłyśmy nałogowo do siebie pisać i teraz wylądowałam w jej ulubionych na mess, bo tak uprzykrzam jej życie swoim pisaniem :D
Ola: Zgodzę się z Kitty. Jak dla mnie momentem przełomowym w naszej relacji był dzień, w którym miałam mega, mega, mega depresję, a Kociaczek nie pozwalał mi się załamać. I w sumie to wciąż trwa! Piszemy około 200-300 wiadomości w ciągu dnia i teraz Kitty jest takim punktem codzienności - wstać, umyć zęby, napisać do niej.
Kitty: Byłam w KRK z chłopakiem i jego kolegami. Ogłosiłam, że tam jestem, a wtedy Ola napisała, że chętnie się spotka. Zaczęło się od tego, że opłacałyśmy parkometr dla Audisi mojego chłopaka, ale z racji tego, że to bardzo skomplikowane urządzenie, Oluś miała mi pomóc. Potem poszłyśmy odebrać jej wielką paczkę z książkami i łaziłyśmy z nią później aż do końca. Ola zabrała mnie do Dziórawego Kotła, gdzie przegadałyśmy całe spotkanie, a ja odkryłam, że miejscowy gad mnie nie lubi (żaba w kiblu nie chciała na mnie skrzeczeć, pff). Ostatecznie rozstałyśmy się na Plantach (chyba), ale wcześniej napstrykałyśmy tam sobie selfiaczki. :)
Ola: Cóż, z mojej perspektywy to inaczej wyglądało. Kiedy Kitty napisała na Mini Maratonach, że przyjeżdża, już trochę pisałyśmy i w sumie uznałam, że może mnie nie zje. Ale jechałam na spotkanie PRZERAŻONA! Boże, ona jest taka super, a ja taka nunu! Szłam do niej na miękkich nogach. A okazała się tak mega cudowna, wspaniała. Moje pierwsze wrażenie z Kociaczkiem na żywo to jej słodki głos - serio, ona mówi jakby wstrzykiwała cukier do strun głosowych. Musicie to usłyszeć. Zabrałam ją do Dziórawego Kotła, gdzie wypiła CAŁE kremowe piwo, dla mnie to nieosiągalne. No i poszła ze mną odebrać moje WIEEELKIE ksiażki. Najważniejsze wrażenia z tego wspólnego czasu to po pierwsze - ZA MAŁO, po drugie - ALE ONA JEST SŁOOODKA
Kitty: Jeszcze NIGDY się nie pokłóciłyśmy, co jest szczerze mówiąc dość dziwne, bo mamy bardzo rozbieżne charaktery :D
Ola: A ja mam inne wrażenie... To nienormalne, wiem, ale mam wrażenie, że często sprawiam Ci przykrość tym, że długo nie odpisuję. Ale Cię kocham strasznie, tylko... szkołę najbardziej! Ale to prawda, jesteśmy z Kitty totalnie różne, mamy inne systemy wartości, światopogląd, a także sposób reagowania na trudności. Ale przecież tak genialnie się uzupełniamy, prawda?
Kitty: Ola, zabij mnie, ale... Ja nie wiem, jakim cudem zaczęłyśmy do siebie pisać. Ale ja generalnie w ogóle takich rzeczy nie pamiętam. Za to na pewno połączyły nas książki <3
Ola: Na szczęście masz mnie, a ja PAMIĘTAM. Otóż, historia jest dziwna. Kiedy zaczynałam blogowanie, Kitty miała już publikę i była dość rozpoznawalna. A ja byłam malutką, cichutką, początkującą blogerką. Kitty mi strasznie, strasznie imponowała i chciałam być jak ona. Wpadłam na pomysł organizacji jakiejś akcji, ale absolutnie nie wiedziałam, jak się za to zabrać. I napisałam do Kociaczka, którego specjalnie znalazłam na fb. Pamiętam, że byłam taka miła i grzeczna i ęą ależ. A jak się bałam jej odpowiedzi!
Kitty: Do tej pory widziałyśmy się dwa razy, w planach jeszcze PARTY HARD + NOCNY CLUBING (czyt. 18 Oli) oraz WTK, kiedy Ola najprawdopodobniej u mnie nocuje (ciekawe, co na to moi rodzice xD)
Ola: Za rzadko! Do tej pory były to dwa, no i oczywiście mega krótkie. Ale te, o których wspomniała Daria, będą dłuższe, na szczęście. A widziałyśmy się w lipcu i na KTK.
Kitty:Nie rozumiem pytania. Serio. Bo jak dla mnie przyjaźni się nie utrzymuje. Ona utrzymuje się sama.
Ola: Hmmm, to ja to trochę inaczej jak Kitty odpowiem. Po pierwsze, na pewno jest ciężej jak z innymi koleżankami, bo jednak Kociaczek jest dla mnie li i jedynie literkami na fb bądź selfiaczkami, które sobie wysyłamy w ilościach hurtowych. A z drugiej strony też na pewno jest bardziej oczekiwana, bo na spotkanie październikowe czekałam od sierpnia, jak nie od lipca!
Kitty: Nie wiem, jak u Oli, ale u mnie na pewno nasza wspaniała rozmowa z panią Miszczuk oraz detronizacja na KTK 2016. Ale jednak najbardziej pani Miszczuk, bo zrobiłyśmy to razem, razem prosiłyśmy o prequel z Belethem i Azazelem oraz nie zapomnę, jak Ola powiedziała pani Kasi, że groziłam jej, że przestanę ją lubić, jak nie przeczyta Ja, diablicy.
Ola: A ja mam inne! Jak nie reagowałaś dziwnie na moją euforię na widok youtuberów, których nie znałaś, a ja kwiczałam ze szczęścia jak zażynane prosię. W ogóle, całe targi książki były niezapomniane i już się nie mogę doczekać Warszawskich! Ja tak powiedziałam?
Kitty: Z wyglądu - tak, od czegoś jest Facebook. Ale ja nigdy nie rozmawiałam z innymi przyjaciółmi Oli, a ona chyba nie pisze jakoś nałogowo z Meredith i Justysią, a na pewno nie pisze z moimi przyjaciółmi z Wawy/Twierdzy.
Ola: Jak w rozmowie, wiadomo, pojawiają się imiona naszych przyjaciół. Myślę, że obie orientujemy się, kto jest dla nas ważny, kim jest i tak dalej. Niektórych moich przyjaciół Kiciak pozna na Party Hard
Kitty: Szczerze to (Oluś znów mnie zabije) taką słodką naiwność. To jest po prostu tak cudownie urocze, a bez tego nie byłoby Oli. Uwielbiam ją też za uśmiech, bo Ola kocha się uśmiechać. Ach, no i za optymistyczne podejście, co do tego, jak zakończy się PARTY HARD + NOCNY CLUBING, bo nasze rozmowy o tym są tak genialne, że ja już chciałabym luty!
Ola: To teraz czas na epopeję. W Kitty najbardziej lubię to, że jest inna niż ja. Że ja jestem słodka i naiwna, a ona mnie uświadamia. Że każe mi się ogarniać. Że potrafi dużo gadać o tematach tabu, o które wstydziłabym się zapytać innych. To, że pomimo pozornej słodyczy to naprawdę twarda, kick-assowa babka, której nie chcielibyście spotkać w nocy o północy. Za dziwne komplementy. Za pisanie do nocy.... Za doradzanie książek. Oj, Kitty, wzruszyłam się! Już się nie mogę doczekać PARTY HARD!
- Ja sama nie bałabym się siebie o północy... O ile nie miałabym przy sobie wiatrówki albo noża... Choć tym drugim chyba bardziej zraniłabym siebie. :D To tak dla jasności :D
- Oluś, nie jest mi przykro, jak nie dopisujesz, bo ja też czasem nie mam czasu ci odpisać - ale to przecież nic złego :)
- Generalnie przyjaźń na odległość była kiedyś dla mnie abstrakcją, a teraz mam trzy takie przyjaciółki - Olę, Meredith i Justysię. Niestety, na razie tylko z Olą udało mi się do tej pory spotkać. Jednak, jeśli macie możliwość spotkać się ze swoimi przyjaciółkami z neta - zawsze je wykorzystujcie! Warto! Ja nie żałuję ani chwili spędzonej z Olą, a mam nadzieję, że takich chwil będzie kiedyś dużo więcej.
- To, że z Olą jesteśmy takie różne, jest według mnie świetne, ale ja generalnie otaczam się osobami zupełnie innymi niż ja. Często się nie rozumiemy, jedna drugiej musi coś tłumaczyć, ale no wiecie - to tylko urozmaica czas i rozmowy :D Zwłaszcza, kiedy wynikają z tego zabawne nieporozumienia :D Poza tym takie odmienne osobowości uczą - polecam :)
- Ja nie jestem typem osoby, z którą łatwo wytrzymać (pomimo tych wszystkich słodyczy, jakie pisze Ola oraz tego, że według niej mój głos to płynny cukier :D), dlatego osoby, które to potrafią - cenię tym bardziej. Jestem wulgarna, zboczona, zbyt pewna siebie, często egocentryczna (i ja sobie z tego wszystkiego zdaję sprawę, ale cóż - taka jestem) i nie rozumiem wielu rzeczy, np. jak można mieć kompleksy, ale mimo to, jeśli ktoś potrafi ze mną wytrzymać i jeszcze uważa, że jestem słodka - no to musi być miłość :D A przyjaźń między dziewczynami tak w pewnym sensie postrzegam - jako taką przyjacielską miłość (jakkolwiek głupio to brzmi). Tym bardziej to, że Ola ze mną (i z moją edukacją nt. tematów tabu) wytrzymuje to należą jej się oklaski, bo w przeciwieństwie do Młodej to ona się ze mną nie wychowywała, i nie wiedziała na co się pisze :D
Zachęcam do zrobienia tego TAGu wszystkich blogerów (i nie tylko), którzy gdzieś tam - w Polsce, czy w innym kraju mają swojego przyjaciela/przyjaciółkę. Bo te odpowiedzi są nie tylko dla pokazu na bloga. One przede wszystkim są dla tej drugiej osoby!
Bardzo fajny TAG :) Widać przyjaźni kilometry nie zabijają ;)
OdpowiedzUsuńMiłość według mnie już tak, ale przyjaźni nie :)
UsuńDopiero teraz zobaczyłam z bliska te graficzki... i chyba jednak cię zabiję...
OdpowiedzUsuńA tak serio, to Żabko, Myszko... Kocham Cię <3 Strasznie, strasznie, strasznie i tak się wzruszyłam na tym tagu, że aż beczę <3 jesteś cudowna i tak się cieszę, że Cię mam <3
Hahaha, pacz, nadal żyję <3
UsuńTeż się cieszę, że cię mam <3
No ja po tym poście mam przede wszystkim ochotę napisać wam jedno, wielkie - awww.
OdpowiedzUsuńUroczy post :D W każdym razie ja znajomości online budować zaczęłam mając 10 lat i cały czas kogoś w sieci mam, aczkolwiek tagu nie wykonam, bo to raczej zbyt prywatne. Poza tym moi ludzie by mnie wyśmiali, gdybym coś takiego zrobić chciała. Cóż poradzę, że z prześmiewcami trzymam <3
OdpowiedzUsuńAle ciekawostka - mojego chłopaka poznałam grając w LoLa. Przez ponad 2 lata nawet nie wiedziałam, jak wygląda. A teraz studiujemy w tym samym budynku, mimo, że domyślnie mieszkamy 600km od siebie.
Hahaha, ciekawostka podobna do mojej - też poznałam swojego na LOL'u :P Tylko my mieszkamy w tym samym mieście xD
UsuńW takiej relacji kilometry nie są ważne! Ważna jest przyjaźń i zrozumienie ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńZgadzam się :)
UsuńSuper TAG. ;) Ja również mam kontakty z dwoma blogerkami, z którymi się bardzo lubię i cieszę, że je poznałam. ;)
OdpowiedzUsuńTo może też zrobicie taki post? :)
UsuńJeju jak słodko <3
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za to, żeby wasza przyjaźń przetrwała długie, długie lata :)
Dzięki <3
UsuńCud miód normalnie ;))) fajnie, że udało się Wam spotkać. I liczę na to, że kiedyś też będę mogła spróbować kremowego piwa w Dziurawy kotle ;p (ktoś tu pisał, że jest egocentrykiem?;D)
OdpowiedzUsuńHahahaha, tak, tak, ja :D
UsuńNo kremowe piwo jest cudne <3
Ooo, nigdy nawet nie pomyślałabym, że to napiszę na Twoim blogu, ale JAK UROCZOOOO xD <3 <3
OdpowiedzUsuńI jestem wymieniona też *_* <3 <3