22 gru 2016

'Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludzi" L. Yep & J. Ryder

Tytuł: Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludzi (oryginalnie: A Dragon's Guide to the Care and Feeding of Humans)
Autor: L. Yep & J. Ryder (tłumacz: A. Pohl)
Cykl: -
Ilość stron: 208
Wydawnictwo: IUVI (w roku: 2016)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania

Opis:
Panna Drake, uparty i zrzędliwy smok – czy tego chce, czy nie – ma nowego pupila: nad wiek wygadaną Winnie.
Dziwna sprawa: dziesięciolatka myśl, że to panna Drake jest jej zwierzątkiem! Co za niedorzeczny pomysł! Smoczyca ma przed sobą trudne zadanie: wychować tę pyskatą osóbkę na idealną towarzyszkę. O ile w ogóle jest to możliwe… Panna Drake otwiera przed Winnie tajemną i fantastyczną stronę San Francisco. Dziewczynka dostaje w prezencie szkicownik i rysuje w nim czarodziejskie stworzenia. Problem zaczyna się, kiedy jej szkicelungi ożywają, uciekają i swobodnie biegają po ulicach…
Czy Winnie i panna Drake położą kres chaosowi? Czy uda im się uwierzyć, że przyjaźń może wynagrodzić ból po stracie najbliższych?

Opinia:
Styl autorów jest bardzo prosty - na pierwszy rzut oka widać, że to pozycja pisana z myślą o młodszym czytelniku. Pasuje mi to zresztą do wizji małżeństwa piszącego razem książkę. Przez akcję przewija się humor, wzruszenie oraz lekka groza.

Winnie dostaje pannę Drake od swojej ciotki Amelii. Jednak panna Drake nie wyobraża sobie, że to dziewczynka miałaby ją posiadać - i to jest najzabawniejsze. Dziesięciolatka uparcie wierzy, że smoczyca należy do niej, a panna Drake uważa, że to dziewczynka została jej pupilkiem. Pomimo początkowej niechęci odkrywa jednak w dziecku przyjaciółkę. Cała akcja za to utrzymuje tempo dziecięcej opowieści - na tyle szybko, aby nie zanudzić młodszego czytelnika, ale jednak na tyle wolno, aby mógł on zrozumieć, co się dzieje. Autorzy zbudowali bardzo ciekawą społeczność magiczną, w którą może się on zagłębić, ale pozostawili też pewien margines niedopowiedzenia, dzięki czemu dziecko może wyobrazić sobie dalszy ciąg historii, a dorosły wysilić wyobraźnię bardziej niż przy typowo młodzieżowych pozycjach, jakie są dostępne na współczesnym rynku.
Może ty wiesz lepiej, ale czasem to twój oswojony może mieć rację.
To mój ulubiony obrazek z książki <3
Panna Drake to zrzęda, ale w taki zabawny sposób, ponieważ ona wcale się z tą opinią nie zgadza. Ponadto, jako narratorka, opowiada nam wszystko w miarę szczegółowo i z masą własnych uwag. Każdy rozdział rozpoczyna się jej poradą co do wychowania oswojonego. Jej kreacja jako smoka jest również ciekawa i oryginalna. Winnie za to jest bystrą dziesięciolatką, której szczerze współczuję. W tym wieku musiała się zmierzyć z problemami, jakie powinny zaprzątać raczej głowę dorosłych. Było mi tak smutno, gdy tłumaczyła, dlaczego zamiast kupnych warcabów, ma narysowaną planszę oraz wycięte z kartonu figurki. Zdecydowanie potrzebowała przyjaciółki, ale i opiekunki, ponieważ jej mama miała sama wystarczającą ilość problemów, a i tak starała się zapewnić Winnie jak najlepsze dzieciństwo.

Książka, choć trochę naiwna dla starszego czytelnika, powinna się spodobać osobom w każdym wieku. Dlaczego tak uważam? Ponieważ sam przekaz treści, jak i cudowne ilustracje (autorstwa M. GrandPre) zmuszają wyobraźnię do pracy. Autorzy w prosty sposób pokazali tak wiele: ból straty, potrzebę przyjaźni, budowanie zaufania. Zdecydowanie polecam! :)



Za egzemplarz dziękuję:

21 komentarzy:

  1. Czytałam bardzo dobre opinie o tej książce, jednak sam fakt, że są tam smoki już mnie zniechęca, bo to jedyne stworzenia fantastyczne, których nie lubię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, właśnie zazwyczaj ludzie lubią je najbardziej :D

      Usuń
  2. A ja wręcz przeciwnie, nie mogę się doczekać, żeby dopaść tę pozycję

    OdpowiedzUsuń
  3. W jednym miejscu napisałaś chyba "Willie" zamiast "Winnie" - czy tak miało być? Jeśli chodzi o książkę, to raczej po nią nie sięgnę. Pozycje stworzone z myślą o młodszy, czytelniku nigdy do mnie nie trafiają :)
    Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Rozkazu zagłady"! pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cii, bo mi pasuje bardziej Willie :D
      Do mnie trafiają jako czysta rozrywka :D

      Usuń
  4. Wydania z obrazkami zawsze są świetne <3
    W ogóle, myślę ostatnio nad pewną drobną rzeczą... Mianowicie, zauważyłam i u Ciebie, i sporej rzeszy innych osób pisanie, że w książce "humor jest świetny", "autor pisze z humorem", "humor w książce jest bardzo dobry". Potem sięgam po pozycje, w której wszyscy wychwalali owy "humor", a ja go za Chiny nie mogłam tam znaleźć XD Zwykle okazuje się, że to co chyba większość nazwa humorem to dla mnie po prostu lekki styl, albo młodzieżowa konwencja ;P I mam wrażenie, że to słowo jest po prostu niepoprawnie używane. Bo mogę być w dobrym humorze, ktoś może być humorzasty, ale czy przez tekst może przewijać się humor? Żart, ironia - owszem. Ale chyba o używanie tego konkretnego słowa będę się musiała podpytać mojej nauczycielki z kultury języka XD Bo coś mi tu po prostu od dawna nie gra, ale z drugiej strony w ten sposób pisze spora ilość osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. ja używam słowa humor, kiedy śmieję się podczas lektury :D Inaczej nazywam to lekkim stylem :D
      Wiesz, to nie musi być poprawnie pisane, sądzę, że to bardziej skrót myślowy :)

      Usuń
  5. Świetny pomysł na historię. Uroczo, że małżeństwo postanowiło razem wydać taką baśniową opowieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to musi być fajna zabawa napisać coś razem :)

      Usuń
  6. Po książkę raczej chyba nie sięgnę... Wiesz, już próbowałam z Akademią Dobra i Zła i było to dla mnie nieco zbyt infantylne.
    Natomiast sttrasznie fajne jest to, że wracają wydania z ilustracjami - miło mieć coś takiego na półce.
    Przyznam, że czytając Twoją recenzję raz wybuchłam śmiechem --> "ednak panna Drake nie wyobraża sobie, że to dziewczynka miałaby ją posiadać - i to jest najzabawniejsze. Dziesięciolatka uparcie wierzy, że smoczyca należy do niej, a panna Drake uważa, że to dziewczynka została jej pupilkiem." Już to sobie wyobrażam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty no, ale tak jest! :P
      Ale dla ciebie byłoby to zbyt infantylne :P

      Usuń
  7. No cóż nie jest to raczej coś w czym gustuję więc w tym przypadku zdecydowane nie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny tytuł książki! :D No cóż, na lekturę się raczej nie zdecyduję (chociaż, kto wie?), mimo że sam pomysł jest dosyć interesujący. Po prostu, ciężko mi się czyta książki dla dzieci, które dla osoby w tym wieku są już zbyt naiwne... No dobra, mówię jak staruszka. XD
    Btw. Czy tylko mi przeszkadzają w czytaniu te opadające śnieżynki? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy inni mówią, że są świetne, a one opadają i tak tylko do pewnego momentu :D

      Usuń
  9. Mnie również się spodobała, chociaż to definitywnie książka już nie dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ALe w sumie po co się takimi ograniczenia przejmować? :D

      Usuń
  10. Ostatnio wszyscy to czytają! Widziałam to już na tylu blogach. No nic, może bratu poczytam.... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama też możesz spróbować, mi się podobało :)

      Usuń
  11. Obrazek faktycznie świetny, książka niestety nie dla mnie. ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ejjjj, ja już gdzieś słyszałam o tej książce xD Ilustracje! <3 I jakie fajne imię - Winnie! Popieram xDD Hm, hm, kiedyś chcę to przeczytać :D Brzmi fajnie :D

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.