15 gru 2016

'Latarnia umarłych' L. Herman

Tytuł: Latarnia umarłych (oryginalnie: -)
Autor: L. Herman (tłumacz: -)
Cykl: ?
Ilość stron: 605
Wydawnictwo: Muza (w roku: 2016)

Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania

Opis: 
Akcja "Latarni umarłych" rozgrywa się w rok po wydarzeniach opisanych w "Sedinum – wiadomość z podziemi". Troje młodych ludzi – Paulina, Igor i Johann – zostaje ponownie wplątanych w sensacyjne śledztwo, tym razem dotyczące pewnego morderstwa.
Dawno, dawno temu, w pewnym małym miasteczku nad samym morzem, w starym średniowiecznym zamczysku rodzi się chłopiec, który niedługo potem zostaje królem całej Skandynawii, a w ówczesnej Europie jest nazywany Cesarzem Północy.
Mijają wieki. Rok 1941. Mroźną listopadową porą, w samo południe, nieopodal miasta dochodzi do potężnej eksplozji, która kładzie pokotem wszystkie drzewa i wybija szyby w oknach w całej okolicy. Fala uderzeniowa odczuwalna jest w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, a w pewnej starej kaplicy zapada się posadzka.
Blisko osiemdziesiąt lat później pewnego wiosennego dnia do redakcji popularnego, szczecińskiego dziennika przychodzi wiadomość od pewnego staruszka. W jego kolejnych listach nieprawdopodobne wspomnienia i sensacyjne szczegóły przeplatają się z urojeniami z czasów wojennych. Zajmująca się tym tematem dziennikarka Paulina Weber zaczyna wątpić w zdrowie psychiczne nadawcy. Gdy w ostatnim liście zdradza on, że od wielu lat ukrywa zakopane w piwnicy zwłoki, jest już tego pewna…
Pozostawione przez niego stare dokumenty z wolna zaczynają jednak odsłaniać mroczne wydarzenia, które za czasów drugiej wojny światowej rozegrały się w sennej, nadmorskiej scenerii...

Opinia:
Styl autora jest bardzo dokładny, szczegółowy. Książka nie dostała ode mnie 10/10 tylko dlatego, że niekiedy męczyły mnie dłuższe opisy na przykład łodzi, ale dla fanów takich tematów - będzie to nie lada gratka. Widać, że pan Herman dokładnie przestudiował temat, zanim zaczął pisać książkę. Wiele informacji zawartych w książce sprawdziłam i okazały się prawdziwe. Zastanowiła mnie tylko jedna rzecz (może ktoś mi wyjaśni), a mianowicie na stronie 313 zostało napisane trzydziesty lutego odnośnie rocznika 2012 w Polsce... Ale wiecie, jestem raczej na 100% pewna, że takiej daty nie ma... Dlatego podejrzewam, że to zwykłe przeoczenie, które w natłoku dobrego reaserchu oraz genialnie napisanej historii można spokojnie wybaczyć.
- Rzeczywiście [...]. To ruiny jakiegoś budynku.- Zaczyna się robić z tego jakiś pieprzony "Blair Witch Project".
W prawdziwe wydarzenia autor wplótł naprawdę sensacyjną historię, donoszącą się nie tylko do czasów II Wojny Światowej, ale także do XV-wiecznej historii Pomorza. Akcja przeplata się nie tylko z przeszłością, ale także z wydarzeniami, które z pozoru zupełnie się ze sobą nie łączyły, a na koniec stworzyły jedną misternie zbudowaną na szczegółach całość. Wszystko zaczyna się dość niepozornie. Dokładnie od tsunami, które zniszczyło Darłowo. Początkowo nie miało to dla mnie zupełnie żadnego związku z późniejszą historią, ale nie martwcie się - tutaj wszystko układa się spójnie i logicznie. Ponadto pan Leszek nie ułatwia nam odgadnięcia tajemnicy, cały czas kręci, mota, mami czytelnika, aby na koniec zawrócić mu w głowie prawdziwą bombą. Chociaż książka ma ponad 600 stron, czyta się ją błyskawicznie, chcąc poznać zakończenie tej niecodziennej zagadki. Historia cały czas trzyma nas w napięciu, a autor z rozmysłem przedstawia nam kolejne elementy układanki.

Bohaterowie to kolejny mocny punkt książki, choć na początku lekko się pogubiłam. Może być to spowodowane jednak tym, że Latarnia umarłych to drugi tom przygód Igora, Pauliny i Johanna, a Sedinum nie czytałam. Od razu mówię, że nie odczułam za specjalnie tego braku pod względem fabularnym, ale na pewno kiedyś nadrobię tom pierwszy.

Igor to architekt znudzony już swoją pracą, którą zupełnie inaczej sobie wyobrażał. Interesuje się historią i to on był jednym z głównych źródeł wiedzy w tej książce. Paulina to dziennikarka, która wplątuję się w całą sprawę przez przypadek. Do tego zmaga się ze swoim średnio udanym związkiem. Z nią zżyłam się jakoś tak najmniej, bo jednak większość mojego zachwytu pochłonęła ekipa Pandory <3 Johann oraz jego przyjaciele to cudowna mieszanka osobowości, która pod przewodnictwem Igora zwiedzała Darłowo, a poza tym byli pełni energii! Johanna zresztą polubiłam w ogóle najbardziej! Postaci drugoplanowe nie giną wcale w tle pierwszoplanowych. Autor nadał im osobowość i pewne cechy, które od razu wskazują nam bohatera. Często można łączyć ich też z konkretnymi sytuacjami (mi na przykład Gwen do końca książki kojarzyła się z pozostawionym tam, gdzie nie trzeba stanikiem).
Minęło wiele lat, gdy odważyłem się do niej zajrzeć. Była tam mapa z jakimiś ręcznie naniesionymi notatkami.
Podsumowując, dawno nie czytałam tak dopracowanej pod względem tła historycznego książki. Jedyna, co przychodzi mi do głowy po zakończeniu Latarni umarłych  to: muszę zmusić chłopaka, aby to przeczytał. A to będzie wyczyn, bo on nie czyta książek. Ponadto gdybym miała porównać pana Leszka do jakiegoś zagranicznego autora, nie poszłabym śladem gazety Wprost i nie porównałabym go do Dana Browna. Nie, ponieważ pan Herman napisał dużo lepszą książkę niż autor Kodu Leonarda da Vinci. Ja osobiście porównałabym go do Zafona, bo tak, jak hiszpański pisarz Barcelony, tak powoli, ale bardzo szczegółowo roztacza przed nami sekrety Pomorza, a to rejon znacznie nam bliższy. Zdecydowanie polecam fanom dobrze przemyślanych i trzymających w napięciu sensacji!


Za egzemplarz dziękuję:

19 komentarzy:

  1. Chyba zapomniałaś o tytule :D
    Nie miałabym nic przeciwko tej lekturze, naprawdę :D Ale najpierw... najpierw muszę poznać to co już u siebie mam. Za dużo tegoo :C Nie wiem w co mam ręce włożyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomnieć, nie zapomniałam... Dodawałam z telefonu i go wcięło.... o.O
      To mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz na nią chwilkę :)

      Usuń
  2. Trzydziesty luty to ciekawie :D No i jeżeli książka jest lepsza niż powieści Dana Browna to koniecznie muszę się z nią zapoznać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem do końca przekonana, ale... Może kiedyś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, akurat tobie nie wiem czy przypadłoby do gustu :D

      Usuń
  4. Bardzo podoba mi się ta okładka :D.
    Czytanie Sedinum idzie mi jak krew z nosa, naprawdę nie wiem dlaczego. Chociaż może jednak wiem - porównałaś Hermana do Zafona, a jego Cień wiatru okropnie mi się wlókł ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cień wiatru ci się nie podobał? o.O Jak możesz :P

      Usuń
  5. To tło historyczne mnie odstrasza, ale... będę ją mieć na uwadze. :]

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, to gdzieś obok mnie! XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak doskonale wiesz, marzęo przeczytaniu tej książki. Fascynuje mnie to, że jest osadzona w realiach II WŚ, a także XV Pomorza. Ostatnio polubiłam także sensację, więc z pewnością ta ksiązka by mnie zachwyciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona nie jest osadzona w realiach II WŚ, ale ma przytaczane wątki z tego okresu Oluś :P

      Usuń
  8. Lubię gdy wszystko układa się w logiczną całość :D kto wie może kiedyś przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuuu.... tylko biec i czytać!


    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  10. Tytuł jest strasznie fajnyyyy :D Ogółem nie wiem, czy to książka dla mnie... :P A to 30 lutego naprawdę zastanawiające xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Wydaje się naprawdę interesująca, choć nie jestem pewna czy to książka dla mnie. Mogłabym nie odebrać jej tak, jak powinnam, niemniej jednak zapisuję tytuł :D

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.