Autor: T. Mafi (tłumacz: M. Kafel)
Cykl: Dotyk Julii
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Otwarte (w roku: 2012)
Bierze udział w wyzwaniach: 52 książki w ciągu roku, ABC Czytania (dodatkowa), Kiedyś przeczytam, 100 książek
Opis:
Opis:
Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija.
Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha
Opinia:
Styl autorki mnie pochłonął. Książka pochłonęła mnie jednego dnia. Tak, nie ja ją, ona mnie (również okładką <3). Momentami brakowało mi humoru, ale odkąd pojawił się Kenji, zmieniłam zdanie. Nie brakowało mi już humoru, było idealnie! Autorka czaruje, a ten pomysł z przekreślaniem prawdziwych myśli Julii jest boski! Tylko... zauważyłam kilka delikatnych niedociągnięć...(np w kwestii współlokatorów pod koniec... kto czytał, ten wie) Ale nie były zbyt ważne dla samej treści :)
- Tak naprawdę nie jestem nagi - mówi Adam.- Och - wyrywa mi się.
Fabuła jest... Schematyczna. Momentami do bólu przewidywalna. Jednak ciekawa, wciągająca, a pomysł jest wykorzystany tak w 99% procentach (nie wiem jeszcze, jak to się rozwinie w kolejnych częściach :D). Problem polegał tylko na tym, że od razu wiedziałam, komu powinnam ufać, a komu nie, a zdecydowanie wolę w takich książkach być utrzymywana w niepewności. To, co mnie zaskakiwało to coraz potężniejsze moce Julii. Tempo akcji podobało mi się bardzo. Z początku niby nic się nie działo, akcja toczyła się powoli... Ale potem, w momencie ucieczki znacząco przyspieszyła i aż do samego końca już nie zwalniała!
Czytając tą książkę miałam tylko jedną, bardzo znaczącą uwagę. Dlaczego wszyscy bohaterowie są piękni, dobrze zbudowani etc.? Adam był cudowny, Kenji był cudowny, Warner był cudowny, Castle był cudowny.... Albo to Julia jest w stanie uznać każdego męskiego bohatera za pociągającego, albo coś jest nie halo. A obstawiam to drugie, bo Julię polubiłam bardzo! Tylko... ten wątek miłosny. To mi trochę psuło odbiór, ale na szczęście Julia miała do tematu ciekawe podejście, a nie zakompleksionej smarkuli.
Histeria to luksus, na który nie było mnie stać.
Poza tym, że Julia została moja ulubioną bohaterką, tak Adam niekoniecznie. To tak a propos schematyczności - takich bohaterów w młodzieżówkach jest niestety pełno i to zazwyczaj oni są właśnie wybrankami bohaterek... Nudzi mnie to już. Wiecie co by mnie nie znudziło? Gdyby została np. z Warnerem! On był mega! Nie, nie mówię, że to dobry materiał na chłopaka, ale jego budowa psychologiczna na pograniczu szaleństwa bardzo mi się spodobała i to on jest moim ulubionym męskim bohaterem. Ponadto lubię Kenji'ego. Wprowadził on do książki humor, był takim typem macho, ale w dobrym sensie. No i Castle. Po zakończeniu pierwszego tomu, ta postać intryguje mnie najbardziej... I chciałabym bardziej poznać Jamesa, mam nadzieję, że będzie ciekawą postacią!
Podsumowując, książka była bardzo fajną, szybką lekturą, ale nie bardzo oryginalną czy genialną. Styl autorki owszem - mogłabym czytać jej powieści godzinami! Jednak z samym motywem zabijania przez dotyk spotkałam się już w Dotyku J. Accardo i w sumie te książki aż tak bardzo się od siebie pod względem głównej idei nie różniły - tylko zależy, kto zbiera specjalnie utalentowanych i w jakim celu... Mimo to polecam, bo to przyjemna, miła lektura, choć schematyczna i czasem bardzo przewidywalna.
Najlepszy cytat ever:
- Adam...- Tak?- Nie umiem prowadzić
PS. Shatter me nie znaczy wcale Dotyk Julii, jeju jak ja nienawidzę tłumaczy polskich tytułów....