Za nominację do TAGu kawowego dziękuję megi94:)
Pachnidło według mnie zalicza się do dość krótkich książek, w końcu ma tylko ok. 250 stron, ale historia tam pokazana zdecydowanie zalicza się do tych mocnych, zwłaszcza końcówka.
Americano – średnia w treści książka
Igrzyska śmierci były dla mnie zupełnie średnią książką. Nie było grozy, której się spodziewałam, bohaterowie też nie byli jakoś cudownie wykreowani...
Cappuccino – lekka i przyjemna książka
Zdecydowanie dawno nie wymieniane Skrzydła Laurel. Lekka książka o wróżkach, zdecydowanie przyjemna, choć może lekko przesłodzona.
Latte macchiato – ulubiona trylogia
Pewnie za każdym razem wybieram co innego, ale trylogia o Wiktorii Biankowskiej K. Miszczuk.
Szkoda, że nie trafiłam na więcej takich, ale jedynie Chemia śmierci i jej kontynuacja, zwłaszcza czytana w nocy <3
Mocha – słodka historia książkowa
Unikam słodkich książek. I nie, nie napiszę tu wcale o Eleonorze i Parku, bo to nie było słodkie, tylko głupie. Nie wspomnę znów Skrzydeł...., bo ma być słodka, a nie lekko przesłodzona... Ostatecznie to chyba jednak postawię na Skazanych, gdzie ta historia była taka słodko-gorzka.
Kawa po irlandzku – wielowątkowa powieść
Tak aby jedna? To niech będzie Złodziejska magia (i jej kontynuacja). Mamy wątek Tyena i Rielle, ponadto wątki poboczne, jak historia Velli :)
A do Pechowej trzynastki nominowała mnie Magia słowa. Jak zobaczyłam tą nominację, to się zastanawiała, co to jest! Robiłam TAG, zanim mi odpowiedziałaś, a widziałam, że ty wylosowałaś, więc i ja tak zrobiłam :) Rzuciłam sobie monetą (orzeł - kocham; reszka - nienawidzę) i wypadła reszka, czyli odwrotnie niż u ciebie :D
A więc trzynaście rzeczy, których nienawidzę! (kolejność przypadkowa)
1. Pająków. Nienawidzę ich, brzydzę się nimi i się ich boję. Co z tego, że jedzą muchy? Sama je sobie pozabijam, a pająki niech wyginą ;/
2. Pocieszania. Tak, dobrze czytacie. Nienawidzę tych bezpłciowych Będzie dobrze, nie martw się, jutro będzie lepiej. Na co to komu, skoro i tak nic nie wnosi? Lepiej kopnąć kogoś w dupę i powiedzieć, żeby się za siebie wziął, serio, to pomaga dużo bardziej!
3. Dupków. Niby takie banalne, ale takie nieoczywiste. Nienawidzę facetów, którzy uważają, że - tylko dlatego, że coś im w spodniach wisi - to mogą traktować kobiety jak istoty niższego rzędu, pomiatać nimi. Normalnie tylko przestrzelić obydwa jądra, żeby się toto nie rozmnażało!
4. Idiotów. Chyba ten TAG wychodzi mi bardzo agresywnie, ale co ja poradzę? :D Jak po prostu mam w klasie kilka osób czy spotykam takich na ulicy, którzy nie łapią najprostszych rzeczy, ale wypowiadają się normalnie, jakby to wiedzieli wszystko, to mnie krew zalewa. Mam ochotę wstać, strzelić z liścia i powiedzieć, żeby ta osoba się przymknęła. Wiem, można czegoś nie rozumieć, ale ludzie - od razu trzeba zamiast tego paplać milion bzdur na ten temat, nie mając o nim zielonego pojęcia?
5. Niezręcznych sytuacji. Czytajcie: kiedy jesteś sobie na przykład na wakacjach u babci, a tu przyjeżdża ciocia X, której ty totalnie nie kojarzysz, a ona cię wita, obcałuje z każdej strony, poopowiada o twoim dzieciństwie, a ty tylko siedzisz, grzecznie się uśmiechasz i zastanawiasz się kto to cholera jest... Zresztą dotyczy to nie tylko sytuacji rodzinnych. Siedzisz w autobusie, a obok ciebie siedzi grubas i tylko pilnujesz, żeby na pewno nie zetknąć się z nim ramieniem lub kolanem, ale to ciężkie, bo zajmuje więcej miejsca niż ty ;/ Czaję, ktoś może sobie ważyć, ile chce, ale mógłby tych dodatkowych kilogramów pilnować, żeby nie zajmować 1,5 miejsca...
6. Księży (lub mojego katechety) rozprawiających o seksie. Serio, bardzo tego nie trawię. Jeszcze katecheta to ma dzieci (ksiądz w sumie też, choć nie powinien), ale co taki dobry, przestrzegający celibatu ksiądz może do jasnej cholery wiedzieć o seksie, jak mu kobitki tknąć nie wolno? Nie, lepiej wmawiać, że seks z gumką cz tabletkami to grzeszny, bo lepiej w wieku 16 lat zrobić sobie bachora, za co jeszcze cię potępią, bo przecież przedmałżeński! Ale pamiętajcie dziewczyny, że towar zawsze sprawdza się przed, a nie po, bo mogą z tego po wyjść bardzo nieprzyjemne sytuacje (i to nawet moja mama stwierdza! :D)
7. Dwulicowości. Muszę tłumaczyć? Sądzę, że nie.
8. Znęcania się nad ludźmi i zwierzętami. Można mieć kompleksy, ale po co od razu wyżywać się na innych, a tym bardziej na bezbronnych zwierzątkach? Już naprawdę bardziej lubię ludzi, którzy się tną, bo oni robią krzywdę sobie, a nie innym.
9. Wygórowanych wymagań. Nie jestem żadnym kujonem, ale jak się przyłożę, to potrafię wyciągnąć naprawdę dobrą średnią, robić coś fajnego etc. Kiedy się przykładam, to jest super, ale nikogo nie obchodzi, że to wymaga ode mnie wysiłku, na który na przykład nie mam czasem ochoty. I kiedy już robię coś gorzej, a ktoś mi to wypomina, to nawet jeśli to są moi rodzice, mam ochotę taką osobę wykląć. Dosłownie stwierdzam, że nie warto pokazywać nigdy maksimum swoich możliwości, bo jeżeli zejdzie się chociaż trochę z tego poziomu, to od razu są jakieś ale, bo każdy od nas oczekuje, że zawsze będziemy pracować na najwyższych obrotach ;/
10. Ludzi, którzy nie powinni się zajmować tym, czym się zajmują, ale uparcie robią to dalej. Dajmy na to np. moją matematyczkę. Ta kobieta w ogóle nie nadaje się do nauczania, a tym bardziej do pracy z młodzieżą powyżej 10 r.ż. Nie potrafi wytłumaczyć najprostszych rzeczy, nie potrafi uzyskać w klasie autorytetu, grozi mojej klasie - osobom wszystkim bez wyjątku pełnoletnim - uwagami w dzienniku, co jest naprawdę śmiechu warte. Jak mam iść na jej lekcji, to chce mi się płakać w przypływie ślepej furii. Ale oczywiście są też inne przykłady - hostessy w drogeriach. Skoro ktoś nie zna się na kosmetykach czy ich nie lubi, to po co się pchać na konsultantkę, która ma doradzić klientowi, a nie tylko pokazać, co gdzie stoi. Ja najbardziej lubię kupować w moim Hebe - tam panie zawsze mi podpowiedzą, doradzą!
11. Chaosu. Nie chodzi mi o bajzel w pokoju, bo ten mam non stop. Chodzi mi o m. in. niedotrzymywanie terminów, przekładanie nagle spotkań, nieplanowanie wyjazdów, zapominanie o spotkaniach, złożonych obietnicach, nieprecyzowanie dokładnie oczekiwań, czasu (czyli wszystko, w czym specjalizuje się mój chłopak) etc. To wszystko wprowadza do życia chaos, a ja lubię organizację i dokładność.
12. Marznąć. Jestem stworzeniem ciepłolubnym. W ziemie co prawda wychodzę z domu, ale nigdy długo tam nie wytrzymuje. Najlepiej, żeby był na mnie wtedy z 3 warstwy ubrań i prywatny kaloryfer marki MÓJ.FACET., bo inaczej mogę zamarznąć ;/
13. Zwykłej niegazowanej wody. Tak, to podchodzi pod nienawiść! :D Po prostu mój organizm, kiedy wezmę choćby łyka tej trucizny, od razu ma odruch wymiotny, wargi krzywią się w grymasie niezadowolenia. Aby przeżyć apokalipsę zombie, musiałabym mieć magazyn wody gazowanej, coli, fanty lub czegokolwiek gazowanego do dyspozycji, bo inaczej umarłabym z pragnienia.
Cóż, moja pechowa negatywna trzynastka dobiegła końca :D Wiem, no trochę agresji się pojawiło i brzydkich słów, ale po prostu jak myślę o niektórych z tych rzeczy, to inaczej się nie da. Ja nominuję: