Opis:
Jak se dobrze pomyśleć, to wszystkie chłopy są po jednych piniądzach. Nie umiejo kochać, jeno chcieliby dupczyć. Nie kontrolujo sie, ciężki żywot z nimi. I Easter zdążyła się już o tym przekonać. Ale już wie, jak wyprostować sprawy między nią a mężem. A Noot już niebawem przekona się na własnej skórze, jak bardzo kocha go jego żona. Albowiem dziadek Easter miał swoje tajemnice. Antyczne już strony steranego notatnika, przekazanego ukochanej wnuczce, kryją w sobie sekret najmroczniejszej magii, jaką widział świat - magii, dzięki której Noot przekona się, że Easter zrobi wszystko, by ocalić ich miłość. Biedny, stary Noot... już niebawem zobaczy, co naprawdę ma na myśli jego żona mówiąc JESTEŚ DLA MNIE WSZYSTKIM.
Opinia:
Sukkub był co prawda chory, ale miał także jakąś konkretną, ciekawą fabułę. Tutaj tej fabuły mi brakowało, ale to chyba z racji mojego średniego zamiłowania do form krótkich.Generalnie książka jedynie dla ludzi o mocnych nerwach. Odrażające seksualne sceny, nieprzyzwoite słownictwo i kazirodztwo. To znaczy Edward Lee w formie, choć jak dla mnie mógłby bardziej rozwinąć wątek magiczny, a nie sprowadzić go do kilku manuskryptów. Jesteś dla mnie wszystkim to opowieść o zdradzie i psychopatycznej miłości do drugiej osoby. W Sukkubie było jednak więcej dobrego smaku, a tutaj zjawisko header po prostu zwaliło mnie z nóg.
Na początku ciężko było mi się także przyzwyczaić do sposobu mówienia Easter, ale po kilku stronach stało się to raczej swojskie. Jako główna bohaterka dała się nam poznać jako wiejska baba z wieloma sekretami i umiejętnością do manipulowania ludźmi. W sumie jest ona jedyną wykreowaną bohaterką, ponieważ cała pozostała czwórka - tj. pisarz, córka Easter, Nott oraz niedorozwinięty sąsiad Easter wydają się raczej określeni przez pewien wąski zakres cech, a nie osobowość.
Seks w
Sukkubie został przedstawiony hardcorowo, ale nie odrażająco. Tutaj autor poszedł o krok dalej i zafundował nam szok. Chyba tylko - wybaczcie wyrażenie - pojebaniec byłby w stanie dokonać tego, co tutaj zdawało się normalnością. Poza tym w tej krótkiej powieści aspekt seksualny gra niejako rolę główną, przyćmiewając inne wydarzenia.
Jesteś dla mnie wszystkim mogłaby być dopracowana lepiej i zdecydowanie daleko jej do
Sukkuba, ale czyta się ją szybko, zmierzając do najbardziej chorego zakończenia, jakie kiedykolwiek czytałam.
Opis:
Drasan jest księciem i jedynym dziedzicem tronu królestwa Sheardon. Korzystając ze swojego tytułu i pozycji wiedzie beztroskie życie… jednak do czasu. Pewnej nocy zostaje schwytany w zasadzkę, przy okazji objawiona zostaje mu prawda o tym kim jest naprawdę. Okazuje się iż ci, którym ufał okłamywali go przez całe życie.
Opinia:
Książkę miałam okazję poznać dzięki cudownej Dominice, która zorganizowała
>BOOK TOUR< :)
Szkoda tylko, że książka nie była już tak wspaniała, jak organizatorka tego wydarzenia.
Pomysł na Wybrańca ma potencjał, którego autorka nie potrafiła zupełnie wykorzystać. Pomijając stronę fabularną, osoby czytające książkę po mnie, będą miały okazję zobaczyć mnie w roli korektora. Brak przecinków, dwie kropki zamiast jednej, powtórzenia (jednak było wręcz nadużywane), dziwne składnie, pozjadane zaimki i inne części zadania... O, myślałam, że coś mnie trafi! A w podziękowaniach... za pomoc we wstawianiu piekielnych przecinków. Radzę więc zmienić osobę, która w tym pomaga, bo ta się na tym ewidentnie nie zna (brak przecinka przed gdy przeżyłam najmocniej, a najlepsze, że nie zdarzyło się to aby raz, a kilkakrotnie). Co do rozdziału (bodajże) 10 to nawet nie mam słów komentarza - marnotrawstwo papieru, ponieważ rozdział został wydrukowany dwukrotnie z identyczną treścią...
O samej książce natomiast nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Dłużyła mi się, nie miałam ochoty wracać do tej przewidywalnej opowieści. Główny bohater przyprawiał mnie o ataki migreny swoją głupotą. Zupełnie nie potrafił słuchać rad innych, wszystko robił po swojemu... Jego zachowanie wobec Neili okazało się ostatecznym gwoździem do przysłowiowej trumny. Takiego dupka już dawno w książce nie spotkałam. Postaci w ogóle są raczej płaski i kreowane niekonsekwentnie.
Cała książka natomiast drwi z praw logiki! Mam wrażenie, że momentami autorka sama zapominała, jaką wiedzę posiadają jej bohaterowie, bo fakt, który Drasana nie zaskakuje na 39 stronie, kilkanaście kartek później wywołuje szok. A słyszy dokładnie tę samą informację! Dodatkowo niektóre wiadomości są powtarzane po co najmniej dwa razy i to w identycznej formie.
Mam nadzieję, że moje komentarze umilą czas osobie, która dostanie książkę w łapki po mnie. Jedynymi odczuciami, jakie wyniosłam z tej lektury było załamanie nerwowe na tle przecinków (i ogólnych błędów, które powinien wyłapać korektor) oraz irytacja na beznadziejnie wykreowanych bohaterów podejmujących dziwne, i w większości głupie, decyzje.