Opis:
Opinia:
Książka jest mocno stylizowana, pojawiają się wtrącenia z łaciny. Czasem musiałam nawet sprawdzać, co znaczy dane słowo, aby rozumieć sens zdania. Autor bardzo obrazowo opisuje Kraków i okolice, a ponadto ma cudowne poczucie humoru!
Osobiście spodziewałam się czegoś zupełnie innego niż dostałam, ale czuję się usatysfakcjonowana wszystkim poza zakończeniem (nienawidzę otwartych zakończeń!). Sama historia to kryminał rozgrywający się w Krakowie i okolicach w XIII wieku. Jaksa wyławiając ciało nie spodziewa się do jakich wydarzeń niedługo dojdzie. Razem z bratem Gotfrydem i Lambertem starają się dociec prawdy, która okaże się gorsza niż każdy z nich zakładał. W tle pojawią się mity i słowiańskie bestie, jak strzygoń czy wąpierz. Sama historia rozgrywa się dość szybko, bo w przeciągu kilku dni, ale zupełnie nie jest to wadą, ponieważ autor dobitnie pokazuje, że spisek był budowany przez dłuższy czas.
[...] ciebie gdziekolwiek puścić samego to gorzej niż plagi egipskie, Sodoma, Gomora i rozwolnienie na raz.
Brat Gotfryd przypominał mi nieco Sherlocka Holmesa - z całą swoją dedukcją i mądrością. Jednocześnie nie ma on dylematów politycznych, jedynie moralne, więc był idealną osobą do prowadzenia tego śledztwa. Jaksa natomiast to człowiek z nieprzyjemną przeszłością, wisielczym poczuciem humoru i pociągiem do alkoholu - od razu się w nim zakochałam jako postaci! W pewnym momencie nie mogłam przestać się śmiać, gdy opowiadał o udawaniu mitycznego upiora. Jego kompanem do bitki i flaszeczki stał się Lambert. Niestety, autor nie zdradza, w jaki sposób kompani się poznali, ale widać, że łączy ich przyjacielska więź. Lambert to człowiek zdecydowanie spokojniejszy od Jaksy, który próbuje stać się ówczesnym biznesmenem. Postaci są żywe i różne od siebie przez co nawet ich lekki tłok na lekko ponad dwustu stronach nie przeszkadza, bo możemy na spokojnie rozróżnić poszczególnych bohaterów.
Jedyną rzeczą, jaka mnie nie usatysfakcjonowała, okazało się zakończenie, ponieważ pozostało bardzo otwarte. Oczywiście, chętnie przeczytałabym kontynuację losów mnicha i dwóch rycerzy, ale wolałabym bardziej zamknięty koniec Pękniętej korony. Idealna powieść dla fanów średniowiecznych kryminałów. Dodatkowo podczas rozwiązywania sprawy mamy okazję zwiedzić Kraków i okolice oczami autora!