29 kwi 2019

5. URODZINY BIBLIOTECZKI

Cześć, cześć! 
Dzisiaj tylko informacyjnie :)



Otóż, jak niektórzy z was wiedzą swoją przygodę z blogosferą zaczęłam 3 maja 2014 roku. Także za 4 dni (wow!) mija już PIĄTY rok!!! Z tej okazji postanowiłam oczywiście zorganizować konkursy, ale też kilka innych niespodzianek. Z racji, że byłby to więcej niż jeden post, w tym roku wszystko odbędzie się w formie wydarzenia na Facebooku. To tam będziecie mogli się zgłaszać do konkursów etc. :) Serdecznie zapraszam!

27 kwi 2019

'Odwrócone' H. Chewins


Opis:


Dwunastoletnia Delphernia całe życie spędziła w klasztorze, którego kamienna kopuła, zgodnie z prawem miasta Blajbakan, odgradza odwrócone dziewczęta od morza, nieba, świata… Na zewnątrz Mistrzowie – wyłącznie chłopcy i mężczyźni – grają muzykę. W środku odwrócone w milczeniu, bez słowa, przemieniają tę muzykę w złoto. Matka Dziewięć nazywa to wytwarzaniem migotu.
Delphernia jednak nie umie wytwarzać migotu. I woli śpiewać, zamiast milczeć.
Gdy do klasztoru przybywa Mistrz, który nie zachowuje się jak Mistrz, dziewczyna ma szansę wyrwać się ze swojego więzienia. Na zewnątrz, poza murami klasztoru, morze dyszy jak dzikie zwierzę, niebo spogląda z góry tysiącami gwiazd przypominających oczy, a tajemniczy ogród ma liście ostre jak szpony. Delphernia poznaje księcia mówiącego cytatami z poezji oraz dziewczynę o zadziwiającej odwadze i niezależności. Uwikłana w rozgrywki złowieszczo milczącego Kuratora i nieprzeniknionej królowej, Delphernia pojmuje, że choć uwolniła się z klasztoru, w Blajbakanie nigdy nie będzie wolna.
Blajbakan zaś nie stanie się wolny bez niej.

Opinia:

Bardzo podobał mi się pewien zabieg autorki: powtarzanie pewnych słów czy zdań. Nadawało to narracji nieco poetyckie brzmienie, co idealnie pasowało do książki o muzyce. Natomiast pojawiło się w niej zbyt dużo domysłów i pomijania pewnych szczegółów: jak wyglądała płucnica (skoro dużo rzeczy było nią pokryte)? jak wyglądały klasztoskrzydlaki czy językoowoce? W samym mieście poznajemy jedynie kilka miejsc, jak na przykład Smutkodwór, Skrytodwór, Ogród Wszelkiego Milczenia... Mistrzowie są potraktowani jako postać zbiorowa. Mam wrażenie, że chcąc uzyskać poetycką powieść, autorka wiele rzeczy pominęła i przemilczała, co podobało mi się już mniej.

Powieść podobała mi się na samym początku, kiedy wkraczaliśmy w życie Delphernii. W momencie, gdy opuściła ona klasztor, wszystko wydawało mi się zbyt rozciągnięte, a potencjał pomysłu na powieść średnio wykorzystany. Dopiero od ostatniego wydarzenia w Skrytodworze wciągnęłam się w czytanie na nowo, aby otrzymać najmniej przeze mnie lubiany typ zakończeń - otwarte na oścież. Jeżeli chodzi o samą powieść, jest dość nieoczywista, choć nie zaskakująca (chociaż może to akurat kwestia grupy docelowej, do której już się wiekowo nie łapię). Wiele w niej magii, chociaż teoretycznie jedyną jest wytwarzanie migotu.
Lęka się zewnętrznego świata - wszystkiego, co jest poza klasztorem. Nauczyła mnie strachu, bo sama w nim żyje.
Najwięcej jednak można napisać w tej recenzji o Delphernii, ponieważ to genialnie wykreowana postać! Stłamszona, marząca o wolności, z zaniżonym poczuciem wartości. Jako bohaterka powieści dla młodzieży, przedstawia sobą ważne wartości - walkę o samą siebie, bycie sobą. Dodatkowo nie sposób jej nie polubić, więc narracja jej ustami to strzał w dziesiątkę. Czasem myślała co prawda nad wyrost, jakby wcale nie miała dwunastu lat, jednak można to zrzucić na karb ciężkiego dzieciństwa w zamkniętym klasztorze. Drugą lubianą przeze mnie postacią okazała się Morska Śpiewanna - legenda, porwana przez morze za śpiew. Stanowiła swego rodzaju oparcie dla głównej bohaterki, choć wcale się nie znały. Promykiem nadziei w całej powieści jest Linna! Pełna życia, energii i życzliwości dziewczynka, która mogłaby być kimś ważnym, gdyby oparła się pragnieniu wiedzy.

Podsumowując, mam wrażenie, że przez artystyczny zamysł, autorka nie wykorzystała całego potencjału pomysłu z odwróconymi dziewczętami. Pozostawiła też wiele niedopowiedzeń oraz domysłów, za czym nie przepadam. Mimo to polecam tę powieść dla młodzieży ze względu na jej unikalny klimat oraz genialną główną bohaterkę! 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu IUVI.

24 kwi 2019

PREMIEROWO: 'Królestwo popiołów' (1) S. J. Mass


Opis:

Wyczekiwany latami finał serii „Szklany tron! Światowy bestseller królowej fantasy, Sarah J. Maas, oferuje czytelnikowi epickie, niezapomniane zakończenie!
Życiowa podróż Aelin – od niewolnicy do królowej niegdyś wielkiego królestwa – osiąga swój rozdzierający serce finał, gdy wybucha wojna na świecie.
Gdy wszystkie wątki w końcu się łączą, wszyscy muszą stanąć do walki o przyszłość. Niektóre więzy pogłębią się jeszcze bardziej, podczas gdy inne zostaną zerwane na zawsze w wybuchowym ostatnim rozdziale serii Szklany tron.

Opinia:

UWAGA, recenzja zupełnie bez spoilerów! :)

Najbardziej wyczekiwana premiera tego roku, finał Szklanego tronu! Przede mną jeszcze dosłownie koniec i gdyby nie to, że część pierwszą Królestwa pochłonęłam w nocy, a na drugi dzień musiałam iść do pracy, rzuciłabym się natychmiast na część drugą!

Teraz głęboko zastanawiam się, jak napisać tę recenzję bez spoilerów. Przez te pięć poprzednich tomów tyle się stało, a teraz autorka musi spiąć wszystkie te wątki!  Najbardziej widoczną tendencją Mass jest łączenie bohaterów w pary czy związki - mimo mojej awersji do wątków miłosnych, w tomie szóstym momentami miałam ochotę płakać w związku z nimi. W ogóle ten tom wyzwala masę emocji! W momentach, gdy myślałam, że wszystko już skończone, że Aelin, Aedion, Rowan Chaol czy Dorian nic już nie mogą wymyślić, autorka zaskakiwała mnie na nowo. To powieść pełna trudnych wyborów i desperackich kroków, brania odpowiedzialności za swoje czyny.
Dawno, dawno temu w pewnej krainie już dawno zrównanej z ziemią żyła sobie księżniczka, która bardzo kochała swe królestwo...
Jeden z moich ulubionych bohaterów w tej serii powiedział kiedyś, że miłość to słabość, ale Mass zdaje się zaprzeczać własnym słowom. Nie będę tego kryć - poza tym, że to powieść akcji w wielkim fantastycznym świecie, z wojną w tle oraz całą masą wrogów do pokonania... Równocześnie Królestwo popiołów to w dużej mierze romans, pokazanie siły miłości, nadziei jaką daje, ale także związanych z nią trudów. Absolutnie mi to nie przeszkadzało!

Towarzyszymy różnym postaciom, autorka potrafi urwać wątek jednej w najciekawszym momencie, aby pokazać, co dzieje się u innych bohaterów i porwać nas od nowa zupełnie inną sytuacją. Wszystko zaczyna się scalać, łączyć  i wyjaśniać, a jednocześnie zostaje jeszcze wiele do zrobienia i rozwiązania. Wcale nie cieszę się, że to koniec, chciałabym przedłużyć jeszcze zakończenie tej serii, a obok leży druga część ostatniego tomu, finał. Ciężko mi uwierzyć, że niedługo będę musiała rozstać się z Aelin, Rowanem, Chaolem i Dorianem, z Aedionem, Lysandrą oraz Yrene. Autorka zdecydowanie potrafi przywiązywać czytelnika do bohaterów! Jeśli jeszcze nie zaczęliście serii, szczerze was do tego zachęcam!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.

PS. W recenzji drugiej części Królestwa, podsumuję też krótko całą serię :) Co wy na to? :)

22 kwi 2019

PRZEDPREMIEROWO: 'Wszystko o...kotach' S. Jansem, F. Moutou


Opis:

Co w rzeczywistości wiemy o kotach? Jest ich na Ziemi przecież prawie miliard…
Czy wiecie, że zwierzęta występujące w konkursach na kocie piękności muszą być wcześniej na specjalnej diecie i przechodzić bardzo skomplikowane treningi i przygotowania do występów?
A czy zdajecie sobie sprawę, że układ pokarmowy kota wcale nie jest dobrze przystosowany do trawienia myszy?
Czy wiecie, że doliczono się co najmniej 215 ras kotów domowych?
Tego i wielu innych rzeczy o kotach dowiecie się z tej książki. Wspaniały i zabawny album edukacyjny.


Opinia:

24 kwietnia premierę będzie miała książka dla dzieci pt. Wszystko o... kotach. Jako kociara. nie mogłam sobie odpuścić jej lektury! Nie jestem jednak w pełni usatysfakcjonowana...

W siedmiu rozdziałach poznajemy kota z różnych strony (są też ciekawostki o, m.in., żbikach i myszach). Książka jednak w większości składa się z ilustracji Sophie Jansem, tekstu jest o wiele mniej. Obrazki zdecydowanie urozmaicają lekturę i bywają zabawne. Bywają też jednak brutalne - jak na przykład kojot, trzymający w zębach zwłoki kota, mówiący, że smakuje, jak kurczak... 

Koty to fascynujące stworzenia, niezależne, chodzące własnymi ścieżkami. Jednak przynajmniej z jednym podrozdziałem zgodzić się nie mogę! Nie każdy kot boi się transportera, płacze w samochodzie czy załatwi podczas podróży swoje potrzeby fizjologiczne. Ba! Większy procent kotów, z którymi ja miałam do czynienia kilka razy podczas podróży, po prostu szedł w transporcie spać. Natomiast stwierdzenie, że kot u weterynarza jest grzeczny? Ostatnio kot mojej chrzestnej chciał odgryźć weterynarzowi rękę, bo boi się zastrzyków. Autor po prostu strasznie generalizuje zachowania kotów - to tak, jakby napisał, że wszystkie psy gryzą ludzi albo że wszystkie dzieci nie lubią szpinaku. Skoro nazywamy coś albumem edukacyjnym, niech pokazuje wiedzę i edukuje, a nie generalizuje.
Często są też zostawiane pytania bez odpowiedzi. Na przykład po co cały podrozdział na temat tego, jak pije kot, skoro ostatecznie odpowiedź nie została udzielona? Napisano jedynie o kłótni jakichś naukowców, którzy badali sprawę, przedstawiono dwie teorie... I przeszliśmy dalej.

Wszystko o... kotach to zresztą dość szumny tytuł dla tego albumu edukacyjnego. Wiem, nie jestem już dzieckiem i dlatego nie dowiedziałam się prawie niczego nowego, jedynie kilka ciekawostek. Zresztą, zaczęło się fajnie - od wyjaśnienia, że koty są ssakami, co to znaczy etc. Wspomniano też o udomowieniu kotów, o rodzajach ich umaszczenia, o krzyżowaniu ras i konkursach piękności dla zwierząt. Z reszty książki dowiedziałam się jednak mniej więcej tyle: koty polują, chociaż w sumie te domowe bardziej dla sportu, zjadają gryzonie i są szkodliwe w miejscach, gdzie żyją małe populacje stworzeń mogących być ich pokarmem. Ach, i teraz już wiem, którymi zębami kot miażdży kości ofiary! Oraz jak z kupy kota wywnioskować, czym się żywi, fuj!

Nawet nie chodzi o to, że książka przekazuje treści brutalne. Wychowałam się na wsi, babcia miała mnóstwo kotów, więc nie raz widziałam, jak polują, jak bawią się potem z ofiarą czy jak same się nią stają, wpadając pod samochody. To czy rodzic chce przekazywać dziecku brutalną prawdę to już jego wybór. Natomiast ten album edukacyjny przedstawia wiedzę strasznie wybiórczo, będąc bardziej komiksem z myszami i kotami w rolach głównych i ciekawostkami na temat kotów niż kompendium wiedzy. Dodatkowo nie ze wszystkimi przedstawionymi sytuacjami się zgadzam, wracając do kwestii generalizowania. 

A odwołując się do podsumowania, w Polsce przynajmniej w Krakowie i Warszawie możecie odwiedzić kocie kawiarnie i mógłby być na ten temat przypis od wydawcy!

Książkę przeglądało się bardzo przyjemnie dzięki ilustracjom, jednak na pewno są lepiej przygotowane merytorycznie książki o kotach dla dzieci - z wiedzą bardziej fachową (tutaj wszystkie wykorzystane informacje mogłam też wygooglować bez najmniejszego problemu), niegeneralizujące. Nie wiem, jak z innymi albumami edukacyjnymi z tej serii wydawniczej, ale nie mam też ochoty się przekonać. 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Dragon

21 kwi 2019

POMALUJ PISANKĘ BOOK TAG by MAGICIENNE

Nominacja sprzed dwóch lat? Bijemy rekordy, a co :D A tak szczerze to nie mam pojęcia, czemu ja jej nie wykonałam w zeszłym roku... o.O I tak przezimowała w wersjach roboczych dwa lata i postanowiłam wykonać ją na te święta, bo Magic miała genialny pomysł na TAG! :) Link do oryginalnego posta >KLIK< :)

Pozwoliłam sobie także zacytować zasady, które określiła Magic :)

Z książki z której pochodzi dany bohater trzeba wylosować 5 cech charakteru, wyglądu, osobowości (chodzi mi np. odważny, przystojny, małomówny itp.), a następnie pozostało nam już tylko stwierdzić czy pasują one do danego bohatera czy też nie.

Moi wielkanocni kandydaci:
  • Wioletta z Kropli Życia
  • Ala z Gdzie jest korona cara?
  • Alicja z Króla Kier
  • Sage z Pocałunku Zdrajcy
Jakoś tak kobieco, ale cóż poradzić :D Takie książki miałam pod ręką z regału :D Co do koloru pisanek - mają związek tylko i wyłącznie z okładką książki :D

SAGE POCAŁUNEK ZDRAJCY


Zdecydowanie Sage była miła, chociaż potrafiła być też mściwa. To także silna bohaterka, która walczy o swoje. Skutecznie wypełniała obowiązki powierzone przez Darnessę, ale co do słowa niedostrzegalna nie mogę podjąć jednoznacznej decyzji. Z jednej strony potrafiła ukryć się w tłumie, ale z drugiej nie ginęła w nim sama, a tylko gdy chciała. Również ujmująca pasuje, inaczej nie uwiodłaby swojego wybranka :D











ALICJA KRÓL KIER

Co prawda w pewnym momencie miała chyba nawet lekką depresją, ale na ogół nie bywała zmartwiona, natomiast słowo normalna jak najbardziej do niej pasuje - to Hadrain i ekipa byli elementem magicznym. Alicja czasem wydawała mi się naiwna, ale nie tępa. Niestety, nie wydała mi się również zbyt subtelna. Nie kojarzę jednak, żeby cechowała ją agresywność czy zbytnia spontaniczność, więc słowo spokojna jak najbardziej pasuje.










ALA GDZIE JEST KORONA CARA?

Ala i słowo zrezygnowana? Absolutnie nie, do żadnej osoby z ekipy by nie pasowało! Natomiast imponująca na pewno była jej umiejętność obsługi urządzeń oraz znajomość języka angielskiego. Ta pewna siebie dziewczyna nie bywała spłoszona, ale bycie poważną zależało raczej od sytuacji. 












WIOLETTA KROPLA ŻYCIA

Pracując w Lunie Wioletta nie mogła być leniwa, więc zdecydowanie nie pasuje. Natomiast figlarność nie kłóciła się z jej naturą tak samo jak złośliwość. Na swój sposób była też urzekająca, ale na pewno nie fałszywa, choć czasami lubiła naginać fakty.













A koszyczek pisanek wygląda następująco :)


18 kwi 2019

PRZEDPREMIEROWO: 'Żelazny Kruk. Szalony Mag' R. Dębski


Opis:


Evah, wraz z czwórką towarzyszy, wciąż usiłuje odnaleźć gniazdo Żelaznego Kruka. Przed nimi wiele niebezpiecznych przygód, ale przede wszystkim muszą przekonać Szalonego Maga, by zdradził kryjówkę bestii.


Opinia:

Szalony Mag pełen jest tajemnic, które autor dawkuje w sposób doskonale utrzymujący napięcie. Niektórych rzeczy dowiadujemy się później niż bohaterowie, ale daje nam to lepszy obraz sytuacji, ponieważ mamy wtedy pełne informacje.

Jednocześnie więcej się dzieje niż w tomie pierwszym, który był wprowadzeniem w świat. Tutaj zaczynamy przeżywać przygody o wiele ciekawsze, ale też często niebezpieczniejsze niż poprzednio. Evah także więcej rozmyśla - o swojej misji, jej celu, ale także o roli przywódcy, która przypadła mu w udziale. Szalony Mag to opowieść o oddaniu, o celu oraz o intencjach i ich wartości. Jednak mam ochotę kląć przez zakończenie - urwanie akcji w samym jej środku, tak się nie robi! Ja chcę więcej, a pewnie będę musiała poczekać na trzeci tom dłuższą chwilę.
Potem zrozumiałem, że naprawdę nie jesteś taki, jak ci, których znałem do tej pory. Dlatego pójdę z tobą do samego końca. Choćby miał to być również mój koniec.
Evah dojrzewa, co widać w sposobie jego myślenia o całym przedsięwzięciu. Zmienia się także Grzywa i w tym tomie wreszcie mogłam mu zaufać. Genialnie został także wykreowany wątek przyjaźni między tymi dwoma chłopcami. Do misji Evaha niespodziewanie dołącza dwóch kolejnych uczestników: uzależniony od alkoholu arystokrata oraz postać, która wie więcej, niż chciałaby zdradzić. I o ile o tym pierwszym mogę powiedzieć, że dodawał humoru, ale bywał też irytujący, tak o tym drugim ciężko coś opowiedzieć, ponieważ sama jego kreacja pozostaje tajemnicą, której nie chciałabym wam przedwcześnie zdradzić. W pewnym momencie poznajemy też bohaterkę kobiecą, choć w wieku zbliżonym do Evaha. Okazuje się ona wulkanem energii, a przy okazji bardzo pyskatą młodą panną.

Szalony Mag okazał się świetną kontynuacją, bardzo dynamiczną oraz wartościową. Dodatkowo towarzyszą nam bohaterowie z krwi i kości, niektórzy znani z tomu pierwszego, a niektórzy całkiem nowi. Jednak w związku z zakończeniem: Panie Rafale, bardzo proszę o jak najszybciej dostępną kontynuację! Nie wolno zostawiać czytelnika w takiej niepewności, gdy tak doskonale prowadzi się akcję i teraz będę rozmyślać nocami, co będzie dalej!


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

16 kwi 2019

'Arlo Finch i Dolina Ognia' J. August


Opis:

Dwunastoletni Arlo Finch przeprowadza się do Pine Mountain w Kolorado. Odkrywa, że las otaczający miasto jest magiczny, a zamieszkujące go siły są bardzo niebezpieczne. Na szczęście zaprzyjaźnia się z Indrą i Wu, dzięki którym dołącza do patrolu Skautów. Dowiaduje się, jak poskromić dziką magię, która najwyraźniej czyha na jego życie. Wykorzystując nabyte umiejętności staje oko w oko ze swoim wyjątkowym przeznaczeniem i weryfikuje wartości, które są podstawą Przysięgi Skauta: lojalność, odwagę, życzliwość i prawdę.

Opinia:

Dobrze wiecie, że często czytam książki dla młodszych czytelników, a historia Arlo zdecydowanie się do takich zalicza. Język książki jest bardzo prosty, ale jednocześnie autor wplótł w treść ważne życiowe wartości, jak lojalność czy wagę pracy zespołowej.

To nie tylko historia o magii. Całą historię poznajemy oczami Arlo i chociaż autor zastosował narrację trzecioosobową, daje nam bardzo bogaty wgląd w myśli głównego bohatera. I to właśnie on przekazuje czytelnikowi pewne wartości, często zastanawiając się nad ich istotą. Jednak magia czy też Cudowność odgrywa znaczącą rolę. Czytelnik nie będzie miał problemu ze zrozumieniem praw, jakie rządzą światem w powieści, ponieważ poznajemy je razem z Arlo. Tempo akcji natomiast dostosowane jest do wydarzeń, które mają miejsce, a zakończenie skłania ku intensywnym rozmyślaniom, co stanie się w kolejnym tomie! Tym bardziej, że w opowieść autor wplata wątki, które zdecydowanie zostaną rozwinięte, a mega intrygują.
Wierność, lojalność nie wynikały z przysiąg składanych przy świadkach czy plucia na rękę dla przypieczętowania obietnicy. Nie były układem. Wierności i lojalności nie trzeba było obiecywać.
Arlo to dwunastoletni chłopiec, którego ojciec musiał uciec do Chin ścigany przez FBI, a matka ma problem ze znalezieniem pracy. W związku z tym ostatecznie przeprowadzają się do Pine Moutain. To chłopiec z pewną paranoją, rozważający drogi ucieczki i przewidujący mnóstwo wydarzeń, które mogą mieć miejsce (ale nie muszą). Dodatkowo cechuje go upartość i szybkie kojarzenie faktów, ale to także bohater z wadami, który się boi i musi sobie radzić ze swoimi słabościami. Uważam, że w literaturze dla młodzieży powinni przeważać właśnie tacy bohaterowie! Jego przyjaciół natomiast dopiero poznajemy, więc ich charaktery na pewno rozwiną się z kolejnym tomem.

Powieść przeczytałam w jakieś dwie i pół, trzy godzinki. Ta prosta, ale wartościowa historia dosłownie mnie pochłonęła. Rozdziały są krótkie, a tekst poprzeplatano ilustracjami, więc tym bardziej powinna się spodobać grupie docelowej. Jeśli więc macie młodsze rodzeństwo bądź dzieciaki lubiące czytać i zastanawiacie się nad odpowiednią książką - ta zdecydowanie nią jest! Także, jeśli lubicie sami tego typu historie (jak ja) nie wahajcie się! :)

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar.

14 kwi 2019

'Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko' T. Phillips


Opis:
W ciągu ostatnich siedemdziesięciu tysięcy lat, odkąd homo sapiens chodzi po Ziemi, przebyliśmy długą drogę. Sztuka, nauka, kultura, handel – w ewolucyjnym łańcuchu pokarmowym jesteśmy prawdziwymi zwycięzcami. Ale powiedzmy sobie szczerze, to wcale nie była bułka z masłem, a do tego czasami, zupełnie przypadkiem, udawało się nam coś naprawdę wybitnie spieprzyć.

Opinia:

Szok - Kitty przeczytała popularnonaukową książkę! I jest nią zachwycona! Ale nie myślcie sobie, to jednorazowa akcja. Po prostu książka pana Phillipsa jest wyjątkowa. 
"Co było pierwsze, przywódcy czy wojny" - to pytanie trochę typu "jajko czy kura" [...].
Zacznijmy od samego tytułu. Przyciągnął mnie już w zapowiedziach. Stwierdziłam, że to może być coś dla mnie. Nie oszukujmy się - każdy lubi czytać o czyichś porażkach i niepowodzeniach. Kiedy tytuł wpadł w moje ręce, urzekł mnie styl autora. Pisze do nas, czytelników. Często każe nam się nad czymś zastanowić. Ma genialne poczucie humoru i podejście do tematu! Nie jest to stricte naukowa książka. Znajdziecie tu na przykład bardzo karykaturalną drogę wynalezienia koła (oczywiście autor od razu zaznacza, że to tylko miało coś pokazać, uwydatnić) czy próbę zgadywania, co powiedzieli niektórzy ludzie w sytuacjach, do których doprowadzili.
Nasz umysł potrafi wymyślać koncerty, miasta i teorię względności, a jednak bez pięciu minut bolesnych rozważań nie umie zadecydować, jakie chipsy chcemy sobie kupić.
Widać ogromny research zrobiony przez autora: w samym tekście wspomina źródła, z których korzystał, a na koniec w podziękowaniach wymienia osoby, z którymi się konsultował. Porusza w pozycji naprawdę wiele przeróżnych dziedzin - od ewolucji, poprzez wielkie odkrycia, aż do próby bawienia się ekosystemami. Zahacza również o politykę czy wojnę - nieodłączne elementy istnienia ludzkiego. Wszystko to opowiedziane z humorem i pewną dozą krytycznego spojrzenia.
Dyplomacja jest sztuką, która polega na tym, żeby duże grupy ludzi nie traktowały się wzajemnie po chamsku - albo żeby chociaż były skłonne przyznać, że no tak, niekiedy każdy zachowuje się jak cham, ale może spróbujemy odrobinę to zmienić.
Bohaterami całości jesteśmy my jako gatunek ludzki, a z książki można dowiedzieć się naprawdę fascynujących rzeczy. Jedynym poważniejszym rozdziałem okazał się ten o kolonializmie, co jednak nie dziwi, widząc podejście autora do tego tematu. Generalnie pozycja dostarcza wiedzy o tym, jak nie uczymy się na błędach, powielamy je na nowo i jesteśmy ofiarami gromadomyślenia oraz efektu potwierdzenia. Czyta się ją błyskawicznie, ale zapada w pamięć. Sądzę również, że nie ma stricte docelowej grupy - uważam, że to wartościowa książka dla każdego człowieka.

6 kwi 2019

NOPE BOOK TAG

TAG spodobał mi się już w momencie, gdy znalazłam go na anglojęzycznym blogu książkowym. Nie chciało mi się jednak robić wtedy tłumaczenia, potem zapomniałam, a dzisiaj szukając inspiracji na post, znalazłam go na tym oto blogu w polskiej wersji :) Zapraszam więc do lektury :) Podlinkowałam też recenzje dla ciekawskich :D


Nope zakończenie. Czyli takie zakończenie, z którym się nie zgadzam, doprowadza mnie do wściekłości, lub zwyczajnie jest do kitu.

Generalnie nie znoszę zakończeń otwartych. Ostatnio takie jedno wielkie niedopowiedzenie napotkałam w Cieniach Nowego Orleanu...

Nope bohater. Protagonista, którego nie lubię, lub doprowadza mnie do szaleństwa.

Tytułowa bohaterka Sashy to chodząca, irytująca doskonałość... 

Nope seria. Seria, w którą zainwestowałam za wiele czasu i pieniędzy.

Nie zainwestowałam w nią na szczęście pieniędzy, ale czas owszem. Trylogia Czasu - pierwszy tom był całkiem niezły, ale drugi doprowadził mnie do rozpaczy, a mimo wszystko przeczytałam też trzeci... 

Nope para, której nie popieram.

Hasło reklamowe z okładki głosi: Anna i Abel – historia miłości, rozwiewająca wszelkie wątpliwości. Tak, bo (uwaga spoiler) to, że facet cię zgwałcił stanowi doskonały powód do kontynuowania związku, a dodajmy do tego, że jest mordercą... Książka mi się podobała, ale realność tego wątku pozostawiała wiele do życzenia. (Baśniarz)


Nope plot twist. Taki, którego się nie spodziewałam, lub którego nie lubię.

Nie znoszę zwrotu akcji w Mieście kości (spoiler: gdy okazuje się, że są rodzeństwem)

Nope decyzja głównego bohatera. Decyzja protagonisty, której nie popieram.

Nie popierałam decyzji Jude, gdy Cardan zaproponował jej zamianę więzi na inną. I miałam rację :D (Zły król)

Nope gatunek. Taki, którego nigdy nie przeczytam.

Na pewno książki religijne, brr. 

Nope format. Format książki, który nienawidzę i nigdy nie kupię.

Nie bardzo wiem, jak rozumieć format. Niezbyt lubię pockety, ale od biedy ujdą. Natomiast wersja audio w ogóle nie zyskała sobie mojego uznania i nie sięgam.

Nope wątek lub motyw

Nieśmiertelny trójkąt miłosny!

Nope rekomendacje. Rekomendacje, które sprawiają, że nie mam ochoty sięgnąć po książkę.

Osobiście uwielbiam recenzje typu ponad połowa recenzji to opis, a reszta to ze 3-10 zdań opinii :D

Nope frazes. Coś, co powoduje wywracanie oczu.

Dużo tego :D Ale najczęściej wywracam oczami, gdy bohaterowie są zdziwieni czymś, co ja wiem już od jakiegoś czasu, ale oni byli zbyt głupi, aby się kapnąć i skojarzyć fakty.

Nope obiekt westchnień, czyli taki, który nie jest wart obdarzenia miłością.

Z tą kategorią miałam największy problem, nie chcąc się powtarzać. Jednak przeglądając swoje recenzje, znalazłam! Otóż, przypomniało mi się, jak Mare traktowała w drugim tomie Kilorna i stwierdzam, że choćby za to nie zasłużyła na znalezienie miłości. (Szklany miecz)

Nope książka. Taka, która nie powinna, moim zdaniem, istnieć.

A tutaj nie musiałam się zastanawiać ani chwili, mam nawet dwa typy: Humaniści w kosmosie oraz Zakon Achawy :D Zresztą nazwanie tych tworów książkami to obraza dla słowa książka...

Nope czarny charakter lub złoczyńca, na którego widok bym uciekła.

Mimo wszystko nie znajdę tutaj nikogo, ponieważ antagoniści nie przerażają mnie, a raczej intrygują :D  W Zniewolonym księciu była dość mocna postać czarnego charakteru - Laurent.

Nope śmierć. Śmierć bohatera, która mnie nawiedza.

Niestety, nie chcąc skłamać - takiej nie ma. Mogę się wkurzać na zabicie jakiegoś bohatera, ale żadna z tych śmierci mnie nie nawiedzała.

Nope autor, któremu podziękuję.

Aby jeden? Pff, mam kilkoro: Mróż, Hoover, Ziemiański, Rowell. To z takich bardziej znanych :D

4 kwi 2019

'Wyklęta' R. Caine


Opis:

Kiedyś Cassiel była potężnym dżinnem. Mogła wszystko poza jednym- nie powinna była sprzeciwiać się swojemu panu. Za odmowę wypełnienia rozkazu zostaje skazana na ludzką postać i życie wśród śmiertelników- i wśród Strażników Pogody, odwiecznych wrogów dżinnów. Ale najtrudniej jest jej radzić sobie z własnymi ludzkimi słabościami, zwłaszcza z uczuciem do niezwykłego mężczyzny. Lecz gdy zawiśnie nad nim potworna groźba, ludzkie słabości mogą okazać się najskuteczniejszą bronią Cassiel...

Opinia:

Nie pamiętam już, jak trafiła do mnie kolejna książka fantasy od Amber. Na pewno nie przyciągnęła mnie okładka, ponieważ (w mojej opinii) to zwykły kicz. Jednak dżiny? Jeju, coś nowego! No przecież musiałam to poznać!

Nie znałam wcześniej stylu autorki, który ogółem wypada całkiem nieźle, chociaż niektóre opisy wciśnięte w akcję (przyznaję bez bicia) pomijałam. Jak w środek pościgu można wstawiać charakterystykę jakiegoś budynku na przykład? Dodatkowo momentami zabrakło mi humoru, który akurat w danej sytuacji by pasował. Mimo wszystko książkę czytało się szybko i to nawet bardzo, ponieważ zaczęłam ją jednego dnia wieczorem i skończyłam kolejnego.
Niekiedy zemsta i powinność są jednym.
Cassiel została wyrzucona ze sfery eterycznej, naturalnego środowiska dżinów, za sprzeciwienie się swojemu szefowi (nie wiem, czemu w opisie jest słowo pan, ponieważ wnioskując z treści książki to był bardziej szef-opiekun). Stała się pełnokrwistym człowiekiem, który jednak nie może przeżyć bez energii eterycznej. Do akcji wkraczają więc Strażnicy, a potem cała akcja zostaje wystrzelona z armaty i mknie siłą wyrzutu - aczkolwiek osobiście uznaję to za plus, ponieważ do tej konkretnej powieści zupełnie nie pasowałaby wolniejsza. Dodatkowo szybkość akcji pozwala przymknąć oko na błędy logiczne oraz pewne absurdy. Ustalmy jednak jedną rzecz - sięgając po tę powieść, wiedziałam, że to nie będzie ambitna lektura. Takie czytadełko na jeden, góra dwa wieczory, aby oderwać się od rzeczywistości. Powiem wam, że nawet romans nie jest zbytnio wyczuwalny, chociaż z opisu wynika inaczej! Raczej to jego zalążek i rozwinie się dopiero w drugim tomie.

Co do samej fabuły, bywa ona momentami schematyczna, a sam upadek Cassiel kojarzy mi się z jakąś inną książką (tylko nie jestem w stanie przypomnieć sobie tytułu) o aniele, którego wyrzucono z nieba za pomoc podopiecznej. Najważniejsze jest jednak to, że powieść wciąga, choć nie porywa. Sama idea dżinów i Strażników została przedstawiona ciekawie i z pewnym rozmachem, chociaż chciałabym bardziej poznać świat dżinów.
Czas przypomina długą drogę, z tragediami na każdym zakręcie. Nie da się niczego cofnąć; można jedynie przywołać urywki przeszłości na fotografiach i we wspomnieniach.
Cassiel to bohaterka dość przewidywalna, chociaż powinno być inaczej. Po kilku dniach instynkty dżina zanikają, a ona staje się coraz bardziej człowiekiem, chociaż nie chce (nieco zalatuje główną wadą Diaboliki). Mimo to da się ją polubić, osobiście jej kibicowałam w ułożeniu sobie wszystkiego. Najbardziej podobała mi się jej upartość oraz dążenie do celu. Reszta bohaterów zdecydowanie zasługuje na miano drugo- lub nawet trzecioplanowych. Autorka skupiła się na Cassiel, ale możemy też w miarę dobrze poznać Manny'ego bądź Luisa. Nie jestem jednak przekonana czy główny antagonista przypadnie mi do gustu - chociaż tożsamość poznajemy dopiero pod koniec, więc jego charakter nie zdążył zostać nam przedstawiony, jakoś nie zapałałam do niego żadnymi ciepłymi uczuciami.

Ależ mi dzisiaj wyszła mocno subiektywna opinia (pomińmy też ilość nawiasów :D). Generalnie książka jest dobra, ponieważ spełnia swoje zadanie. Nie miała być to - przynajmniej w moim przekonaniu - rozbudowana i wciągająca fantasy, która zabierze mnie do zupełnie innego uniwersum, a fantastyczne czytadełko z oryginalniejszym tematem, jakim były dżiny oraz zdeterminowaną bohaterką. Powieść miała umilić mi wieczór i zdecydowanie umiliła, ale pewnie dość szybko wyleci z głowy. Jeśli więc macie ochotę na coś lekkiego i niezobowiązującego, co nie wymaga dużo skupienia, a dzieje się tam magia - możecie sięgnąć po Wyklętą :) 

1 kwi 2019

PODSUMOWANIE MARCA


Marzec minął mi bardzo szybko. Może nawet nieco zbyt szybko, jednak już cieszę się na kwiecień, ponieważ robi się coraz cieplej i coraz dłużej nie trzeba zapalać światła. Zaczęłam codziennie ćwiczyć, testując jeden z popularnych programów do wymodelowania sylwetki (jeśli będzie skuteczny to nawet powiem wam, który to :D). Trzeba zrobić mięśnie do lata! :D 

Jestem z siebie też dumna, bo wyczytałam WSZYSTKIE egzemplarze recenzenckie, które miałam. Teraz już tylko czekam na nowe i mam chwilę, aby wyczytać coś swojego (czego przykładem jest choćby Ewangelia według Lokiego). W tym miesiącu trafiłam też na średnią książkę oraz 43 sprzedałam na SkupSzop w celu zrobienia miejsca na nowe :D (Humaniści w kosmosie poszli za ok. 40 groszy, ale przynajmniej się jej pozbyłam i absolutnie nie uważam, abym była na tym stratna - prędzej będzie ten, kto to kupi xD)

Powinno być Zbrodnia i Karaś, ale zauważyłam to już z telefonu, więc nie miałam jak poprawić :D

Cieszy mnie bardzo ta kreseczka przy otrzymana od :D Mam nadzieję, że w przyszłym miesiącu tych kreseczek będzie więcej (z drugiej strony ostatnia część Szklanego tronu, yaaay <3)...


Na razie to największa ilość książek, jaką udało mi się przeczytać w ciągu miesiąca :D Jednocześnie średnia jest najniższa, ponieważ mocno zaniżają ją Cienie Nowego Orleanu. Gdyby jednak wziąć pod uwagę średnią trzech miesięcy, wypada ona nieźle: 8,00. 

Przede mną kwiecień - święta, prezentacja na studiach na zaliczenie, zmiana lokalizacji pracy i dwie nocki na inwentaryzacjach. Zastanawiam się także nad konkursami z okazji urodzin bloga, jednak ostatnio niezbyt się w nie angażujecie, więc nie wiem czy jest sens... A może Book Tour? Co myślicie? :)