Opis:
Wybierz się do niewielkiego teksańskiego miasteczka, do którego pasują jedynie obcy, w pierwszym tomie serii paranormal mystery autorstwa Charlaine Harris, czołowej autorki New York Timesa.
Witajcie w Midnight w Teksasie – miasteczku z wieloma zabitymi deskami oknami i zaledwie kilkorgiem stałych mieszkańcówi, położonym na skrzyżowaniu Witch Light Road i drogi do Davy. To standardowe, niemal wymarłe miejsce.
Stoi tam lombard, w którym mieszkają trzy osoby. Jedną z nich widuje się tylko w nocy. Jest restauracja, lecz ludzie, którzy się w niej zatrzymują, z reguły nie zagrzewają miejsca. Jest też nowy mieszkaniec, Manfred Bernardo, który chce tylko ciężko pracować i dopasować się do reszty. Ale Manfred ma też własny sekret...
Opinia:
Nie tego się spodziewałam. Gdyby książka nie była podpisana nazwiskiem Charlaine Harris, w życiu nie powiedziałabym, że to jej autorstwa. To bardzo specyficzna opowieść, która nie każdemu przypadnie do gustu. Osobiście mam mieszane uczucia.
Początek tej opowieści straszliwie mnie wynudził. W ogóle sposób narracji do końca nie przypadł mi do gustu. Na ogół lubię, gdy poznajemy historię z kilku perspektyw, ale tutaj było to takie... dziwne. Jak zresztą cała ta powieść. Midnight to miasteczko, gdzie każdy mieszkaniec skrywa jakiś sekret (niekoniecznie magiczny). To także miejsce, gdzie nie zadaje się zbyt wielu osobistych pytań, a mieszkańcy tworzą małą, znającą się społeczność. I nawet po przeczytaniu zastanawiam się, jaki był cel w tym przydługim wstępie. Poznanie bohaterów? Tak naprawdę najlepiej poznajemy ich już w trakcie. Te same informacje można by już przedstawić po pikniku, a to mniej więcej miejsce, od którego się wciągnęłam.
- Jak jest się młotkiem, każdy problem wygląda jak gwóźdź. [...] / - Dokładnie. A Lemuel i Olivia są jak młotki.
Powieść składa się z kilku ważnych wątków: sprawa kryminalna, sprawa Bobo, relacja Bobo i Fiji oraz zauroczenie Manfreda. Resztę informacji dostajemy raczej mimochodem i w celu rozwinięcia fabuły może w kolejnym tomie. Sprawa kryminalna w sumie jest nie do rozwiązania dla czytelnika. Dostajemy może jedną lub dwie wskazówki, ale powiem wam, że jedyna istotna informacja wychodzi dopiero, gdy dowiadujemy się, jak denatka zginęła. Sprawa Bobo wydaje się oczywista aż do końca książki, chociaż zaczynałam podejrzewać coś już wcześniej. Relacja Bobo i Fiji to chyba najbardziej skomplikowana wśród relacji w miasteczku i widzą to chyba wszyscy poza głównym zainteresowanym. Natomiast zauroczenie Manfreda Creek to raczej wątek poboczny, ale odniosłam wrażenie, że to poprzez niego mogliśmy zbliżyć się do rodziny Lovellów.
Bohaterowie tej powieści dzielą się na ludzi oraz ludzi ze zdolnościami. Najbardziej intrygującym duetem są Lemuel z Olivią i ich historię chętnie bym poznała bliżej. Dużo wiedzą, dużo umieją i prawie nic o nich nie wiadomo. Bobo to poczciwy facet, który niejedno przeżył. Fiji natomiast to nieco zakompleksiona czarownica, która dość często prowadzi narrację. Momentami bywało to irytujące. Zagadkę stanowi także nowy mieszkaniec, Manfred, który prężnie rozwija biznes online. Poza tym mamy jeszcze kilkoro mieszkańców oraz szeryfa, którego poznajemy bliżej poprzez prowadzoną w Midnight sprawę. Bohaterowie są złożeni, ciężko ich rozgryźć, ale stanowi to niejako zaletę tej powieści.
Powieść jest dziwna, specyficzna i początek zdecydowanie mnie znudził, ale warto dać jej szansę, aby spróbować czegoś nowego. Moja ocena może być też zaniżona, ponieważ oczekiwałam czegoś bardziej w stylu Sookie, która bardzo mi się podobała, a dostałam coś zupełnie innego. Zdecydowanie też klimat i cała historia są dość mroczne i tajemnicze, więc nie każdemu przypadną do gustu. Osobiście planuję sięgnąć, gdy zostanie wydany kolejny tom, aby sprawdzić, co dalej.