30 cze 2015

LBA #2

Drugie LBA, jupikajej! ☻
Za nominację dziękuję Izabeli. ☻



Dlaczego powstał Twój blog?

Z nudów oraz dlatego, że uwielbiam kontakt z ludźmi. Po prostu siedziałam w domu przed komputerem i nie wiedziałam, co zrobić... A że wcześniej już prowadziłam blogi (z opowiadaniami i pamiętnikowy) to pomyślałam - no to pora na książkowego!

Czy uważasz, że spełnił Twoje oczekiwania?
Na początku, gdy zaczęłam prowadzić bloga to nie, ale to przez mój brak zapału. Od 2-3 miesięcy zaczęłam prowadzić go regularnie i jestem usatysfakcjonowana. Mam Was, czyli moje stałe grono czytelników (co do obserwacji nie przywiązuję zbytniej uwagi, bo około połowa osób, które obserwują nie czyta, więc...). Poza tym dowiaduję się od Was o nowych ciekawych książkach i dzielę moimi opiniami o tych, które czytam. No co prawda chciałabym nawiązać współpracę z wydawnictwem, ale z drugiej strony - musiałabym czytać to, co przyślą, a to niekoniecznie musiałoby pokrywać się tak z moimi zainteresowaniami czytelniczymi, jak książki, które sama sobie wybieram.

Czy bardziej cenisz "elegancką prostotę", czy też wolisz blogi z dużą ilością grafik i muzyką?
Nienawidzę, kiedy otwieram bloga i zaczyna mi grać z niego muzyka! Przyznam od razu - wyłączam taką stronę natychmiast. Co do wyglądu - przejrzyście, to najważniejsze. Dodawanie obrazków - jak najbardziej! Tylko co za dużo to nieładnie.

Czy negatywne komentarze są dla Ciebie przyczynkiem do zastanowienia się nad publikowaną treścią?
Nie dostałam jeszcze na blogu negatywnego komentarza. Jednak jeśli już - cóż, jeśli ktoś wytyka mi błąd i ma rację, byłabym idiotką, gdybym to zignorowała i komentarz usunęła. Krytyka też jest dobra.

Jak reagujesz na hejty? Irytacją, śmiechem, czy lekceważeniem?
To zależy. Jeśli hejt jest ewidentnym dziełem tzw. gimbazy to nawet nie chce mi się nad nim zastanawiać. Ale niektóre hejty są śmieszne. No wiecie - w Internecie jesteśmy anonimowi, więc czemu nie dopiec komuś tylko dlatego, że czujemy się bezkarni?

Czy przeglądasz statystyki w bloggerze?
Tak, żeby wiedzieć, czy blog jest wyświetlany, a przede wszystkim - z jakich źródeł.

Czy konieczność zamknięcia bloga byłaby dla Ciebie wielkim wyrzeczeniem?
Na pewno spowodowałoby to więcej wolnego czasu, w którym bym się nudziła, ale cóż - już kilka razy zamykałam bloga. Nie chciałabym tego jednak ponownie robić.

Czy nominacja do LBA ma dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie?
Tak, bo to znaczy, że ludzie czytają mojego bloga i myślą o mnie jako blogerce, kiedy biorą pod uwagę nominowanych.

Czy uważasz, że publikowanie postów nawet wtedy, gdy nie ma się nic o powiedzenia, jest słuszne?
Uważam, że jeśli już ktoś prowadzi bloga to ma przecież coś do powiedzenia. Jeśli nie ma się nic do powiedzenia - to o czym pisać?

Czy założenie bloga wniosło do Twojego życia jakąś wartość?
Wartość? Zależy, co przez to rozumieć. Na pewno poznaję fajnych ludzi, poznaję nowe ciekawe tytuły, doskonalę swój styl pisania. 

Nominuję:
(tak, wiem, przepraszam, że tak mało nominacji, ale nie chcę, żeby powielały się z tymi z ostatniego LBA)

Oto moje pytania dla Was:
  1. Skąd wziął się tytuł Twojego bloga?
  2. Od jak dawna uczestniczysz w blogsferze?
  3. Książki kupujesz czy wypożyczasz? A może dostajesz?
  4. Czy współpracujesz z jakimś wydawnictwem? (Jeśli tak - jak do tego doszło?)
  5. Jaki gatunek książek lubisz najbardziej?
  6. Czy masz sprecyzowane gatunki, które czytasz, a po które nigdy nie sięgniesz?
  7. Seria lub książka, którą kochałaś, a na samym końcu zawiodła cię, rozzłościła?
  8. Znajdujesz lampę dżina - jakie są Twoje 3 życzenia?
  9. Zupełnie z innej beczki: ulubione danie?
  10. Czytasz czasem poradniki?
  11. Najlepsze fantasy jakie czytałaś? (książka, seria, co wolisz ^^)
Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^

29 cze 2015

'Chłopcy: Bangarang', 'Chłopcy: Zaguba' J. Ćwiek

Tytuł: Chłopcy: Bangarang/ Chłopcy: Zguba
Autor: J. Ćwiek
Cykl/seria: Chłopcy
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Rok wydania: 20132014
Ilość stron: 295/352
Opis:
(2)Dzwoneczek i jej banda wyrośniętych, wiecznie niedojrzałych Chłopców po raz kolejny pokazują, że nie da się oddzielić dobrej zabawy od solidnych kłopotów. I nieważne, czy to klubowy Zjazd, motocyklowa wycieczka do pobliskiego miasta czy pozornie leniwe popołudnie w opuszczonym Lunaparku – każdy dzień to nowa przygoda, a na końcu czai się ta największa. I najbardziej przerażająca. Śmierć…
Droga znowu wzywa, nie ma odwrotu ani chwili na oddech. Tylko co jeśli tym razem wiedzie wprost do znienawidzonej dorosłości?
(3)Krótkie wakacje Dzwoneczka nieomal kończą się tragedią. Gdy wróżka budzi się po wielomiesięcznej śpiączce, odkrywa, że całe życie, jakie znała, to tylko twór podświadomości, a prawda jest… zupełnie inna. Jaką rolę w intrydze odgrywa Cień i sam Piotruś Pan? I gdzie podziali się Chłopcy? Za odpowiedzi na te pytania Dzwoneczek będzie musiała zapłacić wysoką cenę. O ile w ogóle zdąży je poznać…
"Zguba" to książka, przy której Czytelnik będzie miał poczucie, że opuścił stary, poczciwy lunapark i właśnie pędzi Skrótem na złamanie karku. Świat "Chłopców 3" jest bezwzględny i brudny (tak jak bezwzględna i brudna bywa dorosłość), a jednocześnie niebywale pociągający. Najlepsza część bestsellerowego cyklu!

Opinia:
Robię jedną recenzję, ponieważ i tak pojawiłyby się po sobie. Tak więc czytania pewnie wyjdzie nawet mniej niż w dwóch osobnych recenzjach ^^

Zacznę od tego, że naprawdę genialnie są pisane rozdziały, czy może ich urywki, z perspektywy Pana Propera. Tak, tak autor pisze z perspektywy kota - zwierzęcia, które chadza własnymi ścieżkami, ale odegra zaskakującą rolę w trzeciej części. Co do trzeciej części - co ta okładka ma do treści? Bo mi nie udało się tego odgadnąć.

Po dziecięcemu niewinny, a to najgorszy rodzaj niewinności. Jesteś taki, bo zwyczajnie nie rozumiesz, że robisz coś złego. Możesz być okrutny, zawistny, egoistyczny, ale dopóki nie wiesz, co to złe, tak szczerze, głęboko w sercu nie wiesz, nadal jesteś niewinny.
Już w pierwszym tomie nasi bohaterowie zaczynają mieć kłopoty. W drugiej części Dzwoneczek powoli zaczyna sobie z nimi radzić, Chłopcy świetnie się spisują. Wyobraźcie sobie tych trzydziestoletnich facetów, którzy mówią do Dzwoneczka mamo, jak obsługują lunaprak! To dopiero niezła komedia. W drugiej części humoru nie brakuje, książka nie ustępuje pierwszej. Dopiero część trzecia robi się poważniejsza, bardziej przepełniona grozą. I bardziej brutalna i skomplikowana. Jednak autor nie gubi się, a jego styl pisania sprawia, że my również nie.
-Chcesz powiedzieć,że masz tak ubogi słownik, że nie umiesz się wyrazić? - zapytał.
-Mój słownik jest na tyle opasły, że jakbym ci nim pierdolnął...
Czytałam, że trzecia część będzie obleśna, pełna wulgarnego seksu... Ja jej tak nie odebrałam. Ba! powiedziałabym, że w poprzednich częściach było seksu więcej. I chociaż książka jest poważniejsza to również wyjaśnia dużo, dużo więcej z tego co działo się w Nibylandii i dlaczego wśród Chłopców nie ma Piotrusia. (Już zacznijcie wyobrażać sobie Piotrusia jako trzydziestolatka z dredami, dobrze radzę!).

No więc stoję, leję do rowu, ale grzecznie, kulturalnie, jechał jakiś samochód, to nawet pomachałem. Ręką, rzecz jasna. Wolną...
Oczywiście książki są wulgarne, jest kilka bardziej opisanych scen erotycznych i trzy razy więcej podtekstów, ale to jest to, co przewija się nam od części pierwszej i mnie wcale nie zraża. W końcu to książka o gangu motocyklowym!

Marzenia (...) powinny być skrojone na miarę danej osoby. Gdy za bardzo zaczniesz wydziwiać, będzie cię to drogo kosztować, a ludzie wyśmieją, a ty i tak nie będziesz szczęśliwa.
Obydwie pozycje bardzo mi się podobały i nie mogę się doczekać części czwartej - Chłopcy: Największa z przygód zapowiedzianej na październik tego roku (przynajmniej według LubimyCzytać.pl). Książki wraz z tomem pierwszym polecam!

A na końcu - czy tylko ja po przeczytaniu posłowia (co zdarza mi się serio rzadko, ale w drugą część tak się wciągnęłam, że wzięłam to za kolejny rozdział) chciałabym tak bardzo, bardzo poznać autora?

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,4 cm + 2,8 cm), Wyzwanie biblioteczne 2015, Polacy nie gęsi III

Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^

28 cze 2015

BOOKATHON: Dzień siódmy - 'Zawód: wiedźma' O. Gromyko/ Dzień ósmy - podsumowanie BookAThlonu

BookAThlon dobiegł końca, więc pora na podsumowanie. Zaraz po nim ogarnę zaległości w lekturze na Waszych blogach ☻


Jedynym zadaniem, które mnie pokonało, było zadanie czwartkowe (nie, żebym ostatecznie trzymała się tej kolejności). Po prostu Gra o tron oraz Cesarzowa Nocy zajęły mi razem trzy dni. I dziś musiałabym zacząć i skończyć Igrzyska śmierci, a na razie jakoś nie mam weny na czytanie (może dlatego, że żeby dokończyć Zawód: wiedźma siedziałam do 1 w nocy?). Tak więc prawie ukończyłam BookAThon. I tak jestem z siebie mega zadowolona ☻ 1994 stron w tydzień przy zakupach, zakończeniu roku szkolnego, spotkaniach z chłopakiem i ze znajomymi... Tak, to zdecydowanie dobry wynik!

Poza tym ta atmosfera w grupie na Facebooku, to po prostu bomba, gdy widzę, jak wszystkie osoby biorące udział w BookAThonie się wspierały i jak to ujęłam w jednym z moich komentarzy: ginący gatunek osób kochających czytać powinien trzymać się razem - to doskonale widać przy okazji takich inicjatyw!

Na pewno chętnie wezmę udział w kolejnym BookAThonie, jeśli dziewczyny taki stworzą. I na pewno dam Wam znać ☻ A teraz przejdźmy do recenzji książki, przy której spędziłam ostatnią noc:




Tytuł: Zawód: wiedźma. Część 1
Tytuł oryginalny: Профессия: ведьма
Autor: O. Grymko
Cykl/seria: Wolha Redna
Tłumaczenie: M.  Makarevskaya
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 296

Opis:
Dlaczego mistrz wrzuca młodziutką magiczkę na głęboką wodę zagadki, która przed nią pochłonęła 13 ofiar, w tym... kilku magów z doświadczeniem? Bo ma talent. Bo jest wystarczająco wścibska i ciekawska, a dwutomowa podróż w jej towarzystwie przekonuje, że to świetny kompan i - wbrew pozorom - nielichy przeciwnik. Taka jest rudowłosa Wolha Redna, jedyna kobieta na typowo męskim wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Postrach strzyg, gwiazda magii praktycznej, autorka rewolucyjnych tez obalających wiekowe mity o wampirach (w tym bzdury o czosnku), niestrudzona badaczka obyczajów i życia codziennego krwiopijczej społeczności. Gdy przekracza granicę lasu osik oddzielających inne krainy od Dogewy, ojczyzny wampirów, przez myśl nam nie przejdzie, że wysłano ją z poselstwem niemalże dyplomatycznym...


Opinia:
Okładka jest intrygująca. Patrząc na nią, po głównej bohaterce oczekiwałam sarkazmu, wrednego charakterku i chamstwa (pomińmy to, że nie lubię postaci na okładkach). Nie rozczarowałam się, ale o tym za chwilę. Okładka genialnie oddaje książkę! Może nie jest zbyt piękna (ten napis mnie drażni tak jakoś, obrazek jest naprawdę fajny), ale przyciąga wzrok.

Miecz w moim ręku jest straszną bronią. Przede wszystkim dla mnie.
Styl autorki... Okey, zacznijmy od tego, że był to zarówno plus, jak i minus. Książka jest pisana luźnym, ciekawy stylem, ale wkrada się do niego pewna infantylność. Autorka tworzy fajne, krótkie opisy, czyta się przyjemnie, ale momentami drażniły mnie pewne zdania, jak np. Bełt zatrzepotał jak ogonek szczeniaka. Rozumiem, że porównania w książce są pomocne, ale.... ogonek szczeniaczka? Naprawdę? Takich zdań w książce było kilka, nie tylko porównań, które skłoniły mnie do rozmyślań, w wieku ilu lat autorka pisała książkę.

- Jesteś dorosłą, mądrą kobietą! - patetycznie zaczął Len, wyraźnie na potrzeby Starszych ze wzruszeniem przysłuchujących się jego przemowie. (“Ani jedno, ani drugie, ani trzecie" - pomyślałam).
Pozycja odznacza się niewątpliwie humorem. Narratorką jest Wolha, główna bohaterka. Osiemnastoletnia magiczka tryska z pewnością sarkazmem, ocieka ironią i ma doskonałe poczucie humoru. Wolhajest postacią rozbudowaną, ale nie aż tak, jakby mogła być. Autorka przytacza jej historię - to jak trafiła do Szkoły, jak się do niej dostała. To także pozwala nam lepiej zrozumieć bohaterkę. Drugim bohaterem, którego w sumie polubiłam w książce - jest Len. Może jest postacią, o której wiemy dość mało, ale to, co myśli o nim Wolha jest naprawdę ciekawe i postać da się polubić, pomimo tych jakże skąpych informacji o tajemniczym Władcy Dogewy.

[...]nieznajomy, zarośnięty i dosyć podejrzanie wyglądający typ demonstracyjnie potrząsał przed końską mordą kuszą własnej roboty z brudnym bełtem wielokrotnego użytku. Nie do końca rozumiałam, kogo on chce ograbić - mnie czy kobyłkę.
Fabuła jest ciekawa, książka to nie tylko typowe fantasy  z wampirami, krasnoludami i elfami oraz magią, ale również lekki kryminał. W Dogewie grasuje potwór. Uparta Wolha sądzi, że może go powstrzymać, ale jeśli jej się to nie uda - rozpęta wojnę. No tak, ale czym dla jej nieznośnego charakterku jest wojna? Przecież ona da radę! Nawet spotykając potwora... ona nie myśli o tym, żeby się bać! Nie, ona rozważa zrobienie sobie z jego skóry części garderoby. Jednak skąd wziął się potwór? Tą zagadkę należy rozwiązać jak najszybciej, zanim Wolha stanie się jego obiadem.

W końcu jestem osobą nieznaczną, niczym się niewyróżniającą, może oprócz rudozłocistych włosów i wrednego charakteru. Pierwsza z tych cech jest dziedziczna, druga - szczęśliwie nabyta.
Książkę czytało się naprawdę miło, w moich planach jest już cały cykl o Wholi. Mam nadzieję, że te drażniące mnie elementu stylu autorki w końcu znikną, bo tylko one przeszkadzają mi w powieści. Polubiłam pozycję zwłaszcza za humor i za główną bohaterkę! Oldze Gromykonie nie można z pewnością odmówić poczucia humoru!


Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,85 cm)

Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^

26 cze 2015

BOOKATHON: Dzień szósty - 'Cesarzowa Nocy' E. Stachniak

Szósty dzień BookAThonu za mną, choć miałam dziś zacząć Igrzyska śmierci, ale pozycja, której zaraz będziecie mogli przeczytać recenzję - pochłonęła mi duuużo czasu. Dlatego chyba cały maraton dokończę w niedzielę i późno go podsumuję... Ale liczbę stron, tj. 1500 już przekroczyłam ☻ A teraz recenzja książki z wyzwania Gatunek, który najrzadziej czytam.

Mam dylemat, ale postanowiłam zaliczyć książkę do literatury polskiej ze względu na pochodzenie autorki. Dlatego zaliczyłam ją do wyzwania Polacy nie gęsi.



Tytuł: Cesarzowa Nocy
Tytuł oryginalny: Empress of the Night
Autor: E. Stachniak
Cykl/seria: -
Tłumaczenie: N. Dzierżawska
Wydawnictwo: Między Słowami
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 480

Opis:
Niezapomniana opowieść, ukazująca nieznane, prywatne oblicze jednej z najpotężniejszych władczyń w dziejach
Kiedy młodziutka księżniczka Katarzyna przybyła na cesarski dwór, by poślubić przyszłego cara Piotra III, jej życie przestało należeć tylko do niej. Jej nieszczęśliwe małżeństwo było niewyczerpanym tematem dworskich plotek, a gdy szła pałacowymi korytarzami setki par oczu usiłowały przeniknąć jej suknię i odgadnąć, czy wreszcie udało jej się zajść w ciążę, by dać Rosji upragnionego następcę tronu.

Jako caryca szybko nauczyła się ukrywać wszystkie radości i smutki, bo każda słabość mogła zostać wykorzystana przez przeciwników w politycznej grze. Mimo to Katarzyna pozostała kobietą z krwi i kości, pełną zwyczajnych trosk, marzeń i namiętności.
Jak udawało jej się dokonać trudnych wyborów pomiędzy głosem serca a racją stanu? Czy władza i korona były dla niej ważniejsze niż rodzina i miłość?

Opinia:
Okładka jest piękna! Tak zdecydowanie jest to książka, po którą sięgnęłam za względu na okładkę.

Chociaż, gdyby nie wyzwanie - nie wiem, czy bym ją dokończyła. Katarzyna Wielka bez wątpienia była wielką carycą, ale carycą okrutną, co w książce jest słabo pokazane. Styl autorki średnio przypadł mi do gustu. Cała książka miała formę... pamiętnika? Urywanych wspomnień? Cokolwiek, czytało mi się ją naprawdę ciężko i te 480 stron musiałam pokonać w dwa dni...

Ciężko mi ocenić tą książkę, bo to nie książka, jakie zazwyczaj czytam. Nie chodzi jedynie o gatunek, ale i o formę. Bo naprawdę przypominało mi to pamiętnik, ale taki nie do końca. Z jakiegoś powodu forma pamiętników bardzo mnie drażni. Poza tym, polityka. Już pamiętam, czemu nie czytam powieści historycznych! Bo historia ściśle łączy się z polityką, z kolejnymi pokoleniami władców, przywilejami i innymi niuansami ze świata sejmów, Izb Lordów i innych takich...

Nie, tak sobie myślę, że gdybym miała to czytać poza maratonem - to odkładałabym ją kilka razy.

Moja opinia jest tak obiektywna, jak tylko jestem w stanie obiektywnie ją napisać o 11 w nocy po lekturze. Bo książka sama w sobie nie jest zła - momentami naprawdę się wciągałam. Jednak tylko momentami. Po prostu nie jest to mój gatunek, zdecydowanie. To samo wyszłoby, gdyby wcisnąć mi Pięćdziesiąt twarzy Greya lub Gwiazd naszych wina. Po prostu mi takie książki rzadko kiedy przypadają do gustu.

Muszę jednak pochwalić coś, co trzymało mnie przy tej książce. Są to bohaterowie! Katarzyna to silna, niezależna kobieta, która wie, że wystarczy jeden fałszywy ruch, chwila nieostrożności, aby straciła życie. Poznajemy ją jako młodą dziewczynę, narzeczoną Piotra, który w ogóle nie zyskał mojej sympatii. Potem dziewczyna w obcym, nieprzyjaznym świecie Wszechrusi pnie się do góry. Moim zdaniem postać, co prawda, prowadzi narrację, ale nawet w książce ukrywa przed nami swoje emocje tak, jak przed wszystkimi dookoła. W sumie, uznaję to za plus, bo poznajemy wielką carycę jako zamkniętą w obecności innych, nieokazującą słabości kobietę... I widzimy, ile ją to kosztowało.

Postacią, która zwłaszcza zyskała moją sympatię był Grisza. Pojawia się we wspomnieniach carycy często, widać, jak wiele się od niego nauczyła i ze bez niego nie przeżyłaby w tym świecie intryg. Nie lubię za to jej ostatniego faworyta, porywczego młodzieńca, Le Noirauda. Nie potrafił się odnaleźć, był dobrym kochankiem, ale naprawdę kiepskim politykiem, co muszę przyznać nawet ja.

Tak, z bohaterów godni wyróżnienia są jeszcze Aleksander i Aleksandra, wnuki Katarzyny. Aleksander to silny młodzieniec, Aleksandra to słodka dziewczynka, którą świat przeraża i bardzo polega na babci.

Czytając powieść, należy pamiętać, że jest to biografia, ale tylko oparta na innych biografiach. Występuje w niej wiele elementów wymyślonych przez autorkę. Prawdziwe pozostają jednak postaci, wydarzenia takie, jak powstanie Kościuszkowskie. Ważne jednak, aby nie przyjmować, że Katarzyna taka była, bo to oczywiście mało prawdopodobne. I wybaczcie brak cytatów, ale oczy już same mi się zamykają i nie mam siły ich szukać/przepisywać z książki.

Dobranoc, kochani! ☻

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3 cm),  Polacy nie gęsi III

Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^

25 cze 2015

BOOKATHOLON: Dzień czwarty - recenzja 'Gra o tron' G. R. R. Martin; Dzień piąty - kolejne zamieszanie w planach

Jejuuu, ta Gra o tron zajęła mi więcej czasu niż myślałam. Tak więc zadanie zaliczyłam w dwa dni. Sądzę, że po ok. 400 stron an dzień daje i tak dobry wynik, więc nie narzekam - to ma być zabawa. Po prostu moje wyzwanie będzie trwało aż do soboty. Najpierw zacznę od części drugiej tytułu, czyli piąty dzień BookAThlonu (tj. obecny). 

Miałam wielkie plany skończenia wczoraj Gry o tron i zaczęcia Cesarzowej Nocy, ale pierwszą lekturę skończyłam ok. północy, więc no - byłam już zbyt padnięta. Dzisiaj miałam przeczytać Igrzyska i obejrzeć ich ekranizację, ale wędrują one na jutro, Zawód:Wiedźma daję na sobotę, a dziś historia Katarzyny Wielkiej - już się boję, bo to wyzwanie Gatunek, który czytasz najrzadziej. Zabieram się za lekturę zaraz po napisaniu recenzji i ogarnięciu Waszych blogów ☻

A teraz, bez dalszych wstępów przejdźmy do recenzji, którą napisać było ciężko, bardzo ciężko....
______________

W grze o tron zwycięża się albo umiera. Nie ma ziemi niczyjej.
Tytuł: Gra o tron
Tytuł oryginalny: A Game of Thrones
Autor: G. R. R. Martin
Cykl/seria: Pieśń Lodu i Ognia
Tłumaczenie: P. Kruk
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 844

Opis:
W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie
wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichry wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie.
Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich
Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam.
Tron objął Robert - najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron...

Opinia:
Liczyłam na skończenie jej w 1-1,5 dnia. Zajęła mi dwa wieczory (taaak, czytajcie mój wieczór jako od 18-24). Tak, jak napisałam wcześniej - i tak uznaję to za sukces. No, może odrobinę się rozczarowałam, bo gdyby byli to Zwiadowcy to pochłonęłabym to pierwszego dnia, zapominając o jedzeniu i w ogóle o całym świecie. Tak się jednak nie stało, a na to liczyłam.

Miałam wygórowane oczekiwania, co do tej pozycji. Naczytałam się tyle opinii pozytywnych, tyle wychwalających, można by pomyśleć, że powstają sekty tej książki. Chciałam ją bardzo przeczytać, a że tylko ona pasowała mi z dostępnych na wyciągnięcie ręki książek do kategorii Bestseller, którego nie czytałeś - stwierdziłam, że to doskonała okazja.

Ten, kto boi się przegrać, już przegrał.
Okładka mi się nie podoba - jak wielokrotnie powtarzałam, nie lubię ukazywania postaci na okładkach. I jeszcze ta wzmianka o serialu na HBO - agrh, to razi moje biedne oczka.

Styl autora, jego warsztat literacki - nie mam mu nic do zarzucenia. Rzadko mi się to zdarza. Czasem może męczyły mnie opisy przyrody, bo ja naprawdę za nimi nie przepadam, ale autor ma tak cudowny styl, używa prostego, a jednak wyszukanego języka... No dla mnie po prostu bomba! Styl to zdecydowany plus powieści, bez dwóch zdań.


Ten, kto wydaje wyrok, sam powinien go wykonać. Jeśli chcesz odebrać komuś życie, powinieneś spojrzeć mu w oczy i wysłuchać jego ostatnich słów. Jeśteś mu to winien. Kiedy nie masz odwagi tego uczynić, skąd możesz wiedzieć, że ten człowiek zasługuje na śmierć?
Równolegle mamy prowadzone kilka wątków - wątek Dany i jej życie z khalem Drogo, wątek życia w Winterfell, wątek pobytu Neda i dziewczynek w Czerwonej Twierdzy, wątek podróży Cat oraz wątek życia Jona. Jest też kilka wątków pobocznych, których nie będę wymieniać. Trzeba autorowi przyznać jedno - nie pogubił się w tym wszystkim. Fabuła jest logiczna, nie ma jakichś sprzeczności, wszystko zostało dopilnowane.

Minusem w tej książce była dla mnie masa polityki. Jejku, jak ja tego nie znoszę! W Wiedźminie również strasznie się męczyłam tą polityką. I jeszcze te wszystkie nazwiska, tytuły. Ja jestem Wam w stanie teraz wymienić tylko głównych bohaterów i kilku pobocznych! Sama gubiłam się, kiedy drugiego dnia zaczęłam czytać. Boję się, co będzie, kiedy sięgnę po drugą część. Ci lordowie już totalnie mi się mieszają!

Strach tnie głębiej niż miecze.
Przechodząc do bohaterów - jedni byli lepiej zarysowani, drudzy bardziej. Najlepiej przedstawieni zostali bohaterowie, którzy prowadzili narrację, a było ich... 8! Autor kreuje bohaterów złych i dobrych, ale nie zawsze wiemy do końca, czy aby nas nie nabiera. Mamy pewność, że Cersei jest zła, a Starkowie dobrzy, ale jaki był Robert? No tak, to pozostaje chyba do rozważenia czytelnikom. Ogólnie bohaterowie to także duży plus tej książki. Autor wykorzystał sposób narracji, który uwielbiam (chociaż tutaj dobijało mnie trochę to, że dookoła każdego bohatera kręci się niezliczona ilość innych postaci, więc przybywało lordów, giermków itp.). I tak, jak bohaterowie drugiego planu pozostali mi w miarę obojętni, tak nie potrafiłam pozostać obojętna wobec bohaterów prowadzących narrację, Sama oraz Robba. Jedyną postacią z tych genialnie wykreowanych, na temat której moje zdanie może być lekko rażące jest król Robert - według mnie władza uderzyła mu do głowy i nie nadawał się na króla.

Jeśli dostaniesz jakieś imię, przyjmij je, uczyń swoim, a wtedy już nigdy cię nim nie zranią.
Bardzo polubiłam Aryę, Jona, Brana oraz Dany. Moją sympatię zdobyli też Robb i Sam, chociaż nie prowadzili narracji, to jednak dużo się o nich dowiadujemy. Ned i Cat byli bohaterami, których nie mogłam nie polubić, ale i nie pokochałam ich, jak pierwsza wymienioną czwórkę (mam ochotę zrobić krzywdę autorowi za to, jak zakończył wątek z Aryą!). Za to Sansy i Tyriona nie polubiłam. Sansa denerwowała mnie zgrywaniem wielkiej damy, choć to jeszcze dziecko. Poza tym uwielbiam Aryę, więc trudno, żebym lubiła Sansę. Zrobiło mi się jej szkoda w momencie, kiedy akcja rozkręciła się, ale i tak nie zdobyła mojej sympatii. Arya dużo więcej od niej rozumiała, a Sansa była wręcz trochę infantylna w swoich postępowaniach. Tyrion - jego nie polubiłam od początku i po prostu byłam pewna, że jest złym bohaterem. Niby pomagał i Jonowi, i Branowi, ale nie, nie potrafiłam się do niego przekonać przez jego paskudny charakterek.

Teraz najtrudniejsza część - podsumowanie. Książka to naprawdę przykład genialnego warsztatu literackiego, dlatego nie dziwi mnie jej popularność. Nie czyta się jej jednak szybko. Mi przeszkadzała w tym szybkim czytaniu głównie polityka i mieszający się bohaterowie poboczni. Ponadto zmuszałam się do czytania niektórych opisów, ale uznałam, że mogę nie przeczytać czegoś ważnego, pomijając je. Książkę polecam, ale ostrzegam, że może nie być lekturą łatwą, ale z pewnością przyjemną.

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+5,28 cm)

23 cze 2015

BOOKATHON: Dzień trzeci - 'Krasnalobójca' S. Mostue - recenzja i małe zamieszanie w planach

Witajcie! Siedziałam wczoraj do 23:55, ale udało mi się skończyć na czas ☻ Tak więc pod koniec postu - recenzja Krasnalobójcy. Na początek jednak zrobię małe zamieszanie. Dzisiaj - zgodnie z harmonogramem wyzwań - powinnam zacząć Cesarzową Nocy. Postanowiłam jednak, że dziś (wyzwań w końcu nie trzeba robić w podanej kolejności) na odstrzał wezmę kategorię Bestseller, którego jeszcze nie czytałeś. A jaka była książka do tej kategorii? Taak, dobrze myślicie - Gra o tron. Stwierdzam, że za Cesarzową wezmę się jutro, a Zawód: wiedźma poleci na piątek, bo jest krótka i najwyżej po imprezie zarwę przy niej noc. Najwyżej będę zombiakiem na zakupach ^^

Dziękuję za wsparcie w wyzwaniu ♥♥♥

Tytuł: Krasnalobójca
Tytuł oryginalny: Nissedreperen
Autor: S. Mostue
Cykl/seria: Znak Elfów
Tłumaczenie: T. W. Lange
Wydawnictwo: Elipsa
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 208

Opis:
"Krasnalobójca" dzieje się zimą i jest czymś w rodzaju zagadki kryminalnej. Tym razem Espen i Ewa usiłują dociec, kto w ich mieście czyha na mieszkające tam krasnale. Korzystając ze Znaku elfów, kilkakrotnie przechodzą "na drugą stronę", tocząc walkę z zamieszkującymi podziemia miasta szczurami i złowieszczym Agatonem von Helrisingiem, uważanym przez nich za mordercę krasnali. Pomaga im wierny przyjaciel Nils. W mrożącym krew w żyłach finale obudzony zostaje drzemiący w podziemnej grocie Król Gór, a rzeczywistość okazuje się bardzo różna od początkowych wyobrażeń pary bohaterów.

Przejdź do części pierwszej - Przebudzenie grobowęża

Opinia:
Opinia nie zawiera spoilerów. Wybaczcie, jeśli pojawią się literówki i chaos, bo jednak się nie wyspałam po tej zarwanej nocce ^^
.
Książka do najgrubszych nie należała, bo czymże jest 208 stron? Jednak już wczoraj pisałam Wam, czemu tak długo mi się z nią zeszło. Książka sama w sobie była naprawdę fajna i w moim przekonaniu lepsza od części pierwszej. Co prawda okładka jest dziwna, nawet bardzo, niezbyt mi się podoba, ale tak jakoś pasuje.

Styl autora nie utrudnia czytania, nie jest może wybitny, ale czytało się naprawdę miło. Idealna ilość opisów, tylko niektóre dialogi miałam wrażenie, że były robione na siłę, ale poza tym styl jest niewątpliwym plusem książki.

Fabuła dużo ciekawsza niż poprzednio, lepiej zorganizowana. Pierwsza część działa się bardzo szybko, w sumie wszystko z góry było dla nas jasne. Oczekiwałam, że tak będzie w części drugiej i niezbyt miałam wenę się za nią zabrać. Błąd. Ta część oferuje nam coś z goła innego. To nadal fantasy z krasnoludami i elfami, ale tym razem nie mamy wszystkiego podanego na tacy. Tym razem mamy zagadkę, którą rozwiązujemy razem z bohaterami, a trzeba przyznać, że ci mają pecha. Trzeba mimo wszystko jednak przyznać, że autor genialnie trzyma w napięciu, choć od początku domyślałam się, kto jest Krasnalobójcą ☻

Postaci są lekko niedopracowane. Mamy narrację trzecioosobową, widzimy wszystko z perspektywy dwóch bohaterów - Espena i Ewy. Byłam bardzo ciekawa, jak rozwinie się między nimi wątek miłosny i tutaj był to chyba największy minus książki. Zamiast powoli rozwijającej się miłości, dostajemy szczeniackie podchody. I tak, jak Espena w miarę lubię, tak Ewa w tej części irytowała mnie swoją naiwnością zarówno w samej sprawie Krasnalobójcy, jak i w sprawach sercowych.

Książka jest dużo lepsza niż część poprzednia, choć wątek miłosny doprowadzał mnie do lekkiej irytacji. Ogólnie trylogię polecam, po BookAThonie mam zamiar zabrać się za część trzecią, czekającą już na półce ☻

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,3 cm),  

22 cze 2015

BOOKATHON 2015: Dzień drugi - 'Krasnalobójca' S. Mostue

Witajcie kochani i pamiętajcie o ankiecie! ☻

Co do BookAThonu - dziś idzie mi gorzej... Ojej, dużo gorzej, bo byłam na chwilkę w szkole, potem z Rozen na shake'u, potem robiłam za hostessę i tak szybko zleciało, że zanim zabrałam się za dzisiejszą pozycję, zrobiła się 18. A tu jeszcze obiad, dokończyć prezent na dzień ojca... Tak więc dziś bez recenzji - bo czeka mnie zarwana nocka, ale dam radę do 24 ^^ Jeszcze tylko ok. 100 stron, trzymajcie kciuki ♥ Recenzja jutro ☻


Boję się już piątku i chyba nie dam rady z Grą o tron albo będę musiała od jutra się spiąć i czytać więcej, bo w piątek zakończenie roku, co wiąże się z imprezą, a w sobotę najpewniej wakacyjne zakupy.... Ale nie ma co się załamywać, dam radę! ☻

Dobranoc ☻ Wyśpijcie się za mnie ♥

21 cze 2015

BOOKATHON 2015: Dzień pierwszy - 'Zrób mi jakąś krzywdę' J. Żulczyk

Przypominam o ankiecie ^^ Tutaj wyjaśnienie wariantów i proszę o głosy, ponieważ blog tworzę nie tylko ja, ale i Wy :)

A teraz BookAThon 2015! Zaczynamy!

Dzień pierwszy to Dokończ nieskończoną książkę. W moim przypadku była to powieść Jakuba Żulczyka pt. Zrób mi jakąś krzywdę, czyli wszystkie gry wideo są o miłości. Zaczęłam ją... No, z rok temu. I poległam na levelu 1 (tak tak, tam nie ma rozdziałów, są levele ^^). Książka więc idealnie nadaje się na pierwszy dzień BookAThonu :)

Jakieś trudności? Poza tym, że nocowałam u chłopaka i nadal u niego siedzę, to dałam radę ją przeczytać. On lubi grać, a ja czytać - obydwoje mieliśmy, co robić. Tak więc pierwszy dzień uznaję za zaliczony! :) Tak więc przejdźmy do recenzji ^^

Tytuł: Zrób mi jakąś krzywdę
Tytuł oryginalny: -
Autor: J. Żulczyk
Cykl/seria: -
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Lampa i Iskra Boża
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 168

Opis:
Dawid - 25-letni student prawa - spotyka uzależnioną od gier video piętnastolatkę, zakochuje się w niej i... postanawia ją porwać. "Zrób mi jakąś krzywdę" to łamiąca serce historia drogi, w którą zaplątani są świadkowie Jehowy, polscy aktorzy porno, detektywi - paranoicy i nieletni anarchiści.

Opinia:
I co ja mam Wam napisać? Na tą książkę mam tylko dwa słowa, z czego jednego użyć nie mogę, ponieważ jest mało cenzuralne, a drugie bez niego nie ma sensu.... Uwaga, uwaga, moi Drodzy, oto na maksa pojebana i genialna książka (słowo możecie podejrzeć na własną odpowiedzialność!). Ostrzegam, że recenzja będzie dość burzliwa, bo piszę ją dosłownie po przeczytaniu ostatniego zdania książki.

Okładka jest okropna. Obydwie są okropne, i ta, którą tu wstawiłam i ta różowa z sercem. Nie podobają mi się zarówno od strony graficznej, jak i z tego prostego powodu, że nie oddają treści książki. Bo na nich skupiono się na tych grach, a to właśnie wcale nie o gry przecież chodziło. To tak, jakby nie przeczytać książki tylko spojrzeć na jej tytuł: co tam, jest w tytule wszystkie gry wideo są o miłości, to zrobimy jakąś okładkę o gamerskiej miłości. Nie, nie i nie, to nie o to chodzi.... Bleh

Jest zsyntetyzowaną kompilacją wszystkich cech, które uważam za pojebane.
Styl autora jest... Na początku bardzo męczący. Aż do drugiego levelu nie mogłam wciągnąć się w akcję, potem przez sam styl miałam ochotę skończyć tą książkę, ale kurde, chciałam też wiedzieć, jak to się skończy, bo tak porąbanej historii miłosnej to jeszcze nie czytałam. To jak współczesny, chory romans pisany z perspektywy Idioty i Popaprańca zakochanego w Gamecube Girl. Powinnam się obawiać, że z jednej strony mi się to podoba, a z drugiej strony nie mogę zrozumieć, dlaczego aż tak bardzo mi się to podoba?

Uciekajmy, mamy jakieś pieniądze, znajdźmy jakiś motel, kupmy odgrzewaną pizzę z mikrofali i frytki, a przede wszystkim dwie butelki wina, i wejdźmy do wanny, umyję cię, scałuję z ciebie wszystko, umyję cię, wytrę ręcznikiem, położę do łóżka, i zacznę całować, i mówić ci, opowiadać cały świat.
Styl stylem, ale trzeba przyznać, że autor napięcie budować potrafi. Chłonęłam wszystko, nie znając połowy filmów i wymienionych osób, tłumacząc sobie angielskie teksty piosenek tylko dlatego, że chciałam wiedzieć, jaki będzie finał tej sprawy.Dlaczego nazwałam głównego bohatera Idiotą i Popaprańcem? Idiotą on sam się nazwał na kartach powieści. Popapraniec - jaki 25-letni facet porywa 15-letnią dziewczynę, bo się w niej zakochał? Nie, moim zdaniem to on złapał obsesję na jej punkcie! Dziwię się, że Gamecube Girl nie uciekła z krzykiem przed wariatem.

Wybaczam ci, jesteś tylko opartym na pochodnych węgla, niestabilnym, organicznym, głupim tworem.
Bardzo denerwował mnie sposób pisania. To przeskakiwanie w czasie. Czytamy o koncercie i nagle przenosimy się (bez konkretnego zaznaczenia jakimś rozdziałem czy coś, jedynie dodatkowym enterem pomiędzy akapitami) do wydarzeń sprzed koncertu. To największy minus tej książki (drugi zaraz po okładce). Lubię retrospekcję, ale nie wtedy, kiedy muszę się domyślać, kiedy coś się dzieje.

Kocham cię. Przestań istnieć.
Sami bohaterowie... Po raz kolejny: co ja mam Wam napisać? Tak, nasz główny bohater jest bohaterem bardzo dobrze zarysowanym. Tylko, że myśli w tak dziwny, pokręcony sposób, że mimo największych chęci czasami go nie ogarniałam. Gamecube Girl (to podoba mi się bardziej niż jej imię ^^) jest przedstawiona płycej od głównego bohatera, zresztą na ogół taki był chyba zamysł, żeby była dla nas tak samo tajemnicza, jak dla naszego narratora. Często wspominanymi bohaterami są też Moja Była Kobieta i Michał oraz Wiktor. Michał jest chyba jedyną postacią, którą polubiłam, ale też niezbyt. Bohaterowie byli mi po prostu obojętni. Interesowało mnie tylko, jak się ten cały szalony wypad do Sopotu skończy. Bo ta relacja Gamecube Girl i Idioty-Popaprańca była naprawdę intrygująca i wołająca o pomstę do nieba.

Przysięgam, że nigdy w życiu, ale to nigdy, aż do końca pierdolonego świata, przez wszystkie starości i młodości, przez wszystkie śmierci i narodziny, przez wszystkie gówno warte inicjacje i zakończenia, przysięgam na Veddera, Jezusa, Kapitana Planetę, Ojca, na wszystkie momenty, w których zrywał - budził mnie - zastanawiał, ten delikatny szept Czegoś Więcej, oddech Przeżycia, smak Przyszłego Wspomnienia, nieważne, czy było to podczas słuchania kaset, oglądania seriali, imprezowych agonii, obejmowania, ruchania, patrzenia, myślenia - przysięgam, że nigdy w życiu jej nie opuszczę.
I wiecie co - końcówka mnie roz..... Nie będę używać niecenzuralnych słów, nie będę.... Hm, końcówka po prostu rozwaliła system. Jak tu Wam niezaspoilerować? Po tym wszystkim, po rzekomym porwaniu, na które Gamecube Girl z ochotą przystała, po wynajęciu prywatnego detektywa, po zniknięciu Gamecube Girl.... Zachowanie matki tej dziewczyny było po prostu tak naciągane! Przecież każda inna matka kazałaby aresztować Idiotę-Popaprańca, zakazać córce się z nim spotykać, ale przecież nie ta.... Scena końcowa jakoś mnie nie zdziwiła, w sumie było to do przewidzenia, że wydarzy się to wcześniej lub później.

Książka jest nieprzewidywalna, cały czas coś się dzieje. Książka jest wulgarna, ale to mi akurat zupełnie nie przeszkadzało po Milion małych kawałków i Chłopcach. Nie wiem nawet, komu ją polecić. Więc jeśli zrozumieliście cokolwiek z tej chaotycznej recenzji, a książki jesteście ciekawi - to ją przeczytajcie, ale robicie to na własną odpowiedzialność, bo według mnie ona niszczy system. Takiej książki nie czytałam od czasów Milion małych kawałków. I po takich lekturach mózg po prostu nie jest w stanie normalnie pracować.

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,05 cm),  Polacy nie gęsi III

Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^

20 cze 2015

Poleć książkę? + BOOKATHON 2015

Wczoraj skrót informacji pojawił się na fanpage'u, dziś całość ^^

Hej, przychodzę do Was z moją nową inicjatywą. Wzięła się ona stąd, że lubię poznawać nowe tytuły nawet, jeśli moja list must read rośnie przy tym i rośnie. Długo myślałam nad ostateczną formą tej inicjatywy i tutaj pytanie do Was - który wariant wolicie?
Jednak zanim o wariantach - może o samej inicjatywie?

Otóż, w moim zamyśle polega ona na tym, że raz  miesiącu publikowałabym post Poleć książkę. Każdy post miałby swoją myśl przewodnią, do której dopasowywalibyście polecane książki. Ja sama też polecałabym jedną książkę. Tylko teraz tak, wolicie:

a) każdy Czytelnik bloga w komentarzu poleca jakąś książkę dopasowaną do tytułu
b) wcześniej losuję 2-3 Czytelników i kontaktuję się z nimi drogą e-mailową, a w poście pojawiają się ich polecenia, a reszta Czytelników dodaje swoje w komentarzach
c) pod każdym postem zgłaszają się osoby chętne do udziału w kolejnym poście i wtedy w poście pojawiają się ich polecenia (z osobami chętnymi skontaktowałabym się drogą e-mailową), a reszta Czytelników poleca książki w komentarzach

Który wariant podoba Wam się najbardziej? :) Od wczoraj na blogu pojawiła się ankieta, więc prosiłabym Was o głosowanie w niej :) Ankieta potrwa do 30.06 do godz. 12:00.

I jak podoba Wam się sama inicjatywa? Bralibyście w niej udział? :)


______________________________________________

A teraz, uwaga uwaga - BOOKATHON 2015!


Wszystkie trzy dziewczyny są blogerkami i vlogerkami i to one postanowiły przenieść zagraniczną inicjatywę do Polski. Zapożyczam wszystkie zdjęcia z bloga Eweliny, gdzie znajdziecie pełny regulamin wyzwania ^^

Dla mnie BOOKATHON oznaczał drobne zmiany w harmonogramie, ale cóż, to tylko tydzień ^^


Stosikiem się nie pochwalę, bo zdecydowałam się na kilka e-booków. No okay, głównie e-booków. ☻




21.06
Zrób mi jakąś krzywdę J. Żulczyk - książkę zaczęłam z rok temu i jakoś nie mogłam przez nią przebrnąć, choć cytaty z niej są genialne. Tak więc postanowiłam do niej wrócić przy okazji wyzwania, choć już się boję szczerze mówiąc, co z tego wyniknie ^^

22.06
Krasnalobójca S. Mostue - ta książka pasowałaby też do kategorii książka, którą ktoś dla ciebie wybrał. Mama kupiła ją chyba z cztery lata temu, ale bez pierwszej części, więc leżała na półce i choć jestem już po części pierwszej, to jakoś nie miałam jeszcze okazji się za nią zabrać.

23.06
Cesarzowa Nocy E. Stachniak - nie czytam książek historycznych, to będzie moja druga powieść z tego gatunku, ale książka bardzo mnie intryguje, więc postanowiłam wybrać ją.

24.06
Zawód wiedźma O. Grymko - e-booka podesłała mi koleżanka, książka nie jest gruba, więc na pewno się uda ^^

25.06
Igrzyska śmierci S. Collins - taaak, z adaptacją będzie problem, niewątpliwie, ale może przeżyję.

26.06
Gra o tron G. R. R. Martin - najgrubsza książka z wybranych, ale wierzę, że dam radę, o ile mnie wciągnie. Jeśli nie - dokończę ją w sobotę, bo na sobotę żadnej książki nie ma ^^

Ile stron?
2348 stron planuję przeczytać, ale ale.... Z ostatnia pozycją mogę mieć delikatnie mówiąc problem przy objętości ok. 800 stron ^^

Zachęcam Was do udziału w wyzwaniu! Ja mam nadzieję na dobrą zabawę, bo o nią własnie chodzi. Nie uda się - trudno, nie będę rozpaczać, bo to tylko zabawa ^^

19 cze 2015

'Niezgodna' V. Roth

Tytuł: Niezgodna
Tytuł oryginalny: Diveregent
Autor: V. Roth
Cykl/seria: Niezgodna
Tłumaczenie: D. Zych
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 352

Opis:
Altruizm (bezinteresowność), nieustraszoność (odwaga), erudycja (inteligencja), prawość (uczciwość), serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony.
Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny – i musi być wyeliminowany...
Szesnastoletnia Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i swoją rodzinę, by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość. Ale Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć.


Opinia:
Hm, wiele osób porównuje tą pozycję do Igrzysk śmierci, których jeszcze nie czytałam... Cieszę się też, że miałam okazję czytać książkę z okładką niefilmową, ponieważ filmowa w ogóle mi się nie podoba.

Co do samej książki, zaczynając od pomysłu - ten mi się podobał. Zazwyczaj nie lubię czytać dystopii, ale ta wersja mi się podobała, choć przyznam, że była nie do końca realna. Ludzi nie da się tak podzielić, nie przeważa jedna cecha. Ludzie są złożeni i według mnie ten podział na frakcje od początku nie miał szans powodzenia. Gdybym jednak miała wybierać, sama chciałabym trafić do Nieustraszonych. Moim zdaniem była to frakcja najciekawsza.

Styl autorki... Oszczędziła mi opisów przyrody, których nienawidzę. Co do opisów emocji, były czasem zbyt płaskie lub irytujące. Zresztą, zaraz przejdę do bohaterów i  wyjaśni się trochę więcej, co sądzę na ten temat. Wracając do stylu i fabuły - styl nawet przypadł mi do gustu. Książkę czytało się miło, szybko. Fabuła za to była przewidywalna dla kogoś, kto czytał już kilka podobnych książek. Mimo to to mogę zaliczyć na niejaki plus.

Na minus zdecydowanie zaliczam główną bohaterkę - Tris. Dziewczyna była niby taka twarda, ale cały czas niezdecydowana, irytująca w swoich uczuciach do Cztery. Z jednej strony - faktycznie była ostrą dziewczynką, a z drugiej beczącą smarkulą, której poczucie dumy nie pozwalało tego nikomu pokazywać. Nie polubiłam jej. W sumie w całej książce polubiłam tylko jedną postać - kogoś zdziwi, że jest nią Cztery? Po prostu Roth wykreowała go na bohatera, w jakich zazwyczaj się podkochuję. Twardy, inteligentny, wyrozumiały, czuły... Dobra, bo się rozmarzę ^^

Podsumowując: książka nie była zła, ale nie była też jakaś super. Czytało się fajnie, ale to książka, która nie zapada w pamięć na dłużej. Sam pomysł za to faktycznie będę pamiętać... No i postać Cztery.

Mam zamiar zabrać się za Zbuntowaną oraz Wierną, ponieważ jestem ciekawa dalszej historii i rozwiązania pomysłu. Najbardziej jednak mam ochotę zabrać się za Cztery - domyślcie się czemu ^^

Tak w ogóle - oglądałam film. Taaak, rzadko się zdarza, ale Misio chciał. I powiem tak - po raz kolejny przekonałam się, dlaczego nienawidzę ekranizacji. Połowy rzeczy w nim nie ma, nawet ważnych dla fabuły. A najbardziej szlag mnie trafił z przekręceniem frakcja ponad krwią. No i kilka scen, np. ta końcowa z Cztery - ku....rde co proszę? To nie było tak!!!!! :(


Książka bierze udział w wyzwaniach: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,2 cm), Wyzwanie biblioteczne 2015, 52 książki w ciągu roku

Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^

'Gildia Magów' T. Canavan


Jeśli ktoś jest ciekawy ankiety - post pojawi się jutro, ale już dziś możecie zobaczyć, o co kaman na fanpage'u :)

Tytuł: Gildia magów
Tytuł oryginalny: The Magicians' Guild
Autor: T. Canavan
Cykl/seria: Trylogia Czarnego Maga
Tłumaczenie: A. Fulińska
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 520

Opis:
Co roku magowie z Imardinu gromadzą się, by oczyścić ulice z włóczęgów, uliczników i żebraków. Mistrzowie magicznych dyscyplin są przekonani, że nikt nie zdoła im się przeciwstawić, ich tarcza ochronna nie jest jednak tak nieprzenikniona jak im się wydaje. Kiedy bowiem tłum bezdomnych opuszcza miasto, młoda dziewczyna, wściekła na traktowanie jej rodziny i przyjaciół, ciska w tarczę kamieniem - wkładając w cios całą swoją złość. Ku zaskoczeniu wszystkich świadków kamień przenika przez barierę i ogłusza jednego z magów. Coś takiego jest nie do pomyślenia. Oto spełnił się najgorszy sen Gildii: w mieście przebywa nieszkolona magiczka. Trzeba ją znaleźć - i to szybko, zanim jej moc wyrwie się spod kontroli, niszcząc zarówno ją, jak i miasto.

Opinia:
Po lekturze Złodziejskiej magii, której tom drugi już w tym roku, zabrałam się za pochłanianie reszty twórczości australijskiej autorki. Na pierwszy ogień poszła Trylogia Czarnego Maga, ponieważ tylko jej pierwszy tom mogłam wypożyczyć. Lubię styl tej autorki, naprawdę przypadł mi do gustu i mam zamiar zapoznać się z wszystkimi jej książkami, w najbliższym czasie kończąc tą trylogię.
Mawiają (...), że wiatr ma duszę i jęczy w ciasnych zaułkach miasta.
Zaczynając od tego, co widać na pierwszy rzut oka - okładka nie jest ani cudowna, ani zła. Jak dla mnie jest naturalna, podoba mi się kolorystyka, ale jakichś specjalnych zachwytów nad nią nie mam.
Slumsy to ohydna skaza na obliczu miasta. To wylęgarnia zbrodni i chorób. Król nie powinien był pozwolić im się tak rozrosnąć.
Styl autorki bardzo mi odpowiada, do gustu przypadł mi również słownik slumsów. Wprowadzał coś nowego, a lubię to w książkach, w których autor kreuje inny świat. Sposób narracji jest trzecioosobowa, ale w konkretnych rozdziałach skupiająca się na odczuciach konkretnych bohaterów, czyli taka, jaką lubię. Tak więc możemy lepiej poznać (oczywiście poza Soneą, która jest główną bohaterką) Cery'ego, Mistrza Rothena oraz Dannyla.

Zwróciwszy się ku magom, poczuła, jak wzbiera się w niej gniew na myśl, że wyrzucono ją z domu, jak łączy się on z wpojoną nienawiścią do magów, i cisnęła kamieniem w mówiącego.
Skupiając się na fabule, jest ona ciekawa, pomysłowa. Autorka opisuje historię z dwóch stron - uciekającej przez slumsy Sonei oraz szukających ją magów. Dzięki temu widać wyraźny podział pomiędzy slumsami, a Domami. Ponadto książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza skupia się na odkryciu przez Soneę swojej mocy, jej rozterki, a także pościg za nią. Druga część skupia się na pobycie w Gildii, gdzie Rothen pomaga Sonei nauczyć się kontroli. W książce nie brakuje też humoru.
Obiecaj, że jeśli nas złapią, będziesz udawał, że mnie nie znasz. Powiedz, że tak zrobisz. Ja... nie zniosłabym myśli, że zabili cię przeze mnie
Aspekt ostatni - bohaterowie. Canavan naprawdę potrafi stworzyć ciekawych bohaterów, nawet drugoplanowych. Po lekko irytujących Rielle i Tyenie ze Złodziejskiej magii, dostałam wspaniałego Cery'ego! Zresztą, Sonei też nie można zarzucić nic poza zrozumiałą nieufnością. Pomiędzy tą parką można zauważyć zalążek wątku miłosnego, ale szczerze wątpię, żeby rozwinęło się z tego coś więcej. Ale nie szkodzi, ja mogę przygarnąć Cery'ego, naprawdę. Ten młody złodziejaszek najbardziej kradł moje serce w całej tej książce. Polubiłam też Dannyla za odwagę i niekonwencjonalny, wybijający się sposób myślenia.
Wiesz dobrze, że ukrywanie tajemnic za drzwiami wymaga pewnej praktyki. Im bardziej martwisz się o to, że coś się wyda, tym trudniej ci to ukryć.
Reasumując, sądzę, że naprawdę warto spróbować, zwłaszcza fani fantasy powinni. Książka napisana jest z humorem, a autorka zdecydowanie nie zmarnowała potencjału tego pomysłu. Nie mogę się już doczekać Nowicjuszki!

Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3,25  cm), Wyzwanie biblioteczne 2015

Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^

17 cze 2015

TAG: 7 grzechów głównych książkocholika

Musiałam - to tak pasuje! ♥
Dziękuję Meredith za nominację ☻ Ja kocham TAGi, więc oczywiście z chęcią przyjęłam nominację - jak nie wiecie, kogo nominować.... To mnie ^^

PYCHA: O jakiej książce mówisz najwięcej kiedy chcesz zabrzmieć jak bardzo inteligentny czytelnik?
O żadnej? Cóż, mogłabym nawijać o książkach Coelho, bo ojej, pochodzi z nich tyle złotych myśli... Ale przecież inteligencji nie da się udawać, gadając o książkach.... o.O

CHCIWOŚĆ: Jaka jest najtańsza i najdroższa książka na twojej półce
Najtańsza? A darmowe, wygrane w konkursach się liczą? No to w takim razie Dotyk J. Accardo. Najdroższa? No, ja większość książek dostaję od rodziców, od dziadków... Albo kupuję na promocjach ^^ Sukkub E. Lee za 34,90 chyba pasuje jako najdroższa.

NIECZYSTOŚĆ: Jakie cechy charakteru uważasz za najbardziej atrakcyjne u bohatera?
Ojej.... To bardzo złe pytanie :3 No, musi być pewny siebie, twardy, ale lekko romantyczny, zaskakujący, dobrze całować... Lepiej zostawmy ten temat xD

ZAZDROŚĆ: Jakie książki najbardziej chciałabyś dostać jako prezent?
Zacznijmy od tych, których nie zdobędę w bibliotece, a chcę je przeczytać. A potem dodajmy do tego te, które już czytała, ale chciałabym je zobaczyć u siebie na półce, jak Zwiadowcy (i kiedyś zobaczę, choć pewnie chłopak mnie zabije za to, ile kasy będę wydawała na książki - i weź mu potem zabroń grę kupić ^^).

OBŻARSTWO: Jaką książkę możesz pożerać *czytać* cały czas?
Serię Harry Potter, serię Zwiadowcy, Drużynę, Wiedźmina, Sukkuba... I pewnie jeszcze kilka by się znalazło.

GNIEW: Z jakim autorem masz relacje Love/Hate? (Jednocześnie kochasz i nienawidzisz)
Z żadnym? Tzn. nienawidzę Libby Bray za to, co mi zrobiła w Magicznym Kręgu, ale również jej nie kocham... 

LENISTWO: Czytanie jakiej książki zaniedbałaś właśnie przez lenistwo?
Wszystkich lektur! Od początku technikum (a obecnie jestem w drugiej klasie) nie przeczytałam ani jednej lektury ^^

Nominuję każdego, kto chce zrobić ten TAG - z lenistwa ^^ Bo potem muszę pamiętać napisać Wam o nominacjach, a nie mam na razie na to siły ^^ Tak więc zachęcam wszystkich do zrobienia TAGu i dajcie znać, u kogo mogę się spodziewać ^^

Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^

15 cze 2015

'Ocean na końcu drogi' N. Gaiman

Tytuł: Ocean na końcu drogi
Tytuł oryginalny: The Ocean at the End of the Lane
Autor: N. Gaiman
Cykl/seria: -
Tłumaczenie: P. Braiter
Wydawnictwo: Mag
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 215

Opis:
Książka jest historią opowiadaną przez mężczyznę, który wspomina pewne zdarzenie ze swojego życia - kiedy miał 7 lat, lokator mieszkający u jego rodziny ukradł ich samochód i popełnił w nim samobójstwo. Śmierć ta przywołuje starożytne złe moce, których rodzina może uniknąć jedynie dzięki pomocy trzech tajemniczych kobiet mieszkających na końcu ulicy. Najmłodsza z nich uważa, że staw przy jej domu to ocean, a najstarsza pamięta Wielki Wybuch…


Opinia:
Po pierwsze - okładka. Nie jest jakaś skomplikowana, ale bardzo mi się podoba. Zwłaszcza postać Lettie. Nie skojarzyłabym jej jednak nigdy z bajką, raczej z horrorem, a ta książka to nie horror.

Bohaterem książki jest siedmiolatek, który często ucieka w świat książek i dzieli pokój ze złośliwą siostrą. Szczerze mówiąc, ciężko mi się zabrać za recenzję tej książki. Była ona naprawdę bardzo specyficzna. Nie tylko dlatego, że głównym bohaterem i narratorem jest siedmiolatek. Po prostu na początku w ogóle nie mogłam się połapać, o co chodzi. Dobra, przyznaję bez bicia, że nawet po przeczytaniu chyba nie do końca wszystko łapię. Autor pozostawia wiele niedopowiedzeń, co do kobiet Hempstock, co wprowadza do książki tajemniczość i trochę grozy.
Nie można zdać lub oblać bycia człowiekiem, mój drogi.
Poza tym cała książka poza prologiem oraz epilogiem jest retrospekcją, wspomnieniami dorosłego już mężczyzny, który przyjeżdża na pogrzeb do miasta, w którym się wychowywał, gdy miał siedem lat i poznał Lettie oraz jej matkę i babkę. Kobiety wprowadzają do książki elementy fantasy.
Różni ludzie inaczej pamiętają różne rzeczy, nie znajdziesz dwóch osób, które zapamiętałyby coś tak samo, nieważne, były tam czy nie. Choćbyście nawet stali obok siebie, równie dobrze moglibyście znaleźć się na różnych kontynentach.
Ogólnie, jako siedmiolatek nasz narrator jest dość... bezpośredni, szczery. Wprost mówi, że przecież dziecko nie może wygrać z dorosłym, że wcale nie jest odważny i że się boi. Czternastolatek w życiu nie wyznałby takich rzeczy w obecności dziewczyny (a przynajmniej dwóch ostatnich).
Nic nigdy nie jest takie samo (...) Nieważne, sekundę czy sto lat później. Wszystko zawsze przelewa się, kipi, a ludzie zmieniają się tak samo jak oceany.
Styl autora sprawia, że książkę czyta się szybko, ale proces czytania zdecydowanie spowalnia fabuła, ponieważ trzeba się na niej skupić i zrozumieć. To nie jest zwykłe fantasy. Autor rozważa w tej książce samą naturę ludzi - mówi, że ludzie się zmieniają, że w sumie nasz świat to tylko ziarnko pisaku i kiedyś się skończy oraz pokazuje, jak niektórzy potrafią się poświęcić dla innych.
Dorośli wędrują ścieżkami. Dzieci badają. Dorośli potrafią chodzić tą samą trasą setki, nawet tysiące razy; może po prostu nigdy nie przychodzi im do głowy, by zboczyć z drogi(...).
Fabuła jest oparta na walce dobra ze złem. Typowe w baśniach. Moim zdaniem opis książki - w ogóle do niej nie pasuje, bo angażuje w to całą rodzinę, a tak naprawdę odgrywa ona bardzo małą rolę. Historia skupia się na Lettie oraz naszym głównym bohaterze (okay, albo jego imię nie było wspomniane, albo wypadło mi z głowy - może ktoś mnie świeci?). Bohaterowie w sumie nie są scharakteryzowani - poznajemy dokładnie tylko narratora. Normalnie by mi to przeszkadzało, ale ta książka taka nie jest. Poznanie głównego bohatera po prostu wystarczy.
W myślach zatem porzuciłem ten świat i zagłębiłem się w książkę. Tam właśnie odchodziłem, gdy życie stawało się zbyt ciężkie lub zbyt nieznośne.
A tak na koniec zdradzę Wam, że mnie najbardziej przybiła śmierć Puszka. No tak, tak, chyba poczułam mentalną więź z bohaterem, ale zawsze śmierć zwierząt w książkach działa na mnie bardziej niż śmierć ludzi. Może to dlatego, że zwierzęta częściej niż ludzie - umierają właśnie przez ludzi.
- No nie wiem. Dlaczego sądzisz, że w ogóle czegoś się lęka? Jest przecież dorosła, prawda? Dorośli i potwory niczego się nie boją.
Podsumowując (bo recenzja wyszła dość chaotyczna, mam nadzieję, że przetrwaliście): książka naprawdę przypadła mi do gustu. Nie polecam jej jednak osobom, które czytają dla akcji, bo chociaż rzeczywiście tam jest i dzieje się dość szybko - to książka naprawdę wymaga skupienia na wydarzeniach, na słowach i na ich ukrytym sensie. Uważam, że jest w niej naprawdę wiele świetnych cytatów i złotych myśli!



Książka bierze udział w wyzwaniach: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,34 cm), Wyzwanie biblioteczne 2015, 52 książki w ciągu roku

Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^

13 cze 2015

Książkowe nawyki TAG

Tag podpatrzyłam u Magdy, a że wszyscy mieli się czuć nominowani, a ja lubię TAGi - no to się poczułam :3


Kiedy chcesz poczytać, ale nie możesz znaleźć odpowiedniej pozycji
- czy tylko ja tak mam? (No ok, pod łóżkiem nie czytałam i nie zamierzam xd)
1.Czy masz w domu konkretne miejsce do czytania?
No w sumie tak - zawsze czytam u siebie w pokoju. A miejsca mam trzy: krzesło, jak siedzę przed komputerem, biurko, gdy nie ma na nim komputera oraz łóżko ^^

2.Czy w trakcie czytania używasz zakładki, czy przypadkowych świstków papieru?
Zakładki. Mam dwie - jedną ukradłam chłopakowi i świeci w ciemności (no dobra, świecą się tylko oczka tych stworków ^^), a druga to papirus z Egiptu z wypisanym hieroglifami moim imieniem.

3.Czy możesz po prostu skończyć czytać książkę? Czy musisz dojść do końca rozdziału lub okrągłej liczby stron?
Jeśli muszę koniecznie przerwać(bo np. na lekcji nauczyciel mnie o coś pyta etc.) - muszę doczytać do końca akapit, który czytam, no chyba, że jest długi; wtedy chociaż zdanie. Kiedy nic się nie pali i nie wali - do końca strony (ale ona musi kończyć się kropką, bo jeśli zdanie przechodzi na następną to będę czytać, póki taka się nie trafi lub póki nie skończę rozdziału.

4.Czy pijesz albo jesz w trakcie czytania książki?
No... Tak (ale nigdy nie ubrudziłam żadnej książki!)

5.Czy jesteś wielozadaniowa? Potrafisz słuchać muzyki lub oglądać film w trakcie słuchania?
Yup, jestem. Filmów prawie nie oglądam, więc tu nie znam odpowiedzi. Mogę jednak czytać, kiedy leci muzyka, podczas lekcji (choć wolniej, bo muszę słuchać jednocześnie nauczyciela, ale to nie problem ^^).

6.Czy czytasz jedną książkę, czy kilka na raz?
Zdecydowanie jedną. Tylko kiedy czytałam pierwsza część Harry'ego Pottera po angielsku, czytałam równolegle też inne książki, ale to dlatego, że w HP nie musiałam skupiać się na fabule czy szczegółach, bo je znam - trenowałam język ang.

7.Czy czytasz w domu, czy gdziekolwiek?
Nie mogę czytać w autobusach i samochodach - choroba lokomocyjna. Poza tym nie wnoszę książek do łazienki... A tak to gdziekolwiek ^^

8.Czytasz na głos czy w myślach?
W myślach, zawsze. Na głos czytam tylko wiersze, bo lubię recytować.

9.Czy czytasz naprzód poznając zakończenie? Pomijasz fragmenty książek?
Nie. I tak. Nie patrzę na zakończenie, bo gdyby spojrzała, zdążyłabym za dużo przeczytać. Pomijam opisy przyrody, architektury... No, te nudne opisy, które do fabuły i akcji nic nie wnoszą. Nigdy za nimi nie przepadałam, a W pustyni i w puszczy już totalnie mnie do nich zraziło. I nieważne, jak dobrze autor pisze - nienawidzę takich opisów, kiedy są dłuższe niż dwa krótkie akapity.

Nominuję:
Jellyfish, Limonette, Iza Reads

12 cze 2015

100 książek, które chcę przeczytać

Zauważyłam, że te listy są ostatnio dość popularne, więc również postanowiłam taką zrobić. Tytuły nie są uporządkowane, kolejność dowolna, ale oczywiście książek jest więcej. Wybierałam jednak tylko po jednej pozycji autorów, więc choć w Must Read liczba książek dobija do 150, tutaj udało się wybrać tylko 100 ☺ (powtarza się jedynie Ćwiek, bo nie zauważyłam, a już nie miałam siły poprawiać, ale książki pochodzą z dwóch różnych cyklów ^^)
Czytaliście coś, macie zamiar? ☺