BookAThlon dobiegł końca, więc pora na podsumowanie. Zaraz po nim ogarnę zaległości w lekturze na Waszych blogach ☻
Jedynym zadaniem, które mnie pokonało, było zadanie czwartkowe (nie, żebym ostatecznie trzymała się tej kolejności). Po prostu Gra o tron oraz Cesarzowa Nocy zajęły mi razem trzy dni. I dziś musiałabym zacząć i skończyć Igrzyska śmierci, a na razie jakoś nie mam weny na czytanie (może dlatego, że żeby dokończyć Zawód: wiedźma siedziałam do 1 w nocy?). Tak więc prawie ukończyłam BookAThon. I tak jestem z siebie mega zadowolona ☻ 1994 stron w tydzień przy zakupach, zakończeniu roku szkolnego, spotkaniach z chłopakiem i ze znajomymi... Tak, to zdecydowanie dobry wynik!
Poza tym ta atmosfera w grupie na Facebooku, to po prostu bomba, gdy widzę, jak wszystkie osoby biorące udział w BookAThonie się wspierały i jak to ujęłam w jednym z moich komentarzy: ginący gatunek osób kochających czytać powinien trzymać się razem - to doskonale widać przy okazji takich inicjatyw!
Na pewno chętnie wezmę udział w kolejnym BookAThonie, jeśli dziewczyny taki stworzą. I na pewno dam Wam znać ☻ A teraz przejdźmy do recenzji książki, przy której spędziłam ostatnią noc:
Jedynym zadaniem, które mnie pokonało, było zadanie czwartkowe (nie, żebym ostatecznie trzymała się tej kolejności). Po prostu Gra o tron oraz Cesarzowa Nocy zajęły mi razem trzy dni. I dziś musiałabym zacząć i skończyć Igrzyska śmierci, a na razie jakoś nie mam weny na czytanie (może dlatego, że żeby dokończyć Zawód: wiedźma siedziałam do 1 w nocy?). Tak więc prawie ukończyłam BookAThon. I tak jestem z siebie mega zadowolona ☻ 1994 stron w tydzień przy zakupach, zakończeniu roku szkolnego, spotkaniach z chłopakiem i ze znajomymi... Tak, to zdecydowanie dobry wynik!
Poza tym ta atmosfera w grupie na Facebooku, to po prostu bomba, gdy widzę, jak wszystkie osoby biorące udział w BookAThonie się wspierały i jak to ujęłam w jednym z moich komentarzy: ginący gatunek osób kochających czytać powinien trzymać się razem - to doskonale widać przy okazji takich inicjatyw!
Na pewno chętnie wezmę udział w kolejnym BookAThonie, jeśli dziewczyny taki stworzą. I na pewno dam Wam znać ☻ A teraz przejdźmy do recenzji książki, przy której spędziłam ostatnią noc:
Tytuł oryginalny: Профессия: ведьма
Autor: O. Grymko
Cykl/seria: Wolha Redna
Tłumaczenie: M. Makarevskaya
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 296
Opis:
Dlaczego mistrz wrzuca młodziutką magiczkę na głęboką wodę zagadki, która przed nią pochłonęła 13 ofiar, w tym... kilku magów z doświadczeniem? Bo ma talent. Bo jest wystarczająco wścibska i ciekawska, a dwutomowa podróż w jej towarzystwie przekonuje, że to świetny kompan i - wbrew pozorom - nielichy przeciwnik. Taka jest rudowłosa Wolha Redna, jedyna kobieta na typowo męskim wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Postrach strzyg, gwiazda magii praktycznej, autorka rewolucyjnych tez obalających wiekowe mity o wampirach (w tym bzdury o czosnku), niestrudzona badaczka obyczajów i życia codziennego krwiopijczej społeczności. Gdy przekracza granicę lasu osik oddzielających inne krainy od Dogewy, ojczyzny wampirów, przez myśl nam nie przejdzie, że wysłano ją z poselstwem niemalże dyplomatycznym...
Opis:
Dlaczego mistrz wrzuca młodziutką magiczkę na głęboką wodę zagadki, która przed nią pochłonęła 13 ofiar, w tym... kilku magów z doświadczeniem? Bo ma talent. Bo jest wystarczająco wścibska i ciekawska, a dwutomowa podróż w jej towarzystwie przekonuje, że to świetny kompan i - wbrew pozorom - nielichy przeciwnik. Taka jest rudowłosa Wolha Redna, jedyna kobieta na typowo męskim wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Postrach strzyg, gwiazda magii praktycznej, autorka rewolucyjnych tez obalających wiekowe mity o wampirach (w tym bzdury o czosnku), niestrudzona badaczka obyczajów i życia codziennego krwiopijczej społeczności. Gdy przekracza granicę lasu osik oddzielających inne krainy od Dogewy, ojczyzny wampirów, przez myśl nam nie przejdzie, że wysłano ją z poselstwem niemalże dyplomatycznym...
Opinia:
Miecz w moim ręku jest straszną bronią. Przede wszystkim dla mnie.Styl autorki... Okey, zacznijmy od tego, że był to zarówno plus, jak i minus. Książka jest pisana luźnym, ciekawy stylem, ale wkrada się do niego pewna infantylność. Autorka tworzy fajne, krótkie opisy, czyta się przyjemnie, ale momentami drażniły mnie pewne zdania, jak np. Bełt zatrzepotał jak ogonek szczeniaka. Rozumiem, że porównania w książce są pomocne, ale.... ogonek szczeniaczka? Naprawdę? Takich zdań w książce było kilka, nie tylko porównań, które skłoniły mnie do rozmyślań, w wieku ilu lat autorka pisała książkę.
- Jesteś dorosłą, mądrą kobietą! - patetycznie zaczął Len, wyraźnie na potrzeby Starszych ze wzruszeniem przysłuchujących się jego przemowie. (“Ani jedno, ani drugie, ani trzecie" - pomyślałam).Pozycja odznacza się niewątpliwie humorem. Narratorką jest Wolha, główna bohaterka. Osiemnastoletnia magiczka tryska z pewnością sarkazmem, ocieka ironią i ma doskonałe poczucie humoru. Wolhajest postacią rozbudowaną, ale nie aż tak, jakby mogła być. Autorka przytacza jej historię - to jak trafiła do Szkoły, jak się do niej dostała. To także pozwala nam lepiej zrozumieć bohaterkę. Drugim bohaterem, którego w sumie polubiłam w książce - jest Len. Może jest postacią, o której wiemy dość mało, ale to, co myśli o nim Wolha jest naprawdę ciekawe i postać da się polubić, pomimo tych jakże skąpych informacji o tajemniczym Władcy Dogewy.
[...]nieznajomy, zarośnięty i dosyć podejrzanie wyglądający typ demonstracyjnie potrząsał przed końską mordą kuszą własnej roboty z brudnym bełtem wielokrotnego użytku. Nie do końca rozumiałam, kogo on chce ograbić - mnie czy kobyłkę.Fabuła jest ciekawa, książka to nie tylko typowe fantasy z wampirami, krasnoludami i elfami oraz magią, ale również lekki kryminał. W Dogewie grasuje potwór. Uparta Wolha sądzi, że może go powstrzymać, ale jeśli jej się to nie uda - rozpęta wojnę. No tak, ale czym dla jej nieznośnego charakterku jest wojna? Przecież ona da radę! Nawet spotykając potwora... ona nie myśli o tym, żeby się bać! Nie, ona rozważa zrobienie sobie z jego skóry części garderoby. Jednak skąd wziął się potwór? Tą zagadkę należy rozwiązać jak najszybciej, zanim Wolha stanie się jego obiadem.
W końcu jestem osobą nieznaczną, niczym się niewyróżniającą, może oprócz rudozłocistych włosów i wrednego charakteru. Pierwsza z tych cech jest dziedziczna, druga - szczęśliwie nabyta.Książkę czytało się naprawdę miło, w moich planach jest już cały cykl o Wholi. Mam nadzieję, że te drażniące mnie elementu stylu autorki w końcu znikną, bo tylko one przeszkadzają mi w powieści. Polubiłam pozycję zwłaszcza za humor i za główną bohaterkę! Oldze Gromykonie nie można z pewnością odmówić poczucia humoru!
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,85 cm)
Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^
Zapraszam na fanpage i zachęcam do like'owania ^^
Do przeczytania tej książki zbieram się od paru lat... No i na razie chyba tak zostanie. Z jednej strony jestem jej ciekawa, a z drugiej mam jakieś nieprzyjemne przeczucia odnośnie do niej.
OdpowiedzUsuńGratuluję, to naprawdę świetny wynik! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję świetnego wyniku!
OdpowiedzUsuńhttp://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com
Gratuluję takiego wyniku. :)
OdpowiedzUsuń"Zawodu: wiedźmy" nie czytałam, ale mam ogromną ochotę na tę książkę. Okładka - niesamowita. A fabuła wydaje się być jeszcze ciekawsza.
Bo kocham czytać!
Gratuluję wyniku! Ja już na twoim miejscu poległabym pierwszego dnia.
OdpowiedzUsuńSama książka wydaje się być ciekawa. Z niewiadomych przyczyn skojarzyła mi się z Wiedźminem, więc będę musiała ją kiedyś przeczytać.
W sumie wiedźmin też był zawodowo wiedźminem ^^
UsuńGratuluję ukończenia Bookathonu z tak świetnym wynikiem! ^_^ Naprawdę... Ja bym chyba nie dała rady. :D
OdpowiedzUsuńZawód: Wiedźma mnie ciekawi. Słyszałam dużo dobrego i chciałabym przeczytać. Szczególnie ta główna bohaterka mnie przyciąga, w końcu ktoś porządny (a nie płaczący nad swoim beznadziejnym życiem). :D